Dodano: 01.07.10 - 11:57 | Dział: Głos Polonii

GENIUSZE I KŁAMCY

Jakby nie popatrzyć na tę całą farsę wyborczą to ktoś tu zapomniał o jednym. To była kampania dotycząca wyboru Prezydenta Polski!! Więc powinny obowiązywać zasady, co taki prezydent w Polsce może zrobić, a czego nie. Na pewno nie ma wpływu na „jedno okienko”, zezwolenia, budowę autostrad, zniżki dla studentów, rodzenie dzieci czy powrót do kraju polskich sfrustrowanych fachowców, bo od tego jest Sejm i Rząd. Na pewno może mieć wpływ na politykę zagraniczną, politykę energetyczną, emerytury, dopłaty dla rolników, KRUZ, bezpieczeństwo, gospodarkę wewnętrzną itp., tyle, że nie określono, jaki ten wpływ ma być. W debatach przewijały się słowa typu „myśmy powinniśmy”, „trzeba zrobić” lub „my wiemy” (tak jak by druga strona była „od macochy”) plus wzajemne wytykanie sobie różnych wpadek z przeszłości, zarzucania kłamstwa czy ignorowanie zasług. Oczywiście z debaty miało wyniknąć, że PIS to partia debili a PO geniuszy. Jakoś nie wynikło. I co do tego ma stanowisko prezydenta, który wg. konstytucji przecież niewiele może?.

Okazało się jednak, że na czas wyborów znakomity kandydat PO zamiast pełnić z honorem funkcję Marszalka Sejmu, zabrał się za przyzwoleniem Donka – Premiera za rządzenie, które natychmiast zaowocowało w ważnych decyzjach nie spotykanych u Pana Premiera a nie współmiernych dla funkcji Marszalka Sejmu, ani pełniącego obowiązki Prezydenta w granicach jego ograniczonych uprawnień, czy funkcji kandydata na Prezydenta. Jakoś natychmiast powstał Urząd Rady Bezpieczeństwa chyba wg. amerykańskich wzorów, natychmiast został mianowany nowy prezes Banku Narodowego, natychmiast podpisano przeróżne ustawy dotąd leżące, jak wiele innych, w zasięgu reki Pana Marszalka. Szkoda, że wśród tych ustaw zabrakło tej też niepodpisanej lub jeszcze nie gotowej o kompetencjach Prezydenta i jego współpracy z Rządem. Jakby sobie z tym poradziło PO, gdyby te ograniczenia weszły w życie przed wyborami? Az ciekawość rozpiera. Za to nagle i bez żadnych ustaw służba zdrowia, emeryci, studenci, górnicy, strażacy, rolnicy i kolejarze zrobili się strasznie ważni. Nagle do Polski wpłynęły jakieś dawno znane dokumenty katyńskie, nagle odnalazły się jakieś zaginione dokumenty w sprawie Olejnika, nagle wznowiono sprawę posła Piesiewicza. Nagle też skądś znalazły się dla niemal wszystkich pieniądze na podwyżki lub możliwość wyższych dopłat unijnych dla rolników. Nasuwa się z tego prosty wniosek. To nie „Słońce Peru” powinno rządzić Krajem tylko pan prof. Bronek Komorowski. Chyba jednak zrobiliby to lepiej niż dotychczasowy Premier, przynajmniej w oparciu o własną o sobie opinie, że „on pracuje, a nie wiecuje” i „ że on realizuje projekty, a nie je wnosi (jak PIS)”. Jeśli dodamy do tego opinie Premiera Tuska o nim, że, „jeśli mówi to robi a nie tylko mówi”, to już mamy pełny obraz geniuszu Pana Marszałka. Nie wstyd Panu Panie Premierze? Toż przecież sam Pan sobie wydal znakomite a niechlubne świadectwo poprzez tak znakomite opinie o swoim kumplu. Gdybym był na Pana miejscu, to już bym się podał do dymisji. Oczywiście PIS to kłamcy, a PO cudotwórca w polskiej gospodarce, choć akurat wpływ miał na to chyba niewielki. Tylko, kogo obciążyć tym wielkim wielomiliardowym deficytem gospodarczym, bo przecież nie PIS lub SLD? Jeśli nie PO, to pozostał tylko koalicjant. Zawsze znajdzie się przecież kozioł ofiarny, jak się dobrze poszuka.

Mimo wszystko nad wyborami ciąży jak cień katyńska katastrofa. W opinii większości ludzi, ta katastrofa była zorganizowanym morderstwem. Kto za nim stał, na pewno się nie dowiemy. Nie padło słowo o stosunku do niej, wymienione przez któregoś z kandydatów. A powinno, bez względu na żałobę. Dowiedzielibyśmy się na pewno (choć z debat o polityce zagranicznej jasno wynika prorosyjskie stanowisko Pana Komorowskiego), co powinno zostać zrobione przez nowego prezydenta, aby sprawie nadać właściwy bieg, skoro rząd nie zrobił praktycznie nic. Próbowano zwalać winę na pilotów, na pogodę, na presje pasażerów, a obecnie na kontrolerów lotu, do których polscy prokuratorzy nie mają dostępu, bo wg. zwyczaju traktowania koronnych świadków, zapewne popełnili samobójstwo. Dalej proste pytania nie maja odpowiedzi np.:, dlaczego polski rząd nie podpisał porozumienia w sprawie prowadzenia dochodzenia niezależnie przez obie strony, dlaczego nie zapewnił w uzgodnieniu z rosyjskim badan archeologicznych ziemi w miejscu katastrofy przez Polaków, by stwierdzić lub wyeliminować możliwość jej skażenia środkami chemicznymi powodującymi mgłę, dlaczego do dziś niektóre rodziny ofiar nie odzyskały ich własności (być może eksplozja powietrzno-gazowego ładunku wybuchowego w momencie zderzenia samolotu z ziemia, umieszczona wg. dociekań internautów w obudowie samolotu w czasie remontu w Moskwie, mogła zostawić na nich ślad), dlaczego tyle czasu trwało odczytywanie czarnych skrzynek w Rosji, które po przesłaniu do Polski okazały się praktycznie nieczytelne, dlaczego pan Klich wysłany do Rosji, by informował rodziny ofiar o sprawie, zachowywał się jak udzielny książę nie podając żadnych sensownych informacji, dlaczego jest tyle nieścisłości w rosyjskich danych i dlaczego dopuszczono do złodziejstwa na terenie katastrofy i po niej. Jeśli to mało, to odsyłam do artykułów prywatnych i prasowych w Internecie, by pokazać ile kłamstwa i obłudy mieści się w oficjalnych danych rządowych. Być może właśnie z tych i wielu innych powodów berliński prokurator przesłał do Regionalnej Prokuratury Wojskowej w Polsce wezwanie o przesłuchanie panów Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego w sprawie katastrofy Katyńskiej.

„Zgoda buduje” to hasło Pana Marszalka. A więc zgódźmy się, że nasi piloci w Smoleńsku popełnili błąd lub, że kontrolerzy podali im fałszywe dane lub że mgła była wybrykiem natury i to ona jest winna katastrofy. Zgódźmy się też, jak chcą Rosjanie, że tylko 20 polskich oficerów zostało zamordowanych w Katyniu i można to jeszcze dziś uznawać za zbrodnię, bo reszta egzekucji podlega przedawnieniu, zgódźmy się, że nasze ziemie wschodnie zostały nam zabrane a polscy mieszkańcy wysłani na Syberię, bo prowadzono tam antysowiecką działalność, zaakceptujmy fakt, że 17 września 1939 roku Sowieci weszli do Polski by bronić swojego kraju przed naszym wspólnym z Niemcami najazdem na ich ziemie itd., itp. Zgódźmy się na kłamstwa i oszustwa, by zgoda promieniowała w narodzie za każdą cenę. Lecz nie miejmy do nikogo pretensji, gdy obudzimy się kiedyś z ręką w nocniku, jeśli Rosja i jej polityka jest dla nas ważniejsza niż nasz Kraj i nasza własna narodowa racja stanu.


PS. I znów, jak zwykle w polskiej historii, byliśmy świadkami walki o władzę dwóch osobowości z ugrupowań o tym samych korzeniach. Znów eksponowane stanowisko chyba zaćmiło im świadomość, że obaj pochodzą z prawicowych partii i, że jak to już w przeszłości bywało, zamiast jednoczyć prawicowe siły, robią wszystko by w przyszłości władzę objęła lewica. A ta, wraz z jej liderem p. Napieralskim, już dziś, na podstawie reakcji Polaków na wyborcze manewry, cieszy się na przyszły sukces.

Biorąc pod uwagę charakter wszystkich debatowych wypowiedzi generalnie uważam, że należałoby jednak „pogratulować determinacji” p. Marszalkowi w „budowaniu” wizerunku silnej i niezawisłej Polski. Niestety, jeśli zostanie Prezydentem, długo chyba jeszcze będzie Polska kartą atutową w cudzych rękach.

Wiktor Księżopolski
Calgary, 30 czerwiec 2010