Dodano: 24.09.18 - 22:30 | Dział: Śladami naszych przodków

Iłżecki Jarmark Sztuki Ludowej


Zapomniane zawody i rzemiosła


Towarzystwo Ochrony i Promocji Zawodów Ginących wraz z burmistrzem oraz przewodniczącym Rady Miejskiej Iłży, zorganizowali XXIV Iłżecki Jarmark Sztuki Ludowej. Nasza redakcja także została na ten jarmark zaproszona, by mogła przenieść się w minione lata czekoladowych łamańców i różowych aniołków z papieru.

Co tu można było zobaczyć


Na wspomniany jarmark do Iłży, zjechało się wielu znakomitych rękodzielników. Oprócz stałych twórców ludowych, którzy towarzyszą iłżeckiemu jarmarkowi od ponad 20 lat, w tym roku dołączyli do nich nowi rękodzielnicy z odległych miejscowości. Od wczesnych godzin rannych, można tu było podziwiać piękne wyroby na prezentowanych stoiskach. Wyroby te były okazami takich rzemiosł jak tkactwo, kowalstwo, wikliniarstwo, lalkarstwo, malarstwo, garncarstwo, rzeźbiarstwo, haft i szydełkowanie. Na wspomnianym jarmarku można też było podziwiać wyroby biżuteryjne.

Lata mojej młodości

-Na tym jarmarku zobaczyłam drewniane lale i rzeźbione różowe aniołki. Pamiętam przed okupacją, mama moja kupowała mi takie na skarżyskim targu. Pewien Żyd o nazwisku Zelkow, był wyrobnikiem takich cudeniek, które uświadczyłam teraz w Iłży- relacjonuje pani Leopoldyna Kryśkiewicz.

Cudowna muzyka

Na tym Jarmarku swoje okazy prezentowało ponad 60 rękodzielników z całej Polski, którzy podczas trwania imprezy wykonywali swoje prace w ogłoszonym konkursie pod hasłem „Pamiątka z Iłży". Jarmarkowi towarzyszyło 10 kapel i zespołów z Iłży i z Radomia, Bliżyna, a także z Domu Kultury w Mostkach Gmina Suchedniów.

Gdy to usłyszałam....

Jeden z zespołów występujących w Iłży, zaśpiewał piosenkę zatytułowaną „Biała peleryna”, która wycisnęła mi łzy i wzruszyła mnie do głębi. Pamiętam w latach powojennych, gdy wraz z rodzicami mieszkałam w Warszawie i co niedziela rano słyszałam jak tamtejsza kapela grała ten utwór, a pan Ireneusz chodził z kapelusikiem i zbierał pieniążki od okolicznych ludzi. Łzy ciekły mi po policzkach, gdy w Iłży usłyszałam „Białą pelerynę, która przypomniała mi najmłodsze i najcudowniejsze lata mojego życia. Wtedy to pamiętam, jak pan Ireneusz podszedł po parę groszy do panny Ewy córki bogatego rzeźnika, i ….zakochał się w niej bez pamięci - wtrąca Witold Bilski.

Dziękujemy za zaproszenie do Iłży Stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Mazowieckiej. Ten uroczy czas, odświeżył nam minione lata, z kolorowymi kogucikami i piękną muzyką, którą delektować się można było na tej jedynej w swoim rodzaju imprezie.


Ewa Michałowska - Walkiewicz