Dodano: 27.05.15 - 10:33 | Dział: Na każdy temat

Impresja Władysława Panasiuka - Groza


Moja łódź owiana silnymi wiatrami wspina się niczym taternik na skały. Ledwo mgła na niebie odsłoniła chmury, Bóg dopełnił morze obfitą ulewą. Zaciśnięte na wiosłach silne młode dłonie dodawały nadziei i wzmacniały wiarę. A grzywy urwane od potężnych grzbietów nad głowami leciały jak płaty ze stali. I znów na niebie się ogień zapalił, rzucił błyskawice w niezbadane głębie. A łódź niespokojna miota się na fali niczym łupinka tańcząca na wietrze. Raz dziób u góry to znowu zaginie, aż trudno nadążyć z wylewaniem wody. Moja łódź wraz z czasem topi się i płynie. Serca uderzają jak w kowadło młoty i bywa, że dusza często na ramieniu. Wiosła się mijają z wybujałą wodą i coraz trudniej ustalić kierunek. Nikogo nie widać w milowym promieniu i sam Bóg się wyrzekł tej czarnej poszlaki. Jęki błyskawic rozrywają niebo, sypią się ognie niczym złote strzały. Płoną czarne chmury jak łąki w posuchę, a wiatru granie zamienia się w ryk. Co chwilę się rozlega błyskawicy krzyk i porwany echem błądzi po niebiosach.
Nie ma suchej nitki w najgłębszej kieszeni, wszędzie woda i ogień, dwa nieszczęścia w parze. Dokoła słychać huraganu wycie i lament syren w czeluściach głębiny.
Tu nawet pacierze nie ugaszą strachu, nasze modły urywa wicher szalejący, wszystko się rozpływa jak woda na drodze i wszystko to się dzieje jakby w jednym czasie.
Modlimy się wtedy kiedy przyjdzie trwoga, choć wcześniej stało na modlitwę czasu. Ale wszystkie drogi prowadzą do Boga choć pełne grozy, ognia i hałasu. By wzmocnić wiarę potrzebny jest sztorm, bo kiedy już wszystko zawodzi, tylko modlitwa ukoi lęk, modlitwa w tej małej łodzi.
Tutaj usłyszysz każdy ton i dźwięk, i krew jak przepływa w najdrobniejszej żyle.
Morze chociaż straszne wdzięku ma na tyle, by ci rozkoszą krzywdy wynagrodzić. Na morzu się można raz jeszcze narodzić i umrzeć można tutaj wiele razy. Bóg w naszym życiu maluje obrazy; gdzie płótno płonie i spadają gromy, gdzie niebo na strzępy wiatr targa zuchwały.
I małe łodzie skaczące po fali, na wiosłach młode dłonie zaciśnięte, wielką nadzieję i wielki upadek.

A obok lecą srebrzyste anioły, by raz jeszcze huragan wywołać i trwogę, by znowu obłoki zapalić i niebo rozerwać jak szatę na strzępy. Dłonie zaciśnięte uwolnić od wioseł i w burty uderzyć rozwścieczoną falą.
By mógł człowiek raz jeszcze się zmierzyć z żywiołem, który Bóg na ziemię zsyła nieustannie.
Nawet w takiej chwili jest ciężko uwierzyć, temu co idea przyświeca nad łożem.
Trudno się zmierzyć z rozwścieczonym morzem, ale jeszcze trudniej o łaskę poprosić.
Lęk złamie każdego, gdy stanie przed progiem, gdzie nieszczęścia pełno i krzyku rozpaczy, kiedy relacje zdać trzeba przed Bogiem i własne życie raz jeszcze zobaczyć.
Najtrudniej jest przepraszać i o Å‚askÄ™ prosić, ale tylko pokora, pragnienie i wiara – góry najwyższe potrafiÄ… przenosić.

Władysław Panasiuk