Dodano: 09.02.10 - 16:16 | Dział: Głos Polonii

O pokrętnej afirmacji słowa Polonia

– czyli pomyje po PRL-u



Mieszanie definicji pojęć, bezmyÅ›lne przejmowanie i rozpowszechnianie terminologii zrodzonej pod sowieckim jarzmem – czy to na zasadzie ignorancji, czy też Å›wiadomie przejÄ™tej od Sowietów manipulacji sÅ‚owami – staÅ‚o siÄ™ w dzisiejszej Polsce, istnÄ… plagÄ….
WÅ‚aÅ›nie takim obróbkom i manipulacjom poddawane jest nieustannie, znienawidzone przez caÅ‚Ä… powojennÄ… emigracjÄ™, sÅ‚owo „Polonia”. A staÅ‚o siÄ™ tak dlatego, że ta przeogromna fala emigracji politycznej po II wojnie Å›wiatowej nie chciaÅ‚a identyfikować siÄ™ z żadnÄ… „PoloniÄ…”, a już najmniej z tÄ…, wyjÄ™tÄ… jakby żywcem, z nowelek Sienkiewicza, która wyruszaÅ‚a z Polski „za chlebem” i podpisywaÅ‚a krzywymi krzyżykami.

DziewiÄ™tnastowieczny, Sienkiewiczowski model emigranta, zupeÅ‚nie nie przystawaÅ‚ do nastÄ™pujÄ…cych po nim nowych generacji wygnaÅ„ców. ByÅ‚ wrÄ™cz gwaÅ‚townym jej zaprzeczeniem. Co wiÄ™cej, sto kilkadziesiÄ…t tysiÄ™cy wykwalifikowanego i zaprawionego w ciężkich bojach polskiego żoÅ‚nierza, które po roku 1945 zostaÅ‚o nagle jakby zawieszone w próżni, na obcej ziemi – ludzi do ostatka zdesperowanych, bezsilnych w poczuciu jawnej zdrady, bez żadnej nadziei na powrót do Ojczyny, przehandlowanej cynicznie w Teheranie i JaÅ‚cie – stanowiÅ‚o nie lada zagrożenie dla tzw. „aliantów”. Aliantów, którzy w istocie okazali siÄ™ zdrajcami.

Te sto kilkadziesiąt tysięcy patriotów, sprzedanych na długie lata w niewolę, z czego wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, znalazło się z bronią w ręku pośród świata celebrującego radośnie własne uwolnienie spod niemieckiej okupacji. Jedna iskra wystarczyła, aby stało się nieszczęście.

WÅ‚adysÅ‚aw Pobóg-Malinowski w swej „Najnowszej Historii Politycznej Polski” (Londyn 1960), wspomina o zabiegach, jakich dokonywaÅ‚o dowództwo polskie, by nie doszÅ‚o do „jakichÅ› wystÄ…pieÅ„ ze strony polskiego wojska”, które, jak na ironiÄ™, wyzwalaÅ‚o bohatersko inne kraje, a samo zostaÅ‚o pozbawione Ojczyzny (Zob. WÅ‚adysÅ‚aw Pobóg-Malinowski, „Najnowsza Historia Polityczna Polski”, tom trzeci, s. 865).

Wraz z upÅ‚ywem lat, zagrożenie ideologiczne ze strony zwartych szeregów patriotycznej emigracji polskiej dla „kierowników” PRL-u wcale nie osÅ‚abÅ‚o. Trzeba byÅ‚o coÅ› z tym zrobić. Przede wszystkim, pomniejszyć rolÄ™ emigracji politycznej w oczach reszty Polaków – tych pozostajÄ…cych w bezpoÅ›rednim zasiÄ™gu sowieckiego knuta w Polsce i tych z wczeÅ›niejszych rzutów emigracyjnych. NależaÅ‚o zbagatelizować i zdewaluować masy emigracyjne, odebrać im politycznÄ… i historycznÄ… tożsamość.

PRL-owscy parweniusze polityczni mieli szczęście. Akurat, na podorÄ™dziu znalazÅ‚o siÄ™ gotowe sÅ‚owo – sÅ‚owo „Polonia”. ByÅ‚o ono pojÄ™ciem z tradycjami, wygodnym, elastycznym i pojemnym, a przy tym Å‚atwo wpadajÄ…cym w ucho. WystarczyÅ‚o tylko trochÄ™ je podszlifować, podrasować i puÅ›cić na nowo w obieg w nieco wykrzywionym znaczeniu. Sprawa zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ peÅ‚nym sukcesem. Jakżeby inaczej! Już sam Lenin sprawdziÅ‚ to w praktyce, uczÄ…c swoje hordy, że „kÅ‚amstwo wiele razy powtarzane, staje siÄ™ prawdÄ…”.

Nowe znaczenie sÅ‚owa „Polonia”, ukute w poÅ‚owie dwudziestego wieku, jak i czas jego rozpowszechniania siÄ™, sÄ… dość dobrze udokumentowane.

Uprzednio, sÅ‚owo „Polonia” oznaczaÅ‚o Å‚aciÅ„skÄ… nazwÄ™ Polski, przyjÄ™tÄ… również w tej postaci przez wiele obcych jÄ™zyków. CzÄ™sto można spotkać okreÅ›lenie „Polonia” jako narodowÄ… personifikacjÄ™ Polski. Symboliczne nazwanie kraju żeÅ„skim imieniem po Å‚acinie, byÅ‚o popularne w dziewiÄ™tnastym wieku, na przykÅ‚ad: Germania, Brytania. Natomiast od drugiej poÅ‚owy wieku dziewiÄ™tnastego „Polonia” byÅ‚a terminem używanym na okreÅ›lenie tej części emigracji polskiej, która osiedlaÅ‚a siÄ™ z wÅ‚asnej i nieprzymuszonej woli, poza ziemiami etnicznie polskimi, głównie na zachód od Polski. „PoloniÄ…” nazywaÅ‚o siÄ™ odtÄ…d tych wszystkich, którzy bez wzglÄ™du na kraj urodzenia, osiedlenia i znajomość, lub najczęściej zupeÅ‚ny brak znajomoÅ›ci jÄ™zyka polskiego, posiadajÄ… bardzo nikÅ‚Ä… Å›wiadomość polskiego pochodzenia, lecz do niej z jakichÅ› powodów, okazjonalnie siÄ™ przyznajÄ…. „Polonia” taka, posiadajÄ…c już niewiele cech polskich, staÅ‚a siÄ™ dawno integralnÄ… częściÄ… miejscowych spoÅ‚ecznoÅ›ci kraju osiedlenia, a jej zwiÄ…zki z MacierzÄ… oparte sÄ… głównie na wiÄ™zi sentymentalno-emocjonalnej.

Inaczej rzecz siÄ™ miaÅ‚a z Polakami oraz ich potomkami, mieszkajÄ…cymi na ziemiach, tzw. utraconych, na wschód od Polski, które po 1939 roku przestaÅ‚y wchodzić w skÅ‚ad paÅ„stwa polskiego. Argumentem za takim stanowiskiem jest stwierdzenie, że ludzie ci nie wyjechali z Polski, tylko zmieniÅ‚y siÄ™ granice kraju i to Ojczyzna ich „opuÅ›ciÅ‚a”. Oni sami też uznajÄ… siÄ™ za Polaków, a nie za „PoloniÄ™”. Podobnie rzecz ma siÄ™ z polskÄ… emigracjÄ… politycznÄ…, która majÄ…c na wzglÄ™dzie sowietyzacjÄ™ Polski, albo do Polski nie wróciÅ‚a po wojnie, albo z niej uciekÅ‚a w późniejszych latach.

Przypomnijmy. Wychodźstwo z Polski zapoczÄ…tkowaÅ‚a emigracja po klÄ™skach powstaÅ„ narodowych – głównie do Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Niemiec, Ameryki PÅ‚n. Od drugiej poÅ‚owy XIX wieku do roku 1939 wyruszaÅ‚a na Zachód masowa emigracja zarobkowa – robotnicy głównie do Francji, Belgii i Niemiec, chÅ‚opi do USA, Kanady, Brazylii i Argentyny. To oni wÅ‚aÅ›nie stali siÄ™ „PoloniÄ…”. Po II wojnie Å›wiatowej poza PolskÄ… znalazÅ‚a siÄ™ ponownie ogromna rzesza emigracji politycznej, a w latach 80-tych wydostaÅ‚o siÄ™ za granicÄ™ okoÅ‚o miliona Polaków, uzyskujÄ…c status uchodźców politycznych.

Emigracja wojenna i powojenna, jak również ta ostatnia, z lat „SolidarnoÅ›ci”, uznajÄ…c przejÅ›ciowy charakter emigracji politycznej, przeciwstawiaÅ‚a siÄ™ zawsze zaliczaniu siebie do spoÅ‚ecznoÅ›ci „polonijnej”. Powojenna emigracja polska nie utożsamiaÅ‚a siÄ™ nigdy z emigracjÄ… ekonomicznÄ…, czyli tzw. „PoloniÄ…”, nie asymilowaÅ‚a siÄ™ w kraju osiedlenia, nie zmieniaÅ‚a obywatelstwa i nie przyjmowaÅ‚a obcych dokumentów. Do dziÅ› przetrwali starzy weterani, którzy wciąż legitymujÄ… siÄ™ tzw. paszportami nansenowskimi.

Poszerzony termin „Polonia” – ten w reżimowym znaczeniu – zostaÅ‚ ukuty dla doraźnych potrzeb politycznych tzw. Polski Rzeczpospolitej Ludowej czyli reżimowego PRL. NależaÅ‚o przede wszystkim, w jakiÅ› sposób zaszufladkować tych, którzy odmawiali powrotu do prosowieckiej Polski. OkreÅ›lić ich przede wszystkim w sposób stricte negatywny, a jednoczeÅ›nie taki, aby caÅ‚kiem przed nimi nie zatrzaskiwać drzwi. Bo to dalej byli jednak Polacy, ale jakby tej gorszej kategorii. Nadal byli potrzebni do wspomagania twardÄ… walutÄ… swojej ubogiej Macierzy, ale już samo okreÅ›lenie, które im przydzielono, samo ich nazwanie, wskazywaÅ‚o i sugerowaÅ‚o, że nie sÄ… to Polacy „peÅ‚nej krwi”, że jest to ta wstydliwa, poÅ›ledniejsza, jakby odrzucona od głównego pnia, linia genealogiczna narodu. W dodatku, naznaczona jakimÅ› piÄ™tnem Kainowym, przekleÅ„stwem odtrÄ…cenia. W ten sposób starano siÄ™ jednoczeÅ›nie dowartoÅ›ciować samych siebie, uwiÄ™zionych na staÅ‚e w sowieckiej Polsce bez prawa swobodnego opuszczania jej.

OdtÄ…d „Polonia”, to Polacy rozproszeni, Polacy-tuÅ‚acze, Polacy w niegustownych, kraciastych marynarkach z tanim cygarem w ustach, popisujÄ…cy siÄ™ swoim amerykaÅ„skim akcentem – nieobyci farmerzy, prymitywni półanalfabeci z kabzÄ… wypchanÄ… dolarami, ciemne chÅ‚opstwo, cymbaÅ‚y ze zgniÅ‚ego Zachodu. Wizerunek jakże pesymistyczny, ponury, smutny... I wÅ‚aÅ›nie o to chodziÅ‚o, aby tak pesymistycznie byli odbierani. Polacy w kraju, radoÅ›ni i zadowoleni, i oni tam - ta druga kategoria Polaków: prymitywni, samotni, wyobcowani z wÅ‚asnego wyboru i nostalgicznie wpatrzeni we wÅ‚asne, nierealne już od dawna, marzenia. Tak wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚a być skonstruowana „Polonia” na użytek ówczesnych wÅ‚adców Polski. Czasem tylko, na bardzo krótko, zmieniano pÅ‚ytÄ™ na innÄ…, a mianowicie wtedy, gdy chodziÅ‚o o doraźnÄ… pomoc finansowÄ… wypasionej „Polonii”, głównie amerykaÅ„skiej, dla kraju, ale trwaÅ‚o to zawsze bardzo krótko.

Gdy taki przedstawiciel klasycznej „Polonii” amerykaÅ„skiej pojawiaÅ‚ siÄ™, na przykÅ‚ad, w latach sześćdziesiÄ…tych czy siedemdziesiÄ…tych, nad WisÅ‚Ä…, to siÄ™ go obwoziÅ‚o i pokazywaÅ‚o, jak rzadki eksponat antropologiczny z epoki przedlodowcowej. Po cichu, zÅ‚oÅ›liwie, podÅ›miewano siÄ™ z tego prehistorycznego gatunku. Nikt jednak nie gardziÅ‚ przywiezionymi przez niego dolarami ani upominkami, które wyrywano sobie w maÅ‚pim zachwycie z rÄ…k.

OczywiÅ›cie, do PRL-u mogli przyjeżdżać bezpiecznie jedynie przedstawiciele tego rzutu emigracji polskiej, która swoimi poglÄ…dami, ani zachowaniem politycznym, nigdy nie miaÅ‚a okazji narazić siÄ™ komunie. Jej przodkowie opuÅ›cili ziemie polskie na dÅ‚ugo przed sowieckÄ… okupacjÄ… kraju. Te dinozaury „Polonijne” nie miaÅ‚y na ogół pojÄ™cia o niczym, co siÄ™ w Starym Kraju dzieje. Już propaganda peerelowska dobrze nad tym czuwaÅ‚a! Przybywali wiÄ™c „Polonusi” z różnych krajów, by odwiedzić ziemiÄ™ prapradziadów, uronić Å‚zÄ™ krokodylÄ… w zachwycie „jaka ta polska ziemia piÄ™kna”, obowiÄ…zkowo rozrzucić worek jednodolarówek wÅ›ród krewniaków z pomniejszych wsi i pipidówek i wyjechać z poczuciem dobrze speÅ‚nionego obowiÄ…zku oraz ulgi do siebie. Tak: „do siebie”, bo oni w Polsce czuli siÄ™ dziwnie, nieswojo, obco. Nie pasowali do niej ani jÄ™zykowo, ani kulturowo. Ich ojczyzna za oceanem byÅ‚a znacznie bliższa ich sercu. Może nie tak czysta i przytulna, jak Stary Kraj, ale wÅ‚asna, wygodna i amerykaÅ„ska. Tam „Polonia” jest u siebie. Inaczej rzecz ma siÄ™ z Polakami.

Nowe inicjatywy, które tworzÄ… siÄ™ obecnie poza granicami Polski, coraz częściej używajÄ… dziÅ› sÅ‚owa „POLSKI”, a nie „POLONIJNY”. I sÅ‚usznie, bo sÅ‚owo „POLSKI” od razu wskazuje na bezpoÅ›redni zwiÄ…zek z krajem pochodzenia. DokÅ‚adniej: sÅ‚owo „POLONIA” zaledwie na ten zwiÄ…zek luźno wskazuje, podczas gdy sÅ‚owo „POLSKI” z krajem Å›ciÅ›le identyfikuje.

Jest jeszcze wprawdzie gdzieniegdzie prasa POLONIJNA, telewizja i radio POLONIA w odróżnieniu od POLSKIEGO radia i telewizji w Warszawie, ale są to raczej anachronizmy i przyzwyczajenia lingwistyczne z minionych lat. Współcześnie, coraz więcej jest inicjatyw nowych, powstających i nazywających się POLSKIMI. Jest Związek Harcerstwa POLSKIEGO, a nie polonijnego, jest Telewizja POLSKA w USA, są POLSKIE kościoły i POLSKIE sklepy, są POLSKIE centra kulturalne. Zaczynamy być głośno POLAKAMI i jesteśmy dumni z tego że jesteśmy POLAKAMI, a nie sztucznym plemieniem POLONIJNYM z bliżej nieokreślonego kraju Polonia. Bo my nim nie jesteśmy! Nas takimi zrobili inni dla swego własnego widzimisię. Zrobili to, aby pozbawić nas tożsamości. Zrobili to, aby zaprzeczyć naszemu istnieniu w świecie, wdeptać w błoto, wymazać z pamięci historycznej, unicestwić.

Wzajemny stosunek Polski lat powojennych do „Polonii” i Polaków za granicÄ… zawsze byÅ‚, jak ktoÅ› sÅ‚usznie zauważyÅ‚, taki, jak bajkowej macochy do Kopciuszka. Krajowa dyplomacja czÄ™sto traktowaÅ‚a Polonusów, jak intruzów lub wrÄ™cz unikaÅ‚a kontaktów ze Å›rodowiskami polonijnymi i emigracyjnymi. Podobnie, dzieje siÄ™ i dzisiaj. Ludzie wyznaczeni z ramienia III Rzeczpospolitej do kontaktów z emigracjÄ… polskÄ…, sÄ… typowani wciąż jakby na zasadzie prowokacji – np. bardzo problematyczne powoÅ‚anie Marka Borowskiego na szefa Sejmowej Komisji d/s Współpracy z PoloniÄ…, co spotkaÅ‚o siÄ™ z gwaÅ‚townym protestem Å›rodowisk emigracyjnych, uprzednio przez tego pana pracowicie inwigilowanych. Wiele mówi też fakt, że prezydent KwaÅ›niewski nigdy z PoloniÄ… w USA siÄ™ nie spotkaÅ‚, a z Å»ydami zawsze. Z kolei, pan Radek Sikorski, obecny minister Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej, popisaÅ‚ siÄ™ opracowaniem oficjalnej listy, która dokÅ‚adnie wylicza politykom Rzeczpospolitej z kim wolno im siÄ™ spotykać, a z kim nie, komu można otworzyć podwoje konsulatów i ambasad, a kogo nie wpuszczać. Wpuszczać można „PoloniÄ™”, nie wpuszczać Polaków-emigrantów, patriotów! Jest gdzieÅ› na internecie peÅ‚na lista osób non grata, które wedÅ‚ug Sikorskiego wciąż stanowiÄ… dla obecnej Polski i jej establishmentu polityczne niebezpieczeÅ„stwo. Ta lista jest haÅ„bÄ… dla caÅ‚ej III Rzeczpospolitej i jej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Od roku 2002, drugiego maja, obchodzone jest w Polsce Å›wiÄ™to Polonii. W tym dniu pojawia siÄ™ zwykle w telewizji MarszaÅ‚ek Senatu i wygÅ‚asza orÄ™dzie do obywateli, w którym zawarty jest wÄ…tek „Polonii” i opieki, jakÄ… paÅ„stwo polskie zobowiÄ…zane jest roztaczać nad „PoloniÄ…” na obczyźnie. Mówi siÄ™ o tym, jak to Polska pomaga emigrantom oraz jak to Senat RP wiele robi w tej kwestii, „wywiÄ…zuje siÄ™” i tak dalej. Dobrze znane trele-morele. ByÅ‚oby lepiej, gdyby w ogóle tego Å›wiÄ™ta nie byÅ‚o.

WedÅ‚ug danych statystycznych, poza terytorium Polski mieszka ponad 20 milionów Polaków i osób pochodzenia polskiego. Aktualna populacja ludnoÅ›ci w Polsce wynosi nieco ponad 38 mln Polaków (stan na 2009 r.), lecz liczba ta wciąż maleje. Wkrótce okaże siÄ™, że Polaków przebywajÄ…cych za granicÄ…, powtarzam: Polaków, a nie „Polonii”, tych, którzy nigdy nie zatracili swej polskoÅ›ci, jÄ™zyka, tradycji, nie da siÄ™ dÅ‚użej ignorować. WczeÅ›niej czy później okaże siÄ™, że trzeba bÄ™dzie przeprosić za to wszystko, co siÄ™ im uczyniÅ‚o. Polacy za granicÄ… okazać siÄ™ mogÄ… przecież jeszcze bardzo pomocni w potrzebie. PotencjaÅ‚ emigracji polskiej jest bowiem ogromny.

Pomoc emigracji polskiej zawsze szÅ‚a do Polski. Nigdy odwrotnie. Taka też byÅ‚a zawsze potrzeba chwili. SzÅ‚a do Polski pomoc finansowa, medyczna, żywnoÅ›ciowa. Dzisiaj, ze zdumieniem dowiadujemy siÄ™, że to Polska wspieraÅ‚a „PoloniÄ™” a nie odwrotnie. I tak, w elektronicznym wydaniu „Nowego Dziennika” z dnia 7 stycznia 2010 r., w artykule „Polska chce wspierać „PoloniÄ™” czytamy nie wierzÄ…c wprost wÅ‚asnym oczom:

„Polska zmieni swojÄ… politykÄ™ wobec Polonii. Polacy mieszkajÄ…cy za granicÄ… nie bÄ™dÄ… już traktowani jako petenci, biernie oczekujÄ…cy na pieniÄ…dze z Warszawy. MajÄ… być partnerami wspólnie realizujÄ…cymi strategiczne cele.
W przygotowanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych nowych zasadach współpracy z Polonią i Polakami za granicą odwołano się do znanego powiedzenia prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Kennedy'ego. W zamieszczonej w dokumencie wersji brzmi ono: "Nie pytaj, co Polska może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla Polski".

Wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski, przedstawiajÄ…c program posÅ‚om Sejmowej Komisji do spraw Kontaktów z PoloniÄ…, podkreÅ›liÅ‚, że chodzi o uzyskanie skutecznego poparcia Polonii dla polskiej racji stanu i polskiej polityki zagranicznej. Jest też ważne, aby Polacy nauczyli siÄ™ walczyć o siebie w paÅ„stwach, w których mieszkajÄ…, nie czekali na – jak to nazwaÅ‚ – "Å‚atwe" pieniÄ…dze z Warszawy.

Maciej Szymanowski z MSZ powiedziaÅ‚, że jest potrzebne prawdziwe partnerstwo miÄ™dzy ojczyznÄ… a diasporÄ…. WyjaÅ›niaÅ‚, że tradycyjne i"bezrefleksyjne" powtarzanie zapewnieÅ„ o peÅ‚nym poparciu dla Polonii doprowadziÅ‚o do niekorzystnych skutków ubocznych, a w skrajnych wypadkach do wyksztaÅ‚cenia siÄ™ "zawodu Polak" – czyli do przekonania, że paÅ„stwo polskie jest zobowiÄ…zane do utrzymywania dziaÅ‚aczy polonijnych, którzy polskość bÄ™dÄ… podtrzymywać dopóty, dopóki Warszawa bÄ™dzie na to Å‚ożyć.
MSZ podkreÅ›la jednoczeÅ›nie konieczność poprawy wizerunku Polaków za granicÄ…, ich pozycji w miejscowych spoÅ‚eczeÅ„stwach. Wskazuje na koniecznÄ… politycznÄ… mobilizacjÄ™ Polonii, udziaÅ‚ w lokalnych wyborach, organizacjach i partiach politycznych. W zaÅ‚ożeniach nowej polityki wobec Polonii podkreÅ›lono, że kierowana z ojczyzny "oferta współpracy musi respektować fakt politycznego zróżnicowania poglÄ…dów i powinna dotyczyć spraw pozostajÄ…cych poza kwestiÄ… sympatii politycznych". Na Å›wiecie jest blisko 10 tysiÄ™cy rozmaitych organizacji polonijnych. RzÄ…dowy Program Współpracy z PoloniÄ… i Polakami za GranicÄ… ma być gotowy do koÅ„ca stycznia (...)”


ArtykuÅ‚, podpisany wstydliwie inicjaÅ‚ami JMS, sygnowaÅ‚a dodatkowo PAP (Polska Agencja Prasowa). Tekst dostÄ™pny jest na internecie www.dziennik.com/news/polska/7610 a pod nim znajdujÄ… siÄ™ komentarze czytelników. „To ci heca!” – piszÄ… komentatorzy pod artykuÅ‚em. KtoÅ› z oburzeniem próbuje sprostować tÄ™ zupeÅ‚nie niezrozumiaÅ‚Ä…, ociekajÄ…cÄ… nienawiÅ›ciÄ… do polskiej emigracji, propagandÄ™. KtoÅ› inny przypomina, jak to emigracja ratowaÅ‚a zawsze PolskÄ™ w czasach I i II wojny, potem w czasie zalewu sowietyzmu, by w koÅ„cu wesprzeć wybuch „SolidarnoÅ›ci”. Nikt nigdy za to emigracji nie podziÄ™kowaÅ‚. WrÄ™cz odwrotnie – III Rzeczpospolita wymyÅ›laÅ‚a coraz to bardziej wyrafinowane szykany, o których komunie siÄ™ nawet nie Å›niÅ‚o. Wystarczy przypomnieć absurdalne zatrzymywanie ludzi na lotniskach w Polsce za to, że jako obywatele obcych paÅ„stw podróżujÄ… na zagranicznych paszportach, a nie na polskich. Sprawy te do dziÅ› nie zostaÅ‚y oficjalnie uregulowane. Wciąż przy wjeździe do Polski pada sakramentalne pytanie „czy posiada pan/pani dokumenty polskie?”. Z drugiej strony, przybysze z Polski „za darmochÄ™” podróżujÄ… sobie do USA czy Kanady na koszt polskich organizacji, dostajÄ… sute kieszonkowe na osobiste wydatki, wyciÄ…gajÄ… rÄ™ce proszÄ…c nieustannie o dotacje na różne cele i ciÄ…gle im maÅ‚o, i nigdy koÅ„ca nie widać.
Szczytem perfidii tej, iście po gebbelsowsku skonstruowanej publikacji, jest zdanie: "państwo polskie jest zobowiązane do utrzymywania działaczy polonijnych, którzy polskość będą podtrzymywać dopóty, dopóki Warszawa będzie na to łożyć."
A więc, nareszcie w końcu dowiadujemy się nagiej prawdy, a mianowicie, że te wszystkie, ufundowane z takim poświęceniem przez uchodźstwo polskie organizacje, instytuty, muzea, biblioteki, wydawnictwa, archiwa, kościoły, szkoły, były w istocie sfinansowane przez naszą biedną matkę-Polskę!
I tak oto na nowo zaglÄ…damy w Å›lepia Stalinowi – temu, co wiecznie żywy, oczywiÅ›cie.

Jacy to, na Boga Ojca, „dziaÅ‚acze polonijni” pozostajÄ… na utrzymaniu rzÄ…du znad WisÅ‚y wszyscy, niestety, dobrze wiedzÄ…. Otóż, wÅ›ród emigracji polskiej egzystujÄ… od lat ludzie, którzy zostali wyekspediowani przez komunÄ™ na Zachód z okreÅ›lonym zadaniem do wykonania, a tym zadaniem byÅ‚o infiltrowanie wszystkich Å›rodowisk polskich, znajdujÄ…cych siÄ™ poza granicami kraju. Przywieźli ze sobÄ… pieniÄ…dze i kontakty. PozakÅ‚adali wÅ‚asne biznesy albo też czekaÅ‚y już na nich odpowiednio przygotowane posady w różnych instytucjach. OfiarÄ… tych manipulacji padÅ‚y nawet takie potężne instytucje, jak Fundacja KoÅ›ciuszkowska czy Instytut PiÅ‚sudskiego w USA. WiÄ™kszość z tych „dziaÅ‚aczy” siedzi na ogół cicho i wszelkimi sposobami zwalcza na przykÅ‚ad wszelkie próby lustracji, których emigracja gÅ‚oÅ›no siÄ™ domaga. Ich dziaÅ‚alność byÅ‚a w przeszÅ‚oÅ›ci koordynowana przez oficerów prowadzÄ…cych, usytuowanych w konsulatach i w ambasadach. DziÅ› niewiele siÄ™ zmieniÅ‚o. Obecnie, praktycznie we wszystkich organizacjach i mediach polskiej emigracji, siedzÄ… starzy TW (Tajni Współpracownicy), którzy tworzÄ… dzisiaj zgranÄ…, wpÅ‚ywowÄ… i Å›wietnie zamaskowanÄ… grupÄ™, której jednym z najwiÄ™kszych sukcesów byÅ‚a marginalizacja wpÅ‚ywów oraz unicestwienie polskiego lobby, jak też aktywne skłócanie i rozbijanie emigracji, co Å›wietnie im udaÅ‚o. KontrolujÄ… oni bowiem, teraz wszystkie poziomy życia emigracyjnego, koÅ›ciołów nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c (sÄ… tam m.in. bardzo gorliwymi parafianami). Stosunkowo niedawno gÅ‚oÅ›na byÅ‚a sprawa Andrzeja Czumy, obecnie byÅ‚ego ministra sprawiedliwoÅ›ci w rzÄ…dzie Donalda Tuska. Przeciw tej nominacji protestowaÅ‚a caÅ‚a polska emigracja wychodźcza, która dobrze pamiÄ™ta, jak to pan Czuma rozbiÅ‚ i rozpÄ™dziÅ‚ na cztery wiatry potężnÄ… organizacje patriotycznÄ… POMOST, której centrala mieÅ›ciÅ‚a siÄ™ w Chicago. W Nowym Jorku natomiast, trwajÄ… nieustanne walki oraz intrygi wokół dwóch najwiÄ™kszych organizacji: Centrum Polsko-SÅ‚owiaÅ„skiego oraz Polsko-SÅ‚owiaÅ„skiej Federalnej Unii Kredytowej. Obie te instytucje zostaÅ‚y opanowane przez sitwÄ™ małżeÅ„stwa KamiÅ„skich. Adwokat o polskim nazwisku, Andrzej KamiÅ„ski, bardzo skutecznie żeruje na Å›rodowisku polskim, zakÅ‚adajÄ…c dziesiÄ…tki spraw sÄ…dowych pod pozorem pomocy Polakom. Innym razem, sam wytacza procesy Polakom, oskarżajÄ…c niezależnych dziaÅ‚aczy o antysemityzm. Pisze też na Polaków donosy do wÅ‚adz amerykaÅ„skich, denuncjujÄ…c wÅ‚asnych klientów, którzy zwrócili siÄ™ do niego o pomoc w uregulowaniu spraw emigracyjnych, co koÅ„czyÅ‚o siÄ™ czÄ™sto deportacjÄ… ludzi, którzy mu zaufali.

DziÄ™ki zdecydowanej akcji polskiego prawnika, Dariusza Michalskiego, usuniÄ™to KamiÅ„skiego z ZarzÄ…du Unii Kredytowej. WÅ‚adze z Waszyngtonu narzuciÅ‚y zarzÄ…d komisaryczny nad PSFUK. TrwaÅ‚o to jednak krótko. Ostatnio KamiÅ„ski zostaÅ‚ na nowo powoÅ‚any do Komisji Rewizyjnej Unii. Ma on tam ciÄ…gle swoich totumfackich, ludzi tego samego sortu. KtoÅ› trafnie okreÅ›liÅ‚, że ta sytuacja przypomina zatrudnienie lisa w kurniku. JednÄ… z pierwszych decyzji ZarzÄ…du PSFUK, byÅ‚o usuniÄ™cie dotychczasowego, doÅ›wiadczonego i cieszÄ…cego siÄ™ dobra opiniÄ… Dyrektora Wykonawczego Unii – i to na kilka miesiÄ™cy przed wygaÅ›niÄ™ciem jego kontraktu, co w konsekwencji może UniÄ™ kosztować nawet kilkaset tysiÄ™cy dolarów rekompensaty.
Wskutek tych niekoÅ„czÄ…cych siÄ™ procesów sÄ…dowych, prowokowanych nieustannie przez KamiÅ„skiego, Unia traci rokrocznie miliony dolarów, które można byÅ‚oby przeznaczyć na bardziej godne cele – na pomoc różnym emigracyjnym organizacjom, stypendia dla zdolnej mÅ‚odzieży polskiego pochodzenia, konserwacjÄ™ polskich archiwów, muzeów czy bibliotek, a nawet na akcje charytatywne, np. na zorganizowanie domów spokojnej staroÅ›ci dla seniorów.
Żona prawnika Kamińskiego, Bożena, jest wiceprezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej i m.in. to z jej inicjatywy zrezygnowano w KPA z akcji lustracji działaczy polonijnych. Kamińska przy takim zapleczu i przy świetnych układach w konsulacie RP jest praktycznie nienaruszalna. Jej samowola w zarządzaniu Centrum Polsko-Słowiańskim doprowadziła jednak do gwałtownych protestów i obecnie zbierane są podpisy pod wnioskiem o rozliczenie Kamińskiej z jej działalności i o doprowadzenie do usunięcia tej pani ze stanowiska, które okupuje ona bezprawnie, od dawna przekroczywszy limit określony statutem organizacji non-profit.

To bezprawie wśród emigracji polskiej nie byłoby możliwe, gdyby istniały niezależne polskie media i niezależny przepływ informacji. Niestety, sytuacja w mediach jest podobna. Polskie studio TV w Nowym Jorku od wielu lat okupowane jest przez, skompromitowanego w czasie stanu wojennego w Polsce jaruzelskiej, speakera TVP, Janusza Jóźwiaka, który przyjechał do USA z określonymi zadaniami. Wiele miejsca w swoim programie poświęca on właśnie promowaniu interesów Kamińskich.

PrzykÅ‚ady rozpanoszenia siÄ™ agentury postpeerelowskiej wÅ›ród emigracji polskiej, ogÅ‚upiania Å›rodowisk emigracyjnych i rozsadzania ich od Å›rodka, można wyliczać bez koÅ„ca. Ostatnio, popisowym numerem nowojorskiej gazety polskojÄ™zycznej, jakim jest ogólnie skompromitowany „Nowy Dziennik” – który wsÅ‚awiÅ‚ siÄ™ m.in. cytowanym powyżej artykuÅ‚em o rzekomym finansowaniu emigracji przez PolskÄ™, a jeszcze wczeÅ›niej intensywnym promowaniem antypolskiej „twórczoÅ›ci” polakożercy, Jana T. Grossa, jak też nieustannymi oskarżeniami Polaków o antysemityzm – byÅ‚a zakrojona na szerokÄ… skalÄ™ akcja propagandowa przeciwko znanemu historykowi polskiemu, dr. SÅ‚awomirowi Cenckiewiczowi, który, w oparciu o dokumenty IPN, odważyÅ‚ siÄ™ ujawnić po imieniu i nazwisku byÅ‚Ä… SB-cjÄ™, wciąż aktywnie obecnÄ… wÅ›ród emigracji polskiej.

Wandalizm w Archiwach Polonijnych w Orchard Lake, gdzie bezkarnie okrada siÄ™ emigracjÄ™ z jej najdroższych pamiÄ…tek i muzealiów, niezlustrowana do dziÅ› SB-cja w Kongresie Polonii AmerykaÅ„skiej, tolerowanie wtyczek komunistycznych w redakcji „Zgody” – nagÅ‚oÅ›nione, niestety, już po Å›mierci jednej z najbardziej niebezpiecznych, Wojciecha Wierzewskiego, redaktora naczelnego „Zgody”, który jednoczeÅ›nie wywijaÅ‚, jak chciaÅ‚, redakcjÄ… renomowanego „Dziennika ZwiÄ…zkowego” – jawnie destrukcyjne dziaÅ‚ania małżeÅ„stwa KamiÅ„skich, agenturalna dziaÅ‚alność StanisÅ‚awaTrojaniaka (pseud. PiotruÅ›), jak też stale powracajÄ…cy temat Andrzeja Czumy i jego roli w rozbiciu POMOST-u, to tylko niektóre z tematów, które stawiajÄ… czytelników prasy polskiej, internautów oraz sÅ‚uchaczy radiowych na równe nogi.

Wielu emigrantów wyjechaÅ‚o z Polski na zawsze, pozostawiajÄ…c tam opÅ‚acone skÅ‚adki na ZUS-y i inne fiskusy. PozostajÄ…c na obczyźnie uwolnili oni jednoczeÅ›nie polski budżet od zmartwieÅ„ odnoÅ›nie kosztów opieki medycznej czy emerytury. Nikt nie oczekuje i nie ma zamiaru czekać na jakieÅ› bliżej nieokreÅ›lone zapomogi ze strony polskiego rzÄ…du. WiÄ™cej, nikt nie chce „opieki” Polski i nie życzy sobie, aby Polska robiÅ‚a cokolwiek dla niego! To emigracja speÅ‚niÅ‚a swój obowiÄ…zek w stosunku do kraju rodzinnego, odejmujÄ…c sobie od ust i wspomagajÄ…c PolskÄ™ finansowo oraz duchowo w najcięższych dla narodu polskiego chwilach. Wydaje siÄ™, że uczyniono tym samym wystarczajÄ…co wiele i wystarczajÄ…co uczciwe.

NadszedÅ‚ czas, który powinien przynieść Polakom-emigrantom zadośćuczynienie za wszystkie upokorzenia, jakie zafundowano im w przeszÅ‚oÅ›ci. Upokorzenia, które nie pozwalajÄ… nam przejść obok tych spraw obojÄ™tnie. To jest bardzo trudne – przezwyciężyć uczucia zwiÄ…zane z sowietyzmem. Ale teraz czas jest inny i wszyscy musimy siÄ™ z tym uporać. Tak w Polsce, jak i poza jej granicami.
Nie jesteśmy i nie bądźmy naiwni, gdy ludzie nikczemni przylepiają nam etykietki i nazwy, których nie chcemy. Wraz ze zmieniającym się ustrojem, zmieniają się poglądy. Wszystko się budzi i rośnie. Tylko Polska nie.

Mirosława Kruszewska
(prawa autorskie zastrzeżone)