Dodano: 17.05.22 - 21:31 | Dział: Świat i Ludzie

Dwa bratanki


Chciałoby się krzyczeć za Mickiewiczem "gdzie wiek złoty", gdzie te czasy kiedy trudno było przerwać namiętne pocałunki przywódców bratnich krajów odwiedzających naszych władców. Wówczas mieliśmy sąsiadów z każdej strony, a teraz ostał się tylko bratanek Orban, który ostatnio przekroczył wszystkie progi zaufania i przekreślił przyjaźń. Zanika miłość polityczna, a wraz z nią stosunki międzynarodowe. Mówią, że wszystko co piękne szybko się kończy i rzeczywiście coś w tym jest. W czasach wielkiej miłości ropa była tańsza, a wagony z węglem toczyły się w zupełnie innym kierunku. Trzeba też być sprawiedliwym, bo mało kto pamięta, że pierwszy wieżowiec kultury i sztuki przyjechał do stolicy z Rosji. Dzisiaj łatwo naśladować i powielać wielką, sowiecką myśl techniczną. Sala Kongresowa przyjmowała różnych gości i artystów dalekiego i bliskiego zasięgu. Tu właśnie tworzyła się historia, tam wchodzili mali, a wychodzili wielcy. W tym kulturalnym ośrodku chwalono Lenina i wszystko co po nim pozostało. Każdy czas, epoka ma swoich bohaterów i z reguły im oddaje cześć. O nich śpiewają artyści, o nich piszą nobliści, którzy zmieniają się niczym kameleony, stosując się do zaistniałych sytuacji.

Na stołeczne stacje przyjeżdżały pociągi przyjaźni witane kwiatami przez robotników i chłopów, a czasami nawet przez przodowników pracy. Sekretarze podawali sobie spracowane dłonie często wpadając w objęcia po czym rozmawiali językiem migowym aż rozbolały ich ręce. Obecnie w Unii bywa podobnie niektórzy europosłowie siedzą jak "malowane dżbanki", o których śpiewała Wądraczkowa i nie orientują się co i o czym się wokół mówi. Niema reprezentacja, oni wiedzą, że milczenie jest złotem. Przynajmniej w tej dziedzinie mimo upływu tylu lat nic się nie zmieniło.

Mądrzy ludzie powiadają, iż starzeje się ten kto często wspomina młodość, a nie pamięta co było wczoraj. Ja chyba jestem już na tym etapie, ale tak szybko lata lecą, że nie sposób zdać sobie z tego sprawy. Moje wspomnienia z młodości dotyczą tych najtrudniejszych powojennych lat, kiedy przechodziliśmy z deszczu pod rynnę. Wtedy myślałem, że takie czasy zdarzają się tylko raz w życiu, teraz wiem, że tak nie jest. Nie ma co porównywać, dzisiaj żyje się zupełnie inaczej można by zaryzykować stwierdzenie, że mało się zarabia, a żyje jak hrabia. Cytując klasyka "ale nie po to my walczyli" by było inaczej.

Trudno spamiętać ile rządów było po transformacji, ale wiem jedno, że były złe i dobre. Te pierwsze kradły, piły i lulki paliły trwoniąc tym samym majątek pokoleń. Do dzisiaj słychać w partyjnej telewizji sypiące się obelgi i porównania zła z dobrem. Niemal za wszystko odpowiedzialny jest Tusk, to najbardziej reklamowana postać w Polsce. Jego nazwisko powtarzane jest niemal przy każdej okazji i odmieniane przez wszystkie przypadki, musi go to słono kosztować.

Kiedy weszliśmy do Unii w kraju zaczęło się coś zmieniać. Powstawały nowe odcinki dróg, remonty starych bloków pamiętających Gierka. Pokazały się zachodnie duże sklepy, które handlowały, ale nie płaciły podatków. Do dnia dzisiejszego wiele jest do zrobienia by wszystko uregulować. Te niekiedy wydawało by się drobne sprawy wymagają natychmiastowych interwencji. Było dużo do zrobienia, a jest jeszcze więcej. Nie z jednego pieca chleb jadłem więc potrafię dostrzec różnicę między tym co jest, a tym co być powinno.

Od siedmiu lat rządzi PIS, którym przewodzi prezes Kaczyński dr prawa (aż chciałoby się powiedzieć) i sprawiedliwości. Po wejściu nowych rządów zapowiedziano rzetelne rozliczenie poprzedników. Powołano kilka komisji w celu potwierdzenia zarzutów i wszystko skończyło się na wydaniu kilku milionów z kieszeni podatnika. Wyłoniono nowych bohaterów i utrwalono o nich pamięć wieloma pomnikami. Byliśmy już kilkakrotnie świadkami zrzucania popiersi z cokołów. Obawiam się, że po zmianie władzy będzie to samo.
Padły nowe hasła, które wszyscy doskonale znamy wszak były powtarzane niemniej jak nazwisko byłego premiera. Myślałem, że skończyło się wreszcie rzucanie słów na wiatr. Prawdomówność polityków wprawdzie należy do rzadkości by nie powiedzieć, że nie istnieje, ale skoro tak ma być, to krzepiąca wiadomość. Ja, co z wielu pieców... też w to uwierzyłem. Uważam, że nawet najbardziej zły człowiek choćby raz w życiu zrobi dobry uczynek. Napełniony tą jakże pozytywną myślą zacząłem wsłuchiwać się w opinie ludu. Ludzie jak to ludzie różnie mówią. Jedni ganią, drudzy chwalą, a ja stoję pośrodku o ważę wszystkie opinie.

Jeśli się dobrze wsłuchać w TVP, to faktycznie dobro przewyższa z każdej strony. Najważniejsze, że znalazły się pieniądze na wszelkie zapomogi, a poprzednicy mówili, że "piniędzy nima". Wszystko można znaleźć jak się dobrze poszuka. Część znaleziono w kraju, trochę dopożyczono i szafa gra. Hura! bieda zlikwidowana jednym pomysłem naczelnika, bo tak jest tytułowany. A co z brakiem mieszkań? Dla chcącego nic trudnego, natychmiast wymyślono tanie domki jak barszcz . Na wstępie zapowiedziano z rozmachem sto tys. niech nawet będzie więcej, nic nie szkodzi jak chociaż raz będą stały puste. Szczęście trwało zbyt krótko i już zabrano młodym nadzieję na normalne życie bo raty kredytów się podwoiły i trzeba będzie oddać mieszkania. Obiecują, że kryzys za rok, dwa minie. Na razie banki zwiększą przychody, bo nie może zbraknąć prezesom na nagrody.

Nie wszystko naraz bowiem kopie się mierzeję, buduje czy budowano elektrownię w Ostrołęce, gdzie indziej atomową, światowej wielkości lotnisko w Baranowie i pałac w stolicy. Tu już są postępy, powołano zarząd i kupiono im samochody, to już niezły początek. Zapomniałbym o płocie granicznym między Unią a Białorusią. To wszystko jest ważniejsze, młodzi poczekają.

Mierzeja jest na ukończeniu, a reszta ma się wkrótce rozpocząć. Nie wielu zdaje sobie z tego sprawę ile pieniędzy potrzeba na tak ambitne inwestycje. Samo rozpoczęcie pochłania miliony i czym dłużej się rozpoczyna tym więcej kosztuje, to chyba logiczne. Przykładowo jeśli rozpoczynanie trwa siedem lat... Mówią, że co się odwlecze, to nie uciecze i trzymajmy się tego. Z drugiej strony jeśli jest powołany zarząd czy dyrekcja (złośliwi mówią pilnująca łąki), to niby z czego mają żyć przy tak wielkiej drożyźnie. Jeśli już o tym mowa, to w pierwszej kolejności podwyższa się tym, którzy się głowią jak dać podwyżki reszcie. Rządzący nie mogą zaprzątać sobie głowy drobiazgami, im się należą wygody i wypoczynek. To mi się podoba, że każda uchwała, każdy projekt ma służyć społeczeństwu, nie rządzącym jak dawniej bywało. Ile czasu, pieniędzy i trudu kosztował program "nowy ład", a ile jeszcze kosztów pochłonie jego renowacja? Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, tylko potrafią narzekać, że nie wiedzą jak rozliczać w tym roku podatku,. Tego akurat nikt nie wie! Podatków jest coraz więcej, a ludzi coraz mniej i może tu tkwi problem.

Cierpliwości, to dopiero niecałe dwie kadencje, nie od razu Kraków zbudowano. Jeszcze nie raz ta władza nas zaskoczy, najpierw musi dokupić kilka głosów, by przedłużyć kończącą się kadencję prezesa NBP bo jeśli przyjdzie ktoś z opozycji, to już nie będzie "piniędzy".Nawet Unia obróciła się przeciwko nam i zatrzymuje to co się należy. Jeszcze do tego musimy płacić olbrzymie kary za jakąś praworządność. Unia nie rozumie, że wszystko ma należeć do partii rządzącej jak na Węgrzech, co tu rozumieć?

Same nieszczęścia sypią się na nas: wybory w tym samym czasie co pandemia, a tu jeszcze rozsypuje się koalicja. Odchodzi Gowin, brakuje większości, to dobrze, że w pobliżu nawinął się Kukiz. Czasami lepsze jest łatanie dziur - jednakże pod warunkiem, że nie jest droższe od nowego garnituru. Ludzie są coraz bardziej interesowni, niekiedy za oddany głos chcą dobrze płatnej posady w jakiejś spółce, czy też teki ministra. A ludzie znowu się dziwią, że wciąż powstają nowe ministerstwa, cóż takie jest zapotrzebowanie. Tym sposobem rozbudowała się administracja, namnożyło wiceministrów, dyrektorów, prezesów. Dla przykładu mamy cztery razy więcej parlamentarzystów niż w USA.

Cały czas wychwalam ten rząd wymieniając w nieskończoność zasługi, a tu i ówdzie słychać wciąż o nowych aferach, tłustych, aroganckich i butnych kotach. Dług sięga wysokości piramid, ceny szybują w górę choć zapewniano nas, że będzie inaczej. Żeby utrzymać słupki trzeba ludziom coś dać, wiec jeszcze pożyczymy i rozdamy.
Chyba znów zacznę słuchać Wolnej Europy, bo w naszych mediach dyżurni powtarzają to samo na okrągło i nawet ci średnio rozgarnięci już w to nie wierzą. Niektórzy politycy tworzą nowe kabarety, cóż Pietrzak po dekoracji Orłem Białym przechodzi na emeryturę, ktoś musi go zastąpić, jak na razie największym faworytem na satyryka jest sędzia Pawłowicz, potem może poseł Suski. Niech będzie gorzej, ale śmieszniej.

Władysław Panasiuk