Dodano: 20.12.16 - 17:53 | Dział: Prosto z mostu

Funkcjonariuszy bój ostatni


Z dużym rozbawieniem przyglÄ…dam siÄ™ z Nowego Jorku, jak w Warszawie funkcjonariusze pozatrudniani w rozmaitych redakcjach w charakterze dziennikarzy toczÄ… „bój ostatni” („Bój to jest nasz ostatni, krwawy skoÅ„czy siÄ™ trud, gdy zwiÄ…zek nasz bratni ogarnie ludzki ród” - Å›piewaÅ‚y komuchy w swojej kultowej piosence: „WyklÄ™ty powstaÅ„ ludu ziemi”, majÄ…c oczywiÅ›cie na myÅ›li ZwiÄ…zek Radziecki) o to, by byli wpuszczani do Sejmu na dotychczasowych zasadach. Jeszcze raz siÄ™ potwierdza, że Å›rodowisko dziennikarskie w Polsce, to w wiÄ™kszoÅ›ci kupa gówna, to znaczy – konfidenci której z tajnych sÅ‚użb, która akurat potrzebuje mieć agenturÄ™ w mediach, albo mikrocefale, którzy myÅ›lÄ…, że z tÄ… „obronÄ… demokracji i praworzÄ…dnoÅ›ci” to wszystko naprawdÄ™. A gówniarski efekt spotÄ™gowany jest dodatkowo również tym, że to towarzystwo niewiele czyta, prawdÄ™ mówiÄ…c – chyba nic nie czyta. A kiedy jeszcze prowadziÅ‚em zajÄ™cia ze studentami dziennikarstwa, to gorÄ…co ich zachÄ™caÅ‚em do czytania różnych rzeczy, miÄ™dzy innymi – dobrej poezji – żeby uzyskali panowanie nad jÄ™zykiem tak, jak dobry cieÅ›la panuje nad drewnem i może z niego zrobić wszystko, czy kamieniarz nad kamieniem. MówiÅ‚em, w jaki sposób odróżnić poezjÄ™ dobrÄ… od zÅ‚ej przy pomocy prostego testu, zalecanego przez Antoniego SÅ‚onimskiego, który sam przecież byÅ‚ tÄ™gim poetÄ…. Otóż SÅ‚onimski zalecaÅ‚, by wiersz, którego jakoÅ›ci nie jesteÅ›my pewni, zapisać tak, jak prozÄ™. JeÅ›li to Scheiss, ukryty tylko pod pozorami gÅ‚Ä™bi, to czar pryska od razu. Poezja bowiem uczy zwiÄ™zÅ‚oÅ›ci, pozwalajÄ…c w niewielu sÅ‚owach wyrazić sens, w czym podobna jest do grotu strzaÅ‚y. Jako przykÅ‚ad takiej zwiÄ™zÅ‚oÅ›ci podawaÅ‚em wiersz ks. Jana Twardowskiego „Na rÄ™ce”, w którym w czterech sÅ‚owach potrafiÅ‚ zawrzeć caÅ‚y traktat filozoficzny. Ponieważ jest krótki, to zacytujÄ™ go w caÅ‚oÅ›ci. „NazywajÄ… ciÄ™ brzydulÄ…, uciekajÄ… w te pÄ™dy po kolei. BiorÄ™ ciebie na rÄ™ce, jak królika na szczęście. Åšmierci, chwilo najwiÄ™kszej nadziei.

Ale zalecaÅ‚em nie tylko poezjÄ™. RadziÅ‚em też przeczytać znakomitÄ… książkÄ™ o wÅ‚adzy – powieść amerykaÅ„skiego autora Roberta Penn Warrena „Gubernator” - z której można dowiedzieć siÄ™ o mechanizmach wÅ‚adzy znacznie wiÄ™cej, niż z wielu opasÅ‚ych traktatów politologicznych, których autorzy nie majÄ… o tych mechanizmach zielonego pojÄ™cia i wypisujÄ… poczciwe banialuki o „demokracji”, „ludzie” i różnych innych takich gÅ‚upstwach. Podobnie znakomitÄ… książkÄ… o wÅ‚adzy jest powieść Juliusza Kadena-Bandrowskiego „Mateusz Bigda” , wedÅ‚ug której Andrzej Wajda zrobiÅ‚ film pod tym samym tytuÅ‚em. ZwracaÅ‚em też uwagÄ™ na przedwojenne książki dla dzieci, m.in. „Króla Maciusia Pierwszego” Janusza Korczaka. Janusz Korczak traktowaÅ‚ dzieci serio, toteż w „Maciusiu” przedstawia Å›wiat takim, jaki jest, nie okÅ‚amujÄ…c swoich maÅ‚ych czytelników. Jest w „Królu Maciusiu Pierwszym” scena, jak to MaciuÅ› gra z rówieÅ›nikami w piÅ‚kÄ™, ale wÅ‚aÅ›nie z paÅ‚acu przybywa kamerdyner, odwoÅ‚ujÄ…c go w jakiejÅ› ważnej sprawie. Okazuje siÄ™, że z zagranicy przybyÅ‚ szpieg - wytworny starszy pan, który poinformowaÅ‚ Maciusia, że sytuacja robi siÄ™ poważna, bo królowie oÅ›ciennych paÅ„stw siÄ™ zbrojÄ…; jeden z nich wybudowaÅ‚ fortece i fabryki prochu, wiÄ™c szpieg radzi, by jednÄ… takÄ… fabrykÄ™ wysadzić w powietrze i prosi Maciusia o zezwolenie na tÄ™ operacjÄ™. MaciuÅ› jest zaskoczony zuchwaÅ‚oÅ›ciÄ… przedsiÄ™wziÄ™cia, ale szpieg go uspokaja mówiÄ…c, że on jest szefem szpiegów u tego króla, wiÄ™c wielkiego ryzyka nie ma tym bardziej, że główny inżynier tej fabryki prochu jest już przekupiony. A plan jest taki, że w fabryce wybuchnie pożar, który przerzuci siÄ™ na niÄ… z pobliskiego skÅ‚adu desek, zaÅ› ognia nie bÄ™dzie można ugasić, bo przypadkowo wszystkie hydranty w tej dzielnicy akurat siÄ™ zepsujÄ…. MaciuÅ› udziela zezwolenia na operacjÄ™, szpieg siÄ™ żegna, a MaciuÅ› podchodzi do okna, patrzy na rówieÅ›ników uganiajÄ…cych siÄ™ na boisku za piÅ‚kÄ… i jest smutny, bo odczuwa brzemiÄ™ wÅ‚adzy. Któż dzisiaj pisze w ten sposób dla dzieci? Nawiasem mówiÄ…c, w „Królu Maciusiu Pierwszym” sÄ… również przedstawione koncepcje gospodarcze, jakim hoÅ‚dowali przedwojenni, lewicowi inteligenci w rodzaju Janusza Korczaka i którym, jak siÄ™ wydaje, hoÅ‚duje obecny rzÄ…d. Mam na myÅ›li porozumienie Maciusia z królem ludożerców Bum-Drum, który ma kopalnie zÅ‚ota, ale nie wie, co wÅ‚aÅ›ciwie z nim robić, wiÄ™c wysyÅ‚a je caÅ‚ymi pociÄ…gami do Maciusia, za co ten buduje w górach sanatoria dla dzieci i tak dalej. Gdyby dziennikarze czytali przynajmniej takie rzeczy, to może nie uprawialiby takiej nachalnej propagandy interwencjonizmu paÅ„stwowego. Tymczasem w tÄ™ dudkÄ™ dmuchajÄ… zarówno propagandyÅ›ci obozu zdrady i zaprzaÅ„stwa, jak i propagandyÅ›ci obozu pÅ‚omiennych szermierzy patriotyzmu.

Ale próżne nadzieje! Sytuacja jest podobna do tej, z czasów premierostwa Arystydesa Brianda we Francji. DotarÅ‚a do niego wiadomość, że jakiÅ› poczÄ…tkujÄ…cy francuski dyplomata sfajdaÅ‚ siÄ™ podczas audiencji u prezydenta kraju, w którym peÅ‚niÅ‚ misjÄ™ dyplomatycznÄ…. „Nie wymagam wiele – skomentowaÅ‚ to wydarzenie rozgoryczony Briand – żeby przynajmniej nie srali podczas audiencji – a i tego nie mogÄ™ siÄ™ doprosić!”

Wreszcie okazuje siÄ™, że ci wszyscy funkcjonariusze poumieszczani przez swoich oficerów prowadzÄ…cych po niezależnych mediach głównego nurtu, najwyraźniej nie czytali nawet „Jarmarku sensacji” Egona Erwina Kischa, chociaż dla dziennikarzy powinna to być lektura obowiÄ…zkowa. Gdyby bowiem czytali, to nie urzÄ…dzaliby gÅ‚upich demonstracji, że „dopraszamy siÄ™ Å‚aski” by nas wpuszczano do Sejmu, tylko postÄ…piliby tak, jak za czasów NajjaÅ›niejszego Pana postÄ…pili dziennikarze w Pradze. Otóż NajjaÅ›niejszy Pan przybyÅ‚ z wizytÄ… do Pragi na inspekcjÄ™ tamtejszego garnizonu. WitaÅ‚a go caÅ‚a miejscowa generalicja, której przeÅ‚ożony, generaÅ‚ Czibulka, wyraziÅ‚ życzenie, by dziennikarze ustawili siÄ™ w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci od generalicji. Na to zareagowaÅ‚ Å›wiÄ™tym oburzeniem baron R. z Rożemberka, który zaczÄ…Å‚ siÄ™ awanturować i wykrzykiwać, że „my możemy nawet nasrać na cesarza” .Nie bez powodu zatem chóry szkolne wÅ‚aÅ›nie Å›piewaÅ‚y „Boże ochroÅ„, Boże wspieraj nam cesarza i nasz kraj” Wtem nadjechaÅ‚ cesarz, wysiadÅ‚ z karety „elastycznym krokiem” i nagle zobaczyÅ‚ w pobliżu grupy generałów jakiegoÅ› brodatego jegomoÅ›cia, który wymachiwaÅ‚ rÄ™kami i wydawaÅ‚ plugawe okrzyki. SkierowaÅ‚ siÄ™ zatem na powrót do karety, ale nie o to chodzi, tylko o to, jak dziennikarze zemÅ›cili siÄ™ na generale Czibulce. NastÄ™pnego dnia we wszystkich gazetach praskich ukazaÅ‚y siÄ™ relacje z wizyty NajjaÅ›niejszego Pana, w których wymieniono wszystkich oficerów, nie tylko tych, z którymi cesarza Å‚askawie rozmawiaÅ‚, ale nawet tych, którzy byli w pobliżu – ale ani jednym sÅ‚owem żadna gazeta nie wspomniaÅ‚a o generale Czibulce – jakby w ogóle go tam nie byÅ‚o. WiÄ™c gdyby dziennikarze cokolwiek czytali, to w nadchodzÄ…cych tygodniach ani o rzÄ…dzie, ani o klubie parlamentarnych PiS, ani o prezesie JarosÅ‚awie KaczyÅ„skim w wiÄ™kszoÅ›ci mediów nie byÅ‚oby najmniejszej wzmianki – jakby w ogóle nie byÅ‚o ich na Å›wiecie. Cóż jednak wymagać od resortowych „Stokrotek”, czy innych funkcjonariuszy, którzy czytajÄ… tylko instrukcje swoich oficerów prowadzÄ…cych?



Stanisław Michalkiewicz
19 grudnia 2016 r.

Felieton • specjalnie dla www.michalkiewicz.pl