Dodano: 18.01.14 - 12:58 | Dział: Krótko, celnie i na temat...

Podziały


Szanowni Państwo!

KiedyÅ› ktoÅ› usiÅ‚owaÅ‚ mi wyperswadować podziaÅ‚y, bo prowadzÄ… one rzekomo do faszyzmu. A do czego prowadzi brak podziałów? JeÅ›li już nawet nie bÄ™dziemy dzielić siÄ™ na dziewczynki i chÅ‚opczyków, to pozostaniemy jakÄ…Å› bliżej nieokreÅ›lonÄ… masÄ…, z którÄ… można zrobić wszystko. Bo czy jakieÅ› „coÅ›” zasÅ‚uguje w ogóle na szacunek?

W pierwszym felietonie napisaÅ‚am, że nad WisÅ‚Ä… żyjÄ… dwie nacje: Polacy i „Europejczycy”. Dla Polaka bycie Europejczykiem jest stanem naturalnym. Dla „Europejczyka” bycie Polakiem to obciach. Od tamtej pory minęły 3 lata. Teraz podzieliÅ‚abym nas na 3 grupy: patrioci, idioci i zdrajcy. Pierwsza i trzecia grupa jest Å›wiadoma swojej przynależnoÅ›ci. Idiota to wedÅ‚ug greckiego pierwowzoru czÅ‚owiek niezaangażowany w sprawy ogółu. DziÅ› powiedzielibyÅ›my – nie interesujÄ…cy siÄ™ politykÄ….

Aktywne sÄ… wiÄ™c dwie grupy – patriotów i zdrajców. Co robi siÄ™ ze zdrajcami? To zależy, na wojnie siÄ™ ich likwiduje, w czasie pokoju tylko demaskuje. Musimy zdecydować czy już jesteÅ›my pod okupacjÄ…, czy jeszcze nie. Od tego zależy bowiem los zdrajców. W koÅ„cu, zdrajca to też czÅ‚owiek, no nie?




Pozdrawiam do następnej soboty
Małgorzata Todd
www.mtodd.pl
Lub http://sklep.mtodd.pl


3/2014 (134)


Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.


Profesor Gender

Występują: Dziennikarz i Profesor.


Dziennikarz – NieÅ‚atwo byÅ‚o tu pana znaleźć, profesorze.

Profesor – Jestem dość zajÄ™ty. Dużo obowiÄ…zków.

Dziennikarz – Rozumiem. Åšwiat zwariowaÅ‚ na punkcie paÅ„skiej teorii. Co mówiÄ™? – teorii. To przecież caÅ‚kiem nowa dziedzina nauki! DokonaÅ‚ pan tego wiekopomnego odkrycia tutaj, w tym instytucie?

Profesor – Nie wiem co dokÅ‚adnie ma pan na myÅ›li, ale jestem od lat szefem tej placówki.

Dziennikarz – Jeszcze taka skromność! PrawdÄ™ mówiÄ…c, spodziewaÅ‚em siÄ™, że tym sÅ‚awnym profesorem okaże siÄ™ kobieta.

Profesor – A to dlaczego?

Dziennikarz – No, trudno ukryć, że ruch feministyczny rozsÅ‚awiÅ‚ paÅ„skie nazwisko.

Profesor – Nie wydaje mi siÄ™ żeby byÅ‚o ono sÅ‚awne.

Dziennikarz – Ależ jest! ProszÄ™ opowiedzieć jak pan wpadÅ‚ na ten genialny pomysÅ‚, profesorze Gender.

Profesor – Jak mnie pan nazwaÅ‚?

Dziennikarz – Tak jak wszyscy, czyż nie? Nareszcie doczekaliÅ›my siÄ™ prawdziwej równoÅ›ci i wolnoÅ›ci zarazem. Nikt nie bÄ™dzie mi już dyktowaÅ‚, czy mam być mężczyznÄ…, czy może wolÄ™ być kobietÄ….

Profesor – A woli pan?

Dziennikarz – Nie próbowaÅ‚em, ale to zapewne jest fascynujÄ…ce!

Profesor – Hm...
Pojawiają się dwaj dobrze zbudowani mężczyźni i stają po obu stronach Dziennikarza.

Dziennikarz – A ci panowie to co za jedni?

Profesor – Przypuszczam, że pilnie potrzebuje pan pomocy.

Dziennikarz – SkÄ…d to przypuszczenie?

Profesor – To jest klinika psychiatryczna.

Dziennikarz – Aha, no ale jeÅ›li nawet, to przecież ja jestem zdrowy.

Profesor – Tak samo twierdzi „Profesor Gender”.

Dziennikarz – Nie rozumiem. Czy to nie pan... Może pan jaÅ›niej?

Profesor – MogÄ™. Tak każe siÄ™ tytuÅ‚ować jeden z naszych pacjentów. TrafiÅ‚ do nas na leczenie jako pedofil i to wÅ‚aÅ›nie on wymyÅ›liÅ‚ to, co nazywa siÄ™ teraz ideologiÄ… Gender.

KURTYNA







MARGARET TODD


LEKCJA
POKERA



Odcinek 34




Informacje we wszystkich serwisach telewizyjnych zaczynały się od tej samej sensacji.
Premier rezygnuje z ubiegania się o fotel prezydencki. Z wypowiedzi samego premiera wynikało
mniej więcej tyle, że nie będzie zajmował się takimi głupstwami jak puste zaszczyty,
mając do spełnienia dziejową misję. Dziennikarze prześcigali się teraz w spekulacjach, kto
będzie kandydował na to wzgardzone miejsce. Mniej ambitnych jednak nie brakowało. Padało
wiele nazwisk. W tej sytuacji przesłuchanie skorumpowanego ministra schodziło na plan dalszy.
I bardzo dobrze, pomyślał Redaktor Naczelny, w skrócie nazywany Naczelnym, wyłączając
telewizor.
Naczelny, niekiedy zwany Naczelnikiem albo nawet samym „N” zamyÅ›liÅ‚ siÄ™. Na razie
wszystko szło zgodnie z planem, ale przeciwnika nigdy nie należy lekceważyć. Do zwołanej
przez siebie narady zostało mu zaledwie piętnaście minut. Polacy lubią się spóźniać, ale przecież
nie na spotkanie z nim. Tu obowiązują reguły, których nikt nie ośmieli się kwestionować.
Zajrzał do sali bankietowej, żeby się upewnić, że stół z cateringiem i trunkami jest należycie
zastawiony. Przechodząc obok lustra, roztargał trochę włosy i rozchełstał koszulę.
Wbrew temu, co o nim powszechnie sądzono, przywiązywał dużą wagę do wyglądu. Wódz
musi się wyróżniać w każdy dostępny sposób, lepiej jednak, żeby był to sposób przemyślany i konsekwentny.
Przeszedł do sali konferencyjnej z dużym stołem przypominającym trochę ten sławetny z
Magdalenki, ale tylko trochę. Nawet nie był do końca okrągły, tylko owalny i mieściło się
przy nim dwadzieścia krzeseł oraz jeden okazały fotel. Zanim zasiadł w nim, wyjął z kieszeni
paczkę papierosów i wraz z zapalniczką umieścił tuż koło popielniczki.
Odkąd Polewa zaczął być zapraszany na te spotkania, zauważył pewną prawidłowość,
która czasem się potwierdzała, a czasem nie. Teraz na przykład było po równo: siedmiu
przedstawicieli rządu, siedmiu biznesmenów i siedmiu wpływowych przedstawicieli mediów,
wliczajÄ…c w to gospodarza.
W progu witała gości hostessa, odbierając od każdego komórkę, co było tu obowiązkowym
rytuałem. Nie tłumaczyła czy chodzi o niezakłócanie obrad, czy ich nienagrywanie, a
nikomu nie przyszło nawet przez myśl, żeby o to zapytać. W rzeczywistości obie sale naszpikowane
były elektroniką. Ukryte kamery i mikrofony rejestrują wszystko. Czy zapraszani
goście o tym wiedzieli? Pewnie niektórzy się domyślali. Nie zdarzyło się, żeby którekolwiek
z krzeseł nie zostało zajęte. Ciekawe, bywają przecież wypadki losowe. Czyżby gospodarz
powielał zwyczaj obowiązujący na gali rozdawania nagród Nobla? Polewa przypomniał
sobie, że był kiedyś takim rezerwowym. Asystentka nie potwierdziła jego udziału, ale on jest
cierpliwy. Wreszcie się doczekał.
Teraz przybyÅ‚ pierwszy i zajÄ…Å‚ miejsce po prawicy „N” z widokiem na siedmioramienny
lichtarz ustawiony na stylowej komódce. Zastanawiał się, czy cyfry miały jakieś znaczenie
dla gospodarza. Gości było zawsze trzy razy po siedem. Gospodarz grywał może w oczko? A
może raczej w pokera? Nic o tym nie wiedział.
Kiedy pozostali goście zajęli już wszystkie miejsca, obrady się zaczęły.
– ZaprosiÅ‚em tu was, bo niespodziewana rezygnacja premiera z udziaÅ‚u w wyborach na
prezydenta wymaga od nas wszystkich zastanowienia siÄ™ nad nowym kandydatem – urwaÅ‚,
czekając najwyraźniej na burzę mózgów, która jednak nie nastąpiła. Liczył, że ktoś zaoponuje
przeciwko sÅ‚owu „niespodziewana”. PrzeliczyÅ‚ siÄ™ jednak, bo nikt nie chciaÅ‚ wdawać siÄ™ z
nim w polemikę, nawet jeśli to, co mówił dzisiaj przeczyło temu, co mówił wczoraj, a może
właśnie z tego powodu woleli się nie wychylać.
Wreszcie głos zabrał wiceminister gospodarki.
– Przecież toczy siÄ™ debata nad kandydatem naszej partii, zarówno publiczna jak i ta w
gabinecie premiera – powiedziaÅ‚.
Zapadło kłopotliwe milczenie. Nie po raz pierwszy Radek Gratkowski wykazał się naiwnością.
– GratulujÄ™ sukcesu na niwie odpadów – podchwyciÅ‚ gospodarz. – Nie miaÅ‚em wczeÅ›niej
sposobności. Wygląda na to, że nikt się już o segregowanie śmieci nie będzie dopominał. Ale
wracając do spraw aktualnych, czekam na konkretne propozycje. Nie możemy przecież dopuścić
do reelekcji obecnego prezydenta.
Odpowiedział mu pomruk aprobaty.
– JeÅ›li można – wtrÄ…ciÅ‚ Polewa – moim zdaniem najodpowiedniejszym kandydatem jest
ten członek partii, który lubi się fotografować z członkiem w dłoni.
Po twarzach przebiegł lekki uśmiech.
– Dlaczego? – spytaÅ‚ „N” zwany też Naczelnym lub Naczelnikiem. To ostatnie przezwisko
mogło wydawać się z pozoru złośliwe, bo kojarzące się z przywódcą II Rzeczypospolitej,
ale tylko z pozoru. Nie podzielał oczywiście poglądów wroga bolszewików, ale nie miał nic
przeciwko temu, żeby postrzegano jego, Redaktora Naczelnego, jako postać równie znaczącą.
LubiÅ‚ też, kiedy mówiono o nim po prostu„N”. Niewielu już pamiÄ™ta, że kiedyÅ› litera ta oznaczaÅ‚a
Napoleona.
– Przede wszystkim dlatego, że jest Å‚atwo rozpoznawalny, wyróżnia siÄ™, w ogóle swój
chłop. Dla wyborcy liczy się przede wszystkim wygląd kandydata, dopiero później to, jak
mówi. Co mówi, jest oczywiście zupełnie bez znaczenia, bo zdanie zawsze może zmienić.
Prawda była zbyt oczywista, żeby ktokolwiek pokusił się o komentowanie wypowiedzi
Polewy. Padały kolejne propozycje, wszystkie bez wyjątku mało oryginalne. Zarówno politycy,
jak i zaproszeni biznesmeni najwyraźniej nie mieli pomysłu, kogo chcieliby widzieć na
pierwszym urzędzie w państwie.
Języki rozwiązały się dopiero w sali bankietowej.
– Czaisz, po co on nas dzisiaj wezwaÅ‚? – prezes banku z tym pytaniem zwróciÅ‚ siÄ™ do Polewy,
ale zanim ten zdążyÅ‚ udzielić odpowiedzi, bankier stwierdziÅ‚: – Przecież wszyscy wiemy,
po co była ta cała zadyma. Premier trzymał tego asa w rękawie, żeby ratować Mira.
– Uważam, że jest dobrym pokerzystÄ…. Gra siÄ™ zaczęła, kiedy szef CBA wyniuchaÅ‚ to,
czego nie powinien – odparÅ‚ Polewa.
– Od poczÄ…tku wiedziaÅ‚em, że tak to siÄ™ skoÅ„czy. Nasi nie mogli pozwolić, żeby ktoÅ› patrzyÅ‚
im na rÄ™ce – zawyrokowaÅ‚ prezes banku, byÅ‚y czÅ‚onek KC.
– Można na słówko? – do Polewy podszedÅ‚ Gratkowski, wiceminister, którego Naczelny
publicznie pochwalił za gospodarkę odpadami.
– OczywiÅ›cie – Polewa zawsze robiÅ‚ wrażenie czÅ‚owieka zainteresowanego tematem oraz
skłonnego do współpracy.
– Sprawa jest delikatnej natury – wiceminister Å›ciszyÅ‚ gÅ‚os tak, że jego rozmówca ledwie
go sÅ‚yszaÅ‚. – Najlepiej by byÅ‚o, żeby gospodarkÄ… odpadami nikt siÄ™ nie interesowaÅ‚, ale jeżeli
już dziennikarze nie mają innych tematów, to należałoby zacząć ubolewać nad społeczeństwem,
które nie dba o środowisko. Kontenery do segregacji śmieci przecież są.
– RzeczywiÅ›cie – przyznaÅ‚ uprzejmie Polewa. – Nawet bardzo zmyÅ›lnie ustawione. Te,
które widzę z okien mojego mieszkania, ledwie wystają spod śniegu w miejscu przez nikogo
nie uczęszczanym.
– Ale przyzna pan, że to duża oszczÄ™dność. Po prostu nie trzeba ich opróżniać. ProszÄ™
mnie oczywiście nie cytować.
CDN

Już teraz można zamówić całość wpłacając jedynie 20 zł na konto Nr: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146; 01-519 Warszawa i podając adres internetowy, na który e-booka należy przesłać.

OkÅ‚adkÄ™ zaprojektowaÅ‚ ZdzisÅ‚aw Å»mudziÅ„ski Copyright © by
Margaret Todd, 2013 All rights reserved. Wydawnictwo „Twins”
ul. Dymińska 6a/146 01-519 Warszawa




P.S.1) Nadal jest do wynajęcia 2-pokojowe mieszkanie w Warszawie (można się targować). Zainteresowanych proszę o kontakt e-mailowy, lub telefoniczny:
601 678 671.



P.S.2) www.youtube.com/watch?v=vReTmdYm_G0
Polecam konkurencjÄ™, a co mi tam.