Dodano: 04.11.13 - 9:46 | Dział: Kultura i Nauka

„WaÅ‚Ä™sa. CzÅ‚owiek z teczki”





Z dr. hab. SÅ‚awomirem Cenckiewiczem, autorem książki „WaÅ‚Ä™sa. CzÅ‚owiek z teczki”, rozmawia Anna KoÅ‚akowska

Dlaczego zdecydował się Pan napisać kolejną, trzecią książkę o Lechu Wałęsie?

– Mimo poprzednich książek o WaÅ‚Ä™sie i wielu artykułów prasowych odsÅ‚aniajÄ…cych wiele nieznanych aspektów jego życia mam wciąż poczucie, że wiemy o nim zbyt maÅ‚o. Moja nowa książka jest próbÄ… odpowiedzi na ten powszechny deficyt niewiedzy. Od lat badam biografiÄ™ WaÅ‚Ä™sy i doszedÅ‚em do przekonania, że mam o nim wiÄ™cej do powiedzenia niż tylko to, co zawarÅ‚em w swoich poprzednich, raczej przyczynkarskich, książkach z 2008 r. („SB a Lech WaÅ‚Ä™sa” i „Sprawa Lecha WaÅ‚Ä™sy”). W miÄ™dzyczasie pozyskaÅ‚em wiele nowych i nieznanych źródeÅ‚ do biografii WaÅ‚Ä™sy, jestem bogatszy w warsztat i doÅ›wiadczenia. To wszystko – plus inspiracja kÅ‚amliwym filmem Wajdy –spowodowaÅ‚o, że postanowiÅ‚em tym razem zmierzyć siÄ™ z caÅ‚Ä… biografiÄ… WaÅ‚Ä™sy.

Jakie nowe informacje możemy znaleźć w „CzÅ‚owieku z teczki”? Czy dotarÅ‚ Pan do nieznanych wczeÅ›niej dokumentów?
– PiszÄ…c swojÄ… nowÄ… książkÄ™, pomyÅ›laÅ‚em w pewnym momencie, że w życiorysie WaÅ‚Ä™sy zgadza siÄ™ chyba tylko data urodzenia, a caÅ‚a reszta staÅ‚a siÄ™ przedmiotem manipulacji i mitów. WÄ™drujÄ™ wiÄ™c po kolejnych fazach życiorysu WaÅ‚Ä™sy od 1943 r. aż do teraz, odsÅ‚aniajÄ…c skrywane przez niego i jego sojuszników fragmenty biografii. Książka peÅ‚na jest takich „newsów”, ale za najważniejsze uznaÅ‚bym kilka: rekonstrukcjÄ™ aktywnoÅ›ci WaÅ‚Ä™sy w Grudniu ’70, z której wynika, że już wówczas popieraÅ‚ komunistów; tajne kontakty z ludźmi obozu wÅ‚adzy PRL w latach 1980-1981; upadek ducha i skÅ‚adanÄ… po wprowadzeniu stanu wojennego ofertÄ™ sojuszu z komunistami oraz aktywnÄ… rolÄ™ WaÅ‚Ä™sy w budowie postkomunizmu w Polsce po wygranych wyborach prezydenckich w 1990 roku.

Czy książka „CzÅ‚owiek z teczki” rzuca Å›wiatÅ‚o na aktywność WaÅ‚Ä™sy we współpracy ze sÅ‚użbami PRL po 1976 r., czyli po wyrejestrowaniu go przez SB?
– Tak! Moja książka – w aspekcie zwiÄ…zków WaÅ‚Ä™sy z tajnymi sÅ‚użbami – jest w istocie analizÄ… jego postÄ™powania po formalnym wyrejestrowaniu z sieci agenturalnej w 1976 roku. Okazuje siÄ™, że relacje te byÅ‚y nawiÄ…zywane i odbudowywane, choć nigdy nie przybraÅ‚y już wczeÅ›niejszej formy agent-oficer, ale byÅ‚y raczej sojuszem WaÅ‚Ä™sy z bezpiekÄ… skierowanym przeciwko zdeklarowanym wrogom systemu wewnÄ…trz „SolidarnoÅ›ci”. To bardzo smutny motyw mojej książki, gdyż pokazuje rolÄ™ przywódcy „SolidarnoÅ›ci” w jej rozmontowaniu jako ruchu narodowowyzwoleÅ„czego.

Dlaczego WaÅ‚Ä™sa zawsze wspiera opcjÄ™ rzÄ…dzÄ…cÄ… – oprócz PiS – poczÄ…wszy od Jaruzelskiego, a skoÅ„czywszy na PO?
– WaÅ‚Ä™sa nie ma wyjÅ›cia. Ze wzglÄ™du na ogrom zdrady – tej agenturalnej i politycznej – staÅ‚ siÄ™ sÅ‚upem III RP, za którym chowajÄ… siÄ™ ludzie szkodzÄ…cy i źle życzÄ…cy Polsce. To nie jest przypadek, że obroÅ„cami WaÅ‚Ä™sy sÄ… ludzie dawnego reżimu, którzy majÄ… krew na rÄ™kach – jak Jaruzelski w Grudniu ’70, a z kolei WaÅ‚Ä™sa staje w ich obronie. OpisujÄ™ w książce skandaliczne zachowanie WaÅ‚Ä™sy podczas procesu sÄ…dowego dotyczÄ…cego zbrodni grudniowej, kiedy to zgodziÅ‚ siÄ™ zostać Å›wiadkiem obrony głównego oskarżonego –Jaruzelskiego! To kwintesencja zmowy magdalenkowej i systemu III RP!

Jakie skutki dla Polski ma uwikłanie Wałęsy w agenturę?
– Straszne! Jak z dramatu wielkiego WyspiaÅ„skiego, który opisywaÅ‚ w „Weselu” tych, którzy mieli zÅ‚oty róg w rÄ™ku, a zastygli w niemocy w chocholim taÅ„cu. Tak jest też z WaÅ‚Ä™sÄ… – zastygÅ‚, bo za dużo ma za uszami i nie potrafiÅ‚ tego wyznać i siÄ™ z tego wyzwolić. StaÅ‚ siÄ™ w ten sposób politykiem i przywódcÄ… gÅ‚Ä™boko niesuwerennym. Moja opowieść o WaÅ‚Ä™sie jest wiÄ™c opisem jego zdradzonego przywództwa, które przez jego osobiste uwikÅ‚anie w agenturÄ™ staje siÄ™ również katastrofÄ… dla Polski i nas wszystkich. StÄ…d ten tytuÅ‚ „WaÅ‚Ä™sa. CzÅ‚owiek z teczki” – bo tam tkwiÄ… źródÅ‚a tej zdrady i faÅ‚szu.

W swojej książce opisuje Pan także mÅ‚odość WaÅ‚Ä™sy, z której – delikatnie mówiÄ…c – byÅ‚y prezydent nie może być dumny. Dlaczego zdecydowaÅ‚ siÄ™ Pan na opisywanie jego prywatnego życia?
– Nie tropiÄ™ jego grzechów, bo sam jestem grzeszny i nie mam prawa sÄ…dzić innych. OpisujÄ™ to wszystko jedynie przez pryzmat jego późniejszej dziaÅ‚alnoÅ›ci publicznej, zastanawiajÄ…c siÄ™ nad tym, w jaki sposób dawne bÅ‚Ä™dy i grzechy WaÅ‚Ä™sy staÅ‚y siÄ™ źródÅ‚em szantażu w rÄ™kach komunistów. Interesuje mnie też charakterystyczna dla WaÅ‚Ä™sy ucieczka od osobistej odpowiedzialnoÅ›ci za zÅ‚e czyny jako sposób na życie i metoda uprawiania polityki. To swego rodzaju klucz do zrozumienia jego osobowoÅ›ci i linii postÄ™powania.

Pierwsza Pana książka – „SB a Lech WaÅ‚Ä™sa” – spowodowaÅ‚a atak na Pana. Czy teraz też sÄ… podobne reakcje?
– Od jakiegoÅ› czasu – poza drobnymi zÅ‚oÅ›liwoÅ›ciami – nie urzÄ…dza siÄ™ na mnie w zasadzie wielkich nagonek medialnych. To wyraz sÅ‚aboÅ›ci i bezradnoÅ›ci wobec zebranego materiaÅ‚u źródÅ‚owego i opisanych faktów. WaÅ‚Ä™sa, choć podobno otrzymaÅ‚ już książkÄ™, również milczy. Ale na niego mogÄ™ „zawsze liczyć”. On regularnie obraża mnie na swoim blogu. PróbkÄ™ tych wyzwisk czytelnicy mogÄ… zobaczyć na okÅ‚adce mojej nowej książki.

OdbyÅ‚ Pan już kilka spotkaÅ„ z czytelnikami, jaki jest odbiór „CzÅ‚owieka z teczki”?
– Nie myÅ›laÅ‚em, że książka spotka siÄ™ aż z takim entuzjazmem. Na każdym ze spotkaÅ„ kilkaset osób, Å›wietne rozmowy o Polsce, zdradzie i „SolidarnoÅ›ci”, a w dodatku już trzykrotnie (na siedem spotkaÅ„) zabrakÅ‚o książek. Polacy spragnieni sÄ… prostych prawd o tym, jak byÅ‚o i jak jest. Trzeba też do nich wyjść, porozmawiać, tÅ‚umaczyć, być jednym z nich. To piÄ™kne i ważne również dla autorów takich jak ja.

Najnowszy film Andrzeja Wajdy „WaÅ‚Ä™sa – czÅ‚owiek nadziei” przedstawia zupeÅ‚nie inny obraz byÅ‚ego przewodniczÄ…cego „SolidarnoÅ›ci”, ale niestety film ma to do siebie, że trafia do tzw. szerokiego odbiorcy. Szczególnie szkoÅ‚y chÄ™tnie prowadzÄ… swoich uczniów na projekcjÄ™ do kina. Jakie sÄ… Pana najwiÄ™ksze zastrzeżenia do tego filmu?
– To film szkodliwy i niebezpieczny ze wzglÄ™du na strukturalny faÅ‚sz i kÅ‚amstwo, które niesie jego fabuÅ‚a. To gwaÅ‚t na prawdzie o wysiÅ‚ku Polaków walczÄ…cych z komunizmem, obraza dla takich postaci, jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda czy Krzysztof Wyszkowski, to wreszcie próba wymazania ze Å›wiadomoÅ›ci historycznej roli wiary katolickiej i KoÅ›cioÅ‚a w walce o wolność i suwerenność narodowÄ…. CaÅ‚e szczęście, że od strony artystycznej i filmowej jest dramatycznie sÅ‚aby i zapewne przez to nie zrobi furory. ZresztÄ… – poza przymusowym spÄ™dzaniem do kin dzieci i mÅ‚odzieży – sale kinowe na normalnych pokazach Å›wiecÄ… pustkami.

Jakie znaczenie ma odbrązawianie Wałęsy? Czy trzeba rozprawiać się z nim jako symbolem?
– To, co robiÄ™, nie jest żadnÄ… walkÄ… z WaÅ‚Ä™sÄ… ani nawet z jego symbolem! Ja mam obowiÄ…zek pisania prawdy. Jako badacz i historyk, ale też z potrzeby serca, idÄ…c za gÅ‚osem sumienia. Inspiruje mnie pamięć o tych, których wczeÅ›niej zdradzono i wymazano z kart naszych dziejów – bohaterów Grudnia ’70, takich jak Kazimierz SzoÅ‚och, Jan JasiÅ„ski czy Henryk Lenarciak, robotników Stoczni GdaÅ„skiej, ofiarnych dziaÅ‚aczy Wolnych ZwiÄ…zków Zawodowych Wybrzeża, jak małżeÅ„stwo Gwiazdów, Andrzej Bulc, Alina Pienkowska czy Anna Walentynowicz, i wreszcie dziesiÄ™ciu milionów uczestników ruchu „SolidarnoÅ›ci”. ZnajÄ…c prawdÄ™, nie mogÄ™ zatrzymać jej wyÅ‚Ä…cznie dla siebie, tym bardziej że nikt o tych, których wymieniÅ‚em, już siÄ™ nie upomina. Gdybym tego zaniechaÅ‚, byÅ‚bym jak „oni”, ci, którzy nieustannie faÅ‚szujÄ… nasze dzieje, formatujÄ…c nam historycznÄ… Å›wiadomość i pamięć. MijaÅ‚bym gdaÅ„skie Trzy Krzyże dedykowane zamordowanym w Grudniu ’70 i grób Anny Walentynowicz na gdaÅ„skim Srebrzysku, wypierajÄ…c znaczenie ich ofiary i ogromu poÅ›wiÄ™cenia. A w dniu sÄ…du stanÄ…Å‚bym przed Panem z pustymi rÄ™koma, marnujÄ…c swoje talenty. „MiÅ‚oÅ›ci bym nie miaÅ‚, byÅ‚bym niczym”, jak pisaÅ‚ piÄ™knie Å›w. PaweÅ‚ w „Hymnie o miÅ‚oÅ›ci”.

Dziękuję za rozmowę.

Anna Kołakowska

Nasz Dziennik