Dodano: 15.10.14 - 12:05 | Dział: Głos Polonii

Dolina Wzruszeń


Dużo by pisać o poezji powstajÄ…cej na emigracji. Najczęściej z dala od domu ludzie odnajdujÄ… swoje maÅ‚e talenty. To tÄ™sknota sprawia, że odzywajÄ… siÄ™ w naszych duszach jakieÅ› dziwne pragnienia, nie zawsze pozwalajÄ…ce na odniesienie jakiegoÅ› sukcesu. Z dnia na dzieÅ„ przybywa piszÄ…cych, a wraz z nimi pojawiajÄ… siÄ™ nowe pomysÅ‚y. Poeci próbujÄ… wszystkiego: od krótkiego haiku do tasiemcowych opisów i najprostszych wierszy, takich bez rymu i rytmu. Sprawia to jakiÅ› chaos, bo jeÅ›li nie ma w wierszu porzÄ…dku i piÄ™kna, to gdzie go szukać. Nie jest modnym wracanie do klasyki, ale też nie każdego zadawala postmodernizm, w którym trudno siÄ™ doszukać czegokolwiek. To jest trochÄ™ tak jak ze spodniami spadajÄ…cymi do kroku: niby spodnie, ale tyÅ‚ek na wierzchu. Do nowoczesnej poezji ( niemal caÅ‚ej kultury) wkradÅ‚o siÄ™ wiele wulgaryzmu, a co gorsza niektórzy uważajÄ… to za jakieÅ› postÄ™p. Każde posuniÄ™cie poza ramy przyzwoitoÅ›ci stwarza nowÄ… jakość, która jednych zadziwia, a drugich gorszy. BywajÄ… poeci piszÄ…cy po polsku jak również polscy poeci. To wielka różnica choć nie wszyscy chcÄ… to zauważyć. Jaka zatem jest polonijna poezja w Chicago i okolicach. Oto pytanie, na które od dawna szukamy odpowiedzi. Nie mamy tu wielu krytyków, a jeÅ›li siÄ™ jakiÅ› pojawi, to z reguÅ‚y jest bardzo przychylny piszÄ…cym. SÄ… też poeci komentujÄ…cy wÅ‚asne wiersze, piszÄ…cy sobie recenzje czyli zupeÅ‚nie samowystarczalni. Praktycznie nie istnieje żadna stosowna opinia danej twórczoÅ›ci. W recenzji SÅ‚awomira Majewskiego doszukaÅ‚em siÄ™ analogii pasujÄ…cej do tutejszej sytuacji. Otóż pisze On, że od recenzowania poezji sÄ… filolodzy, ale zdarzajÄ… siÄ™ też bednarze i sprzedawcy z Biedronki. W rzeczy samej, ale tych drugich jest znacznie wiÄ™cej. W zasadzie każdy Å›piewać może, ale nie wszyscy majÄ… odpowiedni gÅ‚os. Od trzech dekad przyglÄ…dam siÄ™ tutejszym „nosicielom kultury”. SÅ‚ucham, patrzÄ™ i analizuje, czasami coÅ› napiszÄ™, choć nie chcÄ™ deptać gniazda, w którym siÄ™ znalazÅ‚em, to nieraz mnie poniesie.

Język Polski jakim się posługujemy jest (najoględniej mówiąc)nieco zniekształcony, by nie powiedzieć prymitywny. Zastanawiam się czy mieszamy go z angielskim celowo, by podkreślić naszą elokwencję, czy jeszcze z innego powodu. Już Rej mówił coś na ten temat. Nasza mowa jest wyjątkowo piękna więc nie widzę potrzeby dodawania jej gładkości jakimś gardłowaniem. Wszyscy znamy angielski (lepiej lub gorzej), ale żaden z nas nie powinien pisać w tym języku wierszy. Do tego musi być perfekcyjność, której nam na obu polach brakuje. Makaronizm nie wzmacnia poezji , ale ją osłabia. Poezja, to w wielu przypadkach wygórowany termin. Internet sprawił, że worek z poetami się rozsypał, może to dobry znak, bo pisanie dla siebie chyba nie ma sensu. Kto wie czy w tym olbrzymim worku nie ma jakiegoś barda czy wieszcza. Okazuje się, że sam talent nie zawsze wystarcza, za tym (za komuny) stały jeszcze plecy. Myślę, że niewiele zmieniło się w tej kwestii. Talent swoja drogą, a rekomendacja i rzecz jasna nagłośnienie swoją. Tak wyłaniały się talenty niemal w każdej dziedzinie, oczywiście zasadnicze znaczenie miała jeszcze przynależność do organizacji często zwanej partią robotniczą czy nawet chłopską. Były też młodzieżowe bojówki jak Związek Młodzieży Socjalistycznej. Wiele talentów wyłaniało się tym właśnie sposobem. Mało kto płynął w górę rzeki, bo zawsze łatwiej z nurtem.

Na obczyźnie mało kto się nami interesuje, praktycznie nikt nie pomaga. Tu poeci radzą sobie sami. Część z nas należy do Zrzeszenia (tutejszych) Literatów inni do jakichś pomniejszych klubów poetyckich, a część działa samodzielnie. Jest też kilka osób, które nie bacząc na nic reklamują się na ile to możliwe- wszędzie. Wyciągają rękę nawet do komunistów. To coś jak dawniej; rączka, goździk i medal. Reklama z byle jakiego bubla potrafi uczynić dzieło, już za króla Gierka mówiono, że reklama jest dźwignią handlu. Ale to wszystko należy zaledwie do marginesu, który przynosi nam piszącym wstyd. Wyciąganie łapy po jałmużnę dawniej było koniecznością, dzisiaj dla niektórych stało się normą. Chyba dość czytelnie przedstawiłem dlaczego z pogardą wyrażam się o lizusach i samochwałach piszących bzdety.
To tyle tytułem wstępu do poezji, którą chciałbym przedstawić.

„Dolina wzruszeÅ„” to pierwsza książeczka ilustrujÄ…ca kilkadziesiÄ…t obrazków z życia wziÄ™tych. Beata Dudek jest mÅ‚odÄ… osobÄ…, której przyszÅ‚o podobnie jak mnie jeść chleb z amerykaÅ„skiej piekarni. Dzisiaj akurat to zjawisko dość pospolite, by nie powiedzieć codzienne. Wyjeżdżamy, by polepszyć byt rodziny. Nie zawsze amerykaÅ„ski sen siÄ™ speÅ‚nia, ale jak mówiÄ…” próba nie strzelba”. Nie wiem jakie jest zdanie Beaty na ten temat, ale ja nie o tym. PięćdziesiÄ…t cztery wiersze, to w sam raz na popularny tomik. Nie ilość tu stanowi o poezji, choć poziom wierszy nie jest jednolity. Beata Dudek jak sama pisze miaÅ‚a szczęście gdyż po przyjeździe do Chicago byÅ‚a bez pracy i wtedy wÅ‚aÅ›nie zaczęła pisać wiersze. Może to niezbyt stosowny żart, ale w tym jedynym przypadku brak pracy staÅ‚ siÄ™ nowym szczęśliwym szlakiem tej wÄ™drówki po obcej ziemi. Pisze od niedawna, ale w Jej przypadku pisanie ma sens. Może nie sÄ… to dzieÅ‚a najwyższych lotów, ale niektóre zastanawiajÄ… , prowokujÄ… do myÅ›lenia, a horyzont siÄ™ rozszerza. PoczÄ…tkujÄ…ca poetka, a potrafi zadziwić. Tematy, które porusza w” Dolinie WzruszeÅ„ „ nie stanowiÄ… wielkich odkryć, sÄ… jak wiele innych dość pospolite. Pisze prostym jÄ™zykiem i może dlatego zrozumiaÅ‚ym. MiÅ‚ość , o której zda siÄ™ napisano już wszystko, poetka stara siÄ™ uzupeÅ‚nić, dopisać coÅ› nowego, wyrazić wÅ‚asne uczucia.
/…/ przynieÅ› mi w pÄ…czkach Å›wieże uczucie
Które rozkwitnie ze wschodem słońca
Serca zatańczą w miłosnej nucie
Ciała pokryje mgiełka pachnąca/


W poezji Beaty Dudek znajdziemy sporo humoru wziętego prosto z życia, niekoniecznie na emigracji. Tak mało czasu pozostaje nam na uśmiech. Ciągle zagonieni za tym marnym groszem, bez którego niestety nie da się dzisiaj żyć. Wszędzie się słyszy, że uśmiech to zdrowie, ale wciąż zaciskamy zęby, no może nie wszyscy.
/…/ Å»adne siÅ‚y zÅ‚e nie zniszczÄ…
Prawdziwej miłości
A kobieta nie zostawi
Chłopa z krwi i kości/


Może to rzeczywiście dla nas dobra rada, choć w moim wieku dość ryzykowna.
Beata Dudek nie omija w swoich wierszach Boga, co jest szczególnie ważne w czasie prób niszczenia religii. Nie powinniśmy gasić w narodzie ognia, który od wieków płonie. O Bogu pisali wielcy, a kto Go pominął do nich nie należy.

W tomiku Beaty Dudek znajdziemy wiele codzienności, a ta nas nie rozpieszcza, jest tu smutek i radość , cierpienie ludzi dotkniętych różnymi nieszczęściami i właśnie takie jest życie. Są szaleni poeci opisujący wszystko prócz życia, Dudek do nich nie należy. Tęskni jak każdy z nas za Wisłą, Tatrami i Bałtykiem, i wszystkim, co tam zostało. Nowy wiek usiłuje uczynić z nas maszyny, ale nie wszyscy temu ulegamy. Zdarzają się jeszcze ludzie posiadający dobre cechy i serce. Do takich niewątpliwie należy Beata , młoda, ale dobrze zapowiadająca się poetka. Mam nadzieję, iż ta ostrożna opinia stanie się bodźcem do osiągnięcia zamierzonego celu i jeszcze nie raz usłyszymy o Beacie Dudek.

Władysław Panasiuk
Chicago