Dodano: 25.02.11 - 22:46 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

RZĄDZĄCY FACHOWCY

czyli struktura hybrydy zwanej rządzącymi fachowcami.


„Lepsze są nieprzyjemne fakty niż przyjemne iluzje” (John F. Kennedy)

Rządowi specjaliści od PR (pijaru) z uporem maniaka, jak mantrę powtarzają, że rządy koalicji PO i PSL-u są to rządy fachowców. Jeżeli naprawdę rządziliby nami fachowcy, to z pewnością ta nasza „zielona wyspa” nie byłaby tak zadłużona i w związku z tym, nie posiadalibyśmy tak wysokiego długu publicznego ( w kwietniu 2010 roku dług skarbu państwa wynosił 644 mld zł. Według Instytutu Sobieskiego, rzeczywista wartość zadłużenia Polski obliczana metodą memoriałową przekracza 200% PKB. Według Janusza Jabłonowskiego (NBP) realne zadłużenie obejmuje takie składniki jak zaległe płatności w systemie ochrony zdrowia czy ubezpieczeń społecznych i w 2010 roku wynosi 220% PKB czyli ok. 3 biliony zł..(źródło: Wikipedia oraz NBP: Polska ma gigantyczne długi. Dziennik.pl, 2010 r.).

Wybory samorządowe są za nami, zaś do Parlamentu przed nami. Wybory oczywiście to nazwa abstrakcyjna. To coraz bardziej widoczny pęd do władzy, czy koryta jak kto woli. Po niezłe pieniądze i perspektywy. Zwłaszcza, że wolny rynek to też abstrakcja, a dobra pracy są wciąż reglamentowane. Wszelkie apanaże typu rady nadzorcze, fundusze europejskie, przetargi, ławnicy, członkowie różnych komisji, zlecenia dla zarządców nieruchomości, przypadają głównie klienteli władzy.( źródło- Wiadomości Onet.pl 07.12.2010 r. - Walka o ogień zawieszona). Wg greckiego filozofa Arystotelesa, „Demokracja jest jednym z najgorszych ustrojów, bowiem są to rządy hien nad baranami”( w domyśle – baranami, ponieważ wybrały te hieny lub w przypadku tych co zbojkotowali wybory, tym samym dali przyzwolenie na ich wybór). Wg specjalistów od marketingu politycznego, to właśnie wybory są swoistym bezwzględnym wyścigiem szczurów, które w pogoni za karierą, władzą, korytem, pozycją, pieniędzmi (judaszowymi srebrnikami), „skaczą sobie do gardła” a nawet „zagryzają” i tratują się nawzajem.

Do tego, że politycy podczas kampanii wyborczej „kłamią jak z nut” i obiecują „gruszki na wierzbie”, już nas przyzwyczajono. Jednakże, zaraz po wyborach, ci szczęśliwcy, którzy się „załapali”, nagle tracą pamięć i twierdzą, iż tak naprawdę niewiele mogą zrobić. Zgodnie z zasadami obowiązującymi w każdej partii, najważniejsze jest dobro partii oraz jej pijar (PR), nie zaś dobro Państwa i jego Obywateli. Szkoda tylko, że tego nie mówią nam tego przed wyborami! Jednak, nie o tych kłamstwach chcę mówić.

Tak się składało i składa, że to właśnie Decydenci (Rządzący), jako „fachowcy" decydują niemal o wszystkim „fachowcy”- Prezydent, Premier, Marszalek Sejmu, Marszalek Senatu to niestety, tylko z zawodu zwykli nauczyciele historii, przedmiotu mówiącego o tym co było w przeszłości? Żaden z nich nie zna się (nie mają merytorycznego przygotowania) na budownictwie, ekonomii, prawie, finansach, gospodarce, bankowości itd. Wydaje mi się, że na tych stanowiskach bardziej potrzebni są (tak jak to było przed wojną) prawdziwi wizjonerzy, profesjonalni gospodarze, którzy potrafiliby zadbać o pomyślną przyszłość naszego Narodu.

Przyjrzyjmy się kwalifikacjom obecnie rządzących bardziej szczegółowo, np.:

Donald Tusk urzędujący premier (z zawodu historyk), który ma problemy z pamięcią. Nie chodzi tu tylko o to, że historyk, opisujący podobne przypadki, zapomniał o tym (kuzynka pamiętała), iż dziadek służył w Wermachcie, ale również o wypowiedzi typu: „wszystko, co polskie to nienormalne”, czy też o jego próbie „secesji Kaszub od Polski”(II Kongres Kaszubów w Gdańsku 12-14 czerwca, 1992 r.). ( Źródło: Nasz Dziennik 26-27 listopada 2005 r. Nie ma Kaszub bez Polski, a Polski bez Kaszub”).
Jakże nierozważną była wypowiedź premiera w jego expose, mówiąca o nadchodzącym cudzie gospodarczym, gdy wszyscy poważni ekonomiści zapowiadali schłodzenie gospodarki, a nawet kryzys gospodarczy. Nie dziwi, więc to, że niektóre gazety (złośliwie) nazywają premiera D. Tuska analfabetą ekonomicznym.
Donald Tusk powiedział kiedyś: - „główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i rządza popularności”(…). To jeden z nielicznych cytatów prawdziwie oddających jego postawę. Nie chodzi o ludzi czy Państwo. lecz o zaspokojenie własnego egoizmu, nawet metodami dyktatorskimi, które mają pokryć brak podstawowych kwalifikacji do rządzenia nowoczesnym państwem. Wszak w istocie szef obecnego rządu jest bezprogramową wydmuszką medialną (…). (Źródło: Dyktat zamiast dialogu., Nasza Polska nr 45 z 4.XI.2008 r.)
Kazimierz Kutz zgodził się kandydować w 2007r. z listy PO pod warunkiem, że Donald Tusk będzie promował autonomię Śląska (zobacz temat - Tusk obiecał Kutzowi Autonomię Śląska! (źródło: wkatowice.mojeforum.net/temat- vt2663.html). Co tu jest grane?
Bulwersujące jest również to, że premier Donald Tusk otaczał się i otacza takimi politykami jak:

- obecny minister w gabinecie Prezydenta -Sławomir Nowak –z zawodu politolog, (przed karierą polityczną - zawodowy model od męskiej bielizny),

- badacz owadów, poseł Stefan Niesiołowski, dyżurny awanturnik PO, popularnie zwany "profesorem od robaków". To wg niego, PO jest przede wszystkim wielką mistyfikacją.(…) ‘W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub Nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO”. (Źródło: Życie 1 sierpnia 2001 r. „Naśladujmy Litwę”)
Poseł Stefan Niesiołowski, od lat wyróżnia się niebywałymi napadami politycznej agresji. Można wręcz podziwiać, jego wyjątkową "hojność" w obdarzaniu przeciwników politycznych wyzwiskami. Postępowanie Niesiołowskiego najlepiej scharakteryzował satyryk Marcin Wolski, pisząc parę lat temu: "Senator Niesiołowski tak długo zbierał muchy - plujki, aż sam się upodobnił do jednej z nich". Za swoje tak staranne opluwanie wszystkich inaczej myślących niż politycy z PO, Niesiołowski doczekał się upragnionej nagrody - został wicemarszałkiem obecnego Sejmu. (Źródło: Przypadki Stefana Niesiołowskiego, Nasz Dziennik 20.12.2007 r.)

- Julia Pitera nauczycielka języka polskiego, wg CBA „ignorantka prawna – specjalistka od korupcji”. To właśnie ona zasłynęła Raportem (podobno najgłośniejsze jej osiągnięcie), w którym podkreśliła zakup (za kilka zł.) porcji smażonego dorsza przez byłego ministra gospodarki morskiej,

- minister skarbu Aleksander Grad, z wykształcenia geodeta tzw. „skoczy-bruzda” (działający jako wiejski geodeta, później w resorcie rolnictwa, który nie posiadał żadnych doświadczeń z zakresu zarządzania gospodarką narodową oraz skarbem państwa). Na dodatek działa bardzo ślamazarnie, oddał walkowerem do likwidacji polskie stocznie produkcyjne z Gdyni i Szczecina. W przeciwieństwie do niego: prezydent Francji N. Sarkozy oraz pani Kanclerz Niemiec A. Merkel, udzielali i nadal udzielają olbrzymiej pomocy swoim gospodarkom. Wg naszego geodety z MSP „cena Stoczni Gdynia (dwa suche doki, cenne - uzbrojone tereny nabrzeżne nad morzem, suwnica bramowa 1000-tonowa, dorobek kilku pokoleń stoczniowców) - za którą rząd się jej pozbędzie, to tylko 280 mln zł. Jakże niewiele! Jest to 77% wartości jednego piłkarza (Kake) z AC Milan, za którego Real Madryt jest gotów zapłacić aż 80 mln euro( ok.360 mln złotych)”. (POLPATRIOT nr 219 z 15.06.2009 r. Nowy Jork, Chicago, Toronto, Berlin, Warszawa. STAJNIA AUGIASZA, Transakcja tysiąclecia, czyli ilu piłkarzy warta jest Polska?).

- Paweł Graś, minister rzecznik prasowy rządu –zawód wcześniej wykonywany to „cieć” służący u Niemca, tak zresztą nazywają go niektórzy parlamentarzyści,

- oczami wyobraźni widzę posła Łukasza Tuska (PO), ze Śląska, najbiedniejszego posła, z zawodu tapicera, nie posiadającego merytorycznego przygotowania do pracy w Sejmie, który pochyla się nad setkami nowych ustaw i uchwał zapewniających prawidłowe funkcjonowanie państwa. Osobiście nic nie mam przeciwko tapicerom, ale czy akurat powinni być posłami. Są państwa, w których nie wolno kandydować na posła bez ukończenia renomowanej wyższej uczelni (np. Francja). Z pewnością poseł Łukasz nadaje się jako „maszyna” do głosowania, pod dyktando kolegów,

- pikanterii tym „fachowcom” dodaje postać pani minister pracy i polityki społecznej-Jolanty Fedak (PSL), która nie posługuje się językiem specjalisty od ekonomii i ubezpieczeń społecznych. Kierując ministerstwem pracy nie zna obowiązującego w tej branży słownictwa.
Czy mówiąc o fachowcach, właśnie takich fachowców miał na myśli pan premier D. Tusk ? A może takich jak Miro, Zbycho i Krzycho.

Analizując powyższe fakty to, ww. sytuacja „fachowców” przypomina mi starą anegdotę „o słynnym, znanym żydowskim krawcu, którego o dziwo, pochowano w Grobie Nieznanego Żołnierza. Na pytanie uczestników pogrzebu, dlaczego go tam pochowano, syn krawca odpowiadał - jako fachowiec(krawiec) to był on znany, zaś jako żołnierz, był całkowicie nieznany”. Dziwne, ponieważ z naszymi „rządzącymi fachowcami”, jest akurat odwrotnie, jako rządzący są znani, zaś jako fachowcy, byli i są zupełnie nieznani.

Zabawne, przedstawiona tu sytuacja dotycząca naszych „rządzących fachowców” jest również całkiem podobna do tej opisanej w anegdocie „o dwóch koniach – starym ślepym i młodym, wyścigowym. Na pytanie młodego konia – czy będziesz startował na najbliższym derby na Wielkiej Pardubickiej? Ślepy koń odpowiada – absolutnie żadnych przeszkód nie widzę”. Skąd my to znamy? Nasi fachowcy, za to widzą, ale tylko jakąś „zieloną wyspę” (notabene Grecja też była taką „zieloną wyspą”).

Jakże całkowicie odmienna od obecnego rządu była postawa przedwojennych polityków, fachowców, praktyków i patriotów. Byli oni bezgranicznie oddani Ojczyźnie, nie zaś jakiejś tam partii. Obecnie możemy jedynie sobie pomarzyć o prawych i bezinteresownych politykach, którzy w krótkim czasie odbudowywali Polskę po ponad 125 latach rozbiorów (nie zaś o takich jak Miro, Zbycho i Krzycho) typu:

• Prezydenta, prof. Ignacego Mościckiego - uczonego, wynalazcy, konstruktora i budowniczego Zakładów Azotowych w Mościcach,

• Władysława Grabskiego- ekonomisty i historyka, rektora SGGW, dwukrotnego premiera oraz ministra skarbu II RP, znanego powszechnie jako autora reformy walutowej;

• Eugeniusza Kwiatkowskiego- działacza gospodarczego, inżyniera, twórcy 4-letniego planu inwestycyjnego przewidującego rozbudowę infrastruktury i zwiększenie potencjału obronnego kraju, założyciela Centralnego Okręgu Przemysłowego, budowniczego Gdyni oraz założyciela Polskiej Marynarki Handlowej,

• Jerzego Zdziechowskiego; ekonomisty, byłego ministra skarbu, twórcy teorii gospodarczego parytetu pieniądza (aktualnej do dzisiaj), konstruktora mechanizmu ekonomicznego, który w latach 1925-1930 zapewnił Polsce koniunkturę i poprawę położenia materialnego narodu i wielu innych.

Minister propagandy III Rzeszy, J. Goebbels, twierdził, że „Kłamstwo powtarzane tysiące razy, staje się prawdą”. Niestety, o tym również wiedzą nasi politycy, szczególnie rządzący. Większość Obywateli (wg Arystotelesa – „baranów”) daje się na te kłamstwa nabrać. Wystarczy bowiem odpowiednio zadbać o dobry pijar (PR) oraz o odpowiednie działania socjotechniczne, a jak mówią pijarowcy, „ciemnota to kupuje". Dobrze pamiętamy co było z Titanikem, okręt tonął, a orkiestra ciągle grała. Czy ten widok tonącego statku i grającej orkiestry nam czegoś nie przypomina?
Jakże trafne jest znane powiedzenie byłego premiera Anglii -W. Churchilla ,”Fakty są święte, za to ich interpelacja bywa całkowicie dowolna”. I właśnie, w tej pijarowskiej grze, partii PO chodzi o taką interpretację faktów, aby była dla partii korzystna niezależnie od zaistniałych faktów.

Obecna Minister spraw zagranicznych USA, Hilary Clinton uważa, że „należy kreować otaczający nas świat, nie zaś patrzyć nań cudzymi oczami, oczami mediów”. Media, z których rządzący korzystają, kreują więc „otaczający nas świat", ale wyłącznie na swoją modłę. Ponieważ większość wyborców nie interesuje się polityką, najczęściej nie ma własnego zdania na jej temat. Cytują opinie wymyślone przez dobrze opłacanych specjalistów od PR. Myślę, że otrzeźwienie Narodu przyjdzie. Wierzę w mądrość naszego Narodu. W PRL, również mówiono nam różne rzeczy w ramach „propagandy sukcesu”, tj.: co mamy robić, co mamy mówić, jak mamy myśleć, jak wybierać, ale jak wiemy wielu Polaków w końcu zorientowało się, że te informacje propagandowe nie przystają do rzeczywistości.

Zbliżają się wybory parlamentarne, obecnie trwa walka o pozycje na listach wyborczych. Już kilka tysięcy lat temu Biblia głosiła, że „po owocach ich sądźcie” (nie zaś po ilości obiecywanych gruszek na wierzbie). Wyborcy rozliczą rządzące partie z dotychczasowych niezrealizowanych i nieodpowiedzialnie składanych obietnic. Przecież nie można się oparzać ciągle tym samym ogniem.

Enforcer1
Gdańsk 22.02.2011 r