Dodano: 30.08.15 - 11:19 | Dział: Na każdy temat

Miejsce na ziemi


SÄ… takie miejsca na ziemi, do których z rozkoszÄ… powracamy, sÄ… zaznaczone dÅ‚ugÄ… życia kreskÄ…. Tam kiedyÅ› spadÅ‚a nasza pierwsza Å‚za i oczy spojrzaÅ‚y na przestrzeÅ„ niebieskÄ…. Takie zakÄ…tki sÄ… bliskie tobie, i mnie. Tam mÅ‚odość zostaÅ‚a, co mieszka we mgle i odrobina szczęścia niemaÅ‚a. Mamy swoje miejsca, gdzie wygniecione malutkie dwa Å›lady, gdzie strumyk pÅ‚ynÄ…Å‚ z wolna i w sÅ‚oÅ„cu siÄ™ krysztaliÅ‚. RozmawiaÅ‚ z nami, a może siÄ™ żaliÅ‚, że pÅ‚ynÄ…Å‚ zbyt szybko jako życie pÅ‚ynie…Wspomnienia nasze gdzieÅ› przy dolinie zostaÅ‚y i leżą odÅ‚ogiem, a my rozmawiamy raz z czasem, raz z Bogiem. Pytamy Boga, co nas jeszcze czeka, czy droga przed nami krÄ™ta i daleka? Czy jeszcze staniemy gdzie Å‚Ä…ki i sady, czy zobaczymy dwa maleÅ„kie Å›lady wygniecione w glebie, leżące odÅ‚ogiem?

Rozmawiajmy z czasem, rozmawiajmy z Bogiem…pytajmy o drogÄ™, szukajmy kompasu.
Szanujmy wspomnienia naszym sercom drogie i na drobiazgi nie marnujmy czasu.

Są takie miejsca gdzie rodziców stopy wydeptały ścieżki znacząc miejsca owe, posadzili drzewa, by później chroniły przed letnim upałem naszą małą głowę. Tam rosły kasztany i wysokie trawy, tam była studnia z wodą lodowatą, tam było miejsce do wspólnej zabawy. Dlatego te miejsca tak miłe i drogie i wspomnieniami zasiane jak pola.

Rozmawiajmy z czasem, rozmawiajmy z Bogiem, od Niego bowiem dola i niedola.

Powracamy tam, by dzwon usÅ‚yszeć ze znajomej wieży, z podniesionÄ… gÅ‚owÄ… gapić siÄ™ na chmury, na pachnÄ…cej Å‚Ä…ce na sianie poleżeć, po raz już nie wiem, który. Porozmawiać z wiatrem koÅ‚yszÄ…cym drzewa, poszeptać z trawami, co mówiÄ… pacierze. Raz jeszcze ujrzeć jak zboże dojrzewa, zrywać kÄ…kole i bÅ‚awaty Å›wieże. Choćby najlepiej nam w życiu byÅ‚o, choć byÅ›my mieli wszystko; to serca oszukać siÄ™ nie da… Ono wciąż tÄ™skni do tych pól zielonych, do wierzb pÅ‚aczÄ…cych, do smukÅ‚ych jak wieże topoli, do gÅ‚ogu, co kucnÄ…Å‚ przy rowie…
Serce tęskni i boli, nikt mi już nie powie, że jest inaczej, że ja coś tam bredzę, że tęsknoty nie ma.
Oj! bracie rodaku; jest gdzieÅ› taka ziemia, która jak magnes przyciÄ…ga czÅ‚owieka, mam na ten temat znakomitÄ… wiedzÄ™. Jest taka ziemia, co na ciebie czeka. I sÄ… cmentarze osadzone w ciszy, skute mogiÅ‚ami z zimnego kamienia. Tam tylko wronÄ™ czasami usÅ‚yszysz, spotkasz sens życia i chwilÄ™ istnienia. Tam czarne krzyże modÅ‚y odmawiajÄ…, chylÄ…c siÄ™ rychÅ‚o do pomnika pÅ‚yty i żywym wiele do myÅ›lenia dajÄ…… jak życia kÄ™sek spożyć znakomity. Tylko w tej ciszy możemy siÄ™ dzielić naszymi myÅ›lami, szeptanymi sÅ‚owy.
Zmarli usłyszą, zjednoczą się z nami, dołączą do wspólnej rozmowy. Tylko w tej ciszy przemyślimy czyny i wartość życia przyjdzie nam ocenić, bo nie ma ludzi zupełnie bez winy - tam potrafimy się zmienić. Uklękniemy wówczas przy najbliższych grobie, będziemy się chwalić swymi sukcesami, bo lżej na duszy będzie mnie i tobie gdy zmarli będą z nami, Powiemy również o naszej niedoli, niech się dowiedzą, że mamy problemy i niech umarłych też serce zaboli, że nie tak łatwo chodzi się po ziemi. Tylko tam można mówić, bo wiatr nie powtórzy, a szepty też echa nie dają, tam taka cisza jakby po burzy choć groby wciąż rozmawiają. Tam leżą nasi bracia, ojcowie czekając na słowo Pana, tam gdzie mogiły (poeta powie), tam nasza Ojczyzna kochana. Tam nasze miejsce jest bez wątpienia, gdzie są mogiły i krzyże, chociaż daleko może do Stanów, ale do nieba bliżej. Każdy powraca choćby myślami do swej kołyski, do lat beztroski, każdemu jakiś kadr z życia bliski do miasta wraca czy wioski. Powraca na chwilę albo na stałe, bagaż życiowy za sobą wlecze, bagaż co nosi przez całe życie, choć coraz bardziej garb piecze. Lecz nie każdemu ciężar ten wadzi, choć walizeczka się zbierze, czym bardziej chytry, więcej gromadzi, a w piersi bije się szczerze.
Są na tej ziemi takie zakątki, do których powracać nam miło, nie da się zatrzeć dróg, starych ścieżek, po których się niegdyś chodziło. Jeszcze się zapach po nosie błąka po tych stokrotkach i makach polnych, po sianokosach na polskich łąkach gdzie trawa zmieniła się w siano.
A rosa, która myÅ‚a twe stopy gdy biegÅ‚aÅ› po Å‚Ä…ce rano… I w zÅ‚ocie żyta twoje warkocze plÄ…taÅ‚y siÄ™ niczym dwa sznury, w samo poÅ‚udnie gdy sÅ‚oÅ„ce w ziemiÄ™ wbijaÅ‚o czerwone pazury. BiegÅ‚aÅ› przez Å‚any wÅ›ród pól zÅ‚ocistych. Jeszcze pamiÄ™tam z tamtych lat wiele, choć mgÅ‚y starajÄ… siÄ™ zatrzeć Å›lady; pamiÄ™tam stare zielone sady, które owocem pachniaÅ‚y z dala i kartofliska dymem pachnÄ…ce. JadÅ‚em kartofle z ognisk gorÄ…ce. Nad kartofliskiem jak parasole wisiaÅ‚y czarne posÄ™pne wrony, darÅ‚y siÄ™ jakby stać siÄ™ coÅ› miaÅ‚o. Wtem z nieba okrop puÅ›ciÅ‚ siÄ™ wielki i parasole znikaÅ‚y z góry, a my zmokniÄ™ci jak liche szczury szliÅ›my do domu. Po twarzy laÅ‚o. Na kartofliskach szaro i gÅ‚ucho, a deszczu spadÅ‚o wtedy niemaÅ‚o.

Niby drobnostka, a siÄ™ pamiÄ™ta, z takich drobiazgów skÅ‚ada siÄ™ życie. Film można cofnąć - życia siÄ™ nie da, każda sekunda jak myÅ›l ucieka, a ono nadal pÅ‚ynie jak rzeka. Burzy siÄ™, wije, nabiera biegu, wciąż siÄ™ rozpycha po swym korycie, chwilÄ™ postoi na swoim brzegu i dalej pÄ™dzi ta rzeka - życie. Obmywa gÅ‚azy, wiruje w piasku, czasami urwie kawaÅ‚ek ziemi, niekiedy myje twarz w sÅ‚oÅ„ca blasku i gÅ‚adzi trawy palcami swymi. Czasem spokojna jak życie bywa: nie pieni siÄ™ i nie Å›pieszy, pÅ‚ynie, bo pÅ‚ynie i jest szczęśliwa; istnieje wiÄ™c siÄ™ cieszy. A innym razem ryczy jak lew: burzy siÄ™, pieni, brzegi urywa, podmywa grube korzenie drzew – jak życie – gwaÅ‚towna, prawdziwa. Lecz tuż przy wejÅ›ciu do gÅ‚Ä™bin mórz Å‚agodna jak maÅ‚e dzieciÄ™, bo tu siÄ™ koÅ„czy rzeki szaleÅ„stwo; przestaje istnieć na Å›wiecie. Nurt coraz sÅ‚abszy, węższe koryto i czystość wód nie ta sama. ŹródÅ‚o daleko gdzieÅ› tam zostaÅ‚o, mgÅ‚y zamazaÅ‚y już Å›lady, a życia ciÄ…gle maÅ‚o i maÅ‚o stÄ…d wiersze i ballady.

Bracie rodaku! już mi nie powiesz, że nie ma ziemi, która ci bliska, że o tęsknocie ciągle coś bredzę. Ty również wracasz na kartofliska wspominasz wrony i miedzę. Rozmawiasz z czasem, rozmawiasz z Bogiem, rozmawiasz z wierzbą i sosną. Jest takie miejsce na polskiej ziemi gdzie twoje drzewa też rosną. Gdzie stoi bocian na jednej nodze, gdzie trawy mówią pacierze, gdzie krzyż drewniany stoi przy drodze, przy którym modlisz się szczerze.

I są cmentarze leżące w ciszy, do których biegnie wąziutka ścieżka, która porosła karłowatym głogiem. Ona prowadzi w górę gdzie duch zmarłych mieszka. Tam spoczywają twych ojców szczątki wśród pól zielonych, topoli i głogu. Tam powraca życie gdzie jego początki i za to chciejmy dziękować Bogu. Wracamy wszyscy, wszyscy bez wyjątku, do lat dzieciństwa, do wspomnień co błądzą, do progów chat starych, do ścieżek i dróg.
Wracamy wszyscy do życia początku, do tego, co kiedyś ustanowił Bóg.

Władysław Panasiuk