Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 27.12.13 - 21:10     Czytano: [2872]

Polacy szkodzący Polsce i Polakom


Dzisiejszy Lwów założyli Polacy i dlatego nigdy nie był on ruski!
Jak się czyta tragiczną historię Polski i narodu polskiego oraz o roli samych Polaków w tych tragicznych dziejach, to rzuca się w oczy jeden znamienny fakt: Polacy mają jakąś dziwną i trudno do zrozumienia wrodzoną, zapewne genetyczną wadę: szkodzenia swojej ojczyźnie - Polsce i swoim rodakom – Polakom, czyli szkodzenia samemu sobie. Tylko tym można wytłumaczyć fakt, że największe obszarowo państwo europejskie w Europie jako była Rzeczypospolita Obojga Narodów (Polska) w 1500 roku, w 1795 roku zniknęło z mapy politycznej Europy. Za dużo było wśród nas zdrajców i stanowczo za mało mądrych polityków oraz propolskich królów. Nawet Kościół katolicki (zazwyczaj biskupi) często nie był z narodem – za Polską (Piotr Nitecki Biskupi Kościoła w Polsce. Słownik biograficzny Warszawa 1992).

Najlepszym tego przykładem jest historia Lwowa, a konkretnie zafałszowane przez polskich historyków początki tego miasta w historiografii polskiej. Archeologia potwierdza czarno na białym, że nie były one ruskie. Tymczasem polscy historycy, a za nimi wszystkie polskie publikacje i media, powtarzają z uporem maniaka, za kłamliwą i antypolską „historiografią” austriacko-ruską z okresu zaboru Galicji przez Austrię i z okresu narastania konfliktu polsko-ruskiego/ukraińskiego, o rzekomo ruskich początkach tego miasta. We wszystkich polskich publikacjach (w tym encyklopediach, książkach o Lwowie i przewodnikach turystycznych) czytamy bowiem, że: „Lwów zgodnie z tradycją został założony ok. 1250 roku przez ruskiego księcia Daniela I Halickiego, który nazwał miasto Lwowem na cześć swojego syna Lwa” (np. Wikipedia.pl; Wielka Encyklopedia PWN).

Pierwszy tę bajkę napisał, którą zapewne i zmyślił, polski kronikarz Marcin Kromer (ok. 1512 Biecz – 1589 Lidzbark Warmiński) w swym dziele De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX, (Bazylea 1555). Jednak najbardziej do popularyzacji i utrwalenia bajki o tym, że założycielem Lwowa był książę Lew przyczynili się burmistrzowie i z zamiłowania kronikarze miasta Lwowa: Jan Alnpek/Alembek (zm. 1636) i Bartłomiej Zimorowicz (1597 Lwów – 1677 Lwów). Jan Alnpek/Alembek był autorem pierwszego historycznego opisu Lwowa pt. Civitates orbis terrarum (1618); jego pierwsza redakcja zachowana w rękopisie ma tytuł Topografii albo opisaniu miasta Lwowa. Opracował ją, omówił i wydał pt. Jan Alnpek i jego "Opis miasta Lwowa" z początku XVII wieku w 1930 roku Stanisław Rachwał. Alnpek w tych kronikach podał rok 1270 za datę założenia Lwowa przez księcia Lwa. Natomiast Bartłomiej Zimorowicz, nie tylko powtórzył tę bajkę w swojej Kronice miasta Lwowa (wydana we Lwowie w 1835 r.) ale ponadto, jako burmistrz, przyozdobił lwowską Bramę Halicką wierszem łacińskim następującej treści: Dux Leo mihi fundamenta iecit, Posteri nomen dedere Leontopolis czyli (Książę Lew położył moje fundamenty, Potomni nazwali mnie Lwim Grodem). Ta bajka się przyjęła i w historiografii polskiej i wśród Polaków i króluje po dziś dzień, ze szkodą dla prawdy historycznej i polskiej racji stanu. Oczywiście z radością przyjmował ją zaborca austriacki i antypolsko nastawiony ruch rusiński, a to dlatego, że jego kronika, mająca tytuł Leopolis triplex – Lwów troisty mówiła o Lwowie ruskim 1270-1340, niemieckim założonym przez króla Kazimierza Wielkiego 1340-1551 (kompletna bzdura, gdyż przebywanie kolonitów niemieckich wśród Polaków, Ormian i Żydów nie tworzyło z należącego do Polski politycznie i administracyjnie Lwowa niemieckiego miasta!) i polskim od 1551 roku (Lwów stał się polski czy raczej polskojęzyczny znacznie wcześniej. Podczas gdy w Krakowie język polski wyparł z kazalnic kościelnych język niemiecki ostatecznie dopiero w 1536 roku, to we Lwowie nastąpiło to już w 1514 r. Do tego czasu w katedrze lwowskiej wygłaszano jednocześnie z dwu ambon kazanie po polsku i po niemiecku. Kanclerz Jan Łaski zarządził, aby kazanie niemieckie było rano, polskie podczas sumy. Ostatecznie okazało się, że nie było słuchaczy kazań niemieckich).

Pogląd o ruskim założeniu Lwowa ugruntował w 1894 roku znany historyk polski (!), w 1886 współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Historycznego we Lwowie i w latach 1905-26 dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie Fryderyk Papee w swej monografii: Historya miasta Lwowa w zarysie (wyd. 2 1924). A jak mocno zakorzenił się w świadomości polskiej potwierdza książka Stefana Mękarskiego pt. Lwów. Karta z dziejów Polski, która została wydana 70 lat po książce o Lwowie Papeego, w Londynie w 1962 roku przez patriotów polskich – obrońców polskiego Lwowa i polskich jego dziejów z tamtejszego Koła Lwowian, w której czytamy: „Aż do połowy XIII w. – ani historia ani archeologia nie pozostawiły żadnych śladów osady w miejscu, w którym położone jest miasto Lwów”.

Tymczasem prawda jest taka, że żadne źródło historyczne nie twierdzi, że Lwów został założony przez księcia Lwa czy jego ojca księcia Daniela. Nie ma o tym żadnej wzmianki w latopisach ruskich (!) z tego okresu, kronikach polskich, węgierskich, łacińskich, niemieckich, hebrajskich, tureckich i ormiańskich. W ogóle o przedpolskich czasach Lwowa historia prawie nic nie ma do powiedzenia, włącznie z tzw. okresem ruskim w dziejach miasta, czyli w latach 1240-1340. Nawet nie wiemy kiedy ten ruski Lwów został założony. Marcin Kromer (1555) zaproponował rok 1280 jako przypuszczalną datę założenia miasta, a za jego założyciela uznał księcia Lwa; Jan Alembek (Alnpek) i Bartłomiej Zimorowicz (obaj XVII w.) podali rok 1270 jako datę założenia miasta, którą podtrzymał Ignacy Chodyniecki w swej Historii stołecznego Królestw Galicji i Lodomerii miasta Lwowa... (Lwów 1865); historycy ruscy Jan Wagilewicz (1860) i Izydor Szaraniewicz (1861) oraz historyk polski Aleksander Czołowski (1891) analizując wyłącznie Latopis Halicko-Wołyński wysunęli przypuszczenie, że założenie Lwowa nastąpiło około połowy XIII wieku, czyli niewiele przed datą pożaru Chełma (1256-59), który ponoć był widziany „so Lwowa”, jednocześnie utrzymując, że nie książę Lew, lecz jego ojciec książę Daniel był założycielem Lwowa i że to on nadał nowozałożonemu miastu imię swego syna Lwa.

I tak ze wspomnianej wyżej publikacji Fryderyka Papee (1894) czytelnik polski dowiedział się, że o żadnym osadnictwie na terenie Lwowa przed połową XIII w. mowy być nie może, gdyż nie było po temu warunków naturalnych; a z publikacji Aleksandra Czołowskiego (z 1891 i drugiej - Miasto Lwów w okresie samorządu Lwów 1896) – że początki Lwowa giną w pomroce dziejów ruskich. Obie stworzyły „kanon” dziejów Lwowa, poza który nauka polska w kwestiach zasadniczych nie wyszła do dziś! (Łukasz Walczy Dzieje wielkiego błędu. Ewolucja poglądów na początki Lwowa (Internet: Cracovia Leopolis). Łukasz Walczy pisze tam: „Konsekwencje takiego stanu rzeczy pozostały współcześnie nie zauważone – a przecież wówczas, pod koniec XIX wieku, stała się rzecz dla sprawy polskiej tragiczna: oto polska nauka historyczna potwierdziła swym autorytetem austriacko-ukraińską wersję dziejów Lwowa, i to w sprawie najważniejszej: że mianowicie miasto jest u swych początków założeniem ruskim... (W okresie zaboru austriackiego i chęci porozumienia z rodzącym się ruchem ukraińskim można było częściowo usprawiedliwić takie zachowanie się polskich historyków – M.K.)... Trudno natomiast zrozumieć, dlaczego w ciągu 20 lat II Rzeczypospolitej żadna zmiana w tej kwestii nie nastąpiła, dlaczego punkt widzenia austro-ukraiński nadal podtrzymywano – i to mimo istnienia opracowań wyjaśniających przekonywująco nie tylko możliwość, ale konieczność istnienia Lwowa od zawsze, ze wskazaniem na miastotwórczą rolę węzła drożnego u stóp Góry Zamkowej?” (w 2002 r. Łukasz Walczy wydał broszurę W sprawie początków Lwowa Wydawnictwo Naukowe AP).

Historyk ruski Dionizy Zubrzycki w wydanej pośmiertnie Kronice miasta Lwowa (1884) wyśmiał poszukiwania daty założenia Lwowa i osoby jego założyciela pisząc, że założenie Lwowa przez Lwa, to taka sama legenda jak założenie Rzymu przez Romulusa i za początek Lwowa przyjął datę pierwszej kronikarskiej lakonicznej wzmianki o mieście znajdującą się w Latopisie Halicko-Wołyńskim pod rokiem 1256 (podającej tylko tyle, że pożar Chełma widać było aż we Lwowie), co zostało bezkrytycznie przyjęte nie tylko przez historyków ruskich/ukraińskich ale także polskich. Tak więc w 2006 roku władze dziś ukraińskiego Lwowa uroczyście i szumnie obchodziły 750-lecie założenia miasta; wzniesiono m.in. okazały pomnik księciu Danielowi jako założycielowi miasta.

Pewne jest jednak tylko to, że książę Lew umocnił i rozbudował gród (nie miasto!) lwowski i że prawdopodobnie w 1272 roku przenosi stolicę Rusi Halicko-Wołyńskiej z Chełma do Lwowa.

Tymczasem, szczególnie my – Polacy – polscy współcześni historycy!, trzymamy się kłamliwej - ahistorycznej wersji założenia Lwowa jak przysłowiowo rzep psiego ogona, całkowicie ignorując przeprowadzone jeszcze przez Polaków, a po 1945 roku przez archeologów ukraińskich i rosyjskich wyniki ich badań archeologicznych, szczególnie intensywnie prowadzonych w 1955 roku.

Z Polaków pierwszy zwrócił uwagę na to, że dzieje Lwowa muszą być dużo starsze niż się przyjmuje był Antoni Schneider (1825 Złoczów – 1880 Lwów), dokumentalista dziejów Galicji. Schneider omawiające znaleziska archeologiczne dokonane we Lwowie podczas rozmaitych budów (cytadela, kolej do Brodów i Tarnopola przez stację Lwów-Podzamcze i in.) doszedł do przekonania, że Lwów pod nie znaną dzisiaj nazwą istniał już co najmniej w IX wieku i był w państwie Wiślan (jednym z dwóch organizmów, z których powstało państwo polskie) ośrodkiem równorzędnym wobec Krakowa. Zgodnie z tym przekonaniem w swej rozprawie Badania i poszukiwania archeologiczne w Galicji w ostatnich latach („Przegląd Archeologiczny”, r. 1:1876, z. 1) napisał: „(...) Gdy spojrzymy na (...) majestatycznie nad miastem wznoszący się Wysoki Zamek, już samo to położenie jego naprowadza nas na domysł, iż on był dawniej tem dla Lwowa, czem był Wawel dla Krakowa, a początek pierwszego osiedlenia się tego miejsca śmiało odnieść można do czasów Krakusa lub i wcześniejszych”. Później do tego tematu powrócił profesor Politechniki Lwowskiej Ignacy Drexler we wstępie pt. Topograficzny rozwój Lwowa w publikacji Wielki Lwów (Lwów 1920), w którym czytamy: „Węzeł czterech ważnych kierunków ruchu daje tak znakomite warunki powstania i rozwoju osady, że się musi przypuścić istnienie choćby małej skupionej osady, jeśli nie w samym punkcie skrzyżowania, to przynajmniej w bezpośrednim jego sąsiedztwie. Stąd uzasadnionym może się wydawać wniosek, że zanim się pojawiła w dokumentach historycznych nazwa Lwowa, osada sama istniała już od wieków. Niepewną jest tylko nazwa czy nazwy tej pierwotnej osady i położenie gruntu, na którym się rozbudowała”.

Jeśli chodzi o nazwę Lwowa, to możliwe, że jest to nazwa polska, gdyż Ziemię Lwowską (dawne Grody Czerwieńskie) zanim na niej po raz pierwszy pojawili się Rusini w 981 roku zamieszkiwali Lędzianie – Lachowie (Polacy), o czym pisze wyraźnie dziejopis ruski z Kijowa Nestor w swym latopisie Powieść doroczna z ok. 1113 roku; nazwa Lwów nie jest odosobniona w nazewnictwie polskim i miała swoje odpowiedniki na terenach starożytnej Polski: Lwów (dzisiaj Lwówek Śląski) na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce Lwów (dzisiaj Lwówek Wielkopolski); nazwa rusko-ukraińska Lwiw, zgodna z ukraińską fonetyką, po raz pierwszy pojawiła się w druku w słowniku rusko/ukraińsko-niemieckim pod koniec XIX w.! Do tego czasu Rusini, a Rosjanie zawsze, wymawiali i pisali z polska „Lwów”, co potwierdzają m.in. latopisy staroruskie: w Latopisie halicko-wołyńskim pod rokiem 1256 jest napisane „so Lwowa”, a w Latopisie ipatiewskim pod rokiem 1340 czytamy: „Kazimir Lwow murom obwarowa”.

Sowieccy archeologowie w 1955 roku, po przebadaniu Wysokiego Zamku, przyszli do przekonania, że Lwów istniał na pewno od XI wieku i przedtem aż do okresu rzymskiego i neolitycznego, gdyż we Lwowie znaleziono monety z czasów rzymskich oraz arabskie (Witold Dzięcioł Tysiąclecie związku Ziemi Czerwieńskiej z Polską w: Teki Historyczne, Tom XV, Londyn 1966-1968).

Czy naprawdę żaden historyk polski, szczególnie ci zajmujący się stosunkami polsko-ruskimi, „nie splamił się” przeczytaniem chociażby prac Oleksija O. Ratycza Drewnoruski archeologiczni pamjatki na teritorii zachidnich obłastiej URSR (Kijów 1957) i Drewnoruski materiały z rozkopok 1955–1956 rr. na Zamkowij Hori u Lwowi, w: „Materialy i Doslidzennja z Archeolohii Prykarpattja i Volyni”, t. 3, Kyiv 1961, oraz pracy Tetjana O. Tregubowa i Romana M. Mycha Lwiw. Architekturno-istorycznyj narys (Kijów 1989)?

Prawdą jest, że w okresie 1256 – 1340 istniał gród ruski zwany Lwowem. Jednak dzisiejszy Lwów, tj. Lwów od 1356 roku nie ma prawie nic wspólnego z ruskim grodem zwanym także Lwowem – ruski i polski Lwów łączy tylko nazwa, która prawdopodobnie jest polska, jak polskimi są najstarsze toponomastyczne nazwy Ziemi Czerwieńskiej, jak np. Czerwień, Bełz, Przemyśl, Pełtew, Wołyń. Jeśli dzisiaj Lwów w ogóle istnieje i jest miastem, a także i to, że jest wielkim miastem – największym miastem i stolicą Małopolski Wschodniej/Zachodniej Ukrainy, to stało się tak tylko i wyłącznie dzięki Polakom (nawet jeśli wśród mieszkańców miasta i jego architektów byli cudzoziemcy, to prawie wszyscy oni pracowali w polskim Lwowie i dla Polaków). Prawda jest taka, że mały i drewniany ruski Lwów, będący w cieniu historycznej stolicy Rusi Halickiej i siedziby metropolity prawosławnego – Halicza, uległ zniszczeniu przez Tatarów, a szczególnie Litwinów w latach 1351 i 1353 (walki z księciem litewskim Lubartem). Król polski Kazimierz Wielki nie odbudował ruskiego Lwowa i gdyby tym strategicznym miejscem nie zainteresował się, to dzisiaj prawdopodobnie nie byłoby żadnego Lwowa, albo była by jakaś wieś czy małe miasteczko w tym miejscu, bez żadnego historycznego znaczenia. Król uznając jednak bardzo dobre położenie tego miejsca, w 1356 założył nowy Lwów – polski Lwów 5 kilometrów od dawnego ruskiego grodu, a to duża odległość, szczególnie w tamtych czasach, kiedy obszar miast był bardzo mały. To z tego nowopubudowanego i w zupełnie nowym miejscu polskiego Lwowa Polacy uczynili najważniejsze miasto tej krainy przez nadanie mu miejskiego prawa magdeburskiego w 1356 roku, które uczyniło ze Lwowa miasto w europejskim tego słowa znaczeniu, przez nadanie w 1380 roku prawa składu i szeregu przywilejów handlowych, które dały monopol miastu na handel ze wschodem i zmuszały obcych kupców do zatrzymania się we Lwowie i tutaj wystawiania swego towaru na sprzedaż, co uczyniło z miasta wielkim polskim ośrodkiem handlowym, przez przeniesienie tu katolickiego arcybiskupstwa z Halicza w 1412/1414 roku oraz przez uczynienie ze Lwowa miasta wojewódzkiego w 1430 roku.

Dzisiejszy Lwów został założony nie w 1256 roku czy jeszcze wcześniej, ale w 1356 roku przez króla polskiego Kazimierza Wielkiego i w 2006 roku nie było podstawy historycznej do tego aby świętować 750-lecie istnienia miasta. W 2006 roku miasto Lwów obchodziło, czy raczej powinno obchodzić, jedynie 650-lecie pierwszej historycznej wzmianki o starodawnym Lwowie, dziś nieistniejącym.

I niech ten fakt przyjmą z pokorą do wiadomości nie tylko historycy polscy, ale także ukraińscy. Bowiem „Jest pożałowania godnym paradoksem, że potwierdzenie faktu istnienia osadnictwa we Lwowie wstecz do X wieku, a nawet do czasów wcześniejszych, znajdujemy nie gdzie indziej, jak w pracach uczonych ukraińskich, stworzonych w epoce sowieckiej. Ze strony polskiej zadawnione błędy wciąż oczekują na sprostowanie, sam zaś Lwów czeka na to, aby mieć wreszcie swoją najdawniejszą historię napisaną rzetelnie i po polsku” (Łukasz Walczy Dzieje wielkiego błędu. Ewolucja poglądów na początki Lwowa Internet: Cracovia Leopolis).

O polskie Muzeum Okupacji w Warszawie

Pod koniec maja i na początku czerwca 2005 roku byłem w państwach nadbałtyckich, a więc na Litwie, Łotwie i Estonii. 1 i 2 czerwca byłem w stolicy Łotwy – Rydze. Bardzo ładne miasto. Najlepiej podobała mi się Starówka, a szczególnie piękny gotycki Dom Czarnogłowych, w którym 18 marca 1921 roku podpisany został tzw. traktat ryski, czyli traktat pokojowy między Polską a Rosją bolszewicką i Ukrainą bolszewicką, który ustalił wschodnią granicę Polski w okresie międzywojennym.

Niedaleko, na centralnym placu, znajduje się ciekawe muzeum – Muzeum Okupacji Łotwy. Powstało ono w 1993 roku w miejsce muzeum komunistycznego oddziału wojskowego z czasów rewolucji w Rosji - Strzelców Łotewskich. Muzeum prezentuje, na podstawie zabranych oryginalnych eksponatów, powiększonych zdjęć i innych materiałów oraz specjalnie opracowanych tablic okupację Łotwy przez Związek Sowiecki w latach 1940-41, Niemcy hitlerowskie w latach 1941-44 i ponownie przez Związek Sowiecki w latach 1944-91.

Centralnie położone muzeum i z tablicami informacyjnymi w kilku językach ściąga wielu turystów tak łotewskich jak i zagranicznych, co sam zauważyłem.

Uważam, że właśnie takie muzeum powinno powstać w Warszawie; powiem więcej – takie muzeum jest nakazem chwili. Powinno być ulokowane w centralnym miejscu miasta, duże i jeszcze lepsze od budowanego muzeum Żydów polskich w Warszawie. A powinno powstać nie tylko dla Polaków, ale przede wszystkim z myślą o turystach zagranicznych. Jego zwiedzanie powinno być włączane w programy grupowych wycieczek po Warszawie dla turystów zagranicznych, których z każdym rokiem będzie przybywać. Na tej zasadzie, na jakiej pokazuje się dla wycieczek turystycznych np. Luwr czy Muzeum Watykańskie. A więc najważniejsze sale.

Właśnie takie muzeum będzie najlepszą odpowiedzią na Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, miejscem dokumentującym zbrodnie Związku Sowieckiego na narodzie polskim oraz nacjonalistów ukraińskich, litewskich i białoruskich na Kresach w latach 1939-47 i na wmawianie mieszkańcom Zachodu, że Polacy są współwinni zagładzie Żydów podczas II wojny światowej.

Sejm walny koronny (polski) na Kresach

Sejm walny koronny (dla ziem polskich Rzeczypospolitej), istniejący od 1569 do 1793 roku, obradował zazwyczaj w Warszawie. Jednak dwa razy, przez zaistniałą sytuację polityczną, obradował na Kresach: pierwszy raz w 1653 roku w Brześciu nad Bugiem i po raz ostatni w swej historii – w Grodnie w 1793 roku.

Polska walka z analfabetyzmem na porosyjskich Kresach

Na terenie przedwojennych województw: wileńskiego, nowogródzkiego, poleskiego i wołyńskiego w roku szkolnym 1910/1911, czyli w okresie rosyjskiego tu panowania, było ogółem zaledwie 3700 szkół podstawowych, w których naukę pobierało zaledwie 242 000 uczniów; były to więc w większości małe - 1-2 klasowe szkółki. Władze rosyjskie wierzyły w to (zresztą słusznie), że ciemnota ludu jest gwarantem dalszego istnienia rządów carskich. W 1919 roku ziemie te weszły w skład odrodzonego państwa polskiego, które postawiło sobie za cel walkę z analfabetyzmem, walkę o oświecenie ludu; w całej Polsce wprowadzono obowiązek powszechnego nauczania. W roku szkolnym 1937/1938 na terenie w/w województw kresowych było już 6500 szkół podstawowych z 840 000 uczniów. Odsetek analfabetów w latach 1921-31 zmniejszył się tam z 65 do 41%. W 1939 roku zdecydowana większość młodzieży kresowej uczęszczała do szkoły, a analfabetyzm wśród tej grupy ludności w zasadzie przeszedł do historii.

Wilno i Lwów w dziejach polskiej książki

Według historyka polskiej książki Tadeusza Turkowskiego (Wilno w dziejach książki polskiej Wilno 1928) w latach 1804-1833 wyszło spod pras drukarskich w Wilnie 2156 druków (książek i broszur) polskich, co stawia Wilno na drugim po Warszawie (4527 druków) miejscu wśród miast polskich. W następnym trzydziestoleciu (1834-1863) wydano w Wilnie 1836 tytułów książek polskich, a, dla przykładu, w Warszawie 6680, Krakowie 2668, Lwowie 2587 i Poznaniu 1434 tytułów. Po uzyskaniu w 1867 roku autonomii narodowo-kulturalnej, Lwów stał się jeszcze większym ośrodkiem wydawniczym polskich książek. W mieście działało jednocześnie kilkanaście drukarni wydawniczych, które wypuszczały na rynek księgarski setki tytułów książek rocznie. W tym czasie największymi nakładcami książek były księgarnie Alfreda Altenberga, Bernarda Połonieckiego (Księgarnia Polska), Władysława Gubrynowicza, Biblioteka Polskiej Macierzy Szkolnej, a przede wszystkim Zakład Narodowy im. Ossolińskich.

Pierwsi byli arcybiskupi katoliccy we Lwowie

Od 1991 roku, to jest po uzyskaniu przez Ukrainę po raz pierwszy w jej dziejach niepodległości, ukraińscy grekokatolicy odgrywają w mieście decydującą we wszystkim rolę i są szermierzami ukraińskiego nacjonalizmu o obliczu antypolskim. Zachowują się tak, jakby Lwów był zawsze ukraiński i Cerkiew grekokatolicka zawsze dominującym wyznaniem w mieście, no i zawsze o obliczu ukraińskim i nacjonalistycznym. To zwykła bzdura i to pod każdym względem. Lwów w latach 1356-1939 był zawsze polskim miastem i dominowała w nim ludność polska, a tym samym rzymskokatolicka. I tak podczas gdy Lwów jest stolicą rzymskokatolickich arcybiskupów metropolitów już od 1412/1414 roku, to ruskie biskupstwo prawosławne założono we Lwowie dopiero w 1539 roku. W 1700 roku przyjęło ono unię z Rzymem, a w 1808 roku Austriacy przyczynili się do powstania we Lwowie grekokatolickiego arcybiskupstwa metropolii lwowskiej. W związku z tym, że w XVIII wieku dużo unitów (grekokatolików) spolonizowało się, Cerkiew grekokatolicka do 1900 roku miała charakter rusko-polski. Charakter czysto ukraiński ma ona dopiero teraz. Cerkiew grekokatolicka we Lwowie do 1939 roku egzystowała w cieniu wielkiego, potężnego i wpływowego lwowskiego Kościoła katolickiego. W 1939 roku było we Lwowie 39 kościołów rzymskokatolickich i tylko 14 cerkwi grekokatolickich, które miały znacznie mniej parafian (przeciętnie mniej niż 3000) od każdej parafii rzymskokatolickiej (największe parafie rzymskokatolickie we Lwowie: Marii Magdaleny i św. Elżbiety miały po 18 000 parafian).

Juliusz Słowacki i Lwów

Chociaż wybitny poeta polski, zaliczony do trójki polskich wieszczy, Juliusz Słowacki (1809 – 1849 Paryż), pochodzący z Krzemieńca na Wołyniu i związany z Wilnem, nigdy nie był we Lwowie, istniały inne powiązania między nim a wiernym miastem Rzeczypospolitej – Lwowem.
Otóż po śmierci Juliusza Słowackiego, jego matka - Salomea oddała do polskiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (Ossolineum) we Lwowie zebrane rękopisy poety i tutaj one pozostały do II wojny światowej, podczas której niektóre z nich zniszczyli okupanci sowieccy i niemieccy. Te zachowane dla potomnych są dzisiaj rozproszone; większość jest w Ossolineum, które po wojnie częściowo zostało przeniesione do Wrocławia. Jeden rękopis Słowackiego, który należał do zbiorów lwowskich, a po wojnie uchodził za zaginiony – Dziennik podróży na wschód odnalazł w 2011 roku w Rosyjskiej Bibliotece Państwowej dr Henryk Głębocki, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rękopis dopiero w 2001 roku został włączony do katalogu rosyjskiej biblioteki. Nie wiadomo co się z nim wcześniej działo (IAR 26.9.2011).

To Lwów rozpalił pierwsze ognisko kultu poety na ziemiach polskich i dzierżył prym w tym kulcie aż do końca dziejów polskiego Lwowa w 1945 roku. Lwowska spuścizna rękopiśmienna poety posłużyła do badań nad jego twórczością, torując jego prochom drogę do krypty na Wawelu w Krakowie w 1927 roku, gdzie spoczęły w Krypcie Wieszczów obok prochów Adama Mickiewicza. Teatr polski (Teatr Skarbkowski) we Lwowie zapoczątkował wystawianie dramatów Juliusza Słowackiego na ziemiach polskich, wystawiając 7 marca 1862 roku Balladynę i w tym samym roku Marię Stuart, a 23 czerwca 1863 roku Lille Wenedę. Wkrótce potem ze Lwowa w 1866 roku poszła w świat pierwsza książka - monografia o Słowackim – Juliusz Słowacki. Jego życie i dzieła w stosunku do współczesnej epoki (t. 1-2, wyd. rozsz. t. 1-3 1881) pióra badacza literatury polskiej, profesora i rektora Uniwersytetu Lwowskiego Antoniego Małeckiego, który jednocześnie wydał także we Lwowie w trzech tomach Pisma pośmiertne Słowackiego (wznowione w 1883), w których ukazały się pierwodruki jego kilku utworów, jak np. Horsztyński, Fantazy, Złota czaszka, Beniowski, Król-Duch. Od tej pory dzieła Słowackiego były drukowane we Lwowie po 1939 rok. Tutaj w 1909 roku, z okazji setnej rocznicy urodzin Słowackiego, ukazała się nowa biografia poety i dramaturga pt. W setną rocznicę urodzin - Juliusz Słowacki : żywot i wybór pism Konstantego Wojciechowskiego, 3-tomowa Księga pamiątkowa ku uczczeniu Juliusza Słowackiego, a Bronisław Gubrynowicz i Wiktor Hahn wydali w 10 tomach Dzieła wieszcza.

Wielkim badaczem twórczości Juliusza Słowackiego był urodzony we Lwowie Juliusz Kleiner (1886 – 1957 Kraków), w latach 1920-39 profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, gdzie kierował Oddziałem Filologii Polskiej Nowszej Zakładu Filologii Polskiej. W 1906 roku ukazała się w czasopiśmie „Biblioteka Warszawska” pierwsza jego rozprawa w ogóle i o Słowackim pt. Patriotyzm Słowackiego. W 1910 roku wyszła jego pierwsza książka Studia o Słowackim. Chociaż jego zainteresowania naukowe obejmowały wszystkich trzech wieszczów polskiej epoki romantyzmu, którym poświęcił monografie, jednak najwięcej czasu poświęcał badaniom nad twórczością Słowackiego. Owocem tego jest wielka monografia o Słowackim: tom pierwszy pt. Twórczość młodzieńcza (1919), tom drugi pt. Od Balladyny do Lilli Wenedy (1920), tom trzeci pt. Okres Beniowskiego (1923), tom czwarty pt. Poeta mistyk (1927). Inaugurację roku akademickiego na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie 24 października 1921 roku rozpoczął wykład prof. Kleinera Realizm i mistyka w twórczości Słowackiego.

Z kolei wielkim miłośnikiem twórczości literackiej Juliusza Słowackiego był pochodzący z Wileńszczyzny i Wilna, ale także blisko związany ze Lwowem pracą niepodległościową marszałek Józef Piłsudski. Podczas pobytu we Lwowie 22 listopada 1920 roku z okazji drugiej rocznicy wyzwolenia arcypolskiego miasta z rąk ukraińskich intruzów, w ramach bogatego programu uroczystości, specjalnie dla Marszałka w Teatrze Wielkim wystawiono I akt Kordiana Juliusza Słowackiego. Z kolei z okazji zawsze obchodzonych uroczyście w całej Polsce imienin Józefa Piłsudskiego, 19 marca 1927 roku Teatr Wielki wystawił dramat Horsztyński. Piłsudski przyczynił się do sprowadzenia z Paryża do Krakowa w 1927 roku prochów Juliusza Słowackiego i do pochówku ich w katedrze wawelskiej. Do uroczystości tych włączył się także Lwów. W mieście zawsze wiernym Rzeczypospolitej zainaugurowało je 16 czerwca 1927 otwarcie w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich wystawy pamiątkowej po Juliuszu Słowackim. 18 czerwca w sali Unii Lubelskiej Uniwersytetu Jana Kazimierza odbyło się uroczyste posiedzenie Wydziału Filologicznego Lwowskiego Towarzystwa Naukowego na którym odczyt Prometeizm w Królu-Duchu wygłosił J.G. Pawlikowski. Natomiast 19 czerwca w ratuszu otwarto Tydzień Juliusza Słowackiego uroczystą akademią z przemówieniami Juliusza Kleinera i Stefana Kawyna oraz występami Chóru Akademickiego oraz aktorów Wandy Siemaszkowej i Janusza Strachockiego. Podjęto decyzję o budowie pomnika J. Słowackiego we Lwowie. 24 czerwca Polskie Towarzystwo Muzyczne oraz Kasyno i Koło Literacko-Artystyczne zorganizowały uroczysty wieczór ku czci J. Słowackiego. Zasłużona szkoła polska na Zamarstynowie dostała imię Juliusza Słowackiego.

Z okazji krakowskiego pogrzebu J. Słowackiego, który miał miejsce w Krakowie 28 czerwca 1927 roku, odprawiono nabożeństwa żałobne w katedrach: rzymskokatolickiej, polsko-ormiańskiej i grekokatolickiej oraz w kościele ewangelickim, w cerkwi prawosławnej św. Jerzego i w synagodze postępowej. W godzinach 9.30-12, podczas uroczystości złożenia prochów Słowackiego na Wawelu, na zarządzenie prezydenta miasta Lwowa Józefa Neumanna zamknięto w mieście wszystkie sklepy, warsztaty i inne przedsiębiorstwa. O godz. 19 na balkonie Teatru Wielkiego odbył się koncert muzyki wojskowej i chóru Teatrów Miejskich, o godz. 19.30 rozpoczęła się uroczysta premiera dramatu Słowackiego Księdz Marek w reżyserii J. Strachockiego. Przed teatrem, na placu, gdzie wmurowano kamień węgielny pod pomnik Słowackiego, zapalono znicz, przy którym zaciągnięta została warta honorowa. Następnego dnia rozpoczęła się zbiórka uliczna na budowę pomnika J. Słowackiego, Teatr Wielki wystawił dramaty Słowackiego Horsztyński i Księdz Marek, a Teatr Nowości fragmenty Beniowskiego, Balladyny i Złotej czaszki (A. Biedrzycka). 90-tą rocznicę śmierci Juliusza Słowackiego uczcił Lwów odprawieniem 3 kwietnia 1939 roku uroczystego nabożeństwa żałobnego w katedrze rzymskokatolickiej.

W repertuarze teatrów lwowskich zawsze były dramaty Juliusza Słowackiego. Do poprzednio wspomnianych jego dramatów, które po raz pierwszy zostały wystawione we Polsce - w teatrze polskim we Lwowie, doszedł w 1910 roku dramat Zawisza Czarny. Z innych przedstawień wymieńmy najważniejsze z lat międzywojennych: 29 stycznia 1920 r. premiera Fantazego w reżyserii M. Tarasiewicza w Teatrze Wielkim; 14 lipca 1926 r. słynny nowatorski Teatr „Reduta” z Wilna Juliusza Osterwy wystawił przed kościołem dominikanów Księcia Niezłomnego; na rozpoczęcie nowego sezonu w Teatrze Wielkim wystawiono Księcia Niezłomnego w reżyserii Juliusza Osterwy; 11 listopada 1927 r. z okazji święta Niepodległości i 22 listopada z okazji dziewiątej rocznicy oswobodzenia arcypolskiego Lwowa z rąk nacjonalistycznych intruzów ukraińskich Teatr Wielki wystawił ponownie dramat Książę Niezłomny; 29 listopada 1930 r. z okazji setnej rocznicy wybuch Powstania Listopadowego odbyła się w Teatrze Wielkim głośna po dziś dzień i upamiętniona w dziejach teatru polskiego premiera Kordiana w reżyserii Leona Schillera; 9 czerwca 1932 r. w Teatrze Wielkim premiera Snu srebrnego Salomei w reżyserii L. Schillera i scenografii A. Pronaszki; 11 października 1932 r. w Teatrze Wielkim premiera Samuela Zborowskiego w reżyserii W. Radulskiego i scenografii A. Pronaszki; 11 listopada 1932 r. z okazji święta Niepodległości galowe przedstawienie Samuela Zborowskiego w Teatrze Wielkim.

15 stycznia 1930 roku została uruchomiona we Lwowie rozgłośnia Polskiego Radia. Także i tu trafiła twórczość Juliusza Słowackiego. 19 marca 1935 roku rozgłośnia lwowska Polskiego Radia nadała fragmenty Kordiana w radiofonizacji W. Horzycy i W. Radulskiego i w reżyserii Radulskiego; 11 listopada 1935 roku fragment słuchowiska Horsztyński w opracowaniu i reżyserii Bronisława Dąbrowskiego; 16 stycznia 1938 roku słuchowisko Zawisza Czarny w radiofonizacji Juliusza Kleinera.
Juliusz Słowacki na zawsze jest związany z polskim Lwowem.

Polskie wyższe uczelnie w przedwojennym Lwowie

Lwów był przed wojną drugim co do wielkości ośrodkiem akademickim w Polsce. W mieście było 6 polskich wyższych uczelni: Uniwersytet Jana Kazimierza (do 5500 studentów), Politechnika Lwowska (3600 studentów), Akademia Medycyny Weterynaryjnej (do 400 studentów), Wyższa Szkoła Handlu Zagranicznego – Akademia Handlowa (do 300 studentów) oraz Konserwatorium Muzyczne (do 200 studentów) i Główna Szkoła Gospodarstwa Domowego. Uczelnie te skupiały prawie 20% ogółu studentów polskich (dla przykładu Warszawa 42%, Kraków 15,6%, Wilno 7,2%).

Bataliony Chłopskie w Małopolsce Wschodniej

Bataliony Chłopskie były konspiracyjną organizacją wojskową polskiego ruchu ludowego, działającego na terenie kraju w okresie II wojny światowej. Terenowa sieć organizacyjna składała się z 10 okręgów. Okręgiem VIII był Wołyń, a okręgiem IX Lwów, Stanisławów i Tarnopol. Oba powstały na początku 1943 roku. Okręgi dzieliły się na obwody (odpowiednik powiatów). Okręg IX obejmował województwa: lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. W skład okręgu podzielonego na trzy podokręgi wchodziły 24 obwody. Komendantami okręgu byli w kolejności Adam Cużytek ps. „Adaś”, „Wolski”, Jan Szram ps. „Grodzicki” i Jan Nowak ps. „Stanisławski”. Okręg IX w 1944 roku liczył 5618 członków – ludzi w oddziałach taktycznych. Bataliony Chłopskie na Ziemi Lwowskiej walczyły z Niemcami, ale od kiedy w 1944 roku nacjonaliści ukraińscy rozpoczęli rzeź Polaków w Małopolsce Wschodniej koncentrowały się głównie na ochronie zagrożonej ludności polskiej.

Wypędzenie Polaków z Małopolski Wschodniej i Wołynia w latach 1944-1948

Sprawą wypędzenia Polaków z Ziem Wschodnich przedwojennej Rzeczypospolitej po II wojnie światowej zajął się Jan Czerniakiewicz w książce Repatriacja ludności polskiej z ZSRR 1944-1948 (Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987). Wydana jeszcze w okresie komunistycznym ma pewne luki i niedomówienia. Najważniejsze tutaj są dane statystyczne.

Według obliczeń Czerniakiewicza w latach 1944-48 z ziem polskich przyłączonych przez Stalina do Sowieckiej Ukrainy zostało wypędzonych lub wyjechało do jałtańskiej Polski (czyli Polski bez Kresów z woli Stalina) 777 184 osoby, z tego 741 381 było Polakami, 31 064 polskimi Żydami i 4739 osób innej narodowości (głównie Ukraińców z małżeństw mieszanych).

Z Małopolski Wschodniej zostało wypędzonych lub wyjechało 560 205 osób, z tego 534 657 Polaków, 21 667 Żydów i 3881 osób innej narodowości. Pochodzili oni z następujących rejonów „repatriacyjnych”/wysiedleńczych: Brody – 10 664, Chodorów – 12 971, Czortków – 104 992, Drohobycz – 48 591, Kamionka Strumiłowa – 17 983, Lwów – 124 743, Rawa Ruska – 13 199, Sambor – 30 002, Stanisławów – 75 922, Stryj 18 997, Tarnopol – 83 023 i Złoczów – 18 937.

Z Wołynia wyjechało 216 979 osób, z tego 206 724 Polaków, 9397 Żydów i 858 osób innej narodowości. Pochodzili oni z następujących rejonów „repatriacyjnych”/wysiedleńczych: Dubno – 16 492, Kowel – 20 708, Krzemieniec – 22 011, Łuck – 59 426, Równe – 71 893 i Włodzimierz Wołyński – 26 448.

Z należącej przed wojną do Rumunii północnej Bukowiny (rejon Czerniowiec), którą Stalin także przyłączył do Ukrainy w 1945 roku i włączył do Sowieckiej Ukrainy, i gdzie mieszkało przed wojną 60 000 Polaków, wyjechało do Polski 10 490 osób, z tego 8 385 podało się za Polaków, 2041 za Żydów (nie byli to polscy Żydzi!) i 91 za osoby innej narodowości.

Ogółem z Sowieckiej Ukrainy wypędzono/wyjechało do jałtańskiej Polski w latach 1944-48 aż 787 674 osoby.

Samodziały wełniane z Leszczkowa koło Sokala

Przed wojną Leszczków koło Waręża leżał na terenie powiatu sokalskiego w woj. lwowskim. W 1945 roku wschodnia część powiatu sokalskiego wraz z Sokalem została oderwana od Polski i włączona przez Stalina do Sowieckiej Ukrainy. Leszczków pozostał przy Polsce i został włączony do powiatu hrubieszowskiego w woj. lubelskim. Przed wojną w Leszczkowie przemysłowiec Roman Żurowski (1888 – 1943) założył i zbudował według własnych planów wzorowy zakład przemysłu włókienniczego, wyrabiający samodziały czysto wełniane, które stały się bardzo popularne w całej Polsce. Zakład przez to się rozbudowywał i w 1939 roku zatrudniał 500 robotników, pochodzących głównie z miasteczka Waręż i najbliższych wsi. Zakłady jakoś przetrwały wojnę. W 1951 roku Stalin postanowił oderwać od Polski także zachodnią część byłego powiatu sokalskiego - Sokalszczyzny z historycznymi miasteczkami Krystynopol, Waręż i Bełz. Przed przekazaniem tych terenów Związkowi Sowieckiemu władze polskie przeniosły zakład z Leszczkowa do Łowicza i jednocześnie go upaństwowiły.

Tablica pamiątkowa odsieczy Wiednia 1683 w Stryju

W związku z 250 rocznicą odsieczy Wiednia, w 1933 roku na ścianie katolickiego kościoła parafialnego Najśw. Maryi Panny w Stryju (woj. stanisławowskie) odsłonięto tablicę upamiętniającą to wielkie zwycięstwo oręża polskiego. Jan Sobieski, wódz spod Wiednia, zanim został królem, piastował m.in. urząd starosty stryjskiego, z czego mieszkańcy Stryja byli zawsze bardzo dumni. Świadczy o tym treść napisu na tablicy: „1683 – 1933 Królowi Polskiemu Janowi III Sobieskiemu ongiś staroście stryjskiemu w 250-letnią rocznicę zwycięstwa pod Wiedniem na wieczną potomności pamiątkę Królewskie Wolne Miasto Stryj”. Tablica ta zachowała się do dziś, gdyż kościół w Stryju zawsze był czynny w okresie sowieckim (1945-91) jako jeden z nielicznych kościołów pozostawionych polskim katolikom w Małopolsce Wschodniej.

Polska Biblioteka im. W. Smagłowskiego w Stanisławowie

Stanisławów do 1939 roku był drugim największym miastem Małopolski Wschodniej i stolicą województwa stanisławowskiego. Obok licznych polskich placówek kulturalno-oświatowych była w mieście Miejska Biblioteka Publiczna im. W Smagłowskiego. Została ona ufundowana w 1872 roku przez Wincentego Smagłowskiego (1806 Brody – 1883 Stanisławów). W 1939 roku Miejska Biblioteka Publiczna im. W Smagłowskiego miała ok. 12 000 tomów, w tym zasobny zbiór starych druków polskich od XVI wieku oraz bogaty zbiór starych map. W 1939 roku przejął ją i zawłaszczył jej zbiory okupant sowiecki, a po nim Ukraińcy. - Smagłowski, jako student Uniwersytetu Warszawskiego był w 1829 roku inicjatorem tzw. spisku koronacyjnego, uczestnikiem Powstania Listopadowego 1830-31, po którego upadku znalazł się w Paryżu, gdzie założył bibliotekę Szkoły Polskiej w Montparnasse, następnie osiadł w Galicji. W 1850 roku w zamku w Laszkach Murowanych koło Sambora (po 1945 r. Ukraina) odkrył na strychu archiwum zamkowe znanej z historii polskiej rodziny Mniszchów, pełne dokumentów w językach polskim i łacińskim z XVII i XVIII w., diariuszy sejmów i mów na nich głoszonych, instrukcji ziem i powiatów, dawane posłom wyprawianym na sejmiki, uchwał czyli laudów sejmików, relacji poufnych, instrukcji dawanych posłom zagranicznym w odpisach, raportów wojennych i listów prywatnych z pola bitew oraz odpisów niektórych traktatów z sąsiednimi mocarstwami i manifestów konfederacji, które nabyło Ossolineum we Lwowie.

Uniwersytet Ludowy w Różynie na Wołyniu

W Różynie w powiecie kowelskim na Wołyniu w latach 1935-39 działał znany Uniwersytet Ludowy prowadzony przez Wołyński Związek Młodzieży Wiejskiej, który skupiał zarówno młodzież polską, jak i ukraińską, i słynne polskie Liceum Krzemienieckie w Krzemieńcu (także na Wołyniu). Był to czwarty z kolei polski uniwersytet ludowy na Kresach i dwunasty w Polsce. Jego kierownikiem w latach 1935-38 był znany działacz ludowy (także poza Wołyniem) Kazimierz Banach, w czasie wojny delegat Rządu R.P. na Wołyniu. Ostatnim kierownikiem Uniwersytetu Ludowego, w latach 1938-39 był działacz ludowy a także poeta i publicysta podhalański Augustyn Suski, w okresie okupacji organizator Konfederacji Tatrzańskiej, zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz w 1942 roku. Jednym z wykładowców był wychowanek Liceum Krzemienieckiego i utalentowany poeta młodego pokolenia Zygmunt Rumel, który podczas niemieckiej okupacji Wołynia był tam dowódcą polskich Batalionów Chłopskich; wysłany w misji do dowództwa Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) w rejonie Horochowa przez Kazimierza Banacha, pełnomocnika Rządu R.P. na Wołyń, mającej na celu zahamowanie rzezi ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich i uzgodnienie wspólnej z Ukraińcami walki z Niemcami, został w kwaterze dowództwa UPA brutalnie zamordowany – rozerwany końmi we wsi Kustycze w nocy z 10 na 11 lipca 1943 roku. Uniwersytet Ludowy wraz ze szkołą podstawową w Różynie mieścił się w specjalnie wybudowanym i odpowiednio urządzonym nowoczesnym murowanym kompleksie budynków jednopiętrowych i nosił nazwę Uniwersytet Ludowy i Szkoła Powszechna im. Józefa Piłsudskiego. Gmach ten, tak jak wiele innych budynków i kościołów katolickich, w ramach niszczenia wszelkich śladów polskości na Wołyniu, spaliła banda nacjonalistów ukraińskich 16 października 1943 roku podczas przeprowadzanej wówczas na Wołyniu rzezi ludności polskiej.

Polskie prace naukowe o azalii pontyjskiej na Wołyniu

W odległości kilkunastu kilometrów od Korca w przedwojennym (polskim) powiecie Równe na Wołyniu występuje w stanie dzikim azalia pontyjska, zwana też różanecznikiem; mniejsze wyspy tego kwiatu stwierdzono na Polesiu. Przed wojną uważano, że są to jedyne w Europie naturalne wyspy azalii pontyjskiej. Korecka wyspa azalii zajmowała przed wojną obszar aż ok. 160 km kw. W okresie kwitnienia, gdy pokryje się milionami złocistych kwiatów, wywołuje niezwykłe wrażenie. Przed wojną z inicjatywy polskich działaczy przyrody został utworzony z części tej wyspy azaliowej rezerwat. Jednocześnie o wołyńskiej azalii napisali prace naukowe polscy botanicy: Stefan Maćko Badania nad rozmieszczeniem i biologią azalii pontyjskiej w Polsce (1931) oraz C. Jakubczak i K. Stecki Rozmieszczenie azalii pontyjskiej na Polesiu i Wołyniu w związku z występowaniem skał krystalicznych masywu wołyńsko-ukraińskiego (1932). – Po wojnie botanicy polscy znaleźli na terenie dzisiejszej Polski małe, o powierzchni zaledwie 0,1 ha, stanowisko azalii pontyjskiej na skraju wsi Wola Żarczycka w pow. leżajskim w woj. podkarpackim i w 1957 roku został utworzony w tym miejscu ścisły rezerwat florystyczny. Nie ulega wątpliwości, że ktoś kiedyś przyniósł tu nasiona azalii wołyńskiej.

Piewca Ziemi Pińskiej

Piewcą i historykiem Ziemi Pińskiej w okresie międzywojennym był Roman Horoszkiewicz-Woynicz (1892 Salówka k. Czortkowa – 1962 Opole), autor m.in. prac: Pińsk i jego okolice (1926) , Krótki zarys dziejów Brześcia n/B.(1926) , Notatki historyczne o niektórych miejscowościach powiatu pińskiego (1929), Tradycje ziemi pińskiej (1930), Krótki rys historji powiatu brzeskonadbużańskiego (1930), Szlachta zaściankowa na ziemiach wschodnich (Pińsk 1936) , Spis rodów szlachty zaściankowej ziemi pińskiej (1937). Roman Horoszkiewicz-Woynicz po ukończeniu studiów historycznych i archeologicznych na polskim Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i pracy w Muzeum Dzieduszyckich tamże, zamieszkał na Polesiu; był zastępcą wojewódzkiego konserwatora zabytków w Brześciu nad Bugiem, w 1924 roku założycielem Muzeum Poleskiego w Pińsku, redaktorem tygodnika polityczno-społecznego „Ziemia Pińska”, wydawanego w Pińsku w latach 1926-29 oraz przed samą wojną pracownikiem Polskiego Radia w Baranowiczach, które służyło Nowogródczyźnie i Polesiu.

„Słowo” (1922-39) – największy dziennik polski w Wilnie

Największym i najpoważniejszym dziennikiem polskim ukazującym się nie tylko w Wilnie ale całej Wileńszczyźnie było „Słowo”, wydawane w Wilnie w latach 1922 – 19 września 1939; ukazało się łącznie 5540 numerów pisma. Zrazu organ Polskiej Organizacji Zachowawczej Pracy Państwowej czyli grupy konserwatystów wileńskich (tzw. żubrów), popierany i finansowany przez kresowe środowiska ziemiańskie, głównie przez Jana Tyszkiewicza, dziennik stał się niebawem jednym z najbardziej opiniotwórczych w kraju i poczytnych dzienników polskich wśród inteligencji. W 1939 roku łączna objętość dziennika wynosiła w tygodniu 64 kolumny, a nakład wynosił ponad 25 000 egzemplarzy (w 1922 r. – 4500 egz.); jako mutacje wileńskiego „Słowa” ukazywały się w latach trzydziestych: „Kurier Nowogródzki” (Baranowicze, woj. nowogródzkie), „Kurier Grodzieński” (Grodno, woj. białostockie), „Kurier Słonimski” (Słonim, woj. nowogródzkie) i „Słowo Polesia” (Pińsk, woj. poleskie). Założycielem, wydawcą i jedynym redaktorem naczelnym „Słowa” był Stanisław Cat-Mackiewicz (1896 Petersburg – 1966 Warszawa). Zespół redakcyjny liczył 15 dziennikarzy. Do wybitniejszych współpracowników pisma należeli: Teodor Bujnicki (dział teatralny), Henryk Łubieński (informacja polityczna), Józef Mackiewicz (reportaż społeczny), Karol Zbyszewski (stały felietonista), Marian Szydłowski (kronika sądowa), Michał K. Pawlikowski (dział myśliwski), oraz, często debiutujący w piśmie: Władysław Gizbert-Studnicki, Z. Harski, Ksawery Pruszyński, Jerzy Zagórski, Antoni Gołubiew, Konstanty I. Gałczyński, Kazimiera Iłłakowiczówna, Jerzy Wyszomirski i Władysław Laudyn. Komentatorem politycznym był sam Stanisław Cat-Mackiewicz. Słowo wydawało najlepszy w Polsce „Dodatek Myśliwski”, a w początku lat trzydziestych miało akademickie dodatki artystyczno-literackie: „Trybuna Akademicka”, „Wilcze Zęby” i najbardziej znany, szczególnie w okresie PRL-u bo był lewicujący, „Żagary” (1931-32), z którymi współpracował m.in. poeta Czesław Miłosz, późniejszy (1980) laureat literackiej nagrody Nobla. Dziennik dysponował własną drukarnią i miał znaczące poparcie finansowe w Wileńskim Banku Ziemskim.

W Toruniu w 2009 roku nakładem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ukazała się praca Macieja Wojtackiego pt. Słowo Stanisława Cata-Mackiewicza dziennik konserwatystów wileńskich w latach 1922-1939. Monografia pisma. Przybliża ona czytelnikowi dzisiejszej Polski bez arcypolskiego Wilna historię i działalność tego ważnego dziennika w przedwojennej Polsce oraz sylwetkę i działalność jego redaktora naczelnego Stanisław Cat-Mackiewicza. Autor książki, skupia się na mniej znanych aspektach działalności środowiska politycznego skupionego wokół wileńskiego dziennika, przedstawiając między innymi nieznany dotychczas proces zbliżenia konserwatystów z narodową - demokracją do którego doszło w Wilnie w II połowie lat 30-tych oraz postępujący w tym czasie proces przechodzenia „Słowa” – Józefa Cat-Mackiewicza, który był wielkim zwolennikiem marszałka Józefa Piłsudskiego, do opozycji względem sukcesorów Marszałka – polityków związanych z powstałym w 1937 roku Obozem Zjednoczenia Narodowego, co doprowadziło do aresztowania Mackiewicza 22/23 marca 1939 roku i osadzenia na 17 dni w obozie w Berezie Kartuskiej na Polesiu pod zarzutem osłabiania ducha obronnego Polaków, gdyż ostro krytykował politykę obronną i zagraniczną ówczesnych władz, szczególnie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. Autor szczegółowo przedstawił także proces kształtowania się redakcji pisma, i pozyskiwania nowych współpracowników oraz rozwój sieci lokalnych przedstawicielstw dziennika w województwach: wileńskim, białostockim, nowogródzkim i poleskim. Pracę uzupełniają materiały ikonograficzne przedstawiające ewolucję szaty graficznej pisma oraz wygląd najważniejszych dodatków.

Polacy na Litwie w 1989 roku

Sowiecki spis ludności przeprowadzony w 1989 roku wykazał, że w Sowieckiej Republice Litewskiej mieszkało 258 000 Polaków, z których 110 000 mieszkało w Wilnie, stanowiąc 19% ogółu ludności miasta. Sowieci do polskiej Wileńszczyzny przyłączonej do sowieckiej Litwy włączyli tereny, które przed wojną wchodziły w skład Litwy Kowieńskiej, gdzie zdecydowanie dominowała ludność litewska, co znacznie obniżyło procent Polaków w utworzonych rejonach (powiatach) i nie odzwierciedlało faktycznego procentu ludności polskiej dziś litewskiej Wileńszczyzny; jedynie rejon święciański w całości należał do przedwojennego woj. wileńskiego i większa część rejonu wileńskiego. W rejonie (powiecie) wileńskim wśród 93 800 mieszkańców Polacy stanowili 63% ludności, w rej. solecznickim: 41 500 mieszk. – 81% ludności, w rej. święciańskim: 37 800 mieszk. – 29% ludności, w rej. trockim: 81 700 mieszk. – 24% ludności, w rej. malackim: 27 300 mieszk. – 14% ludności, w rej. szyrwinckim: 21 500 mieszk. – 12,3% ludności, w rej. ignalińskim: 59 000 – 9,4%, w rej. jezioroskim: 25 900 mieszk. – 9.1% ludności, w rej. orańskim: 38 500 mieszk. – 8% ludności.

Natomiast na terenach przedwojennej Litwy Kowieńskiej w 1989 roku Polacy mieszkali w Kownie – 2500 osób i w Kłajpedzie – 1100 osób oraz w rejonach: janowskim – 925 osób, kowieńskim – 750 osób, kiejdańskim – 620 osób, szawelskim – 500 osób, poniewiskim – 430 osób i koszedarskim – 325 osób.

Marian Kałuski

Wersja do druku

wewa - 03.02.14 20:06
Bardzo dobry opis nie zawsze znanych i pamiętanych przez Polaków wydarzeń oraz Kolebki Polski- Polan, przecież to tereny dzisiejszej Kijowszczyzny i to w czasach, gdy pojęcie Ukraina jeszcze się nie narodziło w "narodo-twórczych" umysłach.Ziemie Lachów, Lędzian, Polan i Wiślan, (Polanie to również dzisiejszy Śląsk i część Wielkopolski w tamtych czasach). W czasie, gdy Polacy ratowali Europę, Habsburg, Hohenzollern,Waza i Rurykowicz już knuli rozbiory.

Lubomir - 30.12.13 14:30
Re: Marian Kałuski Dziękuję Panu za powyższe wyjaśnienie. Również pozdrawiam i życzę wiele twórczej energii w 2014 roku.

Marian Kałuski - 30.12.13 10:27
Panie Lubomirze, ja nie pisałem o Ukraińcach (a Bandera był Ukraińcem pomimo tego że był obywatelem polskim), a tylko o Polakach, którzy zakłamywali i zakłamują historię polską oraz szkodzili i szkodzą Polsce - polskiej racji stanu.
Pozdrawiam i życzę Wszystkim szczęśliwego Nowego 2013 Roku.

Marian Kałuski

Lubomir - 29.12.13 13:19
Hm, Polacy szkodzący Polsce i Polakom?. Czy np wyszkolonego przez niemiecki wywiad wojskowy i niemiecką policję państwową obywatela polskiego Stefana Banderę, należy nadal uznawać za Polaka?. Kiedy zdeformuje się komuś umysł i wmówi mu się jego odrębność, to taki neofita może zginąć za swoje nowe pryncypia. Dzisiaj niemieccy szkoleniowcy d/s tzw regionalizacji Europy szkolą brygady nowych Banderów. Tacy pokazali już swoją siłę na Bałkanach. Wciąż próbują rozszarpać po kawałku Wielką Brytanię, wielką Hiszpanię, wielką Francję i wielkie Włochy. Berlinowi łatwiej byłoby zarządzać europejskimi regionami, niż narzucać swoje projekty i dyktaty zjednoczonym i scentralizowanym państwom i narodom. Niemieccy euronaziści mają również głowy pełne pomysłów, odnośnie rozszarpania Polski na skłócone ze sobą regiony. Watahy wazeliniarzy, uległych wobec Berlina wyszukują lokalnych 'Aborygenów', by wmawiać im pochodzenie od kajzera i fuehrera...Potem wszystko nakręca się samo i prze do przodu...'Aborygeni' szyją swoje flagi i układają 'aborygeński' hymn...Zaś perę germanizmów próbują proklamować odrębnym językiem 'narodu aborygeńskiego'...

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1882 roku
Zmarł Charles Robert Darwin, twórca teorii ewolucji biologicznej (ur. 1809)


19 Kwietnia 1999 roku
Parlament Niemiec został przeniesiony do Berlina.


Zobacz więcej