Dodano: 06.05.12 - 16:35 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Histeria z historiÄ…


Nie ma armii bez wielkich panik i klęsk. Jak pisał niegdyś korespondent wojenny i reporter Melchior Wańkowicz : Wszyscy miewają swoje Piławce, Parkany, Monasterzyska, Batog.... Można byłoby jeszcze dodać 'Cecorę'. Ważne by nie powtarzać jak codziennej modlitwy - dat klęsk, ale by konstruktywnie rozwijać pamięć zwycięstw i tworzyć nowe fundamenty do następnych wiktorii. Jątrzenie w imię Katynia, może jedynie kreować Katyń '2', Katyń '3' i Katyń '4'. A Polska potrzebuje całkiem nowego spojrzenia na historię i całkiem nowych rozwiązań w bliższej i dalszej geopolityce. Dostatniej i stabilnej przyszłości obywateli nie zapewni coraz większe pogrążanie się w historii, ale otrząśnięcie się z niej i wyciągnięcie właściwych wniosków na teraźniejszość i przyszłość. Gdyby w kontaktach z Moskwą czy Gubernią Kalinigradzką technologia a nie historia wysunęła się na czoło, z pewnością Cieśniną Pilawską wpływałyby do Elbląga polskie statki a może i statki małych flot śródlądowych państw Europy, m.in. Czech i Białorusi a w Rosji Zachodniej, na Nizinie Pruskiej, w Republice Tatarskiej czy w Baszkirii jeździłyby czy pracowałyby wciąż modernizowane wersje polskich 'polonezów', 'starów' i 'ursusów'. Niestety zamierzchłą historię wyeksponowano do gigantycznych rozmiarów. Do takich rozmiarów, że zasłoniła ona teraźniejszość i przyszłość. Historyczną tragedią próbuje się zastąpić bieżące życie, twórcze myślenie i konstruktywną pracę. Nic dziwnego, że np twórczy Włosi zamiast rozwijać gamę swoich pomysłów motoryzacyjnych w Polsce czy wprowadzać swoje konstrukcje w obszarze polskiego przemysłu lotniczego i morskiego, zaczynają opuszczać Polskę, jak dzieje się to w przypadku 'Fiata' {rzecz dotyczy produkcji 'pandy' i fiata '500'}. Histeria z historią to zakamuflowane działanie na szkodę Polski. Polska wciąż ma szanse stania się Drugą Japonią, jak i Drugą Italią. Zarówno utalentowani technicznie Japończycy, jak i 'artyści technologii' - Włosi, mogą przyczynić się do gospodarczej eksplozji Polski. Mogą przyczynić się do gospodarczej odnowy, do rinnovamento, co powinno być równoznaczne z rozwojem wysokiej kultury osobistej, rodzinnej i narodowej Polaków. Uczestnictwa w bieżącym wyścigu technologicznym, nie można jednak zastępować uczestnictwem w głąb historycznych klęsk. Motorem wszelkiego postępu jest miłość, także nieprzyjaciół a nie pielęgnowanie nienawiści, a nie bicie bezustanne historycznej piany. Tam gdzie potrzebny jest rozum, nie można prowadzić gry uczuć.


Faszyzm czy Odnowa?

Wygląda, że Świat i my pojedynczy ludzie, wciąż zadajemy sobie takie pytanie. Włosi pytają 'Fascimo o Rinnovamento?'. Świat miota się od chęci budowania siły - po chęć moralnego i umysłowego odrodzenia. Włosi próbowali zrekonstruować Wielką Italię, w skład której wchodziłyby państwa Północnej Afryki, jednak nastąpił krach, nie powiodły się plany rekonstrukcji włoskiego superpaństwa. Dzisiaj kandydaci do 'Wielkiej Italii' - z wielkiej biedy i braku środków do życia, sami płyną do Włoch. Płyną zarówno zdesperowani Somalijczycy jak i m.in. Tunezyjczycy. Jednak sami Włosi też nie potrafią się zdecydować jaką drogą podążać. Uniwersytety w Bolonii i Padwie nie przygotowują zastępów nowych ludzi, jak robiły to w okresie Renesansu-Rinascimento. Dopiero zaczynają krystalizować się pewne kierunki myślenia. To dopiero jakieś przedwiośnie, ale jeszcze nie wiosna. To na wpół konspiracyjna twórczość antymafijna ale jeszcze nie otwarta walka ze starym, zdegenerowanym światem, nie zdecydowane opowiedzenie się po stronie dobra. Zło wciąż ma się dobrze. Pewnie za manifest Odnowy można byłoby uznać twórczość Jana Pawła Drugiego i twórczość księdza Jana Twardowskiego, współczesnego Jana Kochanowskiego, ale chyba sztandarowym utworem Rinnovamento mogłaby być nieśmiertelna 'Oda do młodości' Mickiewicza, ze swoim ponadczasowym: 'A ze słabością uczmy walczyć się za młodu!. Dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hydrze, Ten młody zdusi Centaury, Piekłu ofiarę wydrze, Do nieba pójdzie po laury. Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga'. Czy nie te treści promuje w swojej poezji śpiewanej Toto Cotugno, śpiewając 'Insieme' {Razem}, czy Amadeo Minghi, śpiewając swoje 'Un uomo da lontano Paese' {Człowiek przybyły z dalekiego kraju}?. Odnowa tli się jak słaby płomyk, któremu brakuje silnego podmuchu tlenu, by rozpalił się wielkim płomieniem, by stał się ogniskiem wielkiego dobra. Szatan próbuje ubrać się w ornat i udawać Chrystusowego kapłana. Wówczas zrywa i podpala krzyże, prostytuuje dzieci i młodzież oraz głosi zwierzęcą wolność. Zachęca do kreowania świata bez pracy i bez odpowiedzialności. Głosi anty-Dekalog jako formę obyczajowego wyzwolenia. Szatan nie jest kimś na dorobku. On wszedł w posiadanie sterowni ludzkich umysłów. Wkręcił się do telewizyjnej tuby i pierze bez litości umysły ludzkie. Często pierze je z resztek ludzkiej uczciwości i godności. Jednym głupim filmem niweczy wieloletnią pracę rodziców, nauczycieli, kapłanów i wychowawców. Pewnie niejeden wiersz JPII ma moc regeneracji umysłu, ale czy jest to czas w którym istnieje głód poezji?. Medialny hałas skutecznie przerabia nas na głuchych, na tych, którzy nie słyszą piękna a jedynie staczają się w rynsztok.


Kolektywizacja po niemiecku czy faszyzm?

Kolektywizację po rosyjsku przeżyli Polacy po 1945 roku. Armia analfabetów z czworaków, wspierana obcą ideologią i siłą - rzuciła się na majątki prawowitych właścicieli. Dzisiaj podobni półanalfabeci i analfabeci, 'niebieskie ptaki' i esbecy, szykują się do grabieży majątku spółdzielni mieszkaniowych. Chcą robić to pod legalną przykrywką, pod hasłem przekształcania majątku obywateli we wspólnoty. Liczą. że w trakcie hałaśliwej zmiany szyldów, przechwycą wszystkie dobra. Oczywiście półanalfabeci i analfabeci są i tym razem ślepymi narzędziami w obcych rękach. W ostatecznym rozrachunku polska substancja mieszkaniowa wraz z gruntami, ma znaleźć się w niemieckich rękach. Menele i urodzeni ze skazą pracowstrętu na szybko uczestniczą we wszelkich kursach dającym im merytoryczne kwalifikacje do likwidacji polskiej spółdzielczości mieszkaniowej. Wspaniała polska spółdzielczość pozwoliła Polakom przetrwać zabory i czasy wielorakich kryzysów. Dzisiaj atakowana przez psychopatów, notorycznych nierobów i złodziei - ginie. Atakowane są wszystkie formy spółdzielczości - od majątków rolnych i rybackich - po kasy i po substancję mieszkaniową Polaków. Te pierwsze zostały już zrujnowane i rozkradzione. Byli ich pracownicy z bólem słuchają wieści o znakomitej kondycji spółdzielczości - w Danii, Czechach, Francji i m.in. we Włoszech. Czy Polski naprawdę nie stać na obronę i na nowe impulsy do renesansu własności spółdzielczej?. Szarogęsząca się swołocz musi poczuć oddech państwa na swoich lepkich i zdradzieckich łapskach. Polska potrzebuje niezmordowanych pracowników intelektu i rąk, a nie wałkoni, czyhających na dorobek innych. O ile Polska byłaby zamożniejsza, gdyby do głosu dochodzili w niej ludzie pokroju laureata Pokojowej Nagrody Nobla - bankiera biednych, ekonomisty z Bangladeszu - Muhammada Yunusa, twórcy systemu mikrokredytów. Profesor M. Yunus i jego organizacja 'Grameen Bank' to wspaniały przykład m.in. dla rozgrabianej Polski. Bankier biedaków pierwszych pożyczek udzielał z własnej kieszeni. Jego ego było na bardzo dalekim miejscu. Dla niego ważni byli ci, którzy znaleźli się w największych potrzebach. Ile patologicznego egoizmu jest w obecnych sobiepanach, rujnujących polską rzeczywistość, grabiących Polskę na wyścigi?. Czyżby egoizm stał się w Polsce modny?. A może odbywa się z inicjatywy i pod egidą pustoszącego Polskę faszystowskiego Berlina?.


Od czego zaczęła się polska prezydencja?

Polska prezydencja w Europie nie rozpoczęła się w rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej lub obrony Europy przed islamem w 1683 roku, czy w rocznicę uchwalenia Konstytucji III maja. Rozpoczęła się w rocznicę wojny polsko-polskiej. Rozpoczęła się 28 czerwca 2011 roku, w rocznicę 'Poznania 1956'. Najpierw pod Smoleńskiem likwidacji uległ mózg państwa. Potem rozpętano kolejną wojnę polsko-polską i polsko-rosyjską o prawdę katyńsko-smoleńską. W zacietrzewieniu umknęły uwadze jak zwykle tematy polskiej gospodarki, polskiej technologii, polskiej obronności i m.in. polskiej edukacji i polskiego lecznictwa. A przecież kadencyjny dostęp Polski do wszystkich stolic europejskich, powinien być wielką promocją demokracji po polsku, promocją unifikacji po polsku, promocją polskiej kultury literackiej i muzycznej, promocją polskiej sztuki, także sztuki religijnej. To wszystko spychane jest w Polsce do skansenów i muzeów, a powinno być treścią dnia codziennego i to nie tylko Polski.


Polska muzyka to znakomity towar eksportowy

Już w VI w. p.n.e. wieku skośnooki Shu-Ching zauważył, że: 'Do zmieniania ludzi, ich zachowania się i zwyczajów nie ma lepszego środka jak muzyka'. A my wciąż nie potrafimy robić użytku z tej wielkiej mądrości. No może poza nielicznymi wyjątkami. Nie słychać polskiej muzyki ani na Litwie, ani na Białorusi, ani na Ukrainie, ani w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech. Nie słychać jej również nad Pregołą, Sekwaną, Tybrem, Tamizą, Newą czy Szprewą. Ale przecież nawet rynek wewnętrzny, polski rynek muzyczny staje się coraz uboższy w polską muzykę. Zastępuje go skutecznie kosmopolityczny muzyczny bełkot, tworzony przez znarkotyzowanych frustratów z Brooklynu czy Harlemu. Muzyka Ignacego Paderewskiego, Krzysztofa Pendereckiego czy Wojciecha Kilara nie kreuje wielkiej i żywej Polski, ale trzymana jest w Polsce - skansenie historycznym i etnograficznych. Coraz mniej w świecie ognistych występów polskich zespołów: 'Mazowsza' i 'Śląska'. A przecież w Wolnej Polsce powinno zaroić się od tego typu zespołów, również na Pomorzu Gdańskim, Środkowym i Zachodnim. Również na Dolnym Śląsku i w Sudetach. Rugowanie polskiej muzyki z globalnej mapy muzycznej, jest najwyraźniej świadomym działaniem. Pomyślanym jako kolejny etap likwidacji polskiej państwowości. Ostatni występ Zbigniewa Wodeckiego w Solecznikach, to niestety wyjątek a nie reguła. Poziom umuzykalniania polskich dzieci i polskiej młodzieży również wiele pozostawia do życzenia. Głusi i nie przygotowani muzycznie ludzie nigdy nie zaintonują utworu muzycznego ani w kręgu rodzinnym, ani koleżeńskim. Będą jedynie skazani na słuchanie hałaśliwego bełkotu, próbując co najwyżej podskakiwać, w jego takt.


Autor 'Trylogii' na 'Czarnej Liście'?

Wielu piewców Grassa, jego twórczość związaną z Gdańskiem, określa mianem Trylogii. To istny policzek, wymierzony w Polaków. Od pewnego czasu, jak gdyby blokowana była popularyzacja polskich pisarzy marynistów. W tę lukę wsadzano Grassa i piszącego także w obcym Polakom duchu, pisarza o nazwisku Huelle. Na Ziemi Gdańskiej mieszkają potomkowie obywateli polskich z Kresów Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Potomkowie litewskich Polaków, litewskich autochtonów, litewskich Żydów i m.in. litewskich Tatarów. Dla nich wszystkich katechizmem polskości była Trylogia noblisty, tyle, że polskiego a nie niemieckiego noblisty. Była 'Trylogia' Sienkiewicza a w szczególności 'Potop'. Przecież ich rodziny przeżyły podobny potop, jak ten przedstawiony przez Henryka Sienkiewicza. Ten ich potop jeszcze się nie zakończył. Wciąż czeka na szczęśliwy dla polskości finał. Grass jako tzw Danziger, niemiecki mieszkaniec Gdańska postrzega Gdańsk jako część niemieckiej a nie polskiej historii. To czyni go zupełnie nieprzydatnym w nauczaniu historii w Polsce. Grass jako były SS-man okazał się człowiekiem niezwykle groźnym w swoich poglądach. Odczuli to bardzo Żydzi, obrażeni najnowszą twórczością poetycką piszącego Niemca. Być może to izraelscy Żydzi zawnioskują o odebranie Nagrody Nobla hitlerowcowi. Bo hitlerowcem najwyraźniej jest się zawsze, a nie tylko bywało się nim za życia Fuehrera. Czyżby Grass okazał się człowiekiem wyjątkowo odpornym na denazyfikację?. Kto zatem konstruował jego mit na polskim Pomorzu?.


Promieniowanie laserowe

Wynalezienie lasera od początku kojarzono z polskim nazwiskiem Sylwester Kaliski. Polski uczony wojskowy z WAT - u był pierwszym twórcą lasera. Jednak w latach sojuszu Warszawa-Moskwa, wszystkim trzeba było dzielić się z Moskwą...Zatem z polskiego wynalazku największy pożytek zaczęli mieć nie rodacy wynalazcy, ale Rosjanie. Słynna baza w Duszanbe, ukryta za wzgórzem, korzystała z energii dostarczanej z oddalonej o około 17 km elektrowni w Nureku. Baza ta stanowiła zagrożenie dla wszystkich satelitów obserwacyjnych Ameryki i Europy. Broń laserowa będąca na wyposażeniu tej bazy mogła oparzyć człowieka, wywołać u niego ślepotę, zestrzelić samolot lub rozregulować jego system elektronicznego sterowania. Po utracie Tadżykistanu bazę prawdopodobnie przeniesiono na terytorium etnicznej Rosji, chyba jednak nie w okolice Smoleńska...

Lubomir