Dodano: 28.04.19 - 16:42 | Dział: Kworum poetów

Zaduma (Danuta Duszyńska)





"Zaduma" - to tytuł najnowszej antologii Stowarzyszenia Autorów Polskich w Warszawie, w której znalazła się również moja część:

Danuta Duszyńska nick "australijka"


...


Zaduma

Coraz częściej zaglądam do starych, zniszczonych albumów. Uwielbiam patrzeć na fotografie z lat dzieciństwa i młodości, z czasów, które mają niezaprzeczalny czar i powab. Przytulam je do serca i z ogromnym sentymentem pielęgnuję. Pragnę, aby
moje wspomnienia pozostaÅ‚y jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, najdroższe. To pamiÄ…tka dla moich potomnych. Moje dzieci majÄ… wiele wÅ‚asnych wspomnieÅ„ z Polski, ale moi wnukowie urodzili siÄ™ już na ziemi australijskiej, wiÄ™c pragnÄ™ im przybliżyć obraz korzeni, pochodzÄ…cych z mojej Ojczyzny. Kilka lat temu wydaÅ‚am w piÄ™knej formie książkowej album rodzinny pod tytuÅ‚em „Korzenie” i na gwiazdkÄ™ podarowaÅ‚am go swoim dzieciom. ZnajdujÄ… siÄ™ tam nasze rodzinne zdjÄ™cia, poczÄ…wszy od czasów mojego dzieciÅ„stwa i mÅ‚odoÅ›ci, a potem już razem, ze zmarÅ‚ym małżonkiem, naszymi dziećmi i wnukami.
Jestem w trakcie pisania sagi rodzinnej - prawdziwej historii rodu, gdzie spisujÄ™ nie tylko wÅ‚asne wspomnienia, ale również wspomnienia rodziców, odkÄ…d zdoÅ‚aÅ‚am zapamiÄ™tać. PierwszÄ… część sagi, obejmujÄ…cÄ… lata 1910 – 1968, już ukoÅ„czyÅ‚am. PlanujÄ™ dwie nastÄ™pne części zakoÅ„czyć z koÅ„cem nastÄ™pnego roku. Jeszcze nie zdecydowaÅ‚am, czy książki te bÄ™dÄ… publiczne, czy zostanÄ… tylko pamiÄ…tkÄ… dla rodziny. Nadany tytuÅ‚ „TwarzÄ… pod wiatr” wskazuje na trudnÄ… drogÄ™ pokoleÅ„. Trzeba byÅ‚o ich ogromnej siÅ‚y i samozaparcia, aby stawiać czoÅ‚a przeciwnoÅ›ciom losu. Ja sama urodziÅ‚am siÄ™ po drugiej wojnie Å›wiatowej i mieszkaÅ‚am z moimi rodzicami i siostrami w maÅ‚ych wioskach - w Popowie KoÅ›cielnym i w Popowie Parcele. Nie da siÄ™ porównać mojego trudnego dzieciÅ„stwa do czasów obecnych, nie mniej jednak nie zamieniÅ‚abym go na żadne inne. Do dziÅ› sÅ‚yszÄ™ szum klonów za rogiem naszego domu, Å›piew ptaków, zapach grzybów w lesie. Do teraz wkÅ‚adam w swoje wspomnienia bukiety polnych kwiatów - niebieskich chabrów i fioletowych powojów. WidzÄ™ siebie - kilkuletniÄ… dziewczynkÄ™, karmiÄ…cÄ… żółte kurczÄ™ta, posiekanym na twardo jajkiem i zielonÄ… trawÄ… z wyciÄ™tych na pastwisku kwadratów oraz kaczki, dla których zbieraÅ‚am rzÄ™sÄ™ z pobliskiego stawu. BiegaÅ‚am też z krowÄ… do pobliskiego lasu, gdzie trawa zielona i obfita, a po zajÄ™ciach szkolnych nad rzekÄ™, zarzucajÄ…c na wodÄ™ wÅ‚asnorÄ™cznie zrobionÄ… przez ojca z giÄ™tkiej leszczyny - wÄ™dkÄ™ na muchÄ™.
Uwielbiam patrzeć na fotografie z czasów mojej mÅ‚odoÅ›ci. Wtedy wszystko byÅ‚o dla nas możliwe, mieliÅ›my gÅ‚owy peÅ‚ne pomysłów i cudownych planów na przyszÅ‚ość, gdzie studia, wspaniaÅ‚a kariera zawodowa, idealne małżeÅ„stwo, dzieci, dom z ogródkiem i koniecznie - romantyczna miÅ‚ość, taka, jak we filmach. Któż wtedy myÅ›laÅ‚ o upÅ‚ywajÄ…cym czasie? Å»ycie korygowaÅ‚o zapÄ™dy mÅ‚odzieÅ„czej wyobraźni, stawiajÄ…c poprzeczki i wyzwania. Drogi nastolatków rozbiegÅ‚y siÄ™, każdy - jak umiaÅ‚ - budowaÅ‚ sobie swoje gniazdko. UrwaÅ‚y siÄ™ kontakty, ale na zawsze pozostaÅ‚y z tego okresu najcudowniejsze wspomnienia. Czasem po wielu latach udaje siÄ™ nam odnaleźć siebie, pochwalić dorobkiem życia i powspominać. PadajÄ… wtedy nagminne pytania - „a pamiÄ™tasz?”
Pamiętam, tamte chwile pamiętam bardziej, niż to, co robiłam wczoraj.



Blaski i cienie

Jutro chyli się do zmierzchu, żółkną słowa, więdną myśli.
Niewyraźne już, zamglone, nasze dawne można wyśnić.
Z czasów, kiedy rześka młodość bielą zębów w słońcu lśniła,
pięknem duszy, gładką skórą i łabędzią smukłą szyją.

Tam ja byłam. Tam ty byłeś.

Bose stopy roztańczone na polanie pełnej rosy,
wiatr - rozpustnik pieścił ciało, gładził długie, ciemne włosy...
Farbą złotą wymalował wizje, plany i marzenia,
tam, gdzie piękno i uroda nie ma prawa się odmieniać.

Tam ja byłam. Tam ty byłeś.

Wizje bladły nieuchronnie, czas rysował scenariusze.
Pozacierał malowidła nieścieralnym ciemnym tuszem.
Wnet i młodość, z której dotąd, taka żądza życia biła,
przeminęła bezpowrotnie. Może to być... czarcia siła.

Tam ja byłam. Tam ty byłeś.

Jutro chyli się ku zmierzchu, żółkną słowa, więdną myśli.
Niechaj dzisiaj, chociaż we śnie, nasza młodość nam się przyśni.
Może wtedy zapragniemy znowu usiąść na polanie
i choć czÄ…stkÄ™, tego „z wczoraj”, ktoÅ› na nowo znów dostanie?

Może ja? Może Ty?




Zapach melancholii

Przeminie młodość, jak minął wrzesień.
Liście usłały dywan z purpury.
Czuć melancholię, już późna jesień.

Spójrz na konary gołych drzew w lesie.
To niepisane prawa natury.
Przeminie młodość, jak minął wrzesień.

Nazbieraj liści, nim wiatr rozniesie,
wyrysuj złotem lasów kontury,
czuć melancholię, już późna jesień.

Gardzisz ułudą, nie chcesz pocieszeń.
Niech zabrzmi jeszcze głos klawiatury
nim młodość minie - jak minął wrzesień.

Żal za minionym echem się niesie.
Jakieś obrazy - w pamięci dziury...
Czuć melancholię, już późna jesień.

Niechaj poezja resztki wykrzesze;
najbliższe sercu - cenne marmury -
nim minie młodość. Choć minął wrzesień.
Czuć melancholię, już późna jesień.



Niewiadome

Mogę przysiąc, że to wczoraj maj jaśminom gładził kwiaty,
wiązał nasze młode dłonie, słowa składał w poematy.
Jestem pewna, że to wczoraj wiatr sierpniowy plątał kłosy,
a my piękni wśród kąkoli, chabry wplatał nam we włosy.

Ref.
Nic już teraz nie jest pewne, nie wiadomo, co się zdarzy,
ile wiosen pozostanie, ile zim jest w kalendarzu.
Ile jeszcze wschodów słońca, pory letniej i jesieni,
migocących gwiazd na niebie, księżycowych cieni.

Dam o zakład, że to wczoraj czas jesienny zbierał plony.
Z żytniej mąki bochen chleba, nowe życie - plon wyśniony.
Wiem na pewno, że to wczoraj sroga zima wśród zamieci
posrebrzyła szronem włosy, a za oknem... innych - dzieci.

Ref.
Nic już teraz nie jest pewne, nie wiadomo, co się zdarzy.
Ile wiosen pozostanie, ile zim jest w kalendarzu.
Ile jeszcze wschodów słońca, pory letniej i jesieni,
migocących gwiazd na niebie, księżycowych cieni.

Wiem, że wiosna znów połączy zakochanych młode dłonie,
lato ześle ludziom miłość i w purpurze świat utonie.
Zima sypnie bielą śniegu, wiosną nic z niej nie zostanie,
tak, jak życie wciąż się toczy, a wraz z nim i przemijanie.

Ref.
Nic już teraz nie jest pewne, nie wiadomo, co się zdarzy.
Ile wiosen pozostanie, ile zim jest w kalendarzu.
Ile jeszcze wschodów słońca, pory letniej i jesieni,
migocących gwiazd na niebie, księżycowych cieni.

Przychodzi taki czas w życiu, kiedy zaczynamy siÄ™ zastanawiać, jak najlepiej przeżyć lata, które pozostaÅ‚y przed nami. Tak, aby być w zgodzie z samym z sobÄ… z przeÅ›wiadczeniem, że nie bÄ™dziemy żaÅ‚ować , iż znowu obraliÅ›my zÅ‚Ä… drogÄ™ i wyszÅ‚o coÅ› nie tak, jak powinno. Ja i ludzie w moim wieku jesteÅ›my bogatsi o doÅ›wiadczenia życiowe i zdaje siÄ™, że już teraz powinniÅ›my dokonywać wyborów bezpiecznych, aby nie okaleczyć samego siebie i innych, którzy nas otaczajÄ…. Ale nadal, mimo tej wiedzy, borykamy siÄ™ z podejmowaniem decyzji i do koÅ„ca nie wiemy, czy sÄ… one wÅ‚aÅ›ciwe. ZasadniczÄ… sprawÄ… jest czas, który biegnie do przodu niesamowicie szybko. ChciaÅ‚oby siÄ™ powyrzucać do kosza wszystkie kalendarze, nie sÅ‚yszeć kolejnych „sto lat” na kolejne urodziny i nie liczyć sekund na powitanie nowych roków. KtoÅ› powie, że najlepiej nie myÅ›leć o upÅ‚ywajÄ…cym czasie - cieszyć siÄ™ chwilÄ…, kochać, dawać i brać, ile siÄ™ zdoÅ‚a. Chociaż tak wÅ‚aÅ›nie staramy siÄ™ czynić, to ciÄ…gle rodzÄ… siÄ™ wÄ…tpliwoÅ›ci, czy nasz czas dzielimy sprawiedliwie pomiÄ™dzy życie zawodowe i prywatne, pomiÄ™dzy zainteresowania i hobby z jednej strony, a rodzinÄ™ z drugiej. CzÄ™sto zastanawiamy siÄ™, czy w ostatnich latach życia powinnyÅ›my wiÄ™cej zwiedzać, doÅ›wiadczać nowych przedsiÄ™wzięć, czy raczej czas poÅ›wiÄ™cić rodzinie, głównie tej najbliższej. Uciekam ze swoimi odczuciami do swojej poezji, gdzie jest sporo melancholii, wspomnieÅ„, czasem pozytywnego spojrzenia na Å›wiat, a czasem buntu przeciw takim, a nie innym kolejom losu.
Wydaje się, że nie jesteśmy całkiem wolni. Każdego z nas otacza nić pajęcza, a my, gdzieś tam w środku, nie możemy się wydostać na zewnątrz. Może byśmy i mogli, ale boimy się, by nie zerwać tej nici powiązań, zobowiązań, uwarunkowań. Dlatego nasze postępowanie jest sprzeczne z tym, co tak naprawdę byśmy chcieli. Często postępujemy tak, aby sprostać oczekiwaniom innych i ich nie zranić.
Podsumowując, mam nadzieję, że moi najbliżsi wybaczą mi, że nie byłam z nimi i dla nich wystarczająco. Tyle, ile pragnęłabym być.
Miłość do nich jest ponad wszystko.



Po szczytach błękitu

Czy myślisz, że zdążę sięgnąć chmur błękitów,
zmoczyć stopy bose rosą o poranku,
wysłuchać koncertów śpiewanych o zmroku,
spojrzeć w dół na ziemię z wysokości szczytów?

Czy jeszcze dam radę utulić wspomnienia,
uśpić wszelkie skargi, kłopoty i żale,
rozbudzić nadzieję i niezłomną wiarę,
oraz zaspokoić najskrytsze pragnienia?

Czy zdołam zostawić swoją miłość szczerą
w najwspanialszym czynie, w najpiękniejszym geście
lub w słowie najczulszym, zapisanym w wersie,
by zostało serca najwierniejszą kopią?

Dzisiaj chcę uwierzyć w magię i potęgę,
choćby w nierealną wizję wierszoklety.
Marzenia jak barwne, kwieciste bukiety
wpisane na zawsze w najprawdziwszą księgę.


Danuta Duszyńska nick "australijka"