Dodano: 04.03.18 - 22:01 | Dział: Na każdy temat

Nie ma idealnej historii


W Polsce trwa swoiste przewartościowywanie historii. Nagle wszyscy przestali być lekarzami i politykami i rzucili się na naukę o przeszłości. Teraz istnieje obawa, że w tym historycznym rozpędzie, nowi patroni ulic, rond, placów i parków będą nominowani z jednego klucza. A tym kluczem będzie filogermanizm i filosemityzm. Jak na razie to trudno zrozumieć i pogodzić się ze stawianiem pod pręgierzem twórcy patriotycznego wiersza "Bagnet na broń" czy autora powieści "Niemcy", albo piewcy pięknej polszczyzny na Górnym Śląsku, jakim bez wątpienia był Wilhelm Szewczyk. Czy Polska musi być zawsze bez własnej historii?. Historii nie tworzyli idealni, teoretycznie istniejący Polacy, ale Polacy twardo stąpający po ziemi, Polacy żyjący i tworzący w skrajnie trudnych i powikłanych warunkach. Historie idealne tworzą jedynie fałszerze i obcy prowokatorzy. Oni nie zamierzają jednoczyć Polaków, ale chcą jedynie skłócać nas ze sobą i rozbijać. Taki jest ich odwieczny cel. Obca dłoń jednak nie przekreśli nigdy własnych krzywd i błędów. Obca dłoń może jedynie wprowadzić totalny zamęt. I to najwyraźniej ciągle usiłuje robić. Twórca "czerwonego harcerstwa" i czerwony internacjonalista - degenerat a także niemiecki lizus - kreowani są obecnie na bohaterów nowych czasów. W jakim celu?. Po to tylko, żeby za kilka lat trzeba było znów zmieniać nazwiska patronów?. Czy nie warto zagłębiać się w szlachetną i wartościową historię Polski i wybierać naprawdę ponadczasowych a nie jedno sezonowych bohaterów?. Dlaczego wciąż dyskryminowana jest pisarka Zofia Kossak-Szczucka czy Zofia Nałkowska?. Czy były zbyt surowe dla Niemców?. Czyżby były uznawane za ...faszystki?. Dzisiaj różni szaleńcy, takim właśnie epitetem dyskredytują Polaków za wyjątkowy patriotyzm i wierność religii przodków. Stolica Województwa Śląskiego {de facto - Górnośląskiego!} - przeżyła swoisty renesans przywracania bohaterów niemieckiej historii. Obok Niemców pojawili się niemieccy Żydzi, jako patroni katowickich ulic. Czy o takie oczyszczanie historii chodziło?. Czyżby grunt dla siebie szykowali Niemcy, zamierzający ewakuować się przed muzułmanami - z zalewanych przez nich ziem, m.in. z Hesji, Bawarii i Saksonii?. Polska niejeden raz w przeszłości stawała się azylem dla prześladowanych w swoich ojczyznach. Oby swoistej etnicznej czystki, eliminującej zagorzałych obrońców i krzewicieli polskości - nie przeprowadzali tylko wnukowie esesmanów i enkawudzistów. Bo wówczas należałoby powątpiewać w szczerość intencji. Rujnowanie polskiej gospodarki, polskiego przemysłu i polskich marek producenckich, też przeprowadzono pod szczytnymi hasłami. Wróg potrafi być doskonale cyniczny. To specjalista od wojen ekonomicznych, psychologicznych i informacyjnych.


To on legalizował antypolonizm!

W ostatnich dekadach, w granicach Rzeczypospolitej Polskiej - pojawiło się sporo różnej maści dywersantów. Do nich bezsprzecznie należy niejaki Jerzy Gorzelik. Jest to raczej Joerg Gorelik, ponieważ więcej w nim niemieckiego rasisty, niż polskiego patrioty. Joerg Gorzelik urodził się w Zabrzu. Jednak dla niego Zabrze, to najwyraźniej nie najbardziej polskie ze śląskich miast, ale to raczej Hindenburg. Gorelick określany jest mianem intelektualnego następcy Kutza. Zatem jest następcą antypolskiego degenerata i renegata. Dla tych odszczepieńców umiłowany przez Polaków Górny Śląsk, to jakiś urojony "Freiestaat Oberslesien". Joerg Gorelick deklaruje: "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa". To nie tylko antypolski wodzuś "ruchu autonomii Śląska" ale i założyciel tzw. związku ludności narodowości śląskiej. To osobnik bardzo niebezpieczny dla Polski, Polaków i polskości. Chętnie uczestniczący w zjazdach przeróżnych rasistowskich ugrupowań separatystycznych, m.in. ugrupowań antyhiszpańskich. Taki jawny wywrotowiec nie byłby akceptowany w żadnej z zachodnich demokracji. Wszędzie dostałby "wilczy bilet" i zakaz pracy na Uniwersytecie. Berufsverboten z pewnością spotkałby go w krajach typu Freiestaat Bayern i Freiestaat Sachsen. Można dziwić się, że Uniwersytet Śląski w Katowicach - akceptuje tego typu "Wehrwolf". Chyba więcej szacunku do Polski, Polaków i polskości mieliby pracujący gościnnie pracownicy naukowi Uniwersytetu Śląskiego z Opawy, czy Uniwersytetu Karola z Pragi, niż ten jawny wróg Polski, Polaków i polskości. Wolność nie może być przyzwoleniem na demontaż państwa!


Uczciwy Niemiec?

Sensację światową wzbudził fakt przyznania się niemieckiego ministra spraw zagranicznych - do oczywistej oczywistości, do faktu, że obozy śmierci w Polsce były niemieckimi obozami. Nie jest to jakieś wielkie odkrycie, dokonane przez Sigmara Gabriela. O tym historycznym fakcie wiedzą już nawet przedszkolacy w Polsce. W niedzielę 4 lutego 2018 ogłoszono najnowszym błogosławionym, zabitego za wiarę chrześcijańską Włocha Teresio Olivelliego. Ów męczennik zginął w trzecim co wielkości niemieckim obozie zagłady, w obozie Hersbruck. Tutaj akurat geografia pokrywa się z przynależnością państwową ludobójców. Jednak podczas beatyfikacji też unikano "obrażania" największego płatnika Europy. Też nie mówiono o niemieckich nazistach, ale jedynie o jakichś abstrakcyjnych, bliżej nie ustalonych nazistach. Mówiono o jakichś prawie, że przybyszach z Kosmosu. Chociaż Bawarię, gdzie położony jest Hersbruck, dzielą od Włoch jedynie Alpy. Czyżby kapitał Hitlera aż tak kształtował europejską świadomość?. A może to niemieckie samochody, sprezentowane Watykanowi - mają na to wpływ?. Jak "obrażać" tak hojnego dawcę?. Cała hucpa z oczywistą oczywistością, wygląda jednak głównie na zasłonę dymną i temat zastępczy, mający odciągnąć opinię publiczną od zwracania uwagi na kontynuację Paktu Ribbentrop-Mołotow Bis, od zwracania uwagi na Nord Stream 2. Niemcy, zdradzający unię kontynentalną i NATO - już liczą zyski z podmorskiej inwestycji. Gra pozorów niewiele kosztuje, a wielu ma z niej radość. Wręcz dziecinną radość. Nawet USA nie podejmuje tematu, chociaż widać jak Berlin potraktował amerykański sprzeciw, przeciwko projektowi energetycznemu Osi Berlin-Moskwa. Berlin potrafi wszystkich rozgrywać instrumentalnie. W razie czego na wszystkich ma "haki". Może zacząć mówić np. o amerykańskich SS-manach...Chociażby o pierwszym z brzegu, Wernherze von Braunie...


Ciągle warczą na Polskę, Polaków i polskość!

W przypadku kiedy chodzi o gangsterski szantaż, czy gangsterskie wymuszenie -
"dobre" staje się każde alibi. Wówczas jednakowo zachowuje się mafia berlińska, hamburska, moskiewska i nowojorska. Zaplanowany cel - "uświęca" ich środki. Polska kreowana jest na ofiarę łatwego łupu. Tutaj trzeba przepotężnych argumentów, żeby przeciwstawić się liczącym już przyszłe łupy. Oczywiście od dłuższego czasu montowana była w Polsce "Piąta Kolumna", taka - najnowszego typu. To zlepek weteranów Stasi/KGB, biorców funduszy niemieckich fundacji, członków tzw. stronnictwa pruskiego i proniemieckie lobby - marksistowsko-leninowskich ateuszy. Oni wywloką każde fekalia, żeby oblać nimi Polskę, Polaków i polskość. Bardzo często wcale nie przeszkadza im, że Polska umożliwiła im przyjście na świat, zdobycie wykształcenia i start w dorosłe, zawodowe życie. Ale czy nie tacy byli przedwojenni wywrotowcy, późniejsi konfidenci i kolaboranci naszych okupantów?. Zdrada i niewdzięczność, to najwyraźniej cechy dziedziczne?. Szatan nie ma twarzy. Pozostawia po sobie zawsze tylko piekło. Tak działo się w Palestynie, Libanie i Iraku. Tak dzieje się m.in. w Syrii. Ziemia Święta zamienia się w zgliszcza. Komu marzy się zrujnowanie Polski?. Czy to nie szatańska wizja napędza antyludzki mechanizm?. Polacy zasługują na szacunek a nie na niczym nie uzasadnioną pogardę!. Menel i konfident - to zafałszowany obraz Polaka a nie Polaków portret własny!. "Errare humanum est, sed in errare perseverare diabolicum". Mylić się jest rzeczą ludzką, jednak obstawanie przy błędzie jest diabelską pomyłką. Oby zrozumieli to wreszcie kandydaci na prześladowców Polski, Polaków i polskości!. To Polacy w chwilach niepewności i zamętu - pokazywali jasną drogę naprzód. Tak robił Mikołaj Kopernik i tak robił święty Jan Paweł II. Warto wchodzić na tą, sprawdzoną drogę.


Lokalnie po staremu

Na Ukrainie neokomuniści i neobanderowcy nie pozwalają na publiczne czczenie pamięci o królu Rzeczypospolitej Polskiej, Janie III Sobieskim, ale kto nie pozwala nazywać jego imieniem szkoły podstawowej, miejskiego parku czy ogrodów działkowych np. w Zagłębiu Górnośląskim, Zagłębiu Dolnośląskim czy na Opolszczyźnie?. Lewactwo i lokalna masoneria woli lewaka Kuronia?. A przecież trwa zmiana na lepsze. Wybory lokalne w większości polegają jednak na ustawkach. Przed kolejnymi wyborami wszyscy znają wyniki kolejnej elekcji. "Czerwony beton" wciąż okazuje się nie do ruszenia. Czy odnowa to tylko problem fizyczny i biologiczny?. I polega na tym, że ciągle ten sam prezes, jest grubszy i jeszcze bardziej czerwony. ODNOWA musi przeorać sumienia, umysły i serca. Czas "dobrej zmiany" - ucieka. Klucze do przyszłości wciąż trzymają lokalni fałszerze. Wciąż nie są świadomi faktu, że fałszowanie każdych wyborów jest przestępstwem i jest karalne. Cóż, argument, że nawet ci z Warszawy tak robią, nie jest żadną okolicznością łagodzącą. Nie pierwszy raz i w Warszawie rozpanoszyli się kryminaliści, robiąc z Polski - Zimbabwe Bis. Nie brakuje ciągle nawet czcicieli agenta NKWD Marcelego Nowotki. Tacy antypolacy - polskiego patriotyzmu i szacunku do polskiego języka, polskiej kultury i polskiej religijności - mogliby uczyć się od Polaków zamieszkujących Gubernię Kaliningradzką. Zobojętnieli na wszystko i na wszystkich. Kłamstwo i oszustwo stało się ich religią i gwarancją ich dobrobytu. Żargon postsowiecki stal się często ich jedynym językiem. Nie ma w nich nawet kawałka polskiego ducha. To zdziecinniałe sieroty po komunizmie, które wciąż chowają głowy w piasek - przed dorosłą rzeczywistością!. Takim antypolakom bardzo odpowiadają wewnętrzne kłótnie Polaków. Kiedy opada pył, oni znów zostają. Zero ambicji i zero honoru - to ich zawołanie.


Mleko już się wylało

Fałszywie rozumiany liberalizm wyzwolił językowe i kulturowe zdziczenie. Teraz legalna stała się każda forma zbydlęcenia, od językowej rozwiązłości - po seksualną, zwierzęcą dowolność. Sodoma i Gomora zaczęły być odbierane jako symbole, niczym nie skrępowanej wolności. Jako symbole najnowszego stylu życia. Teraz wszyscy na wyścigi zaczęli stawać się spowiednikami i sędziami innych. Poziom sięgnął rynsztoku, czasami - szamba. Sezonowi pismacy rzucili się na język, niegdyś obecny jedynie w burdelach i wśród całkiem zdegenerowanych osadzonych. Najwyraźniej pismacy światopoglądu biznesowego, liczyli na zdobycie nowego typu czytelników, szczególnie wśród trudnej młodzieży. Dzisiaj ten styl zapełnia m.in. przestrzeń facebookową. Językoznawcy i kulturoznawcy łapią się za głowy. Nauczyciele i wychowawcy wydają się nie panować nad nienormalną sytuacją. Czy nastąpi opamiętanie? Na razie zło wydaje się górować nad dobrem. Czy jest to tylko chwilowa nowo moda? Czy raczej trwała zmiana kulturowa? Chwilami można mieć obawy, że młodzi przestali czytać Mickiewicza i żyć według "Ody do młodości" a masowo poszli na łatwiznę. Strongman, superman - widać bardzo zaimponował młodym, często jest to jednak jedynie dresiarz, umięśniony bezmózgowiec. Czy podobny upadek kultury osobistej i zbiorowej, czy podobny rodzaj pychy - wymusił w przeszłości początek odrodzenia? Zostaje wiara, rodząca nadzieję, że już kiedyś też bywało bardzo źle - z naszą ludzką kondycją, a potem - nagle, zaczynało być tylko coraz lepiej. Chciałoby zaśpiewać się melodyjną włoską piosenkę: "Quando l" amore diventa poesia", kiedy miłość staje się poezją i szczerze modlić się o wspólnotową miłość, która może stawać się poezją. Może stawać się czymś, co daje impuls do radosnego i twórczego życia a nie wyłącznie do zgorzknienia. Jak na dłoni widać brak w naszym codziennym życiu harmonii. Harmonii jaka rodzi się w człowieku pod wpływem zarówno muzyki, jak i poezji. Znawcy naszych łatwo zapalnych charakterów zachęcają nas do realizacji bismarckowskiego motta: "Z Polakami nie trzeba walczyć, ale trzeba dać im władzę. Wówczas sami siebie zniszczą". Nasze "wojny domowe o historię" - zaczynają to częściowo potwierdzać. Dążymy do historii idealnej, ludzi idealnych, broni idealnej, a zostajemy na przysłowiowym lodzie - coraz bardziej nieprzejednani i coraz bardziej skłóceni ze wszystkimi, często nawet ze sobą. Odbieramy kompetencje Panu Bogu i autorytetowi Kościoła. Ponoć Kościół to drugi człowiek. Jednak czy my w czymkolwiek przypominamy jeszcze Kościół? I znów słychać: "żniwo wprawdzie wielkie...". Bycie Chrystusowym robotnikiem stało się najwyraźniej rzeczą nieopłacalną, dla niektórych wręcz wstydliwą i uwłaczającą ich zarozumiałej dumie, chociaż okazjonalnie nadal demonstrują przynależność do Chrystusowej społeczności wierzących. To taka pobożność a la Sanderus, by nie powiedzieć bardziej współcześnie i dobitnie. To taki patriotyzm przekonujący Polaków do czucia się Niemcami i do zachowywania się jak Niemcy. To patriotyzm dopuszczający fałszowanie i ustawianie wyborów, potępiający wszystkich i zawsze rozgrzeszający siebie. Oby manipulowanie historią nie spowodowało większego zła, od tego jakie wyrządziła sama, pierwotna historia. Przebaczanie rodzi wspaniałe owoce. Nienawiść rodzi jeszcze większą nienawiść. Naszym sąsiadom bardzo często na tym właśnie zależy.


Polacy zmierzają w stronę polityki neutralności

Poturbowani i zranieni na duchu przez europejską i światową wolność - wracamy do siebie. Wracamy na polskie podwórko. Tu czujemy się najlepiej. Prawie zawsze to ta przestrzeń okazuje się najlepszym i najbardziej bezpiecznym miejscem na kuli ziemskiej. Tu z trudem próbujemy odbudować i pchnąć do przodu, to co nam zdemolowano lub rozkradziono. M.in. polski przemysł maszynowy i okrętowy. Wszak same place zabaw dla pierwszego, drugiego i trzeciego wieku - nie wystarczą do funkcjonowania państwa i narodu. Polacy nie szastają pieniędzmi. Nie zamierzamy kupować d. Województwa Królewieckiego, jak niegdyś kupili dla Królestwa Polskiego nasi rodacy -
Grody Spiskie. Zresztą Nizina Pruska obecnie nie leży w sferze polskich zainteresowań. Czego by nie mówić, Rosjanie do dzisiaj mają żal, do swoich decydentów - o sprzedaż Alaski Amerykanom. Podobna transakcja najwyraźniej nie interesowałaby, nawet najbardziej interesownych - ani teraz, ani w przewidywalnej przyszłości. Zatem neutralność polsko-rosyjskich relacji doskonale widać właśnie nad Pregołą. Znakomicie na swojej neutralności wychodzili zawsze Szwajcarzy. Nawet Hitler odpuścił sobie anszlus konfederacji Szwajcarów. Dzisiaj politykę neutralności próbuje kreować Norwegia. W obszarze gospodarki znakomicie jej się to udaje. Tragedia Smoleńska mocno wryła się w serca Polaków. Niczym lej po bombie, powstała wyrwa w relacjach polsko-rosyjskich. Rosja także opłakiwała swojego Tu-154. Ich maszyna spadła do Morza Czarnego, wraz z 8 członkami załogi i 84 pasażerami. Wśród pasażerów było 64 artystów i pracowników Chóru Aleksandrowa, m.in. wspaniały solista Vladislav Golikov. Ci ludzie pewnie na zawsze pozostaną w pamięci, jako występujący na Watykanie, przed samym Janem Pawłem II. Nasz święty, pewnie zna prawdę o tym wszystkim i widzi wszystko dokładnie ze swojej perspektywy. On zawsze upatrywał miejsca dla Rosji - pośród europejskich narodów. Jednak nie dane było mu stanąć na ziemi, do której wcześniej usiłował dotrzeć święty Wojciech. Szkoda, bo nie brakuje tam już serc, bijących dla Kościoła Powszechnego.


Super-patriotyzm czy szkodzenie Polsce?

Ostatnio niektórzy rewolucjoniści od zmian nazw, jak gdyby wpadli w amok. Sprawiają wrażenie chcących wykonać trzysta procent normy. Głośną - już nie tylko w Polsce, stała się sprawa zmiany patrona Szkoły Podstawowej 29 na warszawskim Powiślu. I nie chodzi tu o jakąś denazyfikację czy dekomunizację wcześniejszego nazewnictwa. Dotychczasowym patronem szkoły był bohater narodowy zjednoczonych Włoch, generał Giuseppe Garibaldi. To demokrata i republikanin. Patronem polskiej szkoły został w 1963 roku, w rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Giuseppe Garibaldi wzywał narody Europy do wspierania Polaków - w naszej walce o niepodległość. Popierał również włoskich ochotników, garibaldczyków, którzy zorganizowali wyprawę na ziemie polskie i walczyli w Powstaniu. Swój protest złożyła już Ambasada Włoska w Polsce. Ponoć dyrektorka na Powiślu zarzuca Garibaldiemu: awanturnictwo, piractwo i ...antysemityzm. To ostatnie, jak gdyby stało się obecnie modne. Nawet polski pisarz Wilhelm Szewczyk, nie obronił się przed tym zarzutem. Proponowany patron, to znakomita osobowość, to Janek Bytnar "Rudy" z "Szarych Szeregów". Jednak czy trzeba otwierać nowy front i rozpętywać wojnę polsko-włoską, żeby rozkrzewić imię słynnego Obrońcy Warszawy?. Czy nie można było zaczekać do momentu otwierania jakiejś nowej placówki publicznej?. Placówki - bez nazwy?. Szkoła na Powiślu - dumna z włoskiego patrona, wielkiego przyjaciela Polski, Polaków i polskości, raczej powinna wykorzystać znajomość z Włochami - do inicjowania współpracy edukacyjno-wychowaczej i kulturalnej, z podobnymi placówkami w Rzymie, Wenecji, Mediolanie, Turynie, Padwie, Florencji czy Bolonii. Odrodzenia własnej rzeczywistości, dobrze jest uczyć się od rodaków mistrzów Odrodzenia.


Nie chcą Polski - w pełni suwerennej?

Polskie poparcie na arenie międzynarodowej, na rzecz istnienia Państwa Izraelskiego, polskie optowanie za powstawaniem suwerennych państw - w opanowanej przez sowietów Euroazji, polskie opowiadanie się za zjednoczeniem się krajów niemieckich, przychylność Polski na rzecz pojednania się obojga Korei, to wszystko najwyraźniej zaczęło się komuś nie podobać. Czy to niezadowolenie nie płynie czasem z Moskwy?. Moskwa niezbyt chętnie patrzy na wzrost autorytetu Polski. Oczywiście w sukurs Moskwie każdorazowo podąża Berlin. Po anszlusie Krymu, Niemcy najgłośniej w Europie krzyczeli na temat nałożenia sankcji ekonomicznych na Moskwę. Jednak po teatralnych protestach, współpraca niemiecko-rosyjska jedynie nasiliła się. Można wręcz obserwować coraz mocniejsze parcie na Wschód niemieckiej technologii i niemieckiego przemysłu. Obecnie powstaje w Królewcu montownia BMW. Nizina Pruska - praktycznie już w tej chwili, jest lepiej skomunikowana z Niemcami, niż z Rosją. Niemcy nie zapominają o tym, że już kiedyś zapuszczali swoje korzenie nad Pregołą. Ba, wówczas nawet przywłaszczyli sobie nazwę, wymordowanego przez siebie ludu. DNA agresorów najwyraźniej nie podlega przemianom. Jedynie potrafi maskować się barwami ochronnymi.


Przemoc w polityce międzynarodowej, to krok w złą stronę

Polacy coraz częściej patrzą z niepokojem, na upokarzanie przedstawicieli nas wszystkich - na arenie międzynarodowej. Skończyło się wzywanie rządu polskiego na dywanik do Moskwy i od razu w buty poprzednich uzurpatorów, usiłują wejść kolejni dyktatorzy. Coraz częściej zagraniczne gremia interesują się tym, co Polacy robią w swoim państwie. Wielu z tych wścibskich, chciałoby suwerennych Polaków stawiać na baczność i instruować nas lub wręcz tresować. Ostatnio do bezczelnej Brukseli i buńczucznego wciąż Berlina - dołączyło niewielkie państewko na Bliskim Wschodzie, Izrael. Izrael należy do państw, z którymi ONZ ma najwięcej problemów. Żadne rezolucje Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych nie są dla przywódców Izraela obowiązujące. Włącznie z zakazem osadnictwa na ziemiach palestyńskich. Polska zasługuje na międzynarodowy szacunek. Ponad tysiąc lat historii własnej państwowości i 100 lat najnowszej niepodległości, to dorobek jakim nie każde państwo może się poszczycić. Wygląda na to, że ktoś tu powinien przestać obawiać się coraz to nowszych grandziarzy i możliwości nasłania ewentualnych skrytobójców i tupnąć nogą po męsku. Bezczelność najwyraźniej nie chce uznawać granic. A przecież deptanie jakichkolwiek norm i granic, to barbarzyństwo. Czy można barbarzyństwo usprawiedliwiać czymkolwiek?. Czy są jakiekolwiek okoliczności pozwalające na istnienie barbarii?. Być może wrogów polskiej historii i teraźniejszości, należy uznawać za persony non grata!. Polacy potrafią sami pisać swoją historię, teraźniejszość i przyszłość. Kilka dziesięcioleci temu Fundacja zbrojomistrza Hitlera Kruppa, próbowała współuczestniczyć w redagowaniu podręczników do historii Polski. Z pewnością nie był to dobry pomysł. Jak można powierzyć wpływ na młode polskie umysły, komuś kto zawsze działał na szkodę Polski, Polaków i polskości?


Co z tą ekologią?

My Polacy zawsze kochaliśmy przyrodę. Kochaliśmy ją tak zwyczajnie, na co dzień. Wyrazem miłości do przyrody było często także nasze malarstwo, fotografia artystyczna, rzeźba, literatura, ale również - muzyka i poezja śpiewana. Przykre, kiedy obecnie nas Polaków usiłuje się przedstawiać na świecie jako jedynych i największych trucicieli powietrza i przyrody, jako całości. Nawet rzeczowo broniący dobrego imienia Polski w tym temacie, profesor Szyszko - został wyeliminowany z placu boju. Po prostu odbiera nam się nawet prawo do obrony. Mamy godzić się nawet na bezpodstawne zarzuty. Nawet wówczas, gdy większym trucicielem okazują się być rodacy Rudolfa Diesla. Pewnie nieprzypadkowo, to właśnie w Niemczech do najpopularniejszych partii należy Partia Zielonych, partia tendencyjnych bojówkarzy, działających na polityczne zamówienie Berlina i jego brukselskiej "filii". U nas zatem nawet pojedynczy obrońcy są niszczeni. Ze zmasowanym atakiem zza Odry i Nysy Łużyckiej - nie mamy zbyt wielkich szans. Ale czy na pewno?. Czy nie czas na polską ofensywę?. Pod wpływem globalnych i europejskich trendów architektonicznych zabudowaliśmy wiele polderów przeciwpowodziowych {Wrocław} i korytarzy napowietrzających {Warszawa} ale także i pasów zieleni ochronnej i ochronnych pasów leśnych {Kraków}. Czy nie czas na odnowę polskiej myśli architektonicznej?. Nie wszystko jeszcze zalano betonem!. Pojęcie "Zielonych Płuc" znów musi być popularnym terminem w Polsce. M.in.po to, żeby nasze osobiste płuca nie stawały się czarne, jak asfalt. Do Polski musi wrócić moda na zakładanie ogrodów!. Stawiane w stan likwidacji polskie szkoły, mogą stawać się naukowymi kuźniami przyszłych ogrodników i ekologów!.


Eurowizja 2018, czyli mniej Polski w Polsce

Od 3 marca Anno Domini 2018 znamy reprezentanta Polski na Eurowizję 2018. Do Lizbony pojadą Gromee i szwedzki wokalista Lukas Meijer, którzy według niemieckiego "Onetu" - "kupili serca widzów radosnym i przebojowym kawałkiem "Light Me Up". "Zwycięski utwór "Light Me Up" - jak dalej informuje "Onet" - firmują Gromee, czyli Andrzej Gromala, oraz szwedzki wokalista Lukas Meijer. Obaj są jego autorami". Nasuwa się pytanie, czy zabrakło już Polek i Polaków do reprezentowania swojej ojczyzny i polskiej kultury muzycznej w Europie? Oby na następnym Festiwalu nie reprezentowali nas chociaż Eskimosi? Nasuwa się również pytanie, czy my mamy powody żeby wstydzić się języka polskiego? O pasjonowaniu się obcym duchem, można już nie wspominać. Czy nowoczesność musi oznaczać nijakość i kosmopolityzm? Oby angielszczyzna nie zdominowała również Festiwalu Opolskiego i Festiwalu Sopockiego, nie wiedzieć czemu przechrzczonego na dziwaczny Polsat SuperHit Festiwal?. Co to były za wspaniałe lata, kiedy piosenkarze z zagranicy prezentowali w Sopocie utwory śpiewane po polsku?. A może byłoby możliwe odrodzenie, chociaż "Sopotu" - w polskim duchu i języku? Byłaby to ogromna promocja Polski i pięknego języka Polaków.


Lubomir