Dodano: 11.11.13 - 11:48 | Dział: A to POLSKA właśnie - A.R-L

Czy ekologia może być prawicowa?


Truizmem jest stwierdzenie, że Å›rodowisko jest jedno, wspólne, dla wszystkich mieszkaÅ„ców Ziemi. Jak mówiÅ‚ Mostafa K. Tolba, pierwszy przewodniczÄ…cy programu Ochrony Åšrodowiska ONZ (UNEP),: „Å›rodowiska nie odziedziczyliÅ›my po przodkach, a pożyczyliÅ›my od naszych dzieci”, dlatego mamy obowiÄ…zek tak je użytkować i przeksztaÅ‚cać, by mogÅ‚o sÅ‚użyć po nas jeszcze wielu nastÄ™pnym pokoleniom. MiÄ™dzynarodowa spoÅ‚eczność już dawno przekonaÅ‚a siÄ™, że problemy ekologiczne należy rozpatrywać w skali globalnej, nie zważajÄ…c na podziaÅ‚y geograficzne i polityczne. Natomiast rozwiÄ…zania konkretnych problemów trzeba szukać w miejscu zamieszkania, mobilizujÄ…c lokalne spoÅ‚ecznoÅ›ci zgodnie z hasÅ‚em: „myÅ›l globalnie-dziaÅ‚aj lokalnie”.
Tak więc, tytuł artykułu może być odczytany jako przewrotne pytanie retoryczne. Przecież środowisko mamy jedno i wszyscy w równym stopniu ponosimy za nie odpowiedzialność. Jednak to, w jaki sposób z tego zadania się wywiązujemy, niewątpliwie zależy także od politycznych przekonań.

Nie wiem, czy ci wszyscy, którzy tak zdecydowanie okreÅ›lÄ…, postawione w tytule pytanie, jako bezsensowne, równie szybko potrafiÄ… np. okreÅ›lić samo sÅ‚owo „ekologia”. Cóż to takiego jest ekologia? Tadeusz Burger, publicysta ekologiczny, w swych „Uwagach o Å›wiadomoÅ›ci ekologicznej”, okreÅ›la jÄ…, jako znajomość procesów zachodzÄ…cych w ekosferze i poszczególnych ekosystemach, jako umiejÄ™tnoÅ›ci przewidywania ekologicznych skutków podejmowanych dziaÅ‚aÅ„, wiedzy o zanieczyszczeniach, zagrożeniach i możliwoÅ›ciach przeciwdziaÅ‚ania im.” OczywiÅ›cie, nie jest w tej chwili ważna sama definicja, istotne jest natomiast, w jaki sposób i czy w ogóle czÅ‚owiek odnajduje swoje miejsce w Å›rodowisku naturalnym. Jak rozumie to Å›rodowisko i czy potrafi z niego wÅ‚aÅ›ciwie korzystać i ksztaÅ‚tować je?
I nie ma tu żadnych przypadkowoÅ›ci, nie sÄ… tu najważniejsze uczone wywody, tworzone prawo danego kraju, czy też konwencje miÄ™dzynarodowe. Jedno jest tylko prawo regulujÄ…ce wzajemne relacje miÄ™dzy czÅ‚owiekiem, a Å›rodowiskiem naturalnym, prawo, od którego wywodzić powinno siÄ™ wszystko, prawo, zapisane w biblijnej KsiÄ™dze Rodzaju. Warto je przypomnieć: „ A wreszcie rzekÅ‚ Bóg: uczyÅ„my czÅ‚owieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydÅ‚em, nad ziemiÄ… i nad wszystkimi zwierzÄ™tami peÅ‚zajÄ…cymi po ziemi. Po czym ich bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚, mówiÄ…c: BÄ…dźcie pÅ‚odni i rozmnażajcie siÄ™, abyÅ›cie zaludnili ziemiÄ™ i uczynili jÄ… sobie poddanÄ…”. Tak wiÄ™c, to oczywista dyrektywa, jednoczeÅ›nie zobowiÄ…zujÄ…ca nas do zdania sprawozdania z nadzorczego korzystania ze Å›rodowiska, z czym, oczywiÅ›cie, nie można dyskutować. JednoczeÅ›nie, inny werset KsiÄ™gi Rodzaju mówi: „Pan Bóg wziÄ…Å‚, zatem czÅ‚owieka i umieÅ›ciÅ‚ go w ogrodzie Eden, aby uprawiaÅ‚ go i doglÄ…daÅ‚”. I to jest również dyrektywa, wcale niebÄ™dÄ…ca w sprzecznoÅ›ci z poprzedniÄ…. Oczywiste, bowiem jest, że to czÅ‚owiek jest panem caÅ‚ej ziemi, caÅ‚ej przyrody, ale również zostaÅ‚ on zobowiÄ…zany do troski o niÄ…, do dbania o ZiemiÄ™. Jest panem i wÅ‚adcÄ…, ale jednoczeÅ›nie dobrym gospodarzem, takim ogrodnikiem samego Boga, jak pisaÅ‚ ks.Grzesica. Jest współpracownikiem Boga. Czyż wiÄ™c, jest tu jakaÅ› sprzeczność? Czy w ogóle można mówić o sprzecznoÅ›ci w tym, co objawia nam Biblia? Oto tak wÅ‚aÅ›nie zostaÅ‚ umocowany czÅ‚owiek, który nie może być odseparowany od Å›rodowiska, bowiem jest w niÄ… wkomponowany. TworzÄ… jedność, żyjÄ… w symbiozie. CzÅ‚owiek, stworzony na obraz i podobieÅ„stwo Boże, co podkreÅ›la jego Å›wiÄ™tość i jego nadrzÄ™dność, otrzymaÅ‚ od swego Stwórcy ziemiÄ™, aby dziaÅ‚aÅ‚ mÄ…drze, wykazujÄ…c umiarkowanie w swej dziaÅ‚alnoÅ›ci biologicznej i technicznej. Ot i wszystko. CaÅ‚a mÄ…drość, która zostaÅ‚a czÅ‚owiekowi zadana. Z tego zadania także bÄ™dzie czÅ‚owiek rozliczony, a jeÅ›li tylko chwilÄ™ siÄ™ zastanowimy, to już, zupeÅ‚nie nieÅ›wiadomie, siÄ™ rozliczamy.
Jak więc dziś wygląda ta nasza symbioza, jak korzystamy z tego ogromnego daru, jaki otrzymaliśmy?

Jan PaweÅ‚ II tak mówiÅ‚: „CzÅ‚owiek koÅ„ca XX wieku, opanowany pragnieniem posiadania i używania, bardziej aniżeli bycia i wzrastania, używa w nadmiarze i w sposób nieuporzÄ…dkowany zasoby ziemi, narażajÄ…c przez to wÅ‚asne życie.....CzÅ‚owiek, który odkrywa swÄ… zdolność przeksztaÅ‚cania i w pewnym sensie, stwarzania Å›wiata wÅ‚asnÄ… pracÄ…, zapomina, że zawsze dzieje siÄ™ to w oparciu o pierwszy dar otrzymany od Boga na poczÄ…tku, w postaci rzeczy przezeÅ„ stworzonych. CzÅ‚owiek mniema, że samowolnie może rozporzÄ…dzać ziemiÄ…, bezwzglÄ™dnie podporzÄ…dkowujÄ…c jÄ… wÅ‚asnej woli, tak, jakby nie miaÅ‚a ona wÅ‚asnego ksztaÅ‚tu i wczeÅ›niejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które czÅ‚owiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie można siÄ™ sprzeniewierzać”.
Jakież to proste. Oczywiście, nie możemy, bo nawet nie jesteśmy w stanie, sprzeciwić się przeznaczeniu, lecz możemy je rozwijać. Nie możemy zajmować miejsca Boga, co w końcu powoduje bunt natury, tyranizowanej przez człowieka, a nie przez niego rządzonej. Powstałe tym sposobem szkody, rany zadane ziemi, są niejednokrotnie nieodwracalne i w efekcie obracają się przeciwko człowiekowi. Jan Paweł II tak określa ten stan:
„NajgÅ‚Ä™bszÄ… i najpoważniejszÄ… implikacjÄ… moralnÄ… kwestii ekologicznej, jest brak szacunku dla życia, który charakteryzuje wiele zachowaÅ„ sprzecznych z zasadami ochrony Å›rodowiska. Zdarza siÄ™ czÄ™sto, że potrzeby produkcji przeważajÄ… nad godnoÅ›ciÄ… pracownika, a interesy ekonomiczne biorÄ… górÄ™ nad dobrem jednostek, czy nawet caÅ‚ych spoÅ‚ecznoÅ›ci. W takich wypadkach, zanieczyszczenia, czy zniszczenia powodowane w Å›rodowisku, sÄ… skutkiem ograniczonego i wynaturzonego Å›wiatopoglÄ…du, który wiąże siÄ™ czasem z prawdziwÄ… pogardÄ… dla czÅ‚owieka.”
W encyklice „Sollicitudo rei socialis”, Jan PaweÅ‚ II przedstawiÅ‚ trzy zasady okreÅ›lajÄ…ce stosunek czÅ‚owieka do przyrody:
1. Pierwsza zasada nienaruszalnoÅ›ci natury i struktury Å›wiata – oznacza, że nie wolno używać w sposób dowolny skÅ‚adników Å›wiata – minerałów roÅ›lin i zwierzÄ…t. Cele gospodarcze należy podporzÄ…dkować naturze tych skÅ‚adników i ich wzajemnym powiÄ…zaniom,
2. Druga zasada to zasada ochrony życia, zdrowia i środowiska naturalnego,
3. Ostatnia, trzecia zasada, dotyczy umiarkowanego eksploatowania zasobów. Mówi ona, że zasoby świata są własnością całej ludzkości, a więc także przyszłych pokoleń. Należy, zatem tak korzystać z bogactw naturalnych tak, aby uwzględnić również dobro pokoleń następnych.

Nauki Kościoła poprzez sfery: moralną i etyczną, a także kształtowanie postaw społeczeństwa chrześcijańskiego, z trudnością, torują sobie drogę do gospodarczej rzeczywistości. Tu jednak powstały daleko idące zmiany w środowisku, ostro zarysowały się trendy degradacji przyrodniczych zasobów, które dziś, ogromnym wysiłkiem społeczeństwa, staramy się zmienić.
Kryzys gospodarczy i spoÅ‚eczny okresu zniewolenia komunistycznego boleÅ›nie i namacalnie siÄ™ przeplataÅ‚ z ekologicznÄ… dewastacjÄ… polskiej ziemi, co stawiaÅ‚o pod znakiem zapytania podstawy biologicznej egzystencji Polaków. Rabunkowa i bezmyÅ›lna eksploatacja Å›rodowiska przyrodniczego staÅ‚a, in expressis verbis, w sprzecznoÅ›ci z zacytowanÄ… wyżej ocenÄ… naszego papieża. Zachodnie kraje, znacznie szybciej, niż Polska, zorientowaÅ‚y siÄ™, że lansowana w okresie powojennym industrializacja, intensyfikacja produkcji rolnej, i urbanizacja prowadzÄ… do nieodwracalnych zmian w Å›rodowisku, a w konsekwencji do pogorszenia warunków życia spoÅ‚eczeÅ„stwa. Poprawa ekonomicznych wskaźników nie jest gwarancjÄ… na lepsze zaspokojenie potrzeb czÅ‚owieka. Możemy mieć, bowiem do czynienia ze wzrostem, ale bez rozwoju, ze wzrostem, który wczeÅ›niej czy później napotka na ekologiczne bariery. Nie można rabunkowo eksploatować naturalnych zasobów, bez ograniczeÅ„ produkować zanieczyszczeÅ„ zatruwajÄ…cych powietrze, wodÄ™ i glebÄ™, zwiÄ™kszać plonów podnoszÄ…c dawki nawozów i pestycydów. W koÅ„cu proces degradacji osiÄ…gnie takie rozmiary, że spowoduje zaÅ‚amanie gospodarczego wzrostu. Na istnienie takich ekologicznych barier wskazywaÅ‚ raport pt: „Nasza wspólna przyszÅ‚ość” opracowany przez KomisjÄ™ ds. Rozwoju pracujÄ…cÄ… pod przewodnictwem pani Gro Haarlem Brundtland. Raport postulowaÅ‚ potrzebÄ™ inkorporowania zasad ochrony Å›rodowiska do sektorowych strategii rozwojowych, by w ten sposób uniknąć barier wzrostu i zapewnić rozwojowi trwaÅ‚y, zrównoważony charakter.

Rok 1989 byÅ‚ także poczÄ…tkiem koniecznych zmian, majÄ…cych na celu podtrzymanie Å›rodowiska życia i wziÄ™cia odpowiedzialnoÅ›ci za przyszÅ‚e pokolenia. Rozwijać siÄ™ zaczęły różne nurty ekologiczne o rozmaitych formach i programach dziaÅ‚ania oraz okolicznoÅ›ciach i powodach dziaÅ‚ania. WÅ›ród nich, wyróżnić trzeba, bez wÄ…tpienia, franciszkaÅ„skie organizacje ekologiczne, jak np. Ruch Ekologiczny Å›w. Franciszka z Asyżu, skupiajÄ…cy kleryków franciszkaÅ„skich, czy też ekologiczne grupy osób Å›wieckich, dziaÅ‚ajÄ…ce w powiÄ…zaniu z różnymi zakonami franciszkaÅ„skimi i inne, jak np. Polski Ruch Ekologiczny, powstaÅ‚y w 1980r., który w panoramie ruchów ekologicznych zajmuje pozycjÄ™ szczególnÄ…. Generalnie można powiedzieć, iż celem ruchów, którym patronuje Å›w. Franciszek, jest czynny udziaÅ‚ w budowaniu cywilizacji miÅ‚oÅ›ci, opartej na prymacie osoby nad rzeczÄ…, etyki nad technikÄ…, umiÅ‚owaniem tego, aby „bardziej być”, przed dążeniem, aby „wiÄ™cej mieć”, a także miÅ‚osierdzia nad sprawiedliwoÅ›ciÄ…, poprzez braterskie traktowanie czÅ‚owieka i przyrody. Wszystkie te ruchy współorganizujÄ… i uczestniczÄ… w licznych konferencjach naukowych, a ich przedstawiciele uczestniczyli nawet w podzespole do spraw ekologii, w czasie obrad okrÄ…gÅ‚ego stoÅ‚u (celowo pisane z maÅ‚ej litery).

Trzeba mieć na uwadze fakt, że istnieje także caÅ‚kiem niemaÅ‚a grupa intelektualistów i naukowców, dziaÅ‚ajÄ…cych, ich zdaniem, na rzecz ochrony przyrody, którzy sÄ… skÅ‚onni przypisywać chrzeÅ›cijaÅ„stwu odpowiedzialność za degradacjÄ™ Å›rodowiska w naszej części globu. UważajÄ… oni, że chrzeÅ›cijaÅ„skie nauki o stworzeniu, z czÅ‚owiekiem stojÄ…cym na szczycie piramidy wszystkich stworzeÅ„, zaciążyÅ‚y bardzo na stosunku czÅ‚owieka do przyrody. I tak. np. L. Whitte’ sformuÅ‚owaÅ‚ zarzut, że...” religia chrzeÅ›cijaÅ„ska jest antropocentryczna. Nie tylko ustanowiÅ‚a dualizm miÄ™dzy czÅ‚owiekiem a naturÄ…, ale jeszcze podkreÅ›liÅ‚a, że byÅ‚o wolÄ… Bożą, by czÅ‚owiek eksploatowaÅ‚ naturÄ™ dla wÅ‚asnych celów”. To oni i nie tylko, uważajÄ…, że sam czÅ‚owiek, bez niczyjej pomocy, jest w stanie zniszczyć swe Å›rodowisko naturalne, a już czÅ‚owiek – chrzeÅ›cijanin, w szczególnoÅ›ci. Rush Limbaugh, amerykaÅ„ski publicysta radiowy, dziwi siÄ™ arogancji i zarozumiaÅ‚oÅ›ci czÅ‚owieka z jego osiÄ…gnięć, który przecież sam jest skutkiem Stworzenia, z pewnoÅ›ciÄ…, wiÄ™c nie jest w stanie zniszczyć „ten najwspanialszy twór WszechÅ›wiata”, którego pochodzenie, rozmiar, czy też umiejscowienie nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić. No, bo, jak to jest możliwe. Ziemia ma już ok. 4 mld. lat, a jej arcywróg - czÅ‚owiek, żyje na niej ok.200 tys. lat. Przez te wszystkie lata, potężne siÅ‚y natury, które zmieniaÅ‚y jej oblicze, nie zdoÅ‚aÅ‚y jej zniszczyć, a czÅ‚owiek, szczególnie czÅ‚owiek ostatnich 60 lat, okaże siÄ™ mocniejszy od wszystkich kataklizmów minionych wieków?

DoskonaÅ‚ość przeraża Limbaugha. Pisze on: „Ta jedna, maÅ‚a planeta posiada warunki konieczne do życia i jest idealnie usytuowana w systemie sÅ‚onecznym. Gdyby siÄ™ znajdowaÅ‚a nieco dalej od sÅ‚oÅ„ca, byÅ‚aby jedna wielkÄ… AntarktydÄ…; gdyby byÅ‚a tylko trochÄ™ bliżej, staÅ‚aby siÄ™ jak Sahara, ogromnÄ… pustyniÄ…”. Trudno siÄ™ z tym nie zgodzić. Ziemia jest, wiÄ™c precyzyjnie poÅ‚ożona, a to oznacza, iż nie może być dzieÅ‚em przypadku. Ludzie nie majÄ… z jej powstaniem nic wspólnego. JesteÅ›my wszyscy zaledwie czÄ…stkÄ… tej planety i egzystujemy na niej obok innych stworzeÅ„. Nie jesteÅ›my z pewnoÅ›ciÄ…, jak nas przedstawiajÄ… ochroniarze od Å›rodowiska, naturalnymi wrogami przyrody, lecz zadaniem naszym jest współistnienie z innymi gatunkami zamieszkujÄ…cymi ziemiÄ™. Mamy jednak do wykonania specjalne zadanie.

Podstawowa egzystencja większości zwierząt, czy owadów zależy od tego, czy zjedzą one inne zwierzę, czy owada, czy też nie. Człowiek zaś jest tym, który potrafi uporządkować bałagan i nieład spowodowany przez siebie i inne stworzenia. Tylko człowiek. I w tym aspekcie także przejawia się jego wyższość i jego posłannictwo. Jest oczywistą prawdą, że człowiek sam narobił na tym świecie wiele nieporządku, lecz przedstawianie go jako odwiecznego wroga ziemi, to przejaw ludzkiej próżności, żeby nie powiedzieć dosadniej. To oni właśnie, we własnym interesie, chcą w nas wmówić poczucie winy za to, że mimo wszystko żyjemy, ignorując ich ostrzeżenia, czy też wyniki pseudo badań. Spróbujmy zdiagnozować specjalne dwa naturalne zjawiska, którymi współcześni ekowojownicy straszą nas od kilku ostatnich dziesięcioleci.
Jakże czÄ™sto, pierwsze strony gazet, lub najważniejsze informacje telewizyjne, porażajÄ… nas widmem nieuchronnych katastrof, np. zwykÅ‚Ä… grypÄ…, która stać siÄ™ może powodem Å›mierci milionów (przeżyjesz, jeÅ›li siÄ™ zaszczepisz), nieuchronnym trzÄ™sieniem ziemi, chorobÄ… wÅ›ciekÅ‚ych krów, czy ptasiÄ… grypÄ… itp. Za każdÄ…, z tych informacji, kryjÄ… siÄ™ oczywiÅ›cie autorytety profesorskie. Te profesorskie, dyżurne autorytety, straszÄ… nas także naturÄ…. Już w 1972 roku, „uczeni prorocy”, w swym raporcie Klubu Rzymskiego, zaczÄ™li nas straszyć także i kosmosem. Z tÄ… datÄ…, wiąże siÄ™ caÅ‚a seria ruchów pseudoekologicznych. Warto tu przypomnieć, że raport przewidywaÅ‚ także:
- iż, w 1981 roku wyczerpią się światowe rezerwy złota,
- a od 1987r, brakować bÄ™dzie cyny, od 1990 – oÅ‚owiu,
- ropa naftowa miała się skończyć 1992, a złoża gazu, miały się wyczerpać w 1995r.

Sztandarową, katastroficzną wizją jest ocieplanie się klimatu. Jest prawdą, iż nad Antarktyką, od czasu do czasu zdarza się spadek poziomu ozonu, który, po krótkim czasie wraca do normy. Etatowi prorocy zagłady Ziemi, cyklicznie nas alarmują o niebezpiecznym ocieplaniu się klimatu w skutek powiększania się dziury ozonowej, powstałej na skutek działalności człowieka i jego rozwoju technologicznego. Ta działalność podobno zniszczy całą osłonę ozonową, a przecież, przez te tysiące lat, tysiące razy więcej, niszczących ozon substancji i gazów, niż w ostatnich dziesięcioleciach, zdołali wytworzyć wszyscy razem wzięci producenci freonów, zostało wyemitowanych do atmosfery z kraterów czynnych wulkanów. I nic się nie stało. Uczeni twierdzą dzisiaj, że w wyniku erupcji jednego wulkanu, 4-6% ubytek ozonu w atmosferze, może utrzymywać się nad częścią naszego globu przez 2, do 3 lat. Skoro cała szkodliwa działalność człowieka nie może się równać z destrukcją dokonaną przez jeden wybuch wulkanu, to, w jaki sposób moglibyśmy zniszczyć warstwę ozonową. Matka Natura, jak mówi Lambaugh, atakuje swój własny ozon przez miliony lat i mimo wszystko ozon istnieje i jest go wystarczająco dużo. Czy to nie jest oczywiste? Przecież ozon jest produkowany (pośrednio) przez Słońce, czyżby, więc Stwórca skonstruował układ Słoneczny w taki sposób, aby jego centrum samo zniszczyło jedyną planetę swojego układu, na którym jest życie?
Różne kÅ‚amstwa ekologiczne majÄ… swoje rozmaite przyczyny, ale najważniejsze z nich, to, zdaniem prof. Masztalerza, ignorancja, ideologia i lekceważenie wyników badaÅ„ naukowych. CechÄ… charakterystyczna wszystkich ekowojowników jest negacja nauki i przejawiana wrogość do niej, która stworzyÅ‚a system filozoficzny uprawiany przez ludzi uprawiajÄ…cych tzw. „gÅ‚Ä™boka ekologiÄ™”. Oto jeden z jej liderów, niedoszÅ‚y prezydent USA (i dziÄ™ki Bogu), nagrodzony dwoma Oscarami i Noblem, Al Gore mówi: „wyznawcy gÅ‚Ä™bokiej ekologii uważajÄ…, że czÅ‚owiek jest zarazkiem, rodzajem wirusa powodujÄ…cego choroby naszej planety, zagrażajÄ…ce jej życiowym funkcjom. PrzypisujÄ… oni czÅ‚owiekowi role globalnego nowotworu, który rozrasta siÄ™ w sposób nie kontrolowany i na swoje potrzeby, jak nowotwór, zabiera zasoby potrzebne planecie dla jej dobra.” I to tacy ludzie, uczestniczyli i mieli uczestniczyć w podejmowaniu decyzji dotyczÄ…cych Å›wiata!
Oficjalnym katechizmem wszelkiej maÅ›ci ekowojowników, dowodem zagrożenia cywilizacji i nienawiÅ›ciÄ… do ludzkoÅ›ci, jest dokument powstaÅ‚y na konferencji „Szczyt Ziemi”, która w 1992r. zgromadziÅ‚a w Rio de Janeiro kilkanaÅ›cie tysiÄ™cy uczestników. To na tej konferencji, tzw. efekt cieplarniany, staÅ‚ siÄ™ problemem geopolitycznym, problemem do dnia dzisiejszego. Sekretarz generalny tej konferencji, pan Maurice Strong, w nastÄ™pujÄ…cym oÅ›wiadczeniu, odsÅ‚oniÅ‚ prawdziwe motywy dziaÅ‚ania takich ekologów. Oto jego wypowiedź: „CzÅ‚owiek jest gatunkiem wyrwanym spod kontroli. Czyż jedynÄ… nadziejÄ… naszej planety nie jest zaÅ‚amanie cywilizacji przemysÅ‚owej? Czy nie jest naszym obowiÄ…zkiem spowodowanie takiego zaÅ‚amania?”. Konferencja ta wytyczyÅ‚a wiÄ™c, zachowany do dziÅ›, oficjalny kierunek zmierzajÄ…cy do ograniczenia dziaÅ‚alnoÅ›ci przemysÅ‚owej, przez zmuszenie spoÅ‚eczeÅ„stw do zmniejszenia emisji CO2 do atmosfery. JednoczeÅ›nie zaÅ›, pan sekretarz Strong, czoÅ‚owy przywódca organizatorów politycznego poparcia dla teorii zawinionego, rzekomo przez czÅ‚owieka, globalnego ocieplenia wskutek rozwoju przemysÅ‚owego, publicznie objawiÅ‚ swojÄ… wrogość wobec naszej cywilizacji.
W tej ideologii oszoÅ‚omów ekologicznych widać wyraźnie motywy lewicowe, czy też anarchistyczne. Np. Judy Bari, należąca do przywódców radykalnej organizacji Earth First pisze: „MyÅ›lÄ™, że nie uwolnimy Å›wiata od zagrożeÅ„ ekologicznych, dopóki nie obalimy kapitalizmu. WedÅ‚ug mnie, tylko w socjalizmie może istnieć spoÅ‚eczeÅ„stwo z ekologicznie zdrowÄ… gospodarkÄ…”. Widać wyraźnie, że zdyskredytowany powszechnie, politycznie i gospodarczo, komunizm, usiÅ‚uje powrócić pod osÅ‚onÄ… ekologii. Z przebiegu wypowiedzi liderów konferencji w Rio jednoznacznie wynika, że motywem jej nie byÅ‚a ochrona Å›rodowiska, a walka z niesprawiedliwoÅ›ciÄ… spoÅ‚ecznÄ… na Å›wiecie, pojmowanÄ…, wedÅ‚ug najlepszych tradycji komunistycznych.

W 1992r. opublikowany został protest uczonych nazywany Apelem Heidelberskim. Apel ten nawołuje do rzetelnego przedstawiania zagrożeń i wskazuje na niesłuszność, charakterystyczną dla konferencji w Rio, potępiania osiągnięć cywilizacyjnych i technicznych. Apel jest spokojną i mądrą wypowiedzią uczonych, podpisany przez ponad 4 tys. najwybitniejszych uczonych całego świata, w tym kilkudziesięciu laureatów nagrody Nobla.
Jednym, z głosów, z serii protestów uczonych jest Oregońska Petycja w Sprawie Globalnego Ocieplenia. Petycja ta, opublikowana w 1998r., podpisana została przez, ponad, 17 tys. amerykańskich uczonych.
Protesty te zostały zupełnie zignorowane przez środki masowego przekazu.

Idea efektu cieplarnianego jest obecnie tak bardzo rozpowszechniona, że ludzie niechÄ™tnie i z niedowierzaniem przyjmujÄ… wiadomość, że jest to w wiÄ™kszym stopniu afera polityczna, niż naukowa teoria. Np., we wrzeÅ›niu 1997r., amerykaÅ„ski rzÄ…d, (którym kierowaÅ‚ prezydent od afery rozporkowej) zaprosiÅ‚ do BiaÅ‚ego Domu 100 telewizyjnych sprawozdawców meteorologicznych na spotkanie, na którym jego przedstawiciele apelowali, aby w audycjach o pogodzie, propagowano ideÄ™ globalnego ocieplenia. StaÅ‚ za tym Al. Gore, wyznawca „gÅ‚Ä™bokiej ekologii”, fanatyczny zwolennik katastroficznej wizji skutków globalnego ocieplenia. Do dzisiaj straszy nim Å›wiat. WyprodukowaÅ‚ nawet stosowny, 90-cio minutowy film, po obejrzeniu którego, widzowie powinni (jego zdaniem) być porażeni.

Regułą ekologicznej propagandy jest głoszenie kłamstw, w myśl współtwórcy i przywódcy organizacji Greenpeace: Prawda nie jest rzeczą istotną. Ważne jest tylko to, co w oczach ludzi uchodzi za prawdę. Taka jest według nich wykładnia prawdy. Budzić to musi niepokój, wręcz grozę, bo przecież nigdy nie można być pewnym, czy autorem informacji o zagrożeniach ekologicznych (i innych) jest człowiek uczciwy, czy też taki, który skuteczność i interes własny stawia ponad prawdę i uczciwość.

Katastrofalne ocieplanie się klimatu, to ulubiony temat rozważań wszystkich tzw. ekologów, działaczy lewicowych partii, którzy za swej działalności zrobili sobie dochodowy interes, w dosłownym i przenośnym znaczeniu. Wraz z upadkiem marksizmu, ochrona środowiska stała się nowym schronieniem myśli socjalistycznej. Bezpodstawne stwierdzenia, iż wzrost stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze prowadzi do katastroficznego ocieplania, nie są oparte na solidnych podstawach naukowych, jak stwierdza Deklaracja Lipska z 1995r., a jedynie na nieudowodnionych teoriach naukowych i niedoskonałych modelach komputerowych. A przecież odrobina wiedzy z historii klimatu na ziemi wystarczy, by zrozumieć, że obecnie obowiązujące teorie nie wytrzymują krytyki zdrowego rozsądku.

Profesor Przemysław Mastalerz przypomina, że w ciągu ostatnich dwóch miliardów lat, było 5 epok lodowcowych, a obecnie trwa szósta. Żyjemy zatem w epoce lodowcowej. W okresach ociepleń, Ziemia była całkowicie wolna od lodu nawet w okolicach okołobiegunowych, a średnia temperatura była znacznie wyższa od obecnej. Geologiczne ślady pozostawione przez przesuwające się lodowce świadczą o tym, że zlodowacenia miały zmienny zasięg, co dowodzi występowania zmian temperatury. W okresach cieplejszych, lodowce cofały się w stronę biegunów, a w zimniejszych zwiększały swój zasięg, przesuwając się w stronę równika. Okresy cieplejsze, to tzw. interglacjały. Ocieplenia i oziębienia powtarzały się cyklicznie, po kilka razy na milion lat. Interglacjały były krótkie i trwały tylko po kilkanaście tysięcy lat. Obecnie żyjemy w kolejnym interglacjale, który zaczął się około11 tys. lat temu i nie potrafimy przewidzieć, kiedy się skończy. Nie ma żadnych podstaw, by straszyć ludzi, iż wody z roztopionych lodowców już niedługo zaleją Ziemię, bowiem topnienie lodowców, tak jak ich powstanie, wymaga tysięcy lat. Nie ma też podstaw do tego, by twierdzić, iż cykl wahań temperatury w naszym interglacjale dobiega końca. Obserwowane, od 100 lat ocieplenie, wynoszące około 0,5 st. C, jest po prostu wynikiem naturalnego cyklu, czyli, oznacza normalne ocieplanie się klimatu, po oziębieniu w małej epoce lodowcowej. Ostatnio np., włoscy naukowcy stwierdzili, że średnia temperatura globalna listopada 2002r. przewyższyła o 0,75 st.C średnią temperaturę stulecia, począwszy od roku 1880. Oczywiście nie można zupełnie wykluczyć istnienia efektu cieplarnianego spowodowanego przez człowieka, ale nie można też tego efektu uważać za jedyną, lub główną przyczynę zmian klimatycznych.

Jak sÅ‚usznie stwierdza Rush Limbaugh „…Ziemia, to prawdziwy cud tworzenia, ma ona przy tym, niebywaÅ‚Ä… siÅ‚Ä™ odradzania siÄ™. CzÅ‚owiek nie jest w stanie jej zepsuć, gdyż zawsze naprawi siÄ™ sama”.

Może wiÄ™c ktoÅ› zapytać, o co tu chodzi? Odpowiedź jest znana – jeÅ›li nie wiadomo, o co chodzi, to jest jasne, że chodzi o pieniÄ…dze. WiÄ™kszość przywódców ugrupowaÅ„ „ochroniarskich” nie pracuje. Ich głównym zajÄ™ciem jest perswadowanie innym, by Å‚ożyli na utrzymanie ich organizacji. Å»yje im siÄ™ wcale dobrze, gdyż znaczna część zebranych pieniÄ™dzy przeznaczana jest na konferencje, na opÅ‚acanie demonstrantów i wysokie pensje dla przywódców, których życie uzależnione jest od dotacji. Tzn. pieniÄ™dzy wpÅ‚acanych przez maksymalnie wystraszonych i nieustannie straszonych obywateli różnymi kataklizmami, które równie nieustannie wpajane nam przez Å›rodki masowego przekazu, (których nakÅ‚ad siÄ™ gwaÅ‚townie zwiÄ™ksza, wraz z nowymi informacjami o czekajÄ…cych nas, za chwilÄ™, kataklizmach) stwarzajÄ… absolutne przekonanie o koniecznoÅ›ci ponoszenia kosztów na rzecz, ratujÄ…cych naszÄ… ziemskÄ… egzystencjÄ™, organizacji. Krótko mówiÄ…c, te wszystkie ochroniarskie organizacje, żyjÄ… sobie luksusowo dziÄ™ki nam. Któż by zrezygnowaÅ‚ z tak dochodowego interesu, z tak dużych pieniÄ™dzy uzyskanych nie normalnÄ… pracÄ…, a propagowaniem, coraz bardziej wyimaginowanych kÅ‚amstw? Ich apele oraz taktyka wywierania nacisku poprzez strach, ma na celu maksymalne powiÄ™kszenie armii bezimiennych donatorów. I my siÄ™ na to godzimy!

Jak poucza Å›wiÄ™ty prorok Kohelet: „Serce mÄ™drca zwraca siÄ™ ku prawej stronie, a serce gÅ‚upca ku lewej. Nawet, gdy gÅ‚upiec idzie drogÄ…, brakuje mu rozwagi i mówi o każdym: To gÅ‚upiec”.(Koh.10, 2-3)
Człowiek uczciwy, prawdomówny, rzetelny, człowiek uporządkowany moralnie i etycznie, potrafiący walczyć o prawdę w każdej sytuacji, to człowiek kierujący się odruchami serca. To człowiek prawy.

Jeszcze nigdy, o nikim, kto przestrzegał tych zasad i kierował się nimi w życiu, nie powiedziano: oto człowiek lewy.

A więc, czy ekologia może być prawicowa? A może ekologia, jak każda nauka, jest prawicowa?


Andrzej Ruraż-Lipiński

Od Redakcji: I choć powyższy artykuÅ‚ zostaÅ‚ już opublikowany na Å‚amach GI KWORUM w 2006 roku, zdecydowaliÅ›my siÄ™ na ponownÄ… jego publikacjÄ™ (za zgodÄ… autora) dziÅ›, kiedy to w dniu narodowego Å›wiÄ™ta koalicja PO – PSL zafundowaÅ‚a nam szczyt Å›wiatowy, ponieważ nic nie straciÅ‚ na aktualnoÅ›ci. Bardzo proszÄ™, sami PaÅ„stwo oceÅ„cie.