Dodano: 25.05.20 - 19:50 | Dział: Zakamarki historii

Ochotnik do piekła





DziÄ™ki zaangażowaniu i ogromnemu poÅ›wiÄ™ceniu Witolda Pileckiego, „ochotnika do piekÅ‚a”, konspiracja wojskowa w Auschwitz staÅ‚a siÄ™ faktem. Jednak przez dÅ‚ugie lata nie wolno byÅ‚o o niej mówić, a jeÅ›li już, to efekty jej dziaÅ‚alnoÅ›ci przypisywano osobom, które ukradÅ‚y legendÄ™ bohaterskiego rotmistrza. Na nazwisko Pilecki dÅ‚ugo obowiÄ…zywaÅ‚ zapis cenzury.

Witold Pilecki urodziÅ‚ siÄ™ 13 maja 1901 r. w OÅ‚oÅ„cu na północy Rosji. ByÅ‚ przedstawicielem pokolenia, które wychowane na ciÄ…gle żywych tradycjach powstaÅ„ narodowych, zostaÅ‚o uksztaÅ‚towane przez zawoÅ‚anie BÓG – HONOR – OJCZYZNA. DzieciÅ„stwo i wczesnÄ… mÅ‚odość Pilecki spÄ™dziÅ‚ w domu rodzinnym w OÅ‚oÅ„cu, a nastÄ™pnie w Wilnie, gdzie rozpoczÄ…Å‚ naukÄ™ w szkole handlowej i po raz pierwszy zetknÄ…Å‚ siÄ™ z konspiracyjnym skautingiem. Niemal caÅ‚Ä… I wojnÄ™ Å›wiatowÄ… mieszkaÅ‚ w majÄ…tku babki w HawryÅ‚kowie na Mohylewszczyźnie i kontynuowaÅ‚ naukÄ™ w szkole w miejscowoÅ›ci OrzeÅ‚. Tam też zaÅ‚ożyÅ‚ pierwszy zastÄ™p harcerski. Do zajÄ™tego przez Niemców Wilna powróciÅ‚ jesieniÄ… 1918 r. RozpoczÄ…Å‚ naukÄ™ w Gimnazjum im. Lelewela. WstÄ…piÅ‚ do dziaÅ‚ajÄ…cej w konspiracji Polskiej Organizacji Wojskowej. Wraz z grupÄ… harcerzy zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ 20 grudnia do organizowanych przez gen. WÅ‚adysÅ‚awa Wejtko oddziałów Samoobrony Ziemi WileÅ„skiej, które przejęły wÅ‚adzÄ™ w mieÅ›cie. UczestniczyÅ‚ w walkach z dywersantami komunistycznymi, a nastÄ™pnie w obronie Wilna przed nacierajÄ…cÄ… armiÄ… bolszewickÄ…. Po wyparciu przez bolszewików oddziałów Samoobrony z Wilna, nie zaprzestaÅ‚ walki, przyÅ‚Ä…czajÄ…c siÄ™ do dowodzonego przez braci WÅ‚adysÅ‚awa i Jerzego DÄ…mbrowskich oddziaÅ‚u kawalerii Samoobrony WileÅ„skiej. Z tym oddziaÅ‚em, od marca 1919 r. zatwierdzonym w Wojsku Polskim, jako samodzielny Dywizjon Jazdy WileÅ„skiej, a od czerwca 1919 r. przeorganizowanym w 13. puÅ‚k uÅ‚anów, zdobywaÅ‚ m.in. Brześć, LidÄ™, Baranowicze i MiÅ„sk Litewski. WalczyÅ‚ do jesieni 1919 r., kiedy to zostaÅ‚ zdemobilizowany w celu kontynuowania nauki. Wobec ponownie nadciÄ…gajÄ…cego od wschodu zagrożenia bolszewickiego, już w lipcu 1920 r. ochotniczo wstÄ…piÅ‚ do wojska. Tym razem do 201. puÅ‚ku piechoty, z którym broniÅ‚ m.in. Grodna. Pod naporem wojsk bolszewickich, razem z oddziaÅ‚em dotarÅ‚ do Warszawy, gdzie spotkaÅ‚ swego wczeÅ›niejszego dowódcÄ™ rtm. Jerzego DÄ…mbrowskiego. Ten legendarny „zagoÅ„czyk”, wspólnie z bratem WÅ‚adysÅ‚awem, formowaÅ‚ wówczas 211. ochotniczy puÅ‚k uÅ‚anów nadniemeÅ„skich, do którego Witold doÅ‚Ä…czyÅ‚ 12 sierpnia 1920 r., Jako uÅ‚an 3. plutonu 2. szwadronu walczyÅ‚ m.in. pod: PÅ‚ockiem, MÅ‚awÄ…, Chorzelami, Druskiennikami, StoÅ‚pami, Kojdanowem. W październiku 1920 r., wraz z puÅ‚kiem uczestniczyÅ‚ w wyprawie wileÅ„skiej gen. Lucjana Å»eligowskiego. Po zakoÅ„czeniu kampanii wileÅ„skiej, 1 stycznia 1921 r., starszy uÅ‚an Witold Pilecki zostaÅ‚ zwolniony do cywila znów w celu kontynuowania nauki. W lutym 1921 r. Pilecki wstÄ…piÅ‚ do ZwiÄ…zku BezpieczeÅ„stwa Kraju, gdzie przeszedÅ‚ kurs podoficerski. W maju 1921 r. zdaÅ‚ maturÄ™. RozpoczÄ…Å‚ studia na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie, jako sÅ‚uchacz WydziaÅ‚u Sztuk PiÄ™knych. Trudne warunki materialne zmusiÅ‚y go jednak do przerwania nauki i rozpoczÄ™cia pracy zarobkowej. We wrzeÅ›niu 1926 r. przejÄ…Å‚ od rodziców zarzÄ…dzanie majÄ…tkiem Skurcze, który staÅ‚ siÄ™ z czasem jednym z najlepiej zarzÄ…dzanych majÄ…tków w powiecie lidzkim. W 1926 r. otrzymaÅ‚ promocjÄ™ na stopieÅ„ podporucznika rezerwy ze starszeÅ„stwem od 1923 r. Niemal corocznie uczestniczyÅ‚ w ćwiczeniach rezerwy stacjonujÄ…cego w Baranowiczach 26. puÅ‚ku UÅ‚anów Wielkopolskich, a od 1931 r. w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w GrudziÄ…dzu. ZwiÄ…zek małżeÅ„ski zawarÅ‚ 7 kwietnia 1931 r. z MariÄ… OstrowskÄ…, z którÄ… miaÅ‚ dwoje dzieci: Andrzeja i ZofiÄ™. Za swoje zaangażowanie w sprawy publiczne w 1937 r. otrzymaÅ‚ Srebrny Krzyż ZasÅ‚ugi. KampaniÄ™ 1939 r. rozpoczÄ…Å‚ 4 wrzeÅ›nia nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego. WalczyÅ‚ nastÄ™pnie pod Tomaszowem Mazowieckim i WÅ‚odawÄ… . Mimo rozbicia przez Niemców (22 wrzeÅ›nia 1939 r.) 41. Dywizji Piechoty, Pilecki nie zÅ‚ożyÅ‚ broni. Wraz ze swoimi uÅ‚anami prowadziÅ‚ walkÄ™ partyzanckÄ… aż do 17 października 1939 r. PodjÄ…Å‚ wówczas decyzjÄ™ o rozwiÄ…zaniu oddziaÅ‚u, zakonspirowaniu broni i przedostaniu siÄ™ do Warszawy, gdzie planowaÅ‚ kontynuować walkÄ™. W Warszawie nawiÄ…zaÅ‚ kontakt z mjr. Janem WÅ‚odarkiewiczem, z którym podjÄ…Å‚ tworzenie wojskowej organizacji konspiracyjnej – Tajnej Armii Polskiej. Komendantem utworzonej 9 listopada 1939 r. TAP zostaÅ‚ mjr Jan WÅ‚odarkiewicz „Drawicz”, zaÅ› ppor. Witold Pilecki zostaÅ‚ szefem sztabu i inspektorem pionu organizacyjnego. Aresztowania wÅ›ród żoÅ‚nierzy TAP, osadzanie coraz wiÄ™kszej liczby osób w zaÅ‚ożonym przez hitlerowców niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz i rozszerzajÄ…ca siÄ™ zÅ‚a opinia tego miejsca, w poÅ‚owie 1940 r. skÅ‚oniÅ‚y dowództwo TAP do podjÄ™cia decyzji o prze-prowadzeniu dziaÅ‚aÅ„ wywiadowczych na terenie obozu. Za wiedzÄ… Komendanta Głównego ZwiÄ…zku Walki Zbrojnej, gen. Stefana Roweckiego „Grota”, do wypeÅ‚nienia tej misji ochotniczo zgÅ‚osiÅ‚ siÄ™ ppor. Witold Pilecki i 19 wrzeÅ›nia 1940 r., podczas Å‚apanki na warszawskim Å»oliborzu, pozwoliÅ‚ siÄ™ aresztować jako Tomasz SerafiÅ„ski. Do KL Auschwitz dotarÅ‚ wraz z 1705 osobami w nocy z 21 na 22 wrzeÅ›nia 1940 r. OtrzymaÅ‚ numer obozowy 4859.Już pierwsze chwile po wyÅ‚adowaniu z wagonów przekonaÅ‚y go, że trafi Å‚ do „piekÅ‚a na ziemi”1. Witold Pilecki informacje o swoim pobycie w Auschwitz zawarÅ‚ w Raporcie W, spisanym jesieniÄ… 1943 r. w Warszawie. Dokument ten odnalazÅ‚ w 1991 r. dr Adam Cyra, pracownik Muzeum w OÅ›wiÄ™cimiu, wÅ›ród różnych notatek i maszynopisów zwróconych rodzinie rotmistrza przez Archiwum UrzÄ™du Ochrony PaÅ„stwa. Adam Cyra – niestrudzony biograf Witolda Pileckiego – wÅ›ród zwróconych zapisków odnalazÅ‚ również „klucz” do raportu, którego użyÅ‚ rotmistrz podczas pisania dokumentu. PozwoliÅ‚o to na odszyfrowanie wstrzÄ…sajÄ…cej historii „piekÅ‚a na ziemi”, jakim byÅ‚ obóz Auschwitz, w tym także historii polskiej konspiracji wojskowej na terenie obozu.

Czerwiec 1943
Poniższe napisane jest dla upamiÄ™tnienia faktów i nazwisk więźniów w OÅ›wiÄ™cimiu, pracujÄ…cych tam w Organizacji Wojskowej – po udanym, a samowolnym opuszczeniu obozu w nocy z dnia 26 na 27 kwietnia 1943 r. i po 31-miesiÄ™cznym tam pobycie, gdzie od poczÄ…tku lagru do marca 1943 r. rozstrzelano 11 200 więźniów, za-gazowano okoÅ‚o 34 tysiÄ™cy, zmarÅ‚o – zabitych na placu, od chorób i innych warunków – okoÅ‚o 41 tysiÄ™cy, wywieziono (do marca 1943 r.) do innych obozów okoÅ‚o 6 tysiÄ™cy, wywieziono i zwolniono 1115 więźniów. W marcu 1943 r. żyjÄ…cych w obozie byÅ‚o okoÅ‚o 29 tysiÄ™cy, a numer bieżący wynosiÅ‚ ponad 121 tysiÄ™cy. Wyżej wymienione liczby stosujÄ… siÄ™ do »Haftlingów« – po przywiezieniu normalnie zaewidencjonowanych i oznaczonych kolejnym numerem więźnia. Natomiast nie obejmuje to ogromnej iloÅ›ci ludzi, przywiezionych tu w celu natychmiastowego odebrania im życia, co odbywaÅ‚o siÄ™ w odlegÅ‚oÅ›ci paru kilometrów od obozu – w Brzezince – w pobliżu filii OÅ›wiÄ™cimia – obozu w Rajsku, gdzie gazowano caÅ‚e transporty ludzi, dostarczane tu pociÄ…gami i autami – czasami po parÄ™ tysiÄ™cy dziennie, a liczba których obliczona w cyfrach okrÄ…gÅ‚ych w sierpniu 1942 r. przekroczyÅ‚a 800 tysiÄ™cy ludzi, a w marcu 1943 r. siÄ™gaÅ‚a ponad półtora miliona ludzi. Przeważali Å»ydzi, lecz byli również Czesi, Niemcy i inni. Specjalnie jednak bolaÅ‚o nas, gdy w ogromnych stosach ubraÅ„ i rzeczy, należących do zagazowanych, znajdowaliÅ›my wÅ›ród maÅ‚ych buciczków i wózków dziecinnych różaÅ„ce i książeczki do nabożeÅ„stwa w jÄ™zyku polskim. W potwornej tej rzezi zginęła, miÄ™dzy innymi, przewieziona tu ludność kilku wiosek lubelskich. Prócz tego w tymże czasie w obozie naszym i w filiach zabito w różny sposób 11 400 jeÅ„ców wojennych – bolszewików. Po przyjeździe w nocy z dnia 21 na 22 wrzeÅ›nia 1940 r. do obozu w OÅ›wiÄ™cimiu znalazÅ‚em siÄ™ – tak jak zresztÄ… wszyscy nowo przybywajÄ…cy do OÅ›wiÄ™cimia – w warunkach, które uderzyÅ‚y we wszystkie moje dotychczasowe pojÄ™cia. W ciÄ…gu paru dni czuÅ‚em siÄ™ oszoÅ‚omiony i jakby przerzucony w innÄ… planetÄ™. WpÄ™dzenie nas w nocy kolbami esesmanów za druty – na teren oÅ›wietlony reflektorami – przebiegamy przez niesamowicie rozeÅ›mianych, wrzeszczÄ…cych kapów porzÄ…dkujÄ…cych szeregi nasze drÄ…gami – majÄ…cych zielone i czerwone Å‚atki w miejscu, gdzie siÄ™ wiesza ordery, wÅ›ród dzikich chichotów i żartów, dobijajÄ…cych chorych i sÅ‚abych lub tego kto miaÅ‚ nieostrożność powiedzieć, że byÅ‚ sÄ™dziÄ… lub jest ksiÄ™dzem – zrobiÅ‚o na mnie wrażenie, że zamkniÄ™to nas w zakÅ‚adzie dla obÅ‚Ä…kanych. Po kilku pierwszych dniach, których byÅ‚em Å›wiadkiem makabrycznych obrazów, a wobec których zupeÅ‚nie zbladÅ‚o piekÅ‚o Dantego. [...].StojÄ…c w szeregach bloku »Krwawego Alojza« i widzÄ…c, jak naprzeciwko stojÄ…ce szeregi karnej kompanii Krankenmann wyrównywaÅ‚ nożem, wbijajÄ…c takowy w brzuch temu, kto siÄ™ wysunÄ…Å‚ niepotrzebnie trochÄ™ naprzód, ze zdziwieniem pewnym stwierdziÅ‚em, że siÄ™ nie mylÄ™, iż znalazÅ‚em sobie radość, wynikajÄ…cÄ… ze Å›wiadomoÅ›ci, że chcÄ™ walczyć, a wiÄ™c kryzys parodniowy minÄ…Å‚ szczęśliwie. [...]PodjÄ…Å‚em siÄ™ wiÄ™c pracy. Po paru tygodniach zorganizowaÅ‚em pierwszy zwiÄ…zek Organizacji Wojskowej w OÅ›wiÄ™cimiu wÅ›ród »Warszawiaków« i przesÅ‚aÅ‚em w październiku 1940 r. pierwszÄ… wiadomość do Warszawy za poÅ›rednictwem kpt. MichaÅ‚a Romanowicza przez zwolnionego z lagru Aleksandra Wielkopolskiego, pracujÄ…cego w wywiadzie u TÄ™czyÅ„skiego. Kierownictwo tej pierwszej »piÄ…tki górnej« (pÅ‚k. WÅ‚adysÅ‚aw Sarmacki, kpt. dr WÅ‚adysÅ‚aw Bering, rtm. rez. Jerzy de Virion, Eugeniusz Obojski i Roman Zegner) powierzyÅ‚em puÅ‚kownikowi WÅ‚adysÅ‚awowi Sarmackiemu, którego znajÄ…c od dawna, już w maju 1940 r. wciÄ…gnÄ…Å‚em do pracy w TAP na stanowisko szefa sztabu. W marcu 1941 r. zorganizowaÅ‚em drugÄ… »górnÄ… piÄ…tkÄ™« (pdch. Witold Szymkowiak, pdch. Antoni Rosa, Tadeusz SÅ‚owiczek, ppor. rez. MikoÅ‚aj Skornowicz, WÅ‚adysÅ‚aw Kupiec, BolesÅ‚aw Kupiec, Tadeusz Pietrzykowski) wÅ›ród najstarszych numerów więźniów. W maju 1941 r. wÅ›ród kolegów z 4 i 5 transportu warszawskiego trzeciÄ… »piÄ…tkÄ™ górnÄ…« (kpt. Eugeniusz Triebling, por. WÅ‚odzimierz MakaliÅ„ski, por. rez. StanisÅ‚aw Gutkiewicz, Wincenty Gawron, StanisÅ‚aw StawiszyÅ„ski), a w październiku 1941 r. czwartÄ… »piÄ…tkÄ™« (Henryk Bartosiewicz, kpt. StanisÅ‚aw Kazuba, ppor. Konstanty Piekarski, Stefan Kielecki, ppor. rez. Tadeusz Lech), nigdy siÄ™ nie trzymaÅ‚em Å›lepo liczby 5.Każda z tych »piÄ…tek« nie wiedziaÅ‚a nic o piÄ…tkach innych i sÄ…dzÄ…c, że jest jedynym szczytem Organizacji, rozwijaÅ‚a siÄ™ samodzielnie, rozgaÅ‚Ä™ziajÄ…c siÄ™ tak daleko, jak jÄ… suma energii i zdolnoÅ›ci jej czÅ‚onków, plus zdolnoÅ›ci kolegów stojÄ…cych na niższych szczeblach, a przez piÄ…tkÄ™ stale dobudowywanych, naprzód wypychaÅ‚y. Praca polegaÅ‚a na ratowaniu życia kolegów przez: zorganizowanie dożywiania, polecania wÅ‚adzom bloków, opiece na »Krankenbau« [w obozie szpital dla więźniów nosiÅ‚ nazwÄ™ Häftlingskrankenbau – A.C.], organizowanie dostaw bielizny, urzÄ…dzanie na lepszych posadach – stanowiskach, podtrzymywaniu na duchu, kolportowanie wiadomoÅ›ci z zewnÄ…trz, Å‚Ä…cznoÅ›ci z cywilnÄ… ludnoÅ›ciÄ…, przekazywanie wiadomoÅ›ci obozowych na zewnÄ…trz, powiÄ…zanie w jeden Å‚aÅ„cuch energiczniejszych jednostek dla skoordynowanej akcji opanowania obozu w chwili, gdy takowa nadejdzie z zewnÄ…trz, bÄ…dź to w formie rozkazu, bÄ…dź desantu. Tak – jak w celu wiÄ™kszego bezpieczeÅ„stwa powziÄ…Å‚em myÅ›l, by jedna piÄ…tka nic nie wiedziaÅ‚a o drugiej – tak również w tym celu omijaÅ‚em poczÄ…tkowo ludzi »stojÄ…cych na Å›wiecznikach«, którzy tu byli pod wÅ‚asnymi nazwiskami i jako puÅ‚kownicy, sÅ‚abo zakonspirowani, robili już plany opanowania obozu. [...]Tymczasem nasza Organizacja (sÅ‚owo to byÅ‚o zakazane i używane tylko w znaczeniu zupeÅ‚nie innym) rozwijaÅ‚a siÄ™ dość szybko. A jednoczeÅ›nie wielki mÅ‚yn lagru wyrzucaÅ‚ wciąż trupy. Wielu kolegów ginęło, których stale trzeba byÅ‚o zastÄ™pować innymi. Wciąż trzeba byÅ‚o wszystko wiÄ…zać. WysyÅ‚aliÅ›my już na zewnÄ…trz wiadomoÅ›ci, które byÅ‚y podawane przez radia za-graniczne. WÅ‚adze lagru wÅ›ciekaÅ‚y siÄ™ – szukano, zrywajÄ…c podÅ‚ogi, szukano na strychach. Daleko rozgaÅ‚Ä™zione już poszczególne »piÄ…tki górne« zaczęły w terenie wzajemnie siÄ™ »domacywać«, meldujÄ…c mi o »namacanej« rzekomo innej jakiejÅ› organizacji (inna piÄ…tka). W listopadzie 1941 r. wysÅ‚aÅ‚em do Warszawy przez zwolnionego z lagru kpt. Ferdynanda Trojnickiego meldunek. JednoczeÅ›nie pisaÅ‚em w listach do rodziny (ogólnÄ… drogÄ…), by mnie nie starano siÄ™ z lagru wykupić, co mogÅ‚oby siÄ™ zdarzyć, gdyż nie miaÅ‚em żadnej sprawy, a hazardowaÅ‚a mnie gra i oczekiwana w przyszÅ‚oÅ›ci rozgrywka na miejscu. W grudniu 1941 r. przesÅ‚aÅ‚em meldunek przez pÅ‚k. WÅ‚adysÅ‚awa Sarmackiego zwolnionego do Warszawy, w marcu 1942 r. przez sierż. Antoniego Woźniaka.

W jesieni 1941 r. przywiezieni zostali do obozu pÅ‚k Jan Karcz i ppÅ‚k Jerzy Zalewski. ZaproponowaÅ‚em wejÅ›cie do Organizacji puÅ‚kownikowi Janowi Karczowi – na co ten siÄ™ zgodziÅ‚. Po paru miesiÄ…cach pÅ‚k Jan Karcz zostaÅ‚ wziÄ™ty do bunkra i drÄ™czony. Ponieważ nic nie zeznaÅ‚, zostaÅ‚ zwolniony z bunkra i przeniesiony do fi lii OÅ›wiÄ™cimia pobliskiej Brzezinki, gdzie podjÄ…Å‚ siÄ™ pracy na rzecz naszej Organizacji. Jak wspomniaÅ‚em, przez ostrożność, w pracy organizacyjnej staraÅ‚em siÄ™ na razie unikać oficerów wyższych stopni, którzy tu byli pod wÅ‚asnymi nazwiskami, lecz żeby nie byÅ‚o to mylnie tÅ‚umaczone rzekomÄ… mojÄ… wygórowanÄ… ambicjÄ…, zdecydowaÅ‚em siÄ™ podporzÄ…dkować wyszperanemu przez mego przyjaciela Henryka Bartosiewicza, puÅ‚kownikowi Kazimierzowi Rawiczowi, który tu byÅ‚ pod przybranym nazwiskiem i uchodziÅ‚ za stuprocentowego cywila. PÅ‚k Kazimierz Rawicz wszedÅ‚ do naszej Organizacji, uzgodniliÅ›my z nim plan pracy i pracowaliÅ›my w dalszym ciÄ…gu. Wtedy zorganizowaÅ‚em piÄ…tÄ… »piÄ…tkÄ™ górnÄ…« (ppor. rez. Bernard Åšwierczyna, pdch. rez. Zbigniew RuszczaÅ„ski, pdch. rez. MieczysÅ‚aw Wagner, pdch. rez. Zbigniew Różak, plut. Tadeusz Szydlik).W marcu 1942 r. przyjechaÅ‚ do lagru znany mi od szeregu lat mjr Zygmunt BoÅ„cza-Bohdanowski, którego niegdyÅ› w Warszawie wciÄ…gnÄ…Å‚em na dowódcÄ™ bojowego miasta Warszawa w TAP, a obecnie na dowódcÄ™ bojowego zorganizowanych siÅ‚ w la-grze. W styczniu 1942 r. wysÅ‚aÅ‚em do Warszawy pomniejsze wiadomoÅ›ci przez kolegÄ™ Aleksandra PaliÅ„skiego W 1941 r. stosowano w Å‚agrze odpowiedzialność dziesiÄ…tkowÄ… , t o znaczy zajezdnego zbiegÅ‚ego więźnia rozstrzeliwano dziesiÄ™ciu, toteż nie organizowaliÅ›my ucieczek. W poczÄ…tku roku 1942 r. nadszedÅ‚ zakaz tego z Berlina, wiÄ™c zaczÄ™liÅ›my przygotowywać ucieczkÄ™ i w maju 1942 r. przesÅ‚aÅ‚em meldunek do Warszawy przez kolegÄ™ Stefana Bieleckiego, który razem z kolegÄ… Wincentym Gawronem ucieczkÄ™ doprowadzili szczęśliwie do skutku i żadnych represji z tego powodu w obozie nie byÅ‚o. W czerwcu rozstrzelano specjalnie blisko mnie w pracy stojÄ…cego, nieodżaÅ‚owanego i dzielnego z wojny 1939 r. por. 13. puÅ‚ku uÅ‚anów WÅ‚odzimierza MadaliÅ„skiego. Rozstrzelano wtedy również przeszÅ‚o 80 ÅšlÄ…zaków, miÄ™dzy innymi czÅ‚onka Organizacji por. rez. StanisÅ‚awa Gutkiewicza. Po egzekucji 11 listopada 1941 r., kiedy zginÄ…Å‚ dzielny ppor. rez. Tadeusz Lech, byÅ‚a to pierwsza wiÄ™ksza »rozwaÅ‚ka«. Staraniem Henryka Bartosiewicza doszÅ‚o do porozumienia z pÅ‚k. Aleksandrem Stawarzem, który wszedÅ‚ do naszej Organizacji (komórka planowania).W czerwcu 1942 r. wÅ‚adze lagru, chcÄ…c wywoÅ‚ać odruch i spowodować zajÅ›cia w lagrze, by potem ukarać, dziesiÄ…tkujÄ…c Polaków, zaaranżowaÅ‚y prowokacyjny manewr z zabitym niby przez więźniów Polaków żoÅ‚nierzem niemieckim, którego zwÅ‚oki ostentacyjnie przywieziono, lecz naprężenie, jakie odczuwaÅ‚o siÄ™ przez parÄ™ dni wÅ›ród więźniów Polaków i nasza postawa, wyczuta doskonale przez wÅ‚adze, po-wstrzymaÅ‚y jÄ… od dalszej akcji i sprawÄ™ zatuszowano. Wtedy i później przez szereg miesiÄ™cy, do 7 marca 1943 r., byliÅ›my doskonale zdolni do opanowania lagru w każdej chwili i tylko wzglÄ…d na sytuacjÄ™ ogólnÄ… na zewnÄ…trz, brak rozkazu, jakiegoÅ› nalotu, który by nam (jako vis maior) rozwiÄ…zaÅ‚ rÄ™ce, możliwość popadniÄ™cia w kolizjÄ™ z interesem ogólnym dla dobra sprawy i tym podobne, powstrzymywaÅ‚ nas od dziaÅ‚aÅ„ samorzutnych TragediÄ… wiÄ™c naszÄ… byÅ‚o nie to, żeÅ›my, jak myÅ›laÅ‚a Warszawa, byli koÅ›ciotrupy, lecz przeciwnie, że jakkolwiek byliÅ›my silni i lokalnie bieg wypadków mieliÅ›my w swoim rÄ™ku, ze wzglÄ™du jednak na ogólnÄ… sytuacjÄ™ (SpoÅ‚eczeÅ„stwo – Represje) – rÄ™ce mieliÅ›my zwiÄ…zane i z oddali musieliÅ›my uchodzić za bezradnych. Potrzebny nam byÅ‚ rozkaz = zezwolenie = placet WÅ‚adz naszych w Warszawie, by w przyszÅ‚oÅ›ci nie powiedziano, że ambicja p.p. W., J. lub H. tyle ofiar w SpoÅ‚eczeÅ„stwie kosztowaÅ‚a i czyn ten nie byÅ‚ wytkniÄ™ty jako przykÅ‚ad pokutujÄ…cych w nas od wieków wad narodowych: brak dyscypliny i samowola. Wtedy jeszcze, ze wzglÄ™du na rozrzucenie poszczególnych »komand« po różnych blokach, dzieliliÅ›my siÅ‚y nasze na cztery zasadnicze wielkie oddziaÅ‚y wedÅ‚ug zadaÅ„, które na moment ewentualnego opanowania lagru przypadÅ‚y tym oddziaÅ‚om przygotowanym do rozwiÄ…zania zadania dwojako: 1. Akcja w czasie – obóz w pracy,2.Akcja w czasie – wszyscy w blokach (noc, Å›wiÄ™to).WysÅ‚aÅ‚em wtedy meldunek przez StanisÅ‚awa Jastera, który razem z trzema kolegami Å›wietnie zorganizowaÅ‚ ucieczkÄ™ autem komendanta lagru i w bezczelny sposób, koÅ‚o spotkanego w drodze »Lagerführera«, który oddaÅ‚ honory przebranym paru więźniom w wojskowe mundury, pojechaÅ‚ w Å›wiat. Dopiero w OÅ›wiÄ™cimiu, w naszej pracy, doczekaÅ‚em siÄ™ momentu, o którym mogÅ‚o siÄ™ kiedyÅ› na wolnoÅ›ci marzyć beznadziejnie. Oto dopiero w obliczu stosów trupów odrzucili nasi dziaÅ‚acze polityczni wstrÄ™tne dla mnie zawsze marnowanie energii na partyjne zżeranie siÄ™ wzajemnie. W komórce politycznej naszej Organizacji znaleźli siÄ™ razem prof. Roman Rybacki, byÅ‚y poseÅ‚ StanisÅ‚aw Dubois, kolega Konstanty JagieÅ‚Å‚o, kolega Piotr Kownacki i kolega KiliaÅ„ski, którzy bardzo przykÅ‚adnie, zgodnie pracowali. [...]W sierpniu 1942 r. w czasie epidemii tyfusu, wÅ‚adze – pod pretekstem »odwszenia« – zagazowaÅ‚y wielu więźniów już zdrowych, którzy byli w bloku tyfusowym (20) jako rekonwalescenci i pojechali do gazu z caÅ‚Ä… Å›wiadomoÅ›ciÄ…, że Å›mierć zawdziÄ™cza-jÄ… zbiegowi okolicznoÅ›ci, bo akurat w dniu gazowania znajdowali siÄ™ jeszcze w bloku tyfusowym. Blok zostaÅ‚ zamkniÄ™ty i wszyscy, za wyjÄ…tkiem lekarzy i pielÄ™gniarzy, zostali wywiezieni autami do gazu. Tu wiele zdziaÅ‚aÅ‚ kpt. dr WÅ‚adysÅ‚aw Dering, ratujÄ…c życie ponad 20 Polakom, przebierajÄ…c ich w ubrania pielÄ™gniarzy.

Na tyfus zachorowaÅ‚em w 6 dni po tym masowym gazowaniu i szczęśliwie przeszedÅ‚em tÄ™ chorobÄ™. Prawie wszystkie »stare numery« musiaÅ‚y przejść tyfus. Po generalnym odwszeniu, po którym wÅ‚adze obozu uporzÄ…dkowaÅ‚y rozlokowanie więźniów w ten sposób, że każde komando zakwaterowane zostaÅ‚o w caÅ‚oÅ›ci w jednym bloku, nieÅ›wiadomie uÅ‚atwiajÄ…c nam zadanie w razie naszej akcji. Gdy już teraz odpadÅ‚a potrzeba dwojakiego rozwiÄ…zania (1. Komanda w pracy lub 2. Więźniowie w bloku), podzieliÅ‚em wtedy wszystkie siÅ‚y, odrzucajÄ…c ramy poszczególnych piÄ…tek, na bataliony, kompanie i plutony, wyznaczajÄ…c rejon dziaÅ‚ania, Å‚Ä…czÄ…c w bataliony poszczególne bloki i wyznaczajÄ…c dowódców: Dowódca bojowy caÅ‚oÅ›ci – mjr Zygmunt BoÅ„cza-Bohdanowski, I Baon – mjr Edward Gött-GetyÅ„ski, II Baon – kpt. StanisÅ‚aw Kazuba, III Baon – kpt. Tadeusz Lisowski i IV Baon – kpt. Julian »TrzÄ™simiech«. [...]Historia siÄ™ powtarza – niezrozumiali sÄ… ci, co w obozach ginÄ…, jak również ci, co w obozach trwajÄ…. Trzeba dopiero wielu lat, by – już ich prochom – hoÅ‚d oddano. [...]Rygor w lagrze od poczÄ…tku, bardzo wolno, lecz stale sÅ‚abÅ‚, tak że przywieziony do lagru o miesiÄ…c później nie tym siÄ™ różniÅ‚ od starszego swego kolegi, że o 30 dni mniej tu siedzi, lecz tym, że już nie zaznawaÅ‚ niektórych sposobów gnÄ™bienia, które w poprzednim miesiÄ…cu jeszcze stosowano. A byÅ‚o tych sposobów zawsze mnóstwo u caÅ‚ej plejady wÅ‚adz i sfor naganiaczy – jedni stosowali je z obowiÄ…zku niszczenia życia znienawidzonych, inni dla korzyÅ›ci przypodobania siÄ™ pierwszym. [...]Tak wiÄ™c [czas] po Å›wiÄ™tach roku 1943, poza zmianÄ… »Lagerältestera« i dalszym postÄ™pem w Å‚agodzeniu kursu, rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ zwykÅ‚ymi obrazkami lagrowymi. W styczniu 1943 r. zostaÅ‚ rozstrzelany pÅ‚k Jan Karcz oraz por. rez., niegdyÅ› pracownik TAP-u w Warszawie, Eugeniusz Zaturski, 16 lutego – por. rez. StanisÅ‚aw Wierzbicki, byÅ‚y pracownik TAP-u. NastÄ™pnie grupa osadzona na dÅ‚uższy czas w bunkrze i w koÅ„cu rozstrzelana: ppÅ‚k Karol Kumuniecki, mjr Edward Gött-GetyÅ„ski, por. Tadeusz BiliÅ„ski, rtm. WÅ‚odzimierz KoliÅ„ski i por. MieczysÅ‚aw KoliÅ„ski – bracia i inni, wszyscy wÅ‚aÅ›nie strzaÅ‚em w tyÅ‚ gÅ‚owy z pistoletu sprężynowego używanego do uboju bydÅ‚a, a wiÄ™c trochÄ™ inaczej jak w Katyniu. Podobnie jak w Katyniu poczÄ…tkowo ciaÅ‚a zabitych (zagazowanych) grzebano w Brzezince w wielkich rowach, przy których pracowaÅ‚o specjalne »Komando«, zÅ‚ożone wyÅ‚Ä…cznie z Å»ydów, którzy żyli zaledwie dwa tygodnie, a nastÄ™pnie byli zagazowani. Potem okazaÅ‚o siÄ™, że byÅ‚ to zÅ‚y sposób, gdyż woda w okolicy zaczęła cuchnąć, no i... zostawaÅ‚y Å›lady. ZaczÄ™to odgrzebywać trupy i spalać je na stosach. PoczÄ…tkowo pracowano rÄ™cznie, lecz potem zastosowano dźwigi. O spalaniu w krematorium mowy być nie mogÅ‚o, gdyż krematoria nie mogÅ‚y nadążyć. [...]Gazowanie zdrowych ludzi wiÄ™ksze wrażenie zrobiÅ‚o tylko po raz pierwszy. W parÄ™ miesiÄ™cy po rozpoczÄ™ciu wojny z bolszewikami wÅ‚adze lagru dostaÅ‚y kilkuset pierwszych jeÅ„ców, z których okoÅ‚o siedmiuset, w obecnoÅ›ci jakiejÅ› komisji wpakowali do jednej celi w bloku 11 (komory gazowe nie byÅ‚y jeszcze gotowe do użytku), stÅ‚oczyli ich tak, że stać nawet nie byÅ‚o miejsca, uszczelniono caÅ‚Ä… salÄ™ i w obecnoÅ›ci Å›wity w maskach gazowych – zagazowano. Ci, co po przewietrzeniu sali mogli tam wejść, opowiadali o dantejskich wrażeniach, jakie odnieÅ›li. MiaÅ‚a to być, sÄ…dzÄ…c z mundurów, w których byli gazowani, sama szarża bolszewicka z różnych formacji. WyglÄ…daÅ‚o to na próbÄ™ gazu.

W lutym 1943 r. przywieziono do nas do bloku 2a czterysta pięćdziesiÄ…t kobiet i mężczyzn, których drÄ™czÄ…c w rozmaity sposób, zmuszano do zeznaÅ„, tygodniami każąc im leżeć na brzuchu (Polacy). W bloku 11 Palitzsch – kat o specjalnym zaciÄ™ciu – urzÄ…dziÅ‚ polowanie na dzieci, kazaÅ‚ biegać dziewczynkom po zamkniÄ™tym dziedziÅ„cu i strzelaÅ‚, zabijajÄ…c je jak króliki, wyrywaÅ‚ matce maÅ‚e dziecko z rÄ…k i rozbijaÅ‚ maÅ‚Ä… gÅ‚owÄ™ o Å›cianÄ™, kamieÅ„. Zwyrodnialec – pÅ‚acz i Å›mierć szÅ‚y za nim – a on po dokonaniu zbrodni, wychodziÅ‚ uÅ›miechniÄ™ty, przystojny i grzeczny, spokojnie palÄ…c papierosa. W okresie od wiosny 1942 r. do jesieni 1942 r. obóz nasz przedzielony byÅ‚ murem, za którym mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ obóz dla kobiet. Potem kobiety zostaÅ‚y przeniesione do obozu w Brzezince, gdzie ginęły w gorszych niż my warunkach, w brudzie, gdyż brakowaÅ‚o wody i innych wygód. Z poczÄ…tku obóz nasz obejmowaÅ‚ ogrodzonych na ten cel dwadzieÅ›cia bloków, z tego sześć piÄ™trowych, a czternaÅ›cie parterowych. W ciÄ…gu moje-go pobytu w obozie zbudowano osiem nowych bloków na placu (byÅ‚ym apelowym) i wszystkie podniesiono do piÄ™trowych. WszÄ™dzie przeprowadzono kanalizacjÄ™. Skasowano ubikacje i pompy na polu, przenoszÄ…c je do bloków. Wszystkie te budowy kosztowaÅ‚y tysiÄ…ce istnieÅ„ ludzkich. CegÅ‚y i dachówki nosiliÅ›my rÄ™cznie z odlegÅ‚oÅ›ci paru kilometrów. W marcu 1943 r. przywieziono do Brzezinki caÅ‚e rodziny Cyganów i zaÅ‚ożono dla nich specjalny obóz. Potem część mężczyzn Cyganów przywieziono do nas. Razem z Holendrami, Norwegami, Francuzami, Å»ydami, Niemcami, JugosÅ‚owianami, Grekami, Rosjanami, UkraiÅ„cami, Belgami, BuÅ‚garami i Rumunami tworzyliÅ›my istnÄ… wieżę Babel. [...]10 marca wywieziono razem pięć tysiÄ™cy Polaków. TysiÄ…c do Neuengamme, tysiÄ…c do Buchenwaldu, tysiÄ…c do Sachsenhausen, tysiÄ…c do Gross-Rosen i tysiÄ…c do Flossenbürga. [...]Od czasu do czasu w bloku zjawiali siÄ™ wieczorem esesmani. Zbierali Å»ydów i kazali im pisać listy do domów z sakramentalnym: »Jestem zdrów i dobrze mi siÄ™ powodzi«. Listy te sprowadzaÅ‚y nowe partie Å»ydów, którzy na wiadomość o tym, że ich współwyznawcom tak siÄ™ powodzi, chÄ™tniej zgÅ‚aszali siÄ™ »na roboty do Niemiec« oraz nowe paczki dla esesmanów, gdyż autorzy listów przez ten czas byli wykaÅ„czani. Należy tu jeszcze chociaż w paru sÅ‚owach podkreÅ›lić, co prawda nie wszystkich, dzielnÄ… postawÄ™ księży. PoczÄ…tkowo ksiÄ…dz w ogóle dÅ‚użej niż parÄ™ dni nie żyÅ‚. Za-bijano ich paÅ‚kami na placu (tak samo jak Å»ydów) zaprzÄ™gniÄ™tych do walca lub przy innej jakiejÅ› »pracy« wymyÅ›lonej specjalnie dla udrÄ™czenia. NastÄ™pnie – na poczÄ…tku roku 1941 – na interwencjÄ™ z Rzymu księża zostali wywiezieni do Dachu, gdzie podobno mieli zupeÅ‚nie znoÅ›nie. [...]Od poÅ‚owy roku 1942 zÅ‚apanych po nieudanej ucieczce więźniów wieszano pub-licznie i ostentacyjnie, przy czym wieszali ci, co sami po dwóch tygodniach powieszeni być mieli. Robiono to dla wiÄ™kszego ich udrÄ™czenia. [...] W dniach 10 i 11 kwietnia 1943 r. (jak już wspomniaÅ‚em) wywieziono w dwóch rzutach (obydwa do Mauthausen) dwa tysiÄ…ce pięćset Polaków. To ostatecznie wpÅ‚ynęło na mojÄ… decyzjÄ™. Dalszy mój pobyt w OÅ›wiÄ™cimiu nie uważaÅ‚em za konieczny. Dotychczas, co mogÅ‚em, to robiÅ‚em. »Lepsza« poÅ‚owa kolegów wyjechaÅ‚a. Czekanie na »coÅ›« nie daÅ‚o rezultatu. Odgrażano siÄ™, że wywiozÄ… i resztÄ™ Polaków. SÄ…dzÄ…c, że teraz może już wiÄ™ksze korzyÅ›ci przyniosÄ™ z zewnÄ…trz niż wewnÄ…trz – zdecydowaÅ‚em siÄ™ obóz opuÅ›cić.

Drugim momentem, który mnie skÅ‚oniÅ‚ do opuszczenia obozu, byÅ‚a od poczÄ…tku marca krążąca po obozie wiadomość, że Janusz Kuczaba zostaÅ‚ zÅ‚apany w Warszawie i jest na Pawiaku. RozumiaÅ‚em, że ten czÅ‚owiek bez skrupułów – chcÄ…c ratować wÅ‚asne życie – może zacząć sypać »górÄ™« naszej Organizacji, tym bardziej że bez żadnej potrzeby – chciaÅ‚ to zrobić jeszcze w lagrze (w stosunku do pÅ‚k. Juliusza Gilewicza i kolegi Henryka Bartosiewicza). Na ten temat rozmawiaÅ‚em 11 kwietnia 1943 r. z ko-legÄ… ppor. rez. Leonem Murzynem. MajÄ…c na wzglÄ™dzie moje »wyjÅ›cie« z obozu, odbyÅ‚em parÄ™ rozmów z mjr. Zygmuntem BoÅ„czÄ…-Bohdanowskim i kolegÄ… Henrykiem Bartosiewiczem, informujÄ…c ich o tym i powierzajÄ…c im dalszÄ… pracÄ™. [...]Tak wiÄ™c – w towarzystwie Jana Redzeja i Edwarda Ciesielskiego opuÅ›ciÅ‚em obóz w OÅ›wiÄ™cimiu, żegnany strzaÅ‚ami wartownika, który o chwilÄ™ za późno siÄ™ zorientowaÅ‚. WyszedÅ‚em w nocy – tak samo, jak przyjechaÅ‚em – byÅ‚em wiÄ™c w tym piekle dziewięćset czterdzieÅ›ci siedem dni i tyleż nocy. ByÅ‚o już po godzinie drugiej, a wiÄ™c najwyższy czas na ucieczkÄ™ (noc z 26 na 27 kwietnia 1943 r.). WychodzÄ…c, miaÅ‚em o kilka zÄ™bów mniej niż w momencie mojego tu przyjazdu oraz zÅ‚amany mostek. ZapÅ‚aciÅ‚em wiÄ™c bardzo tanio za taki okres czasu w tym »sanatorium«. Wobec niestosowania już rozstrzeliwaÅ„ dziesiÄ™ciu za jednego, a także i to, że byÅ‚em pod przybranym nazwiskiem nie zostawiÅ‚em Å›ladów do rodziny, idÄ…c wiÄ™c w tÄ™ noc miaÅ‚em sumienie czyste”22.Witold Pilecki dotarÅ‚ do Warszawy dopiero 22 sierpnia 1943 r., wczeÅ›niej ukrywajÄ…c siÄ™ w Bochni i Nowym WiÅ›niczu, gdzie poznaÅ‚ prawdziwego Tomasza SerafiÅ„skiego, bÄ™dÄ…ce-go wówczas zastÄ™pcÄ… komendanta miejscowej placówki AK. W Komendzie Głównej AK w Warszawie osobiÅ›cie zÅ‚ożyÅ‚ meldunek o sytuacji w obozie. WÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ aktywnie w pracÄ™ konspiracyjnÄ… pod przybranym nazwiskiem „Roman Jegierski”. Za swojÄ… bohaterskÄ… dziaÅ‚alność na terenie obozu Auschwitz rozkazem Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego z 19 lutego 1944 r. awansowany zostaÅ‚ do stopnia rotmistrza, ze starszeÅ„stwem z 11 listopada 1943 r. Dalsze losy Witolda Pileckiego nadal nierozerwalnie zwiÄ…zane byÅ‚y z walkÄ… o wolnÄ… PolskÄ™. WspółtworzyÅ‚ organizacjÄ™ „NIE”. W chwili wybuchu Powstania Warszawskiego, pomimo zakazu obowiÄ…zujÄ…cego żoÅ‚nierzy „NIE”, wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do dziaÅ‚aÅ„ bojowych jako żoÅ‚nierz zgrupowania „Chrobry II”. Z czasem ujawniÅ‚ swój stopieÅ„ i zostaÅ‚ zastÄ™pcÄ…, a nastÄ™pnie dowódcÄ… 2. kompanii I batalionu. Broniony przez niego teren zyskaÅ‚ nazwÄ™ „Reduta Witolda” i byÅ‚ jednÄ… z najdÅ‚użej bronionych redut powstaÅ„czych, nigdy niezdobytÄ… przez Niemców. Po upadku powstania trafi Å‚ do oflagu Murnau. Po wyzwoleniu obozu przez wojska amerykaÅ„skie zgÅ‚osiÅ‚ siÄ™ do II Korpusu Polskiego stacjonujÄ…cego we WÅ‚oszech, gdzie zostaÅ‚ oficerem II OddziaÅ‚u. Dwukrotnie rozmawiaÅ‚ z gen. WÅ‚adysÅ‚awem Andersen, na którego rozkaz 22 października 1945 r. wyruszyÅ‚ do kraju w celu zorganizowania siatki wywiadowczej. Do Warszawy dotarÅ‚ 8 grudnia 1945 r. Stopniowo nawiÄ…zywaÅ‚ kontakty. ZbudowaÅ‚ sieć współpracowników i informatorów, których dobieraÅ‚ z byÅ‚ych żoÅ‚nierzy TAP i z konspiracji oÅ›wiÄ™cimskiej. ZdobywaÅ‚ tajne informacje na temat dziaÅ‚alnoÅ›ci NKWD i UB, narastajÄ…cego terroru, faÅ‚szerstw wyborczych, współpracy gospodarczej Polski z RosjÄ… SowieckÄ…. Witold Pilecki zostaÅ‚ aresztowany 8 maja 1947 r. Poddano go niezwykle okrutnemu Å›ledztwu. Podczas widzenia z żonÄ…, zmaltretowany szepnÄ…Å‚: „OÅ›wiÄ™cim to byÅ‚a igraszka”. SÄ…dzony byÅ‚ przez Wojskowy SÄ…d Rejonowy w Warszawie, który w 15 marca 1948 r. skazaÅ‚ go na karÄ™ Å›mierci. Wyrok wykonano 25 maja 1948 r. o godz. 21.30 w wiÄ™zieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. PierwszÄ… tablicÄ™ memoratywnÄ… poÅ›wiÄ™conÄ… Pileckiemu wmurowano w koÅ›ciele Å›w. StanisÅ‚awa Kostki w Warszawie dopiero w listopadzie 1979 r. Kolejne upamiÄ™tnienia miaÅ‚y miejsce pod koniec lat osiemdziesiÄ…tych. Mimo „powiewu wolnoÅ›ci” nie zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ walka o pamięć o Witoldzie Pileckim. Jeszcze w lipcu 1989 r. zastÄ™pca prokuratora generalnego PRL, naczelny prokurator wojskowy gen. bryg. Henryk Kostrzewa, odpowiadajÄ…c na apel Towarzystwa Opieki nad OÅ›wiÄ™cimiem o rehabilitacjÄ™ Pileckiego pisaÅ‚ m.in.: „w Å›wietle aktualnie obowiÄ…zujÄ…cych przepisów prawa nie znalazÅ‚em podstaw do peÅ‚nej rehabilitacji Witolda Pileckiego”3. HaÅ„ba, haÅ„ba, po stokroć haÅ„ba. MiesiÄ…c po symbolicznym koÅ„cu komunizmu (4 czerwca 1989) w Polsce, komunistyczny aparatczyk odmówiÅ‚ czci bohaterowi. Haniebny wyrok Wojskowego SÄ…du Rejonowego orzeczony wobec Witolda Pileckiego zostaÅ‚ decyzjÄ… SÄ…du Najwyższego unieważniony dopiero 1 października 1990 r. Pamięć o bohaterskim rotmistrzu jest stopniowo przywracana. W wielu miastach na-dano jego imiÄ™ szkoÅ‚om, ulicom i skwerom. Prezydent Lech KaczyÅ„ski postanowieniem z 27 lipca 2006 r. odznaczyÅ‚ rotmistrza Witolda Pileckiego poÅ›miertnie Orderem OrÅ‚a BiaÅ‚ego. W sześćdziesiÄ…tÄ… rocznicÄ™ Å›mierci rotmistrza Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyjÄ…Å‚ uchwaÅ‚Ä™, w której zapisano: „CaÅ‚e życie Witolda Pileckiego jest wzorem, jak żyć i jak – jeÅ›li trzeba – umierać za OjczyznÄ™. Pamięć o nim powinna być jednym z elementów budujÄ…cych zbiorowÄ… tożsamość Polaków. Senat Rzeczypospolitej Polskiej pragnie, aby 60. rocznica Å›mierci Witolda Pileckiego przywracaÅ‚a należne mu miejsce w pamiÄ™ci zbiorowej”4.

Instytut Pamięci Narodowej