Dodano: 22.06.07 - 13:25 | Dział: Głos Polonii

W obronie ks. Ożoga

Z niedowierzaniem przeczytałem artykuł autorstwa pani Elżbiety Szczepańskiej zatytułowany "Australijski Wielgus i jego drużyna" zamieszczony na łamach gazety internetowej "KWORUM". W każdym cywilizowanym społeczeństwie istnieje niezbywalna zasada "niewinny dopóki nie udowodniono mu winy". Artykuł pani Szczepańskiej całkowicie tę zasadę odwrócił. W artykule swym pani Szczepańska wylewa stek oszczerczych pomyj (nie sposób tego określić inaczej) na osobę znanego i powszechnie szanowanego duszpasterza Polonii australijskiej, ks. Eugeniusza Ożoga, opisując go jako tajnego współpracownika SB, przypisując mu działalność agenturalną i donosicielską, oraz nazywając go "agentem - jezuitą", "służącym wiernie SB jezuitą" i "Australijskim Wielgusem" - bez podania na to jakichkolwiek dowodów.

Nie da się bowiem uznać za dowody winy dwa przytoczone przez panią Szczepańską fakty. Pierwszy fakt to dwie wzmianki w książce ks. Isakowicza - Zaleskiego "Księża wobec bezpieki" (str 100 i 102). Jak przyznaje w swoim artykule sama pani Szczepańska "Ksiądz Isakowicz-Zaleski ... nie miał dostępu do przechowywanego w warszawskim MSW mikrofilmu [teczki rzekomego Tajnego Współpracownika Stefana czyli ks. Eugeniusza Ożoga]." Jaki to jest więc dowód? Drugim faktem jest istnienie w archiwum IPN teczki nr IPN BU 001052/1634 dotyczącej Eugeniusza Ożoga. Jaka jest waga i znaczenie faktu samego istnienia takiej teczki? Najlepszą odpowiedzią na to pytanie będzie stwierdzenie, że w tymże samym archiwum istnieje teczka nr IPN BU 0194/3134 dotycząca Elżbiety Szczepańskiej. Jak widać z powyższego, pani Szczepańska nie jest w posiadaniu żadnych materialnych dowodów, które pozwalałyby na oskarżenie ks. Ożoga o działalność agenturalną.

Nie da się więc uniknąć wniosku, że "rewelacje" zamieszczone w artykule pani Szczepańskiej są wyłącznie wytworem bujnej (i chorej) wyobraźni zarówno samej pani Szczepańskiej jak i "Ruchu Rodaków" (który cytowany jest obszernie w tym artykule).

Jakie są więc fakty, na podstawie których można by wyciągnąć rzeczowe i uzasadnione wnioski dotyczące rzekomej działalności agenturalnej ks. Ożoga? Otóż materiały z teczki TW Stefana zostały przez IPN udostępnione ks. Eugeniuszowi Ożogowi, który z kolei przekazał je do analizy i zaopiniowania niezależnemu działaczowi polonijnemu i historykowi panu Zdzisławowi Derwińskiemu. Pan Derwiński jest absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w najnowszej historii Polski, w którym to przedmiocie się doktoryzował. Analiza przeprowadzona przez dra Derwińskiego została opublikowana w całości w numerze 22/2007 Tygodnika Polskiego wydawanego w Melbourne i wkrótce dostępna będzie w witrynie internetowej tygodnika (www.tygodnikpolski.com.au).

Z analizy tej wynika że:
1.) Ks. Eugeniusz Ożóg zarejestrowany został przez Służbę Bezpieczeństwa PRL (SB) bez jego wiedzy i zgody.
2.) Nie był świadomy ani faktu zarejestrowania go jako Tajnego Współpracownika SB (TW), ani nadania mu pseudonimu Stefan.
3.) Nie podpisał jakiegokolwiek zobowiązania współpracy z SB. W teczce TW Stefana nie znajduje się żaden dokument, który mógłby w jakikolwiek sposób być interpretowany jako deklaracja, czy choćby obietnica współpracy z organami SB.
4.) Ks. Ożóg nie jest autorem ani współautorem jakiegokolwiek dokumentu znajdującego się w teczce TW Stefana. Wszystkie - bez wyjątku - dokumenty w teczce TW Stefana sporządzone zostały przez funkcjonariuszy SB.
5.) Nie ma w teczce TW Stefana ani jednego dokumentu, który w jakikolwiek sposób mógłby być zinterpretowany jako donos, informacja, charakterystyka, lub choćby nawet notatka na czyjkolwiek temat sporządzona, podyktowana czy przekazana przez ks. Ożoga. Jedynymi donosami w teczce TW Stefana są donosy (lub wyciągi z donosów) na ks. Ożoga.
6.) W szczególności, nie ma w teczce TW Stefana żadnego dokumentu, który mógłby w jakikolwiek sposób być zinterpretowany jako donos na ks. kardynała Glempa, czy ks. kardynała Macharskiego.
7.) Spotkania ks. Ożoga z funkcjonariuszami SB wynikały wyłącznie z tytułu wykonywanej przez niego działalności i podyktowane były wymogami ówcześnie obowiązujących przepisów prawa PRL. Ks. Ożóg, z racji swojej pracy naukowej, bycia dyrektorem wydawnictwa zakonnego, czy zajmowania stanowiska prowincjała zakonu Jezuitów, zmuszony był kontaktować się z różnymi instancjami władz PRL w których, jak wiadomo, miało swoje wtyczki SB. W większości wypadków ks. Ożóg nie wiedział nawet, że rozmawia z funkcjonariuszem SB. Funkcjonariusz sporządzał z takowej rozmowy raport (lub inny dokument) trafiający następnie do teczki TW Stefana - ks. Ożoga.

W świetle powyższych faktów, oskarżenie ks. Ożoga o współpracę z SB i donosicielstwo jest nie tylko budzącym odrazę oszczerstwem, lecz także cynicznym oszustwem popełnionym przez panią Szczepańską na czytelnikach jej artykułu. Proszę wybaczyć mi ostrość tego sformułowania, ale nie jestem w stanie znaleźć żadnych innych słów, które byłyby bardziej odpowiednie dla określenia omawianej tu twórczości pani Szczepańskiej.

Jest rzeczą bulwersującą i smutną, że ludzie deklarujący się jako przeciwnicy esbecji i aktywnie z tą esbecją walczący, imają się metod w niczym nie różniących się od metod używanych przez esbeków. Pragnę tu również zauważyć, że artykuł pani Szczepańskiej, z pewnością niezamierzenie, ale za to bardzo skutecznie przyczynia się do zdyskredytowania samej idei lustracji.

Z uwagi na to, że szanowna Redakcja tak bezkrytycznie udzieliła swych łamów bardzo jednostronnemu (oględnie mówiąc) artykułowi autorstwa pani Szczepańskiej, uprzejmie proszę, aby w interesie reputacji samej Redakcji, jak też i w interesie Czytelników, którym bez wątpienia należy się bezstronna (lub w najgorszym przypadku obustronna) informacja, Redakcja opublikowała niniejsze uzupełnienie na tych samych łamach, na których opublikowała omawiany tu artykuł autorstwa pani Szczepańskiej.

Pozostaję z poważaniem

Zbigniew Nowakowski
Melbourne, Australia.