Dodano: 05.08.15 - 19:36 | Dział: Prosto z mostu

Koordynacja nawaliła


Nie da siÄ™ ukryć – za komuny byÅ‚o lepiej, przynajmniej pod wzglÄ™dem koordynacji. Inna rzecz, że byÅ‚a ona znacznie Å‚atwiejsza, bo wprawdzie w PRL byÅ‚a SB i bezpieka wojskowa, ale nad obydwoma watahami czuwali Sowieciarze, wiÄ™c koordynacja na ogół funkcjonowaÅ‚a. Kiedy, dajmy na to, zginÄ…Å‚ generaÅ‚ „Walter” czyli Karol Åšwierczewski, to radio nadawaÅ‚o żaÅ‚obny rapsod, jak to „ziemia spadÅ‚a na ciaÅ‚o, zapachniaÅ‚a jak senny las, ale serce zostaÅ‚o na przedmieÅ›ciach hiszpaÅ„skich miast”, bo bez wzglÄ™du na to „gdzie za wolność narodu polski żoÅ‚nierz umieraÅ‚, tam zostawaÅ‚ strzÄ™p serca generaÅ‚a Waltera” - gÅ‚osiÅ‚y sÅ‚owa piosenki, taktownie nie precyzujÄ…c, o jaki naród konkretnie tu chodzi. Ale nie to jest w tej chwili ważne - chociaż nigdy dosyć przypominania, że sÄ… narody bardziej i mniej wartoÅ›ciowe, i że te mniej wartoÅ›ciowe powinny siÄ™ dla tych bardziej wartoÅ›ciowych bezgranicznie poÅ›wiÄ™cać, aż do taktownego unicestwienia w razie potrzeby – bo ważniejsza jest sprawa koordynacji. Otóż koordynacja nawaliÅ‚a i to fatalnie.

Oto w momencie, gdy caÅ‚y mniej wartoÅ›ciowy naród tubylczy powinien pogrążyć siÄ™ w „bulu” nie pozbawionym co prawda „nadzieji”, no i oczywiÅ›cie – w wymaganej w takich okolicznoÅ›ciach „zadumie” - „Jurek Owsiak” otworzyÅ‚ w Kostrzyniu nad OdrÄ… kolejny „Przystanek Woodstock”. Tegoroczny Przystanek, podobnie zresztÄ… jak i poprzednie, pozostaje w sÅ‚użbie bezpieczeÅ„stwa – bo chodzi o to, by uczestnicy nie używali narkotyków, a już specjalnie – nie używali dopalaczy. Pani premierzyca bowiem, pragnÄ…c zatrzeć wrażenie bezradnoÅ›ci rzÄ…du, animowaÅ‚a specjalny ruch spoÅ‚eczny, wymierzony w zÅ‚owrogie dopalacze. Do tego ruchu może przystÄ…piÅ‚ każdy, nawet jeÅ›li nie jest konfidentem, o czym autorytatywnie zapeÅ‚niÅ‚a pani Teresa Piotrowska postawiona na stanowisku ministra spraw wewnÄ™trznych. Czyja mocna rÄ™ka wyniosÅ‚a jÄ… na ten wysoki stoÅ‚ek? WyglÄ…da na to, że ta sama, która zaraz potem kazaÅ‚a jej wyrzec siÄ™ kontroli nad bezpieczniackimi watahy, co pani minister w podskokach wykonaÅ‚a.

WiÄ™c tegoroczny Przystanek pozostaje w sÅ‚użbie bezpieczeÅ„stwa – bo sÅ‚użbÄ™ bezpieczeÅ„stwa można uznać za naturalne Å›rodowisko „Jurka Owsiaka”, który bez tego dopalacza nie byÅ‚by przecież nadymany zarówno przez agendy paÅ„stwowe i samorzÄ…dowe, jak też przedstawicieli Å›rodowisk opiniotwórczych w rodzaju nieboszczyka „Filozofa” , co to uczestniczÄ…c w Akademii Sztuk PrzepiÄ™knych nie mógÅ‚ siÄ™ „Jurka Owsiaka” nachwalić – i dopiero na tym tle możemy zrozumieć przyczyny bezzÄ™bnoÅ›ci rzÄ…dowej akcji przeciw dopalaczom. Rzecz w tym, że bezpieczniackie watahy muszÄ… cierpieć na deficyt konfidentów, na co wskazywaÅ‚by casus pana Marka Falenty. MiaÅ‚ on być konfidentem aż trzech bezpieczniackich watah (CBÅš, CBA i ABW) jednoczeÅ›nie, przy czym jedna o drugiej, ani tym bardziej – obydwie o trzeciej – nic a nic nie wiedziaÅ‚y, dziÄ™ki czemu pan Falenta mógÅ‚ już bez żadnych przeszkód stanąć na czele straszliwego spisku kelnerów przeciwko III RP i zmontować aferÄ™ podsÅ‚uchowÄ…. Tak w każdym razie podaje do wierzenia opinii publicznej niezależna prokuratura, wedÅ‚ug podsÅ‚uchanej rozmowy Ryszarda Kalisza z Aleksandrem KwaÅ›niewskim, bÄ™dÄ…ca obok niezawisÅ‚ych sÄ…dów, najgroźniejszym elementem organizacji przestÄ™pczej o charakterze zbrojnym, w jakÄ… bezpieczniackie watahy przeksztaÅ‚ciÅ‚y III RP.

Jak tam byÅ‚o, tak tam byÅ‚o, dość że bezpieczniackie watahy potrzebujÄ… konfidentów niczym kania dżdżu. A z konfidentami – jak to z konfidentami – trzeba ich wynagradzać za ich Å‚ajdackie usÅ‚ugi. A skÄ…d wziąć na to pieniÄ…dze? Bezpieczniacy, jeÅ›li nawet „majÄ… winka i pieczyste, sosy i smaki zawiesiste, jajca kÅ‚adzione, z octem, Å›wieże”, to przecież „nie sÄ… podobni do mularzy, którzy mur wznoszÄ… w wielkim trudzie. Tu siÄ™ pomocnik nie nadarzy, sami se zżujÄ…, dobrzy ludzie” - przewidziaÅ‚ jeszcze w Åšredniowieczu francuski poeta Franciszek Villon. No wiÄ™c zżujÄ… – ale co z konfidentami? Jak w takim razie wynagradzać konfidentów? Konfidentów bezpieczniacy wynagradzajÄ… bezkarnoÅ›ciÄ…. Niech tam sobie kradnÄ…, niech tam sobie rozbijajÄ… – byle, jak powiadajÄ… Rosjanie, „po czinu”, czyli wedÅ‚ug rangi, co siÄ™ wykÅ‚ada, że tylko w „cywilnym” otoczeniu, a nie w Å›rodowisku. Bez kolaboracji konfidentów z niezależnej prokuratury i niezawisÅ‚ych sÄ…dów byÅ‚oby to niemożliwe, a w każdym razie – bardzo trudne i ta okoliczność rzuca Å›wiatÅ‚o na kryteria doboru kandydatów na te stanowiska, podobnie, jak na bezradność pani premierzycy i jej psiapsiółeczki Teresy Piotrowskiej w kwestii dopalaczy. Trudno, żeby „Jurek Owsiak” , siedzÄ…cy wszak w samym oku cyklonu, tego wszystkiego nie wiedziaÅ‚, wiÄ™c jego buÅ„czuczne deklaracje w sprawie dopalaczy musimy potraktować cum grano salis. MyÅ›lÄ™, że dilerzy, oczywiÅ›cie ci dopuszczeni na Przystanek, w ogóle nie rozliczajÄ… siÄ™ z nim, tylko bezpoÅ›rednio - z oficerami prowadzÄ…cymi.

Ale to tylko na marginesie, bo przecież chodzi o brak koordynacji. Rzecz w tym, że w przeddzieÅ„ rozpoczÄ™cia tegorocznego Przystanku, na którym wyzwolona mÅ‚odzież oddaje siÄ™ „drgawom”, w wiedeÅ„skiej klinice, w wieku 65 lat zmarÅ‚ pan doktor Jan Kulczyk, najbogatszy czÅ‚owiek w Polsce, filantrop i w ogóle. Wiadomość o Å›mierci „doktora Jana” wstrzÄ…snęła opiniÄ… publicznÄ…, a zwÅ‚aszcza tÄ… jej częściÄ…, która z hojnoÅ›ci filantropa dotÄ…d korzystaÅ‚a. Nieutulony w żalu Lech WaÅ‚Ä™sa uznaÅ‚ nawet pana Jana Kulczyka za „czÅ‚owieka niezastÄ…pionego” . Zrozpaczeni ludzie stawiali sobie pytania: co teraz bÄ™dzie? Czy Å›mierć nieboszczyka oznacza koniec alimentów? Na szczęście sprawa szybko siÄ™ wyjaÅ›niÅ‚a – że mianowicie „doktor Jan” wprawdzie umarÅ‚, ale wszystko pozostaje po staremu.

Skoro tedy wszyscy odetchnÄ™li z ulgÄ…, wypada rozebrać sobie z uwagÄ… kilka okolicznoÅ›ci. Po pierwsze – fortuna nieboszczyka. Jak wiadomo, pierwszy milion dolarów otrzymaÅ‚ on od ojca, który prowadziÅ‚ firmÄ™ polonijnÄ… w Zachodnim Berlinie – jak powiadajÄ… – pozostajÄ…c w Å‚Ä…cznoÅ›ci z PolskÄ… MisjÄ… WojskowÄ… w tym mieÅ›cie. Wielu podejrzliwców skÅ‚aniaÅ‚o to do kolportowania faÅ‚szywych pogÅ‚osek, jakoby caÅ‚a fortuna nieboszczyka nie należaÅ‚a do niego, tylko stanowiÅ‚a majÄ…tek powierzony przez RAZWIEDUPR, że nieboszczyk mógÅ‚ oczywiÅ›cie na boku dorobić sobie trochÄ™ wÅ‚asnego, ale zasadniczo musi siÄ™ rozliczać, a jednÄ… z form tych rozliczeÅ„ jest wÅ‚aÅ›nie „filantropia” to znaczy – wynagradzanie pod tym pozorem konfidentów najbardziej czcigodnych, a przynajmniej – najbardziej wartoÅ›ciowych, jak np. Lech WaÅ‚Ä™sa.

Naturalnie w tych faÅ‚szywych pogÅ‚oskach nie ma ani sÅ‚owa prawdy, chociaż z drugiej strony niepodobna zapomnieć, że kiedy już pan dr Jan Kulczyk otrzymaÅ‚ pierwszy milion, to drugi i nastÄ™pne uzyskaÅ‚ dziÄ™ki zakupowi w jego firmie 3000 Volkswagenów dla policji w Polsce i to w okresie, gdy prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju byÅ‚ Lech WaÅ‚Ä™sa, zaÅ› ministrem spraw wewnÄ™trznych – Andrzej Milczanowski. Wartość tej transakcji oceniana jest na 150 mln zÅ‚otych. I tak aż do samego koÅ„ca – co mogÅ‚oby wzbudzać podejrzenia, iż pan dr Jan Kulczyk byÅ‚ najbardziej reprezentatywnÄ… postaciÄ… kapitalizmu kompradorskiego – oczywiÅ›cie gdyby kapitalizm kompradorski istniaÅ‚ naprawdÄ™, a nie tylko jako element teorii spiskowej.







Stanisław Michalkiewicz
2 sierpnia 2015 r.




StaÅ‚y komentarz StanisÅ‚awa Michalkiewicza ukazuje siÄ™ w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).