Dodano: 15.08.17 - 15:21 | Dział: Ciekawe miejsca - Pamięć, Historia

Ks. Ignacy Skorupka pod Ossowem





Ks. mjr Ignacy Skorupka (1893-1920) – kapelan, bohater narodowy i jego Å›mierć

Dług za szkołę spłacam swym życiem.
Za wpojonÄ… mi miÅ‚ość do Ojczyzny – pÅ‚acÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ… serca...
Proszę mnie pochować w albie i stule...

(z testamentu ks. kapelana I. Skorupki)

DzieÅ„ 15 sierpnia - uroczystość wniebowziÄ™cia NajÅ›wiÄ™tszej Maryi Panny, to również wielkie Å›wiÄ™to Wojska Polskiego. To kolejna rocznica „Cudu nad WisÅ‚Ä…”. Należy w tym dniu pamiÄ™tać o tych, którzy swoje życie zÅ‚ożyli na oÅ‚tarzu za wolnÄ… i niepodlegÅ‚Ä… OjczyznÄ™ – PolskÄ™, naszÄ… MatkÄ™. Niekwestionowanym bohaterem walk z wdzierajÄ…cymi siÄ™ i usiÅ‚ujÄ…cymi zawÅ‚adnąć PolskÄ… bolszewikami, którzy chcieli nastÄ™pnie podbić i zalać caÅ‚Ä… EuropÄ™ bolszewizmem jest ks. kapelan Ignacy Skorupka. Zdobycie Warszawy miaÅ‚o być preludium do rewolucji Å›wiatowej, po niej miaÅ‚ być Berlin, Londyn, Paryż i caÅ‚y Å›wiat.

Ten młody kapłan, posługujący wśród polskich żołnierzy, okazuje się z poniższej autentycznej relacji biorącego udział w walkach polskiego żołnierza kaprala Seweryna Dzika, przewidział zwycięstwo Polskich żołnierzy przy cudownej pomocy Matki Najświętszej. Sam ks. Skorupka poniósł śmierć męczeńską w boju, jak się okazuje, nie zastrzelony kulami, a raniony i dobity bagnetami przez Moskali. Był na swoim posterunku do końca. Przewidział swoją śmierć i zwycięstwo. Niestety nie mógł on brać udziału w bitwie warszawskiej, gdyż poległ dzień wcześniej, trafiony kulą podczas bitwy o Ossów 14 sierpnia 1920 r.

Ks. Skorupka we francuskim dzienniku

WychodzÄ…cy w Warszawie w dwudziestoleciu miÄ™dzywojennym francuski dziennik „Journal de Pologne” w numerze z dnia 20 stycznia 1921 r. (a wiÄ™c w pięć miesiÄ™cy po sÅ‚ynnej bitwie) wydrukowaÅ‚ artykuÅ‚ pt. „Les derniers jours de l’abbee-heros Skorupka” podpisany inicjaÅ‚ami autora D. Z.
PiÄ™kny ten artykuÅ‚ – pisze w 1921 r. ks. Jan A. Kwiatkowski ze ZÅ‚oczowa - przeczytaÅ‚em z takim wzruszeniem, że idÄ…c za namowÄ… drugich, postanowiÅ‚em go przetÅ‚umaczyć i w tÅ‚umaczeniu przynajmniej podać do wiadomoÅ›ci raz jeszcze szczegóły pracy i Å›mierci tego kapÅ‚ana polskiego, któremu francuska gazeta poÅ›wiÄ™ciÅ‚a swój felieton. W caÅ‚ym opisie wystÄ™puje postać ksiÄ™dza w Å›wietle nadzwyczaj miÅ‚ym, a co przede wszystkim godne jest uwagi, to to, że ten kapÅ‚an patriota swej pracy daÅ‚ podstawÄ™ i tÅ‚o szczerze religijne: wiarÄ™ w opiekÄ™ NajÅ›wiÄ™tszej Panienki.

Ostatnie dni ksiÄ™dza – bohatera

Był pewnym tak, najzupełniej pewnym nie tylko, że cud się spełni naprawdę, lecz z zadziwiającą dokładnością przepowiedział jego datę.
„15 sierpnia, w Å›wiÄ™to WniebowziÄ™cia, Polacy przestanÄ… siÄ™ cofać przed bolszewikami i rozpocznÄ… siÄ™ dni triumfu polskiego.” [ks. I. Skorupka].

„KsiÄ…dz Skorupka spÄ™dzaÅ‚ caÅ‚e dni w kasarni na Pradze przy ul. Zygmuntowskiej, bo tutaj formowaÅ‚y siÄ™ kadry naszego puÅ‚ku (tak opowiada kapral Seweryn Dzik, z 236-go puÅ‚ku piechoty Armii Ochotniczej, Å›wiadek bohaterskiej Å›mierci kapÅ‚ana).
Przychodził do kasarni, aby spowiadać odchodzących na front, dodawać im odwagi, tchnąć w nich ducha męstwa i przepoić ich wolą niezłomną zwycięstwa...

W rozmowach ksiÄ™dza z żoÅ‚nierzami, jedna myÅ›l zawsze powracaÅ‚a uparcie: NajÅ›w. Panna Patronka i Królowa ludu polskiego, nie dopuÅ›ci, by naród miaÅ‚ zginąć; lecz Ona to modlitwÄ… swÄ… i proÅ›bÄ… uzyska u Boga Å‚askÄ™ cudu!”. Można by powiedzieć, mówi kapral Dzik, że to byÅ‚a „idee fixe“ ksiÄ™dza Skorupki, ta to Å›wiÄ™ta idea przychodziÅ‚a doÅ„ każdej chwili. PowtarzaÅ‚ jÄ… tak czÄ™sto i z takÄ… siÅ‚Ä…, że w koÅ„cu wielu z nas uwierzyÅ‚o w cud niechybny.

W naszym puÅ‚ku ochotniczym, zorganizowanym naprÄ™dce na pierwsze wezwanie generaÅ‚a Hallera, sÅ‚użyli wyÅ‚Ä…cznie mieszkaÅ„cy Warszawy, należący do najrozmaitszych warstw spoÅ‚ecznych, przedstawiciele prawie wszystkich zawodów. Byli tu wiÄ™c uczniowie, byli rzemieÅ›lnicy, robotnicy, urzÄ™dnicy paÅ„stwowi, lekarze, subiekci itd. Otóż trzeba zaznaczyć, że Warszawiacy niewÄ…tpliwie sÄ… mniej sceptyczni niż mieszkaÅ„cy któregokolwiek bÄ…dź innego miasta. Sceptycyzm Warszawiaków jest — żeby tak powiedzieć — powierzchownym i wynika raczej z propagandy socjalistycznej, niż z przekonaÅ„ wkorzenionych i wrosÅ‚ych.
W poważnych momentach życia obudzą się w Warszawiaku uczucie religijne i służy mu za busolę pewnie najbezpieczniejszą ze wszystkich.
I dlatego, chociaż przepowiednia cudu na dzieÅ„ Å›wiÄ™ta Matki NajÅ›wiÄ™tszej nieraz wywoÅ‚ywaÅ‚a u nas nieznaczne uÅ›miechy i ironiczne wykrzykniki, na ogół jednak podobaÅ‚a siÄ™ ona wszystkim i byÅ‚a dla wszystkich nad wyraz sympatycznÄ…. Po prostu chciano tego zwyciÄ™stwa i oczekiwano go wiÄ™cej, niż czego innego. WiÄ™c gdy patrzyliÅ›my na tego ksiÄ™dza mÅ‚odego, który jak przebrana panienka, z jasnym uÅ›miechem, z bÅ‚yszczÄ…cymi oczyma, z sercem przepeÅ‚nionym gorÄ…cÄ… wiarÄ… przebiegaÅ‚ ponure sale kasarniane, zatrzymywaÅ‚ siÄ™ przed grupkami żoÅ‚nierzy i nauczaÅ‚ ich bez wytchnienia — gdy tak patrzyliÅ›my na niego, serca nasze mimo woli siÄ™ radowaÅ‚y; on zaÅ› gÅ‚osiÅ‚ ziszczenia cudu i zwyciÄ™stwo z takim przekonaniem i uniesieniem, że zdawaÅ‚o siÄ™, iż choćby nawet w tej samej chwili — gotów jest poprowadzić ochotników w bój, na pole walki. I serca wszystkich byÅ‚y gotowe iść w Å›lad za nim, iść za tym wzorem patriotyzmu i byÅ‚y zdecydowane speÅ‚nić swój obowiÄ…zek aż do koÅ„ca i raczej umrzeć niż siÄ™ cofnąć przed wrogiem.

* * *

W opuszczonym maÅ‚ym koÅ›ciółku, odlegÅ‚oÅ›ci jakich 4-ch lub 5 kilometrów od rogatki, w dniu, w którym 236 puÅ‚k odszedÅ‚ z kasarni na front, ksiÄ…dz Skorupka przemówiÅ‚ raz ostatni do swoich ludzi. Å»al iż miaÅ‚ on przeczucie, że to już ostatnia jego przemowa — że siÄ™ już żegna z towarzyszami swymi — na wieki?. Trudno mi odpowiedzieć na te pytania. To jedno tylko muszÄ™ stwierdzić, iż dotÄ…d nigdy nie przemawiaÅ‚ do nas tak czule, jak wÅ‚aÅ›nie wtenczas. Jak gdyby siÄ™ lÄ™kaÅ‚, że ta pierwsza bitwa zbyt bÄ™dzie dziaÅ‚ać na ochotników mÅ‚odych, z których wiÄ™kszość nie wÄ…chaÅ‚a jeszcze nigdy prochu, przekonywaÅ‚ ich o koniecznoÅ›ci oporu; „Czeka nas twarda próba, żoÅ‚nierze, lecz potrwa ona ledwie dwa dni tylko. BÄ…dźcie pewni, że Å›wiÄ™to Matki NajÅ›wiÄ™tszej bÄ™dzie dniem naszego triumfu, wyczekiwanego cudu!”.
A gdy on tak mówiÅ‚, jakiż wÄ™zeÅ‚ zawiÄ…zywaÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy duszÄ… kaznodziei, a zachwyconymi duszami audytorium. Ten kapÅ‚an poÅ›wiÄ™caÅ‚ siÄ™ na Å›mierć razem z żoÅ‚nierzami swymi — wiÄ™c wszyscy oni tworzyli zwiÄ…zek jakiÅ› mistyczny, zawarty cicho, bez jednego sÅ‚owa, a jednak zwiÄ…zek tak Å›wiÄ™ty, tak pewny — jak sama Å›mierć.
I miÅ‚ość Ojczyzny, miÅ‚ość gotowa na wszystko — na Å›mierć i na mÄ™czeÅ„stwo — ta wielka miÅ‚ość spoiÅ‚a zwiÄ…zek dusz, zawarty w podmiejskim maÅ‚ym koÅ›ciółku, rankiem 13 sierpnia, przy akompaniamencie armat, które grzmiaÅ‚y wdali.
I nie byÅ‚o pewnie ani jednego żoÅ‚nierza, któryby nie byÅ‚ wzruszony i któryby nie powziÄ…Å‚ postanowienia — zwyciężyć wroga!
A właśnie taki był cel księdza - bohatera.
Obowiązek kapelana i dobrego obywatela został spełniony.

* * *

Nazajutrz 14 sierpnia - mówi dalej kapral Dzik- w dzień bitwy pod Ossowem, widziałem księdza po raz ostatni.
W chwili, gdy bitwa zdawaÅ‚a siÄ™ dla nas niemal straconÄ…, kiedy po zaciÄ™tym oporze przeciw wciąż powtarzanym atakom bolszewickim, nasi ludzie wyczerpali już amunicjÄ™ i oczekujÄ…c nadejÅ›cia rezerwy, musieli siÄ™ ukryć w zaroÅ›lach sÄ…siedniego lasku, nagle — wÅ›ród ognia, na polu walki zjawia siÄ™ nasz ksiÄ…dz. ByÅ‚em tak zdumiony, a raczej przestraszony, iż w pierwszej chwili sÄ…dziÅ‚em, że oczy mnie mylÄ….
„Co ksiÄ…dz robi, księże! — zawoÅ‚aÅ‚em. — Po co to ! Niech ksiÄ…dz odejdzie jak najszybciej!“. W haÅ‚asie bitwy nie mógÅ‚ mnie dosÅ‚yszeć. ZresztÄ… nie byÅ‚by mnie i tak usÅ‚uchaÅ‚...
Widziałem, jak rzucił się przed grupę ochotników, ze śpiewem kościelnym na wargach.
ZrozumiaÅ‚em. On sam szukaÅ‚ Å›mierci — przepiÄ™knej Å›mierci za OjczyznÄ™.
— Za mnÄ…! Na bagnety! — krzyknÄ…Å‚ do nich.
WidziaÅ‚em, jak przebiegÅ‚ kilkadziesiÄ…t kroków, z krzyżem w rÄ™ce, naprzeciw ognia karabinów maszynowych, Å›piewajÄ…c: „Serdeczna Matko”!
I stało się to, co było nieuniknione. Upadł przeszyty kulą, a może kilku kulami. Nie umarł jednak natychmiast: dwóch żołnierzy bolszewickich podbiegło, pochwycili go z obu stron pod ręce i porwali go z sobą. Ale ponieważ znaleźli się w samym środku ognia, gdzie kule latały jak osy, szybko opuścili go na ziemię, a sami uciekli.

* * *

„Po bitwie - koÅ„czy kapral Dzik - która zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ dla nas pomyÅ›lnie, jak wiadomo, dziÄ™ki przybyciu na czas 13-go puÅ‚ku, znalazÅ‚em ciaÅ‚o ksiÄ™dza - bohatera w jednym domku w Ossowie.
GÅ‚owa jego byÅ‚a ogromnie okaleczona, tak jakby dostaÅ‚ kulÄ… „dum dum“. Lecz ponieważ za pierwszym razem nie zostaÅ‚ ranny w gÅ‚owÄ™ i ponieważ leżaÅ‚ na ziemi, kiedy go dwaj barbarzyÅ„cy porzucili, trudno przypuÅ›cić, aby go dosiÄ™gÅ‚a kula „dum dum“. To raczej kolby bolszewickich karabinów zmiażdżyÅ‚y jego gÅ‚owÄ™. Pewnie ich drażniÅ‚ jego uÅ›miech jasny - wiÄ™c swoim sposobem „uÅ‚atwili” mu zgon...
W każdym razie była to śmierć, jakiej pragnął - śmierć męczennika.

Ks. I. Skorupka jako niekwestionowany bohater i mÄ™czennik 1920 roku jest wzorem dla innych kapelanów po wsze czasy. Jeszcze 13 sierpnia 1920 r. ks. Skorupka odprawiÅ‚ w starym koÅ›ciółku na Kamionku MszÄ™ ÅšwiÄ™tÄ… i spowiadaÅ‚ żoÅ‚nierzy 236. puÅ‚ku piechoty, którego byÅ‚ kapelanem. ByÅ‚a to mÅ‚odzież (ochotnicy) uczniowie szkół Å›rednich i studenci. Jednak kapelan wojskowy – ks. Skorupka nie opuÅ›ciÅ‚ powierzonych sobie żoÅ‚nierzy, ale trwaÅ‚ z nimi w doli i niedoli, na dobre i na zÅ‚e, w zwyciÄ™stwie i Å›mierci. Również na placu boju.

Paweł Glugla

Bibliografia
„Pod Znakiem Marji. MiesiÄ™cznik ZwiÄ…zku Sodalicyj MarjaÅ„skich mÅ‚odzieży szkół Å›rednich w Polsce”, R. 1:1921, nr 7, s. 103-107.
S. L., PamiÄ…tki historyczne na Kamionku, „Åšwiat”, R. 30:1935, nr 28, s. 16-17.