Dodano: 27.01.14 - 14:05 | Dział: Co w prasie piszczy

Zagadka 14 sekund





Biegli mają problem z rekonstrukcją ostatniej fazy lotu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem


Brakuje ważnych danych wejściowych, bez których każda ekspertyza będzie obarczona zbyt dużym marginesem błędu.

„Å»adne dostÄ™pne źródÅ‚o nie zawiera informacji dotyczÄ…cej momentów bezwÅ‚adnoÅ›ci Tu-154M” – przyznaje prof. Grzegorz Kowaleczko. To jego praca rekomendowana przez zespół Macieja Laska jako jednoznacznie rozstrzygajÄ…ca o sekwencji zdarzeÅ„ w koÅ„cowej fazie lotu tupolewa ma potwierdzać wersjÄ™ o wykonaniu przez samolot półbeczki autorotacyjnej.

Problem w tym, że ekspertyzie prof. Kowaleczki, co przyznaje sam autor, daleko do doskonaÅ‚oÅ›ci. Do identyfikacji charakterystyk masowych samolotu (momenty bezwÅ‚adnoÅ›ci) przyjÄ™to dane Boeinga 727-200, bo – jak pisze Kowaleczko – konstrukcja ta jest „zbliżona” do Tu-154M. To samo odnosi siÄ™ do profili aerodynamicznych skrzydÅ‚a i usterzenia. „Ponieważ literatura dotyczÄ…ca samolotu Tu-154M nie zawiera takich danych, wykorzystano dane dotyczÄ…ce samolotu Boeinga 747” – czytamy w analizie.

Ale, co uczciwie przyznaje sam Kowaleczko, „porównanie to ma charakter ograniczony i z powodu braku danych nie uwzglÄ™dnia dynamicznych wÅ‚asnoÅ›ci samolotu. Możliwe byÅ‚o jedynie porównanie pojedynczych, czÄ™sto niekompletnych danych dotyczÄ…cych ustalonych stanów lotu”.

Licząca 103 strony praca Kowaleczki opiera się na wielu źródłach, mniej lub bardziej wątpliwych, a także uproszczeniach wpływających na wynik. Niektóre są oczywiste i nieuniknione (np. fakt nieuwzględnienia wiatru). Większość potrzebnych danych o właściwościach aerodynamicznych Tu-154 czerpał z rosyjskich książek. Używał też profesjonalnego programu do obliczeń tego rodzaju Advanced Aircraft Analysis. Najtrudniejsze jest stwierdzenie, jak na działające siły wpłynęło oderwanie fragmentu skrzydła.

Profesor Grzegorz Kowaleczko użył tzw. metody panelowej pozwalającej na określenie rozkładu współczynnika siły nośnej wzdłuż skrzydła dla różnych kątów natarcia (czyli między powierzchnią skrzydła a kierunkiem ruchu samolotu względem powietrza). Pewne przybliżenia i uproszczenia związane były z kształtem skrzydła. Wiele ważnych danych zamiast z tupolewa pochodzi z podobnego do niego boeinga 727-200. Chodzi o profile aerodynamiczne skrzydła i usterzenia, a także momenty bezwładności samolotu. Kowaleczko wiele brakujących danych oblicza metodami teoretycznymi opisanymi w fachowej literaturze.

Różne dane

W zakresie masy samolotu i ustalenia jego środka ciężkości naukowiec przyjął dane komisji Millera. Inne pochodzą z raportu MAK. W tym celu Kowaleczko napisał własny program komputerowy, który digitalizuje powiększone fragmenty wykresów rosyjskiego raportu. W ten sposób ustalono prędkość samolotu w punkcie, który autor przyjmuje za początek swojej symulacji (na mniej więcej 8 sekund przed brzozą). Prędkość ta wynosi 77,78 m/s. Z danych rosyjskich wzięto także wysokość radiową w tym samym punkcie i wysokość w kilku dalszych punktach. W ten sposób można określić początkowy kąt pochylenia toru lotu.

Raport MAK dostarczył dane o pracy silnika i wychyleniu sterów. Dlaczego źródłem był rosyjski, a nie polski raport?

– Powodem tego byÅ‚a zasadniczo lepsza jakość zamieszczonych tam przebiegów, co dawaÅ‚o lepszÄ… możliwość poprawnej ich digitalizacji – odpowiada prof. Kowaleczko. Profil terenu odtworzono z dostÄ™pnych w internecie map (Google Earth).

Symulacja obejmuje około 14 sekund. Domniemane zderzenie z brzozą następuje mniej więcej w środku (dokładnie 8,39 sekundy od początku symulacji). Wysokość bezwzględna samolotu (liczona od poziomu progu pasa startowego) w chwili początkowej wynosi według autora 18 metrów (MAK podaje w tym punkcie 14,12 m).

W efekcie prof. Kowaleczce wychodzi, że brzoza została przecięta na wysokości 7,2 metra. Według komisji Millera było to 5,1 m, w raporcie MAK jest 5 m, a biegli prokuratury zmierzyli, że pień odcięty jest na wysokości 6,7 m. Różnica między tym ostatnim pomiarem a wynikiem Kowaleczki wynosi tylko pół metra.

Jeśli jednak rzeczywiście w tym miejscu oderwał się fragment skrzydła, to zmniejszy się jego siła nośna.

Wciąż nie jest jednak jasne, jaki fragment zostaÅ‚ oderwany i ile siÅ‚y noÅ›nej skrzydÅ‚o utraciÅ‚o. Komisje oficjalnie przyjmujÄ…, że brzoza odcięła 6,5 m, Kowaleczko zdecydowaÅ‚ siÄ™ na 5,6 metra. JeÅ›li chodzi o siÅ‚Ä™ noÅ›nÄ…, to mamy tu bardzo rozbieżne opinie. W Å›rodowisku parlamentarnego zespoÅ‚u smoleÅ„skiego mówi siÄ™, że jest to zaledwie 3-5 tony (niecaÅ‚e 4 proc. masy samolotu). DuÅ„czyk Glenn Jørgensen wylicza 8,9 t (11,4 proc.), Artymowicz – 11 t (14,1 proc.). Maciej Lasek mówiÅ‚ o 20 procentach.

Profesor Grzegorz Kowaleczko ma zamiast tego wzór pozwalający wyliczyć siłę nośną w zależności od kąta natarcia. Zgodnie z najnowszą wersją jego pracy siła lewego skrzydła spada najpierw o 16 ton (rzeczywiście 20 proc.), ale wkrótce spada też siła nośna prawego skrzydła (w wyniku wzrostu kąta natarcia) i stąd różnica po niecałych dwóch sekundach prawie znika.

Najważniejsza jest jednak koÅ„cowa konfiguracja samolotu, czyli w chwili uderzenia w ziemiÄ™. Otóż koÅ„cowe przechylenie wynosi poniżej 100 stopni. A wiÄ™c samolot nie wykonaÅ‚by półbeczki, ale „ćwierćbeczkÄ™”, czyli uderzyÅ‚ o ziemiÄ™ bokiem (skrzydÅ‚em). To poza tym wynik podobny do 93 st., które po poprawkach wyszÅ‚y Jørgensenowi. Dla odmiany komisja Millera podaje wartość 150 st., a MAK aż 210 stopni.

Problemem jest tzw. walidacja zastosowanego modelu. Kowaleczko nie mógÅ‚ sprawdzić, czy przyjÄ™te przez niego współczynniki „pasujÄ…” do rzeczywistoÅ›ci. W praktyce testuje siÄ™ model przy użyciu rzeczywistego samolotu lub modelu w tunelu aerodynamicznym. Wówczas można skorygować współczynniki. Profesor mógÅ‚ jedynie sprawdzić zgodność uzyskiwanych danych z podawanymi w dostÄ™pnej literaturze. Kowaleczko twierdzi, że poczÄ…tkowe dane niezbyt mocno wpÅ‚ywajÄ… na koÅ„cowy wynik.

– SzukaÅ‚em odpowiedzi na pytanie, czy zmiana np. poczÄ…tkowego kÄ…ta pochylenia toru lotu o 10 proc. lub prÄ™dkoÅ›ci lotu o 1 proc. wpÅ‚ynie zasadniczo na obrót samolotu. Za każdym razem odpowiedź byÅ‚a przeczÄ…ca – tÅ‚umaczy.

Czego nie zrobił Lasek?

Kowaleczko nie ma dostępu do najlepszego narzędzia, jakim byłby tunel aerodynamiczny. Jest takich kilka w Polsce. Ma o to pretensje i do komisji Millera, i do zespołu parlamentarnego.

– Dlaczego zespół zamawiajÄ…cy odpÅ‚atnie różne ekspertyzy nie zleciÅ‚ prostych badaÅ„ w tunelu aerodynamicznym żadnej instytucji, która ma taki tunel na wyposażeniu. Przecięłoby to dyskusje na temat wielkoÅ›ci utraconej siÅ‚y noÅ›nej. Może chodzi tu o „ciÄ…gniÄ™cie” dyskusji –zastanawia siÄ™.

Trzeba więc patrzeć na wyniki symulacji Kowaleczki raczej jakościowo niż ilościowo. To pewne przybliżenie tego, co się stało, do tego nie wiadomo, z jaką dokładnością. Z pewnością pokazuje, że ustalenia raportu Millera nie są wcale tak oczywiste, jak twierdzą jego autorzy. Wskazuje to także na konieczność wykonania koniecznych badań dla poprawnej walidacji modelu oraz sprawdzenia wszystkich formuł i obliczeń. Można mieć nadzieję, że zdecyduje się na to zespół biegłych prokuratury.

Problem z symulacjÄ…

Trudno też jednoznacznie zinterpretować wyniki symulacji. Jak mianowicie wytÅ‚umaczyć jej niezgodność z danymi oficjalnymi. Trzeba jednak pamiÄ™tać, że komisja Millera w sposób bardzo niejasny okreÅ›laÅ‚a konfiguracjÄ™ samolotu w ostatniej fazie lotu, szczególnie gdy nie można byÅ‚o skorzystać z zapisów rejestratorów, bo w tak nietypowym poÅ‚ożeniu samolotu przyrzÄ…dy pokÅ‚adowe już nie dziaÅ‚aÅ‚y. Może wynik Kowaleczki da siÄ™ uzgodnić z wiedzÄ… o uÅ‚ożeniu wraku po katastrofie? InnÄ… drogÄ… idzie Jørgensen. Twierdzi, że koÅ„cowe uÅ‚ożenie, takie jak na zdjÄ™ciach z wrakowiska, można uzyskać, zakÅ‚adajÄ…c utratÄ™ jeszcze jednego fragmentu lewego skrzydÅ‚a. Z kolei zespół parlamentarny, opierajÄ…c siÄ™ na wÅ‚asnych ustaleniach trajektorii lotu, w ogóle odrzuca możliwość uderzenia w brzozÄ™.

W pracy Kowaleczki widać wieloletnie doÅ›wiadczenie wykÅ‚adowcy – rozpoczyna od szczegółowego wstÄ™pu teoretycznego, definiuje dokÅ‚adnie wszystkie pojÄ™cia: pochylenie, przechylenie, odchylenie, kÄ…ty natarcia i Å›lizgu, współczynniki aerodynamiczne, trzy różne ukÅ‚ady współrzÄ™dnych. CenÄ… za tÄ™ precyzjÄ™ jest utrata czytelnoÅ›ci dla przeciÄ™tnego czytelnika. Zamiast obrazków samolotów w prostej prezentacji pojawiajÄ… siÄ™ wektory, macierze i ukÅ‚ady równaÅ„ różniczkowych.

Problem w tym, że nie wystarczy tych równań rozwiązać i mieć gotowy wynik w postaci wykresu albo jeszcze lepiej graficznej symulacji ruchu samolotu. Rzecz w przyjętych współczynnikach i parametrach, których jest kilkadziesiąt i większość jest mniej lub bardziej niepewna.

– PrzyjÄ…Å‚em jako zasadÄ™, że stosujÄ™ wartoÅ›ci obliczone teoretycznie i ich nie poprawiam. MyÅ›lÄ™, że byÅ‚bym w stanie tak je zmodyfikować w swoim programie, aby uzyskać peÅ‚nÄ… zgodność symulacji z rejestracjÄ…, ale natychmiast byÅ‚bym oskarżony o faÅ‚szowanie modelu – wyjaÅ›nia „Naszemu Dziennikowi” prof. Kowaleczko. Przyznaje zatem, że wystarczy drobna modyfikacja (a może manipulacja) danymi wejÅ›ciowymi, by dostać wynik praktycznie na zamówienie. Zgodność „z rejestracjÄ…” oznaczaÅ‚aby potwierdzenie wyników komisji Millera pokazanych na wykresach w tabelach zaÅ‚Ä…czonych do jej raportu. Ale można sobie wyobrazić zgodność z dowolnÄ… innÄ… hipotezÄ… przebiegu katastrofy.

Kowaleczko ma niewielkÄ… „konkurencjÄ™” w tworzeniu modelu matematycznego katastrofy smoleÅ„skiej.

– KBWLLP nie zleciÅ‚a żadnych symulacji, zaÅ› MAK prowadziÅ‚ prace tego typu z wykorzystaniem symulatora, w którym model matematyczny samolotu jest „zaszyty”. Ale nie umożliwia on wedÅ‚ug mnie analizy urwania kawaÅ‚ka skrzydÅ‚a – zaznacza prof. Kowaleczko.

Maciej Lasek, czÅ‚onek komisji Millera, a obecnie szef zespoÅ‚u rzÄ…dowego majÄ…cego „wyjaÅ›niać spoÅ‚eczeÅ„stwu” jego ustalenia, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” twierdziÅ‚, że wykonanie takiego modelu byÅ‚oby nieprzydatne, a do tego bardzo trudne.

– Moim celem byÅ‚a odpowiedź na pytanie, czy samolot mógÅ‚ wykonać obrót. Nie staraÅ‚em siÄ™ uzyskać absolutnej zgodnoÅ›ci symulacji z zapisami [rejestratorów]. W moim przekonaniu jest to przy istniejÄ…cych ograniczeniach niemożliwe – uważa. W praktyce oznacza to przyjÄ™cie zaÅ‚ożenia, że – tak jak twierdzi MAK i KBWLLP – samolot rzeczywiÅ›cie uderzyÅ‚ lewym skrzydÅ‚em w brzozÄ™, w wyniku czego koÅ„cówka tego skrzydÅ‚a odÅ‚amaÅ‚a siÄ™. NastÄ™pnie należy wykonać symulacjÄ™ dalszego lotu maszyny, aż do uderzenia w ziemiÄ™. Oficjalne komisje twierdzÄ…, że tupolew wykonaÅ‚ półbeczkÄ™, czyli obróciÅ‚ siÄ™ wokół podÅ‚użnej osi o mniej wiÄ™cej 180 stopni, do tego w trakcie unoszÄ…c siÄ™ tak, że nie zahaczyÅ‚ lewym (choć skróconym) skrzydÅ‚em o ziemiÄ™.

IdealnÄ… sytuacjÄ… byÅ‚by zespół specjalistów pracujÄ…cy nad takim zagadnieniem, potem dyskusja w gronie fachowców lub profesjonalna recenzja. Ciężko jednak o takie warunki w przypadku tematu katastrofy. – PrzygotowujÄ…c pracÄ™, odczuwaÅ‚em duże osamotnienie w docieraniu do różnych materiałów i danych źródÅ‚owych. W zasadzie oparÅ‚em siÄ™ na dwóch raportach i trzech książkach dotyczÄ…cych samolotu. Zauważalna przeze mnie niechęć Å›rodowiska specjalistów z zakresu lotnictwa do mieszania siÄ™ do wszelkich analiz dotyczÄ…cych katastrofy spowodowaÅ‚a, że nie miaÅ‚em możliwoÅ›ci bieżącej weryfikacji poszczególnych etapów badaÅ„. W normalnych warunkach wszelkie wÄ…tpliwoÅ›ci byÅ‚yby wyjaÅ›nione w ramach zespoÅ‚owej dyskusji. Ja sam mam wiele pytaÅ„, na które nie znajdujÄ™ odpowiedzi – wyznaje Kowaleczko.

Ma w planie prezentacjÄ™ swoich wyników na najbliższej konferencji „Mechanika w lotnictwie” w maju (również w Kazimierzu) i inne formy konsultacji. – Mam nadziejÄ™, że pojawiÄ… siÄ™ też merytoryczne uwagi. OczekujÄ™ na nie, ponieważ nie traktujÄ™ swojego raportu jako niekwestionowanej prawdy. Dlatego staraÅ‚em siÄ™ pokazać kuchniÄ™ modelu, wyznaczania warunków poczÄ…tkowych i obliczeÅ„ – wyjaÅ›nia. LiczyÅ‚ też na konferencjÄ™ prof. MichaÅ‚a Kleibera, prezesa PAN, ale ta nie doszÅ‚a do skutku.

Piotr Falkowski
Nasz Dziennik