Dodano: 14.04.13 - 15:20 | Dział: Na każdy temat

GasnÄ…ce gwiazdy


Gdyby wierzyć nauce, to na każdego mieszkańca ziemi przypada dwa miliony gwiazd. Zatem nieprawdą jest, iż każdy gasnący meteoryt, to jedno życie mniej. Ludzie gasną szybciej jak gwiazdy i nie wszyscy przed wygaśnięciem najjaśniej błyszczą, co jest domeną gwiazd usytuowanych wyłącznie na niebie.
Najwięcej o gwiazdach mówi się w Kalifornii, a potem w mediach, ale czy zawsze one zasługują na uwielbianie? Ich nazwiska wyryte w marmurowych czy granitowych płytach chodnikowych deptane są przez przechodniów i nikt się nie zastanowił nad ich dalszym losem.
To tacy sami ludzie jak my, no może trochÄ™ bogatsi, a już na pewno bardziej medialni. Dzisiaj nie potrzeba mieć wielkiego talentu, by zagrać w podrzÄ™dnym filmie. Okres Å›wietnoÅ›ci „ Przeminęło z wiatrem” dawno minÄ…Å‚ i wydaje siÄ™ być bezpowrotnym. Obecnie maÅ‚o produkuje siÄ™ filmów z fabuÅ‚Ä…, która wyzwalaÅ‚aby Å‚zy z każdego oka. Masowa produkcja i masowe gwiazdy, których coraz mniej przypada na jednego mieszkaÅ„ca ziemi. Niektóre gasnÄ… przed wydaniem blasku. Sezonowość towarzyszy przypadkowym Å›piewakom, poetom i aktorom. Najtrudniej jest zagrać siebie. Znajomość w żaden sposób nie potrafi zastÄ…pić talentu, który podobny kopalniom zÅ‚ota, też siÄ™ wyczerpuje.
Komputeryzacja potrafi zadbać o efekty, ale nie ożywi resztek zagubionego kunsztu.
Znamy wiele gwiazd błyszczących na ziemi, które wraz z przemijającą znajomością i modą - gasną. Powstaje gro nowych filmów gdzie aktor musi wykazać się wulgaryzmem i czym więcej wypowie niecenzuralnych słów, tym film staje się głośniejszy. Trudno się dziwić reżyserom, których przeszłość jeszcze bardziej zadziwia. Kinematografia musi ulec radykalnej przebudowie, inaczej niepewny jej los. Bywają filmy, które wyzwalają myślenie, ale są też takie, które ubliżają człowiekowi.
Kolorowe gazety pełne plotek o rzekomych gwiazdach coraz częściej trafiają do przepełnionych banałami koszy. Szanujący się człowiek nie będzie zaśmiecał umysłu czyimś marnym życiem, brudami wyciągniętymi z pomiętej pościeli. Barwne zdjęcia z pierwszych stron przyciągają rozgrymaszonego czytelnika (czytaj widza) cieszącego się oglądaniem skandalicznych obrazków. W skorumpowanym świecie tylko skandale mogą mieć powodzenie, skoro jedynym źródłem kultury jest nie zawsze przyzwoita telewizja. Jednak szybko gasnące gwiazdy wróżą krótkoterminową lekturę.
Pamiętam z młodości znanych i szanowanych aktorów, których dzisiejszy trend zepchnął na jakieś mało znaczące epizodziki. Jednak ci, którzy wyrośli na komunistycznych drożdżach mają się świetnie, a reklamy rekompensują zamglony blask i ulatniający się talent. Mało tego; ich publiczne wypowiedzi szokują w miarę normalnego człowieka. Podobnie jest z niektórymi reżyserami.
My ludzie mamy jakiś niedosyt zwrócenia na siebie uwagi. Lubimy nawet, kiedy w
sali sadowej mówi się o nas. Może to wciąż rozbudowujące się media wpływają na naszą osobowość.
Oglądamy taniec z gwiazdami, który również przywędrował nad Wisłę i osławił wiele nieznanych, czy może zapomnianych ludzi. Jeśli ktoś nie zauważy jegomościa na scenie, w polityce, to może akurat w tańcu. Każda forma do publicznego pokazania się jest dobra. Ilu to sportowców, piosenkarzy, modelek i modeli poznaliśmy nie na stadionach, recitalach, a właśnie na parkiecie. Skoro śpiewać każdy może, dlaczego nie może tańczyć. Flesze dzisiaj mniej oślepiają. To, co kiedyś było mało dostępne, dzisiaj stało się codziennością. Może nic w tym złego, ale każdy winien robić to, do czego został powołany.
Obowiązkiem wojskowego jest obrona granic, policjanta bicie pałą, polityka kłamanie, a duchownego modlitwa. Z nich wszystkich jedynie policjant i polityk wywiązują się doskonale z powierzonych im zadań. Jeśli zaczniemy się wcielać w postacie innych, nazwą nas gwiazdami i zdepczą doczesne marmurowe płyty.
Gdyby ludzie mówili o tym, co wiedzą - świat stałby się ogarnięty milczeniem. Mówią też, że im mniej wiesz, tym mniej powiesz, ale tak nie jest.
Może więcej tańczmy, a mniej mówmy, taka postawa wzmocni nie tylko mięśnie, ale może wyłoni nowe talenty, o których dotąd nie wiemy. Często mylimy nasze powołanie i wchodzimy w inną sferę, do której zupełnie nie pasujemy.
Kryzys wywołany niekompetencją ludzi każe nam zmieniać profesje, wysyła na rozmaite kursy i nic. Każdy człowiek wraz z dniem narodzin posiadł jakiś dar, jakąś smykałkę, co znaczy więcej niż sto kursów razem wziętych. Mamy jakiegoś konika, no właśnie.
Wszyscy umiemy czytać, zatem dlaczego nie możemy zastąpić znakomitych głosów nieżyjących już spikerów. To proste, oni mieli talent, a my tylko nauczyliśmy się czytać, a to wcale nie to samo. Tak jest ze wszystkim, co nas otacza.

Kiedy ostatnio słuchałem jednej z audycji radiowych, opadły mi ręce. Wynikało z niej jednoznacznie, iż tylko prowadzący program ma rację. Przypominało mi to obrady X zjazdu PZPR. Słuchacze mogą sobie mówić, ale to jest mój prywatny program, za który płacę i wara wszystkim od niego. Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam.
Co znaczy prywatny, jest to przede wszystkim program publiczny, a to zasadnicza różnica. Luźne pogawędki można uprawiać jedynie w swoim domu, ale już po przekroczeniu progu kończy się prywata.
Tak często mylimy pojęcia, co może wynikać jedynie z niekompetencji. Reklamowanie marchewki i kaszanki, to jeszcze nie wiedza. Każdy ma prawo do wypowiedzi i właśnie na tym powinna polegać demokracja, której trudno gdziekolwiek się doszukać.
Codzienne wielominutowe monologi nie dodają programowi uroku ani też powagi.
Prowadzący powinien wysłuchać ludzi o różnych poglądach, niekoniecznie zgodnych z przyjętą linią. Radio ma służyć ludziom, a nie kilku klakierom i dyżurnym. Rozmowę przerywa się tylko wtedy, kiedy brakuje argumentów. Można być katolikiem i patriotą, a jednocześnie dobrym człowiekiem. Wydawać się dobrym, to nie to samo, co nim być.
Dawno minęły czasy, kiedy redaktor był kimś wyjątkowym, gdy całowano osobę duchowną w rękę. Bywa, że nie nadążamy za czasem, ale nie musimy koniecznie tkwić w średniowieczu. Gdyby ktoś chciał posłuchać prowadzonego programu w Polsce, zobaczyłaby jak daleko pozostał za nim.
Przypominam, że dawno weszliśmy w XXI w. i, że ciągle należy się dokształcać wszak wiedza i Ziemia nie stoją w miejscu.
Trzeba dorosnąć do publicznych wypowiedzi, albo zająć się tym, na czym się znamy.
Wszystko, co można kupić nie ma wartości, ta audycja również. Żeby się ośmieszyć nie koniecznie należy wykupić koncesję na prowadzenie radia, jest wiele innych, a już na pewno tańszych sposobów. Monopol na mądrość skończył się wraz z narodzinami wielkich filozofów, do których z pewnością nie należymy.
Niewątpliwie są wśród nas ludzie zasługujący na podziw, ale też nie brakuje takich, którzy są godni współczucia i litości.

Władysław Panasiuk