Dodano: 07.12.10 - 18:32 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Grabież nazywana prywatyzacją

Banda geszefciarzy, szabrowników i rabusi szykuje skok na Polskie Lasy Państwowe. Po rozgrabieniu polskiego przemysłu, do zawłaszczenia pozostaje coraz mniej. Jednak myśliwi typu Palikot doszli najwyraźniej do wniosku, że przecież nawet Puszczę Białowieską można potraktować jak partyjny łup do podziału. Cała filozofia w tym, by specjaliści podobni do tych od ustawy hazardowej, przeforsowali stosowne zapisy. Wówczas zjawią się jak z bajki nowi leśni hrabiowie i baronowie. Całe to zidiociałe towarzystwo folksdojczów i neostalinowców, udające polityków, zechce się zaopatrzyć w jakieś fragmenty lasów. Tereny gospodarstw rolnych i wojska udało się przefrymarczyć kontrowersyjnym nabywcom z Berlina, Hamburga i Danii. Pewnie i na polskie lasy nie zabrakłoby chętnych rodaków Angeli Merkel. Może i znajdą się również amatorzy z Petersburga i Moskwy. Geszefciarze robili już podchody pod Polskie Ogrody Działkowe. Nie mogli pogodzić się, że Polacy mają takie enklawy przyrody i spokoju, wypoczynku i spotkań rodzinnych. Że przychodzą na nie jak na pola golfowe i pasjonują się pracą w ziemi. Przecież jeden homofaszysta czy inny euroświr mógłby zająć cały taki miejski czy osiedlowy ogród i stworzyć na nim prywatne latyfundium. Geszefciarze już zaczęli puszczać 'dziennikarskie kaczki', że nie dość, że będą pozbawiać Polaków terenów działkowych, to w dodatku będą to robić bez jakichkolwiek odszkodowań. Banda opętana nienasyconą żądzą bogacenia się kosztem innych. Pociechą jest, że finał bandy zawsze jest podobny. Marnie skończyli gangsterzy Gawronik, Grobelny, Bagsik i m.in. Porowski. Tylko ile szkód wyrządzą zawsze bandziory zanim dopadnie ich prawo państwowe?. Należy mieć także nadzieję, że nie zdążą 'sprywatyzować' Tatr, Wawelu i Jasnej Góry.


Przedmurze Chin?

Polska coraz częściej odbiera Rosję jako przedmurze Chin. I tak jak Polska nie nastawia się na wzmacnianie problemu tybetańskiego czy ujgurskiego, rozmawiając o Chinach, tak również Polacy nie zajmują się eksportem rewolucji do Tatarstanu, Republiki Baszkirskiej, Republiki Tuwińskiej czy m.in. do Krajów Kaukaskich. Po prostu Rosja czy tego chce czy nie, jest naszą naturalną tarczą przed ekspansją z Dalekiego Wschodu. Dopóki Rosja skutecznie broni się przed zalewem i przepływem Chińczyków przez swoje terytoria, dotąd nie grożą nam niezliczone dzielnice chińskie - Chinatown na terytorium Polski. Dotąd również nie grożą nam wojownicze gangi chińskie. Intensywna współpraca Polski i Japonii byłaby również skutecznym sposobem na zmniejszenie aktywności Chin w Europie. Można jedynie ubolewać, że po hałaśliwych deklaracjach o 'Drugiej Japonii', zabrakło intensywnej współpracy polsko-japońskiej. Nawet w obszarze geologii. A przecież Japonia szczególnie chętnie oferuje najwyższą technologię za dostęp do surowców naturalnych, których niestety nie posiada. Słabiutka intelektualnie, kulturalnie i moralnie Rosja, wciąż boi się słowa 'unifikacja'. Unika konfrontacji kulturalnej i religijnej z centrami europejskimi, w tym także z Polską, zastawiając się niejako koniecznością obrony przed napastliwością Polaków. Tym chyba również trzeba tłumaczyć obsesyjne przywiązywanie przez Rosjan wagi do daty pobytu Polaków na Kremlu. Jest to pielęgnacja chorego klimatu. Człowiek zaszczuty przeszłością jest gotowy ze strachu zabić innych. W temacie 'Katyń' widoczne to jest w sposób wyjątkowy. Każdy 'przelot muchy', może spowodować 'zabicie słonia' przez myśliwego. Bo przecież kiedy brakuje w państwie myślicieli, chętnie zastępują ich myśliwi.


Śląsk Jagiellonów

Kiedy Zygmunt Jagiellończyk otrzymuje namiestnictwo na Śląsku i Łużycach oraz tytuł 'najwyższego księcia na Śląsku', nie ma końca radości. Jednak kiedy pada propozycja przyjęcia korony Królestwa Szwedzkiego, Zygmunt Jagiellończyk nie odmawia. Zostaje królem Szwecji, ale równocześnie rezygnuje ze Śląska, oddając go Czechom. W Czechach rządzi Władysław Jagiellończyk. Tron po nim obejmuje jego 10-cio letni syn Karol. Opiekę nad małoletnim Karolem sprawuje Kazimierz V, król Polski. Tak więc chciałoby się powiedzieć, wszystko zostaje w rodzinie. Ale to przecież tylko wycinek pięknej polskiej historii. Dzisiaj mało kto wspomina czasy królewskiej Polski. Nie wspominają nawet Jagiellonów Szwedzi. Cóż, zapatrzeni są w miłościwie im panującego Karola XVI Gustawa Bernadotte, z Bożej Łaski Króla Szwecji. Wizytówkami ich Królestwa jest Ericksson ze swoją elektroniką, Saab z robotami i Grippen, strzegący powietrznych granic państw. Szwedzi nie funkcjonują w zamkniętym kręgu historii czy w etnograficznym skansenie. Prą wciąż do przodu. Nie zabiegają o to, by stać się narodem na wymarciu.


Raś=RAŚ=Rasch

Codzienność pokazuje, że niemieckiego dozorcę Herr Rasia, tzw ruch autonomii Śląska i niemieckiego fundamentalistę Norberta Rascha łączy wspólny mianownik. Tym wspólnym mianownikiem jest niechęć do Polski, często połączona z antypolskim szkodnictwem. RAŚ zasłynął niegdyś ze spotkań z fundamentalistami baskijskimi. To jednoznacznie informuje o celach tych proniemieckich fanatyków, działających na pograniczu polskiego prawa. Wszystkie trzy gremia korzystają najwyraźniej z propagandowego, finansowego i wywiadowczego wsparcia Berlina. Bez tego wsparcia nie byłoby tego bezgranicznego poczucia bezkarności i dumy z ogłaszania likwidacji kolejnego polskiego przedsiębiorstwa, zdobywania kolejnych przywilejów dla wrogów polskości Śląska i tupetu w zrywaniu symboli polskości na Śląsku Opolskim. Niemiecki sponsoring wymusza określone zachowania. Zachowania skrajnie antypolskie. Zmusza do realizacji polityki niemieckiej w Polsce. Zmusza do wzniecania niekończących się waśni polsko-polskich. Zachowanie niemieckich fanatyków i ich konfidentów w Polsce, często odbija się szerokim echem w Europie. Zachęca do antypolskich działań m.in. litewskich rasistów. Co prawda niezbyt licznych, ale potrafiących dyskredytować i ograniczać polskość, przede wszystkim w wymiarze języka dnia codziennego, edukacji i prawa do własności. Tu brakuje całkowicie polityki spójności, inspirowanej przez Warszawę. Można obserwować jedynie bierność, obojętność i wyczekiwanie na kolejne antypolskie działania. Wciąż obowiązuje niepisana zasada: 'Niech sobie jakoś radzą sami'. My mamy ważniejsze sprawy na głowach, los diaspory niemieckiej i los diaspory żydowskiej, o wiele ważniejsze niż reagowanie na prośby o finansowe wsparcie - 'Głosu Ludu', polskiego czasopisma w Czechach czy na zajmowanie się stanem polskości na Śląsku Opawskim. Narodowe polskie ruchy są dyskryminowane przez antypolaków z w/w środowisk. Było to bardzo widoczne podczas ostatniej kampanii wyborczej na Opolszczyźnie. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne dla przyszłości Polski, Polaków i polskości.


Jakie będą rzeczypospolite?

Skoro młodych Polaków i Polki zamiast moralizować - demoralizuje się. Zamiast edukować - ogłupia się zwierzęcą wolnością. Na efekty tych destrukcyjnych praktyk, nie trzeba długo czekać. Młodzi już zaczęli upodabniać się do ssaków kopytnych, kopiąc Polaków modlących się pod Krzyżem Pamięci w Warszawie. Jednak takie będą rzeczypospolite jacy wychowawcy młodzieży. A ci wychowawcy nie zawsze zasługują na to zaszczytne i odpowiedzialne miano. Często niczym stachanowcy w pocie czoła harują nad dewastacją młodych umysłów i charakterów. Harują nad wyrwaniem z młodych serc Boga. Harują nad wpojeniem młodym ludziom, że nic nie warta jest rodzina z matką i ojcem. Że to jest już anachronizm. Zaszczytem zaś jest bycie człowiekiem znikąd, dzieckiem ulicy albo dzieckiem z probówki, adoptowanym przez dwóch homosiów albo dwie lesbijki. Wywrotowcy zawsze chcieli stawiać świat na głowie. Najwyraźniej obecnie również próbują to robić. Telewizyjna tuba bardzo im w tym pomaga. Antypolskie szmatławce, również. Moralne karły i religijni analfabeci udający polityków, również robią wszystko, by otaczać się dwunożnymi bydlątkami. Są to przecież gwaranci ich utrzymania się. Dwunożne bydlątko może nawet flagę narodową wetknąć publicznie w psią kupę. Przecież bydlątko nie utożsamia się z żadnym narodem ani państwem. Bydlątko nie czuje się związane z żadnymi ludzkimi normami i prawami a jedynie promuje zwierzęcą wolność i najlepiej czuje się w wyprodukowanym przez siebie gnoju.


Jak ratować państwo?

Od wielu dekad myślą nad tym Włosi. Mafia niczym rak niszczy włoskie życie społeczne i gospodarcze. W Polsce po 1989 roku również zawiązało się sporo organizacji przestępczych. Te organizacje również chronione są przez polityków-kryminalistów. We Włoszech głośno mówi się, że największym mafiozem w państwie jest sam Silvio Berlusconi. Jednak ten wszystko kwituje szelmowskim uśmieszkiem. Ale chyba już niedługo. Kolejny skandal seksualny, skandal z nastoletnią Marokanką, może okazać się ostatnim skandalem Berlusconiego jako premiera. Włosi na froncie walki ze światem przestępczym osiągają sukcesy. Majątki konfiskowane włoskim kryminalistom przekazywane są kooperatywom. Te kooperatywy produkują makarony, oliwę, sery i wino, pod wspólną nazwą 'Libera' {Wolna}. Tym sposobem przeciwdziała się m.in. stałemu bezrobociu na włoskiej wsi, poczuciu bezkarności wśród kryminalistów i poczuciu bezsilności państwa.


Islam w Europie

Wg statystyk Europa liczy już 30 mln muzułmanów. 3 mln z nich mieszka nad Renem. Mają już tam 2000 meczetów. Mają również sprzyjające warunki do rozwoju. Mohammed Atta, główny 'bohater' 11 września ukończył wydział architektury na Politechnice Hamburskiej i kurs pilotażu w berlińskim aeroklubie. Pytanie czy BND a tym samym i Bundesregierung wiedziały o przygotowaniach Atty do ataku na WTC, pozostanie pewnie długo bez odpowiedzi. Odpowiedzi ciekawi są z pewnością Amerykanie. Warto przypomnieć, że już Sulejman Wspaniały pragnął ustanowić Państwo Islamskie Europy. A przecież Unia Islamsko-Europejska już została powołana do życia. Zatem Europa nijaka, bez własnej tożsamości, Europa bez ducha, Europa niszcząca w jakimś niezrozumiałym amoku swojego chrześcijańskiego ducha, jest coraz większą przynętą dla wyznawców ducha i myśli Mahometa. Nowi Sulejmanowie najwyrażniej już działają. Idea budowy mostu Hiszpania-Maroko to jedna z licznych inicjatyw zapraszania islamu na kontynent europejski, podobna do powołania Arabskiej Orkiestry w Barcelonie. Chrystofobia rozpętana i utrwalana przez marksistów-leninistów wydaje się sprzyjać imamom. Trudno znaleźć lekarstwo na głupotę, która wciąż dotyka Europę.


Do czego dążą Niemcy?

Przed laty przewodniczący Związku Wszechniemców Classe twierdził: 'Nasza przyszłość leży w Ameryce Południowej...' W Buenos Aires powstał 'Bund der Vertrieben' {Związek Wypędzonych}, który faktycznie pracował na rzecz podobnych organizacji neonazistowskich w Ameryce i Europie. Nic dziwnego, że do dzisiaj funkcjonuje pojęcie 'IV Rzeszy' i odnosi się ono głównie do Ameryki Południowej. Członkami tych związków byli niemieccy przemysłowcy, handlowcy, bankowcy i przedstawiciele wielu innych, wpływowych grup zawodowych. Dla tych ludzi wciąż istnieje Ostpreussen ze stolicą w Koenigsberg, Westpreussen ze stolicą w Danzig, Niederschliesen ze stolicą w Breslau i m.in. Oberschliesen ze stolicą w Kattowitz. Dlatego z dystansem należy przyglądać się powstawaniu jakiegoś tajemniczego, wspieranego przez Niemców 'Solidaritaet' w Królewcu, czy głoszeniu idei autonomii, separatyzmu i secesjonizmu przez grupki mniejszości niemieckiej zamieszkałej w Polsce. Ci 'wolnościowcy' jakoś nie domagają się ogłoszenia Wolnej Republiki Serbołużyckiej. Wiedzą, że to osłabiłoby ich Heimat, ich Grossdeutschland. Oni wciąż pełnią rolę antypolskiej Piątej Kolumny. Nic dziwnego, że już nawet ciężko im ukryć swoją zwierzęcą i obłąkańczą nienawiść do Polski, Polaków i polskości. Ciągłe odgrywanie roli kogoś innego a w szczególności - przyjaciela Polaków, kiedy jest się ich genetycznym wrogiem, męczy bardziej, niż strach bycia sobą. Zresztą folksdojcze liczą, że ruchy autonomiczne, separatystyczne i secesjoniczne, rozmontują całą Europę. Rzecz jasna, oprócz Niemców. I, że podobnie jak Polacy, bezsilni będą Austriacy, Francuzi w Alzacji, Włosi w Górnej Adydze, Czesi w tzw Sudetenland i m.in. Litwini w Memelland. Europa Silnych, Wolnych i Zjednoczonych Ojczyzn, musi stać alternatywą dla niemieckich knowań. Przykład m.in. Konfederacji Szwajcarskiej pokazuje, że jest to całkiem realne na kontynencie JPII.


Prusy albo Indianie Europy dzisiaj

Wydaje się, że czas obecny jest czasem kiedy nazwa Prusy może wrócić we właściwe, historyczne koryto, niegdyś wyrzeźbione przez miejscowy lud. Iława {Pruska} może nawiązywać swoją nazwą do prawdziwych gospodarzy tych ziem a nie do ich germańskich najeźdźców. Nizina Pruska to piękna ziemia i przykro byłoby, gdyby nie starano się o zachowanie jej najstarszej historii. Kuchnia pruska, kuchnia królewiecka jest równie znakomita jak kuchnia warmińska, mazurska i litewska. Coraz więcej uczonych myśli o rekonstrukcji kraju Prusów i języka pruskiego. Byłby to istny magnes dla turystów z całego świata, dla pasjonatów historii, archeologii i etnografii. Byłaby to atrakcja co najmniej na miarę rekonstrukcji prastolicy Daków Gradiśtea Munćelului lub rekonstrukcji pierwszej stolicy Daków - Sarmisegetuzy. Polska jest przychylna każdej inicjatywie tego typu. Oby na wysokości zadania stanęli uczeni i studenci z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i Uniwersytetu Królewieckiego. Wczasy w Ruszowicach-Swietłogorsku wciąż należą do rzadkości wśród Polaków, a przecież Ruszowice to prawdziwa Riwiera Bałtycka, miejsce piękne i warte odwiedzenia. Skoro Polacy docierają nawet do Papui-Nowej Gwinei, to dlaczego nie mieliby odkrywać uroków tak nieodległych okolic?. Tym bardziej, że tu z pewnością nie było nigdy ludożerców. No może przewinęli się ludobójcy, ale to tylko przeszłość, która nigdy nie powinna się powtórzyć.


Rosja w przeddzień przemian?

Kaliningrad może dzisiaj uchodzić za kompletny anachronizm, który nie załapał się na zmiany jakie objęły w pierwszym etapie przemian 'Stalingrad' a w drugim - 'Leningrad'. Destalinizacja i desowietyzacja nie objęła założonego przez króla Kazimierza Jagiellończyka Województwa Królewieckiego. Najwyraźniej nie znaleziono dla stolicy regionu lepszego patrona od stalinowskiego zbrodniarza Michaiła Kalinina. Wygląda na to, że gród nad Pregołą musi czekać na trzeci etap demontażu ustroju terroru i tyranii. Czy będzie nim demokratyzacja w wydaniu prezydenta Miedwiediewa?. Jeżeli zdoła on uzyskać szerokie poparcie, może się okazać, że na Nizinie Pruskiej nie ma już nie tylko Kaliningradu, ale również Sowietska, a jest tylko Królewiec {Karolewiec} i historyczna Tylża nad Niemnem. Rosjanie nie chcą być Hindusami Europy. Nie chcą u siebie przebogatych maharadżów i wynędzniałych pariasów. To rzeczywistość nie z ich bajki. Rosjanie jeżdżą i latają na Zachód, Północ i Południe i chcą żyć podobnie, jak tam żyją. Archaiczny oligarchizm i żebractwo nie pasują do dumy Rosjan.


Niebezpieczne prusactwo

Prusactwo to najgroźniejsza odmiana niemieckości. To rasa niemiecka stworzona z bezwzględnych najeźdźców, z morderców ludu zamieszkującego niegdyś Nizinę Pruską. Najeźdźców i morderców zawłaszczających dla siebie nazwę tego ludu. Będących jednak całkowitym jego zaprzeczeniem, jego przeciwieństwem. W historii wciąż pojawia się jakaś banda pruskich zbirów i degeneratów, zaborców i okupantów, aż do czasów kiedy międzynarodowe prawo kategorycznie zabrania oficjalnego używania słowa 'Prusy', 'pruski', 'prusactwo' na określenie pewnego terytorium Niemiec. Jednak genetyczni zbrodniarze wciąż próbują skrzyknąć się. Tym razem pod łacińską nazwą Prus, pod nazwą Borussia. Zarówno caryca Katarzyna - Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst, jak i Angela Merkel, wywodzą się z tej samej pruskiej szkoły myślenia. Do tej szkoły należy również Erika Steinbach i Udo Voigt z NPD. To ludzie bardzo niebezpieczni, zarówno dla Polski, jak i dla Europy.


Między marzeniami a realną polityką

Nie da się wykluczyć, że tak jak w II etapie deimperializacji Rosji lider odnowicielskiego ruchu Gorbaczow oferował Polakom - Litwę, Grodzieńszczyznę, Wołyń i m.in. Lwów, tak w III etapie przemian, któryś z liderów zaproponuje Polakom jako rekompensatę za stalinowskie i neostalinowskie zbrodnie i grabieże - szansę zagospodarowania przez Polskę historycznego Województwa Królewieckiego. Dziesiątki milionów Rosjan to przecież potomkowie ofiar stalinizmu i neostalinizmu, to ludzie często najwrażliwsi - duchowni, artyści i pisarze, których wciąż zmusza się do milczenia lub do gloryfikowania tyranów i terrorystów. Ci ludzie są naturalnymi sprzymierzeńcami i obrońcami spraw polskich w Rosji. Te dziesiątki milionów czują krzywdę jaka dotknęła Polaków. Ci ludzie wciąż czują się dłużnikami Polaków. Dla nich Polska zawsze była obrazem Wolnej Europy, Europy Wolnych Ojczyzn, symbolem czystości religijnej,, kulturowej i obyczajowej. Była nieosiągalnym ideałem, do którego ciągle należy dążyć.


Zakonspirowani wrogowie polskości

Dzięki Bogu i wspaniałym ludziom fora internetowe nie są prywatnymi folwarkami, ale są częścią przestrzeni publicznej. Są obszarem wymiany myśli. Tradycje wolnościowe Kanady, Królestwa Szwecji, Konfederacji Szwajcarskiej czy Urugwaju, zainspirowały najwyraźniej Wybitnych Rodaków do wielkiej pracy na rzecz rozwijania narodowej świadomości i narodowej więzi. Szkoda jednak, że na fora często wpadają 'karbowi z nahajkami', o wiele mniej tolerancyjni od radzieckich cenzorów. Takie ataki różnych 'karbowych', 'tomaszów' i 'Ja', można obserwować m.in. w elektronicznej wersji 'Kuriera Wileńskiego'. Jakżesz tacy 'stróże poprawności' obniżają poziom dyskusji?. To oni rozbijają polskie środowiska, to oni rozbijają jedność Polaków z diaspory z Polakami z Macierzy. Tam gdzie pojawiają się 'karbowi' niepotrzebna jest miejscowa bezpieka. Oni sami rozprawiają się z polskością. Swoim judzeniem i donosicielstwem osiągają ten sam cel. Jeżeli nie potrafią zastopować jakiejś polskiej inicjatywy sensownymi argumentami, niczym kapo donoszą do administracji by zablokowała daną osobę. To raczej kategoria myśliwych a nie myślicieli. Tyle, że ci myśliwi jakby ostatnio zeszli poniżej poziomu zwierząt. Zwierzęta niejednokrotnie przewyższają ich pod względem poziomu uczuć, wierności i przywiązania. Jednak od konfidentów nikt nie wymaga zachowań moralnych. Ba, u tego typu osobników mile widziane są zerowe kwalifikacje moralne.


Katastrofa finansowa Eurolandii

Aż przykro patrzeć jak załamują się ustroje bankowe, finansowe i ekonomiczne państw wepchniętych do tzw Strefy Euro. Ta strefa przypomina dzisiaj okupowaną przez Izrael Strefę Gazy. To obszar bankrutujących przedsiębiorstw i gospodarstw. Obszar zrozpaczonych ludzi - Greków, Hiszpanów, Irlandczyków, Włochów i m.in. Słowaków. W roku 1865 Szwajcaria przystąpiła do międzynarodowej unii monetarnej. Jednak tamta unia nie oznaczała likwidacji narodowej waluty ale jej wzmocnienie poprzez lepszą wymianę międzynarodową, ułatwiającą zbyt własnej produkcji i zakup surowców za granicą. Szwajcarzy do dzisiaj potrafią znakomicie prowadzić swoją nawę państwową. Kontrowersyjni mędrcy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Europejskiego Banku Centralnego nie są w stanie zamącić w umysłach ani kieszeniach obywateli Konfederacji Szwajcarskiej. Szwajcaria nie ma dostępu do morza, ani własnych wysp, być może dlatego nie jest tak łakomym kąskiem dla wszelkiej maści euronazistów i eurokomunistów.

Lubomir