Niedziela 25 Maja 2025r. - 145 dz. roku,  Imieniny: Borysa, Magdy

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 12.04.25 - 20:13     Czytano: [188]

Unicestwianie Polaków na Litwie 1939-2024 (9)


© Marian Kałuski


Unicestwianie Polaków i polskości
w Wilnie i na Wileńszczyźnie przez Litwinów
w latach 1939-2024



Tragiczny los przedwojennych Polaków na Litwie Kowieńskiej realizowany dziś przez Litwinów w Wilnie i na Wileńszczyźnie najpierw z pomocą Sowietów (1940-41), potem hitlerowców (1941-44), ponownie Sowietów (1944-89) i obecnie z pomocą władz polskich

Współczesna Litwa i jej niepewna przyszłość




Od połowy lat 80. XX w. Związek Sowiecki chylił się ku upadkowi. Litwa odzyskała niepodległość wraz z upadkiem Związku Sowieckiego 26 grudnia 1991 r., z tym, że jej proces wychodzenia ze struktur ZSRR rozpoczął się w 1989 r. Współczesna niepodległa Litwa graniczy od południa z Rosją (273 km) i Polską (104 km), od wschodu z Białorusią (677 km), od północy z Łotwą (576 km), a na zachodzie kraju ma dostęp do Morza Bałtyckiego (90 km). W jej skład wchodzi Litwa Kowieńska (52 822 km kw.) oraz oderwane bezprawnie od Polski w latach 1939-45 przez Stalina i sprezentowane Litwie Wilno i Wileńszczyzna (9,6 tys. km kw.) i ponownym oderwaniu od Niemiec (Prus Wschodnich, których północną połowę Stalin przyłączył do Rosji - obwód kaliningradzki) Kraju Kłajpedzkiego (2848 km kw.) w 1945 r. i przyłączeniu go ponownie do Litwy, jest małym krajem o powierzchni 65 300 km2 (122 miejsce na świecie; obszar Polski 312 700 km2, 69 miejsce na świecie) zamieszkały przez 2,8 miliona obywateli (141 miejsce na świecie, struktura narodowościowa: 84% Litwini, 6,6% Polacy i 5,8% Rosjanie; Polacy zamieszkują Wilno oraz zwarcie rejony wokół tego miasta, stanowiąc tam ponad 130 tys. ludności; Polska 38 386 000 ludności - 36 miejsce na świecie). W 1991 r. Litwa została członkiem ONZ, w 2004 r. członkiem NATO (Polska w 1999 r.) i Unii Europejskiej (razem z Polską), a w 2015 r. przystąpiła do strefy euro, co wzmocniło politycznie kraj, ale spowodowało zubożenie ludności (Polska pozostała przy swojej walucie). Litwa jest 24. gospodarką UE i 85. gospodarką świata (Polska 7 gospodarką UE), PKB wynosi w 2023 r. 78,35 mld USD (w 2024 r. PKB Polski to 880,055 mld USD). Operetkowa armia litewska (nie ma lotnictwa) liczy zaledwie 23 000 (2021) żołnierzy (Polska 240 tys. żołnierzy, 18. siła militarna na świecie i 4. w Europie, 2 w NATO po Turcji); armia litewska nie ma lotnictwa wojskowego i ani jednego okrętu wojennego (ale mają wiceadmirała!); na obronność biedna Litwa wydaje zaledwie 2,602 milionów USD (Polska wydaje na obronność aż 4,7 proc. PKB, czyli około 187 miliardów złotych, czyli 49 542 USD (euronews.com 6.3.2025).

Wielkim problemem i egzystencjonalnym zagrożeniem dla Litwy stanowi problem wymierania Litwinów - wyludniania się kraju. Litwa znajduje się w pierwszej dziesiątce najszybciej wyludniających się krajów na świecie. W momencie odzyskania przez Litwę niepodległości w 1991 r. mieszkało w niej 3,706 mln ludzi, a w 2019 r. tylko 2,794 mln ludzi; czyli kraj w przeciągu 28 lat utracił ok. 25% ludności. Obecnie, według stanu na 1 stycznia 2024 r. populacja kraju liczyła 2,885 mln (ten wzrost liczby ludności spowodował Covid19, który zmusił wielu Litwinów z Zachodniej Europy do powrotu do kraju), z czego aż ponad 20% stanowią osoby w wieku emerytalnym. Oznacza to, że w ciągu trzech dekad Litwa utraciła 821 tys. mieszkańców, co odpowiada sumie osób żyjących w jego dwóch największych miastach - Wilnie i Kownie. Wraz z liczbą obywateli spadła też gęstość zaludnienia - z 59 osób na km2 w 1990 r. do 46 osób na km2 w 2024 r. Do depopulacji Litwy i starzenia się tamtejszego społeczeństwa przyczyniają się utrzymująca się emigracja na Zachód oraz spadająca liczba urodzeń. W ostatnich latach w państwie tym co roku rodzi się ok. 22 tys. dzieci, a umiera ok. 40 tys. ludzi, co nie zapewnia zastępowalności pokoleń. Prognozy długoterminowe przewidują dalsze wyludnianie się kraju. W 2045 r. Litwa będzie miała tylko 2 mln ludności (Ośrodek Studiów Wschodnich 3.12.2024, L24.it 8.1.2023). Litwini uciekają z Litwy na Zachód i będą nadal uciekać, bo są spragnieni życia w nowoczesnym świecie, a Litwa jest ciągle "wsiowym" krajem chociaż 68% ludności mieszka w miastach - z okresu sowieckiego, a reszta w strasznych miasteczkach i wioskach (starczy zobaczyć ilustracje z tych miejscowości w internetowej litewskiej Wikipedii). Innym wielkim problemem Litwy jest alkoholizm. Według danych WHO z 2016 r. Litwa miała najwyższy wskaźnik spożycia alkoholu w Unii Europejskiej: 15 litrów czystego alkoholu na osobę rocznie - odpowiednik 167 butelek wina albo 67 półlitrówek wódki.

Współczesna Litwa o małym obszarze i z wyjątkowo małą ludnością (2,8 miliona) jest bez żadnego geopolitycznego, militarnego i gospodarczego znaczenia nie tylko w Europie, ale także w samej Unii Europejskiej. Leży na zadupiu Europy - z dala do ważnych szlaków drogowych, kolejowych, lotniczych i morskich, a także nie ma żadnych surowców mineralnych i ropy naftowej. Nie może żyć nawet z turystyki, jak kilka innych państw europejskich, gdyż w ogóle nie jest atrakcyjna turystycznie - poza Wilnem, ale to miasto - jego zabytkowe centrum nie jest dziełem Litwinów. Typowy kraik wiejski. Jedyne drogowe (każdego dnia wiele setek tirów przez Polskę jedzie z krajów europejskich na Litwę i z Litwy) i kolejowe połączenie z 25 krajami Unii Europejskiej (poza Łotwą i Estonią, które także nie mają takich połączeń), czyli do jej centrum prowadzi przez Polskę. Podobnie przez posiadanie granicy z Polską Litwa ma połączenie strategiczne z innymi krajami NATO. Dlatego Polska i jej członkostwo w Unii Europejskiej i w NATO ma wielkie znaczenie geopolityczne dla Litwy graniczącej z Rosją i związanej z nią Białorusią, od której Wilno - stolica Litwy leży zaledwie 25 km. Bez życzliwej dla niej Polski, Litwa znalazła by się w bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej, militarnej i ekonomicznej. Litwa powinna chuchać i dmuchać na sojusz z Polską. Jeśli tak się nie dzieje, to dlatego, że wszyscy władcy Polski od 1991 r. błędnie uważają Litwę za strategicznego partnera, podczas gdy dla Litwinów Polska jest po prostu frajerem (Ziemkiewicz: dla nas Ukraina jest partnerem, a dla Ukrainy Polska jest frajerem Kresy.pl 2 11.2017), którego można z jednej strony olewać, a z drugiej wykorzystywać. Prawda jest taka Litwa i jej istnienie nie mają najmniejszego znaczenia dla Polski. A już najmniej militarnego przez sam fakt, że graniczymy z Rosją, a armia litewska jest operetkowa i Rosja może zająć całą Litwę w dwa-trzy dni.

Tymczasem dla Litwinów czas stanął w miejscu. Mają wielkie mniemanie o swoim państwie i jego znaczeniu nie tylko w Europie, ale i na świecie. Zachowują się tak, jakby Litwa, podobnie jak w XIV w. była od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. A chociaż była wówczas wielkim państwem jak na Europę, to i wówczas nie uchodziła za żadne mocarstwo. Przeciwnie, przez to, że była krajem pogańskim nie było dla niej miejsca w chrześcijańskiej Europie. Była po prostu krajem "do odstrzału", czyli skazanym na podbój przez Państwo Krzyżackie. Tym bardziej, że i wówczas nie miała dla Zachodniej Europy żadnego znaczenia gospodarczego, a przecież pieniądz od zawsze rządzi światem - jego polityką. Dzisiejsza Litwa mniejsza obszarowo aż 12 razy od pogańskiej Litwy jest jeszcze większym zerem, co potwierdza wiele faktów. Oto przykład z Australii, kraju, w którym mieszkam.

Australia należy do krajów wysoko rozwiniętych, gospodarkę Australii cechuje daleko posunięta koncentracja produkcji oraz centralizacja kapitału. Dzięki ogromnym bogactwom naturalnym wszelkiego rodzaju Australia jest jednym z największych producentów boksytu, węgla (wydobycie wynosi ok. 500 mln ton - dla porównania w Polsce to 46,5 mln ton (2022); na eksporcie węgla Australia zarabia ok. 67 mld dolarów, czyli ok. 262,64 mld złotych - dla porównania cały budżet Polski - wydatki na 2020 to 429,5 mld zł), rudy żelaza (także olbrzymie ilości), złota, diamentów, ołowiu, cynku, miedzi, niklu, srebra, surowców mineralnych, metali, szafirów i opali. Obecnie państwo należy do największych eksporterów na świecie. Głównymi towarami eksportowymi są: węgiel kamienny, złoto, produkty przerobu ropy naftowej, tlenek glinu, rudy żelaza, skroplony gaz ziemny, uran, nikiel, srebro, cynk, miedź, szafiry i opale. Kraj jest również bardzo dużym eksporterem wełny (2 miejsce na świecie), zbóż (pszenica, jęczmień), mięsa, produktów mleczarskich, cukru, owoców, bawełny, wina, jak również wyrobów przemysłowych (maszyny); ma silnie zróżnicowany sektor przemysłowy, produkuje się głównie przetwory spożywcze i tytoniowe, maszyny i wyroby wysokiej technologii, komputery, wyroby chemiczne. Australia należy do najbogatszych krajów świata: PKB per capita wynosił aż 67 463 USD w 2013 r.

Po upadku komunizmu na Litwie pierwszym jej premierem została Kazimira Danute Prunskiene (1990-91). Zachciało się jej, maleńkiej Litwie mającej niewiele do zaoferowania nawiązać współpracę gospodarczą z... bardzo daleką Australią. Mówiła po przyjeździe tutaj, że przyniesie ona korzyści nie tylko Litwie, ale i Australii. Spotkał ją tu jednak zimny prysznic. Jej oferta współpracy gospodarczej może była by dobra dla Mongolii, ale nie dla wysoko rozwiniętej pod każdym względem Australii, której Litwa nie mogła niczego - dosłownie niczego zaoferować. Dodatkowo Litwa nie miała w Australii wówczas i przez okres kolejnych 25 lat nawet żadnego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Dopiero w 2015 r. Litwa otworzyła ambasadę w Canberze (zaledwie 6 osób personelu!), aby zaistnieć lepiej na Dalekim Wschodzie, bowiem ambasador litewski w Canberze jest akredytowany także do Nowej Zelandii, Malezji, Singapuru, Indonezji i do sekretariatu ASEAN w Dżakarcie. Do 2015 r. Litwę w Australii reprezentował ambasador litewski w Tokio. Ambasada litewska w Canberze nie ma większego znaczenia ani dla Litwy ani tych państw. Nawet wpływowi ludzie w tych krajach nawet nie wiedzą co to jest Litwa i gdzie ona leży. A już na pewno jakaś tam Litwa nie jest potrzebna tym państwo do szczęścia. W tej sprawie chodzi po prostu o chorą pychę i próżność małego kraju w tym rejonie świata. Władcy Litwy mogą się chwalić swoim ziomkom, że Litwa utrzymuje stosunki dyplomatyczne ze stu państwami na świecie: bo jesteśmy takim ważnym państwem. Przykre to słowa dla Litwinów, ale niestety prawdziwe.

Po odzyskaniu niepodległości w latach 1990-91 Litwa, starając się wówczas izolować od Polski, dążyła przez długie lata o zbliżenie z krajami nordyckimi (skandynawskimi). Jednak i w tym klubie nie chce się jej widzieć. Jedynymi przyjacielskimi jej państwami są tzw. kraje bałtyckie (do których sama należy): Łotwa i Estonia - jeszcze mniejsze obszarowo i ludnościowo. Tak więc w zasadzie Litwa jest dzisiaj bez żadnego znaczącego w Europie przyjaciela. No, chyba, że ktoś chce uważać NATO za prawdziwego przyjaciela Litwy. Prawda, od 2016 r. stacjonuje na Litwie batalion wojsk NATO ("Batalion NATO na Litwie..." Wilnoteka.lt 8.7.2016), jednak to wcale nie gwarantuje bezpieczeństwa Litwie. Szczególnie że obecny prezydent USA Donald Trump podważył zaufanie do artykułu 5 konstytucji NATO. Trump nie chce wspomagać militarnie Ukrainie, to tym bardziej amerykańscy żołnierze nie będą ginęli za Litwę. To więcej niż pewne. Kto myśli inaczej, ten buja w obłokach. Po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. NATO na błagania litewskie o wzmocnienie natowskiej obecności na Litwie, postanowiło wzmocnić swe siły wojskowe w tym kraju. Od 2024 r. przenosi się na Litwę 45. Brygada niemieckiej Bundeswehry ("Niemcy wyślą żołnierzy..." TVP Info 2.4.2025). Jednocześnie rząd litewski ponownie wzywa państwa nordyckie do zacieśnienia współpracy z Litwą - krajami bałtyckimi ("K. Budrys wzywa do dalszego wzmacniania współpracy nordycko-bałtyckiej" Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy 25.3.2025) oraz przymila się do Polski, chcąc z nas ponownie uczynić frajera - głupiego frajera.

Rząd litewski naciska na Polskę, aby w razie rosyjskiego ataku na Litwę armia polska ją broniła, nawet gdyby inne państwa NATO nie przyszły jej z pomocą. Premiera Litwy Ingridę Szimonyte martwi to, że ograniczenia prawne w Polsce "nie pociągają za sobą obowiązku" wysyłania wojsk za granicę nawet w przypadku wojny, co jej zdaniem dyktowałoby postępowanie Warszawy także w przypadku ataku na sąsiednią Litwę". Prezydent RP Andrzej Duda na konferencji prasowej po 9. Szczycie Inicjatywy Trójmorza w Wilnie w kwietniu 2024 r. potwierdził słowa Szimonyte, że "Polska armia broniłaby Litwy (razem z innymi państwami NATO), gdyby została zaatakowana, ale nie ma pewności co do sytuacji pozamilitarnych, które nie wiążą się z automatycznym uruchomieniem artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego dotyczącego obrony zbiorowej" (wPolityce 12.4.2024). Krótko mówiąc, interes Litwy według polityków litewskich miałby stać powyżej polskich interesów narodowych, czyli Polska ma walczyć za Litwę nawet za cenę własnej i przecież nie wymuszanej anihilacji. Bowiem jeśli Rosja zaatakuje Litwę w celu jej podbicia, aby mieć ponownie swobodny dostęp do rosyjskiego obwodu królewieckiego (Kaliningrad) i kiedy tylko Polska - polska armia stanie w jej obronie (czyli bez wsparcia NATO), to najbardziej prawdopodobny scenariusz tej wojny skończył by się większą (i zupełnie niepotrzebną!) tragedią dla Polski - narodu polskiego niż Litwy. Jest bardzo prawdopodobne, że Rosja w wypadku przystąpienia Polski do wojny użyłaby broni atomowej nie przeciwko Litwie, którą chce ponownie włączyć w granice Rosji, ale przeciwko Polsce. Starczyłoby zrzucić bombę na Warszawę, albo dwie-trzy inne w południowy rejon Polski, a więc z dala od granicy z Rosją i Polska, jeśli przetrwa, to będzie przeklętą ziemią; 30, 60 czy 90 tys. km2 nie będzie mogło być zamieszkałe. Każdy człowiek inteligentny wie, że jeśli Rosja postanowi mieć lądowy i pod swoją kontrolą dostęp do swojego obwodu królewieckiego (Kaliningradu) to musi napaść na Litwę albo na Polskę - na tzw. tzw. przesmyk suwalski. Litwę może zająć w 2-3 dni, będąc przy tym pewna, że NATO nie będzie umierało za Litwę (niestety, taka jest prawda: napisać można wszystko - dużo gorzej jest realizować wygórowane obietnice, a jeszcze gorzej, jeśli ma się do czynienia z małym państewkiem; my coś o tym powinniśmy wiedzieć z własnej historii). Wojna z Polską może być dla Rosji nawet dużo trudniejsza od obecnej wojny z Ukrainą. A więc Putin czy inny satrapa rosyjski byłby najgłupszym człowiekiem w dziejach ludzkości, jeśli zamiast z Litwą chciałby walczyć z Polską. Sprawa tzw. przesmyku suwalskiego to wymysł litewskiej propagandy, która straszy Polskę, aby ją zmusić do przyjścia Litwie z pomocą militarną nawet za każdą cenę, którą będzie musiała zapłacić Polska i naród polski.

Państwo litewskie, małe obszarowo i ludnościowo, leżące na zadupiu Europy oraz bez żadnego znaczenia gospodarczego, transportowego i militarnego, nie ma nie tylko dla Europy i Unii Europejskiej żadnego znaczenia geopolitycznego, handlowego i militarnego, ale także dla jej najważniejszego sąsiada Polski.

W wywiadzie udzielonym krakowskiemu "Tygodnikowi Powszechnemu" (Nr 19 1993 r.) ambasador RP w Wilnie Jan Widacki usprawiedliwiając otwarcie polskiej ambasady w stolicy Litwy, która jest i jawnym i zażartym wrogiem Polski, powiedział: "...Litwa nie jest - z całym szacunkiem dla tego państwa - dla Polski ani najistotniejszym partnerem handlowym, ani sojusznikiem militarnym. Jeśli chcemy zatem dobrych stosunków z Litwą to właśnie dlatego, że tam mieszka duża mniejszość polska".

Wypowiedź ta rozsierdziła rząd litewski i Litwinów, którzy, jak już wspomniałem, mają od 1918 r. wielkie mniemanie o Litwie, że jest ważnym i silnym państwem w Europie, z którym należy się liczyć (słynna przepowiednia przedwojennego dyplomaty litewskiego Oskarasa Vladislovasa Liubič-Miloša mówiła o tym, że Litwa będzie rządziła światem!). A przede wszystkim z nią powinna się liczyć Polska, tak jak liczy się z Niemcami czy Francją. Najlepszym tego przykładem są filmy pokazywane w telewizji ze spotkań przywódców państw członkowskich Unii Europejskiej z lat 2009-19, na których widać jak prezydent Litwy Dalia Grybauskaite zawsze, kiedy były skierowana na nich kamery telewizyjne pchała się, aby być jak najbliżej przywódców Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i komisarzy unijnych, aby widzowie na świecie uważali ją za ważnego polityka unijnego, a Litwę za ważnego członka UE oraz wspomnienia naczelnego wodza armii litewskiej w latach 1935-40 (raptem 25 tys. żołnierzy!) Stasysa Raštikisa (zm. 1985 w Los Angeles), który w nich pisze, że jeśli Polska i Litwa w 1939 r. żyły by w zgodzie, to wojska polskie i litewskie pokonały by Niemców w 1939 r. Prof. Anna M. Cienciała (z USA) w paryskiej "Kulturze" (Nr 12 1984) napisała: Czy rzeczywiście Raštikis sądzi, że albo Polska i Litwa, lub nawet Polska i kraje bałtyckie (maleńkie jak Litwa kraje Łotwa i Estonia) mogłyby się oprzeć potędze Niemiec hitlerowskich i Rosji Stalina?". Dla współczesnych Litwinów megalomańska uwaga Raštikisa o Litwie to święte słowa. I m.in. dlatego Litwini tak zuchwale się zachowywali i zachowują z Polską, jakby Polsce i Polakom zależało na maleńkiej Litwie, bo bez niej Polska upadnie. I święcie w to wierząc - do czasu agresji Rosji na Ukrainę w 2022 r. starali się narzucić Warszawie i Polakom to czego chcą i dostawali wręcz furii, jeśli to im się nie udawało. Wówczas eskalowali złośliwe ataki na Polskę i Polaków oraz Polaków na Litwie, mające na celu poniżanie naszego kraju i narodu polskiego. Brały w tym udział wszystkie media litewskie. Od czasu wojny rosyjsko-ukraińskiej Litwini zrozumieli w jak trudnej są sytuacji politycznej i mamią rządy polskie rzekomą do nas przyjaźnią. A jednocześnie nadal prześladują i wynaradawiają Polaków w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Ich cel od 1991 r. jest jeden i ten sam: wytępienie Polaków i polskości na terenie dzisiejszej Litwy. I z uporem maniaka go realizują. Z pomocą frajerów w Warszawie, dla których ważniejszy jest sojusz z operetkową Litwą niż dobro Polaków w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Politycy PO chociaż nie chwalą się patriotyzmem polskim. Politycy PiS mają pełne usta frazesów patriotycznych, jednak interpretują go tak jak oni go rozumieją, co nie zawsze jest prawdziwym patriotyzmem i nie zawsze pokrywa się z polską racją stanu.

A prawda jest taka, którą nareszcie powinni pojąć Litwini po smutnych doświadczeniach z Rosją w 1920 r. i 1940 r. oraz w okresie I i II wojny światowej, że bez Polski nie ma wolnej Litwy. Jeśli Polska może istnieć bez dużo, dużo razy większej i ludniejszej od Litwy Ukrainy (Szef gabinetu Waszczykowskiego: Istnienie Ukrainy nie jest warunkiem istnienia wolnej Polski RFM24 9.12.2017), to tym bardziej Polska może istnieć bez małej Litwy i bez niej sobie znakomicie radzić i wcale nie musi za nią umierać. Jedyną różnicą dla Polski będzie to, że zamiast obecnych 210 kilometrowej granicy z Rosją, będzie ona miała 314 km, a to nie jest wielkim problemem. Natomiast Litwa potrzebuje Polski, bo bez Polski jest zawsze skazana na niewolę lub narażona na liczne kłopoty. Od czasów przedwojennych minęło ponad 80 lat. Wiele zmieniło się w sensie politycznym w Europie, w Polsce i na Litwie oraz wokół tego państwa. Litwa nie graniczy dzisiaj ze swoim najważniejszym przedwojennym sojusznikiem, szczególnie w odniesieniu do Polski, Niemcami. Graniczy natomiast po raz pierwszy w swych dziejach z etniczną Rosją (okręg kaliningradzki) - swoim największym wrogiem, chociaż Stalin sprezentował Litwie polskie Wilno. Wisi więc nad nią po wsze czasy nieubłagane zagrożenie - przysłowiowy Miecz Damoklesa, czyli wyrok losu, niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że Rosja od 1991 r. nie w pełni uznawała istnienie niepodległej Litwy, a obecny prezydent Rosji Władimir Putin o niczym innym nie marzy jak o przyłączeniu państw bałtyckich do swego imperium (na kruchych nogach). Walczy obecnie z Ukrainą, a następna na liście jego podbojów jest Litwa, która oddziela rosyjski obwód królewiecki (kaliningradzki) od Rosji. Jakże złowrogo brzmią słowa chociażby prof. Aleksieja Podbieriozkina, szefa rosyjskiego Centrum Badań Wojskowo-Politycznych działającego przy MGIMO, który powiedział: "...państw bałtyckich nigdy w historii nie było, to zawsze było terytorium Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego" ("Rzeczpospolita" 3.12.2019). Szczególnie kiedy w Rosji pod rządami Władimira Putina odrodził się carsko-sowiecki imperializm. Jeśli Rosja by chciała, to już jutro mogła by zbrojnie i bez większego wysiłku zająć małą Litwę i ją okupować. I jest więcej niż pewne, że żadne inne państwo Unii Europejskiej, a tym bardziej Stany Zjednoczone Ameryki rządzone przez Donalda Trumpa, nie chciało by walczyć i umierać za Litwę. Najwyżej zajęcie przez Rosję Litwy potraktowano by tak samo jak zajęcie przez Rosję Krymu w 2014 r.

Według brytyjskiego wywiadu Rosja może szykować się do konfliktu na dużą skalę z państwami zachodnimi... zgodnie z tym raportem Rosja zaatakuje państwa NATO już w 2026 r., przy czym najbardziej zagrożone będą Finlandia i państwa bałtyckie ("Rosja może zaatakować NATO w 2026 roku" BBC, Tagtik 1.9.2024). Miecz Damoklesa wisi więc nad Litwą. Jak jej Bóg nie pomoże, to nikt inny jej nie pomoże.


© Marian Kałuski

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

25 Maja 1997 roku
W Polsce odbyło się referendum konstytucyjne. Frekwencja 53 procent.


25 Maja 2006 roku
Do Polski z pielgrzymką przybył papież Benedykt XVI.


Zobacz więcej