Dodano: 29.07.14 - 12:27 | Dział: Głos Polonii

Wczoraj a dziÅ›


Jest nas na świecie ponad siedem miliardów i choć odnotowuje się spadek narodzin to wciąż ludzi przybywa. Nie jest to jednak groźne zjawisko (jak trąbią media) wszak ziemia może pomieścić jeszcze więcej. Wprawdzie są miejsca przeludnione, ale nie brakuje też dziewiczych. Jest nas dużo i niby wszyscy podobni do siebie to jednak każdy bywa inny.
Najczęściej różnimy się charakterami choć i poglądy w większości nas dzielą.
Świat zwiększający swój bieg chce za wszelką cenę pozostawić ludzi daleko w tyle. Nie każdy za postępem nadąża. Era komputerów sprawia starszym niemałe trudności, bo niełatwo nadgonić stracony czas. Moje pokolenie bazowało na liczydłach i stalówkach, dopiero później weszły w życie pióra redis służące do opisu rysunku technicznego. Atramenty, szkolne kałamarze i bibuła zacierająca niedoskonałości pisania, oto moje dorastanie.
Dzisiaj od najmłodszych lat dzieci uczą się obsługi komputera i opanowują klawiaturę.
Niekiedy mi się wydaje, iż pędzący czas chce nadrobić jakąś stagnację, która miała miejsce w przeciągu minionych lat. Obecnie w dużej mierze maszyny zastąpiły pracowników. Masowe zwolnienia nie wróżą świetlanej przyszłości. Firmy postępują w myśl zasady: kto ma siekierę już nie potrzebuje cieśli. Nie do końca jest to prawdą, to sprawa dyskusyjna. Bez człowieka ani rusz, bo sama maszyna nie wyprodukuje drugiej. Ktoś ją musi ustawić, zaprogramować.
KiedyÅ› GomuÅ‚ka nazywaÅ‚ ludzi „masami pracujÄ…cymi” inaczej mówiÄ…c wyrobnikami kulawego systemu. Masy pracujÄ…ce - już nie ludzie, a jeszcze nie niewolnicy. I co na to obywatele? Jedni byli za, inni przeciw. MieszkaÅ„cy wsi i miast zapisywali siÄ™ do partii robotniczo-chÅ‚opskiej, bo to jakby umożliwiaÅ‚o lepsze i wygodniejsze życie. Byli wÅ›ród nich robotnicy, naukowcy, politycy, ormowcy, pisarze, aktorzy i piosenkarze. Takowi przetrwali do dzisiaj i caÅ‚kiem nieźle im siÄ™ wiedzie. Partia potrafiÅ‚a zadbać o ich sukcesy, popularność, a nawet wzmocnić mierny talent. Tu przykÅ‚adów mamy wiele, niektórzy nawet zaÅ‚apali siÄ™ na nagrodÄ™ wynalazcy dynamitu, czyli samego Alfreda Nobla. „Dynamiczni twórcy” minionego wieku otoczeni partyjnÄ… aurÄ…. Piewcy nieudolnego systemu i zwyczajni szpicle (donosiciele) trzymajÄ…cy dwie sroki za ogon.
Trudniej o pracÄ™, Å‚atwiej o nagrody. Z wieszaniem „blach” na klapach marynarek nigdy nie byÅ‚o problemu ani też przestoju w produkcji medali, tu akurat przemysÅ‚ zawsze nadążaÅ‚.
Na moim marynarskim mundurze też wisiaÅ‚y blachy: jedna „honorowy dawca krwi” druga „wzorowy marynarz”, którÄ… odebrano mi po tygodniu, gdy nieco zabalowaÅ‚em. Cóż mÅ‚odość ma swój czas i ja nie byÅ‚em Å›wiÄ™ty. Choć na okrÄ™cie panowaÅ‚ rygor i niezÅ‚a dyscyplina marynarze lubili rozrabiać i to również przetrwaÅ‚o. Ach ta mÅ‚odość szalona.
Niestrudzeni rodzice nauczali nas jak powinno się żyć i wałkowali bez końca, a nam się wydawało, że wciąż powtarzają to samo.

Kiedyś objął parafię nowy proboszcz. Zauroczeni pięknym kazaniem wierni z niecierpliwością czekali na następną niedzielę. Ksiądz powtórzył (kubek w kubek) homilię sprzed tygodnia. Wszyscy myśleli, że się pomylił, ale w następną niedzielę było tak samo. Znalazł się jeden odważny i spytał duchownego wprost: co się dzieje? Ten odpowiedział: czy na pewno wszystko zrozumieliście i wprowadziliście moje rozważania w życie? Jeśli nie, to będę powtarzał te słowa aż do skutku.

Podobnie jak wspomniani rodzice. Nie zawsze do człowieka coś dociera za pierwszym razem. Jest zbyt zamyślony, nieobecny, nieosiągalny. Ile razy powtarzamy wiersz, by go zapamiętać, zapisać na naszym twardym dysku. Nauczyć się czegoś na pamięć jest coraz trudniej. Nawet geniusze nie zapamiętują wszystkiego co zostało powiedziane. Wraz z wiekiem nasza baza danych radykalnie się zmniejsza. Często wychodząc z kościoła zastanawiamy się o czym traktowała Ewangelia?
Mamy zbyt wiele spraw na gÅ‚owie, by utrwaliÅ‚y siÄ™ w niej zasÅ‚yszane sÅ‚owa, nawet te najważniejsze. Zagonieni w codziennoÅ›ci, w zgieÅ‚ku pÄ™dzÄ…cych samochodów, grajÄ…cych syren „uprzywilejowanych” nie potrafimy siÄ™ dostatecznie skupić. JadÄ…c do pracy sÅ‚uchamy gÅ‚oÅ›nej muzyki, która do reszty zagÅ‚usza nasze chaotyczne myÅ›li. Staramy siÄ™ choć na chwilÄ™ zapomnieć o problemach nowego wieku. Muzyka potrafi ukoić, zredukować rytm serca, ale tylko pod jednym warunkiem, że nie bÄ™dzie rozrywaÅ‚a bÄ™benków w uszach. Muzyka jest piÄ™kna, ale od niej jeszcze piÄ™kniejsza może być cisza.

Potrzeba nam tej ciszy i takiego miejsca gdzie ona się rodzi. Tyle spraw na głowie, coraz więcej problemów mnożących się z godziny na godzinę.
Kiedy usiądziemy w ławce świątyni ta niesamowita cisza i powaga miejsca otwiera umysł i porządkuje myśli. Często w kościelnej atmosferze znajdujemy czas, w którym możemy się całkowicie odnaleźć. Myślimy o niezapłaconych rachunkach, planach na nadchodzący tydzień, przeliczamy oszczędności, albo minimalizujemy zadłużenie.

Po całym tygodniu lubię się wyłączyć choć na chwile, zapomnieć o przykrościach i przywołać piękno, o którym często zapominam.

Gdyby ludzie słuchali i przekuwali słowa w czyn, nie byłoby kolejek do spowiedzi, a tak ksiądz swoje, a wierny swoje. Tylko przez wielokrotne powtarzanie jakieś zagubione słowo potrafi zaowocować. Tak dużo ludzi mówi, a tak niewielu słucha.

Piękno jest tylko wtedy, gdy chcą go słuchać lub oglądać aniołowie.

Władysław Panasiuk
Chicago