Dodano: 26.11.10 - 13:29 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Żeby car był z nas zadowolony

Prezydent Bronisław Komorowski zaprosił na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego byłych prezydentów i premierów III RP. Politycy mieli radzić nad stosunkami polsko-rosyjskimi przed wizytą w Polsce prezydenta Rosji. W gronie zaproszonych znalazł się generał Wojciech Jaruzelski i Aleksander Kwaśniewski. Komorowski tłumacząc zaproszenie byłego szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego powiedział, że nie uważa, aby wszystkie kwestie natury historycznej można było mieszać z bieżącymi potrzebami państwa. „A te bieżące potrzeby to wytężenie wszystkich zasobów mądrości i doświadczenia byłych prezydentów, byłych premierów, aby spróbować wspólnym wysiłkiem realizować to, co jest ważne z punktu widzenia polskiej racji stanu”.

Z tymi zasobami mądrości to bym jednak nie przesadzał. Paru z nich wie jak służyć ruskim, jak im się podlizywać i tyle. A taki generał Wojciech Jaruzelski, skoro był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Wolski” ściśle podporządkowanej Sowietom Informacji Wojskowej, wie nawet jak donosić. Ale w tym gronie nie jest wyjątkiem. Chyba właśnie po to zostali zaproszeni, aby o tych swoich doświadczeniach poopowiadać Komorowskiemu. A co to znowu za racja stanu? Jakie racje stanu może mieć państewko pozbawione niepodległości? Przede wszystkim racją stanu dla państewka pozbawionego niepodległości jest odzyskać niepodległość. Ale przecież oni tam o tym gadać nie będą, nie po to gorliwie pracowali nad podporządkowywaniem Polski Unii Europejskiej, żeby teraz robić jakieś dramatyczne zwroty. W ich rozumieniu racja stanu to pewnie nic innego, jak gorliwe realizowanie woli suwerena. A suweren, czyli Niemcy, życzy sobie dobrych relacji polsko-rosyjskich, więc całe to zamieszanie jest spowodowane tylko tym, żeby prezydentowi Rosji, Dmitrijowi Anatoljewiczowi Miedwiediewowi podczas jego wizyty nad Wisłą dogadzać. A kto ma większe doświadczenie w dogadzaniu ruskim, jeśli nie komuniści, którzy akurat teraz nie są nie tylko komunistami, ani nawet byłymi komunistami, ale politykami lewicowymi i to w dodatku europejskimi. Przyjmowali przecież Nikitę Siergiejewicza Chruszczowa, Leonida Iljicza Breżniewa czy Michaiła Siergiejewicza Gorbaczowa (do Stalina to jeździli, bo wiadomo Stalin dla takich pacanów nie będzie się ruszał z Kremla) to się na tym znają.

Jeden mógłby powiedzieć, że trzeba stać na baczność, salutować i odpowiadać „taktoczno”. Drugi, że trzeba napić się wódki z takim Miedwiediewem, a jak kamery uchwycą, że ktoś się chwieje na nogach i bełkocze, to zawsze można powiedzieć, że to skutek choroby tropikalnej, golenia, czy czegoś podobnego. W każdym bądź razie nie ma co się tym martwić, bo mamy odpowiedzialne media i o tym nie poinformują, bo niby kto by im miał na to pozwolić? Co mógłby doradzić taki Józef Oleksy, którego to w swoim czasie minister Andrzej Milczanowski oskarżył o to, że jest agentem rosyjskich służb specjalnych o pseudonimie „Olin”? Tego nie wiem.

Ale czasy się zmieniły, żeby dogodzić ruskim już nie wystarczy wypić kilka butelek wódki, zapolować, nakarmić kaszanką czy wprowadzić stan wojenny. Teraz trzeba będzie oddać resztę udziałów skarbu państwa w Orlenie rosyjskim firmom i jeszcze to przedstawić jako sukces rządu Donalda Tuska. Tak samo z rafinerią w Możejkach i pewnie innymi firmami tworzącymi przemysł paliwowy w Polsce. Niedawno wicepremier Rosji Igor Sieczin oznajmił, że rosyjskie spółki są zainteresowane udziałem w prywatyzacji polskich firm paliwowych. A wicepremier Waldemar Pawlak powiedział, że w trakcie spotkania z Sieczinem, ten poruszył sprawę odprzedaży rosyjskiemu inwestorowi rafinerii PKN Orlen w Możejkach. No, ale jak się chce dobrych stosunków z Rosją, to trzeba za to słono płacić. W polityce nic nie ma za darmo. Ale za to rządzących nad Wisłą i Rosjanie pochwalą i Niemcy, więc chyba wszystko jest w porządku.

MICHAŁ PLUTA