Dodano: 10.10.20 - 20:15 | Dział: W kręgu wydarzeń

Nie chcemy dłużej czekać





"Czas na SmoleÅ„sk” – napisaliÅ›my z Marcinem WikÅ‚Ä… w aktualnym numerze tygodnika „Sieci” opisujÄ…c, co aktualnie dzieje siÄ™ w ramach Å›ledztw prowadzonych przez ProkuraturÄ™ KrajowÄ… oraz badania podkomisji dziaÅ‚ajÄ…cej przy MON.

Opisaliśmy też ubezwłasnowolnienie prokuratorów, którzy mają niekiedy związane ręce i nie mogą podejmować decyzji procesowych. Opisaliśmy wewnętrzne konflikty w podkomisji przy MON i wątpliwości jej członków do sposobu prowadzenia badania.

Opisaliśmy również problem braku zaangażowania w sprawę ministerstwa spraw zagranicznych, które pozostawiło bez pomocy nie tylko śledczych, ale i rodziny ofiar katastrofy.

Ci, którzy przed dekadÄ… stracili swoich ukochanych, sporo mówiÄ… w naszym artykule. I sÄ… to gorzkie sÅ‚owa – o rozczarowaniu, osamotnieniu, niemocy instytucji paÅ„stwa. Ich cierpliwość ma granice – warto, by pamiÄ™tali o tym ci, którzy ich zawiedli.

Za każdym razem gdy piszemy o wyjaśnianiu 10/04, wypełniamy przede wszystkim własne zobowiązanie wobec ofiar tej katastrofy i właśnie ich rodzin.
Po prostu, tak jak napisaliÅ›my w „Sieci” , pilnowanie tej sprawy uważamy za nasz osobisty obowiÄ…zek. Niezależnie od tego, co ktokolwiek sobie pomyÅ›li o naszych publikacjach. WiedzieliÅ›my wiÄ™c, że ten tekst nie bÄ™dzie przyjemny dla osób zajmujÄ…cych siÄ™ SmoleÅ„skiem. Ale nie możemy milczeć, gdy nasza narodowa tragedia nie jest wyjaÅ›niana tak, jak należy.

Spodziewaliśmy się ataków. Ale nie przypuszczaliśmy, że przybiorą aż taką formę. Do tej pory pan przewodniczący Antoni Macierewicz oskarżał nas o działanie na rzecz Rosji tylko w prywatnych rozmowach. Teraz mówi już o tym publicznie. Nazywa nasz artykuł obrzydliwym, bulwersującym, pełnym kłamstw i oszczerstw. Mówi też, że próbujemy zdyskwalifikować raport podkomisji.

Mógłbym zadać panu przewodniczącemu wiele pytań, m.in. o opisany przez nas list Glenna Jorgensena, w którym zarzuca on Macierewiczowi przekazywanie do badań w NIAR fałszywych danych i kierowanie się własnym PR, a nie dobrem sprawy. Ale zadam tylko jedno:

Gdzie jest ten raport, czy może wskazać, jak można siÄ™ z nim zapoznać? Nie żadne „opracowanie” (jakich wiele), nie „raport techniczny” (jak w 2018 r.), nie „streszczenie” (jak w lipcu na komisji obrony narodowej), ale RAPORT? Publikowana w odcinkach produkcja filmowa nie jest raportem z badania katastrofy.

PrzywoÅ‚am sÅ‚owa Ewy Kochanowskiej, wdowy po Rzeczniku Praw Obywatelskich: „Ja wiem, co siÄ™ staÅ‚o w SmoleÅ„sku, ale na dziÅ› możemy sobie o tym tylko porozmawiać towarzysko, a nie można nikogo o nic oskarżyć. By byÅ‚o to możliwe, trzeba zacząć od przygotowania w koÅ„cu solidnego, caÅ‚oÅ›ciowego, a nie czÄ…stkowego raportu. Niepodważalnego, niepozostawiajÄ…cego wÄ…tpliwoÅ›ci zapisu tego, co tam siÄ™ staÅ‚o. Nie rozumiem, dlaczego podkomisja nie jest wstanie w koÅ„cu takiego dokumentu przygotować.” Czy pani Ewa też zostanie nazwana kÅ‚amcÄ…?

Aby być dobrze zrozumianym – uważam, że czÅ‚onkowie podkomisji, na czele z jej przewodniczÄ…cym, majÄ… wielkie zasÅ‚ugi w wyjaÅ›nianiu katastrofy, przed kilkoma laty to dziÄ™ki ich pracy i determinacji wszyscy mogliÅ›my zobaczyć, jak skandaliczne byÅ‚y dziaÅ‚ania prowadzone przez komisjÄ™ Jerzego Millera i wojskowÄ… prokuraturÄ™. To oni postawili publicznie wiele kluczowych pytaÅ„ i zdemaskowali nierzetelne prace ekip, które pierwotnie zajmowaÅ‚y siÄ™ 10/04.

Mam też dużo szacunku do prokuratorów prowadzących śledztwo w zespole działającym w Prokuraturze Krajowej. To oni umiędzynarodowili to postępowanie. Zebrali taką plejadę zagranicznych ekspertów, jakiej trudno szukać w wielu innych badaniach katastrof lotniczych na świecie.

Ale śledczy potrzebują zielonego światła od swoich przełożonych do podejmowania decyzji procesowych, potrzebują możliwości współpracy z rodzinami, potrzebują zgody na należytą politykę informacyjną.

Podkomisja zaś musi albo zakończyć swoje prace publikacją raportu (skoro od tak dawna słyszymy, że jest on gotowy), albo jasnego zakomunikowania, jak długo mogą one potrwać, co pozostało do zrobienia i zaprzestania dzielenia się tezami, w które mamy wierzyć na słowo.

PodkreÅ›lam: nie dyskutujemy o wynikach prac i tezach stawianych przez badajÄ…cych, bo to przecież jeszcze nie ten etap (być może sÄ… trafne, nie wykluczamy tego), ale o metodologii pracy. A ta, jak wynika z relacji bardzo wielu osób zajmujÄ…cych siÄ™ tÄ… sprawÄ…, jest daleka od ideaÅ‚u. Tak daleka, by raz jeszcze zaapelować: „Nie warto tej sprawy zostawiać w takim stanie. Bo ktoÅ› kiedyÅ› nam wszystkim to wypomni”.

CaÅ‚y nasz artykuÅ‚ dostÄ™pny jest w papierowym wydaniu tygodnika „Sieci”, które w tym tygodniu znajdÄ… PaÅ„stwo w kioskach oraz w strefie Premium portalu wPolityce.pl. ZachÄ™cam, by doÅ‚Ä…czyć do naszej Sieci Przyjaciół i być na bieżąco z wszystkimi naszymi publikacjami.

Marek Pyza
wPolityce.pl