Dodano: 10.01.21 - 13:43 | Dział: Śladami naszych przodków

Bale karnawałowe w dawnej Polsce


Nastał czas zabawy i szczęścia

Polski karnawał, zwany także zapustami, łączył on w sobie tradycję polską i włoską. A dlatego tak się działo, ponieważ regułę urządzania balów w karnawale przywiozła do Polski królowa Bona, jednocześnie wprowadzając zabawy maskowe i kostiumowe. Wraz z tymi zabawami, okres karnawału należało podkreślić spożywaniem ogromnych ilości tłustego jedzenia i piciem alkoholu. Zapusty były czasem zabawy, który zaczynał się od Nowego Roku i trwał do środy popielcowej. Niekiedy okres ten kończył się trzy dni przed Popielcem i nazywany był wówczas ostatkami lub też mięsopustem.

Świętowanie karnawału


Pierwsze wzmianki o świętowaniu karnawału pochodzą już z XVI wieku. Był on wówczas szczególnie potępiany przez kler i duchowieństwo. Księża uważali go za czas szczególnej rozpusty, z czasem prowadzący do ludzkiej zguby. Pierwsze wzmianki o zabawach i zwyczajach zapustnych pochodzą z XVII wieku. Są to: satyra Konstantego Miaskowskiego czyli Mięsopust polski oraz pieśń Mięsopusty i zapusty. Dawny karnawał nie różnił się wiele od tego, który znany jest nam dzisiaj. Odbywały się w tym czasie różnego rodzaju biesiady i pijatyki. Wiele tańczono i bawiono się niezależnie od stanu, czy też miejsca zamieszkania.

Czas polowań

W wyższych sferach obyczajowych, karnawaÅ‚ byÅ‚ czasem turniejów i polowaÅ„, bogatych uczt i niekoÅ„czÄ…cych siÄ™ zabaw. W Warszawie zwane byÅ‚y tak zwane bale redutowe. Ich „ojcem” byÅ‚ WÅ‚och Salwador. OrganizowaÅ‚ on je we wtorki i czwartki. „Na redutach wszystkich goÅ›ci obowiÄ…zywaÅ‚y maski, zwane larwami”. BawiÅ‚y siÄ™ ze sobÄ… wszystkie stany. Warunek byÅ‚ taki, ktoÅ› z niskiego stanu mógÅ‚ taÅ„czyć z bogatÄ… damÄ… tylko wtedy, gdy na twarzy miaÅ‚ „larwÄ™”. W XIX wieku modne stawaÅ‚y siÄ™ bale dobroczynne. Bawiono siÄ™, a przy okazji zbierano na zbożny cel biżuteriÄ™ lub pieniÄ…dze. W miastach urzÄ…dzano zabawy dla mÅ‚odzieży rzemieÅ›lniczej i czeladników. W Krakowie zwane one byÅ‚y one burkotami.

Ewa Michałowska- Walkiewicz