Niedziela 25 Maja 2025r. - 145 dz. roku,  Imieniny: Borysa, Magdy

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 22.03.25 - 20:00     Czytano: [181]

Unicestwianie Polaków na Litwie 1939-2024 (6)

© Marian Kałuski


Unicestwianie Polaków i polskości
w Wilnie i na Wileńszczyźnie przez Litwinów
w latach 1939-2024



Tragiczny los przedwojennych Polaków na Litwie Kowieńskiej realizowany dziś przez Litwinów w Wilnie i na Wileńszczyźnie najpierw z pomocą Sowietów (1940-41), potem hitlerowców (1941-44), ponownie Sowietów (1944-89) i obecnie z pomocą władz polskich


Prześladowanie Polaków-katolików w archidiecezji wileńskiej przez litewski Kościół katolicki podczas niemieckiej okupacji czerwiec 1941 - lipiec 1944




Mianowany przez Watykan wbrew konkordatowi zawartemu z Polską w 1925 r. drugi arcybiskup dla Wilna Mečislovas Reinys - Litwin pochodzenia niemieckiego, którego celem miało być zlituanizowanie mającego polski charakter Kościoła wileńskiego, przybył do Wilna dopiero w październiku 1940 r., a więc dopiero po upływie 3 miesięcy od nominacji (Ks. T. Krahel) i natychmiast rozpoczął próbę lituanizacji miasta i Wileńszczyzny. Od razu "zaczął natarczywie domagać się mianowania go członkiem kapituły metropolitalnej, używając do tego powagi Nuncjatury w Berlinie, która (kierowana przez pronazistowskich duchownych - M.K.) Litwinom szła we wszystkim na rękę" (Roman Korab-Żebryk "Biała Księga w obronie Armii Krajowej na Wileńszczyźnie" Lublin 1991). Abp Reinys za okupacji sowieckiej nie mógł jednak w pełni realizować tego planu. Biskup pomocniczy Kowna Vincentas Bryzgis skarżył się nuncjuszowi w Berlinie, kard. Orseniego, że prawowity arcybiskup metropolita wileński Romuald Jałbrzykowski nie daje abp Reinysowi żadnego udziału w rządach archidiecezją. Ten z kolei naskarżył czy poruszył tę sprawę z watykańskim sekretarzem stanu, kard. Maglione, który w liście z 6 grudnia 1940 r. do abpa Jałbrzykowskiego zalecił mu, by dał większą władzę abp Reinysowi i korzystał z jego pomocy administracyjnej w kurii oraz w zarządzaniu seminarium duchownym. Abp Jałbrzykowski nie mógł się zgodzić na to, aby mającą w zdecydowanej większości charakter polski archidiecezją wileńską współrządził jawny i wściekły wróg Polaków, nasłany po to, aby brutalnie walczyć z polskim charakterem archidiecezji. Abp Reinys musiał więc czekać na bardziej dogodną chwilę. I czekał wierząc, tak jak wszyscy Litwini i Watykan, że niebawem Adolf Hitler ruszy na Moskwę i Litwa będzie ponownie wolnym państwem pod protektoratem Berlina, tak jak np. Słowacja, a on wówczas zostanie pełnoprawnym arcybiskupem Wilna/archidiecezji wileńskiej i będzie mógł ją swobodnie i brutalnie zlituanizowanie z błogosławieństwem rodzącego się nowego "boga" - bożka Tysiącletniej Rzeszy Adolfa Hitlera, a tym samym wielkiego wroga Kościoła katolickiego.

22 czerwca 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka. Hitler tym razem postanowił napaść na swego dotychczasowego najlepszego sojusznika - Stalina, dyktatora Związku Sowieckiego. Postanowił zdobyć Moskwę. Już od pierwszego dnia wojny, jej tragizm nie ominął także Kościoła katolickiego w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Jak pisze w swoich wspomnieniach z okresu wojny ks. Michał Sopoćko (spowiednik w Wilnie s. Faustyny Kowalskiej, a dziś błogosławiony) w "Roczniku Teologii Katolickiej" (Tom VII, R. 2008), w dniu inwazji po południu lotnictwo niemieckie zburzyło kościół św. Rafała, pod gruzami którego znalazło śmierć dużo ludzi, chroniących się w podziemiach, a między innymi ks. Wacław Siekierko. Przy kościele św. Katarzyny został raniony ks. Piotr Nowacki - benedyktyn, który po paru dniach zmarł. Bomby padały przeważnie w pobliżu kościołów i na stacjach kolejowych, gdzie jeszcze stały przygotowane do odjazdu pociągi na Sybir z aresztowanymi przez NKWD Polakami. Wojska niemieckie posuwały się szybko naprzód, łamiąc po drodze najmniejszy opór, paląc spotkane wsie i miasteczka, a nawet kościoły. W ten sposób zginął ks. Kazimierz Pietkiewicz w Połukni, ks. Stanisław Staszelis w Surwiliszkach i wielu innych. Przy wkroczeniu Niemców i ucieczce wojsk radzieckich zginęło w archidiecezji wileńskiej około 30 kapłanów zamordowanych już to przez Niemców, już to przez cofające się oddziały sowieckie.

Litwini już w trakcie zajmowania Litwy przez armię niemiecką w czerwcu 1941 r. poszli na pełną współpracę z okupantem niemieckim, a arcybiskup kowieński Juozopas Skvireckas i jego biskup pomocniczy Vincentas Bryzgis "Według zgodnej ówczesnej opinii... byli sympatykami nazizmu. Oni też... przydzielali kapelanów do litewskich batalionów policyjnych, znanych z aktów ludobójstwa i szczególnego okrucieństwa. Obaj biskupi uciekli (na Zachód) w 1944 roku przed wkraczającą armią sowiecką" (Roman Korab-Żebryk). Litwini mieszkający w Wilnie, głównie koloniści z Litwy Kowieńskiej, z radością witali wkraczające do miasta wojska niemieckie. I od razu zaoferowali Niemcom współpracę.

Nowi okupanci przyszli z gotowym planem politycznym, zmierzającym do wytępienia polskości i katolicyzmu na zajętych terenach. Dlatego z całą bezwzględnością zaczęli niszczyć ślady kultury polskiej w architekturze i w ogóle sztuce i religii. W tej sprawie spełniali życzenie Litwinów, z którymi wkrótce wspólnie realizowali powyższe zamierzenie. Tak więc marzenie abpa Reinysa, jakie miał przed atakiem Niemiec na Związek Sowiecki spełniło się. Po zajęciu Wilna przez Niemcy hitlerowskie w czerwcu 1941 r., których stał się wiernym sługą, przystąpił z ich pomocą (dali mu wolną rękę do rozprawy z polskim Kościołem w Wilnie - Z. Brzozowski) do brutalnej walki z polskimi katolikami na terenie Wilna i archidiecezji wileńskiej. Cała litewska antypolska działalność na gruncie kościelnym była koordynowana z Niemcami. Uwidoczniło się to jak na dłoni, kiedy Niemcy w porozumieniu z abp Reinysem w ostatnią niedzielę Adwentu 1941 r. pod pozorem jakiejś grasującej choroby zamknęli wszystkie kościoły w mieście i na prowincji. Księża mogli wejść tylko przez zakrystie, by po cichu odprawić mszę świętą. Wytworzył się nastrój przygnębiający, bowiem pozbawiono Polaków, którzy byli parafianami wileńskich kościołów, uroczystego obchodzenia kościelnych uroczystości Bożego narodzenia. Abp Reinys nie chciał, aby okupant niemiecki zobaczył na własne oczy, jak bardzo polskim było Wilno. Duchowny litewski uniemożliwił Polakom, a także przybyłym do Wilna kolonistom litewskim, uczęszczanie do kościołów i to w okresie Bożego narodzenia! Ile w tym kapłanie było prawdziwej wiary chrześcijańskiej? W wyniku podobnych i różnych innych antypolskich akcji, przez całą okupację niemiecko-litewską życie religijne zarówno w Wilnie i całej archidiecezji wileńskiej zewnętrznie prawie zamarło, chociaż wewnętrznie dzięki szerzącemu się kultowi Miłosierdzia Bożego bynajmniej nie osłabło.

W maju 1942 r. Komendant Główny Armii Krajowej, generał Stefan Grot-Rowecki wysłał do Naczelnego Wodza w Londynie, generała Władysława Sikorskiego raport - dokumentację terroru litewskiego na Litwie, w Wilnie i na Wileńszczyźnie według stanu na dzień 11 maja 1942 r., w którym pisze m.in. "Duchowieństwo litewskie w kazaniach nawołuje ludność do mordowania Polaków i Żydów jako wrogów narodu litewskiego" (oryginał raportu znajduje się w zbiorach Studium Polski Podziemnej w Londynie). Potwierdza to zdanie generała Grota-Roweckiego m.in. Roman Korab-Żebryk pisząc: "Wiarygodni świadkowie przytaczają bynajmniej nie sporadyczne wypadki, gdy księża litewscy, urągając swoim polskim parafianom, Litwinom obiecywali z ambony sto dni odpustu za zlikwidowanego Polaka. Niektórzy hojnie przyrzekali nawet trzysta dni. Nic więc dziwnego, że z rąk litewskich zginęło m.in. co najmniej pięciu księży polskich (ks. ks. Romuald Świrkowski, Bolesław Bazewicz, Jan Naumowicz, Stanisław Sowa i Leon Puciata). Nagroda 100 czy 300 dni odpustu za zabicie Polaka zachęciła wielu ciemnych Litwinów do dokonywania zbrodni. Np. w nocy z 19 na 20 maja 1942 r. miejscowi Litwini zamordowali 32 swoich polskich sąsiadów w Hoduciszkach i 8 w Komajach (R. Korab-Żebryk). Niektórych księży w parafiach mieszanych narodowościowo litewscy współparafianie siłą wypędzali polskich proboszczów, jak to miało miejsce np. z ks. Stanisławem Lachowiczem w Turmoncie 30 lipca 1941 r. Gorzej. Niektórzy duchowni litewscy sami brali osobisty udział w tych zbrodniach. Roman Korab-Żebryk pisze: "Niektórzy księża Litwini współpracowali z (litewską policją) Saugumą. Najbardziej odrażający z nich to ksiądz Józef (Juozopas) Bartomyjtys, spowiednik w więzieniu centralnym na Łukiszkach w Wilnie, który przekazywał Saugumie i gestapo informacje uzyskane od więźniów przy spowiedzi. Wysłuchując spowiedzi, naprowadzał petenta pytaniami na tematy interesujące gestapo. Rola tego księdza była doskonale znana więźniom i ogółowi wilnian. Są dowody, że wiedział o tym także biskup Reinys".

Kapłanów polskich Niemcy, nie bez poduszczenia Litwinów, uważali za największych wrogów i rozstrzeliwali bez sądu. W taki sposób w 1942 r. zginęło w archidiecezji wileńskiej 34 kapłanów, w roku 1943 - tyleż, a do połowy roku 1944 jeszcze 22, oprócz tych, którzy zostali wywiezieni do Auschwitz, Majdanka czy Dachau. Dodatkowo, w samym 1942 r. zginęło z rąk niemieckich i litewskich 37 kapłanów archidiecezji wileńskiej, rozstrzelanych jako polonizatorzy. Łącznie na terenie Wileńszczyzny poniosło śmierć z ręki okupantów czasie wojny 142 kapłanów polskich jako odważnych wyznawców wiary, zakładników i obrońców uciśnionej ludności (ks. M. Sopoćko, Rocznik Teologii Katolickiej, Tom VII, Rok 2008).

Pełna lituanizacja archidiecezji wileńskiej nastąpić jednak mogła tylko po odsunięciu od władzy abpa Romualda Jałbrzykowskiego, co zostało już ukartowane wspólnie z Watykanem i Niemcami. Jeśli chodzi o Watykan to "Arcybiskup Reinys już od marca 1941 r. posiadał w Rzymie nominację na administratora apostolskiego w Wilnie" (R. Korab-Żebryk). Na prośbę Reinysa niespodziewanie i bez specjalnej przyczyny 3 marca 1942 r. funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa okrążyli wileńskie seminarium duchowne i kazali księżom profesorom i alumnom w ciągu dwóch godzin spakować się, by odjechać do więzienia na Łukiszkach. Tego dnia aresztowano i umieszczono w tymże więzieniu 13 polskich profesorów i 81 alumnów wileńskiego seminarium duchownego oraz Wydziału Teologicznego, a także 14 polskich księży pracujących w Wilnie i 2 księży związanych z seminarium duchownym. Jednego dnia znalazło się w więzieniu 29 kapłanów i 81 kleryków. Następnie 22 marca 1942 r. gestapo aresztowało metropolitę wileńskiego, arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego i kanclerza Kurii Arcybiskupiej, ks. Adama Sawickiego. Zostali internowani w klasztorze litewskich marianów w Mariampolu na Litwie Kowieńskiej i przebywali tam do 5 sierpnia 1944 r. Dopiero wtedy abp Jałbrzykowski powrócił do swojej stolicy biskupiej w Wilnie, które w lipcu 1944 roku zajęła Armia Czerwona. Z kolei 26 marca 1942 r. zostali uwięzieni i osadzeni w więzieniu na Łukiszkach polscy zakonnicy (ok. 60) i prawie wszystkie polskie zakonnice z Wilna (ok. 230). Później uwięziono jeszcze polskie dominikanki wileńskie. Wszystkie te osoby były Polakami, a więc był to wielki cios dla polskiego Kościoła w Wilnie. Święta wielkanocne tego roku Wilno obchodziło w żałobie. Dzwony kościołów milczały.

W aresztowaniu arcybiskupa wieleńskiego, profesorów i alumnów seminarium duchownego, księży, zakonników i sióstr zakonnych uczestniczyła znana ze zwierzęcej wprost nienawiści do Polaków i bestialstwa litewska policja - Sauguma, współpracująca z Niemcami, wśród której - oczywiście - było wielu rzekomych katolików, no bo prawie wszyscy Litwini to rzekomo katolicy albo ludzie bawiący się w katolików. Że za tymi zbrodniami stał Reinys/Litwini pisze historyk archidiecezji wileńskiej, ks. Tadeusz Krahel. Odnośnie Seminarium Duchownego, pisze: "Wiele wskazuje na to, że spowodowali to Litwini, którym nie podobało się "Polskie Seminarium", jak je nazywali ("W Służbie Miłosierdzia", Białystok, Nr 3 2007). Natomiast w numerze 7 2008 tego pisma pisze: "W dniu 22 marca 1942 r. gestapo wywiozło z Wilna Arcybiskupa Jałbrzykowskiego i kanclerza Kurii Arcybiskupiej, ks. Adama Sawickiego, do klasztoru Księży Marianów w Mariampolu... Tymczasem w nocy z 22 na 23 marca 1943 r. miał miejsce nalot samolotów sowieckich na Wilno i jedna z bomb trafiła w plebanię (litewskiej) parafii św. Mikołaja. Od tej bomby 23 marca zginął (litewski proboszcz tego kościoła) ks. Krzysztof Czybiras (Kristupas Čibiras), a abp Reinys i (i inny litewski ksiądz) Wincenty Taszkun zostali ranni. Ten ostatni pod wrażeniem śmierci ks. Czybirasa oraz odniesionych ran przez siebie i abpa Reinysa, w szpitalu przy kościele św. Jakuba, miał powiedzieć do pielęgniarki: "To bombardowanie Wilna i śmierć ks. Czybirasa to kara Boża za nasze knowania (przeciwko Polakom). Wszystko wskazuje więc na to, że pewne czynniki litewskie pertraktowały z Niemcami w sprawie zamknięcia Seminarium Duchownego w Wilnie, a może i w sprawie odsunięcia od władzy Arcybiskupa Jałbrzykowskiego. Te sprawy jednak wymagają pogłębionych badań". Natomiast Roman Korab-Żebryk pisze: "Biskupi litewscy biernie przyglądali się całej akcji (przeciwko duchowieństwu polskiemu) oraz grabieżom dokonywanym przez litewską policję podczas aresztowań. Nie interweniowali w obronie polskich księży, tak jak nie wystąpili w obronie arcybiskupa Jałbrzykowskiego". Oczywiście wszyscy aresztowani i trzymani w więzieniach czy internowani przedstawiciele duchowieństwa polskiego byli niemiłosiernie prześladowani przez Litwinów, do tego stopnia, że litewscy marianie w klasztorze mariampolskim, gdzie przebywał abp Jałbrzykowski, uniemożliwiali im odprawienie obowiązkowych codziennych mszy świętych i trzymali zimą w zimnych pomieszczeniach.

Paru profesorom udało się uniknąć aresztowania księżom: Michałowi Sopoćko, Ignacemu Świrskiemu (po wojnie biskup diecezjalny siedlecki w latach 1946-68, Sługa Boży Kościoła katolickiego) i Władysławowi Rusznickiemu. Przez przeszło 30 miesięcy ukrywali się oni na wsi. Jako ogrodnicy i rolnicy przetrwali czas okupacji hitlerowskiej.

Nie owijajmy więc tej jak i innych zbrodni litewskich w bawełnę, tylko dlatego, że popełnił ją Kościół katolicki i dlatego, że jest w zwyczaju ukrywanie wszelkich grzechów Kościoła katolickiego. Zbrodnia, jeśli dokonana nawet przez księdza/biskupa czy Kościół musi być potępiona, jeśli Kościół ma być wiarygodny i być prawdziwie chrześcijański. Powiedzmy więc prawdę w oczy: ręce duchownych litewskich, a już na pewno abpa Reinysa są zbroczone w krwi polskich księży, zakonników i zakonnic, którzy i które straciły życie w wyniku tej akcji (np. przełożona dominikanek z Wilna, s. Julia Rodzińska znalazła się potem w obozie koncentracyjnym w Stutthofie i tam zamęczona oddała swoje życie 20 lutego 1945 r.; prowadziła bardzo szeroką działalność charytatywną i społeczną w Wilnie, a potem dała dowody wielkiego poświęcenia dla współwięźniów w obozie; została zaliczona do błogosławionych męczenników przez papieża Jana Pawła II w 1999 r.). Że w ogóle Kościół litewski popełnił i popełnia straszliwe zbrodnie i uczynki wobec Kościoła polskiego i Polaków sprzeczne z nauką Kościoła. Przyszedł czas, aby go za te niecne uczynki rozliczyć w duchu chrześcijańskiej prawdy i sprawiedliwości.

Można domniemywać, że wyższe władze niemieckie nakazały okupacyjnym władzom w Wilnie rewizję całkowitej niemiecko-litewskiej anihilacji struktury Kościoła polskiego w Wilnie, gdyż, jak pisze ks. Michał Sopoćko, wkrótce księża Polacy z Wilna zostali w większości zwolnieni - Polacy odzyskali swoich duchownych. Jednak profesorowie wywiezieni do obozów w Wiłkowyszkach, Prowieniszkach i Szałtupiu musieli tam pozostać i nadal pracować na roli jako zwykli parobcy. Kierownicy tych upaństwowionych majątków rolnych specjalnie traktowali ich w sposób grubiański, a nad niektórymi wprost się pastwili. Najgorzej był traktowany ks. prof. Leon Puciata, szczególnie jak przebywał w obozie koncentracyjnym IL Szałtupie od 17 października 1942 do 31 marca 1943 r. Wycieńczony i śmiertelnie chory został zwolniony, zmarł 12 lipca 1943 r. w Wilnie. Wilnianie zorganizowali pomoc dla nich, dzięki której głodu tam nie było i jakoś wszyscy przetrwali. 30 maja zakonnice zostały z więzienia zwolnione, z tym że miały się przebrać po świecku, by wyjechać do Niemiec na roboty lub pracować w upaństwowionych majątkach na Litwie jako zwykłe wyrobnice. Alumni również zostali wywiezieni do Niemiec, a niektórym udało się zbiec z pociągu i dostać do Otwocka, gdzie oo. jezuici zorganizowali dla nich wykłady z teologii i przygotowali ich do święceń.

Podczas okupacji niemieckiej Wilna pośrednikiem między Watykanem i abp Reinysem była Nuncjatura Apostolska w Berlinie, do której często zwracał się o pomoc w walce z Polakami i która, jak już pisaliśmy, szła mu we wszystkim na rękę. Kierował nią jako nuncjusz w latach 1930-45, Cesare Vincenzo Orseniego, mianowany na to stanowisko przez wielkiego i bezkrytycznego wielbiciela Niemiec i Niemców papieża Piusa XII, który sam był nuncjuszem w Berlinie przed Orseniegiem. Wraz z niemieckim ambasadorem w Watykanie, Diego von Bergen (ang.), a później Ernstem von Weizsäckerem, Orseniego był bezpośrednim łącznikiem dyplomatycznym między papieżem Piusem XII i reżimem nazistowskim, spotykającym się kilka razy z Adolfem Hitlerem bezpośrednio i często z innymi wysokimi ranking urzędników i dyplomatów. Orsenigo wierzył we włoski faszystowski ideał i miał nadzieję, że niemiecka odmiana rozwinie się w coś podobnego i stąd był także jego zwolennikiem. Przez to razem z Piusem XII był kontrowersyjną postacią wśród swoich współczesnych i pozostaje przedmiotem krytyki historycznej za popieranie "kompromisu i pojednania" z nazistami, szczególnie w odniesieniu do Holocaustu. Pius XII był krytykowany przez kilku współczesnych i historyków za to, że nie zastąpił Orsenigo jako nuncjusza (Wikipedia). Kard. Orseniego szedł zawsze na rękę Litwinom także dlatego, że tak arcybiskup Kowna Juozapas Skvireckas i jego pomocnik, biskup Vincentas Bryzgis byli także sympatykami nazizmu, a abp Reinys był wiernym sługą niemieckich okupantów Litwy.

Zaraz po zajęciu etnicznie polskiego Wilna i równie polskiej Wileńszczyzny przez wojska niemieckie, wprowadzono język litewski, również w tych parafiach, w których przed wojną nie było Litwinów, administracja parafii musiała być prowadzony w języku litewskim, gwałtem narzucano naukę religii po litewsku. Natomiast jeszcze przed aresztowaniem abpa Romualda Jałbrzykowskiego, na początku lutego 1942 r. abpa Reinys z pomocą administracji niemieckiej doprowadził do zabronienia używania języka polskiego w nabożeństwach dodatkowych w szeregu kościołach na terenie arcybiskupstwa wileńskiego.

Po aresztowaniu abpa Jałbrzykowskiego, abp Reinys powiadomił o tym kard. Maglione i pytał, w jakim charakterze ma rządzić archidiecezją, jako administrator czy wikariusz generalny. Wynikało to z tego, że podczas wspomnianego nalotu sowieckiego na Wilno, zostały stracone dokumenty i on sam trafił na miesiąc do szpitala. Kard. Maglione pismem z 17 czerwca 1942 r. powiadomił go, że ma rządzić jako administrator apostolski i z uprawnieniami, jakie przysługują biskupom rezydencjalnym (T. Krahel jw.). Litwin, abp Reinys za zgodą Watykanu uzyskał więc pełnię władzy w polskim w świetle prawa międzynarodowego Wilnie i archidiecezji wileńskiej. Uroczysty ingres arcybiskupa do katedry, który miał miejsce 11 października 1942 r., nie odbył się bez zgrzytów. Prałat Leon Żebrowski zwrócił uwagę, że Reinysowi nie przysługuje zasiadanie na tronie arcybiskupim z baldachimem (co uczynił podczas ceremonii) i zarzucił mu łamanie przepisów prawa kanonicznego. Potwierdził to kardynał Maglione w liście do abpa Reinysa. Nietaktowna postawa tylko administratora archidiecezji nie zjednała mu więc sympatii ani duchowieństwa ani ogólnie Polaków. Pomimo tego abp Reinys udzielił prałatowi Żebrowskiemu kanonicznej nagany i suspensą od głoszenia kazań w przeciągu 6 miesięcy. "Ponadto swym pierwszym listem pasterskim zraził Polaków, nakazując usunąć z litanii do Matki Boskiej wezwanie "Królowo Korony Polskiej", a do tego ukazując aktualną sytuację w taki sposób, że wywołało to zdziwienie, a nawet oburzenie". Następnie z rubryceli na rok 1943 nakazał usunięcie polskich patronów, zostawiając tylko świętych Kazimierza i Stanisława, pierwszy bowiem był głównym patronem Litwy (podczas kanonizacji został ogłoszony patronem Polski i Litwy - w tej kolejności), drugi patronem wileńskiej katedry. Usunięcie z archidiecezjalnego kalendarza liturgicznego własnych oficjów, a z litanii wezwań było nadużyciem i kardynał Maglione wytknął to Reinysowi w liście z 8 czerwca 1943 r. (T. Krahel "Życie religijne w Polsce pod okupacją niemiecką 1939-1945" Warszawa 1982). Wracając do pierwszego listu pasterskiego abpa Reinysa, to ks. Bolesław Gramz napisał do arcybiskupa list, z którego wynika, że abp Reinys po prostu popierał zbójeckie zachowania Litwinów wobec polskich katolików! Ks. Gmyz pisał m.in.: "...sądzę raczej, że Ekscelencja nie jest dokładnie poinformowany o tem, jak ta wojna wygląda w rzeczywistości. A my (Polacy) na nią patrzymy własnymi oczami. U nas popełnia się gwałty, morderstwa i niesprawiedliwości, od których naprawdę "bieleje" włos... Ekscelencja musi wiedzieć jakie echo wywołał Jego list pasterski...". Zaapelował, aby abp Reinys wydał oświadczenie, że zgodnie z nauką Kościoła, stoi na stanowisku absolutnej moralności zasad, że nigdy nie uważał, iż złe środki mogą być uświęcone przez dobry... w marzeniu (nacjonalistów litewskich) cel" (Archiwum Archidiecezji Białostockiej, T. Krahel). Oczywiście takie oświadczenie nigdy się nie ukarało. TAKIM "chrześcijaninem" był abp Reinys!

Po objęciu archidiecezji wileńskiej abp Reinys traktował ją jak swój prywatny folwark oraz uważał ją za własność Kościoła litewskiego oraz państwa litewskiego, które nie istniało i nic wówczas nie wskazywało na to, że się kiedykolwiek odrodzi, bo tego nie chcieli jej dwaj najwięksi sąsiedzi i przyjaciele z okresu międzywojennego - Niemcy i Rosja, zainteresowane w jej okupacji. Jednocześnie całkowicie ignorował fakt, że zdecydowaną większość wiernych w archidiecezji wileńskiej stanowili Polacy. Dla nich miał tylko głęboko w nim zakorzenioną nienawiść i robił, i popierał wszystko - włącznie z ludobójstwem, aby oczyścić Wilno i Wileńszczyznę z Polaków (i taki "człowiek" uważał się za chrześcijanina i za takiego uważał go Watykan!). "Biskup Reinys w Bazylice, gdzie stale odprawiał msze, dodatkowe modlitwy odmawiał po litewsku nawet wtedy, gdy na nabożeństwie nie było żadnego Litwina; zażądał też przeniesienia sumy z polskim kazaniem na inną godzinę, wybierając tradycyjną godzinę dla Litwinów... Jego wysiłki okazały się daremne i tylko pogłębiły przepaść między Polakami i Litwinami. Polacy, którzy nie chcieli wyrzec się Kościoła, czuli się głęboko skrzywdzeni" (R. Korab-Żebryk).

Skrajnie antypolska działalność abpa Reinysa i ciche popieranie takiej działalności przez papieża Piusa XII sprawiły, że autor szkicu "Życie religijno-narodowe w archidiecezji wileńskiej w czasie wojny" pisząc o postawie religijno-moralnej tamtejszych Polaków, bardzo przeżywających konflikty litewsko-polskie i mający dużo zastrzeżeń do abpa Reinysa, a pośredniego do Stolicy Apostolskiej, stwierdza, że: "Ludziom już nie wierzą, nawet wysoko stojącym. Wierzą w dogmaty, ale nie ufają ludziom. To też i w stosunku do Papieża: wierzą i czczą prymat i Jego autorytet, ale nie ufają sercu papieskiemu" (T. Krahel).

Abp Reinys mając teraz władzę nad głównie polskim Kościołem wileńskim litwinizował urzędy Kościoła wileńskiego. Na kanclerza Kurii Biskupiej powołał litewskiego księdza Edmunda Basysa, a drugim notariuszem także Litwina, ks. Józefa Panawę. 8 czerwca 1943 r. usunął z Kurii pierwszego notariusza - Polaka, ks. Stanisława Czyżewskiego. W miejsce polskiego seminarium duchownego, które zniszczył wspólnie z Niemcami, otworzył nowe, ale tylko dla kleryków narodowości litewskiej i białoruskiej - oczywiście za wzorem hitlerowców (słynne z lat okupacji niemieckiej: Nur für Deutsche - Tylko dla Niemców). Polak nie mógł zostać kapłanem, bo prawdziwym kapłanem bożym mógł być - według abpa Reinysa - tylko nacjonalista litewski! Rektorem tego seminarium (z 44 seminarzystów 36 zostało przywiezionych do Wilna z Litwy Kowieńskiej, podobnie jak i wykładowców - tylko ks. litewski Wincenty Taszkun przeszedł z poprzedniego seminarium; zatrudnił także dwóch księży białoruskich: Kazimierza Kułaka i Adama Stankiewicza) został także współpracujący z Niemcami ks. Vladyslovas Tulaba, szanowany po wojnie w Watykanie rektor Kolegium Litewskiego św. Kazimierza w Rzymie. Zaledwie kilku alumnów litewskich tego seminarium zostało wyświęconych na księży. W wielu domach zakonnych w Wilnie i na Wileńszczyźnie w miejsce Polaków przełożonymi zostali zakonnicy litewscy (T. Krahel).

Aresztowanie i zamordowanie przez Gestapo i litewską Saugumę wielu księży polskich w Wilnie i na Wileńszczyźnie otworzyło szeroko drogę abp Reinysowi do lituanizacji dotychczas bardzo polskiego Kościoła katolickiego na Wileńszczyźnie, z czego skwapliwie skorzystał. Na ich miejsce sprowadził z Litwy Kowieńskiej 30 księży litewskich (15 osiedliło się w Wilnie i 15 na prowincji), których tamtejsi biskupi mu nie żałowali. Wszak mieli oni za zadanie depolonizowanie Wilna i Wileńszczyzny. A to dla nich była sprawa ważniejsza od wiary w samego Boga, a tym samym ważniejsza od przykazania miłości bliźniego! Oprócz przybyłych księży z Litwy służyło nie Bogu, a abp Reinysowi ok. 50 księży litewskich mieszkających w Polsce przed wojną. Abp Reinys obsadzi litewskimi księżmi w Wilnie parafię świętego Piotra i Pawła, św. Teresy (ostrobramską) i Świętego Ducha, a do kościoła św. Kazimierza sprowadził jezuitów kowieńskich. Oczywiście te prawie całkowicie polskie parafie i kościół stały się świątyniami litewskimi. Usunięto tam całkowicie z nabożeństw język polski. Podobnie było w szeregu kościołach na prowincji, m.in. w Nowoświęcianach czy Hoduciszkach.

Oto jeden z wielu przykładów jakimi pseudochrześcijanami było wielu litewskich kapłanów arcybiskupa Reinysa w polskim Wilnie i na polskiej Wileńszczyźnie. Oddajmy głos historykowi, ks. Tadeuszowi Krahelowi: "Ksiądz Ambroży Jakowanis (1886-1944). Kapłan ten był postacią tragiczną. Zginął z wyroku Wojskowego Sądu Specjalnego Armii Krajowej... W 1934 został proboszczem parafii w Jęczmieniszkach niedaleko Wilna, która liczyła 2500 wiernych narodowości polskiej. Bardzo trudne czasy dla wiernych tej parafii nastały w czasie drugiej wojny światowej. W jesieni 1942 r. z terenów na północ od Wilna, w tym z parafii podbrzeskiej, mejszagołskiej i jęczmieniskiej zaczęto wysiedlać Polaków, a na ich miejsce sprowadzano rodziny litewskie... Wysiedlania były bardzo brutalne i przeprowadzała je na Wileńszczyźnie policja litewska. Niestety, proboszcz parafii Jęczmieniszki, ks. Jakowanis, nie stanął na wysokości swego zadania. Współpracował on z policją litewską i okazał wielką nieżyczliwość dla wyrzucanych rodzin polskich. Zresztą jego szowinizm antypolski znany był już przed wojną. Działalność antypolska i kolaboracja z policją litewską (Saugumą) skłoniły sztab Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej do zbadania sprawy i wpłynięcia na ks. Jakowanisa, by zaprzestał tego rodzaju działań. Po przybyciu na teren parafii Jęczmieniszki zrobiono wywiad, który potwierdził zarzuty wobec miejscowego proboszcza. Po południu pierwszego dnia świąt Wielkanocnych (w 1944 roku) grupa operatywna, w skład której wchodziło m.in. dwóch oficerów kontrwywiadu, przybyła na plebanię. Ksiądz Jakowanis przyjął ich wrogo i usiłował zniszczyć jakieś kartki. Okazało się, że był to "kolejny numerowany donos na polskich parafian z Jęczmieniszek, adresowany do Saugumy". W donosie tym chciał przesłać wykaz mieszkańców swojej parafii, należących do siatki konspiracyjnej AK i wrogich wobec niemieckiego okupanta. Lista zawierała kilkadziesiąt nazwisk i gdyby trafiła w ręce litewskiej policji i gestapo, byłaby wyrokiem śmierci dla tych ludzi i być może groziłaby zesłaniem do obozów koncentracyjnych ich rodzin. Proboszcza wzięto poza Jęczmieniszki i decyzją Wojskowego Sądu Specjalnego AK zapadł wyrok śmierci i konfident został rozstrzelany...". Swój artykuł o ks. Jakowanisie ks. Krahel zakończył taką oto uwagą: "Życiorys ten jest smutny i tragiczny. Pokazuje on, do czego może dojść, gdy się odejdzie od ideałów kapłaństwa na rzecz szowinizmu narodowego" ("W Służbie Miłosierdzia" Nr 3 2009). Jak wielkim szowinistą litewskim i wrogiem Polski i Polaków był abp Reinys świadczy także i to, że objąwszy władzę w archidiecezji wileńskiej zasuspendował kapłanów polskich z tej archidiecezji, którzy w wyniku II wojny światowej znaleźli się w Wojsku Polskim na Zachodzie, walczącym o ponownie niepodległą Polskę (Zenon Fijałkowski "Kościół katolicki na ziemiach polskich w latach okupacji hitlerowskiej" Warszawa 1983). Obszernie o zbrodniach Kościoła Litewskiego i abp Reinysa pisze Marian Kałuski w I tomie "Spraw kresowych bez cenzury" Toruń 2017, str. 536-586).

Oczywiście Litwini wybielają antypolską działalność abpa Reinysa, posuwając się do zwykłego kłamstwa. Redaktor naczelna portalu Bernardinai.lt Rosita Garškaite (współpracowała ze znanej ze skrajnej antypolskiej postawy prezydentem Litwy Dalią Grybauskaite) bezczelnie napisała w swoim piśmie: "W czasie II wojny światowej arcybiskup wileński Mečislovas Reinys zatwierdził Koronkę do Miłosierdzia Bożego w języku litewskim, a w swojej archidiecezji zezwolił na obchodzenie w Białą Niedzielę Święta Miłosierdzia Bożego. Chociaż w polskojęzycznej literaturze pisze się, że arcybiskup walczył z polskością, święto wprowadził na prośbę polskich księży i tzw. "polska" pobożność nie stanowiła dla niego problemu" (za "Przeglądem Bałtyckim" 19.12.2017).

W związku z setną rocznicą urodzin metropolity wileńskiego, arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego, 14 listopada 1976 r. biskup Edward Kisiel, administrator ówcześnie istniejącej w Kościele w Polsce części archidiecezji wileńskiej, odsłonił i poświęcił w prokatedrze białostockiej (obecnie kościół katedralny archidiecezji białostockiej) dwie tablice granitowe z nazwiskami 69 kapłanów i 2 alumnów polskich archidiecezji wileńskiej (których przyczyna śmierci została do tego roku udokumentowana), którzy zostali umęczeni w latach 1939-45 przez okupantów sowieckich, niemieckich i litewskich.

.......

Przedwojenne Wilno zamieszkiwali Polacy (137 tys.) i Żydzi (57 tys.); Litwinów było zaledwie 1600. Celem Hitlera było wytępienie wszystkich Żydów. Dlatego niemieccy okupanci Wilna i Wileńszczyzny, jak również sami Litwini - również antysemici do szpiku kości (wyjątki potwierdzają regułę) od pierwszych dni wojny (pogromy) przystąpili do wytępienia wileńskich Żydów, którzy byli obywatelami polskimi. Ks. Michał Sopoćko w "Krótkim rysie życia religijnego w okresie 1939-1945 w Metropolii Wileńskiej" pisze: "Wobec wrogiego nastawienia hitlerowskich Niemców do Żydów, ci ostatni zaczęli szczerze czy nieszczerze garnąć się do kilku księży (polskich), którzy w Wilnie jeszcze przed wojną zajmowali się ich nawróceniem. W paru domach zamożniejszych lekarzy Żydów zorganizowano coś w rodzaju katechumenatu, gdzie systematycznie prowadzono wykłady w celu przygotowania zgłaszających się do chrztu. W chwili wkroczenia Niemców takich katechumenów było około setki; byli to przeważnie ludzie wykształceni: lekarze, inżynierowie, profesorowie, z którymi pogadanki na tematy religijne nie były trudne. 65 z nich przyjęło chrzest święty, po który zgłosili się nawet z getta, gdzie stali się apostołami wśród rodaków. Niektórym udało się ukryć i przetrwać okupację hitlerowską. Owi księża pomagali im z narażeniem własnego życia, wynajdując im kryjówki, a jeden - ks. Romuald Świrkowski, dyrektor Akcji Katolickiej w Archidiecezji Wileńskiej przez niedyskrecję podopiecznych został aresztowany w styczniu 1942 r. i razem z nimi rozstrzelany na Ponarach pod Wilnem 5 maja 1942 roku. Docentowi polskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, dr Juliuszowi Genzelowi polskie podziemie zaoferowało pomoc w ucieczce. Odmówił, oświadczając, że jego miejsce jest w getcie, by nieść pomoc rodakom - pomoc fizyczną i duchową. Jako lekarz ocalał w szpitalu zakaźnym i po wojnie wyjechał do Australii. Do getta wileńskiego spędzono Żydów nie tylko z miasta, ale i z okolicznych miasteczek. Było tam niepomiernie ciasno i duszno oraz brakowało elementarnych warunków do życia. Na dzień wypędzano Żydów do pracy, a wieczorem kontrolowano wracających, by nie przynosili z sobą jakichś zapasów. U bramy wejściowej stało zwykle dwóch oprawców z kijami, którymi okładali każdego wchodzącego i wychodzącego. Zaczęły się szerzyć choroby zakaźne i coraz częstsze były wypadki śmierci. Na wiosnę 1942 roku zaczęto likwidować getto, a raczej Żydów w nim mieszkających. Już od lutego co dzień wyprowadzano kilkuset nieszczęśliwych i pod eskortą pędzono ich na Góry Ponarskie, gdzie żołnierze litewscy pod kierunkiem Niemców rozstrzeliwali ich nad przygotowanymi zawczasu wielkimi dołami. Na placu przy egzekucji rozgrywały się dantejskie sceny, szczególnie wśród matek z dziećmi. Zabici, a często na pół żywi, padali do tych dołów, które po wypełnieniu zalewano gaszonym wapnem...".

Natomiast w Wikipedia.pl czytamy: "Zbrodnia w Ponarach - zbiorowe egzekucje przeprowadzane przez okupantów niemieckich i ich litewskich kolaborantów, w czasie II wojny światowej, w latach 1941-1944, nieopodal miejscowości Ponary pod Wilnem... Rozstrzeliwano tam Żydów z Wilna i innych miejscowości, a obok nich także przedstawicieli polskiej inteligencji i członków polskiego ruchu oporu, sowieckich jeńców wojennych, działaczy komunistycznych, Romów. Wykonawcami egzekucji byli przede wszystkim członkowie litewskiej formacji kolaboracyjnej Ypatingasis burys. Masowe egzekucje w Ponarach były największą zbrodnią popełnioną w okresie okupacji niemieckiej na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Monika Tomkiewicz, autorka wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej monografii na temat zbrodni ponarskiej, ocenia, że liczba zamordowanych sięgnęła 80 tys. osób, w tym 72 tys. Żydów i 1,5-2 tys. Polaków". - Zbrodni tej dokonali Litwini, rzekomo katolicy. Na takich zbrodniarzy wychowali ich księża litewscy - pionierzy zwyrodniałego nacjonalizmu litewskiego, siejącego wprost zwierzęcą nienawiść do Polaków i wszystkiego co polskie oraz Żydów, za ich rzekomy wyzysk gospodarczy i rozpijanie Litwinów.

© Marian Kałuski

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

25 Maja 1921 roku
Urodził się na Podolu Mieczysław Albert Krąpiec, polski zakonnik, filozof, wieloletni rektor KUL-u, (zm. 2008)


25 Maja 2006 roku
Do Polski z pielgrzymką przybył papież Benedykt XVI.


Zobacz więcej