Dodano: 11.07.10 - 23:22 | Dział: Głos Polonii

To nie mój prezydent!

Wychowałem się w PRL. I jak wielu innych mogłem – bo taką możliwość miałem! – zdradzić Polskę i zaprzedać swą duszę diabłu i jako członek i działacz PZPR robić karierą polityczną. Kto wie, może wysoko bym zaszedł i gdyby komunizm nie upadł w 1989 r. to może dzisiaj nie Bronisław Komorowski byłby prezydentem Polski, ale Marian Kałuski, jeśli nie prezydentem to I sekretarzem PZPR.

Opuściłem jednak Polskę jako młody człowiek, bo byłem wrogiem komunizmu i ofiarą komunizmu (już w wieku 14 lat wziąłem udział w wystąpieniu antykomunistycznym, za co władza ukarała mnie i moją rodzinę!; na pewno zachowały się jakieś dokumenty na to i mam także oryginalny list od koleżanki z Warszawy sprzed 20 laty, w którym wspomina mój udział w tym antykomunistycznym wystąpieniu) i wiedziałem, że nie ma dla mnie tam życia (bo jeszcze w 1989 r. politolodzy amerykańscy nie wierzyli w upadek Związku Sowieckiego!). I wcale tego nie żałuję. Szczęście do mnie się uśmiechnęło bez spodlenia się. Żyję w demokratycznym i nie skorumpowanym kraju, jestem szczęśliwie żonaty, mam czworo dorosłych dzieci, z których mogę być dumny, w swoim dorobku mam m.in. 18 książek wydanych po polsku i angielsku i dobrze przyjętych przez znawców tematu, byłem już w 73 krajach i akurat się wybieram do kolejnych czterech w Ameryce Południowej.

Pogardliwie nazwany przez premiera Donalda Tuska urząd prezydenta – „żyrandol” nie był więc mi potrzebny do szczęścia. Jest on jednak potrzebny do szczęścia takim ciemnym typom (w mojej opinii) jak Donald Tusk (który o nim marzył dniami i nocami przez wiele lat, aż do niedawna) czy jego kumpel Bronisław Komorowski.

5 lipca 2010 roku głosami zaledwie 25% „Polaków” mających prawo brania udziału w wyborach, nowym prezydentem Polski został Bronisław Komorowski, jeden z czołowych działaczy rządzącej Platformy Obywatelskiej.

Tak jak do 1989 roku byłem wrogiem komunizmu i PZPR, tak dzisiaj jestem wrogiem Platformy Obywatelskiej. Dla mnie nie ma żadnej różnicy między byłą PZPR a Platformą Obywatelską. Jedna partia była, a druga jest partią karierowiczów i zdrajców Polski i narodu polskiego. Jedni i drudzy mieli i mają w nosie polski interes narodowy. Ich jedynym celem w życiu była czy jest władza, a konkretnie trzymanie się koryta władzy i korzystania z korzyści materialnych i życiowych jakie to koryto daje. Donald Tusk nie ma żadnej innej ambicji życiowej, żadnej ambicji reformowania Polski i uczynienia z niej bogatego kraju, jak tylko bycie przy korycie władzy i być fuehrerem (ciągnie wilka do lasu?!). Okazał to swoją podróżą do Peru, którą odbył zaraz po objęciu władzy i która – jak sam to mówił – była marzeniem jego życia. Marzenie to zrealizował, ale nie na swój koszt, a dopiero na koszt podatnika polskiego! I chyba nie mieliśmy bardziej leniwego od niego premiera po 1989 roku. Rządy PO to jedna wielka tragedia dla Polski!!! Sam tytuł artykułu: „Ekonomiści: Polsce grozi grecki scenariusz” („Dziennik.pl” 5.7.2010) mówi sam za siebie – jest jednym wielkim oskarżeniem rządów Donalda Tuska i jego kliki karierowiczów.

Czy ktoś temu zaprzeczy, czy jest w stanie udowodnić, że się mylę, że rządy PO nie są wielkim zagrożeniem dla Polski i narodu polskiego?! Na pewno nie! Sam Pan Jezus powiedział: Po owocach ich poznacie. Jakie są pozytywne dla Polski owoce rządów PO i jego fuehrera?

No, właśnie: jakie?!

Powiem więcej: nawet komunista Edward Gierek był o niebo lepszy od Tuska! Był patriotą i w granicach swoich możliwości chciał, aby Polska była liczącym się krajem na świecie. To był cel jego życia i działalności na stanowisku I sekretarza PZPR. Chciał, aby Polska była 10 potęgą gospodarczą na świecie.
Ale Gierek, chociaż był komunistą, był prawdziwym Polakiem. Tusk nim nie jest! I nie dlatego, że jest Kaszubem, bo większość Kaszubów to Polacy, tak jak rodzina mojej matki (z dziada pradziada Kaszubi). On należał do grupy zgermanizowanych Kaszubów. I stąd jego dziadek był żołnierzem hitlerowskiego Wehrmachtu (kto wie czy jako żołnierz nie miał zbroczonych rąk w polskiej krwi?!); stąd wyniósł z domu znajomość języka niemieckiego; stąd interesowały go szczególnie niemieckie dzieje Gdańska, co podkreślili Niemcy, odznaczając go niedawno swoim medalem. Jego dziadek, aby móc zostać żołnierzem Wehrmachtu musiał przyjąć folkslistę, czyli wyrzec się polskości!
Donald Tusk nigdy nie przeprosił Polaków za dziadka w Wehrmachcie, chociaż ta sprawa została słusznie wyciągnięta na światło dzienne!
Czy powinien?
Powinien!
A dlaczego powinien?
Dlatego, że za Adamem Michnikiem/„Gazetą Wyborczą” uważał, że rząd polski i WSZYSCY Polacy muszą przeprosić Żydów za Jedwabne, z którą to zbrodnią nie miał nic wspólnego rząd polski, a tym bardziej cały naród polski!!!
Donald Tusk musiał przeprosić także i dlatego, że zaczął się ubiegać o urząd prezydenta RP. A ubieganie się o to stanowisko do czegoś zobowiązuje! Polacy mieli prawo spodziewać się tego gestu (przeproszenia za zdradę Polski przez dziadka) od Donalda Tuska!

Donald Tusk i jego PO kojarzy mi się jeszcze z dwiema jego innymi zbrodniami – z jego udziałem w zamachu stanu, czyli w obaleniu legalnego rządu Jana Olszewskiego w 1993 roku oraz ze zbrodnią smoleńską. Nie ulega wątpliwości, że Donald Tusk i jego ekipa mają ręce zbroczone we krwi ofiar Smoleńska. Prof. Zdzisław Krasnodębski pisze w „Rzeczpospolitej” (1.7.2010), że: „Dzisiaj już wiemy na pewno, że do katastrofy w Smoleńsku przyczyniły się karygodne zaniedbania ze strony polskiej”, czyli rządu polskiego. Dlatego Tusk z Kremlem robi wszystko, aby ta zbrodnia nie wyszła na jaw! Inaczej nie można wytłumaczyć tego, jak prowadzone jest śledztwo w tej sprawie, jak niszczy się i fałszuje dowody tej zbrodni.
W YouTube jest pokazywany film jak Tusk i Komorowski na lotnisku śmieją się całą gębą podczas przylotu do Warszawy ciał ofiar z Katynia! Żałoby w nich nie było za grosz!
Cieszyli się i cieszą tą katastrofą do dziś dnia, bo wszystkie urzędy podporządkowali swojej partii. Tak jak wszystko było podporządkowane komunistycznej PZPR!

Za samą zbrodnię zamachu stanu w 1993 roku Donald Tusk powinien być rozstrzelany!
W Australii, gdzie mieszkam, co najmniej musiałby zrezygnować z premierostwa, a minister spraw wojskowych Edward Klich nie tylko, że wyleciał by z ministerstwa na zbity pysk, ale właśnie stanął by przed sądem! Tusk i jego wszechwładza go ochraniają!
No, ale Polska to nie Australia. - Niestety!

Także afera hazardowa z członkami PO w roli głównej, w Australii spowodowała by dymisję Tuska! Tymczasem Tusk z pomocą oddanych mu mediów i głupiego Polactwa mógł ją zamieść pod dywan, a ludzie, którzy powinni siedzieć w więzieniu kręcą dalej lody.
Obrzydlistwem związanym z PO są także takie kreatury boże jak Palikot, Niesiołowski czy Kutz. Typy, których nie tolerowała by żadna partia polityczna w Australii. Jednak Tuskowi są potrzebni w prowadzeniu jego „polityki miłości” (co za podłość tak ją nazywać!!!), która sprowadza się do brutalnego niszczenia opozycji, co jest sprzeczne z zasadami demokracji! Jednak Tusk nie był i niej jest demokratą. Wierny idei fuehrera dążył i dąży do jedynowładztwa. Jego guru to dyktator białoruski Łukaszenka! A kto wie czy nawet nie Hitler?!

Bronisław Komorowski jest od lat najbliższym współpracownikiem Donalda Tuska, w łajnie PO siedział i siedzi po uszy i jako polityk tej partii okazywał nieraz swe wilcze kły - jak chociażby jego wyjątkowo złośliwy, wręcz podły komentarz o wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 roku. Także jako marszałek Sejmu działał i działa na rzecz PO, nawet za cenę interesów całego kraju i społeczeństwa polskiego! Czy pełniąc obowiązki prezydenta nie podpisał ustaw korzystnych właśnie dla PO i jej wszechwładzy? (zob. także Tomasz Wróblewski Na zmiany nie jest za późno „Dziennik. Gazeta Prawna” 5.7.2010).
Prawdziwy gnój! (przypominam, że niezawisły sąd w Polsce orzekł dwa lata temu, że prezydenta RP można nazwać chamem i nie stanowi to przestępstwa!; uważam zatem, że wyraz „gnój” w odniesieniu do Komorowskiego jest więc adekwatny; chyba, że inne prawo obowiązywało w odniesieniu do prez. L. Kaczyńskiego, a inne obowiązuje wobec Komorowskiego!).
Uważam, że określenie Bronisława Komorowskiego jako „gnoja” jest całkowicie uzasadnione jeśli nie z innych powodów (a na pewno jest!), to na pewno na podstawie tego oto fragmentu artykułu o dzisiejszym prezydencie Polski, który ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita” z 6 lipca 2010: „Z AWS (Bronisław Komorowski) trafił do Platformy Obywatelskiej i zaczął robić karierę. – Korzystał na tym, że z PO odchodzili liderzy: Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński, w końcu Jan Rokita. Piął się krok po kroku – mówi Jan Artymowski, wówczas polityk PO. Podkreśla, że Komorowski nie zrobił nic, gdy z partii wyrzucano bliskich mu ludzi, jak choćby „piskorczyków”. To ponoć on dzwonił do Pawła Piskorskiego z wieścią, że został wyrzucony z partii.
– Bronek uznał, że ma przed sobą przyszłość tylko wtedy, gdy będzie działał w porozumieniu z Donaldem Tuskiem. Dla tego celu był gotów poświęcać swoich ludzi – mówi jeden z polityków PO”.
Dla osobistej kariery poświęcał swoich przyjaciół!
A wszystko dlatego, że: „Pałac Prezydencki to wymarzone miejsce dla Bronka – mówi z kolei jeden z jego byłych kolegów z PO. – On zawsze starał się zbytnio nie przemęczać, ale przy tym lubił ten cały blichtr związany ze sprawowaniem władzy. Jako prezydent będzie miał tego pod dostatkiem (Jarosław Stróżyk, Katarzyna Borowska, Wojciech Wybranowski Spokojny Sarmata pod żyrandolem „Rz” 6.7.2010).
I taki to gnój, nierób marzący o wylegiwaniu się na haftowanych złotem poduszkach został wybrany na prezydenta przez bezmyślne i otumanione przez antypolskie media Polactwo (bo nazwanie tych ludzi Polakami byłoby obrazą dla Polaków!), głupią – nie znającą jeszcze życia i nie mającą wyrobienia politycznego młodzież (tylko ludzie dorośli powinni mieć prawo głosu!), zdziwaczałych już starców jak Władysław Bartoszewski czy Andrzej Wajda, zapewne prostytutki i gejów oraz przez antypolskie mniejszości narodowe (np. Niemców na Opolszczyźnie - „Dziennik.pl” 5.7.2010), a już na pewno przez polskojęzycznych (ale nie polskich z ducha!) i bardziej niż obrzydliwych dziennikarzy (to chyba najobrzydliwszy śmieć w dzisiejszej Polsce) i kryminalistów: tych którzy siedzą w więzieniu i tych, którzy chodzą na wolności w skorumpowanej przez rządy PO Polsce! „Dziennik.pl” (5.7.2010) podał, że 50 284 więźniów, czyli 91,9 procent, głosowało na Komorowskiego. Wcześniej, bo 1 lipca 2010 w dzienniku tym czytamy: „gdy PiS było u władzy, ponad 30 proc. Polaków uważało, że politycy są skorumpowani. Kiedy przy władzy jest Platforma, ta liczba podskoczyła do przeszło 60 proc., czyli właściwie wróciła do tego poziomu, który był w czasach rządów SLD, w czasach afery Rywina”.

Prezydent RP powinien być UCZCIWYM I PORZĄDNYM człowiekiem i prezydentem wszystkich Polaków.

Bronisław Komorowski nie jest w mojej opinii uczciwym i porządnym człowiekiem i na pewno nie jest i nigdy nie będzie prezydentem wszystkich Polaków! Nie ulega wątpliwości, że będzie to tylko i wyłącznie prezydent interesów – i to często brudnych interesów! - Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Będzie posłuszną kukłą w rękach Donalda Tuska.

Dlatego Bronisław Komorowski nie jest moim prezydentem!
I odmawiam mu prawo występowania w moim imieniu.

Marian Kałuski
Australia
6.7.2010