Dodano: 25.06.14 - 21:46 | Dział: Głos Polonii

Ludzie pióra


Kiedy Bóg zatęskni za człowiekiem wtedy rodzą się wspaniałe wiersze.
Dar pisania nie w każdym drzemie, a mechaniczne przelewanie myśli na papier sukcesu nie wróży.
Mało jest w tym prawdy, że ludzie omijają literaturę. Zawsze tak było: jedni czytali, drudzy oglądali, a jeszcze inni nie przejawiali zainteresowania niczym. Dobrze jest mieć małą pasję,
ale nie każdy urodził się z piórem. Nawet ptakom się to nie zdarza.

Kiedyś pod kurę wysiadującą jaja ktoś podrzucił jajko orła. Po przyjściu piskląt na świat kwoka dumnie spacerowała po podwórzu. Mały orzeł zapatrzył się w niebo i zauważył szybującego pod chmurami ptaka. Kto to jest zapytał matki? To orzeł, król ptaków odpowiedziała dumnie.
Orzeł wraz z kurami zestarzał się na ziemi i nigdy nie wiedział, że był też królem.

Często nie wiemy kim jesteśmy, ale wiemy kim chcielibyśmy być. Jeśli tak, to musimy uparcie dążyć do celu, a więc dawać wszystko z siebie.

Poeci nowego wieku, o czym piszÄ…?

Z tym różnie bywa, ale w Chicagowskim Zrzeszeniu Literatów dominują wiersze religijne i patriotyczne, ale tych już mniej. Nic w tym złego. Większość wieczorów czy spotkań odbywa się w budynku JOM i miło jest posłuchać religijnych wersów wpisujących się w mury świątyni. Nic też w tym złego, iż poeci piszą inne strofy. Żeby się prawidłowo rozwijać należy próbować różnych form. Szukać czegoś, w czym najlepiej się czujemy. Przelewanie myśli powinno sprawiać przyjemność, bo tylko w ten sposób można się realizować. Pisanie, to dość skomplikowane rzemiosło, żonglerka słowem nie jest łatwa.
Często nasz tekst jest przegadany (maksimum słów - minimum treści), a powinno być odwrotnie.
Nie trzymajmy siÄ™ przestarzaÅ‚ej reguÅ‚y „co poeta chciaÅ‚ powiedzieć” nie wiem kto to wymyÅ›liÅ‚, ale jest to maÅ‚o logiczne i przydatne. Dobry wiersz pisze siÄ™ sam, ale warunkiem jest wyżej wspomniana tÄ™sknota Boga za czÅ‚owiekiem.
Poeta powinien być pokorny, ale jeśli zaistnieje taka potrzeba musi uderzyć pięścią w stół, stanąć przeciwko otoczeniu choćby było najliczniejsze. Odwaga jest potrzebna nie tylko w boju, inaczej zagrożony będzie zawód pisarza.
Ostatnimi czasy redaktorzy schowali głowy w piach, a tak być nie powinno. Nie można dobrze pisać, a jednocześnie nikomu się nie narazić, sztuka pisania ma szerszy zakres. Tylko kontrowersja może wzbudzić podziw, a nie tekst pomagający usnąć. Jak już pisałem w jednym z felietonów zmarły Marek Nowakowski pokazał jak można być wielkim pisarzem bez padania na kolana. Mało mamy w tym zakresie ówczesnych wzorów do naśladowania. Zresztą na kolanach pisać niewygodnie, a tylu pisało i pisze.
Tylko brak odwagi jest powodem stagnacji. Wielu z nas nie mówi biegle po angielsku, ale wciąż próbujemy, inaczej nikt nie dopuści nas do głosu. Tak też jest z literaturą; próbować, ale wzrastać, spoglądać w przyszłość, ale nie bać się też przeszłości. Ten związek ma sens.

Zrzeszenie Literatów Polskich im. Jana Pawła II zorganizowało kolejne spotkanie poetów, tym razem biesiadę. Wieczór był piękny, ale pomimo to nie zapełniła się po brzegi kawiarenka. Nie wszyscy poeci mają potrzebę uczestniczyć w takich spotkaniach, a szkoda. Połowa nie przychodzi; albo jest już na tyle dobra, że nie potrzebuje wsparcia, albo nie ma z czym się pokazać.
Małe zainteresowanie stroną internetową, a powinno wrzeć. Być dobrym i zauważonym poetą, to nie tylko wydawać co jakiś czas książkę i opłacać składki członkowskie. W grupie łatwiej się kroczy: można coś podpatrzeć, posłuchać, podeprzeć się wzorem. Nie każdy jest i może być liderem, więc to jakby jedyna opcja, która może prowadzić do jakiegoś sukcesu.
Coś tu panie i panowie nie gra. Żeby się popierać trzeba bywać, czasu wszyscy mamy tyle samo, a jakoś trudno dopasować go do sytuacji. To już trwa dość długo. Nie możemy ciągle powtarzać, że jest wyśmienicie, coś należy z tym fantem zrobić.
Trzeba dołożyć drwa do ogniska, bo pomału się wypala, nie dajmy mu wygasnąć póki skra się tli.

Wieczór jednak się odbył, każdy z uczestników mógł do woli czytać swoje dzieła, a pochodziły z różnych półek i pułapów. Każda poezja jest inna i każda taka sama, tylko jej wartości są zmienne. Swoje wiersze, lub eseje, dowcipy, fraszki, kawały itd. czytali i mówili: Eleonora Trzaska, Anna Konarska, Elżbieta Allen, Maria Mili Purymska, Alina Szymczyk, Antoni Bosak, Jan Żółtek, Bousław Pacer, Robert Paweł Redliński, Władysław Panasiuk prowadzący wieczór wspólnie z Aliną Szymczyk, Bożena Migała czytała wiersze śp. Natalii Piekarskiej Ponety.
Tym razem czas nie naglił, poeta potrzebuje wolności i przestrzeni, często też talentu.
Były dowcipy i muzyka w wykonaniu akordeonisty Smolenia.
Uroczo, śpiewnie i poetycko upływały chwile i jak powiedział o. Jerzy Karpiński SJ wszyscy udaliśmy się Bogu. Dopowiem, ale nie zawsze udają się nam wiersze.

Władysław Panasiuk
Fot: Adrian Nowak