Dodano: 29.06.13 - 21:17 | Dział: Krótko, celnie i na temat...

Opieka czy wolność?


Szanowni Państwo!

Bardzo wiele osób zdaje się nie dostrzegać tej prostej zasady, że wolność z opiekuńczością nawzajem się wykluczają. Dziecko przychodzące na świat w normalnej rodzinie najpierw doznaje pełnej opieki bez krzty wolności, bo ta byłaby dla niego niebezpieczna. Poszerzanie strefy wolności następuje wraz z odpowiedzialnością na jaką stać młodego człowieka. Do jakiego zakresu wolności ktoś dorasta, to sprawa indywidualna. Człowiek twórczy i odpowiedzialny za swoje czyny, potrzebuje dużego obszaru wolności. Ktoś o skromnych wymaganiach i niewielkich możliwościach intelektualnych, woli oddać swój los w cudze ręce. Jedni i drudzy są obywatelami naszego kraju i niezależnie od przydatności mają prawo do spełnienia swoich potrzeb.

Dobry rząd to taki, który nie hamuje przedsiębiorczości biurokracją i zapewnia egzystencję słabszym. Władza przeżarta korupcją zagraża każdemu. Dusi w zarodku wszelką uczciwą inicjatywę, a jednocześnie odbiera biednym ostatni grosz, by napełniać własną kiesę oraz kupować popleczników. Jest słaby wobec silnych i silny wobec słabych. Opiekuńczość jawi się jako opresja, a wolność staje się zniewoleniem.

Taki rząd działa na zgubę społeczeństwa, którym rządzi.




Do następnej soboty. Pozdrawiam
Małgorzata Todd
www.mtodd.pl
Lub http://sklep.mtodd.pl

26/2013(105)



Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę p.t.

Waga tajnych służb



Występują: Pełnomocnik premiera Grasow, czyli w skrócie Gras, Wronisław Komuchowski, czyli w skrócie Wronuś, Minister Spraw Zagranicznych

Raduś, Szef Służb Specjalnych, czyli w skrócie Szef SS

Gras – Jak akcja?

Szef SS – Mamy pierwszych zatrzymanych.

WronuÅ› – Tych paru pijaczków?

Szef SS – Od czegoÅ› trzeba zacząć.

Gras – A nawet skoÅ„czyć. Cel zostaÅ‚ osiÄ…gniÄ™ty. Nikt nie powinien siÄ™ sprzeciwiać zaostrzeniu prawa ani wzmożonej inwigilacji Internetu. W koÅ„cu groźba zamachu terrorystycznego, to poważna sprawa.

Szef SS – Postawi siÄ™ zarzuty jakiemuÅ› przeÅ›miewcy z Internetu.

WronuÅ› – Pewnie, a komu konkretnie?

Gras – Tego jeszcze nie ustaliliÅ›my. Czekamy na instrukcje od towarzyszy.

RaduÅ› – No wÅ‚aÅ›nie. Pochwalono nas za akcjÄ™ na wrocÅ‚awskim uniwersytecie.

Szef SS – Nie ma za co. Wszystko zostaÅ‚o wczeÅ›niej starannie przygotowane. ChÅ‚opcy jedynie odegrali swoje role.

RaduÅ› – No dobrze, a o co chodzi z tymi sÄ…dami? Likwidujemy, czy nie likwidujemy?

WronuÅ› – Mnie pytasz? Ja przecież tylko podpisujÄ™ albo wetujÄ™. Nie mam czasu na czytanie tego wszystkiego.

RaduÅ› – Pewnie, i tak niewiele byÅ› zrozumiaÅ‚.

Gras – Prawo nie jest po to, żeby je rozumieć czy choćby znać. Tworzy siÄ™ je po to, żeby w jego majestacie skazywać naszych przeciwników. Jasne?

RaduÅ› – A co z tym przeciekiem kontrolowanym? Mam na myÅ›li wydatki z partyjnej kasy.

Gras – NapÅ‚ywajÄ… dary na adres kancelarii rzÄ…du z ubraniami dla premierowej.

WronuÅ› – Dlaczego tylko dla niej? Ani też coÅ› siÄ™ należy.

RaduÅ› – Przy jej tuszy zwÅ‚aszcza. Pewnie wszystko musi mieć szyte na miarÄ™, a to kosztuje.

Gras – Odpuść sobie RaduÅ›. Informacje o wydatkach partii obciążyÅ‚y tylko Donka. Postawmy sprawÄ™ otwarcie, to jest pierwszy krok nowej strategii. Wy dwaj z Wronusiem prowadzicie w rankingach. Bierzemy kurs na pierestrojkÄ™. Wszelkie bÅ‚Ä™dy i wypaczenia to Donek. Jasne?

KURTYNA


P.S. Szanowni Panowie, nie dajcie się prosić. Aktorkę do Teatrzyku już mam. Zgłaszajcie się Panowie Aktorzy. Na początek będą to przedstawienia czytane, nie wymagają więc dużo pracy.


Zapraszam na 5 odcinek „Lekcji pokera”, ale wczeÅ›niej nastÄ™pna mini recenzja czytelnika.

Już treść pierwszych odcinków powieści zachęca do przeczytania całości, najchętniej w wydaniu książkowym. Autorka prezentuje niewątpliwy talent, zasługujący na uwagę nie tylko na forum internetowym.
W oczekiwaniu na c.d.
Wiesław TK








MARGARET TODD


LEKCJA
POKERA

Odcinek 5


– Ten Å‚ysawy jegomość, który ciÄ™ adorowaÅ‚, to minister gospodarki?
– Tylko wiceminister i nie gospodarki, a finansów. JesteÅ› zazdrosny?
– Nie da siÄ™ ukryć – odparÅ‚ Boruta. – Tak to jest, jak siÄ™ ma piÄ™knÄ… żonÄ™. A swojÄ… drogÄ…
zauważyÅ‚aÅ›, ilu byÅ‚o ludzi z pierwszych stron gazet? MyÅ›lisz, że to zasÅ‚uga Agnisi? – zapytaÅ‚,
chociaż wiedział, jaka będzie odpowiedź.
Stali w przeszklonym holu, czekając na windę. Zabrali swoje okrycia z apartamentu posła.
Zamierzali zjechać na dół i tam dopiero wezwać taksówkę. O tej porze gmach wydawał się
wymarły.
– Wydaje mi siÄ™, że raczej jej męża, aczkolwiek ona sama jest osobÄ… dość wyjÄ…tkowÄ… –
powiedziała Beata.
– A co konkretnie masz na myÅ›li? – spytaÅ‚ jej mąż. – To zdrobnienie imienia?
– Chociażby.
– Najwidoczniej jakoÅ› nie umie siÄ™ rozstać z wÅ‚asnym dzieciÅ„stwem.
– Mimo urodzenia czworga dzieci i piÄ…tego wkrótce, jak siÄ™ domyÅ›lam?
– Najwyraźniej nie ma to zwiÄ…zku – odparÅ‚ Boruta i pomyÅ›laÅ‚, że nie każdy może mieć takie
szczęście jak on. Piękna i mądra żona jest skarbem nie do przecenienia. Właśnie chciał jej
o tym powiedzieć, ale Beata kontynuowała jeszcze poprzedni wątek:
– I w peÅ‚nieniu zaszczytnej roli sÄ™dziego to też nie przeszkadza? – spytaÅ‚a.
– Prezes sÄ…du nigdy nie przydziela Buchniarzowej trudnych spraw. A z drobiazgami daje
sobie radÄ™.
– ZauważyÅ‚am. Robi wrażenie osoby, dla której wÅ‚aÅ›nie drobiazgi sÄ… najistotniejsze – powiedziaÅ‚a
Beata i za chwilÄ™ dodaÅ‚a. – MyÅ›lisz, że sÄ… dobrym małżeÅ„stwem?
– Dlaczego?
– ZauważyÅ‚am, jak spoglÄ…da na tego mÅ‚odego asystenta swojego męża.
– Ona tak już ma, jak mawia mÅ‚odzież – rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ Boruta.
– Na ciebie też robiÅ‚a zakusy?
– Daj spokój.
– A tak miÄ™dzy nami, powiedz mi, jak to jest z tymi egzaminami sÄ™dziowskimi. Podobno
obecnie sÄ… bardzo trudne.
– Nie interesowaÅ‚em siÄ™ tym bliżej, ale jeÅ›li masz na myÅ›li AgnisiÄ™, to wtedy, kiedy ona
egzamin zdawała, najwyżej liczyło się pochodzenie.
– Co masz na myÅ›li? Ile ona może mieć lat?
– DokÅ‚adnie nie wiem, pod czterdziestkÄ™.
– Czyli studia ukoÅ„czyÅ‚a już po zmianie ustrojowej.
– Ja nie mówiÄ™ przecież o formalnych punktach za pochodzenie, tylko o tak zwanych plecach.
– Musi mieć zacne – Beata pozwoliÅ‚a sobie na odrobinÄ™ ironii.
– RzeczywiÅ›cie – przyznaÅ‚ jej mąż. – Spekulowano na ten temat i na dobrÄ… sprawÄ™, nikt
nie wie, czemu przypisać karierę Agnisi.
– Może koneksjom ze Wschodem?
– SkÄ…d ci to przyszÅ‚o do gÅ‚owy?
– ZastanawiaÅ‚am siÄ™, kto jest tym EkscelencjÄ…, dla którego przyjÄ™cie wydano tak nietypowo
w poniedziaÅ‚ek, bo tylko wtedy miaÅ‚ czas – powiedziaÅ‚a Beata, kiedy drzwi windy siÄ™
przed nimi otworzyły i weszli do przeszklonego wnętrza. Znowu mieli u stóp panoramę Warszawy,
tym razem zachodnią jej część.
– ByÅ‚o trzech ambasadorów.
– I dziwnym zbiegiem okolicznoÅ›ci wszyscy z paÅ„stw graniczÄ…cych z nami od wschodu.
– No, dobrze. A teraz powiedz mi, kto to byÅ‚ ten wysoki brunet wieczorowÄ… porÄ…? – spytaÅ‚
Boruta znienacka.
– Gordon – odparÅ‚a bez namysÅ‚u.
– To imiÄ™ czy nazwisko?
– ImiÄ™. Nazwisko ma dÅ‚ugie i nie polskie, ale w tej chwili sobie nie przypomnÄ™. Jest jakiÅ›
specjalny powód, dla którego tak mnie o niego wypytujesz?
– Nie. WÅ‚aÅ›ciwie, jak siÄ™ dobrze zastanowiÅ‚em, to nie gustujÄ™ w wysokich brunetach.
– Tego by tylko brakowaÅ‚o – rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ Beata.
Winda dojechała na parter i drzwi się bezszelestnie otwarły. W obszernym, przeszklonym
ze wszystkich stron holu, na samym jego środku była recepcja, a w niej mężczyzna dzielnie
walczący z sennością.
Zanim doszli do Å‚Ä…cznika z dwoma wielkimi drzewami w odpowiednio wielkich donicach,
dogonił ich mężczyzna w liberii kierowcy.
– Pani prezesowa prosiÅ‚a, żeby paÅ„stwo zaczekali – powiedziaÅ‚. – Najpierw odwiozÄ™ paÅ„stwa
w Aleje Ujazdowskie, a później ją do Konstancina. Państwa samochód będzie tu bezpieczny.
– Nie wÄ…tpiÄ™ – odparÅ‚ Boruta. – Nie miaÅ‚em zamiaru siadać za kierownicÄ™ po alkoholu.
Wszyscy troje wolnym krokiem ruszyli w kierunku wyjścia prowadzącego na ślepo kończącą
się tu ulicę Pańską. Niewielki podjazd zdawał się być zajęty w całości przez czekającą
na nich długą limuzynę.
– DomyÅ›lam siÄ™, że pan prezes tu nocuje – powiedziaÅ‚a Beata. – Praktyczne rozwiÄ…zanie,
żeby być w biurze od rana.
– RzeczywiÅ›cie – odparÅ‚ kierowca nie wiadomo czemu z kwaÅ›nÄ… minÄ….
– A pan gdzie mieszka? – z uprzejmym zainteresowaniem zapytaÅ‚a Beata.
– W Konstancinie. Mam pokój nad garażem.
W tym momencie z windy wysiadła Agnisia. W futrze wyglądała znacznie lepiej niż na
przyjęciu, na którym wystąpiła w bardo obcisłych, błyszczących spodniach i powiewnej
bluzce. Beacie przypominała najedzonego pająka z chudymi kończynami i zaokrąglonym
brzuszkiem.
– No, to jedziemy – powiedziaÅ‚a.
CDN

Już teraz można zamówić całość wpłacając jedynie 20 zł na konto Nr: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146; 01-519 Warszawa i podając adres internetowy, na który e-booka należy przesłać.

OkÅ‚adkÄ™ zaprojektowaÅ‚ ZdzisÅ‚aw Å»mudziÅ„ski Copyright © by
Margaret Todd, 2013 All rights reserved. Wydawnictwo „Twins”
ul. Dymińska 6a/146 01-519 Warszawa





P.S. Polecam znalezione w Internecie:

http://kefir2010.wordpress.com/2013/06/16/czy-marian-palikot-ojciec-janusza-byl-poszukiwanym-zbrodniarzem-wojennym/