Dodano: 16.03.11 - 23:31 | Dział: Godne uwagi

„Zaufanie”

Pan Dominik Jafra – emeryt ze Szczecina – straciÅ‚ zaufanie do partii rzÄ…dzÄ…cej i pozwaÅ‚ jÄ… do sÄ…du. Pan Dominik 6 lat temu (jak ten czas szybko leci!) podpisaÅ‚ siÄ™ pod wnioskiem referendalnym, popieranym przez PO. Traf chciaÅ‚, że sformuÅ‚owany byÅ‚ tam postulat jednomandatowych okrÄ™gów wyborczych do Sejmu, a nie do samorzÄ…du czy Senatu, który to Senat Platforma w tym samym wniosku proponowaÅ‚a zlikwidować. Daremne wiÄ™c byÅ‚y zabiegi posÅ‚a Marka Wójcika, który na korytarzu sÄ…dowym usiÅ‚owaÅ‚ wytÅ‚umaczyć rozczarowanemu wyborcy, że Platforma wywiÄ…zuje siÄ™ z postulatu jednomandatowych okrÄ™gów wprowadzajÄ…c JOW tam, gdzie to jest możliwe. Jakby tego byÅ‚o maÅ‚o, podpisy kilka lat temu zniszczono, czego wnioskodawcy nie ujawnili, a o fakcie zniszczenia podpisów sam zainteresowany (jak i tysiÄ…ce mu podobnych) dowiedziaÅ‚ siÄ™ dopiero rok temu z mediów. DokÅ‚adniej dziÄ™ki reportażowi Tomasza Sekielskiego pt. „WÅ‚adcy marionetek” wyemitowanemu w marcu 2010 r. przez TVN:
www.youtube.com/watch?v=apNdODoWX2I

Nieustannie wmawia siÄ™ nam, że w Polsce trwa – używajÄ…c słów Andrzeja Wajdy – „wojna polsko-polska”, ale w sprawie tego referendum dwie najsilniejsze partie wykazujÄ… wyjÄ…tkowÄ… zgodność. Platforma, gdyby tylko chciaÅ‚a, mogÅ‚aby rozpisać obiecane referendum; nie musi w tej sprawie zbierać żadnych nowych podpisów, a fakt, że już zebrane zostaÅ‚y zniszczone nie ma tu wiÄ™kszego znaczenia. Każdy kto czytaÅ‚ konstytucjÄ™ wie, że o przeprowadzeniu referendum nie przesÄ…dzajÄ… niestety zebrane podpisy, bez wzglÄ™du na to, ile by ich byÅ‚o, ale uchwaÅ‚a Sejmu albo wniosek prezydenta poparty przez Senat. Gdyby zebrano powiedzmy 30 mln. podpisów, a nie speÅ‚niony byÅ‚by któryÅ› z tych warunków, referendum w polskim systemie prawnym i tak nie można by rozpisać. Od kiedy jednak Platforma ma swojego prezydenta, który „nie przeszkadza” oraz wiÄ™kszość w Senacie, nie ma już alibi, by nie forsować JOW na drodze referendalnej, a na przeszkodzie stoi już tylko jej brak woli.

Stąd też p. Dominik Jafra, po wysłaniu pism do Kancelarii Premiera i marszałka Sejmu, a obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, i po tym jak pisma te pozostały bez zadowalającej odpowiedzi (a to ostatnie wręcz w ogóle bez odpowiedzi!), zdecydował się w listopadzie 2010 r. wystąpić na drogę sądową o straty moralne z tytułu nierealizacji obietnicy, pod którą się podpisał. 1 III 2011 r. sąd ten pozew o zapłatę symbolicznej złotówki (bo nie o pieniądze tu chodzi) oddalił, uznając, że nie ma podstawy prawnej do zadośćuczynienia, gdyż p. Jafra nie poniósł straty materialnej (!), ani nie został przez partię znieważony. Ciekawe czy gdyby jakiś odważny obywatel pozwał rząd za straty, jakie poniesie ogół społeczeństwa w związku ze zgodą na umorzenie Gazpromowi 1,2 mld zł (mimo zasądzenia takiej kwoty za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę na rzecz spółki EuRoPol Gaz przez sąd arbitrażowy w Moskwie!) lub za konsekwencje podpisania przez Tuska pakietu energetyczno-klimatycznego, w wyniku którego ceny energii elektrycznej w Polsce mogą skoczyć w latach 2013-2020 nawet o 80%, to czy mógłby liczyć na podobną wykładnię i czy zostałby wtedy przez unijnych ekoterrorystów (albo przez Gazprom) znieważony.

Mnie zastanawia jedno: po tym jak prezydent Miedwiediew obiecał (ustnie) gotowość do podjęcia wspólnego śledztwa polsko - rosyjskiego ws. katastrofy smoleńskiej, wielu prawników podkreślało, iż jest to zobowiązanie prawnie wiążące i zaniechaniem Tuska było z tego nie skorzystać. A kiedy partia Tuska zebrała ponad 750 000 podpisów i on sam publicznie zapewniał, że jeśli nie uda się rozpatrzyć wniosku o referendum w 2005 r., to jedną z pierwszych rzeczy, którymi on się zajmie po dojściu do władzy będzie powrót do sprawy tego referendum, nie jest to prawnie wiążące...

W jakim kraju my żyjemy? Ktoś powie, że sędzia rzeczywiście nie miała innego wyjścia i musiała wydać taki wyrok, ale jak to w takim razie świadczy o naszym systemie prawnym? W Anglii jak partia rządząca nie wywiązuje się z ważnego zobowiązania publicznego lub zaczyna realizować dokładnie odwrotną politykę niż obiecywała przed wyborami, królowa zarządza wcześniejsze wybory, aby wyborcy mogli zweryfikować czy zaistniałe okoliczności uzasadniają taką zmianę polityki (jest to tzw. konstytucja materialna, traktowana jako najwyższe prawo). Tam nie mają nawet pisanej konstytucji (jej rolę pełni system wyborczy), podczas gdy u nas przepisów jest tyle, że sami prawnicy nie nadążają, a i tak w rezultacie wyborcy nie mają zapewnionych elementarnych praw.

Art. 104 ust. 1 konstytucji stwierdza wyraźnie: Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborcze. Kiedy jednak poseł jest reprezentantem narodu, a kiedy wyborców i czy w demokracji powinno się te reprezentacje rozdzielać? Samozwańczych reprezentantów narodu już mieliśmy w PRL. System partyjny, w którym politycy wymigują się od realizacji złożonych obietnic to neoPRL, bez względu na to kto rządzi i z jakim koalicjantem. Pozew emeryta ze Szczecina uderza przeto w samą istotę partyjniactwa, wskazując, że nie można w nieskończoność obiecywać czegoś, czego się nie realizuje i nie wykorzystywać wszystkich możliwości, jakimi się dysponuje. Pan Jafra zresztą jawnie powiedział, że w nadchodzących wyborach nie zagłosuje na PO, jeśli ta nie wprowadzi JOW do Sejmu, zwłaszcza że w obecnym układzie politycznym droga referendalna stoi przed tą partią otworem.

Wniosek z tego taki, że o JOW – i nie tylko o to – musimy zawalczyć sami, bo naród w takim zakresie jest suwerenem, w jakim jest w stanie skutecznie upomnieć siÄ™ o swoje prawa. OczywiÅ›cie, aby nie redukować obywatela tylko do roli petenta konieczne jest bierne prawo wyborcze, jako prawo do nieskrÄ™powanego kandydowania bez Å‚aski liderów partyjnych, które byÅ‚oby głównym narzÄ™dziem tej suwerennoÅ›ci. Po speÅ‚nieniu tego warunku nawet sÅ‚owo „partia” zacznie znaczyć co innego i z tym wÅ‚aÅ›nie nierozerwalnie postulat JOW siÄ™ wiąże.

Pod moim ostatnim tekstem w Salonie24 pojawiÅ‚ siÄ™ zarzut: Nie odniósÅ‚ siÄ™ Pan do głównej tezy polemicznej JarosÅ‚awa KaczyÅ„skiego, przynajmniej tak ja tekst prezesa PiS zrozumiaÅ‚em. Wedle p. KaczyÅ„skiego system JOW w Wielkiej Brytanii i tak sÅ‚uży nominowaniu kandydatów przez partie. Tyle, że ja nie polemizujÄ™ z tezÄ…, iż w systemie JOW partie wyznaczajÄ… swoich kandydatów (poza naturalnie bezpartyjnymi), bo dzieje siÄ™ tak w każdym systemie wyborczym. ChciaÅ‚em tylko zasygnalizować, że odbywa siÄ™ to zasadniczo inaczej niż mógÅ‚by sugerować tekst JarosÅ‚awa KaczyÅ„skiego, odsyÅ‚ajÄ…c do tekstu mieszkajÄ…cego od wielu lat w Wielkiej Brytanii Tomasza Kaźmierskiego, który zna to z pierwszej rÄ™ki. Z tekstu tego wynika, że partie brytyjskie bynajmniej nie „nasyÅ‚ajÄ…” do okrÄ™gów z centrali wziÄ™tych z księżyca „spadochroniarzy”, którzy nawet nie musieliby znać problemów danego okrÄ™gu i czuć siÄ™ z nim zwiÄ…zanym. Nieporównanie wiÄ™ksza jest też rola lokalnych organizacji partyjnych, które najlepiej znajÄ… sytuacjÄ™ w terenie.

Centrala tworzy tylko ogólnokrajowÄ… bazÄ™ kandydatów, z której mogÄ… – choć nie muszÄ… – korzystać organizacje okrÄ™gowe (tak byÅ‚o np. w przypadku najwyższego w Izbie Gmin posÅ‚a Daniela KawczyÅ„skiego, który już na dwa lata przed startem w nowym okrÄ™gu w 2005 r. musiaÅ‚ siÄ™ tam przeprowadzić i pracować na poparcie). Wynika to z samego systemu wyborczego – mandat w okrÄ™gu jest tylko jeden, a partia nie może wystawić tam kogokolwiek, aby wygrać. ZwÅ‚aszcza, że niezależnie od struktur partyjnych zgÅ‚osić siÄ™ może każdy peÅ‚noprawny obywatel.

System JOW zmusza partie do poszukiwania i przyciÄ…gania najlepszych z punktu widzenia wyborców, a niekoniecznie szefa partii kandydatów (stÄ…d też czÄ™sto prawybory). Sprzyja też konsolidacji zbliżonych politycznie Å›rodowisk (tzw. prawo Duvergera), co w systemie list partyjnych, kreujÄ…cym spory o miejsca na tych listach, nie znajduje już żadnego odzwierciedlenia. Obecna procedura wyborcza do Sejmu RP stanowi fundamentalny hamulec ksztaÅ‚towania dojrzaÅ‚ego i rozliczanego systemu partyjnego z jednej strony, a spoÅ‚eczeÅ„stwa obywatelskiego z drugiej. To nie system dwupartyjny jest warunkiem zaistnienia systemu JOW, ale system JOW (zwÅ‚aszcza jednoturowy FPTP – First Past The Post) jest warunkiem jego uksztaÅ‚towania. I dopóki nie wprowadzimy wyborów do Sejmu w JOW, dopóty zaufanie do rzÄ…dzÄ…cych, o którym tak wiele mówiÅ‚ w swoim expose Donald Tusk bÄ™dzie towarem deficytowym, bo nie bÄ™dzie podstaw instytucjonalnych do jego zaistnienia i pozbycia siÄ™ tych, którzy na nie nie zasÅ‚ugujÄ….

Krzysztof Kowalczyk