Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.09.06 - 15:46     Czytano: [2424]

Saga rodu Bermanów

Szkolni koledzy Marek Borowski i Jan Lityński - przy błogosławieństwie gazety Adama Michnika - tworzą "Wspólną Polskę". Zmarły dokładnie 30 lat temu towarzysz Wiktor Borowski z pewnością byłby dumny ze swego syna.

Po druzgocącej klęsce Socjaldemokracji Polskiej w ostatnich wyborach parlamentarnych i słabym wyniku jej lidera w wyborach prezydenckich wydawało się, że Marek Borowski zejdzie wreszcie ze sceny politycznej. Były to jednak przedwczesne nadzieje. Borowski nie zamierza zrywać z polityką, a nawet rozpoczyna nowy etap swojej kariery: został właśnie kandydatem na prezydenta Warszawy wystawionym przez koalicję "Wspólna Polska", której wydaje się być głównym spoiwem - jako człowiek o biografii idealnie łączącej środowiska SLD i Partii Demokratycznej. Biografii sięgającej korzeniami głęboko w przeszłość. Warto dokładnie poznać te korzenie i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.

Dwaj synowie Eliasza
Cofnijmy się o sto lat, do Warszawy z pierwszych lat XX wieku. Właśnie tam w rodzinie Eliasza Bermana, urzędnika prywatnego, urodziło się dwóch synów: starszy Bronisław (w 1903 r.) i młodszy Aron (w 1905 r.). Obaj mieli szansę pójść w ślady ojca i zostać przykładnymi, żydowskimi urzędnikami - po to zresztą zostali wysłani do gimnazjum - ale wybrali inną drogę. Bronisław już jako 16-latek wstąpił do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (która później zmieniła nazwę na Komunistyczną Partię Polski), szybko zostając czołowym działaczem młodzieżowym i członkiem Centralnego Wydziału Młodzieży przy Komitecie Centralnym. W roku 1920, gdy armia bolszewicka maszerowała na Warszawę, młody Berman aktywnie działał więc jako piąta kolumna przeciwko państwu polskiemu. Nic dziwnego, że kilkakrotnie był aresztowany, lecz zwalniano go z braku dowodów.

W marcu 1922 r. odbył się w Warszawie I Zjazd Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce, na którym powołano pierwsze władze tej organizacji. Sekretarzem został Alfred Lampe, późniejszy czołowy ideolog tzw. Związku Patriotów Polskich w ZSRR, a w Komitecie Centralnym znalazł się m.in. Bronisław Berman. Jednak już po pół roku został aresztowany, a wiosną 1924 r. skazany w procesie grupy działaczy ZMK na 4 lata więzienia (później zmniejszono mu karę do 3 lat). Więzienie we Wronkach opuścił w listopadzie 1926 r., po czym został sekretarzem KC ZMK. Od tego czasu należał do ścisłej czołówki działaczy komunistycznych w II RP, o czym świadczy fakt jego udziału w VI Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu) i równocześnie w V Kongresie Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży, w której został członkiem Komitetu Wykonawczego. Oba te wydarzenia miały miejsce latem 1928 r. w Moskwie.

Rok później Bronisław Berman przeszedł do pracy w partii, zostając szefem Centralnej Redakcji KPP. Zagrożony kolejnym aresztowaniem (do tego czasu miał ich na koncie już kilka), wyjechał do Moskwy, podejmując pracę w przedstawicielstwie KPP przy Kominternie. W 1932 r. skierowany został do władz Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy - autonomicznej odnogi KPP, działającej na południowo-wschodnich kresach RP. I chociaż był to dla niego teren zupełnie nowy, dwa lata później na łamach organu KPP, "Nowego Przeglądu", opublikował - pod partyjnym psudonimem Wiktor Stasiak - oskarżycielski artykuł pt. "Oczyścić KPZU od agentów nacjonalizmu". Chodziło o nacjonalizm ukraiński, któremu miała ulegać część działaczy tej partii, rozczarowanych przymusową rusyfikacją Ukraińskiej SRR.

Problem KPZU - jak i innych organizacji komunistycznych w przedwojennej Polsce - rozwiązał Stalin, nakazując Kominternowi ich likwidację. Bronisław Berman, choć jeszcze latem 1935 r. uczestniczył w VII Kongresie Kominternu, rok później został aresztowany w Kijowie i zamordowany, podobnie jak większość przebywających wówczas w ZSRR polskich komunistów.

Ocaliło go polskie więzienie
Więcej szczęścia miał jego brat Aron, który jako nastolatek także został aktywnym komunistą. Za swoją działalność w ZMK został nawet relegowany ze studiów historycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1926 r. należał do KPP, gdzie wkrótce został członkiem Centralnego Wydziału Zawodowego KC. W kwietniu 1930 r. skazano go na 6 lat więzienia, szybko jednak wyszedł na wolność ze względu na zły stan zdrowia. Zdrowie nie przeszkodziło mu jednak kontynuować działalności na stopie nielegalnej. W 1932 r. wyjechał do Moskwy, gdzie niejako zastąpił brata w przedstawicielstwie KPP przy Kominternie.

Po roku wrócił do kraju, obejmując funkcję sekretarza Komitetu Okręgowego partii w Radomiu. Wkrótce aresztowany, podczas śledztwa podał dwa fikcyjne pseudonimy nieistniejących członków KPP, za co później sąd partyjny w więzieniu w Rawiczu ukarał go półrocznym zawieszeniem w prawach członka partii. Do Rawicza trafił zaś na mocy wyroku ze stycznia 1934 r., skazującego go na 8 lat więzienia z obostrzeniami. Paradoksalnie uratowało mu to życie, gdyż nie podzielił losu swego brata i innych towarzyszy przebywających w "Kraju Rad".

Po wybuchu wojny młodszy z Bermanów wydostał się z więzienia i po krótkim pobycie w Warszawie udał się do zajętego przez Sowietów Białegostoku. Tam pracował jako bibliotekarz i nauczyciel. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r. został ewakuowany w głąb ZSRR i dopiero w kwietniu 1944 r. zgłosił się do tworzonego przez gen. Berlinga Wojska Polskiego. Podobnie jak inni przedwojenni komuniści, trafił do aparatu polityczno-wychowawczego armii: w stopniu podporucznika został lektorem 4. Dywizji Piechoty i redaktorem gazety dywizyjnej "Do Boju!". Jego bezpośrednim zwierzchnikiem był por. Julian Kole, po wojnie wieloletni szef Wydziału Ekonomicznego KC PZPR oraz wiceminister finansów.

Redaktor tępy politycznie
Jesienią 1944 r. Aron Berman - już pod nazwiskiem Wiktor Borowski - został odkomenderowany do działalności na polu cywilnym. Najpierw stworzył ukazujący się w prawobrzeżnej części Warszawy "Biuletyn Praski", a następnie "Życie Warszawy", którego redaktorem naczelnym pozostawał do marca 1951 r. Przeszedł wówczas na stanowisko zastępcy naczelnego "Trybuny Ludu" i pełnił tę funkcję aż do grudnia 1967 r., gdy na fali zbliżającej się czystki antysyjonistycznej musiał odejść wraz ze swym wieloletnim szefem Leonem Kasmanem, czołowym przedstawicielem grupy puławskiej we władzach PZPR.

Poza obowiązkami redakcyjnymi Wiktor Borowski od 1949 r. kierował wydziałem dziennikarskim szkoły partyjnej przy KC PZPR, wcześniej zaś był jednym z założycieli Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Z obu tych instytucji znał go Mieczysław F. Rakowski, który na początku lat 60. tak o nim pisał: Politycznie z całą pewnością zajmuje stanowisko raczej konserwatywne. Zwłaszcza w październiku 1956 roku dał się poznać jako człowiek wahający się, nie bardzo zdolny do zrozumienia ówczesne; sytuacji. Dziś jest typem zgorzkniałym i przede wszystkim tępym politycznie. Należy do starych komunistów, którzy w żaden sposób nie mogą wtłoczyć się w obecne ramy życia. Ktoś mi mówił, że jego dzisiejsza postawa wynika z tego, iż życie go zawiodło. Podobno zawsze marzył o karierze politycznej ("Dzienniki polityczne 1958-1962", Warszawa 1998, s. 288).

Dzieci uczciwych komunistów Marzenie ojca zrealizował dopiero syn, Marek Borowski, który doszedł do najwyższych stanowisk w państwie: ministra finansów, szefa URM, wreszcie marszałka Sejmu. Do dziś wspomina, jak wiele ojcu zawdzięcza: - Ojciec pracował od rana do wieczora. Wierzył w sprawiedliwość społeczną. Był ze mną szczery. Kiedy miał wątpliwości, mówił, że nie wie. Kiedy miał zastrzeżenia, mówił, skąd się biorą. Nie zabraniał mi czytania książek objętych cenzurą. Jako dziecko poznałem jego kolegów, starych komunistów, i byli to w zdecydowanej większości ludzie ideowi. Mieli zasady moralne. Uważali, że komunista to człowiek uczciwy, i tak wychowywali swoje dzieci ("Gazeta Wyborcza", 13-14.09.2003 r.).

Obecny kandydat na prezydenta Warszawy wychował się wśród tych dzieci. Jego kolegami z podwórka, a później z czerwonego liceum im. Gottwalda byli m.in. Jan Lityński, Adam Michnik, Helena Łuczywo (wówczas jeszcze Chaber), Wanda Rapaczyńska (Gruber), Magda Umer (Humer). W tym gronie w 1962 r. powstał Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, o którym Borowski dziś mówi: - Byliśmy młodymi komunistami, którzy chcieli budować prawdziwy socjalizm, i dlatego atakowaliśmy "status quo", porównując teorię z praktyką. Ci młodzi komuniści 6 lat później zorganizowali protesty studenckie, po których większość z nich trafiła do opozycji, przechodząc drogę od KOR-u do Unii Wolności. Młody Borowski był wyjątkiem, bo chociaż w 1968 r. został wyrzucony z partii, powrócił do niej po 7 latach, by pozostać do końca, a następnie tworzyć SdRP i SLD.

Dziś drogi młodych komunistów znowu się zeszły i szkolni koledzy Marek Borowski i Jan Lityński - przy błogosławieństwie gazety Adama Michnika - tworzą "Wspólną Polskę". Zmarły dokładnie 30 lat temu towarzysz Wiktor Borowski z pewnością byłby dumny ze swego syna.

Paweł Siergiejczyk

historia@naszapolska.pl

Wersja do druku

siergiejczyk a - 17.08.07 22:02
tak trzymaj

niedźwiadek - 16.03.07 6:52
To nie naród żydowski lecz judeonaziści są zagrożeniem dla cywilizacji. Problem polega na tym, że od zawsze ci szalbierze judeonazistowscy
chowają sie skrzętnie za plecami narodu który
jak żaden inny utrwalił naszą cywilizację.
Walczmy z judeonazizmem, ceńmy naszą wspólna kulturę.

Atena - 10.02.07 20:05
To wstyd aby Polacy, naród w 99% chrześcijański,
dawał takie komentarze. Kiedy to czytam to myślę, że właśnie komentatorzy są wrogami Polski.
Jesteśmy narodem też rozproszonym po całym świecie i chcielibyście żeby inni też tak nas traktowali, chyba nie?
Emigracja wojenna, lat 80-tych i obecna bardzo przeżywa wszelkie objawy antypolonizmu, dlaczego jednocześnie potrafimy być tacy w stosunku do innych mniejszości. A co z naszą kulturą i polską gościnnością?

Antoni - 14.01.07 23:37
Po co ich przepedzac, dac im tylko 800 zlotych i niech sobie zyja. Bedzie to sada, jak kochaja Polske i Polakow i jak sa przywiazani do naszej tradycji.

Nah`tah ni - 03.12.06 6:42
Zlikwidować pasożydów,raz na zawsze!!!

Nah`tah ni - 03.12.06 6:22
Należy ich wytępić jako rasistów chamicko-szemickich,eberskich(hebrajskich)okupujących Ljędsiechy,Lęchy,Ljęchy od Dn.01/09/1939 aż po dziś.,jako NSDAP & WKPB-PPR-PZPR-SLD.Wytępić jako pasożydów!!!

Skorpion - 01.11.06 22:49
I takie kolesie uwazają się za patritów?.
Przeczytajcie dla wyciagnięcia wniosków o Stanisławie Górnikiewicz. O Westerplatte i westerplatczykach. Do czego zdolni są komunisci.
Przydało by sie wyczyscić Nasz Naród z takich mentów.

Ryszard Nysa 02.10.06r. - 02.10.06 6:35
Owsiki trzymają sie kupy-- przyszedł już czas by to twarzystwo praepędzić !!!!

Wszystkich komentarzy: (8)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1926 roku
Urodził się Tadeusz Janczar, aktor teatralny i filmowy (zm. 1997)


25 Kwietnia 1943 roku
W wyniku tzw. sprawy katyńskiej zerwano polsko-radzieckie stosunki dyplomatyczne.


Zobacz więcej