Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 23.03.12 - 20:21     Czytano: [2697]

Kresy to ziemie polskie


Kresy to ziemie polskie

Kresy przez 600 lat należały do Polski. Na początku XX wieku mieszkało tam kilka milionów Polaków i oni stanowili elitę tych ziem. Urodziło się na nich tysiące znanych Polaków, w tym wielu największych. Ziemie te odegrały wielką rolę w historii Polski i we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego, jak np. nauka, literatura, kultura, muzyka, dziennikarstwo czy teatr, a nawet kino czy sport. Stąd pomimo tego, że Stalin oderwał od Polski Kresy z Wilnem i Lwowem i w komunistycznej Polsce (1944-89) Kresy były tematem zakazanym, prawda o ich roli w życiu Polski i narodu polskiego była i jest powszechna wśród Polaków. Przeprowadzone w 2007 roku przez instytut Pentor dla wydawanego w Warszawie ogólnopolskiego tygodnika społeczno-politycznego „Wprost” badania opinii publicznej wykazały, że 52,2% Polaków uważa Kresy Wschodnie z Wilnem i Lwowem za ziemie polskie, w tym 51% badanych w wieku poniżej 29 lat, a więc młodych osób, urodzonych po 1989 roku. Nie mogą oni zaakceptować tego, że tak arcypolskie miasta: Wilno i Lwów są poza Polską.

Lwów kolebką polskiego lotnictwa wojskowego

Co prawda pod koniec I wojny światowej (1914-18) – w 1917 roku rozpoczęto formowanie polskich jednostek lotniczych w Mińsku, Bobrujsku (oba miasta na Białorusi) i Odessie (Ukraina), jednak były to jednostki tworzone w ramach armii rosyjskiej. Trudno je więc nazwać jednostkami polskimi w całym tego słowa znaczeniu.

Po raz pierwszy prawdziwie polska jednostka lotnicza i szachownica polskiego lotnictwa pojawiła się w listopadzie 1918 roku nad Lwowem. I to ona zapoczątkowała narodziny lotnictwa niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej.

Było to podczas wojny polsko-ukraińskiej o Lwów i Małopolskę Wschodnią – 2 listopada 1918 roku kiedy będący we Lwowie lotnicy polscy Stefan Bastyr, Janusz de Beaurain i Władysław Toruń wraz z lwowskimi studentami opanowali austriackie lotnisko wojskowe w Lewandówce pod Lwowem; 7 listopada dołączyli do nich piloci Stefan Stec i Eugeniusz Roland. W ciągu następnych 3 dni zabezpieczali oni lotnisko przed Ukraińcami i naprawiali kilka znajdujących się na nim samolotów. Por. Bastyr został mianowany komendantem lotniska przez Naczelnego Komendanta Obrony Lwowa Czesława Mączyńskiego, a następnie został dowódcą Lwowskiej Grupy Lotniczej (potem II Eskadra Bojowa). Zdobyte samoloty z polskimi pilotami zaczęły atakować Ukraińców z nieba.

Przed pierwszym lotem bojowym, odbytym 5 listopada 1918 roku, porucznik Władysław Toruń (1889 – 1924) zamalowuje na swoim samolocie austriackie czarne krzyże i maluje na końcach płatów biało-czerwone pasy. Jednak raczej właściwym twórcą znaku polskiego lotnictwa wojskowego – biało-czerwonej szachownicy lotniczej był pochodzący ze Lwowa Stefan Stec (1889 – 1921), który podczas służby w lotnictwie austriackim na swoim samolocie jako godło osobiste miał namalowaną biało-czerwoną szachownicę. Na samolocie z taką szachownicą Stec 15 listopada 1918 roku wykonał lot z meldunkiem z oblężonego Lwowa do Naczelnika Państwa Polskiego Józefa Piłsudskiego do Warszawy i drugi, 27 listopada z kolejnym meldunkiem. Wodzowi Armii Polskiej i dowódcy lotnictwa, ppłk Hipolitowi Łossowskiemu szachownica ta przypadła do gustu, a poza tym spełniała wszystkie kryteria, jakie powinien mieć znak przynależności państwowej, i dnia 1 grudnia 1918 roku rozkazem nr 38 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego została przyjęta jako znak rozpoznawczy samolotów lotnictwa polskiego.

Pierwszy lot bojowy polskiego lotnictwa wykonał Stefan Bastyr wraz z obserwatorem Januszem de Beaurain (obrzucili bombami 15 kilogramowymi i ostrzelali ukraińskich żołnierzy wycofujących się po próbie ataku na Dworzec Główny we Lwowie. Kolejny lot bojowy odbył Bastyr tego samego dnia z obserwatorem Władysławem Toruniem (zbombardowano stację kolejową Persenkówkę opanowaną przez Ukraińców).

27 listopada 1918 roku piloci Stefan Stec i Władysław Toruń polecieli do Warszawy z meldunkiem do Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, że Lwów jest wolny – że jest polski.

Juliusz Słowacki rodem z Krzemieńca

W Krzemieńcu na Wołyniu (przed wojną woj. wołyńskie) 4 września 1809 roku urodził się Juliusz Słowacki, jeden z najwybitniejszych poetów i dramaturgów polskich doby romantyzmu. Obok Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Cypriana Norwida jest nazywany wieszczem narodowym. Stworzył wiele znakomitych liryków („Król Duch” 1845-49), poematów („Anhelli” 1838, „W Szwajcarii” 1839, „Genezis z ducha. Modlitwa 1844”, „Beniowski” 1841) i dramatów („Mindowe” 1829, „Maria Stuart” 1830, „Kordian” 1834, „Balladyna” 1834 wyd. 1839, „Horsztyński” 1835, „Mazepa” 1839 wyd. 1840, „Lilla Weneda” 1840, „Sen srebrny Salomei” 1843, „Ksiądz Marek” 1843, „Fantazy” 1845-46) o trwałych wartościach artystycznych. Utwory te, odznaczające się bogactwem języka, wyobraźni i poetyckich przenośni, zgodnie z duchem epoki i ówczesną sytuacją narodu polskiego, podejmowały istotne problemy związane z przeszłością narodu polskiego i jego walką narodowowyzwoleńczą po upadku Polski w 1795 roku. Twórczość Słowackiego wywarła ogromny wpływ na późniejszych poetów Młodej Polski i okresu międzywojennego; wielkim miłośnikiem jego twórczości był m.in. marsz. Józef Piłsudski. W wierszu „Pośród niesnasków Pan Bóg uderza..." z 1848 roku, który wielokrotnie przywoływał sam „polski” papież Jan Paweł II (1978-2005), proroczo przepowiedział wybór Słowianina-Polaka na papieża. Od 1851 roku po współczesność dramaty Słowackiego wystawiały i wystawiają z wielkim powodzeniem wszystkie teatry polskie. Pełne docenienie twórczości Juliusza Słowackiego nastąpiło na przełomie XIX i XX wieku (do tej pory był w cieniu sławy Adama Mickiewicza), w czym dużą rolę odegrał Lwów.

Lwów stał się pierwszym ogniskiem zainteresowania Słowackim na ziemiach polskich, gdzie od 1851 roku znajdowała się jego spuścizna rękopiśmienna, przekazana przez św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego (1822-1895; rodem z Wojutyna na Wołyniu; późniejszy arcybiskup warszawski), który w Paryżu utrzymywał bardzo serdeczne i przyjacielskie kontakty z Juliuszem Słowackim i był jedynym Polakiem obecnym przy jego śmierci, jego rodzinie (wujostwo) mieszkającej we Lwowie. Rękopisy te zostały przekazane w 1866 roku Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich we Lwowie (po 1945 roku we Wrocławiu). Lwowscy miłośnicy twórczości Słowackiego byli od 1852 roku skupieni wokół wydawanego we Lwowie „Dziennika Literackiego”. Grupie tej patronował Kornel Ujejski, a należeli do niej m.in. Adam Pajgert i Mieczysław Romanowski. Z historią poznawania całości twórczości Słowackiego związane jest jednak nazwisko Antoniego Małeckiego, który wydał we Lwowie w 1866 roku „Pisma pośmiertne” Słowackiego w 3 tomach i pierwszą jego monografię - „Juliusz Słowacki” (Lwów, t. 1-2 1866-67). Rok 1909 wraz z obchodami stulecia urodzin Słowackiego (najokazalsze we Lwowie) przyniósł pierwsze wydanie krytyczne „Dzieł” Słowackiego, w opracowaniu Bronisława Gubrynowicza i Wiktora Hahna (Lwów, t. 1-10). Także we Lwowie w latach 1924-33 wyszły „Dzieła wszystkie” Słowackiego (t. 1-11) opracowane przez Juliusza Kleinera. We Lwowie, w teatrze polskim - Skarbkowskim, w 1862 roku po raz pierwszy były wystawione dramaty Słowackiego „Maria Stuart” i „Balladyna” oraz w 1863 roku „Lilla Weneda”. Do historii polskiego teatru przeszła inscenizacja Leona Schillera innego dramatu Słowackiego „Kordiana” na scenie polskiego Teatru Wielkiego we Lwowie w 1930 roku.

Juliusz Słowacki uczył się w słynnym polskim Gimnazjum Wołyńskiem (Liceum Krzemienieckim) tylko jeden rok – w roku szkolnym 1817-18; pomimo to był słusznie uważany za najwybitniejszego jego ucznia. Krzemieniec występuje w twórczości Słowackiego: obrazy miasteczka królowej Bony, opisy jego nadikwańskich okolic, niezapomniana atmosfera krzemieniecka odmalowane zostały mistrzowskim piórem w „Godzinie myśli”, „Beniowskim”, „Złotej Czaszce” i licznych wierszach drobniejszych (Z. Jagodziński). Zresztą tematyka kresowa – ukrainna, wileńska i nowogródzka - występuje w wielu utworach Juliusza Słowackiego, jak np. w dramatach: „Sen srebrny Salomei”, „Mazepa”, „Ksiądz Marek”, „Mindowe”, „Horsztyński”, „Fantazy” (dramat ten został wystawiony po raz pierwszy w teatrze polskim w Stanisławiowie 5 maja 1867 r.).

W latach 1825-28 Słowacki studiował na polskim Uniwersytecie w Wilnie. Po studiach na kilka miesięcy powrócił do Krzemieńca, skąd w lutym 1829 roku wyjechał do Warszawy. Po wybuchu Powstania Listopadowego 1830-31, 9 stycznia 1831 roku podjął pracę w powstańczym Biurze Dyplomatycznym i 8 marca opuścił Warszawę udając się na Zachód do wykonywania misji zleconych przez Rząd Narodowy. Po upadku powstania pozostał na emigracji.

Juliusz Słowacki zmarł w Paryżu 3 kwietnia 1849 roku i został pochowany na Cmentarzu Montmartre. Dzięki staraniom marsz. Józefa Piłsudskiego 14 czerwca 1927 roku ekshumowano szczątki Słowackiego, które następnie zostały przewiezione do Polski. Jego trumna płynęła w górę Wisły z Gdańska do Warszawy na pokładzie statku „Mickiewicz”, który zatrzymywał się w licznych portach rzecznych (Grudziądz, Toruń, Włocławek, Płock, Modlin), gdzie miejscowa ludność składała hołd prochom wieszcza. 26 czerwca statek przybił do przystani w Warszawie, skąd orszak pogrzebowy przeszedł ulicami stolicy do katedry św. Jana. Nazajutrz przewieziono trumnę Słowackiego na Dworzec Główny, skąd pociąg zawiózł ją do Krakowa. 28 czerwca na dziedzińcu zamku na Wawelu odbyła się uroczysta ceremonia pogrzebowa. Na jej zakończenie Józef Piłsudski wypowiedział wielokrotnie cytowane słowa: „W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy”. Jego prochy zostały złożone obok Adama Mickiewicza w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu (Wikipedia.pl).
W 1899 roku Józef Kościelski, znany poeta i dramatopisarz wielkopolski oraz poseł polski do Reichstagu w Berlinie, ufundował w Miłosławiu pierwszy w kraju pomnik Juliusza Słowackiego (planowano wznieść pomnik Słowackiego we Lwowie). 9 stycznia 2009 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ogłosił rok 2009 Rokiem Juliusza Słowackiego. Z tej okazji Poczta Polska wprowadziła w tymże roku do obiegu znaczek pocztowy z jego podobizną.

Najstarszy elementarz polski pochodzi z Wilna

Elementarz to książka do początkowej nauki czytania i pisania. Pierwszy polski elementarz wyszedł spod prasy drukarskiej w 1570 roku w Królewcu w Prusach (które były wówczas lennem Polski) pt. „Nauka krótka ku czytaniu pisma polskiego”.

Jednakże najstarszy elementarz polski, który zachował się w całości do naszych dni został wydany w Wilnie w 1633 roku. Drukowany był gotykiem, ma 40 stron w tym 11 całostronicowych rycin.

Nowocześniejszy i na dobrym poziomie elementarz polski pod tytułem „Elementarz dla szkół parafialnych narodowych” opracowała i wydała Komisja Edukacji Narodowej. Elementarz ten był drukowany także w Wilnie w latach 1799, 1803, 1820 i 1830.

Cukiernia Rotlandera we Lwowie

Mówiąc o polskim Lwowie w drugiej połowie XIX wieku, nie podobna nie wspomnieć o cukierni Rotlandera, która, według Kazimierza Chłędowskiego („Pamiętniki”), przez dziesiątki lat stanowiła randez-vous lwowskiego zamożniejszego świata. Czym był Lours w Warszawie, tym był Rotlander we Lwowie. Różnica jednak w tym była wielka, gdyż Rotlander miał daleko lepsze ciasta i cukierki aniżeli cukiernik warszawski. Rotlander, pochodzący z rodziny szwajcarskiej, mówił jednak wybornie po polsku, w duszy był najzupełniejszym Polakiem i wielkim patriotą. Ten patriotyzm jego był oczywiście także bardzo romantyczny. Rotlander wspierał pieniężnie m.in. Powstanie Styczniowe 1863 i powstańców po upadku powstania, a Franciszkowi Smolce pomagał w sypaniu Kopca Unii Lubelskiej na Wysokim Zamku we Lwowie w 1869 roku. Swój spory majątek w znacznej części zapisał polskim zakładom dobroczynnym we Lwowie.

Obserwatorium na Pop Iwanie w Czarnohorze

Dużym wydarzeniem w dziejach przedwojennej nauki polskiej, a konkretnie astronomii i meteorologii, było zbudowanie w 1938 roku na szczycie Popa Iwana (2022 m) w Czarnohorze (pow. Kosów, woj. stanisławowskie) Meteorologiczno-Astronomicznego Obserwatorium im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Z artykułu Janusza Śledzińskiego “Badania na szycie" (Geodeta Nr 5 1997) dowiadujemy się, że jego budowa trwała dwa lata i była dość niezwykłym wyczynem inżynierskim. Dojazd w rejon obserwatorium był bardzo trudny; transport materiałów budowlanych, a później zaopatrzenia obserwatorium, na ostatnim odcinku drogi na szczyt Popa Iwana mógł być prowadzony jedynie z pomocą koników huculskich. Uroczyste poświęcenie i oficjalne otwarcie Obserwatorium na Popie Iwanie odbyło się 29 lipca 1938 roku. Duży obiekt, składający się z 43 pomieszczeń (57 okien), miał służyć Państwowemu Instytutowi Meteorologicznemu w Warszawie przez prowadzenie obserwacji meteorologicznych, głównie dla celów lotnictwa, oraz miał również stanowić filię Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Obserwatorium było bardzo nowocześnie wyposażone, m.in. w astrograf i refraktor wykonany w Wielkiej Brytanii. Pierwszym i jedynym (1938-39) kierownikiem obserwatorium był mgr Władysław Midowicz. W ciągu czternastu miesięcy działalności obserwatorium bywali tu i pracowali wybitni astronomowie polscy: prof. Włodzimierz Zonn, prof. Eugeniusz Rybka, mgr Maciej Bielicki, dr Jan Gadomski i inni. Po wybuchu wojny polsko-niemieckie 1 września 1939 roku i wkroczeniu Armii Czerwonej na Kresy (z pomocą Hitlerowi) 17 września, personel placówki uszedł na Węgry, zabierając z sobą refraktor. Po wojnie wrócił on do Polski i obecnie znajduje się w Planetarium Śląskim w Chorzowie. Sam budynek obserwatorium został, po napadzie Związku Sowieckiego na Polskę, zajęty przez wojsko sowieckie we wrześniu 1939 roku, a w 1941 roku przez wojsko węgierskie, sprzymierzone z niemieckim Wehrmachtem. Potem opuszczony budynek został zdewastowany przez okoliczną ludność i popadł w ruinę. Do dzisiaj pozostały stojące mury i puste otwory okienne. Po 1991 roku Ukraińcy zachęcali Polskę do odbudowy dla nich tego obserwatorium.

Florianów w Nowogródczyźnie w dziejach kultury i literatury polskiej

Dwór wraz z majątkiem ziemskim w Waszkowcach (pow. baranowicki, woj. nowogródzkie) nabył w 1838 roku od Czarnowskiej znany adwokat z Nowogródka oraz filozof i moralista polski Florian Bochwic (1799 – 1856). Jego syn i spadkobierca Jan Otto Bochwic (1835-1915), uczestnik Powstania Styczniowego 1863, po odzyskaniu wolności, na terenie swego majątku, ale w szczerym polu, wybudował w 1870 roku nową siedzibę – obszerny, ładny i elegancko urządzony (wielka jadalnia sprawiająca wrażenie namiotu, obrazy Aleksandra Orłowskie, Franciszka Felińskiego) dwór w stylu neogotyckim, otoczony ładnym parkiem krajobrazowym, nazywany najpierw Nowymi Waszkowcami, a przez niego i w późniejszych czasach częściej Florianowem (na cześć ojca). Przy dworze założył wielki sad owocowy, w którym hodowano m.in. nowe odmiany owoców. Ozdobą dworu była duża i cenna biblioteka (kilka tysięcy tomów), do której wchodził także pokaźny zbiór czasopism polskich (gromadzone całymi ciągami) i prasy światowej. Z chwilą wybuchu I wojny światowej zbiory te zostały przewiezione do zamku Radziwiłłów w Nieświeżu, gdzie później podzieliły losy zbiorów radziwiłłowskich. Florianów pozostawał w rękach Bochwiców do 1939 roku. Sowieci dwór i majątek doprowadzili do ruiny.

Po Janie Ottonie Bochwicu właścicielem tego wspaniale zagospodarowanego majątku został Tadeusz Bochwic (1863 – 1930), człowiek o wysokiej kulturze i wiedzy. Stąd przed I wojną światową Florianów słynął jako polski salon towarzyski. Często odwiedzali Florianów Radziwiłłowie z Nieświeża, Kazimierz Zdziechowski z Rakowa i Rejtanowie z Hruszówki, dr Henryk Nusbaum, artysta dramatyczny i reżyser Janusz Strachocki i in. (R. Aftanazy). Florianów stał się także ulubionym miejscem wakacji szeregu polskich pisarzy i ludzi nauki. Np. w 1909 roku gośćmi Tadeusza Bochwica byli jednocześnie Eliza Orzeszkowa, Władysław Reymont i Józef Kotarbiński. Eliza Orzeszkowa była tu także w 1908 roku. Echa dyskusji florianowskich odnotowane są w literaturze polskiej.

Majątki polskie w guberniach wileńskiej, grodzieńskiej i kowieńskiej w 1914 roku

Po Powstaniu Styczniowym 1863-64 i pod rządami generał-gubernatora wileńskiego z nieograniczoną władzą – carskiego satrapy i jednego z największych polakożerców w dziejach stosunków polsko-rosyjskich Michaiła Murawiowa „Wieszatiela”, w podległych mu guberniach: wileńskiej, grodzieńskiej i kowieńskiej skonfiskowano ogółem 1794 polskich majątków ziemskich, zaś dodatkowe 800 kazano właścicielom polskim sprzedać osobom niepolskiego pochodzenia, głównie Rosjanom. Pomimo tego przed I wojną światową (1914 r.) w rękach polskich pozostawało nadal 4617 majątków i folwarków w gubernii wileńskiej, 6886 w guberni grodzieńskiej i 3654 w gubernii kowieńskiej (Litwa; (ok. 50% ziemi uprawnej na Litwie było w polskich rękach). Wszystkie te majątki Polacy utracili (bez odszkodowania!) w przedwojennym państwie litewskim w latach 1922-23, a na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie po zbrojnej agresji Związku Sowieckiego na Polskę 17 września 1939 roku. Litwini, Białorusini i Ukraińcy mówią, że sprawiedliwości stało się zadość. – Tak sprawiedliwości stało się zadość, z tym, że ta „sprawiedliwość” była z piekła rodem. To była zwykła i obrzydliwa kradzież, dla której nie ma miejsca w krajach cywilizowanych i prawdziwie chrześcijańskich.

Kresowe korzenie Drukarni Narodowej w Krakowie

Znana na rynku od ponad 150 lat Drukarnia Narodowa w Krakowie to jeden z największych zakładów poligraficznych w Polsce. Powstała z niewielkiej drukarni założonej w 1858 roku w Samborze (woj. lwowskie) przez Franciszka Xawerego Pobudkiewicza, byłego kierownika drukarni polskiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. Pobudkiewicz miał duże ambicje wydawnicze i w 1861 roku przeniósł drukarnię do Krakowa i uruchomił pod nazwą "Drukarnia Narodowa Franciszka Xawerego Pobudkiewicza". Drukarnia posiadała jedną maszynę arkuszową, tzw. "pospieszną" Siegla i dwie prasy ręczne. Drukowano w niej książki, czasopisma i gazety.

Jeszcze większe ambicje wydawnicze miał znany drukarz lwowski Napoleon Telz (1866-1943), który stał się jej właścicielem w 1895 roku, prowadząc ją do II wojny światowej. Unowocześnił drukarnię, zakupując m.in. maszynę pospieszną Angera z Wiednia i pedałówkę, a w 1899 roku nową maszynę pospieszną oraz tzw. amerykankę na prąd elektryczny, co wywołało sensację w Krakowie. W 1900 roku sprowadzono maszynę zecerską systemu „Monoline”, która była pierwszą tego rodzaju maszyną zecerską w Krakowie. W 1895 roku drukarnia przystąpiła do druku „Dziennika Krakowskiego”, a w roku 1897 rozpoczął się druk tygodnia literackiego „Życie” skupiającego twórców Młodej Polski. Później drukowano tu także inne dzienniki i tygodniki krakowskie, m.in. „Naprzód”, „Krytykę” i „Prawdę”. W 1914 roku drukarnia zatrudniała 64 osoby i należała do największych w Krakowie. W czasie trwania działań wojennych podczas I wojny światowej (1914-18) drukowano w niej głównie na zlecenie władz wojskowych. Po przeniesieniu się do Krakowa Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN) z Wiednia, drukowano tu „Polski Tygodnik Ilustrowany”. Po zakupieniu w 1920 roku maszyny do druku rotograwiurowego, drukarnia przystąpiła do druku publikacji wielobarwnych. W 1930 roku zainstalowano maszynę rotacyjną o 4 cylindrach, rozbudowano introligatornię i przygotowalnię, uruchomiono laboratorium fotograficzne. W czasie okupacji hitlerowskiej (1939-45) drukar¬nia produkowała nielegalne druki oraz fałszywe pieczątki na użytek polskiego ruchu oporu. Po II Wojnie Światowej drukarnia została upaństwowiona i poddana dalszej modernizacji i rozbudowie (działy rotograwiury i offsetu). Wyspecjalizowała się przede wszystkim w produkcji dzieł i czasopism ilustrowanych, głównie wielobarwnych. Do znanych jej publikacji należą między innymi: album „Wit Stwosz”, „Zbiory Zamku Królewskiego na Wawelu”, „Arrasy Królewskie”, „Dzieła Wszystkie” Mikołaja Kopernika, „Dzieła Wszystkie” Jana Kochanowskiego.

Drukarnia Narodowa w Krakowie wydała wiele tysięcy tytułów książek w nakładzie wielu, wielu milionów egzemplarzy. Np. w 1961 roku produkcja zakładu przekroczyła 2 miliony egzemplarzy książek i 32 miliony czasopism. Poza tym w ciągu swej działalności zasłużyła się dla polskiego drukarstwa kształcąc i wychowując szerokie grono poligrafów.

W 1978 roku Drukarnia Narodowa w Krakowie, która zapoczątkowała swą działalność w Małopolsce Wschodniej (dziś Ukraina), odznaczona została Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Witold – ale nie Wielki

Spośród 49 władców Polski tylko jeden został obdarzony przydomkiem „Wielki”. Jest to Kazimierz III Wielki (1310-1370), król Polski w latach 1333–1370, ostatni władca z dynastii Piastów na polskim tronie. Przydomek ten - „Magnus” (z łaciny) po raz pierwszy w tym znaczeniu użyto w Statutach Łaskiego w 1505 lub 1506 roku. Uznano wtedy, i ta opinia jest aktualna po dziś dzień, że był to naprawdę „Wielki” król. Bowiem bilans jego panowania musi budzić podziw. W chwili objęcia przez niego władzy Polska zajmowała drugorzędną pozycję międzynarodową w Europie. Za jego panowania stopniowo przekształciła się w silny i liczący się w Europie organizm polityczny. Poza tym terytorium Polski za panowania Kazimierza III wzrosło dwukrotnie. To on, przez znaczenie Polski w tej części Europy, był de facto praojcem unii polsko-litewskiej, która uczyniła z Polski i Litwy – Rzeczypospolitej mocarstwo europejskie.

Chociaż Rzeczpospolita zniknęła z mapy politycznej Europy w 1795 roku w wyniku trzech kolejnych rozbiorów Polski, dokonanych w latach 1772, 1793 i 1795 przez Rosję, Prusy (Niemcy) i Austrię, unia polsko-litewska przetrwała w narodach polskim i litewskim do XX wieku. Do tego czasu Polacy i Litwini byli prawdziwymi braćmi, co było prawdziwym fenomenem w dziejach narodów europejskich. Potrzeba było iście szatańskich mocy, aby tę jedność rozbić, aby z Litwinów zrobić wyjątkowo obrzydliwych wrogów Polski, Polaków i wszystkiego co polskie. Rozbrat polsko-litewski nastąpił w wyniku przebudzenia narodowego Litwinów, zapoczątkowanego przez nacjonalistów litewskich. Uważali oni, że aby mógł odrodzić się naród litewski, a tym samym i państwo litewskie, Litwini muszą całkowicie zerwać wszelkie więzy z Polakami – stać się ich wrogami i wszystkiego co polskie. Naczelnym zadaniem ich propagandy było potępić i obrzydzić w masach litewskich unię polsko-litewską.

W na ogół harmonijnych dziejach przedrozbiorowych stosunków polsko-litewskich znalazły się dwie czarne owce: książę Witold (ok. 1350 – 1430) i hetman wielki polsko-litewski Janusz Radziwiłł (1612 – 1655). Ten drugi był Litwinem, ale tylko z pochodzenia. Językowo i kulturalnie był Polakiem. Ale po najeździe na Polskę-Rzeczypospolitą najpierw Rosji (Moskwy) w 1654 roku i następnie Szwecji w 1655 roku zachciało mu się zostać władcą. Postanowił zerwać unię z Polską i stworzyć księstwo litewskie (tylko z nazwy!), rządzone przez Radziwiłłów pod protekcją Szwecji. 20 września 1655 roku w Kiejdanach na Litwie zawarł układ z przedstawicielem króla szwedzkiego Karola X Gustawa, w którym uznawał protektorat Szwecji nad Litwą. Jednak pozostałe rody litewskie (w tym także Radziwiłłowie z linii na Ołyce i Nieświeżu), wystąpili – wraz z dużą częścią wojsk litewskich – przeciwko niemu. Radziwiłł zmarł w oblężonym Tykocinie tuż przed jego zdobyciem przez wojska wierne Rzeczypospolitej.

Tego jawnego zdrajcę, człowieka języka i kultury polskiej!, nacjonaliści litewscy uznali za bohatera narodowego, tylko dlatego, że zrywał unię polsko-litewską (co nie miało żadnego skutku politycznego) i przed wojną wystawili mu pomnik w Kiejdanach.

Obok Janusza Radziwiłła nacjonaliści litewscy uznali za bohatera narodowego – za symbol niepodległej Litwy księcia Witolda. Nie historycy, których naród litewski wówczas jeszcze nie miał, i nie naród, ale kierowani nienawiścią do drugiego narodu skrajni szowiniści! Oni i tylko oni zadecydowali o tym, kto jest litewskim bohaterem narodowym i ten swój pogląd narzucili narodowi litewskiemu w okresie sprawowania przez nich władzy na Litwie. I to w sposób dyktatorski w latach 1926-40. To tak jakby nie papież kanonizował jakiegoś Litwina, a tylko jacyś politycy litewscy.

Witold był synem Kiejstuta, a tym samym bratem stryjecznym Władysława Jagiełły. Od młodych lat miał chore ambicje rządzenia Litwą. Po objęciu władzy na Litwie przez (Władysława) Jagiełłę, popierając swego ojca, Kiejstuta, rozpoczął wojnę przeciwko bratu. I od tego wydarzenia Witold stał się postacią na trwałe zapisaną w dziejach Litwy i Polski. Raczej ciemną postacią, której wygórowane ambicje uczyniły na przemian i wroga i sprzymierzeńca króla Władysława Jagiełły i Polski.

Nastawieni antypolsko nacjonaliści litewscy wzięli i biorą pod uwagę tylko jego antypolskie poczynania i przez nie uczynili z niego także i nie tylko litewskiego bohatera narodowego, ale nadali mu także przydomek „Wielki”. W przedwojennej stolicy Litwy – w Kownie tamtejszemu uniwersytetowi nadano imię Witolda Wielkiego i w 1932 roku wystawiono mu monumentalny pomnik. Pomnik, który jest jawną kpiną z historii (Marceli Kosman „Orzeł i Pogoń” Warszawa 1992). Przedstawia bowiem księcia Witolda na cokole, a u podnóża są żeliwne postacie pokonanych przez niego wojowników: Tatara, Krzyżaka, POLAKA i Białorusina. Pokonanie przez niego Polaka jest kłamstwem historycznym! Takim kłamstwem, jakich wiele jest w litewskiej historii stosunków polsko-litewskich. Pomnik ten zniszczyli po 1940 roku Sowieci. Ponownie został wzniesiony w 1990 roku z tym samym kłamstwem!

Innym wielkim kłamstwem Litwinów jest nazywanie Witolda KRÓLEM Litwy (np. litewska Wikipedia). W latach 1392-1401 Witold był namiestnikiem króla polskiego Władysława Jagiełły na Litwie, a następnie (1401-1430), zgodnie z umową wileńsko-radomską z 1401 roku, otrzymał dożywotnio tytuł Wielkiego Księcia Litewskiego, podlegającego jednak władcy polskiemu. Jagiełło przyjął wówczas tytuł: "Najwyższego Księcia Litewskiego" (Supremus Dux Lituaniae). Na zjeździe w Jedlnie w marcu 1430 roku Polacy zgodzili się, że po śmierci Władysława Jagiełły jego syn Władysław III Warneńczyk zasiądzie na tronie polskim, co przedłuży panowanie dynastii Jagiellonów w Polsce. Co do Witolda uznano tam, że jest dożywotnim księciem Litwy, a po jego śmierci państwo litewskie wróci do Korony (Polski) jako dziedziczny spadek. Wkrótce, bo 27 października 1430 roku Witold zmarł w obecności króla Władysława Jagiełły w Trokach, któremu przed śmiercią przekazał władzę wielkoksiążęcą oraz wszystkie nadane mu przez króla kraje.

Prawda, na zjeździe monarchów Europy środkowo-wschodniej w Łucku na Wołyniu (który wówczas należał do Wielkiego Księstwa Litewskiego), który odbywał się pod przewodnictwem króla polskiego Władysława Jagiełły na zamku w Łucku od 6 stycznia do kwietnia 1430 roku, i na którym obradowano nad obroną Europy przed Turkami, król niemiecki Zygmunt Luksemburczyk chcąc rozbić unię polsko-litewską wystąpił z projektem koronacji Witolda. Wobec niepewności tego czy jego syn zasiądzie na tronie polskim po jego zgonie, projekt ten poparł król Władysław Jagiełło. Jednak po zjeździe w Jedlni w marcu tego roku, na którym Polacy zgodzili się, aby syn Jagiełły Władysław został jego następcą na tronie polskim, Jagiełło wycofał poparcie dla niemieckiego projektu, a co do Witolda, jak już wspomniałem, uznano, że jest dożywotnim księciem Litwy, a po jego śmierci państwo litewskie wróci do Korony (Polski). Witold z chorymi władczymi ambicjami przygotowywał się jednak do koronacji wyznaczonej na 29 września 1430 roku. Insygnia królewskie mieli przywieść Witoldowi posłowie cesarscy. Jednak 1 sierpnia 1430 roku Polacy zatrzymali posłańca cesarskiego z insygniami królewskimi i... kompromitującymi papierami koronacyjnymi, w których cesarz zawierał z Witoldem wieczyste przymierze z krajami luksemburskimi i krzyżackimi wymierzone przeciwko Królestwu Polskiemu. Po zdemaskowaniu intrygi posłowie cesarscy nie śmiali jechać dalej i zawrócili z insygniami z powrotem. Sprzeciw co do koronacji Witolda zgłosił też papież Marcin V, bo nie został zapytany o zezwolenie na utworzenie kolejnego królestwa (Wikipedia.pl). Nie ma więc podstawy do nazywania Witolda królem litewskim. No, ale nacjonaliści litewscy zawsze gardzili prawdą historyczną jeśli nie służyła ich propagandzie.

Niewątpliwie Witold obdarzony był wielkim talentem polityczny i organizacyjnym. W okresie jego panowania Wielkie Księstwo Litewskie osiągnęło największy obszar w swej historii (990 tys. km²), a jego rządy doprowadziły do likwidacji rozbicia wewnętrznego. W pewnym sensie był więc wielki. Jednak na ten przydomek na pewno nie zasługuje tak wśród Polaków jak i samych Litwinów. Bowiem obok jego wielkości państwowotwórczych był to zdrajca – tak wobec Polski jak i Litwy. Dwa razy był zdrajcą Litwy. Krzyżacy byli śmiertelnym wrogiem Litwy i pogańskich Litwinów, dla których szykowano los Prusów, czyli wytępienia. Ze swym ojcem Kiejstutem walczył z Jagiełłą o panowanie na Litwie. Uwięziony, w 1382 roku zbiegł do Krzyżaków, przez których został ochrzczony. Podpisał z nimi układ, w którym uczynił ich swoimi spadkobiercami, gdyby wygasła jego linia dziedzictwa. Razem z Krzyżakami wyprawił się na Litwę, ale wobec niepowodzeń krzyżackich pogodził się z Jagiełłą w 1384 roku i rok później poparł unię polsko-litewską. Jagiełło obiecał Witoldowi namiestnictwo Litwy. Jednak kiedy Jagiełło nie dotrzymał słowa i namiestnikiem został Skiergiełło brat Jagiełły, Witold w 1389 roku podniósł nieudany bunt przeciwko królowi, po którym zbiegł ponownie do Krzyżaków. W 1390-92 wraz z nimi podjął kilka niepomyślnych wypraw na Litwę, m.in. oblegał Wilno, bronione przez Polaków. Po niepowodzeniach ponownie pogodził się z królem. Jako namiestnik królewski w Wilnie, Witold 12 września 1398 roku zawarł traktat (saliński) z Krzyżakami, w którym odstępował im Żmudź, a więc duży obszar etnicznych ziem litewskich (!). Prawda, później ją odzyskał... ale z pomocą Polski (!) – w wyniku 1. pokoju toruńskiego (1411), co nie zmienia faktu, że była to decyzja zdecydowanie antylitewska i jeśli panowanie krzyżackie na Żmudzi by się utrwaliło, ziemia ta dzisiaj na pewno nie była by litewską.

Także podboje ziem ruskich przez Witolda, w razie usamodzielnienia się Litwy, czyli zerwania unii polsko-litewskiej w 1430 roku, mogły i na pewno by przyniosły ze sobą rutenizację Litwinów. Litwinów jakich znamy dzisiaj na pewno by nie było! Obszary litewskie Wielkiego Księstwa Litewskiego stanowiły zaledwie 7% jego obszaru, a Litwini tylko 10-15% jego mieszkańców. Poza tym Rusini stali znacznie wyżej cywilizacyjnie od Litwinów. Język ruski był w zasadzie oficjalnym językiem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Sam Witold był przez pewien czas prawosławnym, a w 1390 roku wydał swą córkę Zofię za wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla.

Czy można jakiemuś władcy nadać przydomek „Wielki”, który poniósł bardzo dotkliwą klęskę w bardzo decydującej bitwie? Chyba nie. A Witold 16 sierpnia 1399 roku poniósł strasznie dotkliwą klęskę w bitwie nad Worsklą z Tatarami Złotej Ordy, w wyniku której Litwa została odepchnięta od Morza Czarnego. Ledwie sam Witold „uciekł z małą drużyną” – pisze latopis. To nie Witold pokonał Tatarów, jak na to kłamliwie wskazuje jego pomnik w Kownie. To Tatarzy pokonali Witolda. Klęska ta przekreśliła ambitne marzenia Witolda o stworzeniu potężnego państwa litewskiego na wschodzie Europy, o podbiciu Tatarszczyzny i całej Rusi. Klęska nad Worklsą uniemożliwiła Witoldowi zostanie niekwestionowanym liderem na całej Rusi. Co więcej, dała Moskwie możliwość zostania liderem na całej Rusi, co z biegiem wieków nastąpiło i jednocześnie doprowadziło do upadku Litwy, a wraz z nią i złączonej z nią Polski.

No i chyba raczej nieprzyjemny dla nacjonalistów litewskich fakt, że po klęsce nad Workslą Witold szukać musiał zbliżenia z Polską. Czy naprawdę nacjonaliści litewscy mogą uważać za swego bohatera narodowego człowieka – Witolda, który zapoczątkował osiedlanie się Polaków w Wielkim Księstwie Litewskim, a szczególnie w Wilnie?; na Litwie osiedliło się już wówczas bardzo dużo polskich rycerzy i szlachciców (czyli to nieprawda, jak mówią nacjonaliści litewscy, że dzisiejsi Polacy na Litwie to spolonizowani Litwini; na odwrót, przodkowie wielu tysięcy dzisiejszych Litwinów było Polakami!). Witold, z prawie całkowitego braku wykształconych Litwinów, otaczał się Polakami, którzy m.in. obsadzili aparat administracyjny Wielkiego Księstwa Litewskiego, a szczególnie dział łacińsko-niemiecki jego kancelarii. Instytucje państwowe były wprowadzone na wzór polski. Rycerstwo polskie było na usługach Witolda. Jak słusznie zauważają historycy: przy pomocy Polaków Witold budował potęgę swego państwa (Marceli Kosman, jw). Polacy zaczęli odgrywać coraz większą rolę w życiu gospodarczym Litwy, w Wilnie było wielu kupców polskich. Głównie w rękach polskich duchownych był wówczas także rozwijający się litewski Kościół katolicki. Klasztory założone w czasach Witolda, m.in. bernardyni w Trokach, były przez długi czas czysto polskie. Stąd na Litwie tak wiele ludzi ma czysto polskie imiona, nawet wśród nacjonalistów litewskich, jak np. Stanisław, Kazimierz, Czesław, Mieczysław, Bronisław. Polsko-litewska unia zawarta w Horodle w 1413 roku przyczyniła się się do zacieśnienia więzi panów litewskich z Polakami, co owocowało coraz częstszymi związkami małżeńskimi polsko-litewskimi, coraz większą polonizacją Litwy.
Pod względem moralnym można także wiele zarzucić Witoldowi, jak chociażby zabicie z jego rozkazu wziętego do niewoli po bitwie pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku, czyli już jako jeńca dostojnika krzyżackiego Markwarda von Salzbacha w celu uniemożliwienia mu ewentualnego wyjawienia konszachtów Witolda z Krzyżakami, w których to konszachtach zabity grał ważną rolę.

Jedynie pisarz litewski A. Vienuolis-Żukauskas, wbrew oficjalnej polityce rządu, nacjonalistom i historiografii litewskiej idealizującej Witolda, w swojej powieści historycznej „Kryżkelis” („Rozdroże”, 1932) ocenił księcia Witolda jako gnębiciela ludu.

Tak, wielki książę litewski Witold, uważany przez nacjonalistów litewskich za bohatera narodowego, któremu nadali przydomek „Wielki”, zapoczątkował polonizację Litwy. Rzecz niewybaczalną przez nich w odniesieniu do wielu innych osób związanych z historią Wielkiego Księstwa Litewskiego.
No cóż, głupota ludzka i podłość wielu polityków nacjonalistycznych jest bezgraniczna!

Marian Kałuski

Wersja do druku

warszawiacy - 24.03.12 23:02
Bardzo dziekujemy Panu za wzbogacenie naszych wiadomosci o Kresach.Polacy mieszkajacy na Kresach są b stesknieni za Polska i Polakami.Corocznie jezdzimy do Grodna,Nowogrodka i na Nowogrodczyzne aby nacieszyc sie staropolska goscinnoscia,cudownym Niemnem i Switezia .Odwiedzamy tez Wilno ,aby poklonic sie Pani Ostrobramskiej.Kto widzial Kresy ten je pokochal i chce byc blizej.Piekna Fara w Nowogrodku czeka na remont i niszczeje nieodnawiana.Przeciez tam byl chrzczony nasz Wieszcz Adam Mickiewicz ,a Krol Jagiello bral slub a Holszanka.Wszedzie mozna porozumiec sie po polsku.Tam sie czuje prawdziwa Polske.Musimy odremontowac Farę w Nowogrodku -historia wola!pozdrawiamy.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

24 Kwietnia 1915 roku
Rozpoczęła się rzeź Ormian w Turcji.


24 Kwietnia 1883 roku
Urodził się Jaroslav Hasek, czeski powieściopisarz, autor popularnych "Przygód dobrego wojaka Szwejka".


Zobacz więcej