Dodano: 13.08.17 - 14:09 | Dział: Świat i Ludzie

„Pitagoras bÄ…dźcie zdrów”


Å»ar leje siÄ™ z nieba, pocÄ… siÄ™ strudzone czoÅ‚a, a nam kazano pracować „do późnych godzin wieczornych” i co gorsza nie zanosi siÄ™ na lepsze czasy.
Kryzys niczym Morze Czarne rozlewa się po Europie topiąc w swych wodach smutek i niedolę. Wzmocnione banki herkulesową walutą wypływają na wielkie wody, a sprzyjający ciepły wiatr wypełnia ich białe żagle. Na horyzoncie bezkres wód i błękitne niebo, istna pogoda dla bogaczy, chociaż na morzu o zmianę aury nie trudno. Pani Angela na swym potężnym żaglowcu prowadzi flotyllę na zachód. Czarny orzeł wyszyty szafirową nicią na banderze jest znakiem rozpoznawczym dla reszty świata. Fruwa więc ptaszysko we wszystkich kierunkach.
Na mniejszych łodziach podążają za nimi nowożytni galernicy, płyną w narzuconym kierunku, a bat jest ich siłą napędową. Nie mogą liczyć na pomyślne wiatry, bo te wieją biednemu jedynie w oczy.
Wielkie żaglowce płyną od Bałtyku przez Gibraltar na Morze Śródziemne, gdzie zawijają do portów: hiszpańskich, portugalskich, greckich i włoskich. Cumują na kreciej wyspie, by podzielić między swoich piękno tego świata i płyną dalej aż do Morza Czarnego. Wikingowie XXI w. pomagają biednym ludziom, czy to nie szlachetne? Niektórzy odmawiają pomocy, ale owi marynarze mimo to obdarowują ich kokosami i innymi owocami rosnącymi niekoniecznie w ciepłych krajach.

To wszystko powoduje uśmiech na twarzach świata i napawa optymizmem. Przygnębiony człowiek bolączkami codzienności oczekuje na światełko nadziei, wszak i radość wpisana jest w życie ludzkiej istoty. Płynie dobrobyt ze wszystkich stron świata, tylko patrzeć jak do nas zawita!
Już kiedyÅ› tak bywaÅ‚o: dawno, dawno temu w przepiÄ™knej krainie, gdzie zamiast wody wino rzekÄ… pÅ‚ynie, gdzie oprócz deszczu bimber pada z nieba. Każdy jest tam panem, pracować nie trzeba…
Ale wszyscy wiemy, że słowami dawno, dawno temu, za górami, za lasami -zaczynają się bajki, często ze smokiem w roli głównej, choć nie tylko.

Płyną wielkie łodzie po błękitnej fali, kurs ich wyznaczony na brukselskim stole. Na masztach bandery niczym dzikie węże wiją się na wietrze i straszą łopotem. Kapitan na mostku stanęła w rozkroku i długo patrzyła w wielkie szkła lornety. Wzrok dalekosiężny i słuch niebywały, plan opracowała, niemal doskonały.
A z Morza Czarnego, komandor wypływa na wielkie wody światowego bytu. Moc ma potężną i flotę niemałą, jednym ruchem ręki niczym błyskawica, przekreśla ziemię dzieląc na kawałki. Słuch ma absolutny niczym tygrys z tajgi, co słyszy krwi przepływ w ofiary tętnicy i wzrok ma sokoła, który widzi z góry szarą mysz na polu. Z takimi cechami można zajść daleko, potrząsnąć światem jak skarbonką małą, przykuć do wioseł nieposłuszne dłonie.

A tymczasem w szkołach zamieszkała cisza, woźny drzwi zatrzasnął wakacyjnym kluczem. Świadectwa spoczęły na dnie szuflad starych, Pitagoras usnął w labiryntach księgi, norwidowska mądrość ulatnia się z głowy. Trudno nam zrozumieć, że drzwi do potęgi zapisane w kartach ksiąg nieujarzmionych. Bo tylko w mądrości można się zagłębić i w chłodną jesień, i w lato upalne. Wszystko, co normalne i logiczne zda się, staje się niemodne, wprost nie jest na czasie. Minister kultury historię ucina, jeszcze po komunie do dziś leczy kaca. Wszystko jest niedobre i wszystko przeszkodą. Wystarczą uczniowi podstawy, nie wiedza. Historia się zacznie po grabieży kraju i wszystko, co dobre na kartach zostanie, tak dążą do celu cwaniacy i dranie. Uczniowi to na rękę, wszak ma mniej nauki, jeszcze nie rozumie rozbioru i trwogi. Uśmiechem skwituje poczynania władz i tym sposobem wyrosną nam wnuki, których zadręczy ich młodzieńczy kac.
A my staruszkowie w słonecznym upale poszukamy cienia w lipowym zaciszu. Pszczół już nie będzie, więc kwiat uschnie w żarze i złote lipy dawniej pełne brzęku, zamienią się w drzewa drętwe i samotne. Żaden piszący nie skorzysta z cienia, by wypełniła się prośba poety.
Wraz z pszczoÅ‚ami odleci piÄ™kny zapach kwiatu, a nam na dumanie nie wystarczy czasu. „UsiÄ…dź pod mym liÅ›ciem” przechodniu zmÄ™czony i wspominaj czasy Å›wietnoÅ›ci i dumy. Powróć na te Å‚Ä…ki gdzie kaczeÅ„ce rosÅ‚y i poczuj w nosie zapach mÅ‚odej miÄ™ty, by oddać honor straconej przeszÅ‚oÅ›ci. Daj możnowÅ‚adcom dawniejsze rozumy, by pienie poetów nie byÅ‚o daremne. Niech mÄ…dry Polak nie bÄ™dzie po szkodzie, niech rodzÄ… siÄ™ nowi wodzowie i wieszcze. Niech nasze Tatry i BaÅ‚tyk wzburzony zabrzmi echem w Å›wiecie jak etiud tysiÄ…ce. Niech Chopin z grobu powstanie raz jeszcze i zgrabnymi palcami uderzy w klawisze. PopÅ‚ynÄ… mazurki, co wzrosÅ‚y pod strzechÄ… i na Å›wiat caÅ‚y polecÄ… jak ptaki. Kopernik zdziwiony zejdzie z Mlecznej Drogi i siÄ™ zaduma jak dzieciÄ™ bez matki. JagieÅ‚Å‚o skoczy z konia, by do poloneza poprosić JadwigÄ™, która obok WisÅ‚y usnęła na chwilÄ™. Ożyje historia przy takiej muzyce i przywróci ludziom utracony czas, bo taka jej rola. To dziÄ™ki historii podnosimy czoÅ‚a i duma powraca jak rycerska pieśń. Krzyż nas prowadziÅ‚ przez różne niedole i bitwy, które rzadko wygrywamy. WszÄ™dzie krew nasza gdzie bitewne pola i setki mogiÅ‚ zostawionych w ciszy.
Idźmy przed siebie, by tworzyć na nowo, niech runą mury, co niewolę znaczą. Mądrość jest po to, by każde słowo śmiało wypowiadać, ale wcześniej ważyć jak cenną szkatułę.

…A na rozstajach zgarbione krzyże niech bÄ™dÄ… naszym dawnym drogowskazem. Szanujmy żywych, szanujmy groby, by nam dziadowie uÅ›pieni w ciemnoÅ›ci palcem nie wytknÄ™li naszego niebytu. Powróćmy z dala na ich mogiÅ‚y, by wetknąć Å›wieczkÄ™, co ożywia duszÄ™.
Życie w ciemności gorsze jest od śmierci. Niech nam się nie śnią obce baraki i bat nad głową, tęgie okowy. Poeta powie: kto nie ma głowy, temu wystarczą mięśnie nabrzmiałe i obcy dach.

Przyszłość przed nami, świat kołem się toczy, odchodzą starzy i rodzą się dzieci. Jedni po drugich naprawiają błędy, których przez lata zgromadzi się wiele. Kto zawinił?- nikt nie wie!
Tymczasem zaciera się ślady świetności, wracanie w przeszłość jest dzisiaj nie w modzie. Jak długo spać będziesz zmęczony narodzie, czas otworzyć wrota, by wolnym się stać!

Władysław Panasiuk