Piątek 14 Lutego 2025r. - 45 dz. roku, Imieniny: Walentyny, Walentego
| Strona główna | | Mapa serwisu
dodano: 11.01.25 - 18:32
Czytano: [265]
Mój patriotyzm, Australia, tragedia Polski(1)
Mój ostatni felieton polityczny pt. "Dlatego mamy Polskę taką jaką mamy" (KWORUM 4.1.2025) spotkał się szybko z wyjątkowo dużym zainteresowaniem ze strony szeregu osób, głównie z Kraju, co mnie bardzo zaskoczyło i zadowoliło. W gronie tych osób było dwóch profesorów, trzech polityków i czterech dziennikarzy (trzech z krytycznymi uwagami: widzę to jako usprawiedliwianie ich serwilizmu, bo bardzo wielu dziennikarzy krajowych nie jest niezależnych, czyli tak jak to było w PRL), dwóch księży i jeden wydawca, jak również 5 innych osób (uwagi jednej z nich były obraźliwe; no cóż, są ludzie i ludziska). Bo w tematach przeze mnie poruszanych ważniejsza jest reakcja na nie czytelnika krajowego aniżeli emigracyjnego. Część polemistów krajowych zarzuciła mi, że tym artykułem potwierdziłem swoje prawdziwe zapatrywania polityczne, które, według nich, są prawicowe i zgodne z propagandą PiS. Mylą się bardzo.
Już nieraz pisałem, że brzydzę się polityką, gdyż z niej wypływało i wypływa wiele złego w dziejach politycznych każdego państwa na świecie, począwszy od starożytności po rosyjskiego prezydenta Putina, który w 2022 roku napadł zbrojnie na Ukrainę i prowadzi z nią barbarzyńską wojnę po dziś dzień, przywódcy Hamasu Mohammeda Deifa, który wydał rozkaz barbarzyńskiego ataku na cywilną ludność Masakra w Kefar Azza w Izraelu (ok. 1200 ofiar) 7 października 2023 roku, mszczącego się za to premiera Izraela Benjamina Netanjahu, którego zbrodnię wojenną i ludobójstwa nazywa Izrael i Biały Dom legalną samoobroną (to znaczy, że jak ktoś mi zabije żonę, to ja mam prawo zabić jego i całą jego rodzinę oraz spalić ich dom w imię "legalnej samoobrony"! Izrael ma dzisiaj prawo istnieć przez - chociaż bezprawne - powojenne zasiedzenie okupowanych terenów palestyńskich, a Żydzi żyć w spokoju, ale to samo powinno się dać Palestyńczykom, bo to jest ich ziemia [Zachodni Brzeg] i są też ludźmi, o czym politycy żydowscy zupełnie zapominają i postępują zgodnie z wypowiedzią Dawida Ben Guriona na zebraniu Jewish Agency Executive w czerwcu 1938, która sama w sobie jest zbrodnią przeciwko ludzkości: "I am for compoulsory transfer; I do not see anything immoral in it/ Jestem za przymusowym przesiedlaniem, nie widzę w tym nic niemoralnego" w: Ilan Pappe "The Ethnic Cleansing of Palestine" London 2024, a później płakali i płaczą co zrobił z nimi Hitler, którego rasizm całkowicie zaakceptowali w stosunku do Palestyńczyków) czy od 2003 roku dyktatora azerbejdżańskiego Ilhama Alijewa, który od lat atakuje zbrojnie Armenię i jakby mógł, to by wymordował wszystkich Ormian, których już wiele wymordował i przepędził z odwiecznie ormiańskiego Górnego Karabachu oraz dyktatora Chin Xi Jinping, który zamierza zbrojnie zająć niezależny Tajwan. A poza nimi mamy kilka tuzinów takich zwyrodnialców jak np. ajatollahów irańskich, dyktatorów Korei Północnej - Kim Dzong Un, Wenezueli - Nicolas Maduro czy Mjanmy - Min Aung Hlainga.
Wracając do sprawy Benjamina Netanjahu to jest to wyjątkowy zbrodniarz, który w XXI wieku dzierży palmę pierwszeństwa w zabiciu tylko w jednym roku co najmniej 70 tysięcy cywilów ("Konflikt Izrael-Hamas. Drastycznie zaniżona liczba ofiar wojny w Gazie?" Rzeczpospolita 10.1.2025), włącznie z kobietami i dziećmi (ok. 35 tys. ofiar!) i poranieniu ponad 100 tysięcy cywilów oraz zbombardowaniu domostw dla 2 milionów Palestyńczyków; mówi się, że Stalingrad nie był aż tak zniszczony jak jest zniszczona amerykańskim bombami Gaza ("Rząd Netanjahu został oskarżony o ludobójstwo w Strefie Gazy, czego kulminacją była sprawa Republika Południowej Afryki przeciwko Izraelowi przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w grudniu 2023 r. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał w listopadzie 2024 r. nakaz aresztowania Netanjahu wraz z byłym ministrem obrony Yoavem Gallantem i bojownikiem Hamasu Mohammedem Deifem, za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości w ramach śledztwa MTK w Palestynie" Wikipedia.en; Polska podpisała Statut Rzymski 9 kwietnia 1999 roku, a następnie ratyfikowała go 12 listopada 2001 roku, stając się jednym z państw-założycieli Międzynarodowego Trybunału Karnego. Polska jest więc członkiem MTK i powinna wypełniać jego decyzje, w tym wypadku aresztowania Netanjahu jeśli by znalazł się na terytorium Polski. Tymczasem Tusk na sugestię prezydenta Andrzeja Dudy 9 stycznia 2025 roku oświadczył, że jak Netanjahu przybędzie do Polski, to włos mu z głowy nie spadnie. Odpowiadając na decyzję Tuska MTK 10 stycznia 2025 roku przekazał Polskiej Agencji Prasowej oświadczenie, w którym podkreślił, że "na państwach-sygnatariuszach Statutu Rzymskiego spoczywa prawny obowiązek egzekwowania decyzji" trybunału. Czy decyzja Dudy i Tuska znaczy, że bycie zbrodniarzem wojennym i przeciwko ludzkości to zaszczyt?! Czy to samo Tusk zagwarantuje Putinowi, wobec którego Międzynarodowy Trybunał Karny 17 marca 2023 roku także wydał nakaz aresztowania?! A może dla Tuska są lepsi i gorsi zbrodniarze wojenni? Czy "lepszym" jest ten, który zabił więcej ludzi i więcej zbombardował domostw? I czy ten "lepszy" będzie kwalifikował się do otrzymania Orderu Orła Białego? No i na koniec, czy to była decyzja polska czy raczej narzucona rzekomo suwerennej Polsce? Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w rozmowie z red. Jackiem Nizinkiewiczem ("Rzeczpospolita" 10.1.2025) tak to skomentował: Beniamin Netanjahu... "Wszystko wskazuje, że jest odpowiedzialny za zbrodnie. - Polscy politycy stroszą piórka w Polsce, natomiast w świecie dobrze wiedzą, gdzie jest ich miejsce. Moim zdaniem wychodzi tu taki półkolonialny status Polski wobec Stanów Zjednoczonych... Bosak odniósł się m.in. do zapowiedzi polskiego rządu, że nie będzie respektował postanowienia Międzynarodowego Trybunału Karnego, który nakazał aresztowanie premiera Izraela Beniamina Netanjahu. - Mamy tu ewidentnie dwa porządki. Jeden z nich to jest porządek prawa międzynarodowego, ochrony praw człowieka, rozliczania zbrodni wojennych. Drugi to porządek siły w stosunkach międzynarodowych, o których my w Polsce zbyt rzadko rozmawiamy - powiedział", a w programie "Rzecz o polityce" dodał: że Polska "zachowuje się jak zakład usługowy dla konsorcjum izraelsko-amerykańskiego, nie stawiając żadnych własnych warunków. - Pytanie, czy Stany Zjednoczone musiały naciskać, czy polscy politycy sami wiedzieli, co mają robić - są wytrenowani i wytresowani - ocenił. Jak dodał, to współbrzmienie pokłóconych partii, czyli PiS i PO, dobrze pokazuje pewną rzecz, o której się nie mówi"... - Moim zdaniem wychodzi tu taki półkolonialny status Polski wobec Stanów Zjednoczonych. Wiadomo, że Izrael jest dla USA sojusznikiem specjalnego znaczenia i (od Ameryki) ma "licencję na zabijanie" - argumentował" (tak, wojna w Gazie to de facto ludobójcza wojna Izraela I AMERYKI przeciwko Palestyńczykom i ich dążeniom niepodległościowym; tysiące bomb, które zniszczyły Gazę pochodziły z Ameryki, a Biały Dom na prowadzenie tej wojny - zakup innej broni - dał Izraelowi 25 miliardów dolarów!). A Jacek Nizinkiewicz w komentarzu pt. "Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu" ("Rzeczpospolita 10.1.2025) dodaje od siebie do opinii Bosaka: "Prezydent i rząd gwarantują premierowi Izraela, oskarżonemu przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciw ludzkości, nietykalność, żeby mógł uczcić w Polsce wyzwolenie Auschwitz-Birkenau, miejsca ludobójstwa. Sytuacja jest niedopuszczalna na wielu poziomach... prezydent i premier uważają zgodnie, że Polska nie musi respektować nakazu aresztowania wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny wobec premiera Izraela oskarżonego o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Polska jest członkiem MTK. ONZ oskarża Izrael o łamanie konwencji dotyczącej ludobójstwa. W ciągu roku Izrael zabił bezprecedensową liczbę dzieci..." Dla prezydenta-katolika i Tuska to nieważne. Według nich polityka musi stać ponad moralnością i przyzwoitością. I tak postępują prawie wszyscy politycy na świecie! Gorzej. Jak pisze wieloletni i zasłużony komentator polityczny "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński: "Sprawą Beniamina Netanjahu zaszkodziliśmy sobie na dekady. Zignorowanie przez Polskę decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego w sprawie premiera Izraela Beniamina Netanjahu będzie miało długofalowe konsekwencje w kluczowych dla nas sprawach: bezpieczeństwa i praworządności (10.1.2025). Rzyg... się chce na tę antypolską politykę władz polskich!
Jak jesteśmy przy zbrodniach wojennych i przeciwko ludzkości Netanjahu w Gazie, to muszę poruszyć ten oto temat: jestem doprawy wstrząśnięty obojętną a czasami wyrozumiałą postawą Polaków do tych zbrodni. Jestem wstrząśnięty brakiem serca i współczucia moich rodaków dla ciężko doświadczanego przez Izrael, ale także wielu palestyńskich liderów, często działających irracjonalnie (rzucanie się z motyką na Księżyc, wiedząc aż za dobrze jak mściwy i brutalny może być rząd izraelski, który ma od Amerykanów licencję na zabijanie) narodu palestyńskiego. Rozumiem, że ma na to wpływ obojętna i wyrozumiała wobec Izraela postawa polskich polityków i polskich mediów. Ale to ich nie usprawiedliwia. W Australii możemy codziennie oglądać wiadomości stacji telewizyjnej Polsat. Podczas gdy w telewizji australijskiej (szczególnie w BBC i SBS) dosłownie codziennie są wiadomości z tragicznymi filmami o zbrodniach armii izraelskiej w Gazie, w Polsat ten temat poruszany jest bardzo rzadko. Że niby to daleko od Polski, że nie możemy krytykować Izraela, bo się Biały Dom na nas wścieknie, że nic nie możemy zrobić w tej sprawie. Czyli jak Piłat obmywamy ręce. Ale jesteśmy ponoć chrześcijanami-katolikami i jako tacy nie mamy prawa ignorować przykazań Bożych: kochajcie się nawzajem i nie zabijaj. Nie mamy więc boskiego i moralnego przyzwolenia na ignorowanie wyjątkowo wielkiej tragedii Palestyńczyków. Przecież to także ludzie, chociaż nie dla wielu Żydów i Amerykanów. Do 1948 roku Palestyna była od prawie 1900 lat ich i tylko ich ojczyzną. Palestyńczycy byli bardzo życzliwie nastawieni do przebywającego w Palestynie podczas II wojny światowej wojska polskiego i polskich cywilów, wywiezionych przez gen. Władysława Andersa ze stalinowskiej Rosji w 1942 roku. Z pomocą Zachodu, głównie Wielkiej Brytanii, większa część Palestyny została podbita przez Żydów, którzy następnie przepędzili z terenów przez siebie zajętych 750 tysięcy Palestyńczyków i utworzyli państwo żydowskie. Następnie w 1967 roku podbili resztę Palestyny. Są to tereny tzw. Zachodniego Brzegu. Także i tu zabierają ziemię Palestyńczyków, przepędzają ich i budują tam swoje osiedla. Celem Izraela, popieranym przez Amerykę (!), jest całkowita judaizacja całej Palestyny; Hitler po zwycięskiej wojnie także planował wysiedlenie na Sybir pozostałych przy życiu Polaków. Wobec wszystkich Palestyńczyków władze Izraela stosują politykę apartheidu, czyli segregacji rasowej i są oni pozbawieni wszelkich praw, traktowani w nieludzki sposób oraz prawie co dzień mordowani. I taka jest prawda i nikt nie udowodni, że napisałem nieprawdę. Najwyżej zostanę okrzyknięty antysemitą, który to wyraz został po II wojnie światowej zdewaluowany przez samych Żydów. Bo jak poważnie można podchodzić do takich oskarżeń, kiedy np. rabin Pinchas Hayman z Uniwersytetu Bar-Ilan w Izraelu oświadczył, że chrześcijanie mają do wyboru: albo wierzyć w Jezusa Chrystusa jako Boga i być wiecznymi antysemitami, albo zbliżyć się do judaizmu przez zaakceptowanie żydowskich Siedmiu Praw ("Christians and Jews" Australian Jewish News 26.7.1996). Uważam, że nadszedł czas, aby natychmiastowe niczym nie uzasadnione oskarżenie o antysemityzm było karane wysoką grzywną bez sądu, a tylko przez np. sędziego pokoju, jako perfidne i w pełni rasistowskie zniesławienie. Dopiero wtedy zobaczylibyśmy jak bardzo spadła by liczba oskarżeń o antysemityzm. Natomiast z góry udowodniony antysemityzm rasistowski powinien być karany przez normalny sąd - i to bezlitośnie! Bo ludzkość powinna odrzucić rasizm i nietolerancję. Rosja, Prusy i Austria dokonały trzech rozbiorów Polski, która ostatecznie znikła w mapy politycznej Europy na 123 lata. Byliśmy prześladowani. Czy siedzieliśmy cicho jak mysz pod miotłą? Nie, kilka razy zbrojnie walczyliśmy o swoją wolność, o swoje wolne państwo, prosiliśmy wolne państwa o wsparcie, zazwyczaj bez skutku. O swoją wolność i wolne państwo walczą dziś Palestyńczycy. Jeśli nie chcemy czy nie możemy pomóc im w innych sposób, to chociaż okażmy im serce i współczucie.
Obrzydzenia do polityki nabrałem mieszkając jeszcze w PRL - widząc jak ona wygląda w ówczesnej polskiej rzeczywistości podporządkowanej Moskwie. Opuszczenie przeze mnie Polski w okresie dyktatury Władysława Gomułki (nie, nie należę do tzw. emigracji marcowej 1968 roku) było prawdziwym darem Bożym dla mnie. Znalazłem się w dalekiej Australii - w "demokratycznym" państwie. W cudzysłowie "demokratycznym", bo chociaż Australia jest cudownym krajem do życia, nie jest w pełni demokratycznym krajem. Bo takiego kraju nigdzie nie ma na świecie. Demokracja australijska ma także minusy, ale w sumie jest dobrze - sto razy lepiej niż było to w PRL i 25 razy lepiej niż w obecnej PRL-bis. Jaką głupotą jest mówienie i pisanie o Indii, najludniejszym kraju świata, że "jest największą demokracją", czyli największym demokratycznym państwem, jak ci ludzie nawet nie wiedzą co to jest demokracja i co ona z sobą niesie (a w Indii niesie niewiele) i do czego zobowiązuje; że Izrael - państwo, które nie ma nawet spisanej konstytucji, które od 57 lat okupuje Palestynę i w którym panuje apartheid w odniesieniu do Palestyńczyków, "jest jedynym państwem demokratycznym na Bliskim Wschodzie", o czym bez przerwy mówi się i pisze; że Stany Zjednoczone Ameryki są przykładem państwa demokratycznego, kiedy jego prezydent-nominat (od 20 stycznia br. będzie prezydentem) Donald Trump zapowiada zbrojne zajęcie Grenlandii należącej do Danii, kraju należącego do UE i NATO (!) i Kanału Panamskiego należącego do Panamy i ostateczne (na pewno także zbrojne i jeszcze bardziej brutalne od izraelskiego) załatwienie kwestii Gazy (Piotr Jendroszczyk "Bliski Wschód. Donald Trump chce pokoju, grożąc piekłem" Rzeczpospolita 10.1.2025), w którym nie ma wolności słowa (najbardziej słuszna krytyka Izraela jest uważana za karany prawnie antysemityzm) i wolności zgromadzeń (więzionych jest 2000 studentów, którzy protestowali przeciwko zbrodniom Izraela w Gazie. - Krytycznie patrzę na wiele poczynań Ameryki, jak również kierowanej obecnie przez Niemcy Unii Europejskiej ("Są zarzuty o brak przejrzystości działań najpotężniejszej urzędniczki w UE - jej przewodniczącej Ursuli von der Leyen" wPolityce 10.1.2025). Jednak zdaję sobie strawę z tego, że Polska jest skazana na utrzymywanie poprawnych stosunków z USA, musi być członkiem NATO i Unii Europejskiej, ale daj Boże takiej, o jakiej marzyli jej pionierzy Robert Schuman i Jean Monnet (a nie Unii pod dyktando Niemiec). Z Ameryką Donalda Trumpa będzie Polsce z pewnością pod górkę przez jego fanatyczny amerykański egocentryzm, polegający na skupieniu się na amerykańskim "ja", amerykańskich potrzebach, uczuciach i odczuciach, często kosztem innych państw. My, Polacy odczuliśmy boleśnie ten amerykański egocentryzm w Jałcie w 1945 roku, kiedy to prezydent Roosevelt dla interesów amerykańskich nie tylko sprezentował Stalinowi dwa arcypolskie i uniwersyteckie miasta - Lwów i Wilno (to tak jakby oderwać od Anglii Oxford i Cambridge!), ale także oddał Polskę w niewolę Związku Sowieckiego, która trwała 45 lat. Ameryka nigdy nas nie przeprosiła za tę zbrodnię! Starczy popatrzeć i zapamiętać jak Trump potraktował ostatnio prezydenta Polski Andrzeja Dudę. A potraktował go zgodnie z powiedzeniem "Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść" (Jędrzej Bielecki "Andrzej Duda nie leci na inaugurację Trumpa..." Rzeczpospolita 10.1.2025). Teraz Trump szykuje "Jałtę" dla Ukrainy. Niech PiS nie cieszy się więc z prezydentury Trumpa tak, jak się cieszy dziecko, które dostało ładną zabawkę lub cukierka. Potrzeba polskim politykom trochę więcej logicznego spojrzenia na politykę światową. Za dużo bujaliśmy i bujamy w obłokach. Ale tego logicznego spojrzenia brak nie tylko politykom. Zdziwiło mnie usprawiedliwianie przez jednego polskiego profesora-amerykanisty zapowiedzianej agresywnej zaborczej polityki przez Trumpa. Dla mnie to tak zabrzmiało, jakby ktoś usprawiedliwiał Hitlera podboje i aneksję obcych ziem. Jeszcze dalej posunął się w obronie pogróżek Trumpa dziennikarz prawicowej wPolityce.pl (10.1.2025) Marek Budzisz pisząc, że ci którzy twierdzą o rzekomym ekspansjonistycznym szaleństwie Donalda Trumpa, "nie potrafią interpretować tego, co dziś się dzieje". Niezależnie od tego jak Budzisz "przekonywująco" interpretuje pogróżki Trumpa, dla mnie pogróżka znaczy pogróżka, a w ustach polityków były i są one zawsze niebezpieczne. Nic dobrego nie wróżą i nie przynoszą.
Żyjąc w takim świecie, jako chrześcijanin, dla którego przykazania boskie coś znaczą, całe życie nie należałem do żadnej partii politycznej, nie biorę udziału ani w głosowaniach polskich, ani australijskich i całe życie byłem i jestem niezależnym dziennikarzem, co raz kosztowało mnie utratą stanowiska redaktora naczelnego. I zawsze odrzucałem przez jego skrajną głupotę upowszechnione wśród krajowych Polaków powiedzenie "Polacy, nic się nie stało!". Szczególnie wypowiadane wtedy jak właśnie coś groźnego czy niedobrego stało. A groźnych i niedobrych dla Polski Tuska dzieje się prawie każdego dnia.
Nie jest moją winą, że w dzisiejszej Polsce, konkretnie od chwili objęcia władzy w Polsce i nad Polakami przez Kaszuba-germanofila Donalda Tuska (w anglojęzycznej Wikipedii obecnie czytamy: "He has Polish, German (maternal grandmother) and Kashubian (Donald Tusk describes himself as a Pole, Kashubian and European) ancestry"/Ma pochodzenie polskie, niemieckie (babka ze strony matki, rozmawiała tylko po niemiecku i stąd Donald Tusk wyniósł z domu znajomość języka niemieckiego) i kaszubskie (Donald Tusk określa siebie jako Polaka, Kaszuba i Europejczyka) z tym, że przedtem było tylko, że uważa się za Kaszuba! Możliwe, że kiedy nagłośniłem tę sprawę szybko zmieniono to zdanie) i jego antypolską bandę 13 grudnia 2024 roku, a więc w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego w 1981 roku - jakże to wymowne po ich rocznej władzy!
A więc, całe życie nie należałem do żadnej partii politycznej i całe życie byłem i jestem niezależnym dziennikarzem i pisarzem (jestem autorem 35 broszur i książek). Jednak jako dziennikarz i osoba inteligentna, bo wierząca w powiedzenie, że całe życie się uczymy, interesuję się wieloma sprawami, co potwierdzają moje artykuły i książki oraz liczne podróże (byłem w 89 krajach i terytoriach zależnych, w niektórych po kilka razy - a więc widziałem i słyszałem wiele ważnych czy ciekawych rzeczy, a jeszcze inne powiedzenie mówi, że podróże kształcą). Wielu emigrantów polskich (ale nie wszystkich, czyli tych, którzy postawili na asymilację i krzyżyk na Polskę i Polaków tak w kraju jak i na emigracji) interesują sprawy krajowe. Więc jako dziennikarz i redaktor pisma polonijnego "siedziałem" w sprawach krajowych i często sam byłem i jestem polonijnym komentatorem politycznym spraw polskich. Miałem i mam do tego prawo, gdyż żyjąc od bardzo dawna na emigracji ciągle jestem też obywatelem polskim i mam prawo mieć swój pogląd na sprawy krajowe. Tym bardziej, że Bóg dał mi rozum i ja potrafię z tego daru, który z nas czyni ludźmi, brać całymi garściami. A ja będąc jeszcze w PRL i słuchając Radia Wolna Europa (mój ojciec miał wspaniały radioodbiornik Telefunken i prawie zawsze mogliśmy codziennie słuchać bez zakłóceń programów zagranicznych i Polskiego Radia Warszawa; nasz sąsiad - dyrektor szpitala miał polski odbiornik radiowy i fatalny odbiór RWE czy BBC po polsku) nauczyłem się odróżniać plewy od ziarna. Korespondentem RWE w Australii był Ludwik Kruszelnicki (lwowiak), którego później spotkałem w redakcji "Tygodnika Polskiego" wydawanego w Melbourne. Jak tylko wszedł do redakcji i zaczął rozmawiać z ówczesnym redaktorem Romanem Gronowskim, od raz poznałem go po głosie, o czym nie omieszkałem mu powiedzieć. To był mistrz lekkiego felietonu, w których często wspominał swój Lwów.
Podczas wojny Niemcy z okupowanej Polski wywieźli na przymusowe (niewolnicze) roboty ponad 2 miliony Polaków. W latach 1945-55 ci, którzy nie wracali do Polski z racji utracenia ziem na wschodzie albo z obawy przed komunistami, a było ich ponad 500 tysięcy, zamieszkali w obozach alianckich w okupacyjnych strefach Niemiec. Mieli status dipisów (DPs) - bezpaństwowców. 60 tysięcy z nich przyjechało do Australii, z tego 50 tysięcy było etnicznymi Polakami, a 10 tysięcy Ukraińcami (9 tys.) i Białorusinami (1 tysiąc), którzy przed wojną byli obywatelami polskimi. W Niemczech woleli podawać się za Polaków, aby nie mieć problemów z wpuszczeniem ich do Australii. W ten sposób przyjechało tu sporo banderowców, którzy brali udział w rzeziach Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jeden z nich, były kapelan banderowców, został proboszczem ukraińskiej parafii grekokatolickiej w Sydney i sfinansował wydanie banderowskich wspomnień. 50% przybyłych tu Polaków pochodziło z Kresów. Stąd odgrywali sporą rolę w życiu Polonii australijskiej. Poprzedni redaktorzy - założyciel ks. Konrad Trzeciak i Roman Gronowski nie pochodzili z Kresów, mało o nich wiedzieli i mało one ich interesowały. Był to błąd z punktu widzenia ekonomicznego (nowi prenumeratorzy, nowe ogłoszenia). Stąd, chociaż ani ja ani moi rodzice nie pochodzili z Kresów (matka Pomorzanka, ojciec z urodzenia warszawiak; do 1939 r. zdążył być tylko w Wilnie i Druskienikach - znanym uzdrowisku), postanowiłem "zagospodarować to poletko". Jan Lencznarowicz w swej książce pt. "Prasa i społeczność polska w Australii 1928-1980" (Kraków 1994) napisał o mnie na ten temat: "Z ogromnym zaangażowaniem o ziemiach wschodnich informował oraz podkreślał ich polskość Marian Kałuski. Publikował on "Merkuriusza Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej" - "wydawnictwo prywatne poświęcone sprawom bezprawnie oderwanych od Macierzy Ziem Wschodnich". Następnie, gdy redagował "Tygodnik Polski", obok wielu dużych tekstów na ten temat prowadził regularną Kronikę Ziem wschodnich RP" (str. 129).
Prawie sto procent przybyłych tu po wojnie Polaków stanowiło tzw. emigrację polityczną, nazywaną także niepodległościową.
Jest takie powiedzenie: "gdzie dwóch Polaków, tam trzy partie polityczne". Do połowy lat 80. XX wieku, tj. do czasu przybywania do Australii przedstawicieli tzw. "emigracji solidarnościowej", największą rolę w życiu politycznym Polonii australijskiej odgrywali piłsudczycy i narodowcy, a więc grupy, które wzajemnie bardzo się nie lubiły. Jak napisałem artykuł o Piłsudskim to narodowcy okazywali głośno swoje niezadowolenie, jak napisałem coś o Dmowskim, to drażniło to piłsudczyków, a że grali oni pierwsze skrzypce w Melbourne, grozili mi nie tylko palcem, ale i kijem. To przez nich musiałem odejść z "Tygodnika Polskiego". Pozytywny stosunek do Piłsudskiego i Dmowskiego wyniosłem z domu, bo jak mówił mój ojciec, oni najwięcej przyczynili się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Pamiętam w siódmej klasie na lekcji o Polsce przedwojennej dużo mówiłem o Piłsudskim co wprowadziło nauczycielkę w konsternację. Kiedy chodziłem do tej klasy, reżym usunął ze szkoły nauczanie religii. Wówczas z trzema kolegami w proteście wieczorem na drzwiach wejściowych do Domu Partii na ul. Adama Mickiewicza przykleiłem plakat w obronie religii. Niestety, to była dziecinada i tajniacy (dwóch mężczyzn chyba w 30-tkach w skórzanych kurtkach) szybko nas wyłapali. Matkę wywalono z pracy, bo pracowała w instytucji rządowej, a ja dostałem "wilczy bilet" - uniemożliwiający mi dalszą naukę w gimnazjum. Ale Polak potrafi i rozpocząłem naukę w innym mieście. Przypuszczam, że w archiwum Milicji Obywatelskiej w tym mieście zachowały się materiały na ten temat. Dyrektorem gimnazjum była kobieta, siostra znanego dziennikarza komunistycznego (przeżyli w polskim ośrodku samoobrony w Przebrażu koło Łucka podczas rzezi Polaków na Wołyniu). Prowadziła Kółko Geograficzne, a ja byłem asem w geografii. Po koniec roku szkolnego Kółko zorganizowało bodajże tygodniową wędrówkę po województwie koszalińskim. Pamiętam, że nocowaliśmy w ośrodku przedolimpijskim koło Wałcza. Była kolacja. Ja jako pupilek dyrektorki, siedziałem przy stole, przy którym siedziała dyrektorka i dyrektor ośrodka oraz ktoś tam jeszcze. Nie pamiętam, jak się to stało (Bóg mi świadkiem, że mówię prawdę), ale rozmowa zeszła na wspomnienia wojenne. Kiedy mówiono o Katyniu ja się wtrąciłem i powiedziałem, że wiele ludzi mówi, że polscy oficerowie zostali zabici przez Rosjan. Ponownie wielka konsternacja, ale ja sam załagodziłem sprawę mówiąc, że to chyba antyradziecka propaganda. Ale co chciałem to powiedziałem. Po powrocie do gimnazjum dyrektorka tej sprawy nie poruszyła. - Jednak wielu znajomych pisało do mnie do Australii, że dobrze, że udało mi się wyjechać do Australii, gdyż w Polsce marnie bym skończył.
Uważam, że rozbicie polityczne Polonii australijskiej miało spory wpływ na małe zaangażowanie Polaków w Australii, szczególnie w największych ośrodkach polskich (Melbourne, Sydney, Adelajda, Brisbane, Perth) w polskiej działalności. Stolica Tasmanii Hobart była chwalebnym wyjątkiem. Tam największą grupę stanowili byli żołnierze Brygady Karpackiej z okresu II wojny światowej. To była chyba najlepiej zgrana i zorganizowana Polonia na świecie, a przez to bardzo bogata (ich kasa kredytowa obracała wielkimi pieniędzmi, jak na warunki polonijne w Australii). A było ich zaledwie kilkuset. Można o nich mówić całymi godzinami w samych superlatywach. Stali ponad podziałami politycznymi. Dziś ciągle nieźle się trzymają, chociaż czas strasznie ich przerzedził. Po nich najlepiej zorganizowaną polską grupą w Australii byli i są adwentyści. Także zaledwie kilkuset osobowa grupa miała i ma wszechstronne osiągnięcia. Niestety w australijskim życiu polonijnych brało udział chyba nie więcej jak 10-15% Polaków. Patriotów polskich, obchodzących każdego roku obchody 3-maja, Święto Żołnierza 15 sierpnia i 11 listopada przy wypełnionych salach. To oni pobudowali kilkanaście polskich ośrodków, polski kościół Millennijny w Sydney i polski kościół w Melbourne. To ich dzieci uczęszczały do sobotnich szkółek polskich. To oni uczęszczali na polskie nabożeństwa w parafiach australijskich. Religia katolicka tak ważna w życiu Polaków w Kraju, niestety na emigracji sprzyja asymilacji - Polacy stają się z braku polskich nabożeństw i polskich księży (Melbourne jest strasznie rozległym miastem; jak przyjechałem do Australii miało 2 mln mieszkańców, w tym ok. 15 tys. Polaków, w 4 kościołach odprawiało nabożeństwa 3 księży) katolikami australijskimi i zazwyczaj są wyprani z polskości. Katolików polskich i polskich księży jest dzisiaj w Australii kilka razy więcej niż ukraińskich grekokatolików i ich księży. Tymczasem oni jako osobny administracyjnie Kościół w gronie Kościoła rzymskokatolickiego mają swoją diecezję (zaledwie 11 parafii, 23 księży, 4 diakonów, 1 zakonnika i 12 sióstr zakonnych) i biskupa - Mykołę Byczoka, który 7 grudnia 2024 roku został nawet kardynałem (!). Nasi rozpolitykowani liderzy w zasadzie nic nam trwałego nie dali. PRL upadła a wraz z nią także i oni. Przeminęli z wiatrem. Jednak grzechem byłoby patrzeć na ich działalność wyłącznie krytycznym okiem. Bowiem także Polonia miała jakiś tam udział w obaleniu reżymu w Polsce.
Przez rozbicie polityczne Polonii australijskiej i co tam dużo mówić czy ukrywać - dość dużą nietolerancję u wielu Polaków, miałem wiele problemów jako dziennikarz i redaktor, ze strony ludzi, którzy byli nazywani "zawodowymi antykomunistami", którzy wywodzili się z grona piłsudczyków. A co ciekawe to to, że na ich czele w Melbourne stał Stefan Nowickie, przedwojenny działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego. To głównie z nimi miałem największe problemy. Otóż "Tygodnik Polski" był i musiał być pod wpływem większości jego prenumeratorów i czytelników pismem antykomunistycznym - antyreżymowym. Z taką linią polityczną pisma utożsamiałem się sam i to z własnego przekonania. Jednak doszło do tego, że w artykule pt. "Red. Kałuski jest kryptokomunistą?" byłem zmuszony dowodzić, że nim nie jestem. A wszystko poszło o podawanie informacji z Kraju. Po prostu będąc patriotą dumnym z międzynarodowych osiągnięć Polaków postanowiłem zamieszczać w "Tygodniku Polskim" informacje na ten temat. Jan Lencznarowicz w swej książce pt. "Prasa i społeczność polska w Australii 1928-1980" (Kraków 1994) pisze na stronie 128, że Marian Kałuski wniósł odmienne akcenty w przedstawianiu spraw krajowych. Zwrócił się nawet do Agencji Interpress z prośbą o nadsyłanie serwisu Krajowej Agencji Informacyjnej, w którym zamieszczano wszystkie osiągnięcia indywidualnych Polaków na świecie (a więc nie reżymu). "Jednak M. Kałuski... uwzględniając pewne elementy pozytywne, prezentował negatywny i krytyczny wobec władz komunistycznych obraz sytuacji w Polsce" (str. 128). Zgodny zresztą z PRAWDĄ!
"Po owocach ich poznacie" - powiedział Pan Jezus. I po owocach mojej działalności, moich artykułów i książek, czyli po moich owocach byłem nie tylko antykomunistą - wrogiem lewactwa, ale także gorącym patriotą, bo na patriotę zostałem wychowany w domu, pomimo tego, że chodziłem do komunistycznych szkół. Maciej B. Stępień w recenzji mojej książki "Polacy w Chinach" (Warszawa: Instytut Wydawniczy PAX 2001) pisze: "...Autor nie zagubił jednak właściwego sobie ładunku emocji, szczerego umiłowania historii i najlepiej rozumianego patriotyzmu" ("Studia Polonijne" KUL tom 24, 2003). Jako niezależny dziennikarz w swej publicystyce i książkach zawsze starałem się kierować prawdą, patriotyzmem i - do czego miałem i mam prawo do własnych zapatrywań politycznych i uwag na temat tego co się dzieje w Polsce, wszak mojej Ojczyźnie. Tolerując inne poglądy, nigdy nikomu nie narzucałem tych moich uwag odnośnie spraw krajowych i zresztą wszystkich innych. Podobają ci się - to OK, nie podobają to także nie mam z tym problemu. I nie jest moją winą, jeśli ktoś chciał czy oczekiwał we mnie widzieć zwolennika Tuska/Platformy Obywatelskiej czy PiS czy jakiejkolwiek innej partii. Bo polityka - to jak mówią Anglicy/Australijczycy "not my cup of tea", czyli "nie moja filiżanka herbaty". Dlatego jako dziennikarz staram się być niezależny i rzetelny. Przy czym należy pamiętać, że nikt z nas nie jest dziedzicem prawdy i nikt z nas nie jest nieomylny. W jednym jestem niezłomny - byciem wrogiem wrogów Polski i narodu polskiego. Bo Bóg stworzył mnie Polakiem i dlatego mam obowiązki polskie.
Dla mnie prawdziwym i jedynym patriotą-kandydatem na prezydenta RP w nadchodzących wyborach (maj 2025) jest Karol Nawrocki, który na konferencji prasowej powiedział, że "na dzień dzisiejszy nie widzi Ukrainy w żadnej strukturze, ani w Unii Europejskiej, ani w NATO, do momentu rozstrzygnięcia tak ważnych dla Polaków także spraw cywilizacyjnych" jak zgoda na ekshumacje 100 tysięcy Polaków zamordowanych przez bandy nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej podczas II wojny światowej. Zaatakowany za tę wypowiedź przez Ukraińców odpowiedział: "Widzę jeden interes, dla mnie to jest interes państwa polskiego. I pewnie w czasie tej kampanii wyborczej będziecie wielokrotnie słyszeć, że wypowiadam słowa, które nie podobają się na Kremlu, nie podobają się w Kijowie, nie podobają się w Brukseli" (RMF24 10.1.2025). To jeden z niewielu dziś polityków-patriotów polskich z - jak się to dzisiaj mówi - jajami. Inni to zdrajcy albo patrioci "od siedmiu boleści".
W drugiej części tego artykułu, czyli za tydzień postaram się udowodnić na podstawie wielu faktów - wielu Polakom nieznanych, bo przemilczanych szczególnie w mediach reżymowych (mądre powiedzenie mówi: "przemilczanie zła metoda"), że to co napisałem o Tusku i jego bandzie ministrów jest zgodne z prawdą, że miałem prawo o tym pisać i mówić. To dla mnie sprawa honoru i patriotycznego obowiązku. Jeśli komuś będzie trudno przełknąć tę prawdę - to będzie to tylko jego problem. Ze mnie ten czyjś problem spłynie jak woda z kaczki. Ujawnią się przyjaciele i pseudo przyjaciele. Bowiem prawdziwy przyjaciel przyjmuje do wiadomości czyjeś zdanie, chociaż może się z nim nie zgadzać. A nie jak głupi dzieciak zabiera zabawki i wychodzi z piaskownicy. Arabskie porzekadło mówi: "Jak lubisz wielbłąda, to musisz także lubić jego garb".
Marian Kałuski
MariaN - 13.01.25 13:02
Tusk domyka system, tylko dr Nawrocki może jeszcze przeszkodzic nowym bolszewikom w rozwaleniu Polski. Rezim peowski panikuje i robi błedy, teraz chce wprowadzić cenzurę i zamknąć ludziom usta, już raz sie przewiózł na Akta2
Bogdan Dziuna - 13.01.25 10:48
PŁYNIE WISŁA ATRAMENTU, POLSKA ,POLSKA , POLSKA ,POLSKA ! MI WYSTARCZYŁO LAT 50 ŚWIADOMEGO ŻYCIA ABY OKREŚLIĆ MĄ POLSKĘ !
BYŁA ONA MYM MARZENIEM I CIĄGŁYM ODDANIEM SIĘ JEJ !
Niestety Polski suwerennej nie ma !
OD 1945r. JESTEŚMY POD BUTEM ŻYDOWSKIM !
NIE BĘDZIE WOLNEJ POLSKI ZA DAWANIE DUPY ,1 GROSZ I 1 KROPLĘ KRWI !
;OKO ZA OKO ALBO ŻYCIE "CIOTY"
Marian Kałuski - 13.01.25 3:15
Najnowsze i ważne uzupełniania
Z informacji pt. "Izraelscy żołnierze przyjechali karetką i zabili staruszkę. Ekspert: Zbrodnia wojenna" podanej przez dziennik "Rzeczpospolita" (12.12025) dowiadujemy się, że analiza nagrania z monitoringu z dnia 19 grudnia 2024 roku pokazuje, że izraelscy żołnierze użyli pojazdu oznakowanego jako ambulans do przeprowadzenia nalotu na obóz dla uchodźców Balata, położonym na obrzeżach miasta Nablus na Zachodnim Brzegu, podczas którego 80-letnia Palestynka Halima Abu Leil, która szła po zakupy została śmiertelnie postrzelona przez żołdaków Netanjahu.
- Widzieli oni, że to stara kobieta, ale postanowili do niej strzelać - jak do kaczki, bo to tylko Palestynka, a więc nie człowiek (zapomnieli, jak Hitler nazywał ich/Żydów podludźmi!). Postrzelili ją sześć razy - w nogę, w klatkę piersiową - powiedziała córka 80-latki dodając, że jej matka przysiadła na ziemi po tym, jak została ranna w nogę. Żołdacy Benjamina Netanjahu postanowili ją jednak z zimną krwią dobić. To kwalifikuje się jako zbrodnia wojenna.
Kiedy armia izraelska rozpoczęła atak na palestyńską Gazę i zaczęły napływać pierwsze potwierdzone filmami informacje o bestialstwie żołdaków izraelskich, Netanjahu odpowiedział butnie i na cały świat, że armia izraelska jest najbardziej humanitarną armią na świecie. Późniejsze bardzo liczne zbrodnie żołdaków izraelskich sprawiły jednak, że Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania Netanjahu i jego ministra obrony Yoav Gallanta za zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości.
....
Radio RMF24/internetowe wydanie podało 12 stycznia 2025 roku informację pt. "Ogromny protest w Bukareszcie. Demonstranci żądają II tury wyborów prezydenckich". Demonstrują, bo Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory, gdy pierwszą turę nie wygrał lewicowo-liberalny, a tylko prawicowy kandydat Calin Georgescu. Jedna z demonstrujących osób powiedziała reporterowi brytyjskiej agencji: "Nasze prawo wyborcze zostało złamane" (dotychczasowy prezydent) Iohannis był u władzy przez 10 lat i nic nie zrobił dla ludzi, a partie nas zdradziły, wszystkie są skorumpowane. Chcemy czegoś innego? - dodał.
No właśnie, wszystkie, czy prawie wszystkie partie na świecie są skorumpowane. Jedne mniej, inne więcej - szczególnie te lewacko-liberalne. Jak bym głosował w polskich wyborach, to na pewno nie zagłosowałbym na żadną z partii, które obecnie rządzą. Głupim na pewno nie jestem.
....
Przyznanie "żelaznego listu" przez Dudę i Tuska dla premiera Izraela Benjamina Netanjahu wywołało wielkie oburzenie bardzo wielu polityków i prawników polskich oraz szereg redakcji gazet i dziennikarzy.
Naczelna Rada Adwokacka (NRA) wyraziła zdecydowaną krytykę wobec deklaracji rządu i prezydenta w tej sprawie. W oświadczeniu podkreślono, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, realizacja nakazu aresztowania wydanego przez MTK należy do kompetencji sądu, a nie organów władzy wykonawczej, takich jak prezydent, Rada Ministrów czy premier. "Orzeczenia sądów i trybunałów międzynarodowych nie mogą być respektowane w sposób wyborczy" - czytamy w stanowisku NRA.
W opinii NRA, uchwała Rady Ministrów oraz wypowiedzi przedstawicieli władz wykonawczych, zakładające możliwość nierespektowania przez Polskę wiążących ją umów międzynarodowych, "podważają zaufanie obywateli do rządów prawa w Polsce". NRA zaznaczyła, że takie działania stoją w sprzeczności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasadą respektowania orzeczeń sądów i trybunałów międzynarodowych.
W oświadczeniu wskazano, że wszelkie decyzje podważające praworządność w Polsce mogą mieć długofalowe konsekwencje, zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. NRA ostrzegła przed ich skutkami, zaznaczając, że "tego typu działania, zwłaszcza w okresie odbudowywania w Polsce praworządności, są niezwykle groźne i szkodliwe". Nawet jeśli wynikają z obaw o bezpieczeństwo zewnętrzne lub innych pozaprawnych motywów, mogą podważyć międzynarodową wiarygodność Polski jako państwa prawa (Daniel Głogowski "Naczelna Rada Adwokacka krytykuje sprzeczne z prawem decyzje Tuska i Dudy w sprawie Netanjahu" Kancelaria Lega Artis 12.1.2025).
- "Wygłup Dudy, błąd Tuska" - napisał były premier Leszek Miller (Gazeta.pl 9.1.2025).
- W polsatnews.pl (11.1.2025) Adrian Zandberg powiedział: "Fundamentalnie nie zgadzam się z Donaldem Tuskiem, ponieważ ja poważnie traktuję rządy prawa (a Duda i Tusk jak widać nie - M-K.). Zobowiązaliśmy się jako Polska, do tego, że będziemy ścigać zbrodnie wojenne. To jest twarde zobowiązanie. Nie jest tak, że można uchwałą zwolnić kogoś z tego, że popełnił zbrodnię wojenną, a to się przecież stało - powiedział Adrian Zandberg. Powiedział, że nie można podchodzić od prawa międzynarodowego w sposób wybiórczy. Przypomniał o zbrodniach popełnionych przez rosyjski reżim i o tym, że kilka miesięcy temu Polska potępiała Mongolię za to, że nie zatrzymała Władimira Putina. Rosyjski przywódca, podobnie jak premier Izraela, jest objęty nakazem aresztowania wydanym przez MTK.
- Mariusz Muszyński, profesor na Wydziale Prawa i Administracji UKSW - człowiek porządny, nie bojący się mówić prawdy i być nazwanym antysemitą (wielu Polaków w odniesieniu do Żydów to boi się własnego cienia, okazuje bezpodstawnie niesamowite tchórzostwo!; zapewniam ich, że nie są diabłami i nie rządzą światem, ani nawet proizraelską Ameryką), napisał: "A tacy wszyscy mieli być praworządni. Z Konstytucją na ustach i koszulkach. Idealni Europejczycy. A tu znów wyszło szydło z worka. Udzielając gwarancji ochrony premierowi Izraela przed nakazem aresztowania nałożonym przez MTK, rząd właśnie pokazał, ile ta Konstytucja i prawo międzynarodowe dla niego znaczy..." ("Nasze rządowe kłamczuszki" Do Rzeczy 12.1.2025).
- Z kolei prof. Adam Wielomski tak komentuje decyzję przyznania przez Tuska "żelaznego listu" dla Netanjahu: "Wiecie co będzie najzabawniejsze" To, że poza tym jednym jedynym wyjątkiem będziemy tę jurysdykcję MTK nadal uznawać w sposób absolutnie bezwzględny i pozbawiony wyjątków i nadal będziemy chcieć przed tym... sądem postawić Putina" - zwrócił uwagę.
"Tak zachowują się państwa mniej poważne, neokolonialne, gdzie panuje oficjalnie doktryna Anne Applebaum" - dodał." (Do Rzeczy 10.1.2025)
- W "Rzeczpospolitej" (9.1.1025) Estera Flieger pisze: "Prezydent Duda zaprasza do Auschwitz Netanjahu. Czy zaprosi również Putina?", także ściganego przez MTK w Hadze.
- W programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsatnews.pl goście rozmawiali m.in. na temat prośby Andrzeja Dudy do Tuska o "żelazny list" dla premiera Izraela, wobec którego Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania. - Zostaliśmy ośmieszeni na arenie międzynarodowej, bo prawdopodobnie Netanjahu nawet nie planował przyjechać na te obchody - powiedziała Ewa Zajączkowska-Hernik o prośbie prezydenta na "niezakłócony" pobyt premiera Izraela podczas 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. I dodała: ! - Dla mnie przede wszystkim splunięciem na ofiary obozu Auschwitz-Birkenau byłoby zaproszenie Binajmina Netanjahu na obchody 80-lecia wyzwolenia tego obozu". - Rząd niestety wszedł na grząski grunt - skomentowała przyjęcie rządowej uchwały Barbara Oliwiecka z Polski 2050. - Inicjatywa katastrofalna wizerunkowo dla polskiej racji stanu, polityki zagranicznej - powiedział Grzegorz Schetyna. - Jeżeli nie wiedzieliście, to można było sprawdzić jednym telefonem, że premier Izraela nie wybiera się na obchody - kontynuował. List prezydenta nazwał "bezrozumnym" i "szkodzący interesom Polski". Podkreślił, że to była "chęć zrobienia kłopotu rządowi".
Marian Kałuski
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Podła antypolska działalność Tuska
15 października 2023 roku odbyły się w Polsce wybory do Sejmu i Senatu RP. Wygrała je partia konserwatywna Prawo i Sprawiedliwość, która uzyskała poparcie 35,4% wyborców...
25.01.25 - 16:23 | Czytaj więcej
14 Lutego 1942 roku
II wojna światowa: nastąpiło przekształcenie Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową
14 Lutego 1929 roku
Urodził się Roman Kłosowski, aktor teatralny i filmowy (zm. 2018 r.)