Niedziela 6 Października 2024r. - 279 dz. roku, Imieniny: Artura, Fryderyki
| Strona główna | | Mapa serwisu
dodano: 05.02.13 - 10:45 Czytano: [3888]
Dział: Interwencje
Wymiar niesprawiedliwości
Dziewczyna, szlifierka, policjant i dwukrotny mord sądowy ?
Wioleta D. miała niespełna 19 lat gdy jej ojczym założył "na nią" firmę, którą sam prowadził.
Firma początkowo - tak jak zwykle na początku małego biznesu - miała kłopoty z płynnością finansową, więc ojczym p. Wiolety zakupił szlifierkę taśmową oraz taśmę ścierną o wartości 1.363,92 zł. - 300 zł. zapłacił przy odbiorze.
W dniu 26 maja 2006 r. Wioleta D. po raz pierwszy w życiu stanęła przed "stróżami prawa" i usłyszała zarzut, iż cyt. ( pisownia oryginalna ): "w dniu 1.12.2004 r. w Bielsku-Białej przy ul. Strażackiej poprzez wprowadzenie w błąd sprzedawcy firmy ABC co do zamiaru spłaty na podstawie faktury VAT nr 5975/04 pobrała towar w postaci szlifierki taśmowej oraz taśmy ściernej z opóźnionym terminem płatności do dnia 15.12.2004 r., a następnie nie dokonała wpłaty w terminie wyznaczonym i tym samym wyłudziła towar o łącznej wartości 1.063,92 zł. działając na szkodę firmy A/B/C Spółka Jawna w Bielsku-Białej ul. Strażacka 35".
Szanowni Państwo,
Obiecuję, iż ustalę który to policyjny geniusz przesłuchiwał p. Wioletę i podam jego imię i nazwisko, oraz uhonorujemy go specjalnym wyróżnieniem, gdy tylko takie ufundujemy ( np. nagroda "betonowej pały" ).
Jak można opóźnienie płatności w transakcji handlowej traktować jako przestępstwo ? - tym bardziej, iż zarzut dotyczył "nie dokonania wpłaty w terminie wyznaczonym", bo przecież ojczym p. Wiolety za tą szlifierkę zapłacił !
Może ten chojrak, który zastraszył młodą dziewczynę spróbuje swych sił w stawianiu zarzutów szefom firm budowlanych, którzy notorycznie nie płacą podwykonawcom ?
W wyniku zapewne "skomplikowanej gry operacyjnej i psychologicznej" przeprowadzonej przez policjanta przesłuchującego p. Wioletę, napisała ona - podyktowane przez niego - przyznanie się do winy i wniosek o dobrowolne poddanie się karze, oraz ustanowienie dozoru kuratora sądowego. W ten sposób sprawa została zamknięta i nie było konieczności prowadzenia żmudnego przesłuchiwania świadków, którzy zapewne wyjaśniliby, iż to ojczym, a nie p. Wioleta odbierała ze sklepu ABC nieszczęsną szlifierkę.
Sąd Rejonowy w Bielsku - Białej wyrokiem z dnia 15.01.2007 r. ( sygn. akt IX K 771/06 ) skazał p. Wioletę na 6 miesięcy pozbawienia wolności i zawiesił wykonanie tej kary na okres 3 lat, oraz poddał skazaną dozorowi kuratora sądowego.
Wyrok był wydany zaocznie. Wioleta D. odpisu wyroku nie odebrała, gdyż przebywała w Norwegii, gdzie osiadła na stałe wraz z rodzicami i mężem.
O całej "sprawie ze szlifierką" zapomniała, tym bardziej, iż policjant - podczas jej jedynego w życiu kontaktu z organami ścigania - zapewniał, iż po napisaniu przez nią wniosku o dobrowolne poddanie się karze, nie będzie już więcej niepokojona
Najwyraźniej nasz dzielny stróż prawa po raz kolejny minął się z prawdą, gdyż postanowieniem Sądu Rejonowego w Bielsku - Białej z dnia 28.04.2008 r. ( sygn. IX Ko 228/08 ) prawomocnie zarządzono wykonanie uprzednio zawieszonej kary 6 miesięcy pozbawienia wolności - przyczyna: brak kontaktu z kuratorem sądowym
Wioleta D. od urodzenia cierpi na anemię. Choroba ta spowodowała problemy z uzyskaniem przez p. Wioletę potomstwa.
Wioleta D. wraz z rodziną przeżyła szok, gdy w jej domu zjawili się norwescy policjanci z nakazem doprowadzenia do aresztu ekstradycyjnego celem deportowania jej do Polski, by odbyła karę 6 miesięcy pozbawienia wolności.
W czasie miesięcznego pobytu w areszcie ekstradycyjnym p. Wioleta poroniła po raz pierwszy
Rodzina - widząc powagę sytuacji - wynajęła adwokata prowadzącego Kancelarię Adwokacką w Bielsku - Białej, który rozpoczął prawny bój o p. Wioletę. Naszym zdaniem - na podstawie doręczonych Fundacji dokumentów - czyni to najlepiej jak tylko można.
Jednym z podjętych działań prawnych było złożenie w dniu 25.09.2012 r. wniosku o odroczenie wykonania kary o 6 miesięcy, by zyskać czas na wzruszenie wyroku.
Sąd Rejonowy w Bielsku Białej rozpoznał wniosek adwokata dopiero w dniu 14.01.2013 r.
SSR Adam Kanafek cyt.: "zauważył, co następuje: wniosek nie zasługuje na uwzględnienie".
I dalej:
1. Na argument obrońcy, iż p. Wioleta D. prowadzi w Norwegii działalność gospodarczą ( rodzinna firma sprzątająca ) i w związku z tym zerwanie podpisanych z klientami kontraktów oznaczać będzie bankructwo firmy i olbrzymie odszkodowania za zerwanie umów, Kanafek zauważył cyt. " skazana jest zamężna i nie ma nikogo na utrzymaniu stwierdzić trzeba, że jej osadzenie nie spowoduje negatywnych konsekwencji dla kogokolwiek, z wyjątkiem samej skazanej. Są to jednak naturalne konsekwencje odbywania kary pozbawienia wolności."
2. Na argument obrońcy, iż p. Wioleta D. jest w ciąży, Kanafek poszedł w ślady najbardziej skundlonych moralnie UB-ków, którzy za nic mieli życie ludzkie, a szczególnie życie nienarodzone.
"Dostarczone do sądu zaświadczenie o ciąży skazanej również nie może być postrzegane jako okoliczność uzasadniająca odroczenie wykonania kary. Nie wynika zresztą z niego, by ciąża ta była zagrożona. Nawet jednak gdyby tak było, to sąd wskazuje, że na terenie Polski znajdują się dwie jednostki penitencjarne ze szpitalnymi oddziałami ginekologiczno-położniczymi. Za niepotrzebne uważa więc sąd poddawanie skazanej badaniu przez biegłego, o co na posiedzeniu wnosił obrońca. Trudno zresztą nie odnotować, że wobec pobytu za granicą przeprowadzenie takiego dowodu byłoby poważanie utrudnione i istotnie wydłużyłoby postępowanie".
Reasumując, sąd nie dostrzega powodów, dla których miałoby nastąpić odroczenie wykonania kary, czyli przesunięcie jej rozpoczęcia na późniejszy okres. W sytuacji skazanej nic by to nie zmieniło, chyba, że na gorsze, gdyby skazana urodziło dziecko przed osadzeniem.
Reasumując - zdaniem Kanafka, odbycie kary 5 miesięcy pozbawienia wolności ( 1 miesiąc p. Wioleta odbyła już w areszcie deportacyjnym ) ma tak wielkie znaczenie dla Polski, że za wszelką cenę należy przymusowo sprowadzić z Norwegii ( na koszt podatnika ) dziewczynę w zagrożonej ciąży, by nie tylko zrujnować jej po raz kolejny życie zawodowe i osobiste, ale przede wszystkim zagrozić życiu i zdrowiu p. Wiolety i jej nienarodzonemu dziecku.
Ktoś może zapytać - po co się oburzam, przecież Kanafka nie chce jej wysyłać na Pawiak, ale do zakładów karnych "ze szpitalnymi oddziałami ginelokogiczno-położniczymi", które - zapewne zdaniem Kanafka - zapewnią opiekę zagrożonej ciąży taką samą jak służba zdrowia w Norwegii
Przecież zdaniem Kanafka dla p. Wiolety będzie nawet lepiej jak urodzi dziecko w zakładzie karnym, bo jeśli zrobi to jeszcze na wolności, to będzie musiała się na 5 miesięcy z nim rozstać Doprawdy porażająca logika, podobnie jak dalsze wywody Kanafka na temat "humanitaryzmu", które pominę
Po zapoznaniu się z treścią postanowienia wydanego przez SSR Adama Kanafka, p. Wioleta D., w wyniku olbrzymiego stresu, po raz kolejny poroniła
W najbliższych dniach Sąd Okręgowy w Bielsku - Białej rozpozna zażalenie obrońcy na postanowienie SSR Adama Kanafka i zadecyduje o dalszych losach p. Wiolety D.
Fundacja LEX NOSTRA wystąpiła do Ministerstwa Sprawiedliwości Królestwa Norwegii z prośbą o wstrzymanie ekstradycji p. Wiolety, oraz do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o objęcie nadzorem postępowania.
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
4.02.2013 r.
agnieszka z Małkocina - 19.11.13 15:24
http://przeklej.org/file/m2yJq6/Bandyta.krzysztof.zakrzewski.z.Malkocina.Bandyta.zakrzewski.
Malkocin.byly.wiezien.jan.zakrzewski.Stargard.Szczecinski.Bandyta.z.Malkocina.Kryminalista.z.
Malkocina.portal.www.malkocin.x25.pl.Bezrobotny.Bandyta.pdf
czesiek - 29.07.13 16:48
PO NASZYCH PUBLIKACJACH O PRZESTĘPCY KRZYSZTOFIE ZAKRZEWSKIM
Bandyta z Małkocina grozi naczelnemu „GCh” śmiercią
Do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie zgłaszają się kolejne osoby pokrzywdzone przez Krzysztofa Zakrzewskiego, przestępcę mieszkającego od niedawna w małej wsi Małkocin w województwie zachodniopomorskim. Aktualnie w kilku prokuraturach województwa zachodniopomorskiego przeciwko Zakrzewskiemu toczy się 27 postępowań prokuratorskich. Tymczasem Zakrzewski nie próżnuje. Po ukazaniu się publikacji na jego temat w „Głosie Choszczeńskim” oraz na portalu internetowym www.zchoszczno.pl bandyta wysłał kilkanaście maili do redakcji, w których grozi redaktorowi naczelnemu gazety Tomaszowi Pileckiemu śmiercią. Sprawę bada prokuratura. Kilkukrotne wizyty policji w miejscu dotychczasowego zamieszkania Zakrzewskiego nie dały zamierzonego efektu. Bandyta zapadł się pod ziemię.
Przypomnijmy. W lutym, dziennikarze Głosu Choszczeńskiego oraz tygodnika 7 Dni Stargardu opisali kryminalne czyny Zakrzewskiego. Chodziło o pobicia, napady, próby włamań do piwnic i mieszkań, złośliwe niepokojenie, groźby karalne, dewastacje mienia (wybijanie okien, zapychanie zamków), fałszowanie dokumentów sądowych, preparowanie wyroków i wiele innych przestępstw. W czerwcu doszły kolejne zarzuty – rozprowadzanie oleju opałowego jako olej napędowy, nielegalny handel paliwem w okolicach Sierakowa. Najnowsze to podżeganie do składania fałszywych zeznań.
Publikacja prasowa rozeszła się dużym echem. W Małkocinie, do którego dotarliśmy na dwa dni przed ukazaniem się Głosu Choszczeńskiego w druku ( 15.07.2013 – przyp E.Z.) ludzie oficjalnie nie chcą nic mówić o Zakrzewskim ze strachu. W nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzem naszej gazety Konradem Wolniewiczem o Zakrzewskim mówią źle, albo bardzo źle. – Odkąd przeprowadził się do Małkocina z innego powiatu, cały czas jątrzy, miesza, szuka dziury w całym. O tym, że jest człowiekiem dziwnym mówiło się już wcześniej, nikt nie wiedział natomiast, że ma kryminalną przeszłość – mówi pragnąca zachować anonimowość mieszkanka Małkocina. Ilość przestępstw, których się dopuścił, częstotliwość ich dokonywania oraz jego postawa: radość, a wręcz duma z dokonywanych czynów kryminalnych dają powody do tego, by zainteresował się nim lekarz specjalista z zakresu psychiatrii – dodaje nasza rozmówczyni.
Po naszych publikacjach…
Przestępca przystąpił do zmasowanego ataku na dziennikarzy, którzy opisali jego bandyckie czyny. Złożył kilkanaście spraw do sądu.Dziennikarzowi Hubertowi Lisowi wysyłał wulgarne smsy i maile. W końcu wystąpił przeciwko niemu na drogę sądową. Żądał 100 000 zł zadośćuczynienia. Twierdzi, że cyt. „zniszczę was śmiecie w sądzie”. Nie inaczej było w przypadku Głosu – Dziennika Pomorza. – Wpływało do nas kilkanaście pism od pana Zakrzewskiego miesięcznie. Twierdził, że jest pomawiany i straszył sądem – twierdzi redaktor naczelny „Głosu Szczecińskiego” Krzysztof Nałęcz. W mailu napisanym do redaktora naczelnego portalu www.zchoszczno.pl straszy dziennikarza, że „postawię cię także przed sądem”. Redaktorowi naczelnemu „GCh” grozi śmiercią. Jaka jest reakcja Tomasza Pileckiego na groźby bandyty z Małkocina? – Frustracja prowadzi właśnie do takich zachowań, z jakimi mamy do czynienia w przypadku pana Zakrzewskiego. Niestety do takich sytuacji dochodzi z powodu indolencji polskiego wymiaru sprawiedliwości i niskiej efektywności pracy policji. Gdybyśmy żyli faktycznie w państwie prawa i obowiązywała by nieuchronność kary, tacy ludzie jak Zakrzewski od kilku lat gnili by w więzieniu. A nie siedzą tam, albowiem polski wymiar sprawiedliwości faworyzuje wręcz takich bandytów jak on.
Ewelina Zielińska
grzesiek - 09.05.13 7:42
DZIENNIKARSKIE ŚLEDZTWO „GCh” ZAINTERESOWAŁO TELEWIZJĘ POLSAT
„Głos Choszczeński” na tropie przestępcy z Małkocina Krzysztofa Zakrzewskiego
W styczniu, redaktorzy Głosu Choszczeńskiego rozpoczęli dziennikarskie śledztwo w sprawie kryminalnej działalności Krzysztofa Zakrzewskiego, mieszkańca wsi Małkocin w gminie Stargard Szczeciński. Efektem wielu spotkań z osobami pokrzywdzonymi przez tego przestępcę była publikacja prasowa, która ukazała się w „Głosie Choszczeńskim” oraz tygodniku „7 Dni Stargardu”.
Krzysztof Zakrzewski, fizyczny pracownik stacji paliw OKTAN mieszczącej się na ulicy Wojska Polskiego w Stargardzie Szczecińskim, dawniej mieszkaniec miasta, od niedawna wsi Małkocin w Powiecie Stargardzkim, jest osobą dobrze znaną Policji i Prokuraturze. Toczyło się przeciwko niemu kilkadziesiąt postępowań prokuratorskich. Aktualnie jest ich ponad dwadzieścia. – W mojej ocenie osobę tą sąd powinien skierować na obowiązkowe badania psychiatryczne –twierdzi redaktor naczelny „Głosu Choszczeńskiego” Tomasz Pilecki, któremu bohater publikacji , po jej ukazaniu się wielokrotnie groził oraz zniesławiał poprzez rozsyłanie sfabrykowanych wyroków sądowych, rzekomo skazujących naczelnego „GCh”. – Jako redakcja złożyliśmy stosowne zawiadomienie do prokuratury. Przeciwko panu Zakrzewskiemu toczy się tak wiele postępowań karnych w różnych prokuraturach i w sprawie różnych przestępstw, że opisanie jego kryminalnej „kariery” zajęło by nam całą gazetę – kontynuuje Tomasz Pilecki.
-Jeśli gazeta ma być poczytna nie możemy unikać trudnych tematów. Przybyli do nas ludzie pokrzywdzeni przez tego przestępcę. Prosili o pomoc i interwencje. Temat przestępcy Krzysztofa Zakrzewskiego jest jednym z trudniejszych w mojej dziennikarskiej karierze. – dodaje. Stawiam go na równi ze śledztwem redakcji 7 Dni Powiatu Stargardzkiego z 2010 roku przeciwko gangowi bandytów terroryzujących mieszkańców wsi Starzyce w gminie Chociwel. Sprawcy po latach toczących się przeciwko nim postępowań karnych zostali w końcu złapani na goracym uczynku i obecnie odsiadują wyroki w więzieniach. Mam nadzieję, że trafi tam także Krzysztof Zakrzewski, mówi Tomasz Pilecki.
Na pytanie czy publikując tak mocne teksty nie obawia się o swoje zdrowie i życie Tomasz Pilecki odpowiada – Nie ukrywam, że przestępca ten jest niebezpieczny. Toczyło się przeciwko niemu postępowanie prokuratorskie w sprawie wybicia kamieniami okien kobiecie, którą dręczył i prześladował jego ojciec, karany Jan Z. Niestety policji nie udało się udowodnić sprawstwa tego przestępstwa Zakrzewskiemu. Podobnie jak nie udało się udowodnić tego, że zaatakował kobietę gazem łzawiącym i dotkliwie ją pobił. Pomimo, że bohater naszej publikacji wielokrotnie mi groził po ukazaniu się artykułu w Głosie Choszczeńskim i 7 Dni Stargardu, nie obawiam się ani o swoje zdrowie, ani tym bardziej życie – mówi redaktor naczelny „Głosu Choszczeńskiego”.
Krzysztof Zakrzewski wywodzi się z rodziny z tradycjami przestępczymi. Ojciec Jan Z. był karany za prowadzenie pojazdu w stanie upojenia alkoholowego oraz spowodowanie wypadku w komunikacji lądowej. Aktualnie wspólnie z żoną Ireną Z. zasiadają na ławie oskarżonych w dwóch procesach karnych. Najbliższy z nich odbędzie się 28 maja o godz. 13.50 w Sali nr 16 Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim. Prokuratura prowadziła wobec nich postępowania karne o : pobicie, napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia, próbę włamania, kradzież mienia oraz uszkodzenie mienia. Tradycję do bicia ludzi, zniesławiania ich oraz znieważania Krzysztof Zakrzewski wyssał więc z mlekiem matki.
Redakcja Głosu Choszczeńskiego prowadzi kolejne dziennikarskie śledztwo w sprawie Krzysztofa Zakrzewskiego, tym razem w sprawie handlu nielegalnym paliwem na terenie lasu we wsi Sierakowo w gminie Dobrzany. – Byłem, już w tej sprawie przesłuchany w charakterze świadka przez stargardzką policję. Sprawa jest rozwojowa. Docieramy do osób które kupowały od podejrzanego trafne paliwo – mówi Tomasz Pilecki. Już niebawem w lokalnych mediach pojawi się kolejna publikacja o kryminalnych czynach Krzysztofa Zakrzewskiego z Małkocina.
Ewelina Zielińska
Jan - 18.02.13 20:40
Panie Uciekinier doskonale widzi Pan tamten czas specyficznego letargu
naszego Narodu. Ja w tamtym czasie zastanawiałem się nad przyczynami
tamtego zjawiska. Otóż doszedłem do tego stwierdzenia,że Polacy doszli do wniosku,że są po prostu osaczeni przez dookolny nieprzyjazny im świat. Zachodnia część Europy z amerykańskim kolosem na czele, okazali się zdrajcami od chwili Jałty. Oprócz tego Naród miał wciąż przed oczyma zamordyzm niemiecki i sowiecki na nas Polakach. Gdy się szło na cmentarze,
były one przepełnione mogiłami Polaków z 1939r i dalszych lat.Kiedy szło się
do lasów na grzyby, często z leśnych mogił wyglądały szczątki zamordowanych Polaków, wywlekane przez leśną zwierzynę. Ludzie jakby chcieli wreszcie
odetchnąć od tamtego czasu pospolitego zamordyzmu i bezsiły.Pogłębiły tę
śpiączkę tzw. Wypadki Poznańskie z 1956r, w czasie których Zachód znów
kiwnął palcem w bucie,bo obowiązywała Jałta. A my Polacy liczyliśmy w tamtym czasie na jednoznaczne poparcie Zachodu.Znam z tamtego czasu myśli i opinie
pokolenia,które przeszło czarne i czerwone piekło na ziemi. W czasie sąsiedzkich, wieczornych i niedzielnych spotkań,przy kieliszkach alkoholu,czy wina własnej roboty, ludzie wyrażali swoje opinie, pełne goryczy z powodu
osaczonej Polski przez nieprzyjaciół. Mówiono o zdradzie Polski przez Zachód.
Wśród nich byli ci,co służyli w Armii Andersa,byli ci z Dywizji Kościuszki i ci
z AK. Tak to się ciągnęło do lat siedemdziesiątych.Owszem były wypadki wśród młodych ludzi,którzy wykazywali się negacją czerwonej rzeczywiści.Osobiście
należałem do jednej z takich nielicznych grup w środowisku młodych piszących.
Na nasze spotkania literackie nie wpuszczaliśmy żadnych czerwonych młodzieżowców. Bywało,że wychodziliśmy na ulice śpiewając: "Chociaż dupy mamy obdarte,Eviva larte!!! No,ale nie zawsze to nam się udawało,ponieważ
MO i SB nad nami czuwało... Stąd jednego dnia, dwóch "cywilnych" zabrało mnie do piwnicy ze szczurami,bym sobie posłuchał ich kwików,a póżniej
skazano mnie na 2 lata smutnego grania krat za kilka fraszek, naruszających
czerwoną nietykalność bonzów.Ale to już był czas stopniowego przebudzania się Narodu. !97Or Wypadki na Wybrzeżu,1976r Radom - Radoskór. Wtedy pisałem na pociągach idących do Radomia." Kochani Radomianie, trzymajcie się
i nie dajcie się Gierkowi!!: Serdecznie Pana pozdrawiam
Uciekinier - 18.02.13 0:53
Panie Orawicz, ruch oporu ma kilka etapów. Jednym z nich, jest okres od zakończenia wojny do 1980, dla mnie przypadł okres koncówka lat 60 i 70 -dziesiątych od 1979. Był to bardzo trudny okres, ogólnie Naród żył w błogostanie sytemowym paktu i Moskwy, jak było tak było każdy miał pracę i jakiś tam zapewniony byt. System donosicielstwa rozpowszechniony - kontrolno sprawdzający każdego przez całą dobę. Sztuka konspiracji, bardzo trudna, a światła w tunelu nie widać. Społeczenstwo chciało tylko sobie wygodnie dobrze żyć, oburzało sie tylko na puste półki a nie na przyczyny. Nad tym wszystkim czuwał aparat bezpieczeństwa, których były setki tysiecy capo, wszelkiego rodzaju departamentów sekretarzy z parasola PZPR a pod nimi spec psy od ORMO do wywiadu i kontrwywiadu. Wówczas jak sie ktoś dostał w te szpony to marny jego los, i nikt o tym nie wiedział. By nie produkowac męczenników narodowych, którzy by automatycznie stali sie bohaterami. Tę regułę nie stosowano dla członków KORU i męczenników żydowskich roku 1968. Nas była garstka oponentów, w porównaniu co się zdarzyło pózniej. Beznadziejność i ryzyko dużego zagrożenia, było powodem wielu ucieczek w latach 70-tych.
Od roku 1980, mamy radykalną zmianę sił a ztym i przypływ "nadzieji". Społeczeństwo sie zorganizowało w opozycję /puste półki/ zw,zawodowych "Solidarność" liczba imponująca ponad 10 milionów obywateli. Aparat bezpieczeństwa, relatywnie zmalał do małej garstki, wprowadzono "stan wojenny" armię i ZOMO. Pomimo tego posunięcia, społeczeństwo "solidarnościowe" z pozycji siły i Racji Stanu uwolnienia sie z pod niewoli radzieckiej za sprawą zachodu, nie powinno przystepować do jakich kolwiek negocjacji.
Mamy ciagle syndrom przepaści - elektryka ze śróbokrętem. Gdzie jest Polska Inteligencja?
Jan Orawicz - 17.02.13 21:53
Do Pana Uciekiniera. W sednie sprawy ma Pan rację,ale ucieczka w siną dal
od trudnych problemów w Ojczyżnie to jest po prostu dezercja!. Ja także się takim czuję,bo mimo mego udziału w bitwie o Wolną i sprawiedliwą Polskę w szeregach Solidarności z sierpnia 198Or to jednak w 1997r wylądowałem w USA.
Ale od tamtej pory - mimo wszystko i bez względu na mój wiek,nie zapominam
ani minuty o Ojczyżnie Matce. I jak mogę i czym mogę walczę o Jej Wolne
trwanie!.Ponieważ widzę i słyszę,co się dzieje z moją Ojczyzną od 1989r.Już
wtedy przeżywałem Jej zdradę,która pokazała swe grożne obliczę, wyłażące z
Sejmu Kontraktowego.Oczywiście brałem aktywny udział w tamtych wyborach,
licząc na rozwagę i odwagę Posłów i Senatorów z ramienia NSZZ"S". Liczyłem też na KPN Moczulskiego i innych prawych sił patriotycznych,co wychynęły z podziemia. Niestety zawiodłem się! A zupełnie zdrętwiałem, jak Jaruzelski został
Prezydentem Polski. Wtedy już na amen wiedziałem,że wraca komuna,a Solidarność, zamiast stać się partią polityczną, była przez Lecha zapędzana do
koziego roga, wraz z Jej Sztandarem,którego kazał odstawić do Muzeum. Od tamtej pory, aktywni solidarnościowcy w swoich środowiskach byli atakowani
przez czerwoną sforę, niczym zwierzęta leśne przez watahę zgłodniałych wilków. Aktywiści z SDRP,czyli z PZPR nie żałowali nam cięgów.Także cała sfora ormowczyków,milicjantów,tajnych współpracowników SB nękała nas w sposób
nieustający.Także w tę bitwę z nami, włączali się aktywnie urzędnicy administracji lokalnej, lokalna postkomunistyczna prasa itp. W końcu już nie starczało nam sił na odpieranie tej czerwonej zgrai. Tak się działo w miastach i tak się działo na polskiej wsi. I tak się stało z Moją Ojczyzną jak się stało!!!
W takiej sytuacji trudno złożyć broń do kąta-tam i tu na obczyżnie.
Pozdrawiam
MariaN - 05.02.13 17:59
Czemu tu się dziwić nie było lustracji ani dekomunizacji, swołocz rządzi.
Syneczkowie i wnuczkowie dorośli i szaleją. Wyssali z czerwonej piersi tatusiów i dziadziusiów bolszewickie metody i kontynuują ich dzieło. A Polacy śpią...
Właśnie przed chwilą rząd uchwalił, że będą mogli pałować służby z po za kraju. GRATULACJE!!! Uchwalono, kiedy wszystkie media rozgrzane do czerwoności broniły tego dziwoląga z cyckami
Agamemnon - 05.02.13 16:27
Powstaje ruch oddolny pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry. Program taki jaki sam bym napisał. Na razie nie mam do tego ruchu żadnych zastrzeżeń. Na razie.
Czyżby nowa nadzieja dla Polski? Wstępujmy wszyscy - zmieniajmy hańbiącą rzeczywistość. Uczestniczyłem w zjeździe założycielskim Solidarnej Polski w Otrębicach. Przybyło 1600 delegatów z całej Polski. Ilu było tam agentów tego nie wiem.
Lubomir - 05.02.13 14:13
Re: Uciekinier. Oczywiście, że mafia. Tyle, że w pierwotnych mafiach dominowali ludzie honoru, postępujący wg kodeksu honorowego. To byli bohaterowie pokroju Janosika. Odbierali łupieżcom i dzielili się z biedakami. Dzisiaj nawet i to słowo zostało wykoślawione. Dzisiejsi kryminaliści udający polityków i działaczy, to pozbawieni mózgu i serca dewianci, których obsesją staje się posiadanie wszystkiego. Wszystkiego, oprócz wartości niematerialnych, stanowiących przecież o tym czy jest się człowiekiem, czy jedynie drapieżnym zwierzęciem. Dzisiaj nie mający niczego do zaoferowania, rozwieszają swoje puste, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu gęby - na przydrożnych billboardach, by zakodować te swoje gęby w mózgi wyborców, na kogo mają głosować w przyszłości. Pada polska własność państwowa, spółdzielcza i indywidualna, prywatna. Ostatnio kryminaliści wywęszyli, że można byłoby zrobić geszefty na spółdzielniach mieszkaniowych. Przemycili sporo cwaniaków o mentalności lumpów i gangsterów do spółdzielczych struktur, by robili tu rewoltę. Istne Sozialistische Gesselschafty - socjalistyczne wspólnoty, mają być owocem tych rewolt. Rzecz jasna na czele każdej takiej wspólnoty ma stać hochsztapler z tytułem prezesa. Niczym w powieści o Nikosiu Dyźmie. I zarobki takiego nieuka i kryminalisty muszą być oczywiście astronomiczne, bo jakżeby inaczej?. Kryminaliści od początku polskich przemian wrzeszczeli - im mniej państwa, tym lepiej...Teraz widać co im najbardziej przeszkadzało. przeszkadzały im państwowe inspekcje, typu centralnych komisji rewizyjnych, najwyższej izby kontroli i państwowej inspekcji pracy. Bez udziału gremiów państwowych mogą czuć się bezkarnie jak gangster na swoim folwarku. Kwalifikacji nie muszą mieć żadnych. Kwalifikacje moralne też mogą mieć na poziomie zerowym. Oby Polacy zaczęli rozganiać tą bezwartościową swołocz, rujnującą dorobek pokoleń Polaków i Polek. Bo jeżeli tak się nie stanie, to swołocz rozgrabi wszystko.
Uciekinier - 05.02.13 11:58
Doczekaliśmy się Państwa - prawa i społecznej sprawiedliwości. Przecież to jest mafia, na ktorej liscie płac są policja, prokuratorzy i sędziowie. Kiedy zorietowałem się w tym systemie, bylo to lata temu, jeszcze przed "Solidarnością" - spakowałem niewielką torbinkę z porwanym zamkiem - i dałem dyla jak najdalej to było możliwe. Do dzisiaj, nie żałuję wóczas podjetej decyzji, która nie była łatwa. Gdybym był żółwiem, z kikuset letną /500/ gwarancja życia, to pierwsze 100 lat mógłbym poświecić dla Polski - a i to nie byłoby pewne, bo mógłbym być zabitym przez watachy żydokomunistów. Dzisiaj wpadam w wielkie zdziwienie i rozpacz, dlaczego ludzie żyjacy w Polsce z własnej woli, nie czynią nic, dla przyszłosci własnej i Polski. Przypomina mi to niezbyt przyjemne zdarzenie z wstydliwym brakiem reakcji - ktos usiadł w parku na ławce na wystającym gwozdziu, zachowując minę zadowolonego i niemajacy ochoty powstać, bo jak ktoś zobaczy, to się bedzie z niego śmiał. I tak trwa to już kilkadziesiąt lat, nasuwa sie atomatycznie pytanie, gdzie jest polska INTELIGENCJA??? - czyżby siedziała na gwożdziu?! i było jej z tym dobrze?!
ps. naukowcy w komisji niewatpliwego bochatera jeszcze żyjacego zasłuzonego Pana Macierewicza, są pochodzenia polskiego.
POLSKA INTELIGENCJO - powstańcie z tych gwozdzi na których siedzicie, bo ponownie jakiś nierozgarnięty elektryk ze śróbokrętem i żydobolszewickimivolksdutshe-ami wyskoczy przed okiestrę.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Odwołać Dyrekcję Muzeum
Pierwotne działania Dyrekcji wskazują na całkowite jej oderwanie od społeczeństwa i oczekiwań społecznych, co do roli muzeum na mapie polskich instytucji kultury. Wszelkie próby naprawienia...
03.07.24 - 21:46 | Czytaj więcej
06 Października 1951 roku
W Zbereżu poległ w walce ppor. Edward Taraszkiewicz ps. "Żelazny"
06 Października 1948 roku
Trzęsienie ziemi w Turkmenistanie pochłonęło około 170 tys. ofiar.