Dodano: 07.12.11 - 23:08 | Dział: SATYRA POLITYCZNA

Dobroczyńca

W pewnym kraju, pono naszym;
Rodzi się polskości zaczyn;
Inne mam zdanie panowie!
Na ile, zaraz opowiem:
Mieliśmy nieco bogactwa,
Starczało nam na lekarstwa;
Lecz; gość co wszedł nam do domu,
Skradł majątek po kryjomu;
I pojawiła się bieda:
Bez pieniędzy żyć się nie da!
Gość radził: zróbcie wybory!
Obiecał nam dochód spory.
Wybraliśmy go by rządził,
I do dobrobytu dążył;
Gość, z skradzionego majątku
Zwrócił nieco, na początku;
Potem dawał rok co roku
ParÄ™ groszy, tak po trochu;
Skradziony majątek mnożył,
Lecz nasz, naród, wciąż ubożył;
Sprzedał co zbyło z własności,
Jest zero dla potomności!
Złodziej! Uciekł za granicę;
Lecz zostawił swego wice&;
Ten zagonił nas do pracy;
Ucieszyli siÄ™ rodacy;
Pozbawieni dziÅ› majÄ…tku
Zaczynamy od poczÄ…tku;
Tak jak kiedyÅ› niewolnicy.
Każdy z nas na grosik liczy,
Bo pan złodziej płaci groszem;
Dlatego nań skargę wnoszę:
Ukradł nasze miliardy!
Stworzył dla nas obóz karny.
Uważa się za dobrodzieja!
Ja, za cwanego złodzieja!

Rudolf Jaworek