Dodano: 12.07.12 - 20:28 | Dział: Głos Polonii

O zwyczajach żniwnych





„Gdy nad Wisłą sieją zboża idzie Matka Boża
błogosławi każde ziarno i tę ziemię czarną
Zorze do nóg jej się ścielą, wiatr opowieść niesie
O tułaczce Polskich dzieci rozsianych po świecie”…


Rozsiał nam się Naród, oj rozsiał - a jak tęsknią Polacy za Ojczyzną, mogą tylko Ci powiedzieć, co przeżyli rozstanie. Tylko jakoś młodzi emigrują, nie tęsknią i nie chcą wracać do Polski, a cóż dopiero mówić o uprawianiu ziemi, kiedy mody na to nie ma. Kiedyś trud orki i siewu, był wyrazem wielkiej miłości do Ojczyzny. Dziś zawód rolnika jest postrzegany jako wstydliwy i nie opłacalny.
Niegdyś opłacało się siać i zbierać zboże, hodować zwierzęta, a dziś wszyscy twierdzą, że szkoda zdrowia, bo i tak się nic z tego nie ma.

Tak trudno młodym zrozumieć, że na własnej ziemi żyje się lepiej i bezpiecznie. Niegdyś chłop żyjący na wsi, swoje przywiązanie do Ojczyzny i Ziemi powierzał Bogu i Matce Bożej Zielnej w modlitwie o urodzaj. Młody rolnik jadąc w pole śpiewał radośnie, patrząc jak pięknie wszystko mu rośnie. Niosło echo to śpiewanie hen daleko, ciesząc sąsiadów. Dziś nie potrafimy się cieszyć, że sąsiad ma piękny ogród, ponieważ zazdrość nam nie pozwala. Uśmiechamy się na pokaz, mówimy miłe słowa, a zupełnie o czym innym myślimy i tak leci dzień za dniem.

Zadajmy sobie pytanie; dlaczego dziś co trzeci młody człowiek opuszcza kraj, aby stać się wyrobnikiem, bądź służącym w obcym kraju, tłumacząc, że we własnym nie ma warunków do życia. Młodzi ludzie ukończą uczelnię i nie znajdują zatrudnienia. Przyczyny należy szukać w globalnej polityce ocieplenia, która wyraźnie podzieliła świat na biednych i bogatych, nawet w dziedzinie nauki dokonuje się cięć, aby kształcić ćwierć inteligentów, bo przecież łatwiej rządzić ludźmi nieposiadającymi wiedzy.

Kiedyś Polak nie szczędził własnej krwi broniąc ojczystej ziemi, a dziś chętnie przelewa różnego rodzaju trunki dla uciech. Słowo Ojczyzna honor, Bóg, dla wielu, nie wiele znaczy, jest wręcz wstydliwe, a w ogóle być Polakiem jest wstyd...

Zatrzymajmy się na chwilę, aby wspomnieć tamte jakże interesujące czasy, kiedy sąsiad dzielił się z sąsiadem bochnem chlebem. Dzieci zbierały jabłka, zrywały czereśnie zupełnie bezpłatnie, było to w ramach przyjaźni sąsiedzkiej. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia.

Chciałabym choć maleńkie okruszynki przywrócić dla przypomnienia.
Na początek słowa starej pieśni, dla potwierdzenia, że kiedyś było nieco inaczej;

„Kroił rolnik ziemie jako matka chleby.
Rzucił ziarno zdrowe do otwartej gleby.
Zabronował ziemie i czekał w pokorze,
by błogosławieństwo spadło na nią Boże
Spadły ciepłe deszcze słoneczko świeciło
Ziemia obrodziła bo klęski nie było”..


… jeśli człowiek prosił Boga, otrzymywał - tak bywało w złotym wieku, kiedy królowie polscy modlili się we własnych kaplicach co rano, zanosząc modlitwy w imię swoich poddanych i Ojczyzny. Dzisiejsi rządzący często wstydzą się przyznać do wiary, mówią, że Boga nie ma i tu tkwi cała przyczyna zła, jakie nawiedza życie dzisiejszego człowieka. Ogłupianie przez media prowadzą do utraty wszelkich ideałów, a w końcowym efekcie do utraty moralności - bylejakość to normalność. Otwórzmy zatem szeroko nasze oczy i serca, aby nic nie uronić z piękna jakie nam przekazali ojcowie.

Odwołam się do słów poety, który opiewa owe minione piękno wypływające z radości otrzymanego urodzaju, składając podziękowanie Bogu za Jego Łaski:

„O, samo serce się modli,
Same składają się dłonie
Kiedy świt łączy i plony,
Noc stroi w barwy i wonie

Nie szukam wówczas kościoła
Nie szukam żadnego krzyża
Na pierwszym pagórku pola
Klękam i głowę pochylam

I wierzę wiarą najprostszą
Że ma modlitwa uboga
Pośród wierzb złotych i ostów
Gdzieś kiedyś napotkam Boga”.


Polska żywność pachniała świeżością i smakowała wyśmienicie. Eksportowana była do wielu krajów, a dziś sprowadza się naszpikowane chemią kurczaki, modyfikowaną żywność tłumacząc, iż w Polsce nic się nie opłaca produkować, a to co sprowadzone bardzo nam się opłaca. Jadąc z miasta do miasta, zauważyłam, że wiele pól leży ugorem, zarośnięte chwastami, dzikimi krzakami i ostami. Dziesiątki domów podpartych przysłowiowym kołkiem, okna zabite deskami, zarośnięte dzikimi roślinami, osamotnione mówią, że dawno tu umarło życie, gdzie jeszcze 20 lat wstecz słychać było śmiech dzieci. Czyżby Polska miała stać się krajem niepotrzebnym Polakom?, czyżby piękno jakim obdarował ją Bóg przestało nas zachwycać?.., a może jest coś innego, czego boją się ludzie mówić głośno, a może to jakaś niewiedza, może nowa historia zamyka młodym usta. Ciągle mówi się, o polskich obozach zagłady i katowniach. Nawet prezydenci innych państw dokonują takich pomyłek, przypadkowych wypowiedzi, tylko kto za to Polskę i Naród przeprosi, kiedy wmówią w nas, że to my byliśmy sprawcami Oświęcimia, Majdanka, Zamościa, a może nawet Katynia i wielu innych miejsc?... pytania same cisną się na usta, bowiem brak świadomości przeraża. Miałam zamiar mówić o czasie spełnienia, okrężnym, o zwyczajach około żniwnych, a więc co radości, a jakoś same myśli pchają się natrętnie jak pszczoły do ula. Kiedyś głęboka wiara w Boga, miłość do Ojczyzny, szacunek do pracy kształtowały piękno charakteru. Dziś najważniejszy jest pieniądz, to straszne, owszem pieniądz jest potrzebny, aby żyć, ale nie za wszelką cenę. Drogo zapłacił polski Naród za ziemię nad Wisłą, której tak łatwo się pozbywa, pytanie - kto i komu na tym zależy?...

„Kupiliśmy Cię drogo
Za ugory i zgliszcza
Dzwoń nam ziemio
Kłosami na zwycięstwo miłości …
Boś ty jest, ziemio ojczysta
Moim umiłowaniem
Boś ty jest wszystko, moja siła
I wzrastanie.”…Błogosławiony nasz Ojciec Święty Jan Paweł II prosił : „Piękno tej ziemi skłania mnie do wołania o jej zachowanie dla przyszłych pokoleń. Jeśli kochacie tę ojczystą ziemię, niech to wołanie nie pozostanie bez odpowiedzi!”.

Tą wypowiedzią zakończę i moim wierszem napisanym na emigracji:

Matka Boża Zielna

Idzie Matka Boża polskimi drogami
w mrozy, deszcze - szuka swoich dzieci
rozsiał Jej się Naród po calutkim świecie
Ona idzie i szuka z troską, o każde dziecię

Gdy nad Wisłą sieją zboża – idzie Matka Boża
Błogosławi każde ziarno i tę ziemie czarną
zorze do nóg Jej się ścielą, wiatr opowieść niesie
o tułaczce polskich dzieci - rozsianych po świecie

Matko Boża Panno Siewna,
lud Twój pieśni Tobie śpiewa
Byś nam zawsze Matką była
I od złego nas chroniła

Gdy zakwitną łany zbóż, Matka Boża idzie znów
z kłosów warkocz splata, w kwiaty przyozdabia
suknię całą ma z pszenicy, jest w niej kolor lata
dobrym ludziom błogosławi i z nimi się brata

Gdy brzemienne stają zbóż, Matka Boża idzie już
kołacz złoty w ręku trzyma, znak chłopskiego trudu
nad jej głową skowronek, pieśni żniwne śpiewa
o miłości do Ojczyzny, o poczęciu w dzieży chleba

Przez sierpniowe łany zbóż, Matka Boża idzie znów
Słońcem dzieli między kłosy, które drżą w kropelkach rosy
krzyżem znaczy każdy zagon, aby chleb poczęty w dzieży
był na każdym stole prawdą i miłością do Macierzy

Matko Boża Panno Żniwna, nie opuszczaj swoich dzieci
co za chlebem pofrunęły, jak pisklęta szukać ziarna
bądź nam Matka na obczyźnie, światłem co rozświeca w nocy
daj nam czasem okruch łaski, kiedy los się droczy

Matko Boża Panno Siewna, lud Twój pieśni Tobie śpiewa
Byś w wędrówce przy nas była w trudnych chwilach przewodziła
Matko Boża Panno Września, wysłuchaj nas w naszych pieśniach
i w wędrówce zostań przy nas, kiedy przyjdzie niedobry czas

Alina Szymczyk
Chicago