Dodano: 22.01.10 - 14:32 | Dział: Godne uwagi

Kalkulacja liczby ofiar obozu KL Warschau




Metoda statystyczna na podstawie zeznań sprawcy

Otto Paul Geibl jako dowódca SS i policji w Warszawie, któremu - zgodnie z rozkazem garnizonowym 26/43 Hessa - podlegał obóz zagłady KL Warschau, przed sądem w Warszawie 25 maja 1954 r. zeznał:
“Dr Hahn (szef Gestapo warszawskiego – MT) naświetlił mi sytuację, jaka panowała w tym czasie w Warszawie, a ponadto dodał, że przeciętnie na dobę w Warszawie ginie około 40 Niemców, za co Niemcy stosują odwet, tracąc 10-krotną ilość Polaków, wówczas ja zapytałem go, kto wydał taki rozkaz, na co odpowiedział mi, że rozkaz taki otrzymał z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy”.

Do obliczeń przyjęto okres funkcjonowania obozu za procesem norymberskim od 9 października 1942 r. (rozkaz Himlera) do końca lipca 1944 r. (ewakuacja obozu), przy założeniu, że Niemcy „pracowali” 6 dni w tygodniu. Przyjmując „kontygent” 400 osób na dobę, otrzymamy po przemnożeniu przez ilość dni 208 tysiecy, co po zaokrągleniu stanowi 200 tysięcy ofiar.

Metoda statystyczna w oparciu o meldunki Armii Podziemnej


Znane są trzy raporty AK – NSZ zawierające meldunki dotyczące dziennych strat ludności polskiej w Warszawy wskutek mordów niemieckich. Oto fragmenty:

Raport Wydz. Bezpieczeństwa AK, Nr 227, 22.11.1943 r. Archiwum akt nowych, Sygn. 202\11-21) „(...)w Warszawie ma ulec zagładzie ok. 200 tys. Polaków (...) w Warszawie ginie codzień ok. 300 Polaków, którzy oprócz publicznych egzekucji traceni są w komorze gazowej, w więzieniu na Dzielnej oraz pod Raszynem (...)”.

Z dnia 24 listopada 1943 r. (AAA, sygn.2002/III/7, t. 2, „Informacja bieżąca” nr 46/119) „Na terenie byłego Getta w Warszawie odbywają się codziennie masowe egzekucje Polaków. Np. 12 XI stracono około 300 osób nie przeprowadzonych przez żadną ewidencję więzienną (...)”.

Raport NSZ z dn. 11 listopada i 13 grudnia 1943 r. sygn. IPN 380\12, t. 1.: „W Warszawie ma ulec zagładzie do 300 tys. Polaków. Stan faktyczny potwierdza tę informację. Ilość Polaków zamordowanych, których nazwiska są ogłaszane oficjalnie, jest małą tylko częścią. Komory gazowe są uruchomione, na Pawiaku na Dzielnej w getcie odbywają się stałe egzekucje. Ilość 600 ofiar (na dobę) nie jest liczbą przesadzoną (…)”.

Obliczając średnią z tych trzech raportów, otrzymamy średni dzienny „kontygent” wynoszący 400 zamordowanych Polaków. Niniejszy wynik jest identyczny do liczby podanej przez Otto Paula Geibla. Obliczając teraz jak poprzednio łączną liczbę ofiar obozu, otrzymamy identyczną liczbę 200 tysięcy ofiar.

Metoda analitycznego szacowania na podstawie przepustowości istniejących komór gazowych


Wykaz krematoriów obozu KL Warschau za sędzią Marią Trzcińską:
-krematorium zaadoptowane w pomieszczeniach pożydowskiej fabryki pomiędzy ul. Smoczą i Glinianą, o pojemności na kilkadziesiąt zwłok, uruchomione zimą 1943 r.;
- krematorium przy ul. Gęsiej 26, zbudowane wiosną 1943 r. o pojemności na około 200 zwłok;
- krematorium z jednopaleniskowym piecem wewnątrz gmachu byłego więzienia wojskowego od strony ul. Zamenhofa 19;
- zimą 1944 r. w lagrze w byłym getcie na dziedzińcu nr 5 zbudowano dodatkowo dwa nowe krematoria, w tym jedno elektryczne
.

Ponadto zwłoki spalane były w spalarniach:
- przy ul. Nowolipki 25-31;
- na dawnym boisku sportowym „Skry” przy ul. Gibalskiego naprzeciwko obozu od strony ul. Okopowej róg Gęsiej;
– przy ul. Gęsiej 25 i 45;
– w lagrze na Kole, w obiekcie w kształcie dużej litery „T” w „piecowisku” urządzonym w miejscowym lasku, czynnym przez cały okres istnienia Obozu.


Oprócz tego zwłoki „grzebano” - wysadzając wraz ze zwłokami rumowiska dawnego getta, a także wywożono w „niewiadomych” transportach „widmach” do Treblinki już po dokonanej tam zagładzie warszawskiego getta, kiedy to po wizycie Himlera w nieistniejącym już obozie rozbudowano spalarnię zwłok do pojemności jednorazowej kilku tysięcy.

Łączna pojemność krematorium przy Gęsiej i Smoczej wynosiła około 250 zwłok i była niewystarczająca, skoro zwłoki palono dodatkowo na wolnej przestrzeni. To, że pojemność ta była niewystarczająca, dowodzi ostatecznie wybudowanie dwóch nowych krematorium, w tym elektrycznego, których już nie zdążono wykorzystać.

Wiemy więc na podstawie tych danych, że ofiar musiało być więcej niż 250 dziennie, skoro zwłok pozbywano się również w spalarniach. Spalarnie mimo dużych możliwości przerobu - technicznie jednak bardziej prymitywne i uciążliwe w obsłudze – nie spełniały funkcji zasadniczej, lecz uzupełniającą, tym bardziej, że nie sprzyjały maskowaniu zbrodni, a więc należy szacować, że spalano w nich mniej niż w krematoriach (mniej niż 250 zwłok dziennie).

A zatem, mordowanie w KL Warschau - średnio 400 ofiar na dobę - w krematoriach i spalarniach na wolnym powietrzu łącznie - było adekwatne do istniejących tam warunków technicznych. A ponieważ potwierdzają to również poprzednie obliczenia, uznano taką liczbę za racjonalną.


Metoda demograficzna

Straty ludności polskiej w skutek II Wojny Światowej obliczane przez demografów, są znacznie wyższe niż szacowane przez historyków. Wynika to z prostej konkluzji, że historycy nie zawsze osiągają pełen sukces w demaskowaniu zbrodni ludobójstwa, która przecież przez sprawców zawsze jest maskowana. W przypadku KL Warschau w maskowaniu zbrodni udział brali również komuniści przez całe półwiecze. Tak jak nie udało się historykom zbilansować ogólnych strat ludności polskiej, tak również bilans strat ludności Warszawy nie zamykał się do czasu oszacowania strat w KL Warschau przez sędzię Marię Trzcińską. Owa niezgodność wahała się właśnie w granicach 200 tysięcy ofiar. Komunistyczni historycy poradzili sobie z tą kwestią bardzo prosto. Owe brakujące 200 tysięcy rozdzielili „sprawiedliwie” na pół i dodali do ofiar Powstania Warszawskiego i ofiar żydowskiego getta.

Z analizą strat ludności Warszawy można zapoznać się w książce Marii Trzcińskiej KL Warschau – Obóz zagłady dla Polaków.

Uwagi

W prezentowanych obliczeniach statystycznych przyjęto liniową charakterystykę funkcji, a więc założono, że w całym okresie trwania obozu zagłady, były jednakowe dzienne „kontygenty”. Z planu Pabsta wiadomo, że ludność Warszawy miała być „zredukowana” do niewielkiego prowincjonalnego miasta dla niemieckich nadludzi. Wiadomo również chociażby z rozkazów zbrodniarzy niemieckich, że ów bestialski plan „urbanistyczny” był realizowany. A zatem, aby założenia planu co do „zmniejszenia” ludności Warszawy wypełnić - zagłada w KL Warschau nie mogła być realizowana przypadkowo - tylko musiała być systematyczna. Można przypuszczać, że w początkowym okresie funkcjonowania obozu machina mordowania jeszcze nie była rozpędzona, ale również trzeba wiedzieć, że znane są momenty, kiedy owa machina nabierała monstrualnego wprost pędu tak jak chociażby 15 – 22 stycznia 1943r., kiedy zatrzymano 30 tys. mieszkańców Warszawy.

Zarówno dane wzięte do obliczeń na podstawie zeznań Geibla - jak i pochodzące z meldunków polskiego wywiadu - nie są parametrami o charakterze pojedynczych punktów, lecz stanowią średnią (gotową już w pewnym przedziale czasowym charakterystykę).

Proszę zauważyć - Geibl mówi: „przeciętnie na dobę”; a w meldunkach Armii podziemnej jest: „codzień”, „codziennie”, „na dobę”. A więc ten stan jest w przedziale czasowym ciągły.

Trzeba podkreślić, że dane pochodzące z zeznania Geibla, pokrywają się z danymi uzyskanymi z meldunków Armii Podziemnej. W rezultacie przy zastosowaniu obu metod statystycznych otrzymano identyczne wyniki obliczeń, które na dodatek okazały się zbieżne z szacunkami demograficznymi i analitycznym oszacowaniem liczby spalanych zwłok w krematoriach i spalarniach. Owa zbieżność wyników analizy, nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do poprawności jej.

Nie oszacowano liczby ofiar obozu na podstawie ilości zastanych tam prochów ludzkich, ale wystarczy pamiętać, że komisja ekshumacyjna - zastaną rzeczywistość w obozie KL Warschau – określiła jako przekraczającą rozmiarami ekshumacje uliczne z Powstania Warszawskiego i przyrównała do rzeczywistości stwierdzonej w Treblince! A więc można by jeszcze do tych wszystkich szacunków dołączyć metodę porównawczą pozostawionych śladów tych zbrodni - potwierdzającą, że owe 200 tysięcy ofiar to wcale nie jest za dużo.

Tak jak prawdopodobieństwo popełnienia znacznego błędu w przypadku stosowania jednej metody i jednego źródła danych, jest bardzo duże, tak prawdopodobieństwo popełnienia większego błędu przy zastosowaniu różnych metod szacowania i danych - nawet niekompletnych, lecz pochodzących z różnych źródeł, i ze sobą zbieżnych - jest niewielkie. A więc owe pozorne niedostatki poszczególnych danych kompensuje właśnie ich bogactwo.

A zatem, skoro różne metody szacowania przyniosły jednakowe wyniki, przeto wyniki należy uznać je za właściwe. 200 tys. ofiar KL Warschau w przeciągu całego czasu funkcjonowania obozu - czy było to dużo zważywszy „techniczne” wyposażenie i „zdolności” Niemców? Aby na to pytanie odpowiedzieć wystarczy prześledzić mord warszawiaków na Woli, kiedy to w przeciągu kilku dni Niemcy wymordowali i spalili kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

Tak obliczona liczba ofiar zawiera w sobie ofiary egzekucji ulicznych, jednak nie ma to większego znaczenia ze względu na ścisły związek tych egzekucji z KL Warschau – chociażby przez wspólne plutony egzekucyjne i fakt, że większość egzekucji wykonywana była na jego terenie, a tych sztandarowo ulicznych w porównaniu do ogólnych ofiar obozu było stosunkowo niewiele – 3384 - za ekspertyzą biegłych w sprawie egzekucji ulicznych. Poza tym Polacy z łapanek więzieni byli w obozie, a zwłoki likwidowano w obozowych krematoriach przez SS-Leichenverbrennungskommando.

Wystarczy o tym pamiętać, przyjmując, że owe barbarzyństwo niemieckie wylewało się niejako z obozu na ulicę.

Wojciech Kozłowski

Opracowano na podstawie książki „Obóz zagłady dla Polaków KL Warschau” Marii Trzcińskiej.