Dodano: 05.12.14 - 18:20 | Dział: Kresy w życiu Polski i narodu polskiego

Prawda o wojnie na Ukrainie


Odkrywanie prawdy: aktualności polsko-ukraińskie: przegląd mediów

Większość polskich polityków z lewa i prawa oraz większość głównych mediów polskich także lewicowych i prawicowych popierają obecną rewolucję majdańską na Ukrainie i stoją po stronie Ukrainy w jej wojnie z separatystami na wschodzie Ukrainy, a tym samym z Rosją. Jak zwykle w takim wypadku prawda jest pierwszą ofiarą w sferze przekazu medialnego. Pełno w nim zwykłej i ordynarnej propagandy, obliczonej na ludzką niewiedzę czy wręcz głupotę. Niezakłamane informacje o tym co naprawdę dzieje się na Ukrainie i w stosunkach polsko-ukraińskich są rzadkością, a jak są podawane to drobnym druczkiem i na ostatnich stronach gazet. Szerszej dyskusji nie ma, a te które są – w obecnej sytuacji – są bardzo tendencyjne, samocenzurowane przez dyskutantów.

Poniżej podaję przegląd niektórych niezakłamanych informacji o sprawach ukraińskich i polsko-ukraińskich wyłowionych z mediów polskich w ostatnich tygodniach. Jeśli ktoś jest inteligentny i potrafi myśleć i nie jest fanatykiem „jedynie słusznej” postawy polskich przyjaciół banderowskiej Ukrainy, to wiele ważnych informacji z nich się dowie, jeśli zazwyczaj czyta tylko „poprawne-proukraińskie” gazety oraz ogląda partyjne telewizje i słucha partyjnych programów radiowych (w tych dwóch ostatnich jest najmniej prawdy). Jednak, zgodnie z przysłowiem, oliwa (prawda) zawsze na wierzch wypływa, pomimo czy to komunistycznej, hitlerowskiej czy to naszej rodzimej cenzury. To jest pocieszeniem dla ludzi szukających prawdy.

Tak jak w PRL nierealnym było budowanie przyjaźni polsko-radzieckiej, tak w dzisiejszej – giedroyciowskiej Polsce jest nierealne budowanie przyjaźni polsko-ukraińsksiej (czy polsko-litewskiej). Ognia z wodą nie da się połączyć. Budowanie tej przyjaźni uniemożliwia skrajne polakożerstwo Ukraińców (i Litwinów). W duchu antypolskim są wychowywani od pokoleń! Antypolonizm jeśli nie z mlekiem matki to wysysają ze swoich podręczników historii i ze swej narodowej literatury. Pochwalający antypolski bandytyzm poemat „Hajdamacy” ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki i stawianie pomników w miastach ukraińskich Stepanowi Banderze za wymordowanie 100 000 Polaków podczas II wojny światowej są na to najlepszym przykładem. „Czym roślinka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. I taka jest smutna prawda.

Poznajmy więc ukrywaną czy wyciszaną prawdę lub drugą stronę medalu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego (bo takim jest on w rzeczywistości), w którym polskie partie popierają zdecydowanie Ukrainę na dobre i na złe dla Polski. Zbiór tylu informacji w jednym miejscu na pewno daje lepszy obraz tego co się dzieje na Ukrainie i w stosunkach polsko-ukraińskich.

Telewizja Republika 11.11.2014: „Nie ma przyszłości Polski bez godności, niepodległości i prawdy– mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński wieczorem przed Pałacem Prezydenckim podczas marszu upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej i rocznicę odzyskania niepodległości”. Komentarz: Marian Kałuski: Jakże słuszna uwaga - nie ma przyszłości Polski bez prawdy. Prawdy także tej, którą PiS próbuje wymazać z pamięci Polaków albo zamieść pod dywan, czyli mówienie prawdy o stosunkach polsko-ukraińskich i polsko-litewskich dawniej i dzisiaj. Wróg mego wroga (wspólna wrogość Ukraińców i Litwinów oraz Polaków do Rosjan) nie zawsze jest moim przyjacielem. Ukraińcy i Litwini – tak jak Rosjanie! - nie są i nigdy nie będą przyjaciółmi Polski. Ten kto tak mówi kłamie i wprowadza w błąd naród polski. Czas najwyższy aby politycy PiS zrozumieli, że idea jagiellońska jest nieboszczykiem już od 1920 roku, tj. od końca wojny polsko-sowieckiej i jej konsekwencji politycznych oraz przez powstanie niepodległego państwa litewskiego, które swą tożsamość narodową buduje po dziś dzień na antypolonizmie. Bujanie w obłokach nie tylko że nie wzmacnia Polski, ale także bardzo szkodzi polskim interesom narodowym. Prezydent Lech Kaczyński robił wszystko aby przypodobać się Litwinom. A jak oni mu się odwdzięczyli - bardzo dobrze wiemy. Na dzień przed jego śmiercią podali mu czarną polewkę. Taką samą czarną polewkę może dostać czy raczej na pewno dostanie od Ukraińców Jarosław Kaczyński. Już sam fakt, że Michnikowska „Gazeta Wyborcza” i tuba PiS „Gazeta Polska” odnośnie banderowskiej Ukrainy idą ręka w rękę musi budzić niepokój wśród prawdziwych patriotów polskich.

Dla dzisiejszej Polski, rządzonej ze szkodą dla niej i narodu polskiego przez Platformę Obywatelską nie ma innej alternatywy politycznej jak usunięcie jej od władzy. Jednak uważam, że aby osiągnąć ten cel - czyli usunąć POpaprańców, a wśród nich wielu zwykłych kryminalistów czy antyPolaków od władzy, należy pozyskiwać jak największą część narodu. Jak pokazały niedawno opublikowane dane GUS, w Polsce 4,5 mln ludzi ma kresowe korzenie. Dlatego polityk, a szczególnie polityk, który szasta sloganami patriotycznymi, powinien starać się pozyskać tych ludzi dla swojej wizji Polski. Tymczasem PiS odwraca się do nich plecami, woląc schlebiać tym, którzy Polsce i kresowianom wyrządzili wiele wielkich krzywdy w niedalekiej przeszłości, tj. Ukraińcom-banderowcom i szowinistom litewskim w imię źle pojętego interesu narodowego i ponoć zagrożenia ze strony Rosji (tak Rosja jest groźnym wilkiem, z tym że ten wilk nie jest aż tak niebezpieczny DLA POLSKI jak go w PiS malują). Tymczasem tych kilka procent wyborców kresowych może zadecydować nie tylko o tym czy PiS wygra następne wybory parlamentarne czy nie, ale także o jego dalszym istnieniu. Bo w końcu ludziom zbrzydnie popieranie partii, która od 7 lat we wszystkich wyborach ZAWSZE przegrywa. Przegrywa, bo nawet obecnie – pierwsze od 7 lat - wywalczone zwycięstwo PiS w wyborach samorządowych jest tylko teoretycznym a nie rzeczywistym zwycięstwem, gdyż ponownie Polska samorządowa będzie nadal w większości w rękach Platformy Obywatelskiej i koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przymilanie się przez PiS do Ukrainy w praktyce nic jej nie da, a szkodzi Polsce i narodowi polskiemu, gdyż zagraża nam konfliktem z Rosją i uciążliwymi rosyjskimi sankcjami gospodarczymi oraz, przez zrażanie do siebie kresowian, umożliwia Platformie Obywatelskiej rządzenie Polską na wieki wieków.

UKRAINA – WOJNA DOMOWA NA UKRAINIE

Polska Zbrojna 17.11.2014: Igor T. Miecik „Każdego Rosjanina krew zalewa, gdy słyszy, że Odessa jest ukraińska”: Każdego Rosjanina krew zalewa, gdy słyszy, że Odessa jest ukraińska. To tak, jakby powiedzieć polskim (patriotom), że Gdańsk jest niemiecki - mówi Igor T. Miecik, polski dziennikarz i autor książek o Rosji. I dodaje: Powiem rzecz (dziś) niepopularną (wśród Ukraińców i wielu Polaków): Krym został podbity przez Rosjan, a wojna krymska z Turcją, Francją i Anglią została okupiona olbrzymią daniną krwi rosyjskich żołnierzy. Wschód Ukrainy zagospodarowało Imperium Rosyjskie, a nie państwo ukraińskie, którego wówczas nie było.

Wirtualna Polska 19.11.2014: egw: Nie ma prawnie ustalonej granicy ukraińsko-rosyjskiej: 7 kwietnia 2014 roku Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wygłosił oszałamiające oświadczenie, które zostało zakazane do dystrybucji w ukraińskich mediach i Internecie. Do porządku obrad na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ została wniesiona kwestia konfliktu między Ukrainą i Rosją, podczas której m.in. uzgodniono następujący wniosek: Ukraina nie zarejestrowała swoich granic jeszcze od dnia 25 grudnia 1991 roku, tj. po uzyskaniu niepodległości; do tej pory nie nastąpiła demarkacja granicy ukraińsko-rosyjskiej. ONZ nie zostały przedstawione i zarejestrowane granice Ukrainy jako suwerennego państwa. Z tego powodu możemy uważać, że żadnych naruszeń prawa przez Rosję wobec Ukrainy nie było i nie ma. Zgodnie z tym terytorium Ukrainy nie ma określonych granic i zatwierdzonych granic w prawie międzynarodowym. Tak więc, nie można nikogo obwiniać o separatyzm i przymusową zmianę integralności granic Ukrainy.

wPolityce.pl 25 kwietnia 2014: Michał Mońko: „Niemoc Ukrainy” : Dzisiaj, podobnie jak przed 94 laty, panuje na Ukrainie wielka niemoc w budowaniu państwa wolnego i niepodległego. Dziewięćdziesiąt cztery lata temu Ukraina miała szansę wybić się na niepodległość, ale opanowana podobną niemocą jak dzisiaj, została w bolszewickiej w niewoli.

Informacyjna Agencja Radiowa 7.10.2014: „Chaos na froncie. Trzy tysiące Ukraińców może być oskarżonych o dezercję” : Nawet trzy tysiące Ukraińców może być oskarżonych o dezercję. Prokuratura Wojskowa tłumaczy to chaosem na froncie.

Ukraiński kanał "112" na swoim portalu 112.ua (video w internecie) 20.11.2014: Gubernator obwodu dniepropietrowskiego zaoferował separatystom z Donieckiej Republiki Ludowej zbrojne przejęcie władzy na całej Ukrainie: Igor Kołomojski, oligarcha ukraiński pochodzenia żydowskiego rzekomo wspierający niezależną Ukrainę i od 2 marca 2014 roku gubernator obwodu dniepropietrowskiego z ramienia obecnego rządu w Kijowie (z nominacji po. Prezysenta A. Turczynowa), znany jest także jako sponsor neofaszystowskich - banderowskich ugrupowań „Swoboda” i „Prawy Sektor” oraz operacji pacyfikacyjnych w zbuntowanych regionach Ukrainy. Jak się jednak okazuje Kołomojski nie jest lojalnym obywatelem Ukrainy, gdyż nieoficjalnie zaoferował separatystom z Donieckiej Republiki Ludowej zbrojne przejęcie władzy na Ukrainie. "Zrobimy to razem. Bez nas nigdzie nie pójdziecie" - powiedział Kołomojski. Gubernator, przekonany, iż rozmawia z jednym z liderów DRL, Pawłem Gubariewem, podkreślił również, że donbascy rebelianci to dla niego "bohaterzy, którzy nie mieli innego wyjścia jak bronić swojej ziemi". Kołomojski rozmawiał przez komunikator internetowy Skype z Alieksiejem "Leksusem", który podawał się za Pawła Gubariewa - jednego z liderów separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej." – Jedno jest pewne: jak pisała już 2 września 2014 roku „Wolna Polska”: otoczenie Kołomojskiego utrzymuje bliskie stosunki z separatystami rosyjskimi w Donbasie.

Onet.pl 4.10.2014: „"Foreign Affairs": winni kryzysu na Ukrainie są Zachód i NATO” : Zgod¬nie z pa¬nu¬ją¬cym na Za¬cho¬dzie prze¬ko¬na¬niem, kry¬zys na Ukra¬inie to sku-tek wy¬łącz¬nie ro¬syj¬skiej agre¬sji, a Wła¬di¬mir Putin zajął Krym, nie mogąc po¬go¬dzić się z upad-kiem so¬wiec¬kie¬go im¬pe¬rium. Praw¬do¬po¬dob¬nie zaj¬mie też ko¬lej¬ne te¬re¬ny Ukra¬iny, po¬dob¬nie jak inne kraje wschod¬niej Eu¬ro¬py. Zgod¬nie z tym punk¬tem wi¬dze¬nia, oba¬le¬nie pre¬zy¬den¬ta Wik¬to-ra Ja¬nu¬ko¬wy¬cza w lutym 2014 roku było je¬dy¬nie pre¬tek¬stem do wy¬sła¬nia wojsk ro¬syj¬skich na Ukra¬inę. Ale to błęd¬na dia¬gno¬za: w rze¬czy¬wi¬sto¬ści od¬po¬wie¬dzial¬ność za kry¬zys na Ukra¬inie po¬no¬szą Stany Zjed¬no¬czo¬ne i ich eu¬ro¬pej¬scy so¬jusz¬ni¬cy, a kło¬po¬ty za¬ko¬rze¬nio¬ne są w roz¬sze-rze¬niu NATO - pisze ame¬ry¬kań¬ski ma¬ga¬zyn "Fo¬re¬ign Af¬fa¬irs"...

Kresy.pl 30.8.2014: „Prezydent Czech: na Ukrainie trwa wojna domowa, a Majdan był wylęgarnią banderowców”: Gazeta "Ukraińska Prawda", a wraz z nią ukraiński portal "Europejska Prawda", zacytowały wypowiedź prezydenta Czech Miloša Zemana, w której zawarł opinię, iż konflikt na Ukrainie to wojna domowa, zaś demonstracje i zamieszki na Majdanie były "wylęgarnią banderowców".

„The Guardian” (Anglia)/Kresy.pl 16.11.2014: Marek Trojan „Ukraiński socjolog: Retoryką skrajnego nacjonalizmu posługują się dziś wszystkie większe partie na Ukrainie”: „Ukraińskie władze i główny nurt opinii publicznej nadal pokazują nieakceptowalną ignorancję wobec zagrożenia ze strony skrajnie prawicowych, a nawet neonazistowskich sił, współpracując z nimi podczas wyborów i pozwalając im na objęcie stanowisk w organach ścigania”.
Na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” ukazał się artykuł Wołodymyra Iszczenki – ukraińskiego socjologa z Uniwersytetu Narodowego „Akademia Kijowsko-Mohylańska”, zajmującego się badaniem protestów społecznych na Ukrainie. Sam tytuł, „Ukraina zbyt długo ignorowała skrajną prawicę – musi obudzić się w obliczu niebezpieczeństwa” podważa dominującą w polskich mediach narrację o rzekomej porażce skrajanych nacjonalistów na Ukrainie. Lektura potęguje to wrażenie.
Iszczenko, analizując kwestię znaczenia elementów nacjonalistycznych w życiu publicznym Ukrainy zwraca uwagę, że Swoboda niemalże o włos nie weszła do parlamentu (4,7%). Część potencjalnych głosów została przy tym najpewniej przejęta przez Prawy Sektor, który zdobył 1,8% głosów. Iszczenko zauważa wszystkim, że mówienie o utracie znaczenia przez skrajną prawicę na podstawie braku sukcesu wyborczego jest „krótkowzroczne i formalistyczne”. Retoryka wielu polityków centrowych, a nawet liberalnych znacząco „przesunęła się na prawo”, czym udało im się pozyskać część elektoratu nacjonalistycznego. Jako przykład podaje ministra Arsena Awakowa, który określił prorosyjskich separatystów mianem „stonek” (nawiązując do tzw. Wstążek Św. Jerzego). W takiej sytuacji, gdy rozpoczęła się publiczna „licytacja na nacjonalizm”, „partie skrajnie prawicowe nie były w stanie zaproponować niczego wyjątkowego. Ale to nie oznacza, że nie zrobią tego później”. Będąc poza parlamentem, mogą krytykować rząd nie tylko z nacjonalistycznego punktu widzenia, ale także pogarszającej się sytuacji gospodarczej w kraju.
Ukraiński socjolog podkreśla fakt, że 13 „skrajnie prawicowych parlamentarzystów” zostało wybranych w okręgach jednomandatowych lub z list partii, które formalnie nie są uznawanych za wybitnie prawicowe. Wymienia tu Partię Radykalną Olega Liaszki (jego zdaniem - „politycznego klauna”), a nawet Bloku Petra Poroszenki. Część z nich, jak Andrij Bilecki (lider rasistowskiej grupy Patrioci Ukrainy i współorganizator „niesławnego batalionu ‘Azow’”), określa on wręcz mianem „faktycznych neonazistów”. Podkreśla, że osoby tego rodzaju objęły ważne stanowiska w organach ścigania, co jego zdaniem jest „zagrożeniem dla demokracji”.
Tym co uderza go najbardziej, jest zupełna ignorancja tego problemu ze strony władz Ukrainy i opinii publicznej. Zwraca nawet uwagę na charakterystyczny błąd, jaki tkwi w sposobie, w jaki krytykowane są Swoboda i Prawego Sektor: „ktoś może przyznać, że skrajna prawica jest niebezpieczna, ale jednocześnie utrzymywać, że owo niebezpieczeństwo polega na możliwości wykorzystania ich prowokacyjnych działań i wypowiedzi przez media rosyjskie, w celu zdyskredytowania Ukrainy. W myśl tej zakręconej logiki, skrajna prawica jest krytykowana za to, że stawia własny interes partyjny ponad interesem państwa. Innymi słowy, nie są krytykowani za antydemokratyzm, reakcjonizm, ksenofobię czy propagowanie dyskryminacyjnych idei, ale za to, że są za mało nacjonalistyczni”. Dotyczy to również obecności skrajnej prawicy w organach ścigania i służbach specjalnych (np. Jurij Michalczyszyn – propagator Goebbelsa, obecnie w pionie propagandowym i analitycznym SBU). Tutaj głównym problem nie jest to, co mogą uczynić politycznym oponentom czy mniejszościom, ale to, jak zostaną oni odebrani przez międzynarodową opinię publiczną.
Iszczenko stawia mocną tezę: wyraźnie widoczna obecność skrajnej prawicy na Majdanie była jednym z czynników, przez który protest ten nie przerodził się w prawdziwie ogólnonarodowy ruch przeciw Janukowyczowi. Jednocześnie, obecność ta przygotowała grunt pod wojnę domową. Rzecz jasna, wiele odpowiedzialności leży według socjologa po stronie Władimira Putina. Z drugiej strony, odpowiedzialni są również ci zwolennicy Majdanu, którzy przymykali oczy na znaczenie i zagrożenia ze strony skrajnej prawicy, zamiast zdecydowanie się od niej odciąć (Iszczenko pisał o tym na łamach The Guardian już wcześniej). Ceną za tą tolerancję jest „utrata terytorium, zniszczenia w przemyśle i infrastrukturze i tysiące ludzkich istnień”. W podsumowaniu stwierdza natomiast: „Konieczne jest zerwanie z logiką - To może służyć Putinowi - i przyjęcie myślenia w kategoriach tego, co będzie służyło ludziom żyjącym na Ukrainie i czy radykalnie nacjonalistyczne idee mogą pasować do takiej ukraińskiej przyszłości, do której aspirujemy”.

Zahid.net/Kresy.pl 13.11.2014: „Lwowski gangster twierdzi że sponsorował neobanderowską partię” : Wołodymyr Dyduch znany szerzej pod pseudonimem "Wowa Morda" twierdzi, że przekazał na konta partii Swoboda 48 milionów hrywien... 48 milionów w gotówce miało trafiać do rąk jednego z deputowanych do Rady Najwyższej z ramienia neobanderowców Ihora Kriwieckiego. – Komentarz: antypolscy nacjonaliści ukraińscy ze Swobody byli na pasku znanego gangstera!

Academia.edu/Kresy.pl 20.10.2014: „Kijowskiej masakry dokonali ludzie Majdanu - wynika z analizy kanadyjskiego naukowca” Dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog pracujący na Uniwersytecie w Ottawie, poddał analizie wszelkie publicznie dostępne dowody w sprawie masakry około 100 osób w Kijowie 20 lutego 2014 r. Zdaniem Kaczanowskiego wykonana analiza prowadzi do wniosku, że masakra została zorganizowana przez jakąś grupę wywodzącą się z kijowskiego Majdanu, związaną ze skrajną prawicą, prawdopodobnie Prawym Sektorem. Celem tej operacji było przejęcie władzy i z tego powodu obecny ukraiński rząd prowadzi śledztwo w sprawie masakry na fałszywe tory.
Analiza Katchanovskiego objęła nagrane filmy i wykonane fotografie, relacje radiowe i telewizyjne, treść przemów ze sceny Majdanu, zapisy podsłuchanych radiowych rozmów snajperów, którzy dokonali masakry oraz snajperów sił rządowych, dowódców jednostki Alfa, trajektorie balistyczne, relacje świadków (protestujących oraz dowódców milicji), publiczne oświadczenia byłych i obecnych urzędników państwowych, treść przesłuchań przed komisją ukraińskiego parlamentu, rodzaj użytej broni i amunicji, charakter ran zarówno protestujących jak i milicjantów. Jest to pierwsza tak pełna i dokładna naukowa rekonstrukcja tragicznych wydarzeń, które doprowadziły do zmiany władzy na Ukrainie; wyniki wykonanej pracy Kaczanowski zaprezentował 1 października br. na seminarium naukowym w Ottawie i opublikował na swoim profilu na portalu Academia.edu:

korrespondent.net./kresy.pl 20.11.2014: Fałszywy męczennik i bohater kijowskiego Majdanu: Dmitrij Bułatow urósł do rangi jednego z czołowych męczenników kijowskiego Majdanu w styczniu tego roku, gdy po ośmiu dniach od tajemniczego zaginięcia (22-30 stycznia) odnaleziono go ciężko pobitego i z odciętym kawałkiem ucha. Dziś inny lider Automajdanu (jednego z czołowych ruchów zaangażowanych w protesty w Kijowie) - Siergiej Pojarkow - w wywiadzie dla Radio Wiesti zaprzecza wersji Bułatowa o porwaniu. Pojarkow mówi: "Od początku nie wierzyliśmy, że Bułatowa porwali. Trzy dni przed "porwaniem" poprzez głosowanie wykluczyliśmy go z jądra Automajdanu za chamstwo, gwiazdorstwo i inne rzeczy. Jego nie było sensu porywać... Teraz on unika jakichkolwiek rozmów na ten temat". Jak dodał Pojarow, do tej pory milczał na ten temat, bo "była decyzja aby o tym nie mówić" po tym jak Bułatow został ministrem młodzieży i sportu w gabinecie powstałym na fali rewolucji Majdanu. Teraz jednak postanowił powiedzieć prawdę "bo nie chcemy aby nowym gabinecie była taka fałszywa figura".

Deutsche Welle/”Rzeczpospolita” 21.11.2014: „Współorganizator Euromajdanu: Jestem rozczarowany Europą”: Z okazji pierwszej rocznicy kijowskiego Euromajdanu Mustafa Najem (Afgańczyk mieszkający na Ukrainie, obecnie deputowany do Rady Najwyższej z ramienia prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki) udzielił wywiadu niemieckiej Deutsche Welle, w którym powiedział m.in., że jest rozczarowany tym, że Unia Europejska nie chce „fizycznie chronić Ukrainy” czyli nie chce wysłać swych wojsk do walki z Rosjanami. Powiedział również: „To prawda, że część terytorium Ukrainy (Krym, Donbas – M.K.) jest pod okupacją. Wydaje mi się jednak, że jest to stan przejściowy. Jeśli uda nam się zbudować atrakcyjny kraj myślę, że te tereny do nas wrócą”. Komentarz: To Ukraińcy oddali Krym Rosjanom bez walki – bez ani jednego wystrzału chociażby z pistoletu!, a teraz chcieliby, aby wojska państw Unii Europejskiej zbrojnie odebrali go Rosji i sprezentowali tchórzom ukraińskim. Natomiast wiara, że Krym i Donbas kiedykolwiek powrócą do Ukrainy – mającą być krainą mlekiem i miodem płynącą, to zwykłe „marzenie ściętej głowy”, tak dziecinno-głupie, że nie chce się go nawet komentować.

„Rzeczpospolita” 2.10.2014: Komentarz: Zuzia: Ukraina jest państwem bez historii. Proszę wymienić pięciu najważniejszych królów ukraińskich. No dobrze - trzech. No dobrze - jednego. Zero. Proszę wymienić chociaż jednego ukraińskiego historycznego działacza politycznego niebandyty. Zero. Jedynym wielkim ukraińskim bohaterem jest Bohdan Chmielnicki. A jakież jest jego dokonanie, za które jest czczony ? Ano rzucił Ukrainę na kolana przed Rosją (Unia Perejasławska). Pogłębił owo rzucenie na kolana jego syn - Jurij (jakoś mniej czczony, choć niesłusznie). No dobrze - jest jeszcze dwóch wybitnych Ukraińców - Bandera i Szuchewycz. Gdyby żyli musieliby odpowiedzieć karnie za upiorne zbrodnie wojenne i ludobójstwo. No to lista nam się skończyła. Ze znanych osób jest dwóch. Pierwszy to Iwan Franko, znany jako propagator marksizmu (ale zasługa !) i jako pracownik „Kuriera Lwowskiego” w którym opublikował kilkaset artykułów (oczywiście po polsku). Wyleciał z pracy po 10 latach za opublikowanie w wiedeńskim "Die Welt" antypolskiego artykułu (wymierzonego w Mickiewicza). Drugi to Taras Szewczenko. Znany z tego, że wszystkie jego powieści i dramaty zostały napisane w języku rosyjskim, w związku z czym jest klasyfikowany jako pisarz i dramaturg rosyjski. No i tu nam się lista skończyła. No to może jakieś zasługi parlamentów ukraińskich. No cóż - nigdy w ogóle nie mieli parlamentu (z wyjątkiem ostatnich 20 lat). Za to mieli tradycje majdanienia - opisaną przez Sienkiewicza w "Ogniem i mieczem". To temat na odrębny wykład - majdanienie polegało na rzucaniu się w objecia tego, kto coś obiecał. Rosja przeszło dwieście lat temu obiecała złote góry, a UE kilka miesięcy temu też złote góry - oczywiście bez po-krycia. Bez pokrycia, bo aby Ukraina skutecznie weszła do UE, to trzeba w nią wpakować dobre kilkaset mi-liardów €uro. A do tego zwalczyć korupcję, uzdrowić system polityczny, sądowniczy, administracyjny (i w ogóle każdy) - no i pomyśleć co zrobić z faktem, że 95% znaczącego majątku produkcyjnego jest w rękach ok. jedenastu oligarchów. Węzeł gordyjski to przy tym mały pikuś. No to już Pan wie, Panie Redaktorze, dlaczego rozsądni politycy z UE mają ból głowy na myśl o przyłączeniu Ukrainy do UE ... . W Unii i bez tego jest dość kłopotów. (A było nie obiecywać złotych gór bez pokrycia i nie prowokować do majdanienia ... - bo każdy znający historię wiedział, że to się MUSI źle skończyć). O jedynym rzeczywistym dokonaniu ukraińskim, jakim było stworzenie i działanie dywizji SS „Galizien”, nie wspomniałam przez wrodzoną uprzejmość.

Wirtualna Polska 17.9.2014: „Ukraina nie wejdzie do UE” : Czy się komuś podoba, czy nie Ukraina nie wejdzie do UE ani do NATO za 20 lat, dlatego, że nie spełnia kryteriów - mówił w programie "Polityka przy kawie" w TVP1 Tadeusz Iwiński z SLD. – Natomiast były prezydent Ukrainy Leonid Kuczna powiedział, że Ukraina nie wcześniej jak dopiero za 20 lat będzie gotowa do przystąpienia do Unii Europejskiej.

Telewizja Republika 21.11.2014: „Poroszenko chce całkowitego odnowienia składu rządu” : Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wyraził niezadowolenie z powodu tempa reform i walki z korupcją. Komentarz: Czy kiedykolwiek dojdzie do prawdziwej reformy i walki z korupcją na Ukrainie?! Są duże podstawy ku temu aby w to wątpić.

„Rzeczpospolita” 27.9.2014: Jerzy Haszczyński „Ponadpartyjny klub przyjaciół Kremla” (czyli prawdziwe problemy Ukrainy); Komentarze: Marian Kałuski 27.9.2014: Boże, zrób aby cała Ukraina nie wpadła w ręce Putina. Niech zostanie taka Ukraina, której nacjonalizm-banderyzm nie będzie zagrażał Polsce. Amen; Tezzo: "odmawiają one dania Ukraińcom prawa do zasmakowania zachodnich wartości" - panie redaktorze Haszczyński, problem w tym ze wschodnia Ukraina wcale nie chce smakować zachodnich wartości. Czy tak trudno zrozumieć że tam żyją etniczni Rosjanie którzy chcą być jak najdalej od nacjonalistycznych "wartości" Ukrainy zachodniej? Ukraina to sztuczny wielonarodowy twór rządzony przez cynicznych oligarchów, który jest skazany na rozpad albo na państwo federacyjne. Wymachiwanie szabelką żałosnego ministra Sikorskiego nic tu nie zmieni co najwyżej rozśmieszy Putina... (swoją drogą dziwią mnie peany na cześc umiejętności dyplomatycznych Sikorskiego. Przecież tzw. polityka wschodnia Polski firmowana przez niego to katastrofa. Jedyną zaletą Sikorskiego na stanowisku ministra spraw zagranicznych to umiejętność dobierania krawatów do koszuli). Wracając do UKR. Polityczna ocena jest taka że wspieranie Ukraińców jest wbrew polskiemu interesowi narodowemu. Więcej, jest kompletną głupotą. Jak można wspierać ludzi którzy są dumni z ideologii która 60 lat temu pchnęła ich przodków do okrutnych mordów na ponad 100 tys. Polakach? Podobny błąd zrobili Amerykanie kiedy w latach 70tych popierali w Afganistanie Talibów przeciw Rosjanom. Teraz ci sami Talibowie ucinają głowy obywateli państw zachodnich. Dokładnie tak samo będzie z Ukrainą, która będzie tak przyjazna Polsce jak teraz jest Litwa. p.s. tak swoją drogą kiedyś byłem stałym czytelnikiem RP w wersji papierowej. To była gazeta na poziomie. Teraz nie kupuję. Czasem wchodzę na stronę RP. Musicie nauczyć się ze dobre dziennikarstwo to pokazywanie problemu z dwóch stron. W sprawie Ukrainy jesteście zaślepieni anty-rosyjskościa zresztą tak samo jak GW. Jak to zmienicie to może kiedyś do was wrócę; Singing Nightingale: Czy Redaktor Haszczynski zna historie Ukrainy? Nie zna. Bo Ukraina nie istniała przez ponad 800 lat. Rożne części dzisiejszej Ukrainy były w różnych państwach w rożnych okresach dziejów. W konsekwencji nie ma jednolitej Ukrainy, Ukraina przypomina Jugosławie. Dopóki rządzi dyktator to kraj może funkcjonować ale nie sposób mu funkcjonować w warunkach demokracji. Kilka danych: Polska Białoruś, Rosja podwoiły swój dochód narodowy na głowę od upadku komunizmu. Ukraina stanęła w miejscu, jej dochód narodowy na głowę jest dzisiaj nieznacznie mniejszy niż w 1989 roku! Ukraina to , oprócz Moldawi, najbiedniejszy kraj Europy i to dużo najbiedniejszy! Stad ich frustracje i "banderowskie marzenia o wielkiej Ukrainie". Gallup poll podał niedawno ze 85 procent mieszkańców regionu lwowskiego chce aby Ukraina przystąpiła do UE, we wschodniej Ukrainie tylko 19 procent chce przystąpienia do UE. I te regionalne różnice sa przekleństwem Ukrainy a nie wyssane z palca "agresje Putina".

„Rzeczpospolita” 31.10.2014: Jerzy Haszczyński „Niepewność Słowiańska” : Przez trzy miesiące był to bastion separatystów. Po odbiciu przez Ukraińców sympatie prorosyjskie nie zniknęły. Dowiodły tego wyniki wyborów (do parlamentu ukraińskiego). – Czyli ludność Słowiańska - Donbasu nie chce u siebie panowania ukraińskiego i jego faszyzmu!

Kresy.pl 27.10.2014: „Ukraina: obwód charkowski poparł siły prorosyjskie w wyborach parlamentarnych” : Po sprawdzeniu wyników w 48,63% okręgach w obwodzie charkowskim liderem jest "Blok Opozycyjny", który skupia polityków kojarzonych z prorosyjską Partią Regionów związaną z obalonym prezydentem Wiktorem Janukowyczem. - Czyli także ludność obwodu charkowskiego nie chce u siebie panowania ukraińskiego i jego faszyzmu!

YouTube.com/Kresy.pl 21.11.2014: „Prokijowski gubernator Ługańska: nastroje tutejszej ludności – Rosja to matka, a Ukraina gorsza niż macocha (+VIDEO)” : Gubernator obwodu ługańskiego z ramienia obecnego rządu ukraińskiego Giennadij Moskal przyznał, że na terytorium obwodu ługańskiego znajdującego się ciągle pod kontrolą Kijowa nastroje ludności są prorosyjskie i antyukraińskie. Według Moskala ludność oczekuje nadejścia władzy Ługańskiej Republiki Ludowej, Ukraina jest zaś dla nich „gorsza niż macocha”. Komentarz: Pomimo tego, USA i Unia Europejska uważają, że ci ludzie muszą mieszkać w państwie ukraińskim.

L24.lt 5.11.2014: Dr Andrzej Zapałowski „Rozbicie Ukrainy” : Jeszcze kilka miesięcy temu istniała szansa na stworzenie na Ukrainie państwa federalnego, oczywiście już bez Krymu. Jednakże rozsądek Kijowa został zastąpiony przez omamy nacjonalizmu. To, że Swoboda, Partia Radykalna czy też Prawy Sektor parli do wojny, czy też bardziej do władzy, było oczywiste dla wszystkich obserwatorów ukraińskiej sceny politycznej. Jednakże dla zyskania poparcia społecznego urzędujący prezydent i premier postanowili opowiedzieć się po stronie ukraińskiego szowinizmu i wybrać sobie za wzór Banderę i Szuchewicza. Oczywiście ten skręt w faszyzujący nacjonalizm, wykluczony w Europie i USA, nie wywołał protestów świata międzynarodowej polityki. To walka z nacjonalistami Marie Le Pena we Francji czy też Nigel'a Farage w Wielkiej Brytanii jest nie tylko poprawnością polityczną, a nawet niezbędną potrzebą w UE, a tolerowanie i wspieranie szowinizmu na Ukrainie jest pożądanie i niezbędne! Unia Europejska, w tym Polska krok po kroku odchodzi od realnej polityki na rzecz polityki pragnień i złudzeń, a to stwarza kolejne zagrożenia dla stabilności w Europie. Realnością polityczną w stosunku do Kijowa jest przyjęcie faktu, iż Krym jest na obecną chwilę terytorium rosyjskim i to nieformalnie już przyjął świat. Problem jednak polega na tym, iż Zachód przyjął, iż wschód i południe Ukrainy musi pozostać ukraińskie, bez względu na zdanie ludności zamieszkującej te obszary. Jest to poniekąd zobowiązanie Brukseli i Waszyngtonu za namawianie „Majdanu" do konfrontacji ze zwolennikami opcji rosyjskiej w tym państwie. Oczywiście to się ma nijak do zasad samostanowienia ludności obowiązującej w UE. Wspomniane poparcie Zachodu słabnie wprost proporcjonalnie do czasu, który upłynął od przewrotu konstytucyjnego na Ukrainie... Cele, jakie przyświecają separatystom, są jasne – suwerenność obwodów, a w konsekwencji integracja polityczna lub gospodarcza z Rosją. Czy jest od tego odwrót? Moim zdaniem, znikomy... Udane wybory w „Noworosjii" staną się istotnym czynnikiem dezintegrującym Ukrainę. W momencie ich uznania przez Rosję dojdzie do sytuacji, gdzie atak na te regiony stanie się atakiem na sojusznika Moskwy ze wszystkimi konsekwencjami. Udane wybory będą także istotnym czynnikiem motywującym pozostałe regiony do pójścia drogą Doniecka i Ługańska, gdzie wspomniane republiki będą w stosunku do kolejnych rebelii odgrywały centrum decyzyjne i polityczne. Na taki scenariusz nie zgodzą się skrajni nacjonaliści i partia wojny w Radzie Najwyższej Ukrainy. Utrata Donbasu i groźba utraty kolejnych prowincji to także uderzenie w podstawy finansowe oligarchów, którzy wygrali faktycznie ostatnie wybory na Ukrainie. Rozpocznie się walka o wszystko! Nie tylko polityczna, ale także o byt dla wielu polityków w tym kraju, a to oznacza ze albo dojdzie szybko do jakiegoś porozumienia albo do zaostrzenia konfliktu...

paweln3000@gmail.com Paweł Nowakowski – politolog, historyk, publicysta: „Z pociągu rozumu na przystanku Ukraina?”: Dopiero dwa tygodnie temu po raz pierwszy usłyszałem z ust parlamentarzysty racjonalne słowa w sprawie Ukrainy. W jednym z programów publicystycznych, w którym gościli posłowie raczej z dalszych ław sejmowych, członek Twojego Ruchu napomknął coś o autonomii dla wschodniej części państwa ukraińskiego, za co jednak z miejsca został nieprawdopodobnie zrugany przez przedstawicieli Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości. „Co pan w ogóle opowiada?!! Pan jest politykiem proputinowskim!!!” – grzmiał reprezentant SP. „Niech się pan nie kompromituje, zasada integralności jest wartością!!!” – wtórowała mu posłanka PiS. Posłowi Twojego Ruchu nie pozostało nic innego, jak po prostu zamilknąć. A miał rację. Sytuacja ta pokazała tylko ciasnotę umysłową naszej parlamentarnej prawicy. Trzeba przyznać, że pod tym względem Platforma Obywatelska jest partią bardziej elastyczną i częściej myślącą. Dlatego obecny w studiu Paweł Zalewski nie specjalnie zareagował, choć oczywiście PO ma tu zdanie podobne, albo lepiej: podobnie złe. Z kolei liczni politycy, którzy mieli w swoim życiu do czynienia z Kaczyńskimi, widzi już tylko ludzi, nie widząc argumentów. Jedni stoją tam, gdzie stało ZOMO, drudzy tam, gdzie stała „Solidarność” – by przypomnieć słynne zawołanie Jarosława Kaczyńskiego. I to im wystarczy. Należy zgadzać się z tym, którego racja jest uznana za aprioryczną (postawa PiS), albo odwrotnie – nie zgadzać się z tym, którego brak racji został uznany za aprioryczny (postawa PiS i, jak widać niewyleczonej z tych mechanizmów, SP). Nie takie powinno być nastawienie człowieka, który idzie do polityki. Bo zamiast argumentacji, jasno wskazującej, co jest racjonalne i dobre, a co głupie i złe, wciąż słyszymy inwektywy i oskarżenia a to o bycie rosyjskim agentem, a to o właśnie o stanowisko „proputinowskie”. A co ze stwierdzeniem, że „zasada integralności jest wartością”? Owszem jest, tyle że w odniesieniu do człowieka a nie do państwa! Integralność osobowa powinna być zawsze przestrzegana, żeby ludzie nie budzili się z jedną nerką, bo jakaś władza uznała, że druga przyda się bardziej komuś innemu. Oczywiście to prawda, że przyda się bardziej komuś, kto potrzebuje przeszczepu, ale zdecydowana większość filozofów i etyków godzi się, że nerki można zrzec się jedynie samemu i tylko dobrowolnie. Jednostka jest tu suwerenna, zaś jej integralność jest wartością. Jednak państwo nie jest żadnym organicznym bytem, dlatego integralność państwa nie jest wartością w ogóle. Może nią być jedynie suwerenność państwa, która w dzisiejszym świecie jest zresztą w odwrocie. Współcześnie nie oznacza ona już, że tylko prawomocne władze jakiegoś terytorium mają prawo do władztwa na jego terenie. Wystarczy przypomnieć dyrektywy unijne, zobowiązania międzynarodowe itp. Suwerenność państwa oznacza dziś raczej tyle, że jednemu państwu nie wolno arbitralnie decydować o wewnętrznych sprawach drugiego państwa. Dlatego prawdą jest, że Rosja suwerenność Ukrainy narusza i to wokół tej kwestii powinna się toczyć dyskusja. Ale zasada integralności terytorialnej? Trudno powiedzieć, kto to wymyślił i w oparciu o co. Wydaje się, że zasadę tę wymyślili władcy przeciwko poddanym, z których część pozwoliła się niestety uwieść, co już wiele razy powodowało tragiczne skutki dla ludzkości. Zamiast bowiem ze sobą handlować, społeczeństwa przeciwko sobie walczyły. Taki stan rzeczy znacząco rozwinął się po rewolucji francuskiej, odtąd bowiem wojny przybrały charakter ideologiczny, a walkę prowadzą już nie wojska gdzieś na polach, lecz całe społeczeństwa, w imię dzikiego szału ideologii. Jeśli mieszkańcy jakiegoś terytorium chcieliby dokonać secesji, albo utworzyć autonomię, to w imię czego ma się im tego zabraniać? Wartość zasady integralności terytorialnej jest tylko rzekoma i została ustalona przez i pomiędzy ludźmi, którzy dysponują wojskiem i lubią bawić się w panów świata. Do jej zakwestionowania może dojść tylko w sposób oddolny. Nie należy się spodziewać, że usłyszymy tego typu argumenty od jakichkolwiek polityków brylujących na salonach, a więc mających największą siłę przebicia się do opinii publicznej. Piłsudski wysiadł z pociągu „Socjalizm” na przystanku „Niepodległość”. Czy politycy opuścili pociąg „Rozumu” na przystanku „Ukraina”? Nie byłbym tego taki pewien. Przecież im większą ilość naszych spraw kontrolują, tym lepiej. Niestety tylko dla nich.

Niezależna.pl 7.11.2014: „Nowy plan Holbrooke’a i nowa wojna na górze (na Ukrainie)” : „Z Ukrainy dochodzą niepokojące wieści o narastającym konflikcie w obozie władzy. Polityczna walka między prezydentem Petrem Poroszenką a premierem Arsenijem Jaceniukiem nasila się w kontekście tworzenia nowego rządu opartego na szerokiej bazie koalicyjnej i bitwie o fotel premiera”. Tak Porszenko jak i Jaceniuk chcą być jedynym panem Ukrainy. Powtarza się historia sprzed 10 laty, kiedy to o jedynowładztwo na Ukrainie walczyli Juszczenko i Tymoszenko, co doprowadziło i do upadku tzw. pomarańczowej rewolucji i dalszego pogłębiania się ogólnego kryzysu na Ukrainie.

"Rzeczpospolita"/Kresy.pl 31.10.2014: Andrzej Talaga „Dzikie Pola nie odeszły w przeszłość”: Główną przeszkodą dla dalszych zmian na Ukrainie może okazać się nie Rosja, ale wewnętrzna niezdolność do zreformowania państwa – pisze Andrzej Talaga w Rzeczpospolitej. "Rewolucja na Ukrainie obaliła stary reżim, ale zastąpili go ludzie osadzeni w kleptokratycznym systemie, który ukształtował się po upadku komunizmu" – zauważa Talaga. "Dobrym przykładem nowej-starej władzy jest Ihor Kołomojski, obecny gubernator Dniepropietrowska, który zmienił je niemal w swoje feudum. Od początku konfliktu finansował bataliony ochotnicze, a teraz ma w kieszeni kilka tysięcy uzbrojonych ludzi nominalnie tylko słuchających poleceń rządu. Wydzielone terytorium, uzależnieni ekonomicznie poddani i własne siły zbrojne to nie są cechy demokratycznie wybranego gubernatora, ale udzielnego księcia. Takich jak on jest więcej, pomajdanowa władza nie podniosła na oligarchów nawet małego paluszka, bo była przez nich finansowana, podobnie jak majdanowa rewolucja. Największym sponsorem rewolty był Poroszenko i on też został jej największym beneficjentem, łącząc teraz władzę gospodarczą z polityczną i militarną (jest zwierzchnikiem sił zbrojnych)" – pisze Andrzej Talaga w "Rzeczpospolitej".

Pch24.pl/Kresy.pl 14.11.2014: Karol Kaźmierczak „W nowym kierunku ze starymi elitami. Ukraina po wyborach” : Wbrew euforycznym informacjom o przełomowym charakterze przedterminowych wyborów parlamentarnych, które 26 października odbyły się na Ukrainie, do Rady Najwyższej dostała się w dużej części stara gwardia ukraińskiej polityki. Tym samym struktura systemu politycznego Ukrainy nie zmieni się w sposób zdecydowany, choć z pewnością utrwali się zmiana w polityce zagranicznej tego państwa... Wybory nie przyniosły aż takiego personalnego trzęsienia ziemi, jakiego spodziewali się entuzjaści Majdanu. W nowej kadencji Rady będzie co najmniej 187 deputowanych, którzy zajmowali już ławy parlamentarne w czasie jednej z poprzednich kadencji, co oznacza że nuworysze będą najprawdopodobniej stanowić 56% składu izby.... Redakcja portalu liga.net prześledziła czy w kolejnej kadencji ukraińskiego parlamentu znów znajdą się całe polityczno-biznesowe klany charakterystyczne dla ukraińskiej polityki. Bez trudu znaleźli dowody na ciągle rodzinny wręcz charakter ukraińskiej polityki... Podsumowując wyniki wyborów, można zakwestionować pobieżne konstatacje niektórych polskich komentatorów o zatarciu się polityczno-społecznego podziału Ukrainy na część zachodnią i wschodnią. Podział ten nadal istnieje, choć obecnie grupa społeczna skłonna popierać siły polityczne sceptyczne wobec integracji ze strukturami zachodnimi zdecydowanie dominuje jedynie w bastionie rosyjskojęzycznej ludności, w trzech wschodnich obwodach kraju...Ukraiński system polityczny nie zmienił się, czego symbolem jest prezydentura Petro Poroszenko – archetypicznego wręcz oligarchy. Ostatnie wybory tylko to potwierdziły... Klęska partii nacjonalistycznych nie neguje faktu, że odwoływanie się do ich tradycji – historycznej OUN-UPA - powraca, jako centralny element instytucjonalnej polityki historycznej, o czym świadczą chociażby niedawne deklaracje prezydenta Poroszenki. Rodzi to zarówno poważne niebezpieczeństwo dla materialnego dziedzictwa polskiej historii dawnych Kresów Wschodnich, jak i ryzyko swoistej przemocy symbolicznej - związanej z gloryfikacją dawnych oprawców - wobec pozostałej tam ludności polskiej. Negatywne konsekwencje może mieć brak wyraźnego zwycięzcy wyborów. Wynik taki jest zresztą sprzeczny w większością sondaży, które przez kilka ostatnich miesięcy wskazywały na wyraźne zwycięstwo Bloku Petro Poroszenki. Dwie główne zwycięskie partie reprezentują segmenty oligarchicznej elity, co tylko może zaostrzyć konflikt między nimi. Szczególnie negatywnie mogą odbić się na ich ewentualnej współpracy kluczowe obecnie różnice w podejściu do donbaskich separatystów. Poroszenko de facto doprowadził do pewnej formy ich uznania..., premier Jaceniuk prezentował daleko ostrzejszą retorykę... Dodajmy, że do politycznej gry wróciła Julia Tymoszenko – kampania wyborcza udowodniła po raz kolejny jej umiejętności zjednywania sobie tłumów. Rodzi to ryzyko takiego konfliktu politycznego, jaki w zeszłej dekadzie rozbił obóz „pomarańczowej rewolucji” i pogrążył Ukrainę w stagnacji.

Telewizja Republika 15.11.2014: „Poroszenko nie chce się pogodzić z rolą drugiej osoby w państwie”. : Poroszenko i Jaceniuk obiecywali, że szybko uformują koalicję, a teraz, podobnie jak w w 2005 roku Juszczenko i Tymoszenko, nie mogą się dogadać... To sytuacja absurdalna, w obliczu wojny, kryzysu rządzący nie mogą dojść do porozumienia. To sytuacja absurdalna, w obliczu wojny, kryzysu rządzący nie mogą dojść do porozumienia. Musimy pamiętać, że do parlamentu weszło pięć ugrupowań nie tylko partia Jaceniuka i Poroszenki, ale i Samopomoc, Blok Opozycyjny i Batkiwszczyna. Ale gdzie dwóch Ukraińców, tam trzech hetmanów – mówił. ...media słusznie podkreślają, że jeśli kształtowanie koalicji się nie przyśpieszy, ludzie mogą przypomnieć sobie, po co odbyły się te wybory i wyjść na ulicę. Majdan jest wciąż żywy, wystarczy jedna iskra, by znów wybuchły zamieszki.

actualcomment.ru / Kresy.pl 18.11.2014: Projekt Ukraina upadł, Polsce można „wcisnąć banderowców”: Rostysław Iszczenko – historyk, były pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy i dyplomata ukraiński w Radzie Europy, OBWE oraz ukraińskich placówkach dyplomatycznych w Belgii, Holandii i Luksemburgu mówi: Odmowa kompromisu ze strony Stanów Zjednoczonych w kwestii Ukrainy na szczycie G-20 w Australii oznacza krótki krwawy koszmar dla ludności tego byłego już państwa, z przyłączeniem do Rosji jego terytorium jako skutkiem końcowym - pisze Iszczenko. Nie ma żadnego sensu zachowywanie formalnej suwerenności Ukrainy. W zasadzie nie ma nawet sensu dzielić się jej terytorium z sąsiednimi krajami UE (Polską, Rumunią, Węgrami). Dawać Polsce banderowskę Galicję można obecnie co najwyżej w ramach zemsty. Terytorium szkoda, a samych banderowców i tak można wcisnąć Polsce - zaznacza były dyplomata. Dodaje on, że należy mieć nadzieję, iż rebelianci będą posuwać się na zachód, a wszyscy, którzy chcą wejść do UE, uciekną do któregoś z krajów członkowskich Wspólnoty, "osobiście" wchodząc w jej skład. Ogólnie rzecz biorąc, im krótszy będzie okres likwidacji Ukrainy, tym więcej żyć uda się uratować, ale to, że liczba trupów, która dosięgnęła już 30 tysięcy, zwiększy się, jest nieuniknione... W najgorszym wypadku Ukraina może stracić jedną czwartą przedwojennej liczby ludności - prognozuje Iszczenko. I dodaje: Za wszystko trzeba płacić. Za głupotę, infantylizm... za granty i podróże, za wieloletnie kłamstwo, za niski poziom elit politycznych, za niezdolność narodu do stworzenia innej elity przyjdzie zapłacić krwią, wielką ilością krwi. USA tak zdecydowały. Projekt Ukraina upadł - podsumowuje były dyplomata.

UKRAINA NIE JEST PRZYJACIELEM POLSKI

rmf24.pl 13.6.2014: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Spór o kościół św. Marii Magdaleny we Lwowie” : W cieniu konfliktów w Doniecku i Odessie toczy się na drugim krańcu Ukrainy inny wieloletni konflikt. Jest on dość ważny, bo dotyczy praw mniejszości polskiej. Chodzi o spór o rzymskokatolicki kościół (św. Marii Magdaleny) we Lwowie... Po II wojnie jako jeden z trzech lwowskich kościołów pozostał on w rękach katolików, będąc ostoją nie tylko wiary chrześcijańskiej, ale i polskości na tych terenach. W 1962 r. za czasów rządów pierwszego sekretarza partii komunistycznej Nikity Chruszczowa został on zamknięty. Ćwierć wieku później urządzono w nim salę koncertowa i organową, która działa do dziś. Po 1991 r. lwowscy Polacy rozpoczęli starania o zwrot kościoła. Niestety władze miasta, opanowane w dużym stopni przez nacjonalistów z partii "Swoboda", kierowanej przez Ołeha Tiahnyboka, blokują powrót obiektu do prawowitych właścicieli. Zgodzono się wprawdzie na sprawowanie liturgii katolickiej w niektóre święta i niedziele, ale samego kościoła nie zwrócono. W tym tygodniu sąd lwowski podtrzymał ową decyzję rady miasta. Jest to spory cios do kilkunastotysięcznej wspólnoty polskiej... Jest to także kolejny przykład złej woli władz ukraińskich. Na nic zdało się polskie poparcie dla Majdanu w Kijowie, także dla Tiahnyboka, którego uwiarygodniali niektórzy polscy politycy. Na nic zdały się działania polskich władz państwowych, które społeczności ukraińskiej w Polsce przekazały m.in. Dom Narodowy w Przemyślu. Nic nie pomogła dobra wola władz kościelnych, które przekazały ukraińskim grekokatolikom różne świątynie, w tym kościół św. Norberta w Krakowie i kościół św. Trójcy w Rzeszowie. No cóż, słaba i chwiejna postawa Trzeciej RP, która nie dba o prawa rodaków mieszkających od wieków na wschód od rzeki Bug, objawiła się po raz kolejny. Szkoda więc, że w Polsce nie ma kogoś na miarę węgierskiego premiera Viktora Orbana, który nie patrząc na nacisku Brukseli czy Waszyngtonu zdecydowanie dba o prawa mniejszości węgierskiej m.in. na Rusi Zakarpackiej. Wtedy bowiem los kresowych Polaków był trochę lżejszy.

Kresy.pl 13.9.2014: „Na Ukrainie chcieli zlikwidować klasy z polskim językiem wykładowym” : Rok szkolny dla klas z polskim językiem wykładowym dla mniejszości polskiej, które funkcjonują przy szepietowskiej szkole nr 4, rozpoczął się od próby zakazania dzieciom nauki w języku swoich przodków. Jak twierdzi prezes szepietowskiego Związku Polaków Ukrainy Walentyna Pasicznyk, p.o. burmistrza miasta Szepietówki Mychajło Połodiuk osobiście uczestniczył w próbie rozformowania 5, 6 i 7 polskiej klasy, a zdesperowani rodzice ponad 80 dzieci polskiego pochodzenia organizowali 1 września protest przeciwko swawoli miejscowych urzędników...

„Rzeczpospolita”/Kresy.pl 24.10.2014: Ukraińcy w Polsce pod lupą polskich służb specjalnych:
Polskie służby specjalne coraz bardziej interesują się aktywnością ukraińskich nacjonalistów na południowo-wschodnich krańcach Polski. Jak pisze „Rzeczpospolita”, sympatycy Swobody i Prawego Sektora przyjeżdżają najczęściej na spotkania na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie. Jawnie eksponują swoją nacjonalistyczno-faszystowską symbolikę, a podczas spotkań i debat mówią np. o włączeniu kilkunastu przygranicznych powiatów polskich do Ukrainy. Doszło już do kilku spięć polsko-ukraińskich z tego powodu.

„Rzeczpospolita” 6.8.2014: Blik „Dwaj Ukraińcy podejrzani o dwa morderstwa”: Przyszli pieszo z Krymu, a w Warszawie zabili dwóch mężczyzn? Stołeczna prokuratura stawia zarzuty podwójnego zabójstwa dwóm Ukraińcom. Prawdopodobnie zbrodni dopuścili się z pobudek materialnych. – Uciekli z Ukrainy do Polski chcąc w naszym kraju żyć z rozboju – bandytyzmu i kradzieży! A ilu takich „kochanych” Ukraińców – bandytów, złodziei, kombinatorów i ogólnie polakożerców przybyło ostatnio do naszego kraju i ilu jeszcze przybędzie?!

„Nasz Dziennik” 14.10.2014: Rozmowa z Ewą Siemaszko „Więcej rozwagi w relacjach z Ukrainą”:
Prezydent Ukrainy ustanowił 14 października Dniem Obrońcy Ukrainy, czyli świętem wojska. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ten dzień uznawany jest za rocznicę powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii. – Jeżeli prezydent Petro Poroszenko właśnie tę datę wyznacza jako Dzień Obrońcy Ukrainy, to oznacza, że de facto uznał UPA za obrońców swojej ojczyzny. Zważywszy na zaangażowanie Polski w sprawy Ukrainy w obliczu napaści rosyjskiej na ten kraj, takie działanie można odczytać także jako pewnego rodzaju grę na nosie Polsce i Polakom...
Kresy.pl 10 listopada 2014: „Bandera jest dla niego bohaterem - jego partia wygrała wybory parlamentarne na Ukrainie” : Partia premiera Arsenija Jaceniuka wygrała wybory parlamentarne na Ukrainie. Front Narodowy otrzymał 22.14% - podaje Centralna Komisja Wyborcza... Lider zwycięskiego ugrupowania, Arsenij Jaceniuk, już 6 listopada 2012 powiedział, że Bandera jest dla niego bohaterem. Jego słowa podała „Ukraińska Prawda”. Polityk skomentował wówczas uchwałę Parlamentu Europejskiego wzywającą Ukrainę - jak poinformował Jaceniuka dziennikarz telewizji ICTV - do odebrania tytułu Bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze.
„The Guardian” (Anglia)/Kresy.pl 16.11.2014: Marek Trojan „Ukraiński socjolog: Retoryką skrajnego nacjonalizmu posługują się dziś wszystkie większe partie na Ukrainie”: „Ukraińskie władze i główny nurt opinii publicznej nadal pokazują nieakceptowalną ignorancję wobec zagrożenia ze strony skrajnie prawicowych, a nawet neonazistowskich sił, współpracując z nimi podczas wyborów i pozwalając im na objęcie stanowisk w organach ścigania”.
Na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” ukazał się artykuł Wołodymyra Iszczenki – ukraińskiego socjologa z Uniwersytetu Narodowego „Akademia Kijowsko-Mohylańska”, zajmującego się badaniem protestów społecznych na Ukrainie. Sam tytuł, „Ukraina zbyt długo ignorowała skrajną prawicę – musi obudzić się w obliczu niebezpieczeństwa” podważa dominującą w polskich mediach narrację o rzekomej porażce skrajanych nacjonalistów na Ukrainie. Lektura potęguje to wrażenie.
Iszczenko, analizując kwestię znaczenia elementów nacjonalistycznych w życiu publicznym Ukrainy zwraca uwagę, że Swoboda niemalże o włos nie weszła do parlamentu (4,7%). Część potencjalnych głosów została przy tym najpewniej przejęta przez Prawy Sektor, który zdobył 1,8% głosów. Iszczenko zauważa wszystkim, że mówienie o utracie znaczenia przez skrajną prawicę na podstawie braku sukcesu wyborczego jest „krótkowzroczne i formalistyczne”. Retoryka wielu polityków centrowych, a nawet liberalnych znacząco „przesunęła się na prawo”, czym udało im się pozyskać część elektoratu nacjonalistycznego. Jako przykład podaje ministra Arsena Awakowa, który określił prorosyjskich separatystów mianem „stonek” (nawiązując do tzw. Wstążek Św. Jerzego). W takiej sytuacji, gdy rozpoczęła się publiczna „licytacja na nacjonalizm”, „partie skrajnie prawicowe nie były w stanie zaproponować niczego wyjątkowego. Ale to nie oznacza, że nie zrobią tego później”. Będąc poza parlamentem, mogą krytykować rząd nie tylko z nacjonalistycznego punktu widzenia, ale także pogarszającej się sytuacji gospodarczej w kraju.
Ukraiński socjolog podkreśla fakt, że 13 „skrajnie prawicowych parlamentarzystów” zostało wybranych w okręgach jednomandatowych lub z list partii, które formalnie nie są uznawanych za wybitnie prawicowe. Wymienia tu Partię Radykalną Olega Liaszki (jego zdaniem - „politycznego klauna”), a nawet Bloku Petra Poroszenki. Część z nich, jak Andrij Bilecki (lider rasistowskiej grupy Patrioci Ukrainy i współorganizator „niesławnego batalionu ‘Azow’”), określa on wręcz mianem „faktycznych neonazistów”. Podkreśla, że osoby tego rodzaju objęły ważne stanowiska w organach ścigania, co jego zdaniem jest „zagrożeniem dla demokracji”.
Tym co uderza go najbardziej, jest zupełna ignorancja tego problemu ze strony władz Ukrainy i opinii publicznej. Zwraca nawet uwagę na charakterystyczny błąd, jaki tkwi w sposobie, w jaki krytykowane są Swoboda i Prawego Sektor: „ktoś może przyznać, że skrajna prawica jest niebezpieczna, ale jednocześnie utrzymywać, że owo niebezpieczeństwo polega na możliwości wykorzystania ich prowokacyjnych działań i wypowiedzi przez media rosyjskie, w celu zdyskredytowania Ukrainy. W myśl tej zakręconej logiki, skrajna prawica jest krytykowana za to, że stawia własny interes partyjny ponad interesem państwa. Innymi słowy, nie są krytykowani za antydemokratyzm, reakcjonizm, ksenofobię czy propagowanie dyskryminacyjnych idei, ale za to, że są za mało nacjonalistyczni”. Dotyczy to również obecności skrajnej prawicy w organach ścigania i służbach specjalnych (np. Jurij Michalczyszyn – propagator Goebbelsa, obecnie w pionie propagandowym i analitycznym SBU). Tutaj głównym problem nie jest to, co mogą uczynić politycznym oponentom czy mniejszościom, ale to, jak zostaną oni odebrani przez międzynarodową opinię publiczną.
Iszczenko stawia mocną tezę: wyraźnie widoczna obecność skrajnej prawicy na Majdanie była jednym z czynników, przez który protest ten nie przerodził się w prawdziwie ogólnonarodowy ruch przeciw Janukowyczowi. Jednocześnie, obecność ta przygotowała grunt pod wojnę domową. Rzecz jasna, wiele odpowiedzialności leży według socjologa po stronie Władimira Putina. Z drugiej strony, odpowiedzialni są również ci zwolennicy Majdanu, którzy przymykali oczy na znaczenie i zagrożenia ze strony skrajnej prawicy, zamiast zdecydowanie się od niej odciąć (Iszczenko pisał o tym na łamach The Guardian już wcześniej). Ceną za tą tolerancję jest „utrata terytorium, zniszczenia w przemyśle i infrastrukturze i tysiące ludzkich istnień”. W podsumowaniu stwierdza natomiast: „Konieczne jest zerwanie z logiką - To może służyć Putinowi - i przyjęcie myślenia w kategoriach tego, co będzie służyło ludziom żyjącym na Ukrainie i czy radykalnie nacjonalistyczne idee mogą pasować do takiej ukraińskiej przyszłości, do której aspirujemy”.

onet.pl 8.10.2014: „Profesor Łagowski o zagrożeniu ze strony ukraińskiego nacjonalizmu”: W wywiadzie którego filozof polityki i publicysta udzielił portalowi onet.pl, że dowartościowanie tradycji OUN-UPA na Ukrainie, jakiego jesteśmy świadkami, "powinno dać Polakom do myślenia". Profesor Łagowski uznaje, że to co o konflikcie ukraińskim mówią media i politycy, także w Polsce, za część wojny informacyjnej. "Można zaobserwować zjawisko osłabienia prestiżu prawdy nie tylko w polityce, lecz w ogóle w kulturze. Publikatory się nim w ogóle nie krepują". Deklaruje, że o gloryfikacji OUN-UPA w nowej rzeczywistości Ukrainy "myśli jak najgorzej". Uważa ją zresztą za mistyfikację bo, jak mówi, ci którzy wynoszą ją na piedestał "uważają, że niepodległość Ukrainy została wywalczona przez UPA, podczas gdy w rzeczywistości Ukraina została utworzona przez bolszewików, Lenina i Stalina i utrzymana w ZSRR przez kilkadziesiąt lat [...] Gdy ZSRR upadł, Ukraińskiej Republice niczego nie brakowało, żeby być prawdziwym państwem. Dopiero teraz brakuje". Jak twierdzi na Ukrainie "następuje przejęcie upowskich metod postępowania i politykowania, przejęcie banderowskiego etosu", dodaje, że zachodni Ukraińcy zostali już w nim wychowani teraz zaś "usiłuje się całemu narodowi ukraińskiemu ten etos banderowski zaszczepić". Porównuje ją do "tradycji hitleryzmu". Surowo ocenia także Polaków, którzy "są zaślepieni antyrosyjskim aspektem tradycji upowskiej i uważają, że skoro jest ona antyrosyjska, to jest jak najbardziej godna pochwały albo przynajmniej pobłażliwości. W polskiej polityce jest to jedno z tych głupstw ocierających się o polityczną zdradę interesów narodowych". Profesor Łagowski uważa, że "antypolski składnik ukraińskiego nacjonalizmu jest przytłumiony, przesłoniony, ukrywany" ze względu na "okoliczności bieżące". Odwołuje się do książki "Dlatego, że jestem Ukraińcem", w której wprost wysuwane są pod adresem Polski rewizjonistyczne pretensje terytorialne. Jak powiedział i dziś w pełni podpisuję się pod swoim dawnym stwierdzeniem, że "wielka miłość [polskich] sfer rządzących do Ukrainy jest funkcją nienawiści do Rosji" a sprawy ukraińskie są u nas tak "ogólnikowo i powierzchownie i z takim uproszczeniem traktowane, jakby chodziło o abstrakcję, a nie realny kraj".

Radio WNET 31.10.2014: „Prof. Jan Żaryn: ukraiński nacjonalizm może nam zagrażać”: "Ukraiński nacjonalizm w wersji, która dojrzewała w latach 30-tych, jest i był olbrzymim zagrożeniem przede wszystkim dla Polski i naszej racji stanu, czego efektem była rzeź ludobójcza na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Dzisiaj każde odwoływanie się do tej tradycji nacjonalizmu przez współczesne elity ukraińskie jest zagrożeniem i może być ono w przyszłości widoczne, gdy tylko siły ukraińskie pozwolą na realizację celów banderowskich".

Rzeczpospolita 24.10.2014: „Ukraińscy nacjonaliści coraz aktywniejsi na granicy z Polską”: Polskie służby specjalne coraz bardziej interesują się aktywnością ukraińskich nacjonalistów na południowo-wschodnich krańcach Polski wysokiej rangi oficer ABW... sympatycy "Swobody" i "Prawego Sektora" przyjeżdżają najczęściej na spotkania na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie. Jawnie eksponują swoją nacjonalistyczno-faszystowską symbolikę, a podczas spotkań i debat mówią np. o włączeniu kilkunastu przygranicznych powiatów polskich do Ukrainy...; komentarze: KP: Ciekawe, co miłośnicy banderowskiej Ukrainy na to, tj. pan Kowal i inni? A poważnie ... służby poważnego państwa zadbałyby o to, aby banderowcy nie mogli przekraczać polskich granic, a ogniska miejscowe poddane na agitację poddane byłyby odpowiedniej kontroli. Ale czy Polska jest poważnym państwem? Inna sprawa, że to pokazuje, że nazizm ukraiński wyrządzić może jeszcze szkody zanim szczeźnie z korzyścią dla Polski i Ukrainy; oO: Naprawdę? Przyznam jestem zdumiony, że ktoś z ABW czy w innych służbach rozważa zagrożenie ze strony Ukraińskich nacjonalistów. Patrząc na oficjalne stanowisko rządu oraz stopień zdominowania struktur państwowych przez sympatyków oun-upa, informację tą uznaję na razie jako puszczoną dla kawału, ewentualnie celem rozładowania napięcia. Coś w stylu prof. Staniszkis - ...już o tym nie mówcie, przestanie się tym zajmować, ABW was wyręczy, tak więc koniec tematu! Oczywiście byłoby wskazanym, gdyby odpowiednie służby zajęły się tymi co przybywają na Lubelszczyznę lub Podkarpacie aby głosić potrzebę scalenia niektórych terytoriów III RP z macierzą - czyli Ukrainą. Ważne jest też określenie kto ich słucha - bo osoby uczęszczające na takie spotkania są również sporym zagrożeniem, podejmując typowe działania V kolumny. Należy przy tym zauważyć, że Ukraińcy posiadający polskie obywatelstwo okazali się dla II RP wyjątkowo niewdzięcznymi (wręcz zdradzieckimi) obywatelami, częstokroć bardzo wrogo usposobionymi do swych współobywateli - Polaków. Czego też dali wyraz poprzez masowe rzezie, gdy tylko nadarzyła się ku temu sposobna okazja, dająca również możność uniknięcia kary... ciężko więc obecnie spodziewać się innej postawy w stosunku do Polskiej państwowości i Polaków po ich potomkach praktycznie otwarcie promujących "bohaterską walkę" swych dziadów z oun-upa.

Kresy.pl 31.10.2014: „Prof. Hrycak: Dyrektor ukraińskiego IPN usprawiedliwia rzeź wołyńską” : Jeden z najbardziej znanych ukraińskich historyków prof. Jarosław Hrycak mocno skrytykował dyrektora ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza. „Dopóki na czele Instytutu stoi Wiatrowycz, bardzo dla nas ważnego dialogu z Polską nie będzie” – powiedział w wywiadzie dla portalu Censor.net.ua. „To w przybliżeniu tak, jakby stworzyć Instytut Pamięci Narodowej w Rosji, który chciałby się pojednać z Ukrainą, ale jednocześnie mówiłby, że Wielkiego Głodu na Ukrainie nie było” – dodał. „Wołodymyr Wiatrowycz, który obecnie stoi na czele Instytutu [Pamięci Narodowej]... wziął się za kilka niedopuszczalnych rzeczy: usprawiedliwia stosunek OUN do Żydów i to, co stało się na Wołyniu w 1943 roku. Wiatrowycz ma do tego prawo jako prywatny historyk, ale nie jako szef instytucji państwowej” – podkreślił Hrycak.

Kresy.pl 24.10.2014: „W całej Polsce odbyły się manifestacje przeciw gloryfikacji OUN-UPA” : Pod ambasadą i konsulatami Ukrainy odbyły się wczoraj pikiety koalicji organizacji społecznych wyrażające sprzeciw wobec polityki historycznej nowych ukraińskich władz. Pikiety obyły się w Krakowie, Rzeszowie, Szczecinie, Zielonej Górze, Przemyślu, Wrocławiu i Warszawie. W czasie wszystkich odczytywano list otwarty do prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki w którym wyrazili „sprzeciw wobec polityki władz Ukrainy, gloryfikującej zbrodnicze formacje ludobójcze”.

Newsweek/wPolityce 19.10.2014: „Smarzowski o „Wołyniu” : „Jestem Polakiem i robię film z polskiej perspektywy””: Lobby ukraińskie w Polsce próbuje dezawuować powstający film Wojciecha Smarzowskiego o rzezi wołyńskiej. Mimo iż padają najcięższe oskarżenia, reżyser nie ugina się pod presją... Ukraińskie głosy krytyki nie robią większego wrażenia na Wojciechu Smarzowskim. „Nie można zrobić filmu, który zadowoli wszystkich. Mam swoją opcję, swoją prawdę i jej się trzymam. Jestem Polakiem i robię film z polskiej perspektywy” – tłumaczy Smarzowski w wywiadzie dla "Newsweeka". Do reżysera nie przemawiają też wyrażane przez niektórych wątpliwości, czy właśnie teraz jest najlepszy czas na produkcję filmową o Wołyniu. Bo przecież... na Ukrainie dopiero co był Majdan i trwa wojna w Donbasie. "A co to znaczy właśnie teraz? Nigdy nie było dobrego czasu, żeby ten film nakręcić, ani za komuny, ani po 1989 roku. Teraz przydarzył się ten Majdan, nie wiadomo, jaka będzie sytuacja na Ukrainie, kiedy skończymy pracować" – mówi Wojciech Smarzowski.

Kresy.pl 7.11.2014: Marcin Skalski „Z polskiego punktu widzenia antysowieckość UPA nie ma żadnego znaczenia” : „Z perspektywy Polaka nie ma znaczenia, jakie stosunki mieli między sobą realizatorzy programu „Lachy za San” – obydwaj pozostają dla nas śmiertelnymi wrogami. To, że jego wykonawcy chwycili się potem za łby, traktować należy wyłącznie jako krwawą kłótnię w antypolskiej rodzinie. Bo czy wyobrażamy sobie, byśmy - odkładając na bok Katyń – czcili dziś NKWD za zabicie dowódcy UPA Romana Szuchewycza, odpowiedzialnego za rzezie Polaków? Ośmielam się twierdzić, że z oczywistych względów nie”...

Isakowicz.pl 7.11.2014: Ks. Isakowicz-Zaleski: „Obrzydliwa propaganda na portalu Fronda.pl” : Z przykrością obserwuję jak portal Fronda, który reklamuje się jako „poświęcony”, stacza się na dno. Przez dłuższy czas współpracowałem z tym portalem, ale po zaciekłych jego atakach na różne polskie patriotyczne środowiska, w tym na redakcję Prawy.pl, zrezygnowałem. Najnowszym przykładem upadku Frondy jest zamieszczenie na głównej stronie tekstu Kazimierza Wóycickiego pt. „Krótka historia UPA dla Polaków na użytek dialogu z Ukraińcami”. Bardziej kłamliwego opracowania na ten temat nie czytałem nawet w publikacjach najbardziej zagorzałych sympatyków zbrodniczej UPA i SS Galizien. Tekst ten bowiem nie tylko roi się od niezliczonej ilości błędów merytorycznych i pogardy dla faktów historycznych, ale i jest nasączony propagandą, czasami wręcz prostacką, na którą w obecnych czasach nie zdobyłby się nawet najbardziej zajadły ideolog z „Gazety Wyborczej” czy „Gazety Polskiej”...

Kresy.pl 4.11.2014: Banderowska agentura w Polsce: Dr Lucyna Kulińska komentuje sprawę wypowiedzi wykładowcy UW o fladze UPA: "Banderowska agentura w Polsce": Dr Lucyna Kulińska, autorka m.in. pozycji "Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939", skomentowała słowa dr Kazimierza Wóycickiego ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego na temat flagi UPA, z którą fotografowali się ukraińscy studenci w Przemyślu. Dr Lucyna Kulińska uważa, że mamy do czynienia z "banderowską agenturą w Polsce"...

rmf24.pl/Kresy.pl 25 wrzesnia 2014: „Ukraina potrzebuje węgla. Od Polski go jednak nie kupi”: Ukraina z powodu wojny zmuszona jest sprowadzać miliony ton węgla. Jak informuje stacja RMF FM, mimo że w Polsce tony tego surowca są w magazynach, od nas go jednak Ukraina nie kupi. Ukraina będzie importować węgiel z RPA i... Rosji. Do końca roku kraj musi sprowadzić prawie 6 milionów ton surowca. Za ten afrykański węgiel zapłaci 91 dolarów za tonę. Mimo że polskie władze wspierają politycznie Ukrainę, Kijów woli kupować węgiel od Rosji, nazywanej oficjalnie agresorem – zauważa stacja RMF FM.

Dziennik.pl/Rzeczpospolita.pl 15.10.2014: „Piechociński: Ukraińcy chcą od nas darmowego węgla”: Wicepremier Janusz Piechociński ujawnia interesujące szczegóły współpracy gospodarczej Polski z Ukrainą. Jak twierdzi, Kijów miał zażądać od Polski dostaw darmowego węgla. Słyszymy, że jest zainteresowanie polskim węglem ze strony ukraińskiej, ale pod warunkiem, że będzie za darmo. Jestem tym zdegustowany, żeby tego nie nazwać mocniej. Widać wyraźnie, że także w imporcie węgla strona ukraińska jest zainteresowana umiędzynarodowianiem konfliktu – mówił na antenie TOK FM Janusz Piechociński. Ukraina bowiem, mimo podpisania kontraktu na dostawę stu tysięcy ton polskiego węgla, kupiła paliwo od Rosji i negocjuje zakup kolejnych ton surowca z RPA. Wicepremier i minister gospodarki przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy nowe władze w Kijowie stwarzają Polsce problemy - choćby sprawę embargo na mięso. Jeżeli w dalszym ciągu problemem jest 2 tysiące ton mięsa z kością, to proszę się nie dziwić, że rosną mało przyjazne Ukraińcom opinie - stwierdził. - Komentarze: Fffs: My jesteśmy solidarni z Ukrainą mimo tego, że w każdym momencie możemy stracić dopływy gazu z Rosji, ponieważ pozwalamy aby przez nasz teren płynął gaz z Niemiec na Ukrainę. Ze wszystkich państw NATO wzywaliśmy najgłośniej do pomocy Ukrainie. Gdyby nie my to Ukraina nie dostała by tej pomocy 17 mld usd z MFW. A oni widać jaki mają stosunek do nas, solidarność ponad wszystko. Gdyby rzeczywiście byli po naszej stronie i chcieli naszej pomocy to nie założyli by embarga na wieprzowinę i kupili by węgiel. Ale widać propaganda to wielka siła. Ukraińcy gdyby mogli wybili by nas po raz kolejny tak jak to robią od 350 lat, od powstania Chmielnickiego. A my ślepo wierzymy, że wspólna współpraca będzie udana. Zobaczycie co będzie się działo jak będą musieli płacić składki do UE; Papcio: A ja się cieszę! Dość wspierania banderowców! Co to znaczy, że Polska może udzielić im wsparcia? Wsparcia można udzielić przyjaciołom, a nie wrogiemu narodowi. Jestem ciekaw jak wyglądają rozliczenia za sprzedaż gazu na Ukrainę...; Bohun: Najwyższy czas aby Polska przestała w jakikolwiek sposób wspierać banderowców.Po co my ich wspieramy skoro oni wprowadzają embargo na nasze mięso (!!!) i chcą nasz węgiel, ale tylko za darmo (!!!).Z drugiej strony walczą z Rosją, która zabiera im Donbas ale chcą od niej kupować węgiel. Ukraina to dom wariatów. Widać,że dziesiątki lat życia w Rosji carskiej i w Sowietach zupełnie spustoszyły ten naród. Naprawdę dajmy sobie spokój z pomocą Ukrainie; Jogi: Przypominam że Polska rezygnowała z gazociągów tranzytowych żeby nie omijały Ukrainy, z tego powodu płacimy więcej za gaz i powstał Nord Stream.

Nasz Dziennik/KWORUM 13.11.2014: Jan Józef Kasprzyk „Semper Fidelis. Obrona Lwowa w 1918 r. ”; Komentarz: Jan Orawicz: ... Tu dodam, że od Majdanu do tej pory czas pokazuje dość obiektywnie, że budowa z naszej strony, przyjaznych stosunków z Ukrainą, stoi w zasadzie w punkcie O. No cóż, banderowcy nadal mają posłuch wśród społeczeństwa ukraińskiego, a to niweczy zalążki budowania przyjaznego współżycia obu narodów. W tym wymiarze zagadnień - niestety muszę przyznać rację historykowi Panu Marianowi Kałuskiemu. No cóż, banderowcy nawet marzą sobie zabrać nam Kraków. I masz tu diable pociechę!! A myśleliśmy, że się dogadamy z Ukraińcami!


„POLSKA” ANTYPOLSKA POLITYKA WOBEC UKRAINY

Kresy.pl 29.10.2014: „Stanisław Michalkiewicz: Polska traktuje Ukrainę jak państwo specjalnej troski, Ukraińcy to wykorzystują” : Nacjonalizm litewski, ukraiński, niestety białoruski też - są antypolskie, są w opozycji do Polski. To szalenie utrudnia politykę jagiellońską [...] Polska traktuje Ukrainę coś jak dziecko specjalnej troski, Ukraińcy do perfekcji opanowali korzystanie z tego. Po prostu grają Warszawie na nosie, udając, że są państwem specjalnej troski i nasi cymbałowie dają się na to nabierać - uważa Stanisław Michalkiewicz.

„wSieci” 19.11.2014: Jan Maria Rokita „Przegrani” : Były polityk Platformy Obywatelskiej i publicysta "wSieci" uważa, że jednym z tematów dzielących polski Ruch Narodowy i PiS jest stosunek do rewolucji na kijowskim Majdanie. Wg Rokity polityka Prawa i Sprawiedliwości jest "twardo proukraińska" z czym nie mogą się zgodzić narodowcy, których stosunek do Ukraińskiej Powstańczej Armii jest bardzo krytyczny (z powodu wymordowania przez nią 100 000 Polaków podczas II wojny światowej).

portalkujawski.pl / Kresy.pl 5.11.2014: „Transparent o Wołyniu przed konwencją PiS, do interwencji wezwano policję” : Na konwencji wojewódzkiej Prawa i Sprawiedliwości w Filharmonii Pomorskiej (w Bydgoszczy) pojawiła się czwórka działaczy Obozu Narodowo Radykalnego, którzy chcieli dać do zrozumienia, że nie zgadzają się z polityką tej partii w kwestii ukraińskiej... Czwórka działaczy ONR chciała rozłożyć transparent z napisem "Wołyń 43 my pamiętamy, PiS nie!" Zatrudniani przez partię ochroniarze oddali ich w ręce policji... (Komentarz „zefira”: Kaczyńskiemu na tle sympatii do banderyzmu ukraińskigo to zupełnie odbiło. Jak można być tzw prawdziwym patriotą, a jednocześnie gloryfikować morderców OUN-UPA odpowiedzialnych za apokalipsę i bestialskie mordy setek tysięcy Rodaków na Wołyniu, Galicji Zachodniej i Wschodniej RP). Komentarz: Zefir: Kaczyńskiemu na tle sympatii do banderyzmu ukraińskigo to zupełnie odbiło. Jak można być tzw prawdziwym patriotą, a jednocześnie gloryfikować morderców OUN-UPA odpowiedzialnych za apokalipsę i bestialskie mordy setek tysięcy Rodaków na Wołyniu, Galicji Zachodniej i Wschodniej RP.

Rzeczpospolita/Kresy.pl 21.10.2014: „Paweł Kowal... (w ogniu krytyki)” : Były polityk partii Prawo i Sprawiedliwość, Polska Jest Najważniejsza i Polska Razem Jarosława Gowina uważa, że polska polityka wobec Ukrainy "nie może być uwarunkowana tym, czy nas lubią w Kijowie czy nie". A oto niektóre komentarze pod tą wypowiedzią: Lokis: Szanowny Panie Kowal! Naprawdę tak Pan uważa? W takim razie wyjście mam dla Pana proste wyjście: walizka -> dworzec -> Kijów; zefir: Panie Kowal, co pan jeszcze psuje klimat w Polsce i ściemnia o jakichś pseudointeresach?Polacy nic nie mają przeciw większości Kijowian i Ukraińców,ale są przeciw nazibanderowcom, faszystom i mordercom. Jeżeli Wółyń,Kresy,OUN-UPA,banderyzm z niczym panu nie kojarzą się,to nie zasługuje pan na miano Polaka.Wędruj pan na wschód i nie wracaj,dla dobra swego i naszego; tagore: Może nam Pan Kowal zdradzi co Ukraina ma do zaoferowania Polsce ,tak cennego ,że opłaci się przełknąć neobanderowców?; Mazowszanin: Cenna chęć brania "z łachy" polskiego węgla. Za darmo!; Jan De: Nasza polityka wobec Ukrainy nie może być uwarunkowana tym, czy nas lubią w Kijowie czy nie..." mówi Kowal... Abstrahując od tego, czy się z tym zgadzamy, czy nie, musimy przyznać, że właśnie taka polityka jest realizowana, i to nie tylko wobec Ukrainy... Słowo: Ukraina, możemy np. zastąpić słowem: Litwa, a Kijów Wilnem, i też wszystko zgadzać się będzie... "bo tak czy owak" - mówi Kowal - "chodzi o polskie interesy narodowe..." A jak wiadomo: "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" a przyjaciel mojego wroga, jest rzeczywiście moim wrogiem... Żal, że nikt nie roztrząsa przypadku, w którym wróg mojego wroga jest jednocześnie moim wrogiem.

Kresy.pl 26.8.2014: „Gdy banderowiec zostaje polskim bohaterem”; Kazimierz Wóycicki, historyk i publicysta, członek Studium Europy Wschodniej, zawodowo raczej obracający się w sferze relacji polsko-niemieckich, postanowił zająć się problemem pojednania polsko-ukraińskiego i udał się na Ukrainę „w poszukiwaniu pamięci o UPA”, co dokładnie w odcinkach zrelacjonował na swoim blogu (http://kazwoy.wordpress.com/). Czytając poszczególne wpisy trudno zorientować się, czy autor jest ekspertem, który popularnonaukowymi metodami, upraszczając, swoiście „odkłamuje” historię OUN-UPA dla przeciętnego czytelnika, czy też może został rzucony na nowy, obcy sobie odcinek frontu walki ideologicznej i radzi sobie korzystając z gotowych szablonów i maskując niewiedzę pewnością siebie... Wóycicki postuluje, by Polacy nie tylko tolerowali heroizację UPA ale wręcz sami brali w niej udział! Pisze na blogu: „[Szuchewycz] jest i powinien być również dla Polaków postacią o cechach bohatera, nawet jeśli ma być to bohater z gorzką skazą współwiny za zbrodnię (na Polakach)”. – Komentarz: A więc według polskich elit politycznych polskim bohaterem narodowym na został ukraiński nacjonalista i ludobójca Roman Szuchewycz. Sprawdźmy więc co pisze Wikipedia o tym potworze: „Roman Szuchewycz (1907-1950), jako główny dowódca UPA ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej jako taktyki UPA przeciwko Polakom i przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej, których ofiarą padło do 100 tys. osób, z czego na Wołyniu zginęło 40-60 tys. Polaków, w Małopolsce Wschodniej od 20-25 do 40 tys., zaś na ziemiach współczesnej Polski od 6 do 8 tysięcy Polaków.

Kresy.pl 15.9.2014: „Polski establishment hoduje potwora za wschodnią granicą”: To co jeszcze parę lat temu mogło być tylko upiornym snem dziś staje się realne. Niestety. Chodzi o obecność ukraińskich formacji u granic naszej ojczyzny. Gdyby to były oddziały, mówiąc poetycko, niebiesko-żółte, czyli państwowe, to wszystko byłoby w porządku. Niestety są to oddziały czerwono-czarne, banderowskie, nawiązujące do zbrodniczej ideologii UPA i SS Galizien. Dla przykładu, informacja zamieszczona na jednym z postali ukraińskich: "Dzisiaj, 13 września w programie przebiegu obozu szkoleniowego na uroczysku Osowa Polana na Rohatyńszczyźnie, naśladując poprzedników z UPA, wojacy 4. Zapasowego Batalionu Ukraińskiego Korpusu Ochotniczego będą składać przysięgę na wierność narodowi ukraińskiemu". Wzory są jednoznaczne. 70 lat temu banderowcy w okolicach Rohatyna, jak i innych miast Małopolski wschodniej, mordowali w okrutny sposób Polaków i Żydów. Większość z tych ofiar do dziś nie ma swych grobów. To właśnie te oddziały są dokarmiane i wspierane materialnie przez ministerstwo obrony narodowej, którym kieruje Tomasz Siemoniak, człowiek do wszystkiego, zwany "Dyrektorem". Na polecenie partyjne wykona on każdą robotę, nawet tę najbardziej obrzydliwą. Wysyła więc na Ukrainę transporty konserw mięsnych i innych produktów potrzebnych wojakom z tzw. batalionów ochotniczych, dla których idolami życiowymi są nie odważni i uczciwi atamani Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny i Symon Petlura, ale krwawe rzezimieszki Stepan Bandera i Roman Szuchewycz. Broń i amunicja na razie nie są wysyłane, ale to tylko kwestia czasu. Jak przyjdzie sygnał z Waszyngtonu i Berlina, to sprzęt bojowy, łącznie z czołgami, popłynie strumieniami. Oczywiście na koszt polskiego podatnika, którego do jeszcze większych wydatków zachęcają jednym głosem (ach, co za ideologiczna zgodność!) tzw. dyżurne autorytety moralne z "Gazety Polskiej" i "Gazety Wyborczej"...

„Rzeczpospolita” 10.11.2014: mm „Kissinger: Nikt nie chce walczyć o wschodnią Ukrainę”: Były sekretarz stanu USA Henry Kissinger w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" wytknął Zachodowi błędy w postępowaniu z prezydentem Putinem w czasie kryzysu na Ukrainie. Ostrzegł przed powrotem zimnej wojny z Rosją... Zdaniem Kissingera niebezpieczeństwo powrotu zimnej wojny jest realne i nie wolno go ignorować. "Nowa odsłona zimnej wojny byłaby tragedią" - ocenił. Przyznał, że Zachód nie mógł pogodzić się z aneksją Krymu. Jak zauważył, nikt jednak nie przedstawił dotąd konkretnego planu, co trzeba zrobić, aby półwysep stał się znów częścią Ukrainy. "Nikt nie chce walczyć o wschodnią Ukrainę" - zaznaczył były dyplomata. - Komentarz: Nieprawda, że nikt nie chce walczyć o wschodnią Ukrainę. Gdyby dzisiaj Polską rządzili Kaczyński, Kowal i Sakiewicz to żołnierze polscy walczyli by w Donbasie za banderowską Ukrainę i masowo wracali do Polski w trumnach. A Putin może zbombardował by Warszawę.

Rzeczpospolita 6.11.2014: mm „Kopacz: Wystąpienie Schetyny bardzo dobre, kompleksowe” : Premier Ewa Kopacz oceniła, że wystąpienie szefa MSZ Grzegorza Schetyny, który przedstawił w Sejmie informację o zadaniach polityki zagranicznej w latach 2014-2015, było bardzo dobre, kompleksowe i wyczerpujące... Kopacz zaznaczyła, że bardzo zaskoczyła ją wypowiedź z debaty Krzysztofa Szczerskiego (PiS). - Naprawdę skóra mi cierpnie, kiedy usłyszałam, że my mamy pomóc Ukrainie wygrać wojnę. Ja uważam, że obowiązkiem polskiej polityki jest wygrać pokój dla Ukrainy. Nie prowokować ani nie dążyć do takiej sytuacji, w której my mielibyśmy dzisiaj pomagać Ukrainie w wojnie - powiedziała. - I wierzcie mi, że Ukraińcy też niczego bardziej w tej chwili nie pragną jak pokoju - podkreśliła szefowa rządu. Według niej Polska "musi przede wszystkim zawalczyć o pokój na Ukrainie". Premier dodała, że nie należy "mylić odwagi z szaleństwem"; podkreśliła, że Polska powinna "poprzez nasze sojusze wpływać na to, co dzieje się na Ukrainie" oraz pomagać jej i wspierać. – Komentarz: Czyli PiS chciał/chce nowej wojny polsko-rosyjskiej. Nie ulega wątpliwości, że konsekwencje takiej wojny byłyby dla Polski i narodu polskiego bardzo tragiczne. Niedawno media pisały i mówiły, że Rosja przeprowadzała manewry wojskowe podczas których symulowano atak nuklearny na Warszawę.

„Do Rzeczy”/Kresy.pl: „Kijów chce wciągnąć Polskę w handel bronią” Dozbrajanie ukraińskiej armii ma być szansą dla polskiej zbrojeniówki – pisze Artur Bilski w tygodniku "Do Rzeczy". "Ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow wyraźnie i stanowczo formułuje oczekiwania Kijowa wobec Warszawy. Podczas odbywających się pod koniec września targów zbrojeniowych w Kijowie stwierdził, że Polska powinna być najmniej cynicznym państwem spośród członków UE i najlepiej rozumieć niebezpieczeństwo agresji rosyjskiej" – czytamy w "Do Rzeczy". "Chodzi o wciągnięcie Polski w sprawy ukraińskie już nie tylko na poziomie politycznym, ale także wojskowym i finansowym" –zauważa autor. Polski rząd zwleka z deklaracjami i aż decyzja w tej sprawie zapadnie w ramach Unii Europejskiej. Oczekiwania Ukraińców są bardzo wygórowane: "Dzisiaj Ukraińcy spodziewają się, że Polska nie tylko zaangażuje się w dostawy towarów dla ukraińskiej armii, będzie finansowała zakup uzbrojenia dostarczanego z Polski, ale także, a być może przede wszystkim, zamawianego na Ukrainie" – pisze Artur Bilski w "Do Rzeczy".

Kresy.pl 21 sierpnia 2014: „Tomasz Sakiewicz: trzeba wysłać kilkaset milionów złotych ukraińskiej armii”: Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" sugeruje, że Polska powinna przekazać ukraińskiej armii kilkaset milionów złotych na niezbędny sprzęt do walki.

isakowicz.pl / Kresy.pl 12.11.2014: „Odznaczenie Tomasza Sakiewicza przez tajne służby ukraińskie” : Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz odznaczony został przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. Takiego bowiem przypadku jeszcze nie było we współczesnym polskim świecie dziennikarskim, który broni się jak może, aby nie być podejrzewanym o jakiekolwiek związki z zagranicznymi służbami specjalnymi - pisze ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Inna sprawa, że Sakiewicz i jego podwładni ciężko na to odznaczenie pracowali, oskarżając non-stop wielu polskich patriotów, że są "ruskimi agentami", "agentami pływu" lub "pożytecznymi idiotami" – pisze ksiądz Isakowicz-Zaleski. Kapłan stawia również pytanie o wiarygodność odznaczonego dziennikarza: Czy przyjmowanie takich odznaczeń jest zgodne z etyką dziennikarską czy nie? Dla wiarygodności całego środowiska dziennikarskiego warto poszukać odpowiedzi na te pytania - podkreśla ksiądz Isakowicz-Zaleski.

Isakowicz.pl/Kresy.pl 7.10.2014: „Katolicka Agencja Informacyjna wspiera wysyłanie broni na Ukrainę” : Katolicka Agencja Informacyjna stosuje zwykłą propagandę wojenną, wciągającą nasz kraj w konflikt zbrojny - uważa ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Z ogromnym zdziwieniem przeczytałem we wczorajszym wieczornym serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej oświadczenie zatytułowane "Mamy obowiązek wspierać Ukrainę - Apel! Oświadczenie to podpisało nie stowarzyszenie katolickie czy grupa księży lub świeckich działaczy katolickich, ale 14. osób znanych z poprawności politycznej oraz ze swych sympatii do nieboszczki Unii Demokratycznej vel Unii Wolności, a także powiązanych ideowo z "Gazetą Wyborczą". Wśród nich m.in. Zbigniew Bujak i Władysław Frasyniuk, szefowie nieistniejących już dziś ugrupowań politycznych. Wśród tych osób jest tylko jeden duchowny - dominikanin Maciej Zięba. Rodzą się dwa pytania. Po pierwsze, dlaczego KAI udostępnia swoje łamy dla takich oświadczeń politycznych, a równocześnie milczy na temat ważnych wydarzeń kościelnych jak upamiętnienie w ostatnią niedzielę księży rzymskokatolickich pomordowanych przez zbrodniarzy z UPA i SS Galizien? Po drugie, oświadczenie zawiera apel, aby Polska wspierała Ukrainę na wszystkich polach w tym także na: 2. Militarnym, poprzez wspomaganie armii ukraińskiej sprzętem bojowym, szkoleniem i doradztwem a także poparcie ukraińskich aspiracji do NATO. Taka sformułowanie jest zwykłą propagandą wojenną, wciągającą nasz kraj w konflikt zbrojny. Kto jak kto, ale KAI, będąca podmiotem powołanym przez Episkopat Polski, takich "zadym" politycznych nie powinna wspierać poprzez nagłaśnianie ich w mediach.

„Do Rzeczy” nr 38.2014, 31.8.2014: „Czy to jest nasza wojna?” : Czy Polska powinna dostarczać Ukrainie broń? Czy powinna wysłać lekarzy i pielęgniarki? A może także instruktorów wojskowych? ...W naszym interesie jest, aby ta wojna trwała jak najdłużej, bo angażuje ona zarówno rosyjski imperializm, jak i ukraiński nacjonalizm o ponad tysiąc kilometrów od naszej granicy – pisze w najnowszym „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz. I dodaje, że wszystkich zapatrzonych w Ukrainę i podnieconych walką, którą prowadzi ona dziś o wolność całej Europy, namawia, by przyjrzeli się Litwie. A następnie, na ile potrafią, pomyśleli, co poszło z nią nie tak i skąd biorą swoją niezłomną wiarę, że w przypadku Ukrainy się to nie powtórzy. Przecież tak bardzo się staraliśmy przychylić Litwinom nieba, okazać im jak najdalej idącą solidarność w ich staraniach o uniezależnienie się od Rosji, być ich adwokatem w Unii Europejskiej. W imię jednostronnej antyrosyjskiej solidarności Polska zupełnie odpuściła sobie starania o przestrzeganie w przypadku mieszkających na Litwie Polaków – Polaków, którzy nigdy z Polski nie wyjechali i żyją od wieków na swojej ojcowiźnie – standardów praw mniejszości etnicznych gwarantowanych przez Unię Europejską – przypomina Ziemkiewicz. - Wiara w to, że jeśli zrobimy dziś dla Ukraińców wszystko, co w naszej mocy, a nawet więcej, to w przyszłości będą nam oni wdzięczni i odpłacą się dozgonną przyjaźnią, jest równie mądra, co przekonanie przywódców naszej wojennej emigracji, że im więcej krwi wyleją Polacy w wojnie z Niemcami, tym bardziej światowe mocarstwa będą się czuły zobowiązane do ujęcia się za nami i odwdzięczenia się nam. Rafał Ziemkiewicz o uczeniu się na błędach – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Kresy.pl 16 września 2014: „Większość Polaków obawia się nadmiernego zaangażowania w konflikt na Ukrainie” : 46% badanych w sondażu autorstwa prof. Norberta Maliszewskiego uważa, że udział rządu Donalda Tuska w konflikcie na Ukrainie był zbyt duży. Prawie co drugi ankietowany obawia się ostrej reakcji Rosji i nałożenia kolejnych sankcji na Polskę.

paweln3000@gmail.com Paweł Nowakowski – politolog, historyk, publicysta: „Z pociągu rozumu na przystanku Ukraina? ”: Dopiero dwa tygodnie temu po raz pierwszy usłyszałem z ust parlamentarzysty racjonalne słowa w sprawie Ukrainy. W jednym z programów publicystycznych, w którym gościli posłowie raczej z dalszych ław sejmowych, członek Twojego Ruchu napomknął coś o autonomii dla wschodniej części państwa ukraińskiego, za co jednak z miejsca został nieprawdopodobnie zrugany przez przedstawicieli Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości. „Co pan w ogóle opowiada?!! Pan jest politykiem proputinowskim!!!” – grzmiał reprezentant SP. „Niech się pan nie kompromituje, zasada integralności jest wartością!!!” – wtórowała mu posłanka PiS. Posłowi Twojego Ruchu nie pozostało nic innego, jak po prostu zamilknąć. A miał rację. Sytuacja ta pokazała tylko ciasnotę umysłową naszej parlamentarnej prawicy. Trzeba przyznać, że pod tym względem Platforma Obywatelska jest partią bardziej elastyczną i częściej myślącą. Dlatego obecny w studiu Paweł Zalewski nie specjalnie zareagował, choć oczywiście PO ma tu zdanie podobne, albo lepiej: podobnie złe. Z kolei liczni politycy, którzy mieli w swoim życiu do czynienia z Kaczyńskimi, widzi już tylko ludzi, nie widząc argumentów. Jedni stoją tam, gdzie stało ZOMO, drudzy tam, gdzie stała „Solidarność” – by przypomnieć słynne zawołanie Jarosława Kaczyńskiego. I to im wystarczy. Należy zgadzać się z tym, którego racja jest uznana za aprioryczną (postawa PiS), albo odwrotnie – nie zgadzać się z tym, którego brak racji został uznany za aprioryczny (postawa PiS i, jak widać niewyleczonej z tych mechanizmów, SP). Nie takie powinno być nastawienie człowieka, który idzie do polityki. Bo zamiast argumentacji, jasno wskazującej, co jest racjonalne i dobre, a co głupie i złe, wciąż słyszymy inwektywy i oskarżenia a to o bycie rosyjskim agentem, a to o właśnie o stanowisko „proputinowskie”. A co ze stwierdzeniem, że „zasada integralności jest wartością”? Owszem jest, tyle że w odniesieniu do człowieka a nie do państwa! Integralność osobowa powinna być zawsze przestrzegana, żeby ludzie nie budzili się z jedną nerką, bo jakaś władza uznała, że druga przyda się bardziej komuś innemu. Oczywiście to prawda, że przyda się bardziej komuś, kto potrzebuje przeszczepu, ale zdecydowana większość filozofów i etyków godzi się, że nerki można zrzec się jedynie samemu i tylko dobrowolnie. Jednostka jest tu suwerenna, zaś jej integralność jest wartością. Jednak państwo nie jest żadnym organicznym bytem, dlatego integralność państwa nie jest wartością w ogóle. Może nią być jedynie suwerenność państwa, która w dzisiejszym świecie jest zresztą w odwrocie. Współcześnie nie oznacza ona już, że tylko prawomocne władze jakiegoś terytorium mają prawo do władztwa na jego terenie. Wystarczy przypomnieć dyrektywy unijne, zobowiązania międzynarodowe itp. Suwerenność państwa oznacza dziś raczej tyle, że jednemu państwu nie wolno arbitralnie decydować o wewnętrznych sprawach drugiego państwa. Dlatego prawdą jest, że Rosja suwerenność Ukrainy narusza i to wokół tej kwestii powinna się toczyć dyskusja. Ale zasada integralności terytorialnej? Trudno powiedzieć, kto to wymyślił i w oparciu o co. Wydaje się, że zasadę tę wymyślili władcy przeciwko poddanym, z których część pozwoliła się niestety uwieść, co już wiele razy powodowało tragiczne skutki dla ludzkości. Zamiast bowiem ze sobą handlować, społeczeństwa przeciwko sobie walczyły. Taki stan rzeczy znacząco rozwinął się po rewolucji francuskiej, odtąd bowiem wojny przybrały charakter ideologiczny, a walkę prowadzą już nie wojska gdzieś na polach, lecz całe społeczeństwa, w imię dzikiego szału ideologii. Jeśli mieszkańcy jakiegoś terytorium chcieliby dokonać secesji, albo utworzyć autonomię, to w imię czego ma się im tego zabraniać? Wartość zasady integralności terytorialnej jest tylko rzekoma i została ustalona przez i pomiędzy ludźmi, którzy dysponują wojskiem i lubią bawić się w panów świata. Do jej zakwestionowania może dojść tylko w sposób oddolny. Nie należy się spodziewać, że usłyszymy tego typu argumenty od jakichkolwiek polityków brylujących na salonach, a więc mających największą siłę przebicia się do opinii publicznej. Piłsudski wysiadł z pociągu „Socjalizm” na przystanku „Niepodległość”. Czy politycy opuścili pociąg „Rozumu” na przystanku „Ukraina”? Nie byłbym tego taki pewien. Przecież im większą ilość naszych spraw kontrolują, tym lepiej. Niestety tylko dla nich.

Telewizja Republika 7.10.2014: „Kowal: Zdaniem wielu Ukraińców Polska zachowała się kunktatorsko” : Wśród ludzi (Ukraińców) pojawia się poczucie opuszczenia przez Zachód. Zdaniem wielu (Ukraińców) Polska zachowała się kunktatorsko (bo rząd polski nie wspiera militarnie Ukrainę) – mówił w programie „Prosto w oczy” Paweł Kowal... Komentarz: Ignacy Potocki: Im więcej Kowal się wypowiada, im więcej się pokazuje tym coraz bardziej jego czar i przekonanie o tym, że to mądry gość pryska. Każy jest, nomen omen kowalem własnego losu. Ukraińcy mają dzisiaj to co sobie przez dwadzieścia pięć lat wykuli. Oni nic nie uczynili aby stawać się coraz bogatszym silniejszym krajem. A żeby jeszcze się dobić wybrali sobie Janukowycza. Świat zachodni też zresztą nie wykazał się mądrością. Bo zamiast wciągać Rosję we własne struktury, zacieśniać współpracę i stopniowo uniezależniać takie państwa jak Ukraina od Rosji to oni założyli, że ruscy pozwolą na oderwanie się Ukrainy, a potem nawet Ukraina wstąpi do NATO Rosję zepchną do konta a na granicach postawią milionową armię NATO ze wszystkimi możliwymi instalacjami militarnymi. Oni zapomnieli, że Rosja to mocarstwo. Że sobie na to nie pozwoli.

Rzeczpospolita 21.10.2014: Jerzy Haszczyński „Ukraina nas nie chce, Zachód – nie rozumie”: Polska polityka wobec Ukrainy wyraźnie się zmienia. Ten wniosek można wysnuć z publicznych wypowiedzi premier Ewy Kopacz i rozmowy z prezydentem Bronisławem Komorowskim, która ukazała się we wczorajszej „Rzeczpospolitej". Z grubsza nową postawę wobec Kijowa da się sprowadzić do dwóch zdań. Pierwsze brzmi: Nie będziemy bardziej ukraińscy od Ukrainy. Drugie zaś: Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom i nasze dzieci są najważniejsze. Czyli więcej pragmatyzmu, mniej idealizmu. Wycofujemy się do drugiego szeregu. A to oznacza, że odpowiedzialność za zaprowadzenie pokoju i ratowanie Ukrainy spada w UE na Niemcy i Francję. Oraz że jest szansa, iż gniew Rosji za forsowanie sankcji wobec niej nie ograniczy się do nas. Widzimy zatem, że polska polityka wschodnia, którą prowadziły wszystkie rządy od upadku komunizmu, wywraca się do góry nogami. Właściwie należałoby się oburzyć. Ale emocje nieco stygną, gdy odpowiemy sobie na pytanie, dlaczego tak się dzieje. (Po prostu sama) Ukraina nas nie potrzebuje (w dodatku zawodzi nas, nie przeprowadzając reform). Od początku czerwca, czyli spotkania w Normandii, Ukraińcy nie zapraszają Polaków do rozmów o przyszłości swojego kraju. Wystarczają im Rosja po jednej stronie, Niemcy i Francja po drugiej. Komentarz: Marian Kałuski: Ukraińcy to sąsiedzi Polaków. Jednak Polacy nie znają tego narodu i dlatego nie wiedzą, że Polak i Ukrainiec nigdy nie będą braćmi - z winy Ukraińców. Oni są (tak jak Litwini) od kilku wieków antypolscy do szpiku kości. Trzeba znać historię i uważnie obserwować i analizować zachowania się rządów ukraińskich i Ukraińców odnośnie spraw polskich, to wtedy dojdzie się do tego wniosku. Tymczasem politycy polscy pokroju np. Pawła Kowala tuszują te fakty, mydlą Polakom oczy i sieją nieprawdę o stosunkach Ukraińców do Polaków. Polska będzie miała wiele kłopotów z Ukrainą. Wiele z nich będzie produktem polskiej głupoty politycznej, czyli na własne życzenie. Ukraina istnieje i będzie istnieć, bo Putin/Rosja nie ma siły jej połknąć. Jednak byłoby dużo lepiej dla Polski trzymanie jej na smyczy wspólnie z Rosją. Na przyjaźni z Ukrainą nic nie skorzystamy. Przeciwnie, będzie ona nas słono kosztować. To będą chcieli dostawać broń za darmo, to węgiel za darmo, to domagać się tego i tamtego, aż wreszcie będą brutalnie żądać przekazania im Przemyśla i Chełma (o czym nacjonaliści ukraińscy marzą dniem i nocą). Natomiast przez poprawne stosunki z Rosją Polska może wiele zyskać. I przy tym nie musi być wcale wasalem Putina. Bierzmy przykład z Finlandii.

Rzeczpospolita 21.10.2014: Andrzej Stankiewicz „Od Kijowa powiało chłodem”: Autor nawiązuje do powyższego komentarza Jerzego Haszczyńskiego, czyli o tym, że Kijów, który polski rząd i partie polityczne tak namiętnie popierają od rewolucji majdańskiej, co nas kosztuje miliardy złotych (!), nie chce więcej przedstawicieli Polski podczas załatwiania spraw ukraińskich na arenie międzynarodowej. Oto pięć komentarzy pod tym artykułem: Janek.007: Przegrywamy i wcale się temu nie dziwie bo skoro cala strategia była oparta na 'bajkach' Giedroycia to teraz są efekty; IRO: Bardzo dobra wiadomość dla POLSKI nie chcemy też udziału w Ukrainie i nie płaczmy- wytrącony jest argument Rosji o polskim zaangażowaniu. Ukraina to nic dobrego dla Polski, afirmacja Bandery nie rozwiązane kwestie historyczne ludobójstwa na Wołyniu i nie ma co udawać Ukraina nas nie chce. Rolą Polski jest wspieranie Polaków na Ukrainie tworzenie firm polskiego kapitału i budowanie silnego lobby gospodarczego (podobnie robili Niemcy w Polsce). Resztę politycznych rozstrzygnięć zostawić wielkim graczom i samej Ukrainie. Rosja i tak traci wpływy a nam chwały Ukrainy nie potrzeba; Janusz: Sikorski to super szkodnik dla Polski. Jego idiotyczna rusofobia doprowadziła do tego, że teraz Polska zeszła na aut. Zachód nie chce partnerów którzy będą zaostrzali konflikt. Smutne jest to, że dali się wrobić w jego stanowisko i inni polscy politycy. Sikorski powinien zniknąć z polskiej sceny politycznej! Piotr Kraczkowski: Wdzięczni USA za zablokowanie lustracji rewanżowali się na koszt interesów Polski i UE w ten sposób, że na potrzeby amerykańskiego awanturnictwa w Ukrainie zaczęli na życzenie USA wysyłać do ogarniętej wojną domową Ukrainy polskich żołnierzy, choć nie mają tam nic do szukania, do tego wyposażenie wojskowe i oddział polsko-ukraiński, choć Ukraina nie jest w NATO i w dającym się przewidzieć czasie 30 lat nie będzie. Na przystąpienie Ukrainy do NATO potrzebna jest zgoda partnerów z UE, a NATO nie przyjmuje z zasady państw w stanie konfliktu. Polska przejmuje w ten sposób odpowiedzialność za śmierć Rosjan i ściąga na siebie nieszczęście wojny z Rosją, wojny, która nie jest pokrywana gwarancją NATO, bo wynika z polskiego wmieszania się w wojnę w Ukrainie po stronie neo-nazistowskich puczystów, którzy obalili demokrację Ukrainy. NATO zatem nam nie pomoże, RFN słusznie zastrzega się z góry, że ma problemy z Bundeswehrą. Tylko USA zależy na tym, aby Polska została ogarnięta wojną, bo to jest dla USA podpalanie euro od wschodu. Upadek euro oznacza konieczność drukowania dolara w ilości pozwalającej USA na spłacenie ich gigantycznego zadłużenia. Dlatego USA być może nawet przyślą nam na pomoc jakiś oddział, ale to nie zmieni sytuacji, że Polskę będzie pustoszyć wojna, której moglibyśmy łatwo uniknąć, gdybyśmy na czas dokonali lustracji jak np. Czesi, którzy w ogóle wyrzucili amerykańskie bazy, aby nie ściągać na siebie awanturnictwa USA i zbędnej wojny. Dopuszczenie Polski do rokowań ws Ukrainy byłoby dopuszczeniem polskiego Osła Trojańskiego USA, czyli samych USA, które swym awanturnictwem za 5 mld. dol. (jak USA podały oficjalnie) wywołały wojnę domową w Ukrainie i problemy, o których UE musi teraz dyskutować z Ukrainą i Rosją. Na brak zaufania Ukrainy i UE Polska zasłużyła sobie 100 razy; także kretynizmami polityki jagielońskiej; Meg: Polska powinna trzymać się od konfliktu na ukrainie jak najdalej, gdyż jak dotąd tylko na tym straciła. Pomaga ukraincom a oni nas nienawidzą i wykorzystują nasza pomoc, przyjeżdżają do pracy, stypendia dla studentów etc, a wszystko z podatków polskich pracowników.

Kresy.pl 5.11.2014: „Dezintegracja Ukrainy jest faktem” : ...Tym, którzy bezkrytycznie brnęli w omamie euforii w poparciu dla Majdanu i każdego, kto bardziej realnie podchodził do wydarzeń na Ukrainie, oskarżali o rusofilizm, a czasami wprost o rosyjską agenturę, przyjdzie chwilowo zamilknąć. Oczywiście ciągle nikt nie zadaje podstawowego pytania – ile ta awantura Polskę kosztowała politycznie i finansowo? A straty są ogromne.

Wirtualna Polska 4.11.2014: „Kolejne spadki cen żywności. Rosną straty wskutek rosyjskiego embarga. Będą bankructwa” : Polska to największy eksporter jabłek na świecie. Dane Związku Sadowników RP wskazują, że w ubiegłym roku Polska wyeksportowała 1,2 mln ton tych owoców, z czego większość trafiła do Rosji. Wprowadzone embargo istotnie wpłynęło na kondycję polskich sadowników... Bankructwo części producentów może skutkować zniszczeniem części sadów. To zaś oznacza, że w przypadku poprawy sytuacji na rynku Polsce będzie trudno utrzymać pozycję światowego lidera w eksporcie jabłek.

"Pierwszy Portal Rolny" - ppr.pl 5.11.2014: „To nie sadownicy jeździli na kijowski Majdan i namawiali do rewolucji” : Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP: "Wiemy też dobrze kto zawinił w sprawie nałożonego na nas rosyjskiego embarga handlowego. Jest rzeczą oczywistą, że Rosja postąpiła tak wskutek sankcji zastosowanych wobec niej przez Unię Europejską, których niestety Polska była największym orędownikiem. To nie sadownicy jeździli na kijowski Majdan i namawiali do rewolucji. Każdy, kto na bieżąco śledzi wydarzenia wie, kto jest za to odpowiedzialny" - zaznacza prezes Związku Sadowników. Podkreśla on, że rolnicy są największą ofiarą unijnej polityki wobec Ukrainy i Rosji.

Rzeczpospolita 2.11.2014: Jędrzej Bielecki „Ile Europa jest gotowa dać za Ukrainę” (komentarze): Jogi: Polska płaci za gaz jeszcze więcej niż Ukraina, to efekt odrzucenia propozycji budowy gazociągów tranzytowych przez Polskę, w założeniu miało to pomóc Ukrainie w uniezależnieniu się od Rosji a w praktyce zaszkodziło Polsce i Ukrainie ponieważ gazociąg powstał na dnie morza, w ten sposób zrezygnowaliśmy z opłat tranzytowych i realnej możliwości nacisku na Rosję; Jazmig: Bielecki jednak niewiele wie o ostatnim porozumieniu ws. gazu dla Ukrainy. Cena jest niższa niż 385 $, natomiast jak chodzi o pieniądze, to Ukraina ma ich mnóstwo i UE słusznie nie dała się naciągnąć na kolejną darowiznę dla bogatej Ukrainy. Sami oligarchowie mogą bez problemów sfinansować zakup gazu, ponadto Ukraina buduje 2500 km płot na granicy z Rosją i stać ją na kosztowną wojnę domową. Jak z tego wynika, Ukraina nie ma problemów finansowych, ale szuka frajerów, takich jak polskie władze, żaby im jeszcze jakieś pieniądze sprezentowali.

Opracował Marian Kałuski

...............................................................................................................................
13.12.2014

Otrzymałem email od bardzo dobrze znanego polityka w Polsce i na emigracji, który napisał m.in.:

„Panie Marianie, piszę do Pana ponieważ Pan dużo pisze o Ukrainie... Czy Pan myśłi że unia narodu polskiego i ukraińskiego w obliczu wspólnego zagrożenia jest mozliwa? Z góry dziękuję za odpowiedż”.

Oto moja odpowiedź:

Szanowny Panie,
Przepraszam za długą zwłokę w odpowiedzi.
Nie muszę Panu tłumaczyć, bo Pan sam o tym wie, że w każdym narodzie są różni ludzie pod każdym względem.
Tak więc w narodzie ukraińskim są także ludzie porządni, mądrzy i inteligentni, pragnący żyć w spokoju i pokoju i przyjaźni Polsce.
Ile jest takich ludzi – tego NIKT nie wie.
Osobiście obawiam się, że niewiele. Po tragicznej historii polsko-ukraińskiej i po 70 latach sowieckiej indoktrynacji – ogłupiania ludzi, sowieckiego chamstwa i wrogości do Polski w sowieckich podręcznikach historii, niewiele mamy przyjaciół na właściwej Ukrainie. Są wśród nich ludzie wrogo ustosunkowani do Polski i Polaków, ale przypuszczam, że większość z nich jest obojętna – żyje własnym życiem i troskami, a nie sprawami Polski, Polaków i ewentualnego sojuszu polsko-ukraińskiego.
Natomiast wśród Ukraińców z zachodniej Ukrainy (Lwowskie, Wołyń) bez wątpienia jest wiele, wiele razy więcej wrogów Polski i Polaków niż ludzi obojętnych. Przecież tam króluje najgorsze polakożerstwo.
Jako polityk zapewne wie Pan, że nie zwykli zjadacze chleba rządzą państwami a politycy. A wśród polityków ukraińskich nie ma zapewne ani jednego, którego można by określić mianem polonofila. Jeśli się mylę, proszę podać mi konkretne przykłady znanych polityków ukraińskich, którzy są polonofilami.
Jeśli nie ma polonofilów wśród ukraińskich polityków, to jak można w ogóle myśleć o unii polsko-ukraińskiej?!
Kilka czy kilkanaście dni temu wielki przyjaciel Ukraińców, pan Kowal w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedział, że Ukraińcy w ogóle nie utożsamiają się z ideą jagiellońską – z tym, że Polska Jagiellońska była ich ojczyzną. To powinno dać Panu dużo do myślenia.
Poza tym samo istnienie naprawdę niepodległej i suwerennej Ukrainy stoi pod znakiem zapytania. Wygląda na to, że to będzie zawsze rosyjska strefa wpływów (nikt nie chce Ukrainy ani w Unii Europejskiej ani w NATO; tylko co wczoraj przeciwko wstąpieniu Ukrainy do NATO wypowiedział się sam... Zbigniew Brzeziński – adwokat Ukrainy w USA!!!).

Pozdrawiam,
Marian Kałuski
11.11.2014