Dodano: 10.10.16 - 12:25 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Przypomnijmy o Rotmistrzu!





„WoÅ‚yÅ„” - poczÄ…tek koÅ„ca

Film Smarzowskiego ma charakter przeÅ‚omowy. W wielu dziedzinach. Po dziesiÄ…tkach lat kÅ‚amstwa i zamilczania, po ćwierćwieczu tresury – pedagogiki wstydu, zaczynamy wybijać siÄ™ na niepodlegÅ‚ość. Czy autor „Róży” i „WoÅ‚ynia” nakrÄ™ci „Ochotnika do Auschwitz”?

„WoÅ‚yÅ„” to niewÄ…tpliwe arcydzieÅ‚o. Ukoronowanie drogi twórczej autora „Róży”. Film, którego siÅ‚Ä™ stanowi swego rodzaju samoograniczenie autora. O walorach tego obrazu można by pisać dÅ‚ugo. Deklarowane zasadnicze cele – spÅ‚ata moralnego dÅ‚ugu wobec ofiar ukraiÅ„skich nacjonalistów, pokazanie siÅ‚y i skutków rozkieÅ‚znanej nienawiÅ›ci - zostaÅ‚y osiÄ…gniÄ™te. Z pewnoÅ›ciÄ… dziÅ› nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z dalekosiężnych konsekwencji nakrÄ™cenia „WoÅ‚ynia”. ChciaÅ‚bym jednak, na gorÄ…co, podzielić siÄ™ kilkoma intuicjami i zaproponować coÅ› konkretnego.

Po pierwsze, jest skrajnÄ… niesprawiedliwoÅ›ciÄ… twierdzenie (a pojawiÅ‚y siÄ™ już takie gÅ‚osy), że „WoÅ‚yÅ„” epatuje okrucieÅ„stwem. Absolutnie nie ma tutaj mowy o epatowaniu. Wierny prawdzie historycznej reżyser oszczÄ™dziÅ‚ nam najbardziej drastycznych ze scen z wydarzeÅ„, których apogeum miaÅ‚o miejsce latem 1943 r. KtoÅ› kto tak jak ja zna i ceni kino Smarzowskiego nie mógÅ‚ nie zauważyć, że autor „WoÅ‚ynia” dokonaÅ‚ swego rodzaju samoograniczenia. Jakkolwiek makabrycznie by to nie zabrzmiaÅ‚o, w tym filmie bardzo wiele pozostaÅ‚o (i dziÄ™ki Bogu!) w sferze niedopowiedzenia. Dlatego zarzuty o rzekomym epatowaniu można formuÅ‚ować albo w zÅ‚ej wierze, albo na skutek caÅ‚kowitego braku wiedzy o faktach.

Z tego ostatniego wzglÄ™du – to po wtóre - „WoÅ‚yÅ„” ma nieocenionÄ… wartość edukacyjnÄ…. Nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci, że wielu, zwÅ‚aszcza z mÅ‚odego pokolenia (nie dotyczy to rzecz jasna funkcjonalnych analfabetów), sprowokuje do wÅ‚asnych poszukiwaÅ„, lektur, przemyÅ›leÅ„. Do zapoznania siÄ™ z faktografiÄ… woÅ‚yÅ„skiej rzezi. Do zmierzenia siÄ™ z ideologiÄ… ukraiÅ„skiego nacjonalizmu integralnego, gloryfikujÄ…cÄ… ludobójstwo. IdeologiÄ…, która staÅ‚a za tragicznymi wydarzeniami. JeÅ›li w kolejnych latach książki StanisÅ‚awa Srokowskiego, Ewy Siemaszko, Wiktora Poliszczuka wyjdÄ… z niszy i stanÄ… siÄ™ punktem wyjÅ›cia dla prywatnych, nie tylko akademickich, debat miÄ™dzy Polakami a UkraiÅ„cami, bÄ™dzie to zasÅ‚ugÄ… Wojtka Smarzowskiego.

Po trzecie, reakcja na najnowsze dzieÅ‚o Smarzowskiego stanowić bÄ™dzie papierek lakmusowy. Prawdziwy probierz intencji i sprawdzian systemu wartoÅ›ci osoby dokonujÄ…cej oceny. W dobie skrajnie proukraiÅ„skiej polityki polskiego obozu wÅ‚adzy, w cyniczny sposób wykorzystywanej przez duchowych dziedziców Bandery, Szuchewycza, Doncowa, nie może nie dać do myÅ›lenia to co w reakcji na „WoÅ‚yÅ„” usÅ‚yszeliÅ›my ze strony mÅ‚odych UkraiÅ„ców (patrz link), byÅ‚ego premiera Ukrainy (zob.link), a także przewodniczÄ…cego ZwiÄ…zku UkraiÅ„ców w Polsce (link).

Po czwarte – i tu mamy najwiÄ™kszy problem. To przerażajÄ…ce, ale „WoÅ‚yÅ„” Smarzowskiego nie jest li tylko dramatycznÄ… historiÄ…. Banderyzm trwa i z bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem ukraiÅ„skich elit zakaża nienawiÅ›ciÄ… kolejne pokolenia. JeÅ›li współczeÅ›ni UkraiÅ„cy – od mÅ‚odocianego internauty, po polityków, urzÄ™dników i naukowców – nie tylko zaprzeczajÄ… solidnie udokumentowanym faktom, ale wprost (jak ukraiÅ„ski prezydent, parlament, samorzÄ…dy, tamtejszy IPN) odwoÅ‚ujÄ… siÄ™ do dziedzictwa OUN/UPA, stawiajÄ…c zbrodniarzy na piedestale, jeÅ›li imiona ideologów ludobójstwa nadaje siÄ™ ulicom i placom ukraiÅ„skich miast, jednoczeÅ›nie powtarzajÄ…c, że ambicjÄ… (tak mocno przecież wspieranÄ… przez IV RP!) naszego wschodniego sÄ…siada jest akcesja do UE i zwyciÄ™stwo, częściowo za polskie pieniÄ…dze, ukraiÅ„skich neo-esesmanów w Donbasie, jeÅ›li osiedlajÄ…cy siÄ™ w znienawidzonej Polsce przybysze ze wschodu bez mrugniÄ™cia okiem przyjmÄ… i 500+, i studenckie stypendia, nie sposób nie powtórzyć pytania o fundamenty nie tylko polsko-ukraiÅ„skiej, ale europejskiej wspólnoty. Czy wyobrażacie sobie, że kiedy wreszcie polscy politycy z równym zapaÅ‚em jak o interesy Ukrainy, zacznÄ… dbać o takie sprawy jak, od oÅ›miu lat postulowany przez FundacjÄ™ Paradis Judaeorum i wolontariuszy akcji spoÅ‚ecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Lets Reminisce About Witold Pilecki”), Europejski DzieÅ„ Bohaterów Walki z Totalitaryzmem, Andrzej Duda i Petro Poroszenko, ramiÄ™ w ramiÄ™ oddadzÄ… 25 maja hoÅ‚d i Witoldowi Pileckiemu, i Stepanowi Banderze? Nie wybiegajÄ…c w owe niedosiężne dla polskiego partyjniactwa rejony, stwierdzam z przekonaniem, że po „WoÅ‚yniu” trudniej bÄ™dzie wygasić takie inicjatywy jak zgÅ‚oszony przez posłów Kukiz-15 postulat karnoprawnego Å›cigania propagowania banderyzmu.

Po piÄ…te wÅ‚aÅ›nie – wspólnota. O ile na poziomie transgranicznym i kontynentalnym można mówić o przepaÅ›ci nie do zasypania, nie do przezwyciężenia, dopóki jedna ze stron za fundament swojej tożsamoÅ›ci uznawać bÄ™dzie ludobójstwo, którego potworność wymyka siÄ™ wyobraźni, film Smarzowskiego doprowadzi do odbudowy tak bardzo osÅ‚abionej wiÄ™zi miÄ™dzy Polakami. Ma racjÄ™ Joanna PÅ‚otnicka, że pójÅ›cie na „WoÅ‚yÅ„” ma w sobie coÅ› z rytuaÅ‚u Mickiewiczowskich Dziadów. Å»e stanowi ersatz rozmowy z duchami zamÄ™czonych, pogrzebanych bez grobów, Kresowian. I że jako takie jest naszym – współczesnych - obowiÄ…zkiem. Ma racjÄ™ Piotr Dziża, który na facebooku napisaÅ‚, że jeÅ›li w nas, tak bardzo na co dzieÅ„ pokłóconych, poobrażanych, spolaryzowanych, warczÄ…cych na siebie, w nas tak Å‚atwo – dodam od siebie – rozgrywanych, bodaj na chwilÄ™ zaistnieje owo opÅ‚akiwanie nieopÅ‚akanych, już samo to bÄ™dzie nieocenionym dobrem wniesionym przez film Smarzowskiego.

Po szóste, w Å›wiecie, w którym a propos II wojny Å›wiatowej obowiÄ…zuje utrwalona już narracja o polskiej winie za najwiÄ™ksze zÅ‚o, narracja, której rewersem jest dogmat tzw. religii Holokaustu, w myÅ›l którego w Å›wiadomoÅ›ci mieszkaÅ„ców globalnej wioski jest miejsce na jedno tylko cierpienie, na jedne ofiary – żydowskie, pojawia siÄ™ oto w nowoczesny sposób opowiedziana historia wspólnoty tragicznego losu dwóch, skazanych na zagÅ‚adÄ™, narodów. Nie spodziewam siÄ™, rzecz jasna, że „WoÅ‚yÅ„” bÄ™dzie miaÅ‚ za granicÄ… choć w drobnej mierze podobnÄ… promocjÄ™ jak ta, którÄ… filmowi „Nasze Matki, nasi ojcowie” zapewnili Niemcy, nie podejrzewam, że film Smarzowskiego zbierze laury na miÄ™dzynarodowych festiwalach filmowych, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… jednak przez kolejne lata speÅ‚ni trudnÄ… do przecenienia rolÄ™ – chciaÅ‚em napisać edukacyjnÄ…, wychowawczÄ… etycznÄ…, ale tak naprawdÄ™ należaÅ‚oby rzec – kulturowÄ…. A raczej kulturotwórczÄ…. „WoÅ‚yÅ„” Smarzowskiego jest jak sadzenie lasu. Dlatego stanowi prawdziwy kamieÅ„ milowy.
Ów punkt zwrotny (czas wyjaÅ›nić tytuÅ‚ niniejszej recenzji) odnosi siÄ™ do wielu wymiarów. Także tego, który nazwaÅ‚bym naszym wybijaniem siÄ™ na niepodlegÅ‚ość. OsiÄ…ganiem suwerennoÅ›ci ducha. SnujÄ…c rozważania o „WoÅ‚yniu” nie wolno ani na chwilÄ™ zapomnieć nie tylko o tym, że tak ważny i potrzebny film powstaÅ‚ ćwierć wieku po odzyskaniu (?) przez PolskÄ™ wolnoÅ›ci, ale że o maÅ‚y wÅ‚os nie powstaÅ‚by wcale… Jeżeli taki obraz nakrÄ™cono dopiero teraz, A.D. 2016, wiÄ™cej to mówi o rzeczywistym zniewoleniu zakneblowanej duszy polskiej, niż najbardziej bÅ‚yskotliwe analizy.

Po siódme wreszcie i ostatnie, obejrzenie „WoÅ‚ynia” utwierdziÅ‚o mnie w przekonaniu, że Wojtek Smarzowski jest najlepszym z możliwych do wyobrażenia twórcÄ… superprodukcji filmowej o Ochotniku do Auschwitz. 11 kwietnia 2016 r. Fundacja Paradis Judaeorum wystosowaÅ‚a list w tej sprawie (zob. „Smarzowski o Pileckim?”). Teraz czas na dziaÅ‚anie. Wszystkich, którzy pomysÅ‚ popierajÄ…, zachÄ™cam do skÅ‚adania podpisów i propagowania petycji dostÄ™pnej pod adresem:

www.citizengo.org/pl/37752-prosimy-autora-wolynia-o-film-o-rtmpileckim

Przypomnijmy o Rotmistrzu! Trzeba dać świadectwo

Michał Tyrpa