Dodano: 15.09.19 - 21:44 | Dział: FAKTY CIEKAWE LECZ MAŁO ZNANE - Marian Kałuski

Recenzja prof. Andrzeja Targowskiego


Historia Polonii Australijskiej
albo o chorobie polskiego emigranta




Kolejna książka o historii Polonii tym razem Australijskiej ukazała się pióra Mariana Kałuskiego, Terra Australis, Przyczynki do historii Polaków w Australii. Nakładem Studium Historii Polonii Australijskiej, Melbourne 2019. Autor jest historykiem, politologiem, podróżnikiem, redaktorem i działaczem, który wydał kilkanaście książek na temat historii Polaków żyjących w 65 krajach, a sam zwiedził 90 krajów. W swym niepowtarzalnym dziele odnotował i scharakteryzował sedno życia i działania około kilkunastu tysięcy Polaków. Przeczytałem kilka tego autora książek i podziwiałem, jak np. mógł pozbierać informacje o paru tysiącach działających Polaków w kilkuset miejscowościach we Włoszech, skoro zapewne większości tych danych nie można pozyskać z Internetu?

W tym kontekście i książka o Polonii w Australii jest napisana podobnie jak poprzednie, ale przez mieszkańca Australii żyjącego tu od 1964 r., czyli znającego z autopsji świetnie środowisko Polonii Australijskiej. I to jest chyba największą „wadą” tej książki, ponieważ autor zna te środowisko za dobrze. Stąd jest to książka o „piekle” tej Polonii. Przypomina podobną książkę Polskie Piekło, Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945 (Bellona 2012) w Londynie, pióra Sławomira Kopera. Polonia Australijska liczy ok. 150,000 osób, w tym ok. 50,000 urodzonych w Polsce. Czyli stanowi poniżej 1% populację tego kontynentu, jest więc b. małym środowiskiem, skupionym głównie w dwóch wielkich miastach Sydney i Melbourne. Tak mała liczba rodaków potrafiła jednak utworzyć kilkaset organizacji polonijnych (czynnych lub zlikwidowanych), targanych wewnętrznymi konfliktami. Oczywiście autor-działacz-redaktor mediów polonijnych rejestruje z dużą „dokładnością” owe konflikty, tak personalne jak i przekręty finansowe z nieczułością prokuratora i sędziego, który oskarża, przedkłada dowody i osądza. Co gorsze szuka prawdy i sprawiedliwości a potem dziwi się, że ma wrogów i że jest niedoceniany. Szuka uznania w Ojczyźnie i dopiero po ostrym opowiedzeniu się po jednej z dwóch stron ostrego konfliktu politycznego, zostaje uznany. Czy jednak jest to uznanie szczere i trwałe?

Ja pomijam autora polityczne zaangażowanie i niektóre Jego poglądy, ponieważ nie można przejść obojętnie obok wielkiego i unikalnego wysiłku intelektualnego i logistycznego (bez pomocy finansowej) w tworzeniu historiografii Polonii w świecie. Stworzył ogromną bazę danych, z których jego następcy będą korzystać przez następne lata a może i stulecia. Autor co robi to robi z pasją. I za to należy mu się uznanie i podziękowanie. Na pocieszenie powiem, że zwykle uznanie przychodzi po śmierci. Więc życzę autorowi cierpliwości.

Moim zdaniem autor dźwiga krzyż choroby polskiego emigranta. Nawet cytuje moje powiedzenie i je interpretuje tak, że chorobą polskiego emigranta jest konflikt. Niewątpliwie jest to jedno ze stadiów naszej choroby. Natomiast polski imigrant jest chory na Polskę. Z wielu względów opuścił kraj, gdzie przerwał swą karierę lub niepowodzenia i chciałby je zrealizować na obczyźnie. Tu bardzo często pozostaje na peryferiach głównego życia kraju osiedlenie (kłopoty z zawodem i językiem oraz brak pieniędzy i poparcia) i wtedy swój sukces chce uzyskać w środowisku Polonii idealizując swą miłość do Ojczyzny. Niestety ten sukces chce uzyskać za wszelką cenę, w tym nie obca jest zazdrość, nienawiść, chciwość, intrygi, niezgoda, itp. I chyba już tak będzie. Z tego względu wielu wybitnych rodaków-emigrantów stroni od organizacji polonijnych. Jak np. robił to śp. prof. Zbigniew Brzeziński. Margrabia Aleksander Wielopolski administrator rosyjskiego Zaboru Polski mawiał; „za Polskę jest łatwiej umrzeć aniżeli współżyć z Polakami.” Na szczęście, dzięki obecnie wolnej Polsce, dotychczasowy model emigracji nie jest adekwatny do sytuacji i wymaga drastycznej zmiany. O czym innym razem.

Radzę polskim emigrantom przyjąć moją postawę, w której Polskę traktuję jak matkę, a Amerykę jak żonę. Do obu tych najważniejszych kobiet w moim życiu jestem lojalny. Ale owe lojalności różnią się.

Prof. Andrzej Targowski
Western Michigan University (USA)

Opis książki