Piątek 14 Lutego 2025r. - 45 dz. roku,  Imieniny: Walentyny, Walentego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 14.12.24 - 14:03     Czytano: [320]

Na pohybel PRL-owskim chamom!


Współcześni Polacy (na pewno nie wszyscy, ale większość z nich) mają paskudną cechę charakteru - nie odpowiadają na listy, jak nic ich do tego nie zmusza. Przed wojną ludzie kulturalni i inteligentni odpowiadali na listy (wyjątki potwierdzają regułę).

W Australii nie ma żadnej polskiej placówki naukowej, żadnej biblioteki naukowej, a biblioteki uniwersytetów australijskich nie posiadają księgozbiorów polskich (trochę książek jest tylko w Bibliotece Uniwersytetu Narodowego w Canberze). Dlatego praca historyka polskiego jest tu drogą przez mękę. Trzeba zwracać się o pomoc do instytucji i rodaków w kraju, a niektórych sprawach do Konsulatu Generalnego RP w Sydney, który jakby na czyjś rozkaz nie myślał i nie myśli mi pomagać, podobnie jak i Ambasada RP. Zamiast łączyć Polonię, to biorą udział w jej rozbijaniu! W swojej bibliotece miałem ponad 600 białych kruków. Po mojej śmierci powędrują na wysypisko śmieci. Chciałem zainteresować tymi cennym książkami Ambasadą i Konsulat Generalny. Nawet nie odpowiedzieli na maile!

W swojej pracy historyczno-literackiej musiałem pisać listy, a ostatnio maile z prośbą o pomoc. Było tego wiele setek. Na większość z nich nie otrzymywałem żadnej odpowiedzi. Jedne instytucje naukowe odpowiadały - inne nie. Najbardziej pomocna była Biblioteka Narodowa w Warszawie. Biskupi odpowiadali na listy, księża i zakony zazwyczaj nie. Do biogramu jednego księdza-lwowiaka potrzebowałem do mojego "Słownika zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie" (Toruń 2021) rok jego śmierci. Z Internetu dowiedziałem się, gdzie jest pochowany. Okazało się, że został pochowany przy murze kościoła, którego był proboszczem przed śmiercią. Napisałem do nowego proboszcza prośbę o podanie mi tego roku. Grób przy kościele - musiał tylko zerknąć na datę śmierci i podać mi ten rok. Praca na JEDNĘ MINUTĘ (wysłanie maila) i nic nie kosztująca. A jednak zignorował moją prośbę! Wisi mi to. I taka jest postawa wielu Polaków. Podobnie było z wszystkimi zakonami żeńskimi. Również wielu historyków ignorowało moje prośby (zawiść zawodowa?). W każdym bądź razie grzecznością nie grzeszyli. Ale wielu innych pomagało mi - i dzięki im za to. Prawdziwi ludzie, prawdziwi Polacy. Do obszernego artykułu o Polakach w Holandii (Niderlandach) potrzebowałem informacji o tym, w jakich uczelniach holenderskich jest aktualnie wykładany język polski. Wysłałam mail z prośbą o tę informację do redakcji największej polskiej gazety internetowej wydawanej w Holandii. Kiedy jej nie otrzymałem wysłałem tę prośbę do tamtejszej Ambasady Polskiej. Także nie otrzymałem odpowiedzi. W sprawie mojej książki "Japonia - kraj daleki, a jakże nam bliski" (Lublin 2024) napisałem do Ambasady RP w Tokio. Także nie otrzymałem odpowiedzi. Itd., itd.

O człowieku, który nie odpowiadał na ważny list w okresie przed PRL-owskim mówiono, że jest nieokrzesany, czyli źle wychowany, a od czasów Polski Ludowej PRL-owskim chamem. Z tym że to określenie zanika wraz z powiększającą się z roku na rok liczbą lat od śmierci PRL. Dzisiaj to określenie używają głównie ludzie pamiętający czasy tego bękarta Stalina. Jednak sam PRL-owski cham ciągle żyje w wielu ludziach.

W Polsce - i nie tylko w Polsce - chamstwo było zawsze. Kto wie czy nie od czasów "Adama i Ewy". A później, szczególnie po II wojny światowej, we wszystkich warstwach społecznych.

W języku polskim wyraz "cham" wywodzi się od biblijnego imienia Ham - (hebr.), który według biblijnej Księgi Rodzaju był jednym z 3 synów Noego. Za swoje zachowanie w stosunku do ojca został, w popularnym rozumieniu, wraz z potomstwem, przeklęty przez Noego. Stąd chamem określa się człowieka źle wychowanego, gbura, prostaka. I ponownie w Polsce do połowy XIX w. chamami byli nazywani chłopi pańszczyźniani, których uważano za ludzi nieokrzesanych, którzy nie zachowywali się dobrze, którzy są brudni, niecywilizowani (m.in. analfabetami), używający w mowie wulgaryzmów (Kacper Pobłocki "Chamstwo" 2021). Bez wątpienia takimi byli, ale tylko i wyłącznie, czy prawie tylko i wyłącznie przez to, że szlachta i mieszczaństwo, a także i duchowieństwo uczyniło ich niewolnikami. W Ameryce niewolnikiem białego człowieka był Murzyn, a w Polsce, także jak w Ameryce, do 2. połowy XIX wieku niewolnikiem polskiego pana był polski chłop. Polska szlachta i duchowieństwo zniewoliło 90% swoich rodaków!

Ewa Wilk w tygodniku "Polityka" (13.2.2028) napisała ciekawy artykuł na temat chamstwa królującego wśród Polaków, koncentrując się jednak głównie na chamstwie królującym wśród współczesnych Polaków ("Kto jest w Polsce chamem? Wersalu tu nie będzie"). Do długiego artykułu wprowadza nas następującym wstępem: "Coś się dzieje w świecie społecznym. W Polsce, ale nie tylko. Jakby nieuchronnie nadchodziła jakaś ponura era nowego barbarzyństwa: grubiaństwa, prostactwa, wulgarności, słownej (oby tylko) agresji...". Po czym stawia pytanie: "Dlaczego... doszło w Polsce do jakiegoś generalnego rozhamowania, by użyć terminu, który w psychologii służy do opisu zaburzeń osobowości, gdy człowiek traci kontrolę nad swoimi emocjami, przestaje stosować się do norm i konwencji społecznych. Bo przecież roz(c)hamowali się nie tylko politycy, zabawiając się rytualnymi już licytacjami, kto tu jest większym chamem, kto zaczął, a kto tylko na chamstwo chamstwem odpowiada".

Trudno się zgodzić z Ewą Wilk, że nadchodzi "jakaś ponura era nowego barbarzyństwa: grubiaństwa, prostactwa, wulgarności, słownej (oby tylko) agresji...".

Nie, współczesne rozhamowane społeczeństwo polskie jest bez wątpienia kontynuacją rozhamienia, jakie nastało i królowało w czasach PRL. Do władzy doszło wówczas w wielkiej masie pospólstwo - prostactwo ze wsi i fabryk. Było ono w ministerstwach, różnych urzędach, w milicji itd. Wszędzie tam wprowadzili swoje chamskie zwyczaje - chamskie zachowanie i obyczaje, chamskie upajanie się swoją władzą i wpływami, wulgarny język. Wspomina o tym zresztą sama Ewa Wilk pisząc: Ustrój się zawalił, a jego chamskie potomstwo egzystuje i uprawiają chamstwo sytuacyjne, jakby wetowali sobie własną znikomość, dominując nad jeszcze słabszymi. To chamstwo wciąż wyziera z rozmaitych okienek, np. w szpitalnej rejestracji. Panoszy się w urzędach. Szydzi z człowieka, który akurat znalazł się w sytuacji pacjenta, klienta, usługobiorcy, i wydaje mu się, że sprawę można załatwić bezzwłocznie. A nie ma pieczątki. A nie ten druczek. A w ogóle ta sprawa to nie u mnie. A przepisy. A reorganizacja. A coś pan taki z innego świata?! A co pani się tak wymądrza? A w ogóle to przerwa. Małe, bezinteresowne i bezcelowe chamstewka. Wynikające jedynie z tego, że władza deprawuje. Nawet ta chwilowa, sytuacyjna".

Ewa Wilk pisze także, że "współczesne roz(c)hamowanie w Polsce dotyczy również ogromnej części mediów (z państwowymi na czele), publicystów, ekspertów z tytułami naukowymi, artystów. Skłonność do chamskich zachowań nijak nie pokrywa się ze standardowymi socjologicznymi kryteriami, jak wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, dochody, orientacja światopoglądowa, przynależność narodowa, decyzje wyborcze... Nawet medialne polemiki w czasopismach elitarnych, z terminem "Kultura" w tytule, czasem są blisko chamstwa... Niektórzy ze zgrozą dziś pytają: to taki właśnie jest nasz naród? Dlaczego do tej pory nie widzieliśmy, że drzemią w nim niezmierzone pokłady grubiaństwa i prymitywizmu? Cóż, nie jest tak, byśmy z chamstwem mieli do czynienia od roku czy dwóch. Tyle że coraz większej liczbie ludzi wydaje się, że inaczej żyć już się nie da, jak tylko "przeć naprzód i się nie czerwienić".

Jestem dziennikarzem i historykiem. Byłem m.in. redaktorem ukazującego się w Melbourne (Australia) "Tygodnika Polskiego" (w 1974 r. razem z dr Zbigniewem Stelmachem uratowaliśmy to pismo przed likwidacją; ukazywało się jeszcze do 2024 r., służąc całej Polonii australijskiej), współpracowałem z kilkudziesięcioma czasopismami polskimi i angielskimi, wydawanymi w kilkunastu krajach (wiele, wiele setek artykułów), kieruję Studium Historii Polonii Australijskiej, dzięki jego staraniom Australia Post w 1983 r. wydała znaczek pocztowy upamiętniający zasługi Pawła Edmunda Strzeleckiego dla Australii. Należę do Australijskiego Towarzystwa Historycznego, Światowej Rady Badań nad Polonią (Warszawa), Związku Pisarzy Australijskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy Australijskich oraz ich odpowiedników polskich. W 1990 r. zostałem odznaczony Krzyżem Zasługi przez rząd polski na uchodźstwie, w 2006 r. Srebrnym Medalem Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Warszawie, a w 2018 r. na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości Orderem Krzyż Polonii Światowej Rady Badań nad Polonią (Warszawa) w uznaniu zasług dla sprawy polskiej.

Od ponad 50 lat zbieram wszystkie informacje o Polakach na świecie. Jestem autorem ponad 100 artykułów, niekiedy bardzo obszernych o Polakach na świecie, które w latach 2005-07 drukowała w pierwszej redakcji Polaka Agencja Prasowa (PAP) i Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" oraz "KWORUM". Poza tym jestem autorem 35 książek i broszur wydanych po polsku i po angielsku w Australii, Ameryce, Anglii, Polsce i Szwajcarii, jak również szeregu prac publikowanych w wydawnictwach akademickich. Wśród moich książek są m.in.; dwie książki o papieżu Janie Pawle II (1979 Australia, 1980 Filadelfia, USA), również dwie książki o Sir Pawle Edmundzie Strzeleckim (po angielsku - 1981 ze słowem wstępnym federalnego ministra nauki B.O. Jonesa i 1985), "Litwa 600-lecie chrześcijaństwa 1387-1987" (Veritas, Londyn 1987), "W podzięce i ku pamięci Jankielom. Mały leksykon Żydów-patriotów polskich (Warszawa 2001), "Polskie dzieje Gdańska do 1945 roku" (Bernardinum, Pelplin 2004), "Polskie dzieje Kijowa" (Toruń 2015), "Polskie Wilno 1919 - 1939" (Toruń-Melbourne 2019), "Słownik zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie" (Melbourne-Toruń 2021, z przedmową prof. Stanisława Nicieji z Uniwersytetu Opolskiego, 2821 biogramów).

Z książek dotyczących Polaków na świecie to: "The Poles in Australia" (AP Press, Melbourne 1985), "Polacy w Chinach" (Wydawnictwo Pax, Warszawa 2001), "Polska-Chiny 1246-1996. Szkice z dziejów wzajemnych kontaktów (Verbinum, Warszawa 2004), "Polacy w Nowej Zelandii (Toruń 2006), "Śladami Polaków po świecie" z przedmową prof. Kazimierza Dopierały z Uniwersytetu Poznańskiego (CD-ROM, Polonicum Machindex Institut, Fryburg, Szwajcaria 2008; na 1570 stronach artykuły o Polakach w 64 krajach); "Polonia katolicka w Australii" (Melbourne 2010), "Polski Centralny Ośrodek Społeczno-Sportowy w Albion 1984-2009 (Melbourne 2010, osobno po polsku i angielsku), "Włochy - druga ojczyzna Polaków. Powiązania Polski i Polaków z Rzymem, Watykanem, Florencją i Wenecją" z przedmową prof. Jacka Knopka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (Melbourne-Toruń 2016), "Polacy w Indiach i powiązania polsko-indyjskie" z przedmową Wiesława Waltera Gołębiewskiego - prezesa Światowej Rady Badań nad Polonią (Melbourne-Toruń 2016), "Terra Australis. Przyczynki do historii Polaków w Australii" (Melbourne 2019), "Litwa Kowieńska - tam była Polska" z przedmową prof. Stefana Kałuskiego z Uniwersytetu Warszawskiego (Melbourne-Toruń 2021), "Japonia - kraj daleki, a jakże nam bliski. Polacy w Japonii i powiązania polsko-japońskie" z przedmową ks. prof. Waldemara Glińskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (Lublin 2024).

Większość tych książek jest pionierskimi w literaturze polskiej.

Justyna Olszewska w recenzji mojej książki o Japonii w "Rzeczpospolitej" (12.8.2024) pisze: "Książka Mariana Kałuskiego jest bardzo ciekawym przewodnikiem po tym szerokim obszarze powiązań Polski i Polaków z Japonią. Przypomina wydarzenia powszechnie znane, ale także historie zapomniane, które warto poznać." Redakcja "Rzecz o Historii" (dodatek do "Rzeczpospolitej" 30.8.2024) uznała tę książkę za "Książkę miesiąca".

Również w "Rzeczpospolitej" oraz na stronie internetowej Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu ukazały się dobre recenzje mojej pracy "Słownik zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie" ze słowem wstępnym prof. Stanisława Sławomira Nicieji z Uniwersytetu Opolskiego (Melbourne-Toruń 2021).

Ponad 50 lat zbierałem materiał i informacje na temat Polaków na świecie. W 1974 roku zostałem redaktorem "Tygodnika Polskiego" i redakcje wielu pism polonijnych na całym świecie przysyłały do naszej redakcji swoje czasopisma i gazety. Zacząłem wycinać z nich strony czy krótkie informacje dotyczące historii Polaków w poszczególnych krajach czy miastach. Zebrałem tego dwie pełne szafy (!). Każdy kraj ma swoją teczkę czy teczki, alfabetycznie ułożone. Kupowałem także książki o Polakach na świecie. Zebrałem ich około 250. Dodam tu, że w Australii nie ma żadnej polskiej biblioteki naukowej. Również w czołowych bibliotekach australijskich prawie nie ma książek polskich. W 2005 roku zacząłem pisać książkę pod roboczym tytułem "Polski świat, czyli Polacy i Polska w świecie". Do już opracowanych rozdziałów zawsze dodawałem nowe informacje i najświeższe informacje dotyczące innych niż polonijne powiązań Polski ze światem (do końca 2023 roku). Jest w niej wiele informacji, które są nieznane nawet historykom Polonii. To było pisanie bez końca. Ale właśnie dobrnąłem do tego końca. Opracowany materiał to cztery grube tomy (po około 700 stron). Jej napisanie kosztowało mnie to wiele, wiele tysięcy godzin pracy i wiele tysięcy dolarów.

Jest to oryginalna praca; to pierwsze - pionierskie w literaturze polskiej takie opracowanie. Łączy dzieje Polonii w danym kraju z dziejami kontaktu Polski (stosunki dyplomatyczne i polityczne) i krajowych Polaków z danym krajem. Uważam, że właśnie takie nowatorskie ujęcie daje pełny obraz Polaków na świecie i powiązań Polski ze światem. Dlatego, jak pisze w przedmowie do niej prof. Andrzej Targowski: "To dzieło naprawdę godne poparcia. I byłaby to tragedia, gdyby ono się nie ukazało w Polsce".

4-tomowa praca omawia obszernie, a często bardzo obszernie dzieje Polaków w 66 państwach i powiązania Polski i Polaków z kraju z tymi krajami. Są to następujące państwa/artykuły: Polacy w Afganistanie, Polacy w Albanii, Polacy w Algierii, Polacy w Australii, Polacy w Austrii, Polacy w Belgii, Polacy na Białorusi: w Grodnie, Polacy w Boliwii, Polacy w Bośni i Hercegowinie, Polacy w Bułgarii, Polacy w Centralnej Ameryce, Polacy w Chile, Polacy w Chinach: w Hongkongu, Makau i Siciangu (Dżungarii), Polacy w Republice Chińskiej (Tajwan), Polacy w Czarnogórze, Polacy w Czechach, Polacy w Danii i na Grenlandii, Polacy w Egipcie, Polacy w Estonii, Polacy na Filipinach, Polacy we Francji, Polacy we Francji: w Paryżu, Polacy Grecji, Polacy w Hiszpanii, Polacy w Holandii, Polacy w Indonezji, Polacy w Irlandii, Polacy w Islandii, Polacy Kambodży, Polacy w Kanadzie, Polacy w Kolumbii, Polacy w Korei, Polacy w Laosie, Polacy w Lichtensteinie, Polacy na Litwie: w Wilnie i na Wileńszczyźnie, Polacy w Macedonii Północnej, Polacy w Malezji, Polacy w Maroku, Polacy w Mjanma (Birmie), Polacy w Monako, Polacy w Mongolii, Polacy w Niemczech: w Berlinie, Dreźnie, Monachium, Polacy w Norwegii: w Oslo i na Spitsbergenie, Polacy w Nowej Zelandii, Polacy na wyspach Oceanii, Polacy w Palestynie-Izraelu, Polacy w Papui-Nowej Gwinei, Polacy w Paragwaju, Polacy w Peru, Polacy w Portugalii, Polacy w Republice Południowej Afryki, Polacy w Rosji: w Moskwie, w Petersburgu i obwodzie twerskim, na Dalekim Wschodzie i Sachalinie, Polacy w Rumunii i na Bukowinie, Polacy w Singapurze, Polacy na Słowacji, Polacy w Słowenii, Polacy w Szwajcarii, Polacy w Szwecji, Polacy na Timorze Wschodnim, Polacy w Tybecie, Polacy w Urugwaju, Polacy w USA: w Nowym Jorku i na Alasce, w stanach Kalifornia, Oregon i Waszyngton, Polacy w Wenezueli, Polacy w Wielkiej Brytanii, Polacy w Wietnamie, Polacy we Włoszech: we Florencji.

Pracę "Polski świat" poprzedza następujące "Wprowadzenie" prof. dr Andrzeja Targowskiego z Western Michigan University (USA) i byłego prezesa Światowej Rady Badań nad Polonią (2001-2007):

"Praca Mariana Kałuskiego Polski świat, czyli Polacy na świecie i powiązania Polski ze światem jest rewelacyjnym intelektualnym produktem jednego człowieka, skrom-nie żyjącego polskiego intelektualisty na obczyźnie - w Australii od ponad 50 lat. Z tego odległego lądu bada i opracowuje polskie ślady w świecie. Jest to szczególnie duże wyzwanie przedmiotowe i podmiotowe, gdyż ma On ograniczony dostęp do krajowych źródeł i literatury przedmiotu, bez których realizacja takich tematów jest szczególnie utrudniona, na co zwrócił uwagę prof. Jacek Knopek z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Zastanawiające jest jak jeden człowiek pracujący w takich warunkach mógł zebrać tyle wiadomości o swych Rodakach rozsianych po całym świecie. Było by to wielkie wyzwanie także dla historyka pracującego w Kraju. Mógł to więc zrobić tylko autor z przeogromną pasją.
Na temat emigracji polskiej napisano kilkadziesiąt książek, najczęściej są to książki naukowe albo wspomnieniowe. Dzieło Mariana Kałuskiego nie jest tego typu, jest raczej rejestrowaniem "śladów" Polaków rozsypanych na wszystkich kontynentach świata. Zgodnie zresztą z samym tytułem pracy. Czytelnik znajdzie tu ślady kilkunastu a może i więcej tysięcy Polaków oraz bardzo ciekawe tło historyczno-polityczno-społeczne, jakie tym polskim emigrantom towarzyszyło. Praca Kałuskiego przypomina bazę danych, która od czasu jej opublikowania będzie stanowiła nieocenione źródło wiedzy dla każdego autora podejmującego badania nad polską diasporą. Tym bardziej, że są tu fakty dawno zapomniane i przez to niekiedy nie-znane nawet historykom Polaków na świecie.
Dzieło Kałuskiego przypomina dzieło Kolberga, który swego czasu spisał piosenki folklorystyczne w Polsce. To było nawet łatwiej zrobić niż zbierać polskie okruchy w kilkudziesięciu krajach świata. Domyślam się, że zapewne biblioteka Autora to wielki zbiór wycinków prasowych i internetowych oraz książek zapomnianych, a jakże ważnych dla tego rodzaju pracy. Do tego dochodzi kilkaset artykułów, jakie Autor opublikował w mediach polonijnych, w których dopracowywał owe polskie ślady w świecie. Jest to wiedza bardzo indywidualna i nie do odtworzenia przez ni-kogo innego. Zresztą Autor odwiedził większość tych krajów i weryfikował swoje dane.
Nikt dotychczas w literaturze polskiej nie opracował w taki sposób dziejów Polaków na świecie i powiązań Polski ze światem. Pionierska to praca.
To dzieło naprawdę godne poparcia. I byłaby to tragedia, gdyby ono się nie ukazało w Polsce".


Wysłałem mail z manuskryptem pierwszych dwóch tomów książki do następujących znanych i zasłużonych wydawców: Werset, Norbertianum, Universitas, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Dom Wydawniczy Elipsa, Grupa Wydawnicza FNCE, panwydawca, Oficyna Aurora.

Wydawnictwa Werset, Norbertianum i Universitas wyraziły zainteresowanie wydaniem książki.

Werset napisał: "Panie Marianie, przyznaję, że sam pomysł takiego zaprezentowania treści jest doskonały. Faktycznie - monografia o Polsce i Polakach na świecie. Podziwiam Pana pracowitość i ogrom - podkreślam OGROM - pracy jaką włożył Pan w napisanie tej pozycji...";

Norbertianum napisał: "Pańskie dzieło jest imponującym efektem ogromnej pracy dokumentującej zarówno obecność Polaków w świecie, jak i rzutującej tę obecność na warunki historyczne, polityczne i społeczne poszczególnych krajów. To unikalny i jedyny w swoim rodzaju wysiłek płynący z umiłowania polskości i potrzeby przechowania cennej pamięci o wkładzie Polaków w rozwój cywilizacyjny świata. Jestem pełen uznania dla Pańskiej pasji dokumentalisty i zbieracza światowych poloników".

Prof. Wojciech Lis z KUL-u: "Szanowny Panie Redaktorze! Przeczytałem uważnie przesłany manuskrypt. Doceniam wysiłek i zaangażowanie Pana Redaktora w dbanie o dobre imię Polski i Polaków na świecie, co także staram się czynić na ile tylko i gdzie mogę. Wkład twórczy Pana Redaktora jest imponujący. Pan Redaktor mógłby nim obdarzyć niejednego polskiego naukowca.

Do niedawna długoletni redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Bogusław Chrabota obiecał poprzeć w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego starania wybranego przeze mnie wydawcy o przyznanie dotacji na wydanie "Polskiego świata".

Długoletni konsul honorowy RP w Auckland (Nowa Zelandia) pan Jan Roy-Wojciechowski przystał mi 1000 dolarów na wydanie tej książki.

Jednak podawane przez powyższych wydawców ceny druku zbijały mnie z nóg.

Oczywiście nie stać mnie na wydanie w Polsce własnym sumptem czterech grubych tomów.

Dlatego od sierpnia br. robiłem wiele starań w ministerstwach i różnych instytucjach w Polsce, aby je zainteresować tą książką i uzyskać jakieś wsparcie finansowe, abym mógł wydać tę książkę, albo żeby kogoś z nich zainteresować wydaniem jej wydaniem. Najbardziej zainteresowane wydaniem tej pracy powinno być Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które również samo wydaje niektóre książki. Ewentualnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które także finansuje wydanie niektórych książek. Mail z manuskryptem został wysłany również do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Prezydent RP Andrzej Duda.

Mail z manuskryptem pierwszych dwóch tomów pracy otrzymali także: Polska Fundacja Narodowa, Fundacja Piłsudskiego, Fundacja PGNiG im. Ignacego Łukasiewicza, Światowa Rada Badań nad Polonią.

Niestety prawie wszyscy nawet nie raczyli potwierdzić odbioru mojego maila. Byli to: Zysk i S-ka Wydawnictwo, Dom Wydawniczy Elipsa, Grupa Wydawnicza FNCE, Oficyna Aurora, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które samo wydaje niektóre książki, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Tak, jakby to kosztowało wiele czasu i pieniędzy odpisać: "Niestety nie jesteśmy zainteresowani wydaniem Pańskiej książki" czy "Potwierdzamy odbiór Pańskiego maila. Niestety nie możemy Panu nic pomóc w tej sprawie. Pozdrawiamy".

Zignorowanie przez fundacje mojego listu jest, obok zachowania Pana Prezydenta, najbardziej oburzające. Po co właściwie są te fundacje, jeśli po chamsku traktują osoby składające podanie o przyznanie dotacji?! Czy są one tylko dla samych swoich?
Jak widzimy, PRL-owskie chamstwo na dobre zadomowiło się w Polakach (wyjątki potwierdzają regułę). To chamstwo bardziej mnie irytowało i irytuje niż ewentualna odmowa udzielenia jakiejś pomocy czy rady. Bo to jest obrzydliwe lekceważenie drugiego człowieka - okazywanie pogardy wobec niego wypływającej zwykle z poczucia własnej wyższości wobec kogoś, czyli co będę odpowiadał jakiemuś pętakowi.

Ewa Wilk pisze o takim chamstwie zakorzenionym wśród Polaków od czasów PRL: "Nikt-mi-nie-podskoczy bywa w Polsce nieznośną manierą tzw. kadry kierowniczej i zarządzającej. Nie bez przyczyny mówi się o folwarcznym dziedzictwie, jakie ciąży nad stosunkami pracy. Tu akurat zastosowanie ma archaiczne rozumienie słowa cham, chodzi bowiem o ten typ polskiego szefa, co to panem jest swoich chamów, swój gmin po mordach będzie lał (symbolicznie, choć i fizyczna przemoc się zdarza), a panny folwarczne obłapiał (choćby łakomym patrzeniem na ich biusty i pośladki, acz molestowanie i gwałt też wchodzą w grę). To pan w tej relacji uprawia chamstwo; chamstwo szczególne, bo kierownicze, wynikające z władzy. Żadnej innej strategii nie podpowiada mu ani wykształcenie, ani doświadczenie. Nie uczono go współpracy, tylko rywalizacji. Nie pokazywano mu, jak kooperować z innymi, jak brać za nich odpowiedzialność, jak motywować - ani w szkole, ani na studiach, ani wtedy, gdy jeszcze nie był szefem. Zresztą nie jest tego specjalnie ciekaw, bo kręci go sprawowanie władzy rozumianej jako dominowanie...".

To, że nie dostałem odpowiedzi z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Nauki, to prawdę mówiąc spodziewałem się tego. Dzieło napisane w duchu patriotycznym to prawdziwie czerwona płachta na byka dla wieli ministrów w rządzie Donalda Tuska. No bo jakim patriotą polskim jest minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski - osoba mająca paszport brytyjski, liberał lewacki, pachołek Donalda Tuska, żona nie-Polka, syn żołnierzem nie Wojska Polskiego a armii amerykańskiej? Z kolei minister nauki Dariusz Wieczorek to pełny lewak (Nowa Lewica), również wyprany z patriotyzmu polskiego. Jego nieprofesjonalna działalność była już krytykowana kilka razy (najnowszy przykład: "Minister okłamał Polaków. Kuriozalne tłumaczenie" Do Rzeczy 13.12.2024, Polsat News Wiadomości 13.12.2024). W ogóle o rządzie Tuska (o większości ministrów) można powiedzieć: Cep Cepa Cepem Pogania (CCCP; czy jeszcze pamiętamy ten skrót?). Tylko Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w stosunku do mnie zachowało się kulturalnie. Natomiast, jestem oburzony zachowaniem prezydenta Andrzeja Dudy. Niby patriota, a nie chce wesprzeć wydania ważnej i patriotycznej książki. Ale mniejsza z tym. Bardziej oburza mnie to, że w Internecie zachęca ludzi do wysyłania mu listów, a później bezceremonialnie wyrzuca je do kosza, mrucząc pod nosem: "Mam cię w nosie". Zaiste z dawnych wieków pańskie traktowanie swoich "poddanych".

W drugim liście do prezydenta, wysłanym z braku odpowiedzi na pierwszy list napisałem: "Sługa Stalina w PRL - komunistyczny satrapa Bolesław Bierut nie był człowiekiem wykształconym, ale obracał się wśród takich ludzi i nabył przedwojenną ogładę towarzyską. Mój ojciec był z wykształcenia i zawodu dyplomowanym farmaceutą. Kiedy 9 stycznia 1951 roku polskie władze komunistyczne znacjonalizowały bez odszkodowania wszystkie apteki (apteka ojca zatrudniała 20 osób, gdyż wówczas wiele lekarstw było wyrabianych w aptece według recepty wystawionej przez lekarza, to była bardzo odpowiedzialna praca m.in. mojej matki), mój ojciec napisał list protestacyjny do Bieruta. I Bierut na ten list mu odpowiedział! Oczywiście w swojej odpowiedzi przedstawił stanowisko rządu, ale odpowiedział. A przecież mógł zignorować list mego ojca. Górę wzięło jednak nabyte dobre wychowanie - kultura osobista, której - jak widać - nie mają dzisiejsi dygnitarze RP.

W tym drugim liście do prezydenta napisałem także: "W Australii politycy odpowiadają na listy, bo PRL-owskie chamstwo jeszcze nie zawitało do Australii.
Całe życie żyjąc na obczyźnie pracowałem dla Polski i sprawy polskiej. I takie mnie spotyka podziękowanie od człowieka, który jest ponoć prezydentem Polski, a więc i moim prezydentem.
W czasopiśmie "Do Rzeczy" z 13.10.2024 ukazał się artykuł jego redaktora Pawła Lisickiego pod jakże wymownym i aktualnym w naszej sprawie tytułem: Ignorancja gorsza niż chamstwo.
Ale sam fakt, że prezydent Polski jest osobą dobrze wychowaną jest skandalem!
Poza tym "na własnej skórze" przekonałem jakim patriotą jest Pan Prezydent" jeśli nie zainteresowało go to, co napisał w "Wprowadzeniu" /powyżej) do książki "Polski świat" prof. Andrzej Targowski i bezceremonialnie wyrzucił jego uwagi do kosza.

Każda książka może się podobać nam lub nie. To jest naturalne. Jednak w przypadku mojej i wielu innych książek ten fakt jest nieistotny. Bowiem tutaj większą rolę odgrywa to, że Polacy stają się narodem ciemniaków i nawet wtórnych analfabetów. Bowiem według danych Biblioteki Narodowej w Warszawie 65% Polaków, a ogóle nie czyta książek (ani jednej w roku - jak piszą!!!). Pozostałych 20% czyta 1-2 książki. A ci co czytają to czytają romanse (kobiety) i kryminały (mężczyźni) czy inny śmieć. W państwie liczący 38 milionów ludności nie tylko literatura naukowa, ale jak widać także popularnonaukowa (która w czasach PRL ukazywała się w dużych nakładach) ukazuje się obecnie w nakładzie 100, 200 czy 300 egzemplarzy. Jest to najlepszym dowodem na to jak w swej większości zdurniał naród polski.

Ale to nie koniec sprawy. Dlatego, że Polacy nie czytają książek, autorzy książek naukowych i popularnonaukowych zazwyczaj muszą wydawać książki własnym sumptem. Niektórzy autorzy krajowi potrafią postarać się o jakieś dofinansowanie. Albo mają znajomych tam, gdzie w tym przypadku jest to potrzebne, albo wiedzą, jak to załatwić. Autorzy żyjący na emigracji tych możliwości nie mają. A, niestety, w ich przypadku wielu wydawców węszy okazję do ich "wydojenia", o czym pisałem w dzienniku "Rzeczpospolita" i kilku innych czasopismach krajowych i emigracyjnych (np. jeden wydawca krakowski 5 lat temu chciał ode mnie 65 000 zł za wydanie książki, a za tę sumę można kupić w Australii nowy niezły samochód osobowy). I nie wyciąga pomocnej ręki, np. nie informując, że tam i tam można starać się o dofinansowanie (uczynił tylko jeden wydawca) i nie dając żadnych rad. Kilka razy spotkałem się z taką zimną i brutalną reakcją: masz wszystkie pieniądze, które żądamy - to drukujemy, a jak coś ci brakuje - to "bujaj się". Jedno bardzo znane wydawnictwo toruńskie nie tylko żądało ode mnie bardzo wyśrubowanej ceny, ale nawet prawa do dokonania zmian w teście bez mojej zgody, całkowity copyright i zobowiązanie się do nie posiadania przeze mnie kopii manuskryptu. A Oficyna Wydawnicza Kucharski w Toruniu w ogóle nie przestrzegała podpisanych ze mną umów wydawniczych i w końcu byłem zmuszony zerwać z nią współpracę (o czym pisałem w "Rzeczpospolitej").

Kochani rodacy!

W związku z tym, że moja długoletnia i żmudna praca dla Polski i Polaków nie zainteresowała Polaków-ciemniaków, to w ogóle wycofuję się z wydania tej książki w Polsce ("niemiła księdzu ofiara, choć cielę do obory").

Widać, że Polska była dziadem za PRL i jest dziadem także obecnie. Nie było pieniędzy wtedy na wiele ważnych spraw i nie ma ich teraz. I dlatego mamy Polskę taką jaką mamy. Ciągle trudno być z niej dumnym. Bo tak jak powiedział z przesadą minister w rządzie Donalda Tuska - Bartłomiej Sienkiewicz w restauracji Sowa: "Polska to chu..., du... i kamieni kupa" (Radio Wnet - you tube styczeń 2024) wszystko u nas jest najwyżej przeciętne. A to prawda. W niczym się nie wybijamy. Bo na nic nie mamy pieniędzy. A najmniej na nowoczesną naukę i kulturę (w tym na wydawnictwa). I dlatego, w porównaniu z innymi muzeami sztuki nowoczesnej na świecie, nasze właśnie nowo otwarte Muzeum Sztuki Nowoczesnej w samy centrum Warszawy - na pl. Defilad to bez żadnego smaku pudło. Zaraz po otwarciu Muzeum wybuchła burza wokół wyglądu budynku. Najdobitniej na ten temat wypowiedział się Witold Tumanowicz: "To jest naprawę kuriozalne. Ja naprawdę do wczoraj myślałem, że to jest miejsce pracy robotników, żeby przebudowywać dookoła placu Defilad. Jak teraz widzę to wszystko, to jest naprawdę koszmar. Nie ma tu nic z nowoczesności. Po prostu koszmarek w centrum stolicy" - podsumował poseł Konfederacji (PolsatNews.pl 27.10.2024). Ot, zwykły klocek, ufundowany Polakom przez prezydenta Warszawy Trzaskowskiego, kolegę równie przeciętnego - bez żadnych ambitnych planów dla Polski premiera Donalda Tuska.

Nie myślę wydawać 20-25 tysięcy dolarów po to, aby książka trafiła pod strzechę 50 czy 100 Polaków w kraju liczącym 38 milionów mieszkańców. To byłby objaw próżności z mojej strony. Za te pieniądze mogę z żoną spędzić ponownie cudowne wakacje na Tahiti, a potem na równie cudownych Hawajach (byliśmy tam już po dwa razy). To, jako osobie kochającej podróże (morze, góry i palmy) da mi większą przyjemność, większą radość z życia niż fakt, że jakiś Kowalski - jeden na jeden milion Polaków kupił moją książkę. Wydałem 35 książek plus artykuły popularnonaukowe, że większej "sławy" już nie potrzebuję, w którą i tak nie wierzę. Było wiele tysięcy bardziej zasłużonych ludzi ode mnie, o których dzisiaj nikt nie pamięta. Dlatego wszystko co robimy nie ma sensu (każdy doszedłby do takiego wniosku po dokładnym przeczytaniu Polskiego Słownika Biograficznego). A jeszcze płacić za tę bezsensowność - to naprawdę trzeba nie mieć oleju w głowie.

Polacy na kupno książki nie mają pieniędzy, ale na równie drogą wódkę nie żałują pieniędzy. Adrian Dąbek w artykule pt. "Polacy piją coraz więcej alkoholu" (Onet.pl 25.2.2923) pisze: Jak wynika z danych Narodowego Testu Zdrowia Polaków, alkohol pije 75 proc. dorosłych kobiet i 86 proc. mężczyzn. Do codziennego picia alkoholu przyznaje się 8 proc. dorosłych Polaków (3 miliony ludzi!). Według danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych od kilkunastu lat przeciętny Polak (a więc i dzieci) średnio spożywa ponad 9 l czystego alkoholu rocznie, czyli 22,5 litra 40% wódki. Na początku poprzedniej dekady wartość ta była bliższa 9, jednak w ostatnich latach (2019 i 2021) niebezpiecznie zbliżyła się do 10. Jeszcze gorzej to wygląda według europejskich badań. Raport OECD z 2021 r. mówi o 11,7 l czystego alkoholu spożytego przez statystycznego Polaka.

Quo vadis narodzie polski?

Marian Kałuski

Wersja do druku

Marian Kałuski - 16.12.24 7:51
Jeden z czytelników w Polsce powyższego artykułu napisał do mnie, że dziwi się, że mój list w sprawie wydania tak ważnej książki nie miał prawa być zignorowany przez Biuro Interwencyjnej Pomocy Prawnej i Listów, a przekazany Biurowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Biurowi Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą, które funkcjonują w Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Aż trudno uwierzyć, że tak się nie stało.
Marian Kałuski, Australia

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

14 Lutego 1935 roku
Urodziła się Krystyna Sienkiewicz, aktorka teatralna, filmowa i kabaretowa (zm. 2017 r.)


14 Lutego 2010 roku
Zmarł Jerzy Turek – jeden z najbardziej lubianych polskich aktorów, odtwórca wielu niezapomnianych ról. (ur. 1934 r)


Zobacz więcej