Dodano: 21.10.22 - 14:36 | Dział: W kręgu wydarzeń

Donald na Kajmany


Mamy kolejną odsłonę afery podsłuchowej z 2014 roku, tym razem jednak nie epatują nas fragmentami podsłuchów, ale zeznaniami organizatorów afery, złożonymi pod przysięgą przed obliczem prokuratora. A wszystko zaczęło się od artykułu w Newsweeku i błyskawicznej reakcji Donalda Tuska, który uwiarygodniając zeznania Marcina W. zwołał konferencję prasową i zażądał komisji śledczej. I teraz zachodzi pytanie, czy szef PO wiedział, że będą tam niewygodne fakty w stosunku do niego i jego syna czy nie wiedział, czy był aż tak zaślepiony z nienawiści, że nie myślał racjonalnie, czy to mu się opłaci czy też nie i podjął wątek szpiegostwa podany przez autora tekstu w Newsweeku? Czas pokaże.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro również zadziałał błyskawicznie, wiedząc od dawna jakie zgniłe jaja na PO tam leżą, odtajnił zeznania i oto mamy sensację i dyskusję na najbliższe tygodnie a może i miesiące.

Marcin W. zeznał pod przysięgą, że w pokoju hotelowym, w którym zainstalowane były 2 kamery, wręczył Michałowi Tuskowi, synowi sprawującemu wówczas urząd premiera, reklamówkę z 600 tys. euro w gotówce. Jak również, że innym razem dostarczył Sławomirowi Nowakowi, byłemu ministrowi w rządzie Donalda Tuska, ponad 6 tys. złotych korzyści majątkowej. Generalnie chodziło o umożliwienie sprowadzanie dużych ilości ruskiego węgla do Polski.

A ja sobie myślę, że to może wyglądać zupełnie inaczej i mam taką koncepcję, może trochę zwariowaną, ale bazującą na szczegółowej analizie dotychczasowej działalności Donalda Tuska na politycznej scenie zarówno krajowej jak i unijnej.
Podejrzewam, że były premier RP i były szef rady europejskiej wcale nie chce doczekać politycznie do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, bo tak na zdrowy rozum, po co mu nowe kłopoty i użeranie się z PiSem, zarobił górę pieniędzy, ma zapewnioną tłustą emeryturę za nic nierobienie. Po co mu ta polityczna bijatyka?
Nie chce, ale musi, tak mocno przez lata się zaangażował w działalność antypolską, że nie ma odwrotu, tyle zainkasował srebrników i odznaczeń, że nie ma wyjścia. Tak się dziwnie złożyło, że i Niemcom i Rosji bardzo zależy, aby w Polsce zmieniła się władza, na tę uległą wobec swoich sąsiadów, na taką władzę, która przed 2015 rokiem wszystko robiła, aby Polska nie znaczyła zbyt wiele, aby była spolegliwa i posłuszna - taka "brzydka panna bez posagu", jak to kiedyś stwierdził Władysław Bartoszewski.
Doskonale pamiętamy jak Donald Tusk zarządzał Polską przez długie 2 kadencje, jak wyprzedawał majątek narodowy, jak notorycznie na nic nie było pieniędzy, bo kasa chodziła pod stołem a system podatkowy był dziurawy jak sito. Pamiętamy dobrze jak po podniesieniu wieku emerytalnego przez Kosiniaka Kamysza ludzie mieli pracować za 5 zł na godzinę do śmierci a w sklepach kupowanie na zeszyt było czymś normalnym, firmy budowały drogi i bankrutowały i co kwartał nowa afera, można by je tu wymieniać bez końca.

A jeśli, załóżmy że Donald Tusk nie chce startować w najbliższych wyborach parlamentarnych a rezygnacja nie wchodzi w rachubę, to co musi zrobić?, musi kombinować.

I tu dochodzimy do sedna sprawy, jak już wcześniej wspomniałem, mam pewną koncepcję, że Donald Tusk strzelił sobie w oba kolana specjalnie, aby zagmatwać się i zakiwać już maksymalnie a jak trochę wszystko przyschnie, bo okaże się, że Marcin W. jest niewiarygodny, zrezygnować z przewodzenia partią obłudy, Trzaskowski Rafał tylko na to czeka. Swoim mocodawcom z Berlina powie sorry i wyruszy na Kajmany, gdzie pod palmami ze szklaneczką whisky i cygarem w garści będzie mógł nareszcie oficjalnie już nic nie robić, tylko odcinać kupony swojej marnej kariery i korzystać z życia.

A Rafał Trzaskowski to już osobny rozdział, chociaż niezwykle podobny w swych poczynaniach do Donalda Tuska, tylko jeszcze nie tak zużyty jak jego starszy kolega. I jest pewne, w związku z tym, niebezpieczeństwo dla Polski, gdyby nastąpiła zamiana miejsc (jak to było podczas kampanii wyborczej na prezydenta, gdy Kidawa musiała zejść w niesławie ze sceny). Młodzi ludzie, np. osiemnastolatkowie nie mogą pamiętać tragicznych rządów PO - PSL, bo chodzili wówczas do 3 klasy szkoły podstawowej i politykę mieli w głębokim poważaniu a teraz zwodzeni i mamieni obiecankami mogą np. całą ławą zagłosować na prezydenta Warszawy, bo taki on fajny, wyluzowany i nowoczesny. No nic, może za daleko sięgam, ale niebezpieczeństwo istnieje, historia niestety czasami lubi się powtarzać i dubler może powtórzyć swój numer. Dlatego, jak to mówią, wszystkie ręce na pokład. Pilnujmy Polski.

Zbigniew Skowroński