Dodano: 31.07.09 - 23:08 | Dział: Zakamarki historii

Jest u nas kolumna w Warszawie

Winić za zdradÄ™ zdradzonego! – to etyczny wynalazek jaÅ‚taÅ„skiego dogoworu. Niejako przy okazji, bandytÄ™ można uwolnić od odium barbarzyÅ„skiej zbrodni. Nie rozumiem, czemu to ma sÅ‚użyć, bo przecież nie wyparto siÄ™ jeszcze europejskiego etosu, tradycji rycerskiej i honoru. Nie ogÅ‚oszono, że na brytyjskim tronie zasiadÅ‚a przekupka z buraczanym berÅ‚em w garÅ›ci, a BiaÅ‚y Dom zasiedliÅ‚ obergeszefciarz, zajÄ™ty głównie Å›linieniem liczonych dolarów. Nie powoÅ‚ano też superalfonsa na lokatora PaÅ‚acu Elizejskiego. Przeciwnie, pÅ‚ynÄ… ze wszystkich tych oÅ›rodków Cywilizacji Zachodniej wielkie sÅ‚owa o szlachetnoÅ›ci, wolnoÅ›ci i prawoÅ›ci...

Warszawa i jej mieszkańcy od końca XVI wieku godnie pełnili honory pierwszego miasta Rzeczpospolitej, siedziby i symbolu najwyższych władz Polski. W momentach dziejowych, Warszawa na ogół nie hańbiła się tchórzostwem. Zdawała egzamin z rycerstwa i patriotyzmu, przeważnie lepiej od swoich elit. Można tak powiedzieć szczególnie wtedy, gdy weźmie się pod lupę cechy ponadczasowej warstwy, którą określić można jako dworactwo...

W czasie insurekcji koÅ›ciuszkowskiej warszawiacy bili siÄ™ o PolskÄ™ pod komendÄ… puÅ‚kowników – szewca Jana KiliÅ„skiego oraz handlarza koni Berka Joselewicza. W noc listopadowÄ… zdobywali ArsenaÅ‚. Innego listopada, o Å›witaniu odrodzenia Polski, rozbrajali Niemców na ulicach swojego miasta. Za niecaÅ‚e dwa lata, w roku 1920 masowo stawali w szeregach Wojska Polskiego. Na ochotnika zgÅ‚aszaÅ‚a siÄ™ głównie mÅ‚odzież – studenci, gimnazjaliÅ›ci i chÅ‚opcy terminujÄ…cy w handlu i rzemioÅ›le. WÅ‚asnymi piersiami zatrzymali 15 sierpnia nawaÅ‚Ä™ bolszewickÄ… na przedpolach Warszawy pod WólkÄ… RadzymiÅ„skÄ… i pod Osowem.

W noc niemieckiej okupacji Warszawa byÅ‚a nie tylko centrum, ale też natchnieniem oporu i konspiracji. ByÅ‚a po prostu sercem PaÅ„stwa Podziemnego. To tu w marcu 1943, pod ArsenaÅ‚em harcerze-żoÅ‚nierze AK odbili swojego kolegÄ™, Jana Bytnara „Rudego”, przewożonego z przesÅ‚uchania na Gestapo. 1 lutego 1944 r. na bruk warszawskiej ulicy rzucono Å›cierwo SS-Brigadefuhrer und Generalmajor der Polizei, oberbandyty niemieckiego o nazwisku Franz Kutschera. ChÅ‚opcy z warszawskiego Kedywu wywlekli go z samochodu po Å›rodku miasta i zastrzelili jak wÅ›ciekÅ‚ego psa. W kolejnym sierpniu, w roku 1944 Warszawa stanęła do walki w imieniu caÅ‚ej Polski, jak siÄ™ potem okazaÅ‚o, zdradzonej przez sojuszników: Sowiety, AngliÄ™ i USA. Stolica zapÅ‚aciÅ‚a cenÄ™ straszliwÄ… za swojÄ… odwagÄ™ i waleczność...

Samotny zryw do boju, miasta wiernego Ojczyźnie i aliantom, różnie jest oceniany. Jedno przy tym jest pewne. Gdy napastnik zadaje ci gwaÅ‚t w twoim, wÅ‚asnym domu – masz prawo podjąć z nim walkÄ™. A gdy on wymorduje ci w bandyckim odwecie domowników i rozwali dom, to dopuÅ›ci siÄ™ ohydnej zbrodni woÅ‚ajÄ…cej o przekleÅ„stwo i karÄ™ boskÄ….

Tak wÅ‚aÅ›nie staÅ‚o siÄ™ w Warszawie. W czasie powstania Niemcy zabili – głównie w masowych egzekucjach – blisko 200 tys. cywilów nie biorÄ…cych udziaÅ‚u w walkach. Po kapitulacji zwyciÄ™zcy WYPĘDZILI caÅ‚Ä… ludność milionowego miasta i niczym stepowa dzicz jÄ™li mÅ›cić siÄ™ na kamieniach. Od Hunów odróżniaÅ‚a ich tylko metodyczność dziaÅ‚ania nowoczesnymi Å›rodkami – miotaczami ognia i wydajnymi materiaÅ‚ami wybuchowymi. Nie żadni mityczni naziÅ›ci, lecz saperzy regularnej armii niemieckiej, Wehrmacht’u, wpierw podpalali domy, a w wypalonych murach, skrupulatnie kamienica za kamienicÄ…, ulica za ulicÄ…, kwartaÅ‚ za kwartaÅ‚em zakÅ‚adali fachowo Å‚adunki wybuchowe i odpalali je. Posuwali siÄ™ tak metodycznie, nie omijali zabytków i koÅ›ciołów – mordowali miasto!...

Miejsce mojego dzieciÅ„stwa – Warszawa przeÅ‚omu lat 40. i 50. – to morze ruin oraz groby na skwerach i wÅ›ród gruzów. Gdy zamknÄ™ oczy widzÄ™ te obrazy: – matka prowadzi mnie za rÄ™kÄ™ ulicÄ… Leszno, a ta ulica wyÅ‚ożona eleganckÄ…, bazaltowÄ… kostkÄ…, teraz pod uÅ‚omkami cegieÅ‚, to nieledwie półtora metrowa Å›cieżka w gÅ‚Ä™bokim wÄ…wozie gruzów; – ojciec pochyla siÄ™ nad grobem wÅ›ród ruin przy ulicy BielaÅ„skiej, zdejmuje z krzyża heÅ‚m, próbuje odczytać zatarty nekrolog i wiesza z powrotem heÅ‚m na krzyżu; – znów idÄ™ z matkÄ…, tym razem ulicÄ… PuÅ‚awskÄ…, z rozkopanego skweru przy OdyÅ„ca rozchodzi siÄ™ potworny, duszÄ…cy smród bo ekshumujÄ… wÅ‚aÅ›nie olbrzymi, zbiorowy grób...

Warszawa ma w swej historii też wstydliwe karty. Tutaj rezydowali ambasadorzy wypłacający złote ruble lub inne srebrniki. To tu, w XVIII wieku odbywały się wolne elekcje pod ochroną obcych wojsk. Po Kongresie Wiedeńskim na Placu 3 Krzyży stanął kościół pod wezwaniem św. Aleksandra, wotum dziękczynne patrycjatu warszawskiego za króla Polski, cara Aleksandra I, pomazanego przez polskich biskupów z woli Watykanu. Po jego śmierci w 1825 r. koronowano w Warszawie jeszcze jednego króla Polski, cara Mikołaja I...

W czasach mojej młodości, jeszcze w latach 60. spotykało się warszawiaków prawdziwych, których łatwo było odróżnić od flancowanych. Cechowali się specyficzną dumą, na przykład fachowcy tacy jak ślusarz, tokarz, czy giser uważali się za rzemieślników nawet, gdy byli pracownikami wielkich zakładów. Według nich robotnikiem mógł być tylko pracownik z przyuczenia, niewykwalifikowany. No a przedwojenni tramwajarze, kolejarze, pracownicy elektrowni i gazowni stanowili nieledwie arystokrację rodową. Obyczajowość lumpenproletariatu z przedmieść była całkowicie odmienna od postawy warszawiaków rzemieślników. Dla nich kradzież stanowiła hańbę jedną z największych, a złodziej w rodzinie był nie do pomyślenia.. .

Natomiast dzisiaj – jak Å›miem to widzieć – w Warszawie wydatnie zaznaczajÄ… siÄ™ tradycje rodowe z lumpenproletariackich przedmieść. W ich optyce kradzieży winien jest ten, kto nie umie upilnować swojej wÅ‚asnoÅ›ci. Miasto zasnuwa też ciężka atmosfera wspomnianego dworactwa oraz pÅ‚ynÄ…cych z ambasad rubli i srebrników. StaÅ‚o siÄ™ tak chyba za przyczynÄ… tego, że liczebnie zaczÄ™li przeważać, wespół z sekretarzami PZPR z potomstwem, tacy jak ci w biaÅ‚ych skarpetach, którzy z GdaÅ„ska przyjechali tu w piÄ™ciu jednym powiÄ…zanym na drut trabantem, a teraz sÄ… elytÄ…, milionerami i managerami bankowymi...

PowinniÅ›my wszak pamiÄ™tać wszyscy – historia siÄ™ nie skoÅ„czyÅ‚a, a warszawska ulica ma też tradycjÄ™ takowÄ…, że na jej to latarniach wieszano zdrajców z Targowicy! Jak skonstatowaÅ‚ wieszcz – ...”ma ta ulica takÄ… ciasnÄ… szyjÄ™, że z niej – by sÅ‚owo wyszÅ‚o, to jak dziaÅ‚a bije”...

...Usłyszycie wy wtenczas serc naszych złodzieje,
Jaki wiatr z tej ulicy na miasto powieje”...


Jan Kalemba - blog