Piątek 6 Grudnia 2024r. - 341 dz. roku,  Imieniny: Dionizji, Leontyny, Mikołaja

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 23.11.24 - 12:10     Czytano: [130]

Marian Kałuski: Z mojego notatnika (II)


Polska na celowniku Rosji, a my udajemy, że nie jest tak źle

Tomasz Piechal, który jest ekspertem ds. wschodnich, autorem bloga "Szkice Wschodnie", byłym analitykiem OSW w dzienniku "Rzeczpospolita" (30.10.2024) w artykule pod tytułem "Polska na celowniku Rosji" pisze, że rosyjskie władze patrzą na nasz kraj nie tyle przez pryzmat jego obecnej siły, ile raczej potencjału i historii. W optyce Kremla jesteśmy więc przede wszystkim wrogiem i stałym zagrożeniem. Zawsze przysyłano nad Wisłę i werbowano tutaj wielu szpiegów. Obecna wojna ukraińsko-rosyjska i napływ do Polski ponad miliona Ukraińców umożliwił Rosji nie tylko duże zwiększenie liczby szpiegów w naszym kraju, ale także przysłanie i zwerbowanie wśród prorosyjskich Ukraińców dywersantów. Mieliśmy już kila wielkich trudnych do wyjaśnienia podpaleń. W 2023 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozbiła siatkę szpiegowską liczącą 16 osób, która prowadziła działalność rozpoznawczą i wywiadowczą na rzecz Moskwy. Rok wcześniej zatrzymano Pawła Rubcowa, który okazał się działającym pod przykrywką szpiegiem GRU z 15-letnim stażem i zajmował się - jako rzekomy hiszpański dziennikarz Pablo Gonzalez - m.in. infiltracją polskiego świata mediów i organizacji pozarządowych. Natomiast w tym roku władze polskie były zmuszone zamknąć konsulat Rosji w Poznaniu, co było reakcją na kolejne zatrzymania rosyjskich dywersantów działających na terenie naszego kraju - to zaledwie jeden z wielu aktów postępującego wzrostu napięć między Polską a Rosją. A jak dodamy do tego sianie przez dywersantów dezinformacji, regularne ataki cybernetyczne oraz napięcie na granicy białorusko-rosyjskiej, gdzie od 2021 roku mamy do czynienia z atakiem hybrydowym, nie ulega wątpliwości, że Polska już obecnie jest w stanie de facto otwartego konfliktu z Rosją. Wydaje się, że wciąż wielu z nas woli nie dopuszczać do siebie tej myśli.

Putin ma ofertę dla Polski

Wojna Rosji z Ukrainą toczy się zaraz przez trzy lata.

Chyba każdy czy prawie każdy Polak po wybuchu tej wojny życzył Ukrainie zwycięstwa. A to dlatego, że zwycięstwo Ukrainy to pośrednio także zwycięstwo Polski, gdyż istnienie tego państwa jest bardzo ważne dla polskiego bezpieczeństwa. I jeśli Ukraina nie upadła w 2022 roku to bez wątpienia była w tym zasługa przede wszystkim Polski, która jako pierwszy pospieszyła z wielką pomocą militarną dla tego kraju (daliśmy im samych tylko 300 czołgów, 14 bardzo dobrych samolotów, wielką ilość amunicji). Dopiero po nas przyszli inni i to dopiero jak byli przez nas do tego zmuszeni (np. Niemcy dali wtedy Ukrainie tylko 5 tys. hełmów, którymi nikt nie wygrałby wojny!).
Po prawie trzech latach trwania tej wojny widać, że nie może jej wygrać dużo większa od Ukrainy Rosja ani Ukraina. Nie potrafi jej wygrać i tym samym nie tylko odebrać od Rosji tereny zajęte przez nią w tej wojnie (prawie 20% obszaru Ukrainy sprzed 2014 r.), ale także te (Krym, Donbas i Ługańsk), które zajęła w 2024 roku. A to było celem Ukrainy, który jej prezydent Zełeński powtarzał jeszcze do niedawna jak mantrę.

Tymczasem końca wojny nie widać i każdy dzień walki oddala nie tylko odzyskanie przez Ukrainę utraconych terenów, ale także niesie ze sobą wielkie ofiary i jeszcze większe zniszczenie kraju. Sami Ukraińcy, w coraz większym procencie zaczynają marzyć o zakończeniu wojny, nawet za cenę utraty przez Ukrainę wszystkich czy większości zajętych przez Rosję terenów, tym bardziej, że dociera to do nich, że te ziemie NIGDY nie były ukraińskie i że większość ludzi tam mieszkających to etniczni Rosjanie.
Jak czytamy w polsatnews.pl Świat (21.11.2024) nowy sondaż nie pozostawia wątpliwości. Ukraińcy chcą zakończenia wojny

Według sondażu opublikowanego 19 i 20 listopada przez Instytut Gallupa, 52 proc. ankietowanych Ukraińców chce rozpoczęcia negocjacji pokojowych. "The Economist" pisze, że przed rokiem taką odpowiedź wybrało 27 proc. ankietowanych. 38 proc. biorących udział w badaniu jest gotowych walczyć "aż do zwycięstwa". W zeszłorocznym badaniu odsetek tych osób wynosił 63 proc. We wschodnich regionach kraju, w pobliżu linii frontu tylko 27 proc. badanych chce kontynuowania działań wojennych. Reszta, 63 proc., chce zakończenia wojny. Niektórzy deklarują, że mogą oddać ziemię Rosji w zamian za zamrożenie konfliktu. Około połowa zwolenników negocjacji jest otwarta na ustępstwa terytorialne. Według "The Economist" jedną z przyczyn zmiany nastrojów może być rosnące rozczarowanie Zachodem i tym, jakiego wsparcia Ukraina może oczekiwać. Odsetek Ukraińców, którzy uważają, że ich kraj dołączy do NATO w ciągu następnej dekady spadł z 69 proc. w 2023 roku do 51 proc. w 2024 roku.

Putin także zaczyna myśleć o zakończeniu wojny. Ale oczywiście na swoich warunkach.
W czasopiśmie "Do Rzeczy" (21.11.2024), które sobie cenię za bezstronność w sprawach krajowych, czytamy, że Putin przygotował plan rozbioru Ukrainy, który w przyszłym roku miałby trafić na biurko nowego prezydenta Donalda Trumpa - twierdzi Interfax-Ukraina. Według agencji, w planie tym znalazła się oferta dla sąsiadów Ukrainy, w tym Polski. Ukrainy jest podzielona na 25 jednostek administracyjnych - obwodów (województw). Według planu Putina do Rosji były by przyłączone na zawsze obwody: obwody doniecki, ługański, chersoński, zaporoski i krymski. 11 obwodów centralnej Ukrainy - obwody: charkowski, czerkawski, czernihowski, dniepropietrowski, kijowski, kirowgradzki, Mikołajewski, odesski, połtawski, sumski, winnicki i żytomierski stanowić by miał tereny całkowicie zależnego od Moskwy (włącznie ze stacjonowaniem tam wojska rosyjskiego) państwa ukraińskiego. Natomiast obwody: chmielnicki (Podole z Kamieńcem Podolskim), rówieński, wołyński (te dwa to do 1945 r. polski Wołyń), iwanofrankowski (czyli stanisławowski), lwowski i tarnopolski (czyli do 1945 polska Małopolska Wschodnia), czerniowiecki (do 1945 r. Rumunia) oraz zakarpacki (do 1945 Węgry) Putin uznaje za terytoria sporne, czytaj polskie, rumuńskie i węgierskie i do ew. wzięcia przez te kraje. Putin ich nie chce, bo wie, że te tereny nie należą do "ruskiego mira" i że tamtejsza ludność jest najbardziej nastawiona antyrosyjsko.

Niestety, są wydarzenia w historii nieodwracalne. Depolonizacja Małopolski Wschodniej przeprowadzona po 1945 spowodowała, że nie tylko właściwie nie ma tam Polaków, ale są to tereny zwarcie zamieszkałe przez 7 - 7,5 mln Ukraińców o poglądach banderowskich i bardzo wrogo nastawionych do Polski i Polaków (wyjątki potwierdzają regułę). Poza tym to kraj bardzo biedny (byłby jednym z najbiedniejszych w Europie). Ta biedy spowodowała by napływ do obecnej Polski 2-3 miliony tych biedaków i nasz kraj stałby się krajem polsko-ukraińskim z wieloma kosmicznymi problemami.

Na to liczy Putin. Z drugiej strony, jeśli Polska nie zainteresowała by się tą ziemią, która jednak stanowiła by - jako samodzielne państwo - kraj buforowy między Polską a Rosją na tym odcinku, to otwartym pozostaje pytanie: czy Putin by akceptował istnienie takiego państwa czy raczej potraktował by je podobnie jak centralną Ukrainę, ale jako osobne państwo?

W gronie największych zbrodniarzy wojennych i przeciwko ludzkości

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze wydał nakazy aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu, do niedawna izraelskiego ministra obrony Joawa Galanta oraz dowódcy Hamasu Mohammeda Deifa, oskarżając ich o zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości w związku z wojną w Strefie Gazy i atakiem Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku. Sędziowie Trybunału jednogłośnie uznali, że istnieją uzasadnione podstawy by sądzić, że Netanjahu i Galant "celowo i świadomie pozbawiali ludność Strefy Gazy środków niezbędnych do przetrwania, w tym żywności, wody, leków i materiałów medycznych, a także paliwa i energii elektrycznej". W odwecie za obrzydliwy pod każdym względem akt terroryzmu-bandytyzmu ze strony palestyńskiego Hamasu, wojska izraelski zabiły 44 tysiące (połowa to kobiety i dzieci) Palestyńczyków i 100 tysięcy raniły w Strefie Gazy, a lotnictwo i artyleria izraelska zniszczyły 80% budynków w Strefie Gazy, w których mieszkało 2 miliony ludzi. Mówi się, że zniszczenia gazy są większe niż były zniszczenia Stalingradu podczas II wojny światowej. Ludność jest bez dachu nad głową i skazana na celowy głód i inne cierpienia, które są bardzo dobrze udokumentowane. Stąd decyzja Międzynarodowego Trybunału karnego.

W ten sposób dwaj Izraelczycy - premier Izraela Benjamin Netanjahu i do niedawna izraelski minister obrony Joawa Galant zostali zaliczeni do grona zbrodniarzy wojennych.

W komunikacie Trybunału podkreślono, że wszystkie państwa członkowskie Międzynarodowego Trybunału Karnego (125 państw) i ONZ powinny zastosować się do decyzji Trybunału.

Szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borrell na portalu X napisał, że nakazy aresztowania wydane przez Międzynarodowy Trybunał Karny, dotyczące premiera Izraela, byłego izraelskiego ministra obrony i przywódcy Hamasu są wiążące dla wszystkich państw członkowskich UE.

Te decyzje są wiążące dla wszystkich państw będących stronami Statutu Rzymskiego, co obejmuje wszystkie państwa członkowskie UE - podkreślił (wPolityce 21.11.2024).

Natomiast dziennik "Rzeczpospolita" (22.11.2024) napisał: "Netanjahu jak Putin? Konsekwencje decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego. Nakaz aresztowania premiera Izraela to polityczny test dla Zachodu. Czy można podważać decyzje międzynarodowego sądu, gdy za wzór także dla innych stawia się przestrzeganie prawa?"

Zaprotestowali przeciwko temu nie tylko Netanyahu i inni politycy izraelscy (co jest zrozumiałe: są ludzie, którzy wybielają zbrodnie Hitlera i Stalina), ale także władze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Netanyahu nazwał to kolosalnym aktem antysemityzmu. Ale czy każda krytyka Izraela, jego polityków i ich polityki musi być od razu antysemityzmem?! W dzisiejszym świecie łatwo jest ciskać tymi oskarżeniami. Ale że występują one teraz nagminnie, to świat przestaje się nimi przejmować. Co samo w sobie jest także niebezpieczne, gdyż możemy zacząć ignorować prawdziwe akty antysemityzmu.

Według doniesień izraelskich mediów administracja Trumpa planuje podjąć działania odwetowe przeciwko MTK. Chodzi o nałożenie sankcji na głównego prokuratora i sędziów, a jeden z senatorów stwierdził, że USA powinny dokonać też ataku (lotniczego) na Hagę w Holandii (Wyborcza.pl 22.11.2024). Taka pogróżka raczej nic dobrego nie da ani Ameryce, ani Izraelowi. To przecież jest przykład prawdziwego bullyingu (słownik: bullying - znęcanie się nad słabszymi, tyranizowanie kogoś, zmuszanie kogoś do czegoś, terror fizyczny i psychologiczny silniejszego wobec słabszego).

W każdym bądź razie to wielki cios moralny dla nie tylko dla Netanyahu i Galanta, ale także dla Izraela i w ogóle Żydów.

Zobaczymy, jak sprawa potoczy się dalej.

Sztuczna inteligencja (AI) życzy ludzkości śmierci

Bóg stworzył człowieka, a człowiek stworzył sztuczną inteligencję, którą skonstruowaliśmy w robota. Coraz bardziej korzystamy z tej AI w coraz więcej sprawach. Pytamy się ją o informacje potrzebne nam informacje i rady. Sam korzystałem z informacji podawaną mi przez sztuczną inteligencję.

Jak się okazuje sztuczna inteligencja nie zawsze jest użyteczna i grzeczna. Z tym się jeszcze nie spotkałem. Ale to, co czasem mówi, potrafi przerazić czytamy w "Rzeczpospolitej" z 18 listopada 2024 roku.

Otóż AI Googlea życzyła ludziom śmierci. Internauci byli w szoku.

"Nie jesteś ważny, nie jesteś potrzebny. Jesteś stratą zasobów, obciążeniem dla Ziemi, plagą dla krajobrazu" - tak niespodziewanie Gemini, popularny chatbot firmy Google, mówił do internauty. I prosił, by umarł. To nie pierwsza taka sytuacja z AI.

Bowiem do nietypowego zdarzenia doszło również w Michigan w USA, gdzie student odrabiał lekcje ze swoją siostrą. 29-letni Vidhay Reddy korzystał przy tym z konwersacyjnej sztucznej inteligencji. Podczas rozmowy z botem o problemach osób starszych i wyzwań, z jakimi się mierzą, system AI "oszalał". Niespodziewanie wypluł z siebie odpowiedź, która pasowałaby do scenariusza filmu science-fiction o buncie maszyn. Gemini, chatbot Googlea określił człowieka jako "nic wyjątkowego" i stwierdził, że lepiej byłoby, gdyby zginął.

Na ile jesteśmy wykształceni i inteligentni?

Ameryka, czyli USA albo Stany Zjednoczone, mają wyjątkowo dużo mądrych ludzi. Są to jednak specjaliści w danej dziedzinie nauki i techniki. Są tak wyjątkowi, że żadne inne państwo nie otrzymało tyle nagród Nobla co Amerykanie (przyznaję się, że nie policzyłem tych nagród, ale jestem pewny, że się nie mylę). Jednak wiedza i inteligencja przeciętnego obywatela Ameryki jest, niestety, poniżej krytyki. Chociaż w połowie XX wieku mieszkało już od wielu, wielu lat kilka milionów Polaków i bardzo dużo Greków, bardzo często spotykało się osoby, które ukończyły chociażby tylko gimnazjum i które nie wiedziały, gdzie leży Polska czy Grecja (w sposób humorystyczny i jakże celnie jest to przedstawione w amerykańskiej romantycznej komedii z 2002 roku pt. "My Big Fat Greek Wedding"/Moje wielkie greckie wesele. A jeszcze większy kłopot Amerykanie (ale także i Australijczycy oraz gimnazjaliści i ludzie z dyplomami w innych krajach) mieli u umiejscowieniem na mapie światy Ukrainy, kiedy wybuchła wojna ukraińsko-rosyjska (najazd Putina na Ukrainę w 2014 i ponownie w 2022 roku).

Kiedy w Internecie szukałem informacji o tym jaki dokładny obszar ma Europa bez europejskiej części Rosji, natrafiłem na amerykańską stronę internetową "Geographic FAQ", a konkretnie na artykuł nijakiego Eliasa Floresa pt. "How big is Europe without Russia compared to the US?" (Jak duża jest Europa bez Rosji w porównaniu z USA?) z 23 lipca 2024. Na to pytanie podana jest niedokładna odpowiedz i niedokładny obszar europejskiej części Rosji: 3,5 mln km2 zamiast prawidłowego obszaru 3,972,200 km2 (Wikipedia). To nie wszystko. Flores podaje prawidłowo, że obszar Australii to 7,69 mln km2. A na własne pytanie: "Czy Australia jest większa niż Europa bez Rosji?" - odpowiada, że Europa bez Rosji zajmuje około 3,5 miliona kilometrów kwadratowych, co czyni ją większą niż Australia. I taki matoł - może nawet po studiach uniwersyteckich - redaguje tę stronę!

Ameryka, jej interesy i tylko to co ją interesuje

Może trochę za dużo krytyki Amerykanów, których kraj kocham za jego piękno (byłem z żoną w tym kraju cztery razy w 20 stanach) i życzliwych ludzi, których spotykaliśmy na każdym kroku. Muszę wspomnieć o jednym przypadku wyjątkowej grzeczności. W Australii możemy kupić atlas drogowy obejmujący całą Australię. Myślałem, że podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. Kiedy w 2003 roku przylecieliśmy do Nowego Jorku, aby z tego miasta pojechać w poprzek tego kraju aż do San Francisco w Kalifornii, wstąpiłem do bardzo dużej księgarni w centrum Nowego Jorku. Spytałem, czy mogę kupić atlas drogowy Ameryki. Okazuje się, że takiego atlasu w ogóle nie ma - nie jest drukowany (stan na 2003 r.). Każdy stan ma własny atlas. Musiałbym więc kupić piętnaście atlasów (Nowego Jorku - stanu, New Jersey, Maryland, Waszyngtonu, Pensylwanii, Michigan, Indiany, Illinois, Iowa, Dakoty Południowej, Wyoming, Montany, Idaho, Utah, Nevady, Arizony i Kalifornii). Obsługujący mnie pan aż pół godziny szukał dla mnie - nawet w magazynie coś mniejszego - zastępczego chociażby z najważniejszymi drogami (bo takimi jeździłem), jednak bezskutecznie.

Irytuje mnie w wielu amerykańskich publikacjach bardzo częsty amerykanocentryzm. Coś w tym rodzaju: słoń a sprawa amerykańska lub niemieckiego "Ameryka nade wszystko". Ignorowanie rzeczy mniej ważnych w oczach Amerykanów.

40 lat temu kupiłem sobie Encyklopedię Britannica (ang. Encyclopedia Britannica), którą została wydana po raz pierwszy w latach 1768-1771 w Edynburgu (Szkocja) przez Colina Macfarquhara i Williama Smelliea, a od 1901 wydawana jest w Stanach Zjednoczonych (Chicago). Następnie kupowałem każdego roku suplement. W 2004 kupiłem kolejny suplement i jednocześnie zrezygnowałem z dalszej subskrypcji. Po prostu z każdym rokiem coraz bardziej irytował mnie jej amerykocentryzm i całkowite ignorowanie spraw światowych nieistotnych z punktu widzenia Ameryki i Amerykanów. Np. w podawanej olimpijskiej tabeli olimpijskiej medalowej (olimpiada letnia i zimowa) podawano wyłącznie zdobywców złotych medali. Sportowcy, którzy zdobyli srebrny czy brązowy medal dla wydawców w ogóle nie istnieli. Jak jakiś śmieć, o którym się nie pisze. Liczą się tylko czempiony. Sprawy wschodnio-europejskie były bardzo płytkie. Wybór tematów był bardzo tendencyjny. Uwzględniający za często jedynie tematy powiązane jakoś z Ameryką czy z polityką amerykańską. I tak w dziale o wydarzeniach literackich zawsze pisano o publikacjach w językach hebrajskim i jidysz. Nigdy czy prawie nigdy o literaturze polskiej. A nikt mi nie wmówi, że literatura hebrajska czy w jidysz jest bardziej godna uwagi niż polska. Jakoś żydowscy pisarze nie otrzymali wielu nagród Nobla. Nie byłoby nic w tym złego, gdyby Encyklopedia Britannica była i jest (jedynie w wersji elektronicznej) przeznaczana wyłącznie na rynek amerykański. Ale on rościła i rości sobie być encyklopedią światową. A świat to nie tylko Ameryka, jej interesy i tylko to co ją interesuje.

Kwiaty i ptaki w Australii

Kwiaty - piękne kwiaty rosną na całym świecie i na całym świecie są piękne ptaki. W mojej opinii to najpiękniejsze rzeczy jakie Bóg stworzył.

Jednak, a tak mówi wielu, najpiękniejsze kwiaty rosną w Australii i w kraju tym są najpiękniejsze ptaki.

Należę chyba do niewielu Polaków i to nie z Polski, ale także w Australii (no, bo to przecież prawie cały kontynent - sama Australia na obszar 7,688,287 km2, podczas gdy Europa 10,5 mln km2 wraz z Rosją - 3,9 mln km2), który miał okazję dobrze poznać Australię. Byłem nie tylko we wszystkich stanach, ale także po kilka razy i w różnych miejscach - w bardzo wielu. To jest ważne, jeśli chcemy mówić o australijskich ptakach i kwiatach. A to dlatego, że w różnych rejonach Australii występują lokalnie rosnące kwiaty i latają lokalne ptaki. Najpiękniejsze polne kwiaty rosną w Zachodniej Australii. Są tak piękne i na tak dużych polach, że wiosną tysiące turystów tu przyjeżdża, w tym bardzo wielu Japończyków, Koreańczyków i Chińczyków. Sam podziwiałem je jadąc z Perth do miasta złota Kalgoorlie (500 km). Natomiast najpiękniejsze ptaki widziałem w cudownych Górach Błękitnych na zachód od Sydney. Tam, u wlotu do majestatycznej doliny Jamison Valley, przy pięknej formacji skalnej Trzy Siostry, składającej się z trzech skał: Meehni (922 m n.p.m.), Wimlah (918 m n.p.m.) oraz Gunnedoo (906 m n.p.m.) mają być wysypane moje prochy z północnej wysokiej skarpy, będącej platformą widowiskową (formację odwiedza stąd rocznie ponad 600 000 osób) w dół Jamison Valley, na dziki las australijski. A to dlatego, że po pierwsze "nie wierzę" w pomniki nagrobne, bowiem zwiedzając stare cmentarze - co jest chyba związane z moją fascynacji historii Australii w XIX w. (niedawno zwiedziłem cmentarz w Warrnambool 300 km na zachód od Melbourne widziałem najstarszy grób z 1854 r., a więc ktoś tu został pochowany zaledwie 19 lat po założeniu Melbourne), najsolidniejsze kamienne groby z biegiem lat ulegają zniszczeniu, groby są jeden obok drugiego (bardzo często jeden grób dotyka drugiego i ci co przychodzą posprzątać grób, to deptają po grobie z prawej i lewej strony; a po drugie, jak byliśmy pierwszy raz z naszymi trzema córkami, to Meehni została nazwana Krysią, Wimlah Elą (Elżbietą), a Gunnedoo Iwonką. Tak więc opiekunami moich szczątków będą moje trzy córki.
Poniżej załączam zdjęcia kwiatów na moim podwórku - jest ich tam więcej, gdyż kocham kwiaty, i ogródeczku (dom w dużym ogrodem kiedyś pełnym drzew, krzaków i kwiatów sprzedaliśmy - bo był dla dwóch osób za duży w 2022 r.).





Marian Kałuski

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

06 Grudnia 1882 roku
Urodził się Karol Szymanowski, wybitny kompozytor i pianista polski.


06 Grudnia 1829 roku
Zmarł Jan Paweł Woronicz, poeta, arcybiskup warszawski, prymas Królestwa Polskiego (ur. 1757)


Zobacz więcej