Dodano: 31.08.12 - 19:39 | Dział: Zakamarki historii

Bandycki napad Luftwaffe na Wieluń


Był piątek 1 września godzina 4 nad ranem, a w Polsce godzina 3 kiedy na polowym lotnisku Nieder-Ellungh (dzisiaj Ligota Dolna woj. opolskie) bombowce i myśliwce Luftwaffe z IV Floty powietrznej przygotowywano do bombowego ataku na Polskę. W skład tej siły uderzeniowej wchodziły bombowce i myśliwce I Dywizjonu II Pułku pod dowództwem mjr Oskara Dinotra przedwojennego pilota sportowego.
Na drugi i trzeci nalot szykowano samoloty I Eskadry 76 Pułku, którym dowodził mjr Guenter Schwarzkop. Na bombowce I rzutu załadowano 29,5OO kg bomb burzących i odłamkowych. Myśliwce obładowano sporą ilością amunicji do broni pokładowej. Na II rzut i trzeci do bombowców I Eskadry 76 Pułku załadowano 38O bomb, co stanowiło wagę 46 OOO kg. oraz także sporo amunicji do broni pokładowej myśliwców.

Kiedy dochodziła godz. 4 w Polsce, 3 bombowce i myśliwce I Dywizjonu II Pułku opuszczały lotnisko, biorąc kierunek na Polskę. Po minięciu rzeki Prośny wzięły kierunek północno - wschodni na Wieluń, bo takie otrzymali polecenie dowództwa kilka godzin temu. Gdy zbliżali się do tego polskiego miasteczka, liczącego sobie tylko 157OO mieszkańców dochodziła godzina czwarta trzydzieści. Lotnicy niemieccy upewniwszy się, że już są nad miastem Wielun (Wieluń) przystąpili do zrzucania bomb. A miasto jeszcze było pogrążone w śnie. Dopiero wybuchy bomb i ryk samolotów przerwał sen. Przebudzeni ludzie i przerażeni od detonacji bomb i ognia wypadali na ulice, gdzie ginęli od kul z broni pokładowej myśliwców. Miasteczko było zupełnie bezbronne, ponieważ w odległości 3O km na wschód zgrupowania Armii Łódź były rozlokowane nad Wartą. Jednak nikt się nie spodziewał, że Niemcy wyślą aż taką flotę powietrzną nad małe polskie miasto. A zatem lotnicy za sterami swoich bombowców czuli się zupełnie bezpiecznie i bezkarnie. Amunicja do broni pokładowej przeznaczona głównie do obrony bombowców została skierowana do ostrzeliwania uciekającej z miasteczka ludności.

Mimo wskazanych oznakowań w postaci czerwonego Krzyża jaki był rozłożony na budynkach szpitala wieluńskiego Wszystkich Świętych, lotnicy postanowili ten obiekt jako pierwszy zaatakować. Z dość niskiego pułapu samoloty wypuszczały na ten obiekt swoje burzące bomby, nie biorąc po uwagę tego, że przecież w szpitalu przebywają ludzie chorzy! Zaskoczony dyrektor szpitala dr Zenon Patryn, mimo ogromnego zagrożenia organizował przerażoną obsługę szpitala do ratowania chorych. Z działu położniczego udało się wydobyć matki ze swoimi niemowlętami i załadować na furmankę, kierując ją w stronę Sieradza. Dwa porody odebrano pod drzewami w przyszpitalnym ogrodzie w czasie spadających bomb na obiekty szpitalne. Cały szpital zbombardowano włącznie ze szpitalem zakaźnym przy ul. Piłsudskiego.

W gmachu głównym szpitala zginęły 34 osoby w tym 26 chorych. W centrum miasteczka spadło najwięcej bomb, które burzyły zabytkowe kamienice i mury miasta, kościoły, itp. Powierzchnia Starego i Nowego Rynku zasłana była gruzem i zwłokami ratujących się ucieczką mieszkańców. Tu i ówdzie słychać było pod zwaliskami domów wołanie zasypanych ludzi o pomoc. Rozpaczliwie wołały dzieci: "Mamusiu!mamuniu! gdzie jesteś? Ratuj mnie!!!” Ale najczęściej mamy tych nieszczęsnych dzieci już nie żyły. Na Nowym Rynku i Starym leżały konie i porozrzucane furmanki handlarzy i ludzkie zwłoki. Ci ludzie jeszcze nocą przyjechali do miasteczka, bo tutaj w każdy piątek był dniem targowym.

Kolejne dwa naloty dopełniły tragedii Wielunia i pokazały zarazem rozmiar bandytyzmu niemieckich napastników, którzy na ogonach swoich samolotów z satysfakcją malowali swastykę!!

W sumie w tych ostatnich atakach zrzucono na miasteczko 38O bomb, co stanowiło wagę 46OOO kg. W czasie tych ostatnich nalotów bomby rozbiły Kościół Farny z XIV wieku, padła Synagoga, bo w miasteczku żyło około 3O% Polaków pochodzenia żydowskiego. Bomby zniszczyły Klasztor Augustynów i zabytkowe dwie baszty - Męczarnia i Swawola.
W mieście zginęło około 3OOO jego mieszkańców. Pod jego gruzami w okropnych męczarniach umierali bez pomocy ludzie. Oto przykład jeden z wielu w co się obraca człowiek, który splugawi Krzyż i odrzuci przykazania Boże czyli Dekalog.
Tak samo zachowywali się ci, co w miejsce Krzyża postawili sierp i młot. I po nich nie zliczymy do końca grobów niewinnych ludzkich ofiar.

Jan Orawicz