Dodano: 09.12.17 - 12:51 | Dział: Godne uwagi

Zachwyty Lecha Galickiego





Ach, to ty jesteÅ›

Ach, to ty jesteÅ›, tu ciebie potrzeba,
energia ty wszechwładna i burzy grom od nieba,
odległość miarą drogi, co w tobie do przebycia,
twe romantyczne cele, efemeryczne nogi, marzenia miarą życia.


Namiętność w tobie sztormem, to znowu oczkiem wody,
a wszystko z wiosną rusza, gdy pękną uczuć lody.
Wlej soki w zmysłów plany, oderwij się od ziemi,
dotyki lgną wytwornie, wachlarze skrzą dla ochłody,
na słowa szkoda czasu, tak pozostańmy niemi.
KtoÅ› wola w swojej sennej niemocy,
wstrzymania błysków erupcji szału,
we mnie nie znajdziesz, jam w głębi nocy,
jam strzelec, który szykuje sił swych do strzału.
Przyznam ja nie wiem w słowie kim jestem.
Straciłem wszelkie logiki summy,
pokaż ach, proszę najmniejszym gestem,
czym żebrak tylko,
czy rycerz z mieczem w pochwie ja dumny.
Ach, to ty jesteÅ›, czas wymaga tu ciebie,
o tobie eseje i pieśni pisać trzeba,
anioł nadobny wszędzie,
primo na niebie.
Ja pani, nikt, cóż zwid widziany,
ty zaÅ›, marzenie moje,
co życia miarą,
biegam, szaleję, noc całą, aż dnieje,
piszę rymami, lub wierszem białym,
gdy kogut pieje,
nieco zaspany,
ja widzę i słyszę,
prawda na jawie,
słońce świeci, a tu grom od nieba,
energia tyś jak błyskawica piękna,
wszechwładna,
Tak, ciebie tu potrzeba.
Może chociaż we śnie,
spotkasz,
dotkniesz,
i z poezyj złudy,
pani,
jak sztorm, wichura i burza,
do rzeczywistości stanu,
wyrwiesz mnie.
Oto ja jestem,
ale gdzie?



Dreszcze moje

To było w czerwcu, moje imieniny,
w ogrodzie w Konarzewie, zobaczyłem.
Dreszcz przebiega ciało,
cień dziewczyny, z czereśniami na uszach,
z warkoczem do samej ziemi,
z oczami jak jeziora,
figlarnie wzburzonymi,
z wargami nabrzmiałymi, słodyczą wilgotnymi,
stopami, których ślad się jeszcze dzisiaj snuje,
dreszcz przebiega me ciało,
z kobiecością tajemną, pożądam, nie pojmuję,
z krągłymi piersiami dla zachęty,
jak winogron grona, twarz jej niby zapach mięty,
oto cala ona.

I chociaż miałem wówczas kilkanaście lat,
ja z wyżu demograficznego, drugiej połowy
wieku ubiegłego,
dałbym jej gdybym w rękach miał cały świat,
oddałbym siebie samego,
Ewie w ogrodzie w Konarzewie.

PatrzÄ™ na kalendarz, trzeci czerwca,
rok dwa tysiÄ…ce siedemnasty,
na przeszłość, teraz i przyszłość otwarty,
moje imieniny,
zdjęcie czerwcowej, pięknej dziewczyny,
nosek zadarty,
ona z warkoczami do ziemi,
z oczami jak jeziora,
figlarnie wzburzonymi,
z wargami wilgocią słodką nabrzmiałymi,
ze stopami, których ślad się jeszcze snuje,
dreszcz przebiega me ciało,
z kobiecością tajemną,
rozumiem, pragnÄ™, akceptujÄ™.

Wiatr powiał,
kalendarza karty odwrócił,
dwudziesty dziewiÄ…ty stycznia,
moje urodziny,
dreszcz przebiega ciało,
ja rozgorÄ…czkowany,
nie dla mnie zimowe dziewczyny.

A w Konarzewie, w Wielkopolsce, w ogrodach,
domy wielkie bogactwem materii pobudowali,
w nich zakochani w sobie,
dreszcz przebiega ciało,
odporni na poezję uczuć i zatracenie w miłości,
ludzie z marmuru i stali.



Quis es tu pulchra arcanum est domina in via

Kim jesteÅ› ? W drodze… KiedyÅ› sÅ‚yszaÅ‚em w przejÅ›ciu labiryntu,
twój głos cichy i zdecydowany,
ucichłem w zamyśleniu,
tyÅ› pani Odyseja owa w drodze do domu,
czy Nefretete tajemna, kamienna,
albo jak chciaÅ‚a ona: Neferneferuaton, a znaczy to –
– *Nadzwyczajna piÄ™kność Atona*,
brzemienna ciszÄ… w chaosu trwaniu?
Pielęgnujesz prywatność w odważnym spojrzeniu,
zrywając gór opornych łańcuchy,
wichry uciszając, gdy płaczliwie wieją.
Oczy twe akweny,
a w nich czytam wiele,
cyt, jam człowiek zamknięty,
otwarty, gdy trzeba,
po ziemi chodzisz pewnie,
znasz przestrzeni zachwyty,
zanurzasz dłonie w chmurnych i niebieskich-
-tam marzenia wzlatujÄ…-
twoich sferach nieba.
Tajemnica pani M. snuje siÄ™,
wędruje linią zapatrzenia,
w cele, do których drogi prowadzą,
na mapach, co to CoÅ› wypisujÄ….
Jak receptę na życie.
Starczy diagnoz,
tyÅ› i tak objawowa,
masz swojÄ… przyczynÄ™,
skoroś skutkiem miłości,
kto zna ciebie na wskroÅ›,
ty sama,
baśń się tako plecie,
ciÄ…gle w drodze,
nieznana,
czarowna na tej ziemi,
i na wszako zagadkowym i przedziwnym świecie.



Iskra forte i piano

Jak muzyka, która łzy uroni z oczu,
i chociaż nie widzę jej twarzy,
tak pozwól mi myśleć,
i pamiętać mi zezwól,
o tobie i piano pomarzyć.

Muzyka ty barwna,
i tak poetyczna,
jak trenu powłóczyste fale,
w tobie amour fou śliczna,
iskra metafizyczna
nut pięciolinijne korale.
Ty akord kobieta,
femme fatale maczeta,
w paso doble z tobÄ… rycerze.
Uniesiony u progu stojÄ™,
dysonansu siÄ™ bojÄ™,
w harmonii niepokój ja wierzę.
Tak myślę o tobie,
w romantycznym mym grobie,
tu ja jestem,
i tam w moim niebie.
Wiatru tchnieniem rozwiany,
w dźwiękach ja zakochany,
ja w iskrze ciszy znajdujÄ™ ciebie.
We mnie forte marzenia,
ze snu wzięte wspomnienia,
a w nich wierzę spotkałem ciebie.
Pamiętam coś było,
jako w mgle się zdarzyło,
jak wichura przemknęło,
ze skry ciszy namiętnie,
tako w niebie spłonęło.
Ty muzyka wielobarwna,
uśmiech twój diamentem błyska,
łzy spod powiek w szaleństwie wyciskasz,
choć nie widzę we mgle twojej twarzy,
wołam mocnym tenorem,
Buenos dias amore mio.
Tak niech się już wydarzy
bym choć musnął twej twarzy,
krew wezbrała wzburzona,
jako trenu wyniosłe fale,
bym nie musiał wciąż marzyć,
bym wziÄ…Å‚ ciebie w ramiona,
a w nich amour fou śliczna,
miłość jest romantyczna,
i cielesne dotknienia,
spełnią piękne natchnienia.
Potem chwilÄ™ pauza ciszy,
chór oddechów nas słyszy,
spokój daje nam siły tak miłe,
boÅ› ty akord kobieta,
femme fatale maczeta,
tylko tobie oddam mą siłę.
Wiatru tchnieniem rozwiany,
w dźwiękach ja zakochany,
w krzyku, ciszy, w uniesienia niebie
w forte i w piano odkryłem ciebie.

Ach, muzyko,
widzę piękne twe lica,
każda nuta zachwyca swym kształtem
i dźwiękiem.



Gdy gaśnie wiatr nieodwracalnie

Ona
Dołeczki w policzkach
Åšmieje siÄ™
Oczy zamglone
Usta tajemnie ułożone
WÅ‚osy niesforne
Choćby lekki podmuch
Jej sukienka jak żagiel

materia napina siÄ™ i faluje

niezmiernie wzruszona lotnym żywiołem

Wiatr wieje
zaś wszystkie jej zmysły w urodzie własnej zamyślone
Odsłaniają ogorzałe wichrami sfery

Słyszę jej zwiewny głos
Może pójdę za tobą ukradkiem
Może nie i pozostanie nieskromne marzenie
Mówi
Mamy czas
który jak ułuda
śmiech i nuda
mija nas

Ona
Tak kołysze biodrami
Że zapiera dech porusza się tak

jak namiętność wilgotnieje jak łzami zroszona
wargami nabrzmiałymi szepce
Jak zefir, monsun, czy tsunami
I jak motyl zniewolony wabi rzęsami

Nagle odszedł dzień
I noc już nie dla niej

więc co pytam jak rozbitek porzucony
tylko cień
Wiatr zgasł
Jak się jej śmiać w ciemnej dolinie
Tam gdzie Ciszy smak
jest i nie minie
tak ostanie

Nieodwracalne


Ocknienie

a kiedy
Kiedy się obudziłem,
ona moja dusza ocknęła się także choć nie spała,
i pierwsza myśl: czy istnieje wszystko co kocham,
jak to zliczyć w miłowaniu co jest, a czego nie ma,
ci co odeszli ze świata tego po nich są me łzy, są oni tam i tu,
a czy najmilsi nie odjechali, jakże by mogli, skoro najmilsi są,
a kobieta ta jedna, czy ich wiele, czy we mnie jest miłość do jednej?
zdaje się jest pragnienie tej jednej i w moich snach się spełnia tylko,
co jest wśród tego co kocham nie zliczę na liczydłach, bo to w serca pamięci,
co ważne, ważniejsze, najważniejsze, czy struny, czy skrzypce, czy talent grajka,
nie podnoszę powiek, być może mój świat nie jest policzalny, jak to co kocham.
Ach smutno mi nadzwyczajnie i Å‚zy liczÄ™, jedna, druga, sto,
A gdy śmieję się to radość w wielości uśmiechów policzalnej, jak się uprzeć,
I są takie stany zamiłowania w pięknie, które brzmią jak muzyka, zaś w niej mówią: nuty są,
lecz kto je liczy, gdy w szczęściu i miłości zanurzony, do zmęczenia,
i wtedy zasypiam i w śnie wędruję nie wiem gdzie,
a kiedy siÄ™ budzÄ™,
pytania różne
przychodzÄ…
i dusza jest
co nie spała


(za Hej-kto-Polak.pl)
Lech Galicki